czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 39.

[Alex]
Kilka godzin później wróciłam już do domu mojego brata. Oczywiście zamiast niego zastałam
tylko karteczkę, że jest z Leną i będzie późno wieczorem. Nie zdziwiłam się jakoś bardzo, bo przecież ja też spędzam u Mario większość lub nawet cały wolny czas. Mimo, że nie spędzam z moim bratem tak dużo czasu jakbym chciała to i tak dalej mamy świetny kontakt.
Zostawiłam wierzchnie ubranie w przedpokoju, a potem od razu udałam się na górę. Wyjęłam sobie dwie walizki z garderoby, ułożyłam je na podłodze w sypialni i pakowałam do większej kolejno rzeczy z wcześniej przygotowanej listy. Kilka par jeansów, kilka bluzek, koszulek, koszul. Bielizna, kilka par butów, kosmetyki, biżuteria, małą torebka na ramie. Dopięłam walizkę, która pójdzie do luku bagażowego i zabrałam się za bagaż podręczny. Do mniejszej walizki zapakowałam laptopa, słuchawki, wszystkie potrzebne ładowarki, jakieś dokumenty i inne rzeczy, które mogą mi się przydać w samolocie. Lot do Paryża będzie trwał jakąś godzinę może półtorej, więc szybki minie. Przygotowałam sobie strój na lot i wszystko było gotowe. Postawiłam walizki przy drzwiach od sypialni, strój położyłam na fotelu, a potem zeszłam na dół, żeby przygotować sobie kolacje. Zrobiłam sobie makaron z sosem, kurczakiem i pomidorkami koktajlowymi. Zjadłam posiłek w samotności popijając białe wino. W między czasie włączyłam sobie laptopa Marco i weszłam na stronę mojej agencji. Byłam ciekawa czy znajdę tam jakieś informacje na temat wyjazdu do Paryża. Oprócz mnie jedzie jeszcze kilka innych modelek, ale spotkamy się dopiero w hotelu. Lot miałam o 22, ale na lotnisku musiałam pojawić się w pół do dziewiątej. Miałam niecałe dwie godziny, więc szybko posprzątałam po swojej kolacji i zabrałam się za szykowanie. Wzięłam prysznic, całe ciało posmarowałam balsamem do ciała, a potem założyłam bieliznę. Włosy związałam w warkocza, żeby było mi wygodniej i się umalowałam, ale bardzo minimalistycznie. Założyłam wcześniej przygotowane ubranie czyli ciemne jeansy z dziurami na kolanach z czarnym paskiem i szary, gruby sweter. Na lewy nadgarstek założyłam czarny, wąski zegarek, a na szyi zapięłam srebrny wisiorek. Zaniosłam wszystkie swoje rzeczy, na dół, zamówiłam sobie taksówkę na odpowiednią godzinę. W kuchni zrobiłam sobie jakieś lunchbox'y na czas lotu i na potem, bo już na pewno nie będzie chciało mi się chodzić po mieście. Schowałam do torebki pudełka i akurat zadzwonił mój telefon.
-Cześć
-Skarbie - wymruczał Mario
-Tak ?
-Nie leć
-Rozmawialiśmy o tym - zaśmiałam się
-Wiem wiem-Niedługo jadę na lotnisko - westchnęłam
-Jak będziesz wracała to już na pewno ja Cię odbiorę
-Nie mogę się doczekasz
-Tylko daj mi wcześniej znać
-Może uda mi się dotrzeć na mecz w sobotę
-Byłoby cudowanie
-Wtedy mnie nie odbierzesz - zaśmiałam się
-Niestety
-Pewnie dowiem się jutro jak z wyjazdem
-Dzwoń do mnie
-Będę dzwoniła i pisała - uśmiechnęłam się
-Już za Tobą tęsknimy
-Ucałuj jeszcze Maje ode mnie
-Dobrze - westchnął
-Co ?
-A mnie kto ucałuje ?
-Jak kto to ? - zachichotałam - oczywiście, że ja
-No, a oprócz Ciebie ? - wybuchł śmiechem
-Nikt - przewróciłam oczami - niech się tylko o czymś dowiem
-Zazdrosna ?
-Nigdy
-Chyba zawsze - wyczułam, że się uśmiecha
-Mówiliśmy o mnie, a nie o Tobie
-Bardzo zabawne - mruknął
-Muszę kończyć - skrzywiłam się
-Napisz jak dolecisz
-W porządku
-Do zobaczenia
-Buziaki
-Kocham Cię skarbie
-Ja też Cię kocham - rozłączyłam się
Poszłam do przedpokoju, założyłam czarne botki na obcasie, płaszczyk i wyszłam z walizkami z domu. Zamknęłam drzwi na klucz, a potem skierowałam się do furtki. Taksówkarz jak tylko mnie zobaczył wyskoczył z auta, wziął ode mnie bagaże i schował je do bagażnika.
-Dokąd jedziemy ?
-Na lotnisko poproszę
-Już się robi - ruszył z miejsca
Na szczęście na drodze było w miarę luźno i dość szybko nam się jechało. Nie zerkałam co chwila nerwowo na zegarek, bo wiedziałam, że taksówkarz musiał bardzo się postarać, żebym się spóźniła. W końcu dojechaliśmy, zapłaciłam, wzięłam walizki i ruszyłam na odprawę. Wyrobiłam się przed dużymi kolejkami, bo przede mną stały tylko dwie osoby. Już po kilkunastu minutach pozbyłam się dużej walizki i ruszyłam dalej. Uwielbiam latać samolotami, ale nienawidzę tych wszystkich formalności i tego czekania na lotnisku. Najgorzej chyba było jak leciałam do Nowego Jorku i już tam na miejscu sprawdzali wszystkim wizy i tak dalej, więc to wszystko trwało niesamowicie długo.
-Alex ! - usłyszałam i automatycznie się odwróciłam
-Roger ?
-Witaj - pocałował mnie w policzek
-Co Ty tu robisz ?
-Lece do Paryża - wzruszył ramionami
-Nie miałam o tym pojęcia - zdziwiłam się
-Podpisuje kontrakt z modelką, która idzie w tym pokazie co Ty
-To świetnie
-Dokładnie, a przy okazji będę na miejscu
-Ty to masz życie - zaśmiałam się - ciągle gdzieś podróżujesz
-Dzisiaj będę podróżował z Tobą
-Przynajmniej będę miała towarzystwo
-Twój entuzjazm mnie powala - zaśmiał się
-Tak przy okazji to ja wracam w niedziele czy w piątek ?
-A jak wolisz ? - uśmiechnął się
-Pytam poważnie
-Lot masz zarezerwowany na piątek
-Okej - uśmiechnęłam się szeroko - bardzo się ciesze
-Tydzień w Paryżu Ci nie odpowiada ?
-Mario ma mecz w sobotę, a po za tym to dużo czasu

-Masz racje
-W piątek wieczorem Mario jedzie do hotelu, więc ja zostanę z nią
-A tak to kto by z nią był ?
-Mama Mario
-Rozumiem
-Czemu lecisz z Dortmundu ?
-Żeby mieć towarzystwo - puścił mi oczko
-I wszystko jasne - uśmiechnęłam się delikatnie
-Masz ochotę coś zjeść ? Bo ja jestem strasznie głodny
-Nie dziękuje, pochodzę sobie po sklepach
-Do zobaczenia w samolocie
-Do zobaczenia
Wzięłam swoją torbę, walizkę podręczną i ruszyłam na podbój lotniskowych sklepów. Kupiłam sobie jakiś balsam do ust, a potem to już nic więcej. Jak tylko dotarłam do Starbucks'a to kupiłam sobie latte i powoli wróciłam do odpowiedniego miejsca, gdzie za jakiś czas będzie ustawiała się kolejka do wejścia do samolotu. Wyjęłam telefon z torby, weszłam w wiadomości i wybrałam numer Mario.
"Wracam w piątek kochanie <3"
"Skąd wiesz ?"
"Roger mi powiedział"
"On ?"
"Leci ze mną"
"Nie mówiłaś mi"
"Nie wiedziałam"
"Chyba mam dość tego faceta"
"Bez przesady"
"Ewidentnie Cię podrywa"
"Nawet jeśli to ja nie jestem nim zainteresowana"
"Pogadamy jak wrócisz"
"Nie bądź zły"
"Nie jestem zły"
"Jesteś zazdrosny"
"Cholernie zazdrosny"
"Kocham Cię !!!!"
"I niech tak zostanie :*"
"..."
"Ja też Cię kocham"
"No i dobrze ;)"
"Pogadamy jutro skarbie. Bezpiecznego lotu :*"
"Dziękuje"
Odłożyłam telefon i zaczęłam się zastanawiać nad tym co napisał mi mój chłopak. Faktycznie już wcześniej zauważyłam, że Roger traktuje mnie inaczej niż modelkę, która dla niego pracuje, ale ja przecież od początku mówiłam, że mam chłopaka no i w sumie dziecko też. Może powinnam bardziej mu powiedzieć czy pokazać, że nie jestem nim zainteresowana. Myślałam tak, myślałam i nawet nie ogarnęłam, że wywołali mój lot, więc jak tylko to do mnie dotarło to od razu ustawiłam się w kolejce. Stałam za ludźmi z dwójką małych dzieci, które były bardzo ruchliwe i co chwile gdzieś biegały albo skakały. Dziewczynka na około miała około 3 lat, a chłopczyk mógł być od niej starszy o jakiś rok może półtora. Wyobraziłam sobie Maje za te kilka lat i zastanawiałam się czy będzie spokojna i raczej ruchliwa. Czy dalej będzie tak podobna do Ann czy może będzie w niej bardziej Mario. Moje rozmyślania przerwała mi obsługa lotniska, która sprawdziła moje dokumenty i bilet, a następnie puściła mnie dalej. Obejrzałam się za siebie i od razu zobaczyłam mojego szefa, który musiał mi się przyglądać bo pomachał do mnie. I to właśnie dlatego go zauważyłam. Cholera.
Kilkadziesiąt minut później siedziałam już w samolocie, a obok mnie mężczyzna, którego imienia chyba nie trzeba się domyślać, bo to oczywiste. No tak, mogłam się domyślić. W końcu on ma wgląd w mój bilet i nie trudno było mu sprawdzić jakim samolotem lecę, które mam miejsca i takie rzeczy. Nie chciałam za bardzo z nim rozmawiać, więc po prostu włożyłam w uszy słuchawki i zamknęłam oczy. Nie byłam zmęczona, ale on przecież nie musi o tym wiedzieć.
Musiałam na chwile przysnąć, bo obudził mnie głos, który oznajmił pasażerom, że mają zapiać pasy, bo lądujemy w Paryżu. Ja swoich pasów nie rozpinałam, więc po prostu starałam się trochę rozbudzić. Mój sąsiad zajęty był jakąś książką, ale jak zobaczył, że nie śpię to ją odłożył.
-Wyspałaś się ?
-Tak, ale jak tylko dotrę do pokoju to pewnie się położę do łóżka
-Jutro ciężki dzień
-Zapowiadają się trzy ciężkie dni
-Pokaz w czwartek, to w piątek będziesz odpoczywała
-Jako tako pewnie tak - zaśmiałam się - a Ty kiedy wracasz ?
-W niedziele rano
-A kiedy podpisujecie kontrakt ?
-W sobotę
-Ogarniam
Bezpiecznie wylądowaliśmy na płycie paryskiego lotniska, opuściliśmy maszynę, a potem odebraliśmy nasze bagaże. Wzięliśmy z Rogerem jedną taksówkę, bo i tak jesteśmy w tym samym hotelu. Dotarliśmy do niego po niecałej godzinę, ale sam hotel był cudowny. Zameldowałam się, dostałam kartkę od pokoju i się do niego skierowałam. Zostawiłam walizki byle gdzie, zrzuciłam z siebie ciuchy, założyłam tylko piżamę, a po chwili już zasnęłam mając za oknem widok na wieże Eiffla.