sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 27.


[Alex]
~Juna 15 - Dortmund~
Kilka dni temu wróciliśmy do Niemiec. Nie mogłam najpierw przywyknąć, bo w końcu tutaj jest zupełnie inaczej. Nie mieszkam z Mario i Mają, nie jest tak piękni, a w dodatku doszły obowiązki. Dzisiaj jest sobota, a już w poniedziałek mam sesje zdjęciową.
Obudziłam się ... hmm ... dość wcześnie po po 10. Wzięłam długą kąpiel, otuliłam się grubym, miękkim ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Ręcznik zamieniłam na szlafrok, a potem zeszłam na dół. Mój brat siedział w kuchni przed włączonym laptopem.
-Hej - pocałowałam go w policzek


-Cześć - uśmiechnął się
-Co porabiasz ? - zajrzałam mu przez ramie
-Nudzę się - mruknął - wiesz gdzie są moje rzeczy ?
-W łazience przy pralce
-Co one tam robią ?
-Czekają na pranie - zaśmiałam się
-Dzięki
Ja większość swoich rzeczy rozpakowałam, uprałam i ogarnęłam, ale mój brat nie jest zbyt ogarnięty i musiałam mu trochę pomóc.
-Widzisz się dzisiaj z moją dziewczyną ?
-Widzę się, a co ?
-Nic tak tylko pytam
-A Ty jakie masz plany na dziś ?
-Może wyskoczymy gdzieś z Mario
-A Maja ?
-Zostanie z babcią
-Okej
-Jak Wam się układa ?
-Bardzo dobrze
-Cieszę się
-Wiem
-Będziesz dobrą matką, poradzisz sobie
-Ciągle to słyszę
-W takim razie to musi być prawda
-To duża odpowiedzialność
-Dziecko to zawsze jest odpowiedzialność
-Boję się, że nie dam rady
-Ty zawsze dajesz radę
-Mówisz tak, bo jesteś moim bratem
-Mówię tak, bo Cię znam - uśmiechnął się
-Dziękuje - przytuliłam się do niego
-Zrobić Ci śniadanie ?
-Możesz ?
-Pewnie, że tak
-To poproszę tosty
-W porządku
-I herbatkę
-Ok
Piłkarz wstał z miejsca i zabrał się za przygotowywanie dla mnie posiłku, a ja usiadłam na jego miejscu i zalogowałam się na Facebook'a. Jak zwykle miałam mnóstwo wiadomości, a zaproszeń jeszcze więcej, ale wszystkie odrzuciłam, bo to w końcu mój prywatny profil.
-Voilà
-Merci - posłałam mu uśmiech
Wzięłam talerz i zaczęłam jeść, a on zabrał laptopa i znowu coś tam robił.
-Nie mogę się przyzwyczaić, że nie mieszkam z Leną
-Niby dwa tygodnie, a tak łatwo przywyknąć
-Wiem to
-Kochasz ją ?
-Lenę ?
-Yhmm
-Oczywiście, że ją kocham
-Nie pakowałbym się w związek bez przyszłości
-Wiedziałam
-Co Ci naopowiadała ?
-Nic, sama postanowiłam spytać
-Za wcześnie na deklaracje, ale traktuje ją poważnie
-Rozumiem
Pobiegłam do swojej sypialni, a potem do garderoby. Wybrałam sobie beżową sukienkę na ramiączka, czarne sandałki na obcasie i czarną, małą torebkę. W łazience robiłam sobie delikatny makijaż, a włosy lekko pofalowałam.
-Jedziesz samochodem ? - zagadał na dole mój brat

-Tak, umówiłyśmy się w galerii
-Zakupy ?
-Po prostu sobie pochodzimy i pooglądamy
-Już ja wiem jak to oglądanie się skończy
-Oj tam - machnęłam ręką - lecę już
-Do zobaczenia
-Jakby co to będę pod telefonem
-Okej
-Pa - wyszłam z domu
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę centrum handlowego, na drogach nie było korków, więc dojechałam po kwadransie. Zaparkowałam na parkingu podziemnym i weszłam na górę i od razu zobaczyłam Lenę.
-Hej - pocałowałam ją w policzek
-Cześć
-To co mała wyprawa po sklepach ?
-Jasne, ale zamierzamy coś kupować ?
-Może jak coś nam się spodoba
-Dużo rzeczy może nam się spodobać - zaśmiała się
-Nie wiem o czym mówisz
-Muszę kupić nowe buty na siłownię
-Proponuje Nike to po pierwsze, a po drugie od kiedy chodzisz na siłownie ?
-Od pół roku
-Czemu ja nic o tym nie wiem ?!
-Nigdy nie pytałaś
-Oj tam
Nagle zaczął dzwonić mój telefon, więc szybko odebrałam.
-Halo ?
-Witam czy rozmawiam z Alex Reus ?
-Dzień dobry, tak to ja. Z kim rozmawiam ?
-Roger Holmes prezes Xmodels
-Bardzo mi miło, a czym sobie zasłużyłam na telefon od samego prezesa ?
-Chciałbym się z panią spotkać i porozmawiać
-Na prawdę ? - ucieszyłam się
-Tak - wyczułam, że się uśmiechnął
-W porządku, gdzie i kiedy ?
-Może być jutro o 13 w kawiarni Vierblättrige Kleeblatt ?
-Dobrze będę
-Mam nadzieje, że nie przeszkadza pani, że jutro jest niedziela ?
-Nie spokojnie
-W takim razie to zobaczenia jutro
-Do wiedzenia - rozłączyłam się i odłożyłam telefon
Lena spojrzała n a mnie zdziwiona i wiem, że była ciekawa z kim rozmawiałam
-No mów kto to
-Roger Holomes
-Kto ?
-Prezes Xmodels - zaśmiałam się - jednej z większych agencji modelek w Niemczech

-Jezu to cudownie - rzuciła się na mnie - kiedy się widzicie ?
-Jutro o 13
-To na prawdę świetnie
-Wiem - uśmiechnęłam się - pewnie jest stary i brzydki
-Nie wiesz jak wygląda ?
-Nie, ale jakoś mnie to nie interesuje
-Może go wyszukamy w Google ?
-Lena błagam Cię, jutro go zobaczę
-Dobra, ale masz mi streścić co się działo
-W porządku
-Powiesz Mario ?
-A czemu miałabym mu nie mówić ?
-Tak po prostu zapytałam
-Nie chce mieć przed nim tajemnic
-To zrozumiałe
-Dobra chodźmy
-Pamiętaj o butach
-Chyba też sobie kupie
-Jakie ?
-Nie wiem jeszcze - wzruszyłam ramionami
Ruszyłyśmy w naszą wyprawę po sklepach, obie kupiłyśmy sobie po jednej parze butów Nike. Lena jakieś na siłownie, a ja nowe Nike Dunk Sky Hi.
-Może zaniosę to do Twojego samochodu - zaproponowała Lena - a Ty idź do tej łazienki
-Okej - dałam jej kluczyki - za 10 minut w tym samym miejscu
-W porządku
Rozeszłyśmy się, poszłam do najbliższej toalety, bo strasznie chciało mi się siku i miałam jakieś dziwnie lepiące się dłonie. Po kilkunastu minutach znowu się spotkałyśmy i poszłyśmy do naszej ulubionej knajpki. Ja szłam pierwsza i już miałam wejść, jak ktoś na mnie wpadł. Poczułam dość silne popchnięcie i nagle chyb a jakiś chłopak mocno wyrwał mi torebkę. Byłam oszołomiona i przerażona. Pierwszy raz w życiu ktoś mnie okradł.
-Alex wszystko w porządku ?
-Okradł mnie - wykrztusiłam
-Pojedziemy na policje dobrze ? Mam Twoje kluczyki
-Dobrze
-Jak się czujesz ?
-Nie wiem
Dziewczyna zabrała mnie na komisariat i zadzwoniła po chłopaków. Policjant w kółko zadawał mi te same pytania "zna go pani ?" "jest pani pewna, że to był mężczyzna ?" "jak wyglądał ?" "co miała pani w torebce ?" itd. Cały czas mówiłam to samo i miałam już dość. Byłam strasznie zmęczona, ale zostałam wypuszczona dopiero po 2 godzinach. Wyszłam z gabinetu i wpadłam prosto w ramiona Mario, który mocno mnie do siebie tulił, a ja z bezsilności zaczęłam płakać
-Już cichutko, nic się nie stało - gładził mnie po plecach
-Nigdy nikt mnie nie okradł - pociągnęłam nosem
-Nie martw się tym. Marco zablokował Twoje karty, telefon, jutro zmienią Wam zamki, a dokumenty wyrobisz sobie po weekendzie
-Dobrze
-Chcesz coś zjeść ?
-Nie, chce po prostu wrócić do domu
-Pojedziemy najpierw do szpitala, a potem do domu
-Nic mi nie jest
-Jesteś jeszcze w szoku
-Okej, ale zabierz mnie już stąd
Opuściliśmy komisariat, od razu pojechaliśmy do szpitala gdzie szybko wzięli mnie na badania. Okazało się, że nic strasznego mi się nie stało więc mogliśmy wracać. W drodze do domu mojego ukochanego zdążyłam zasnąć, ale obudziłam się jak Mario niósł mnie do sypialni
-Śpij skarbie
-Zostań ze mną
-Zostanę - pocałował mnie w czoło, a ja odpłynęłam z powrotem

niedziela, 30 listopada 2014

ZAWIESZAM

Jest mi bardzo przykro, ale muszę zawiesić bloga, mam nadzieje, że nie zajmie to dużo czasu (góra do końca grudnia), a jak wrócę to rozdziały będą częściej.  Przyczyną nie jest ani brak czasu, ani weny, ani to, że mam dużo blogów i się nie wyrabiam ... po prostu chce, żeby wszystkie rozdziały były idealne i muszę nad nimi popracować, aby mieć zapas. Do tego mam 5 innych blogów (również zawieszam) i kilka z nich (3) chce zakończyć w pierwszych miesiącach nowego roku, więc muszę się do tego przygotować no i szykuje dla Was coś nowego :D 

WYBACZCIE ... 

DO ZOBACZENIA WKRÓTCE ! <3

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 26.

[Alex]
~Two Days Later~
Jesteśmy razem. Wróciliśmy do siebie. Kochamy się. Wszystko znowu jest idealnie. Spełniło się moje marzenie. Wiem już na pewno, że chce spędzić z nim resztę życia, na dobre i na złe. Chce wychowywać z nim Maje, ale też mieć nasze dzieci. Zdecydowanie tego właśnie pragnę. Życia u boku mojego wspaniałego piłkarza. Marco i Lena dowiedzieli się od razu po tym jak wróciliśmy, byli równie szczęśliwi co my.
Obudziłam się w łóżku Mario, niechętnie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. On już nie spał,

tylko przyglądał mi się spokojnie
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Cześć - delikatnie mnie pocałował
-Od dawna nie śpisz ?
-Od jakiegoś czasu - uśmiechnął się - całymi godzinami mogę patrzeć jak śpisz
-To krępujące - mruknęłam
-Mi się podoba
-Maja śpi ? - zmieniłam temat
-Tak, niedawno ją nakarmiłem i przewinąłem
-Nie słyszałam jak się obudziła
-Prawie nie płakała - wzruszył ramionami
-Zrobię kawę - podniosłam się do pozycji siedzącej - masz ochotę ?
-Poproszę
-Zaraz wracam - puściłam mu oczko i wstałam
-Ładnie wyglądasz - zaśmiał się
-Spadaj - uciekłam szybko do kuchni
Miałam na sobie jego koszulkę, czarne koronkowe majtki no i ku jego uciesze byłam bez stanika, bo nigdy nie śpię w staniku.
Zrobiłam nam obojgu kawę, a potem wróciłam do łóżka.
-Dziękuje
-Nie ma za co
-Chodź tutaj - przytulił mnie - tęskniłem za tym
-Ja też - szepnęłam
-Teraz już zawsze będzie dobrze
-Wiem
-Proponuje resztę dnia spędzić w łóżku
-To możemy robić w Dortmundzie, a teraz jesteśmy na wakacjach
-Oj tam - wpił się moje usta
-Kawa - zaśmiałam się
-Yhmm - wyjął mi z rąk kubek i odstawił na szafkę
Zaczął mnie całować i próbował zdjąć ze mną swoją/moją koszulkę, ale zaczęłam się śmiać
-Obok śpi Twoja córka - lekko go odetchnęłam, chociaż wcale mi się to nie podobało
-Ona nic nie rozumie
-A jak zacznie płakać ?
-Alex
-Nie nie nie
-Okej - uniósł ręce w geście poddania się
-Innym razem - pocałowałam go
-Trzymam Cię za słowo
-Zrobię śniadanie
-Nie nie, ja zrobię - podniósł się
-Okej
Chłopak poszedł do kuchni, a ja wyjęłam Maje z kołyski i położyłam ją na łóżku. Sama ułożyłam się obok niej i patrzyłam na nią. Ona jest taka urocza.
-Kochanie chodź do stołu
-Idę - odłożyłam dziewczynkę z powrotem, a sama poszłam na taras
Na stole stało pysznie wyglądające śniadanie i od razu zabrałam się za jedzenie
-Jesteś cudowny
-Wiem - puścił mi oczko
-Tak serio to co dzisiaj robimy ?
-Jeszcze nie ustaliliśmy, a co byś chciała ?
-Jest mi to obojętne
-Może plaża ?
-Trzeba pogadać z Leną i Marco
-Wiem wiem
-Alex kochanie
-Hmm ?
-Pogadamy wieczorem ?
-A nie możemy teraz ?
-Możemy
-O co chodzi ? - usiadłam mu na kolanach
-Wprowadź się do mnie po powrocie
-Tak szybko ?
-Jeżeli chcesz to poczekamy
-To nie tak, po prostu mnie zaskoczyłeś
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham - posłałam mu uśmiech - zastanowię się, ok ?
-Jasne
Usłyszeliśmy płacz Mai, chciałam wstać, ale chłopak postanowił iść
-Pójdę się przebrać - szepnęłam
Poszłam do swojej sypialni, wyjęłam z niej kostium i sukienkę bez ramiączek i klapki. Wyjęłam też ręcznik, bo miałam zamiar iść po pływać. Założyłam ten kostium, związałam włosy w koka, owinęłam się ręcznikiem i opuściłam pomieszczenie
-Pomóc Ci ?
-Nie, jeszcze tylko ją ubiorę
-Pójdę popływać
-Pewnie leć
-Zostawię ręcznik na pomoście
-Chcesz skakać z pomostu ?
-Yhmm
-Tylko nie na główkę, proszę
-Spokojnie - pocałowałam go w policzek - jakby co to możesz popatrzeć
-Bardzo chętnie
-Będę czekała - wyszłam z domku, klamki i ręcznik położyłam na końcu pomostu i weszłam do wody. Najpierw popływałam trochę dla sportu w jedna i drugą stronę, w potem odpłynęłam trochę i ułożyłam się na plecach. Patrzyłam piękne niebo i dryfowałam sobie spokojnie, aż postanowiłam wracać. Na pomoście czekali na mnie Mario z Mają, więc wyszłam z wody,
wytarłam się ręcznikiem i pocałowałam dziewczynkę w czoło. Dziewczynka delikatnie się uśmiechnęła, więc sama też się uśmiechnęłam
-Ona Cię uwielbia
-Bo często ze mną przebywa
-Ja też Cię uwielbiam
-To dobra wiadomość - puściłam mu oczko
-Gadałem z Leną i ona nie ma ochoty wychodzić
-Cały dzień w domku ?
-Powiedziała, że rozłoży się na tarasie, może popływa
-To zostaw mi Maje i pójdziemy do Leny, a Wy z Marco możecie porobić coś innego
-Bardzo chętnie zostanę z Wami
-Zabaw się z moim bratem jak za dawnych czasów
-Brzmi dobrze
-Tylko nie za dobrze - puściłam mu oczko
-Pójdę z nim pogadać
-To ja idę się ogarnąć
Szybko weszłam do naszego domku, od razu skierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, mokre włosy związałam w koczka, założyłam suchy kostium i wcześniej przygotowaną sukienkę. Na nogi założyłam sandałki i zgarnęłam swój telefon. Poszłam na przeciwko i od razu skierowałam się na taras
-Cześć piękna - pocałowałam moją przyjaciółkę w policzek
-Hej, słyszałam, że zostajesz ze mną
-Tak - uśmiechnęłam się
-Będzie ciekawie
-Marco mi nie chce powiedzieć co wymyślili
-Może mają dla nas jakąś niespodziankę - wyszczerzyłam ząbki
-Wierzysz w to ? Chcą zaszaleć
-Oj tam, może nie
-Sama mu mówiłaś, żeby się zabawił
-Wiem, ale on i tak nie będzie się aż tak dobrze bawił
-Stęskni się za Wami
-Miło by było
-Jak się czujesz jakoś jego dziewczyna ?
-Tak jak kiedyś
-Ale jest trochę lepiej ?
-Zdecydowanie
-Jesteś tak jakby matką
-Boje się - westchnęłam - jeżeli będziemy razem do końca życia, a taką mam nadzieje to będę jej matką. Boje się, że nie dam rady, a w ogóle może Ann by sobie tego nie życzyła ?
-Ann na pewno chciałaby, że i Maja i Mario byli szczęśliwi, a przy Tobie będą
-Tak myślisz ?
-Jestem tego pewna
-Dziękuje
-Od tego mnie masz
-Kotku Maja śpi w środku, a my lecimy - objął mnie
-Okej, a gdzie idziecie ?
-Najpierw Flyboard, a potem zobaczymy
-Uważaj na siebie
-Nic mi nie będzie
-To bywa niebezpieczne
-Dam sobie radę - pocałował mnie w czoło - do zobaczenia
-Cześć - pomachałam mu
Zdjęłam sukienkę, ułożyłam się na leżaku i zamknęłam oczy. Nie wyjadę stad, tu jest perfekcyjnie
-Zostajemy tu Lena
-Na zawsze - zaśmiała się
-Oni wyjadą, a my zostaniemy
-Nie wytrzymamy długo bez nich
-Nie wiem o czym mówisz
-Myślisz, że dadzą radę ?
-Chodzi Ci o Flyboard ?
-Yhmm
-Martwię się trochę, ale wiem, że dadzą radę
-Czyli tak jak ja
Skończyłyśmy gadać i skupiłyśmy się tylko na opalaniu. Mimo, że miałam już piękną, brązową opaleniznę to i tak może być jeszcze lepiej.
-Masz jakiś sesje ?
-Po powrocie mam
-Kiedy ?
-17 czerwca - uśmiechnęłam się
-Super
-No - zaśmiałam się
-W Dortmundzie ?
-Tak tak. Chcesz się wybrać ze mną ?
-Nie dzięki
-Może jednak
-Zapomnij
-Lena mogę Cię wkręcić, mam znajomości
-Chyba jestem zbyt nieśmiała
-Możemy nad tym popracować
-Zobaczymy
-Mario zaproponował mi dzisiaj, żebym się do niego wprowadziła
-I co ?
-Muszę się zastanowić
-Boisz się ?
-Nie o to chodzi, po prostu wydaje mi się, że to trochę za szybko
-Czemu ?
-Ann niedawno zmarła, my dopiero do siebie wróciliśmy
-Nie musisz się śpieszyć
-Wiem, przemyśle to i na pewno niedługo mu odpowiem
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, ale nic nie odpowiedziała. Dobrze mnie zna i chyba domyśla się, że się zgodzę. No, bo dlaczego miałabym się nie zgodzić ? Kocham go. Wrócę, pomyśle i prędzej czy później się do niego wprowadzę.
-Kocham Twojego brata
-Wiem - zaśmiałam się
-Nie rozumiesz - jęknęła, a ja na nią spojrzałam - jestem pewna, że go kocham i kurde no nie wiem czy on czuje to samo
-Chyba nie rozumiem
-Ja wiem, że on jest dla mnie najważniejszy, ale nie wiem czy on chce ze mną być - westchnęła - no wiesz tak na zawsze
-Znam swojego brata i wiesz on nie pakowałby się w związek jeżeli wiedziałby, że nie ma on przyszłości
-Czyli on myśli o mnie na poważnie ?
-Wydaje mi się, że tak
-Wydaje Ci się - westchnęła - mi też się wydaje, ale pewna nie jestem
-Nie myśl o tym, żyj chwilą
-Łatwo Ci mówić
-Dość tego - wybuchłam śmiechem - idziemy pływać
-To ma być oczyszczenie ?
-Dokładnie
-Ok - obie wskoczyłyśmy do wody
Śmiałyśmy się, chlapałyśmy wodą, wygłupiałyśmy. Bardzo dobrze się bawiłam, ale pierwsza wyszłam z wody. Wytarłam się i szybko skoczyłam do naszego domku zrobić mleko dla Mai, bo z tego co mi się wydaje to niedługo się obudzi i będzie głodna. Zdążyłam wrócić, a mała się
obudziła. Nakarmiłam ją, przewinęłam i włożyłam do wózka. Zabrałam ją na taras, zasłoniłam odpowiednio od słońca i ułożyłam się obok na leżaku. Zabrałam się wreszcie za czytanie książki E L James "Pięćdziesiąt Twarzy Greya".
-A jednak czytasz ?
-Kiedyś trzeba był zacząć
-I jak ?
-Na razie spokojnie - zaśmiałam się
-Jak przeczytasz to do wieczora to na noc możecie nam podrzucić małą
-Myślę, że będziecie mieli lepsze rzeczy do roboty niż opiekowanie się Mają - odbiłam piłeczkę
-O to się nie martw
-Tylko, żeby z tego dzieci nie było
-Może kiedyś - uśmiechnęła się
-Pamiętaj, że będę dobrą ciocią
-Nie wątpię - puściła mi oczko - będziesz dobrą matką
Zaśmiałam się cicho, wróciłam do czytania, a Lena podniosła się z miejsca
-Idę coś zjeść, masz ochotę ?
-Nie dzięki
-Nie zaczytaj się
-To jest wciągające
-Tak ?
-Nie skończyłam nawet 1 rozdziału, a już się zakochałam
-Dawaj zacytuj mi coś
-„Taki młody – i przystojny, bardzo przystojny. Ma na sobie elegancki szary garnitur, białą koszulę i czarny krawat. Jest wysoki, ma niesforne włosy w odcieniu ciemnej miedzi i błyszczące szare oczy, których spojrzeniem mierzy mnie uważnie." - uśmiechnęłam się czytając to
-Doczytaj to szybko, bo ja też chce
-Oddam Ci jutro przy śniadaniu
-Okej - wyszczerzyła zęby
Dziewczyna poszła do kuchni, a ja dalej czytałam. Bardzo szybko przekładałam kartki i nie mogłam się powstrzymać
-Jestem - usłyszałam i aż podskoczyłam
-Przestraszyłeś mnie
-Zaczytałaś się - usiadł obok mnie
-Trochę - zaśmiałam się - jak było ?
-Świetnie, na prawdę dobrze się bawiliśmy
-My też
-Tęskniłem - przybliżył się do mnie
-Ja bardziej - przyciągnęłam go do siebie, a on wpił się w moje usta
-Wątpię
-Maja grzecznie zjadła
-Zasnęła
-Tak ? Leżała cicho i bawiła się tą zawieszką nad wózkiem
-Lubi ją
-Zauważyłam
-Idziemy na spacer ?
-Jasne
-Tylko załóż sukienkę
-Bardzo zabawne - zaśmiałam się
Wstałam z miejsca, założyłam sukienkę, buty i wzięłam małą torebeczkę. Mario wyprowadził już wózek na pomost, a ja pożegnałam się z moją przyjaciółką i bratem.
Ruszyliśmy na plaże, mój chłopak prowadził wózek, a ja szłam obok i trzymałam go za rękę
-Wygodnie Ci ? - spytałam cicho
-Daje radę
-Nie musimy iść za rękę
-Nie mogę z Tobą - zatrzymał się i spojrzał mi w oczy - przestań wreszcie marudzić
-Ok - westchnęłam
-Chodź tutaj - przyciągnął mnie do siebie za biodra - kocham Cię wariatko
-Ja też Cię kocham - przytuliłam się do niego
-Możemy iść dalej ?
-Oczywiście
-Na prawdę bardzo żałowałem, że nie byliśmy dzisiaj razem
-Szybko minęło - delikatnie się uśmiechnęłam - ale faktycznie brakowało mi Ciebie
-Nie lubię się z Tobą rozstawać - jęknął
-Ja z Tobą też
Gdzieś daleko usiedliśmy na piasku, Mario zablokował wózek, żeby nie odjechał i po prostu siedzieliśmy. Piłkarz mnie obejmował, ale się nie odzywaliśmy. Ja patrzyłam na piękne niebo, wodę, a chłopak na mnie. Było to krępujące, ale nie aż tak bardzo, żebym musiała zwrócić mu uwagę
-O czym myślisz ?
-O niczym ważnym, tak po prostu sobie myślę
-Czekamy na zachód słońca czy wracamy ?
-Wracamy - uśmiechnęłam się - za dużo czasu zostało do zachodu słońca
-Maja się budzi - zajrzał do wózka
-Weź ją na ręce, a ja poprowadzę wózek
-Myślisz, że zanim dojdziemy to uda mi się ją uspokoić ?
-Pewnie, że tak - zaśmiałam się cicho
Po dosłownie kilkunastu minutach byliśmy już w domku. Poszłam ogarnąć coś do jedzenia, a chłopak zajął się Maja. Przygotowałam sobie i szatanowi omlety z warzywami, która oboje wprost uwielbiamy
-Kochanie chodź jeść
-Już idziemy - wszedł do kuchni z małą na rękach
-Piękna moja - pogłaskałam ją po brzuszku i pocałowałam ja w nosek

piątek, 31 października 2014

Rozdział 25.

[Alex]
~Next Day~
Obudziłam się wypoczęta i zadowolona. W łazience związałam włosy w koka, założyłam bieliznę, a potem krótkie szorty i stanik sportowy do biegania. Na stopy założyłam białe skarpetki i szybko poszłam do kuchni. Wypiłam ciepłą wodę z cytryną, trochę się rozgrzałam, rozciągnęłam i weszłam do sypialni Mario
-Śpisz ?
-Nie, co tam ?
-Idę biegać, chciała Ci tylko powiedzieć
-Ok, za ile będziesz ?
-Nie wiem sama
-Uważaj na siebie
-Dobrze - puściłam mu oczko
Ze swojej sypialni zabrałam buty, oczywiście firmy Nike, telefon i obowiązkowo słuchawki. Puściłam muzykę, uruchomiłam aplikacje Endomondo i ruszyłam. Na początku biegłam po woli, a potem trochę przyspieszyłam. Cały czas biegłam brzegiem oceanu, ale na tyle daleko, żeby już po kilku minutach nie mieć mokrych butów. Mimo, że było dość gorąco to biegło mi się cudowanie, to daje takiego kopa. Wystarczy trochę motywacji, chęci i tyle. Zaczęłam biegać chyba dzięki Ani Lewandowskiej, bo będąc w Nowym Jorku czytałam jej bloga. Zresztą do tej pory to robię. Zatrzymałam się, żeby jeszcze trochę się rozciągnąć i przy okazji zerknęłam ile już przebiegłam. Dość sporo, bo ponad 4 kilometry, a jeszcze trzeba wrócić. Odwróciłam się i ruszyłam w drugą stronę śpiewając pod nosem jedną z lepszych piosenek znajdujących się na moim iPhonie.
Wbiegłam na pomost, a potem już spokojnie weszłam do domku
-Jestem
-Lena z Marco poszli załatwić skutery wodne
-Serio ? To super - ucieszyłam się
-Chcesz coś do jedzenia ?
-Tak, ale może kanapki albo sałatkę, bo idę się ogarnąć
-W porządku
Weszłam do swojej sypialni, z szafy wyjęłam z szafy kostium, błękitne szorty i biały top, który zakrywał mi tylko biust. Mam ładny brzuch to mogę go pokazywać, a po za tym jestem na wakacjach, mogę się dobrze bawić. Zabrałam wszystko do łazienki i zamknęłam drzwi. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Szybko się rozebrałam, umyłam i wyszłam. Ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy, zrobiłam wodoodporny makijaż i ułożyłam jakoś mokre jeszcze włosy. Nie było w sumie sensu ich suszyć, bo na skuterach i tak je zmocze. Zadowolona z efektu opuściłam pomieszczenie i poszłam do kuchni, gdzie urzędował mój współlokator
-Proszę bardzo - postawił przede mną grecką sałatkę
-Dziękuje - uśmiechnęłam się - postarałeś się
-Miałem czas, Maja jeszcze śpi
-O tej porze ?
-Miała kiepską noc
-Nie słyszałam, żeby się budziła
-Poszedłem z nią na spacer - westchnął - długo się nie mogła uspokoić
-Mogłeś mnie obudzić, pomogłabym Ci
-Jesteś na wakacjach, odpoczywaj
-Ty też jesteś na wakacjach, a masz gorszą prace ode mnie
-Nie gorszą tylko bardziej męczącą
-O to właśnie mi chodziło
-Jedz - zaśmiał się ucinając temat
-Rozkazujesz mi ?
-Nawet jakbym chciał to i tak tego nie zrobisz
-Taka już jestem
-To nie jest taki złe
-Wiem - zatrzepotałam rzęsami
-Nic się nie zmieniłaś
-To źle ?
-Wręcz przeciwnie
-Ty się zmieniłeś
-Tak ?
-Zdecydowanie
-Przeszkadza Ci to ?
-Nie, chociaż czasami nie potrafię się przyzwyczaić
-Cały czas jestem taki sam
-Nie, może Ty tego nie widzisz - zaśmiałam się - ale ja widzę, że się zmieniłeś
-Może trochę
-Trochę bardzo
-To pewnie zasługa Mai
-I Ann - spojrzałam na niego kątem oka, chcąc wybadać jego reakcje
-Możliwe
-Brakuje Ci i to widać
-Bawisz się w psychologa ?
-Może - powiedziałam tajemniczo
-Maja jest do niej podoba
-Zauważyłam
-Tęsknie za nią, ale czasami nie mam czasu, żeby o tym myśleć
-Małe dziecko mały kłopot, duże dziecko duży kłopot
-Nawet mnie nie strasz
-Tak tylko mówię
-Pójdę do niej - usłyszeliśmy płacz dziewczynki
-Może ja ?
-Poradzę sobie
-Okej
Zostałam sama, chwile siedziałam patrząc już w pustą miskę, a potem wstałam. Odstawiłam naczynie do zlewu i wytarłam buzie ręcznikiem papierowym, po czym wyrzuciłam go do śmieci. Mario wszedł do pomieszczenia ze swoją córką na rękach. Uśmiechnęłam się promiennie i podeszłam do nich, delikatnie pocałowałam w czoło dziewczynkę, a na twarzy mojego byłego chłopaka pojawił się delikatny i słodki uśmiech

-Śpioch mój mały
-Zaraz się rozbudzi
-Przygotuje mleko
-Dzięki
-Och to drobiazg
Szybko przygotowałam na małej istoty śniadanko i podałam butelkę piłkarzowi
-Idealnie
-Staram się
-Wiem
-Powiesz mi co to za niespodzianka mnie dzisiaj czeka ?
-Nie
-Może jednak ?
-Zobaczysz wieczorem
-Dopiero wieczorem ?
-Szybko zleci zobaczysz
-Jasne już Ci wierze
-Uważaj sobie
-Nie zapominaj, że trzymasz dziecko
-O to się nie martw
-Nie zamierzam
-Bardzo dobrze - zaśmiał się
-Dobra koniec, bo już nie mogę
-Wymiękasz ?
-Yhmm
-Alex ! - usłyszałam mojego brata
-W kuchni - zaśmiałam się
-Hej - pocałował mnie w policzek i podał rękę Mario
-Co tam ?
-Za godzinę będziemy mieli gotowe skutery
-To świetnie
-Wyrobicie się ?
-Pewnie, że tak
-Wracam do Leny
-Widzimy się na pomoście ?
-Tak chyba będzie najlepiej
-O której ?
-Jakoś z dwadzieścia minut będziemy szli, więc za jakieś czterdzieści minut ?
-Spoko, to do zobaczenia
-Paa - wyszedł z naszego domku
W swojej sypialni zebrałam kilka ważnych rzeczy, wrzuciłam je do torby, i ja położyłam w koszyczku pod wózkiem
-Mario coś Ci wziąć ?
-Nie już sobie poradziłem
-A jak ubierasz małą ?
-Nie wiem sam
-To może ja się tym zajmę
-Dzięki
-Chodź malutka - wyjęłam dla niej ubranko, położyłam ją na łóżku i ubrałam
Na główkę założyłam jej czapeczkę i ułożyłam ją w wózku
-Zapomnielibyśmy o smoczku - wróciłam się
-Spokojnie, spakowałam nawet dwa
-No to chodźmy - uśmiechnęłam się - myślisz o wszystkim
-Muszę
-Jesteś na prawdę świetnym ojcem
-Dziękuje
-I będziesz świetnym facetem jak powiesz mi co robimy wieczorem
-Przestań drążyć ten temat, bo Cię nigdzie nie zabiorę
-No, ale czemu ?
-Bo nie ma dżemu
-Ha ha ha - powiedziałam sarkastycznie
-Po prostu Ci nie powiem, ale niedługo się dowiesz
-Z pewnością
Jak już spotkaliśmy się z naszymi przyjaciółmi to ruszyliśmy. Marco wypożyczył nam dwa skutery,
więc najpierw miałam płynąc ja i mój brat, a Mario z Leną mieli pilnować Mai. Rozebrałam się do kostiumu, założyłam kamizelkę ratunkową i wsiadłam na skuter. To nie był pierwszy raz, więc szło mi całkiem nieźle. W pewnym momencie się zatrzymałam i patrzyłam co wyprawia mój brat. On to jest dopiero dobry, lubię na niego patrzeć. Zobaczył, że mu się przyglądam, więc do mnie podpłynął
-Coś się stało ?
-Nie, tak po prostu patrzyłam
-Baw się, mamy jeszcze jakieś kilka minut
-Dziękuje, wiesz, że to lubię - zaśmiałam się i odpłynęłam
Zrobiłam kilka sztuczek, których uczył mnie kiedyś instruktor, a potem ruszyłam w drogę powrotną. Okazało się, że Lena sama się boi, więc dołączyła do Marco, a Mario pływał sam. Wytarłam się ręcznikiem i z powrotem założyłam moje ciuchy, usiadłam na piasku, a wózek ze śpiąca w środku Mają stał obok mnie. Dziewczynka jest bardzo grzeczna, taki aniołeczek, prawie nie płacze, nie marudzi. Chyba, że jest taka tylko przy mnie ...
-Jestem
-Jeszcze możesz pływać
-Nie chciałem Cię zostawiać samej
-To miłe
-Śpi ?
-Tak tak, jest bardzo grzeczna
-Aniołek, co ?
-Pomyślałam o tym samym
-Czasami daje w kość, ale ją uwielbiam
-Przyzwyczaisz się
-Wiem wiem
-Będziesz musiał jej pilnować, kiedyś będzie na prawdę śliczną dziewczynką
-Trzeba będzie odganiać te tłumy zauroczonych chłopaków
-Ciesz się, że to jeszcze trochę potrwa
-Szybko minie
-Nie aż tak szybko
-Mimo wszystko bycie ojcem jest świetne
-Po prostu Ty jesteś świetnym ojcem i Ci się podoba
-A jakbym nie był świetnym ojcem ?
-Ty ? - zaśmiałam się - zawsze wiedziałam, że taki będziesz
-Zawsze we mnie wierzyłaś
-Nadal tak jest - szepnęłam patrząc na niego
~Later~
Po skuterach poszliśmy się przejść, obejrzeć trochę okolice, a potem zjedliśmy pyszny obiad. Te kilka dni spędzonych tutaj to marzenie, które niedługo się skończy i trzeba będzie wrócić do szarej rzeczywistości.
-W co mam się ubrać ? - jęknęłam
-Obojętnie mi, zawsze będziesz wyglądała pięknie
-No, ale idziemy na spacer czy co ?
-Zobaczysz
-Może być sukienka ?
-Pewnie
-Ok, to niedługo będę
Wyciągnęłam z szafy białą sukienkę, założyłam do tego beżowe balerinki i związałam włosy w kłosa. Makijaż zrobiłam sobie wcześniej i nadal wyglądał w porządku
-Gotowa - zaśmiałam się
-To chodźmy
Marco z Leną zgodzili się zająć małą, więc została pod dobrą opieką. Szliśmy najpierw plażą, a potem Mario zasłonił mi oczy
-Mogę już zobaczyć ?
-Możesz - zabrał dłonie z moich oczu
A ja zobaczyłam coś pięknego, na środku plaży stał pięknie naszykowany stół, odwróciłam się do Mario, a on wzruszył ramionami. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zjedliśmy kolacje. Okazało się, że Gotze po prostu ją zamówił, ale to i tak było coś pięknego
-Dziękuje
-To co pogadamy ? - przeszliśmy kawek i usiedliśmy na piasku
-O czym ?
-O nas
-A konkretniej ?
-Mieliśmy sobie wszystko wyjaśnić
-Wiem - westchnęłam - tylko to nie jest takie proste
-To jest bardzo proste
-Nadal mi na Tobie zależy - szepnęłam - nigdy nie przestało. Kocham Cię, ale niedawno straciłeś narzeczoną, masz z nią dziecko
-Kochasz mnie ?
-Tak na prawdę nigdy nie przestałam
-Przez te 3 lata ciągle o Tobie pamiętałem, nigdy nie przestałem Cię kochać. Chociaż była Ann, potem dowiedziałem się, że jest w ciąży to i tak większa cześć mojego serca należała do Ciebie
-Byłeś z nią szczęśliwy
-Byłem, ale nie bardziej niż z Tobą
-A może do tej samej rzeki nie wchodzi się dwa razy ?
-Ja chce wejść do tej rzeki jeszcze raz
-Ja też - szepnęłam
-Chodź tutaj - wstał i podał mi rękę, a ja się podniosłam
Przyciągnął mnie do siebie delikatnie i objął mnie w pasie
-Co robisz ?
-Tańczę
Faktycznie zaczął się powoli poruszać, tak, że tańczyliśmy. Byliśmy tylko my, plaża i to wszystko. Nic innego nie miało znaczenia
-Kocham Cię - szepnął do mojego ucha
Pocałował mnie w szyje, ramie, obojczyk, a potem podniósł twarz i spojrzał mi w oczy. Delikatnie mnie pocałował, a potem znowu się odsunął
-Kocham Cię - powtórzył
-Mario ... - szepnęłam
-Bardzo Cię kocham - nie przestawał
-Ja też Cię kocham - delikatnie się uśmiechnęłam i schowałam twarz w jego szyi

piątek, 10 października 2014

Rozdział 24.

[Alex]
Przebiegałam przez cały pomost, skręciłam w lewo i po kilku minutach byłam już na plaży. Zdjęłam balerinki i wzięłam je w rękę. Po moich policzkach spływały słone łzy i w żaden sposób nie mogłam ich opanować. Nasza kłótnia może wymiana zdań mocno we mnie uderzyła. Trochę chyba przesadziłam, ale on też nie zachował się fair. Wiem, że mój wyjazd nie był dla niego łatwy, ale dla mnie też nie. Myślałam, że już to sobie wyjaśniliśmy, ale jednak w kółko do tego wracamy. Tak się nie da żyć. Za każdym razem czuje się jak idiotka i nie wiem czy mam go przepraszać czy się tłumaczyć. To jest cholernie popieprzone.
Cały czas szłam przed siebie, na szczęście na plaży nikogo nie było. Wytarłam wierzchem dłoni
mokre policzki, a razem z nimi rozmazany makijaż. Podeszłam powoli do wody i zamoczyłam w niej kostki. Woda była ciepła, więc było mi przyjemnie. Szłam tak wzdłuż brzegu analizując znowu naszą kłótnie. "To nie ja Cię zostawiłem bez słowa". Jego słowa cały czas siedziały w mojej głowie. To zabolało. Tak cholernie zabolało. Ja już chyba nie potrafię udawać, że nic mnie nie rusza, że go nie kocham, że nasza wspólna noc nic dla mnie nie znaczyła. Co prawda nic nie pamiętam, ale trudno. Wierze, że było okej. Jak głupio to brzmi ...
Nie miałam przy sobie żadnych rzeczy, ani telefonu, ani zegarka. Kompletnie nic. Nie wiedziałam, która godzina, czy się martwią. Mam nadzieje, że poczekają, aż wrócę, bo nie mam ochoty, żeby mnie szukali. W ogóle nie mam na nic ochoty. Ten wyjazd to był chyba zły pomysł. I jeszcze ten pomysł z ciążą ... to był szok, ale tylko na początku. W sumie nie mam stuprocentowej pewności, że nie jestem w ciąży, ale to jest niemożliwe. Po prostu.
-Szukałem Cię wszędzie - usłyszałam za sobą i odwróciłam się automatycznie. Ponad pięć metrów ode mnie stał Mario, nic nie odpowiedziałam i on też nic więcej nie mówił. Staliśmy naprzeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Jego wzrok był taki pusty, smutny. Nie wiem co jeszcze. Zbliżył się do mnie powoli, ale nadal była między nami odległość
-Nie musiałeś - wykrztusiłam po chwili
-Wiem - szepnął - ale chciałem
-To dziwne po tym jak się zachowałeś
-Przesadziłem
-Ja też - spuściłam wzrok i oglądałam swoje dłoni
-Po prostu Twój wyjazd ...
-Dla mnie to też nie było łatwe - przerwałam mu
-Domyślam się
-Przepraszam - spojrzałam na niego - nie wiem czemu tak zareagowałam, nie chciałam
-To ja zacząłem - westchnął - na prawdę mi głupio
-Wszystko jest takie powalone
-Jest - przyznał mi racje - ale można to zmienić
-Nie - pokiwałam przecząco głową - Ty nic nie rozumiesz
-To mi wytłumacz - podszedł jeszcze bliżej
-Wszystko to moja wina - łzy pojawiły się w moich oczach - tylko moja
-Alex o czym Ty mówisz ?
-Wyjechałam i zepsułam nasz związek. Zraniłam Cię, a jak Ty sobie wreszcie ułożyłeś życie to wróciłam. No i znowu wszystko zepsułam - rozryczałam się na dobre - gdybym nie wróciła tamtego dnia to siedzielibyście u Marco. To przeze mnie Ann zmarła, zostawiła Ciebie i Maje. Wszystko przeze mnie
-Nie ! Alex ! - podszedł do mnie szybko i mnie przytulił, a ja cicho łkałam - to nie była Twoja wina ! Nie możesz się obwiniać, proszę Cię nie płacz już
-Ja nie chciałem - wtuliłam się w niego mocno
-Spójrz na mnie - delikatnie mnie od siebie odsunął, ujął moją twarz w swoje dłonie i spojrzał mi w oczy. Już nie było w nich smutku, teraz patrzył na mnie łagodnie i z czułością - to był wypadek, to na pewno nie była Twoja wina, więc nie obwiniaj się. Widocznie tak miało być, nie chce, żebyś się obwiniała
-Jakbym nie wróciła ...
-Ale wróciłaś i jesteś - przerwał mi - a ten wypadek i Twój powrót to był zbieg okoliczności. Po pogrzebie moja mama mi powiedziała, że ktoś umiera, żeby ktoś mógł się urodzić. Na początku mocno mnie to przybiło, ale widocznie miała racje
-Nie obwiniasz mnie ?
-Oszalałaś ? Nigdy mi to do głowy nie przyszło !
-Przepraszam - przytuliłam się do niego, a twarz schowałam w jego cieplej szyi
-Już spokojnie - pogłaskał mnie po włosach
-Ja ... - odsunęłam się od niego - głupio się zachowałam i na prawdę nie jestem w ciąży, jak chcesz to mogę zrobić test
-Wierzę Ci Alex - uśmiechnął się - w sumie to był pierwszy pomysł jaki wpadł mi do głowy i dlatego to powiedziałem
-Rozumiem
-To co wracamy ?
-Nie wiem - odsunęłam się od niego i wzruszyłam ramionami - co powiedziałeś Lenie i Marco ?
-Tylko, żeby zajęli się Mają
-To będą pytali co się stało, chyba nie mam na to ochoty
-A na co masz ?
-Sama już nie wiem - podeszłam bliżej wody i zamoczyłam w niej nogi
-To nadal jest Twój prezent, możesz wybierać
-Która godzina ?
-Jest jeszcze wcześnie
-Może zostanę w domku i poczytam, a Wy możecie sobie coś tam porobić
-Będziesz czytała książkę dla zdesperowanych gospodyń domowych ?
-Co ? - zdziwiłam się
-Pięćdziesiąt twarzy Greya - puścił mi oczko
-Może - uśmiechnęłam się
-Alex rozerwij się nie możesz przez cały wyjazd siedzieć w domku
-Wiem - usiadłam na piasku
-I nigdy więcej nie obwiniaj się za śmierć Ann
-W porządku
-No i to mi się podoba
-Obiecasz mi, że nie będzie dobrze ?
-Pewnie - usiadł obok mnie - obiecuje
-Chyba trzeba wracać - spojrzałam na niego
-No chyba tak
-Podnoś się - sama wstałam i otrzepałam tyłek
-Za ciężki jestem - wyciągnął ręce w moją stronę - pomóż mi
-Pff - chciałam mu pomóc, ale on pociągnął mnie do siebie i leżałam na nim
-Och przepraszam - zaśmiał się
-Idiota - mruknęłam
-Nie zrobiłem tego specjalnie - położył dłoń na moim policzku
-Już ja Cię znam
-Ja też Cię znam - zbliżył się do mnie
-Yhmm - szybciej oddychałam, a on przybliżył swoje usta do moich. Pocałował mnie czule i delikatnie, a ja to odwzajemniała
-Teraz to chyba na prawdę musimy iść
-Będą się martwić - podniosłam się z niego, a zaraz on wstał
Wróciliśmy powoli do domku i od razu w oczy rzucił nam się piękny obrazek. Na łożku piłkarza spała Lena i Marco, a po środku spała sobie spokojnie Maja
-Zrób im zdjęcie - szepnęłam
-Już - wyjął z kieszeni telefon i cyknął fotkę
-Może trzeba ich obudzić ?
-Niech śpią, a ja coś zjem
-Ja też - uśmiechnęłam się do siebie na samą myśl o śniadaniu
-Proszę - podał mi talerz z kanapkami
-Dziękuje - szybko pochłonęłaby trzy pyszne kanapki
-Głodna byłaś
-Bardzo - złapałam się za brzuch
-Przyniosę sok jabłkowy, masz ochotę ?
-Nie, dzięki
-Ok
Stanęłam przy barierce, oparłam się o nią i patrzyłam na piękną, spokojną wodę, a potem na linie horyzontu. Tu jest tak cudownie i pięknie, nie da się opisać tego co się czuje jak tu się jest. Wakacje marzeń.
-Chyba pójdę wynająć ten jacht
-A co z nimi ?
-Jak wstaną to pójdziemy albo ich obudzimy
-No dobra, to leć, a ja zostanę
-Niedługo powinienem być
-Okej
Odprowadziłam go wzrokiem do drzwi, a po chwili sama weszłam do środka. Przemknęłam do swojej łazienki, gdzie zmyłam makijaż, który i tak był Jula prawie do końca rozmazany i nic więcej nie zrobiłam. Nie chciało już mi się malować, a bez makijażu i tak wyglądam dobrze. Skromnie mówiąc oczywiście. Przeglądałam się tak, ale usłyszałam cichutki płacz Mai, więc szybko wybiegłam z pomieszczenia i zgarnęłam ją delikatnie z łóżka. Przytuliłam ją i wyszłam na zewnątrz, po chwili się uspokoiła, ale domyślam się, że nie obudziła się z byle powodu. Poszłam ją przewinąć,
a potem dałam jej jeść. Dziewczynka była bardzo zadowolona z tego powodu i się do mnie uśmiechała, ale też wymachiwała rączkami.
-Podoba Ci się - zaśmiałam się do niej - ślicznotko moja kochana. Jaka Ty jesteś cudowna
Delikatnie zaczęłam ją łaskotać po brzuszku, a ona wymachiwała rączkami, chyba, żebym przestała. Och jaki ona ma piękny uśmiech, kiedyś będzie z niej niezła laska. Po mamie ...
-Nie pozwolę, żebyś zapomniała o mamusi - szepnęłam do niej
-A co Wy tu robicie ?
-Oo Lenka wstałaś - uśmiechnęłam się do niej
-Trochę nam się przysnęło
-Oj tam
-Czemu Mario Cię szukał ?
-Nie ważne - machnęłam ręką
-Na pewno ?
-Tak
-Okej, a gdzie on jest ?
-Poszedł załatwić jacht
-To super
-No super - zaśmiałam się
-Mogę ? - wskazała na małą
-No pewnie - podałam jej dziewczynkę
-Pójdziemy obudzić Marco
-Dobrze - puściłam jej oczko
~Later~
Na jachcie było świetnie ! Może dlatego, że był on nowoczesny i piękny ? Marco z Leną oczywiście musieli się obściskiwać, ale my z Gotze udawaliśmy, że tego nie widzimy. Zajmowaliśmy się wspólnie jego córką, która po prostu jest idealna pod każdym względem. Na jachcie byliśmy przez ponad kilka godzin, ale minęło nam to bardzo szybko. Maja zasnęła jak wchodziliśmy na pomost, więc ustaliliśmy, że zjemy każdy w swoim domku. Weszłam do naszego i poszłam szykować
jedzenie, a mój były chłopak poszedł położyć swoją córkę. Jak już wszystko udało mi się przygotować to poszłam do swojego pokoju. Weszłam, a na środku stał piękny bukiet, podeszłam do niego i wyjęłam karteczkę. Rozłożyłam ją i uśmiechnęłam się sama do siebie
"Przepraszam ... M."
Odłożyłam bilecik i przeszłam szybko do drugiej sypialni. Przytuliłam się do pleców Mario, a on sprawnie mnie obrócił
-Co tam ?
-Dziękuje za kwiaty
-Ależ nie ma za co - pocałował mnie w czoło
-Zrobiłam kolacje
-To dobrze
-Czemu mi się tak przyglądasz ?
-Bo mogę - uśmiechnął się, a w jego oczach ujrzałam błysk - jutro mam dla Ciebie niespodziankę
-Mam się bać ?
-Nie - zaśmiał się - masz się cieszyć
-W porządku - uśmiechnęłam się promiennie
-Idziemy jeść ?
-Ja idę najpierw pod prysznic
-Pomóc Ci ?
-Zapomnij
-A jak się postaram ? - zamiast mnie puścić mocniej mnie do siebie przycisnął
-To wtedy zobaczymy - szepnęłam mu do ucha, a cofając twarz musnęłam bardzo delikatnie jego wargi, a potem mu się wyrwałam - będę niedługo
-Trzymam Cię za słowo

piątek, 26 września 2014

Rozdział 23.

[Alex]
~Evening~
Niby jest już wieczór, ale wcale się tego nie odczuwa. Jest gorąco, duszno i nadal widno. Kolacje mieliśmy zjeść u mojego brata i jego dziewczyny. Postanowiłam się wcześniej odświeżyć i przebrać.
Wzięłam szybki prysznic, związałam mokre włosy w koka i nasmarowałam suche już ciało balsamem. Potem umyłam zęby, rozpuściłam włosy i wysuszyłam je. Kompletnie nie wiedziałam co z nimi zrobić, ale w końcu coś ładnego mi wyszło. Potem przeszłam do sypialni, wyjęłam z szafy szare szorty, miętowy t-shirt i zwykłe czarne sandałki. Nie chciałam za bardzo się malować, bo niedługo i tak będę musiała to zmyć
-Alex - Mario zajrzał do mojej sypialni
-Tak ?
-Mogłabyś spojrzeć na Maje, bo chciałem wziąć prysznic
-Pewnie, a ona jeszcze nie śpi ?
-Zaraz ją położę
-Ja to mogę zrobić - uśmiechnęłam się
-A dasz rade ?
-Tak, spokojnie - poszłam do jego sypialni, wyjęłam dziewczynkę z kołyski i usiadłam z nią na łóżku - cześć księżniczko. Pójdziesz grzecznie spać ? - pocałowałam ją w czoło
Delikatnie bujałam ją w ramionach, a ona powoli zasypiała. Ziewnęła słodziutko i zamknęła oczy. Chwile jeszcze ją tak bujałam, a potem delikatnie się podniosłam i odłożyłam ją do wózka. Dziewczynka na szczęście nawet się nie ruszyła, więc odetchnęłam z ulgą. Zostawiłam ją na chwile i poszłam do siebie, w jedną ręke wzięłam swoje sandałki, a w drugą małą torebke, w której miałam najważniejsze rzeczy. Wróciłam do sypialni mojego współlokatora, usiadłam na łóżku i założyłam buty
-Już jestem
-Gotowy ?
-Całkowicie - uśmiechnął się
-To chodźmy
-Zasnęła ?
-Mówiłam, że dam rade
-Męczyłaś się bardzo ?
-Wcale - zaśmiałam się
-Zwracam honor - ukłonił się przede mną
-Nie wygłupiaj się już - szturchnęłam go z uśmiechem
-Dobra chodźmy
Wyszliśmy z domku, a potem weszliśmy do domku Marco i Leny
-Hej - cmoknęłam w policzek ich oboje
-Cześć - uśmiechnęła się moja przyjaciółka - ślicznie wyglądasz
-No ja na luzie, ale Ty się odstawiłaś
-Oj tam - machnęła ręką
-Chcesz wina ? - spytał mnie piłkarz
-Alkohol ? Nie dzięki
-Czyzby dalej bolała główka po imprezie ?
-Zabawne - prychnęłam
-To może jakiegoś drinka chcesz ?
-Dzisiaj nie pije, ale dziękuje
-Co jutro robimy ?
-Może wynajmiemy jacht ?
-No w sumie może być
-Ja mam ochote na skutery - stwierdziłam
-Mamy jeszcze dużo czasu
-No mi jest obojętnie
-To jakoś to ustalimy
-Nich będzie
-Smacznego - blondynka podała każdemu z nas kolacje
-Dziękujemy
-Alex nie powiesz nam kto do Ciebie dzwonił ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową
-Swoją drogą to co zrobiłaś z mieszkaniem w Nowym Jorku ?
-Sprzedałam, a co ?
-Nic, byłem ciekawy
-Nie jest mi już do szczęścia potrzebne
-Wolisz mieszkać u brata - puścił mi oczko
-Oczywiście, nigdy się mnie nie pozbędziesz
-Jeszcze zobaczymy
-Lena mnie przygarnie
-Pewnie, że tak
-Z pewnością - mruknął
-Dobra koniec - zaśmiał się Mario
-Nie podoba Ci się ? - puściłam mu oczko
-Potem Ci powiem
-Jak będziemy sami ?
-Dokładnie
-Już się nie mogę doczekać
-Alex masz jakieś książki ? - spojrzała na mnie moja przyjaciółka
-Mam, a chcesz coś ?
-To zależy co masz
-Mam trylogie "Pięćdziesiąt Odcieni" i jakieś romanse
-To pożyczysz mi trylogie, czytałaś już ?
-Nie właśnie jeszcze nie
-To przeczytaj i mi daj, bo jestem ciekawa
-Nie wiem czym Wy się tak zachwycacie
-Marco braciszku nie czytałeś to się nie odzywaj
-Ty też nie czytałaś
-Ale wiem przynajmniej o czym to jest
-Ja też wiem
-Tak ?
-Tak - spojrzał na mnie urażony - to jest powieść erotyczna
-Brawo - uśmiechnęłam się
-Erotyczna ? - mój były zakrztusił się piciem
-Tak - wybuchłam śmiechem i nie mogłam się powstrzymać
-Śmiej się śmiej, ale mogłem się udusić
-Przepraszam, nie chciałam
-Yhmm
-Zaraz wracam - podniosłam się z miejsca i szybko ruszyłam na pomost. Tam usiadłam i głęboko oddychałam, bo zrobiło mi się niedobrze
-Wszystko ok ? - piłkarz usiadł obok i delikatnie mnie objął, a ja na niego spojrzałam - jesteś blada
-Zatrułam się czymś
-Może wróć do domku
-Nic mi nie będzie
-Jakby co to mogę iść z Tobą
-Dziękuje, ale jest okej
-Wracamy ?
-Tak, jeszcze sobie coś pomyślą
-To chodź - wstał i podał mi rękę
-Zaraz Maja się obudzi - spojrzałam na zegarek - dobrze myślę ?
-No jeszcze trochę
-Nie słyszę jej w nocy, nie budzi się ?
-Oczywiście, że się budzi, a Ty zawsze miałaś twardy sen
-Nie prawda
-Ona nie płacze, aż tak głośno, a ja mniej więcej już wiem kiedy się budzi i jestem przygotowany
-Świetnie sobie radzisz - położyłam dłoń na jego prawym policzku - brakuje Ci jej
-Brakuje mi Ciebie - przytulił mnie, a ja się zarumieniłam
-Chodź, długo nas nie było - weszliśmy z powrotem do domku
Nie wiedziałam za bardzo co mam mu powiedzieć. Cały czas słyszałam "Brakuje mi Ciebie", ale co to oznacza ? Kocha mnie ? Usiadłam na swoim miejscu, ale byłam dalej nieobecna. W kółko o tym myślałam, nie potrafiłam wymazać tego z umysłu.
-Alex ! Alex ! Słuchasz mnie ?!
-Co ? Tak tak, oczywiście
-To co powiedziałem ?
-Nie wiem - skrzywiłam się - pójdę się położyć, jestem zmęczona
-To leć
-Widzimy się rano, śniadanie u nas - uśmiechnęłam się
-To do zobaczenia
-Mam wziąć Maje ? - spojrzałam ukradkiem na Gotze
-Nie poradzę sobie
-Okej - wróciłam do naszego domku

Umyłam szybko zęby, rozpuściłam włosy i rozebrałam się. Rzuciłam ciuchy na krzesło i założyłam piżamę. Weszłam do łóżka i ułożyłam się wygodnie, zgasiłam światło, przymknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Nie udawało mi się to, cały czas widziałam jego oczy, słyszałam te proste trzy słowa. Serce biło mi mocniej, a w brzuchu latały szalone motylki. Uśmiech miałam od ucha do ucha, ale on zniknął jak tylko pomyślałam o Ann. To ona była wsparciem dla niego wsparciem jak ja wyjechałam, ona była z nim w ciąży, ona była z nim zaręczona. Ona miała wszystko to z czego ja zrezygnowałam, a teraz ? A teraz jej już nie ma, zginęła przeze mnie. Zostawiła Mario samego z dzieckiem i ja jestem wszystkiemu winna. Łzy mimowolnie spłynęły po moich policzkach, niezgrabnie wytrałam je wierzchem dłoni. Jedyny o czym marzyłam to sen, ale nie był mi on dany. Wspomnienia wracały
*** Dawno temu jak zaczęliśmy się przyjaźnić zdarzyło się coś zabawnego. Była próba mojej klasy do jakiegoś idiotycznego przedstawienia, ale po drodze spotkaliśmy Mario i jego kolegów
-Mario jest najarany - zaśmiała się moja kumpela
-Co ? - spojrzałam zdziwiona
-No "czekolada" - pokazała w powietrzu cudzysłów
-Brawo Mario - poklepałam go po ramieniu
Droga do domu Viki, bo tam miała odbyć się próba minęła nam dobrze. Siedziałam obok młodego piłkarza i się wygłupialiśmy.
-Idziesz ze mną o 16:30 ? - spytałam go
-A która jest ?
-Kilka minut po 16
-To idę - uśmiechnął się
-To super
Kilkanaście minut później wyszliśmy we trójkę. Ja czekałam chwile na Mario, bo miał on tzw. "szlug time" z Martinem
-Mario - jęknęłam - idź stad, bo będę śmierdziała dymem
-Nie będziesz
-Ugh ! Idziemy już
-Jak sobie życzysz - do mojego domu nie było daleko, więc poszliśmy na około
-Boli - westchnęłam
-Gdzie ? - zatrzymał się
-Tu - pokazałam mu
-Tu ? - położył rękę kilka centymetrów wyżej
-Mario ! - ruszyłam dalej
Jak ja nie lubię jak on jest najarany !
-Zatrzymaj się na chwile - odwróciłam się do niego, a on niebezpiecznie się do mnie przysunął
-Nie nie nie. Mario nie - odsunęłam się szybko
-Ale co ? Ja nic nie robie - rozbawiła mnie jego mina
-Nie wcale
-Ja chciałem tylko na Ciebie popatrzeć. Z bliska - znowu to samo, ale tym razem nie panikowałam
-Jaka Ty jesteś piękna
-Jesteś najarany - zaśmiałam się
-Czemu tego wcześniej nie zauważyłem ?
-Bo wcześniej nie byłeś najarany, więc skończ już
-Ale ...
-Mario chodź - ruszyłam w dalszą drogę ***

Zaśmiałam się. To na prawde było zabawne, potem mu przeszło, a potem znowu się zaczęło między nami dziać, ale już wtedy nie był najarany. Był sobą, ciekawa jestem czy jeszcze kiedyś próbował tej magicznej "czekolady", chociaż mam nadzieje, że nie.
~Next Day~
O dziwo pierwsza wstałam, na zegarku widniała godzina 7:40 tego czasu. Maja się chyba obudziła około 5, więc pewnie teraz odsypiają. Wzięłam szybki prysznic, włosy związałam w kucyka, a następnie koka. Założyłam swój ulubiony kostium Triangl. Na to włożyłam miętową, cienką koszule bez rękawów i różową, krótką spódnice. Z szafki wyjęłam beżowe balerinki i dużą torbę w takim samym kolorze. Wrzuciłam do niej wszystkie ważne rzeczy, a do tego książkę, ręcznik i jakieś duperele na plaże.
Wyszłam ze swojej sypialni, przygotowałam dla nas wszystkich śniadanie, nakryłam do stołu, a potem poszłam do sypialni Mario. On jeszcze spał, ale Maja już nie, leżała grzecznie w kołysce i patrzyła w górę. Najciszej jak się dało wyjęłam z szafki ubranko dla niej, a potem zabrałam ją do łazienki chłopaka. Tam ją ubrałam, przewinęłam i chwile się z nią pobawiłam. Potem zabrałam ją do kuchni, zrobiłam jej mleko, nakarmiłam ją.
-Smakowało Ci ? - uśmiechnęłam się do niej - damy jeszcze tatusiowi pospać ?
-Tatuś już nie śpi - usłyszałam za swoimi plecami
-Obudziłyśmy Cię ?
-Nie spokojnie, dziękuje, że się nią zajęłaś
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Nie wątpię - zaśmiał się
-Głupek - szturchnęłam go
-Pójdę się ogarnąć
-Okej, Lena z Marco powinni niedługo przyjść
-Będę szybko
-Liczę na to - nic nie już powiedział, tylko podszedł bliżej i pocałował mnie w czoło
-Na za dużo sobie pozwalasz - pomyślałam, ale podobało mi się to
-Jesteśmy trochę wcześniej
-Siadajcie, Mario zaraz przyjdzie
-Do twarzy Ci z nią
-Dziękuje - szepnęłam
-Myślisz, że Mario jak obrazi jak już zaczniemy ? - uśmiechnął się blondyn
-Nie, jak chcecie to jedzcie
-Okej - wcisnęłam w siebie jeden owoc
-Wszystko w porządku ? Jesteś jakaś dziwna
-Nic mi nie jest, pójdę po Mario
Wstałam z miejsca, podałam córkę piłkarza swojej przyjaciółce i weszłam do środka. Prawda była taka, że znowu jest mi niedobrze, więc musiałam się jakos wykręcić. Do łazienki Mario było bliżej, więc zapukałam tam, a on mi otworzył
-Przepraszam - minęłam go w drzwiach, a potem uklęknęłam przy toalecie i zwróciłam całą zawartość żołądka
-Alex - Mario stanął obok i przytrzymał moje włosy - nadal źle się czujesz ?
-Mówiłam, że czymś się zatrułam
-A może ... - zawiesił się - no wiesz
-Nie wiem - spojrzałam na niego
-Może jesteś w ciąży
-Nie ! Chyba oszalałeś - wstałam, umyłam twarz i wytarłam ręcznikiem
-Tak tylko powiedziałem
-Masz Maje, nie wystarcza Ci ?
-A musisz być taka niemiła ? Do cholery tylko tak powiedziałem ! Martwię się, to źle ?
-Nie, tylko gadasz jakieś głupoty
-Tak, bo to ja jestem ten zły i najgorszy
-O co Ci chodzi ?!
-To nie ja Cię zostawiłem bez słowa - wysyczał - a teraz jak się staram to po mnie jedziesz jakbym zrobił coś złego
-Zwal wszystko na mnie ! Pewnie !
-To chyba nie ma sensu
-Masz racje nie ma, jesteś dupkiem - minęłam go z płaczem i wybiegłam z domku
*****
Liczę na komentarze ! 

piątek, 19 września 2014

Info.

Moje kochane ! 
Niestety dzisiaj na blogu NIE pojawi się rozdział. Jestem aktualnie na imprezie, nie wyrobiłam się i jestem strasznie zajęta. Rozdziały będą się pojawiały co dwa tygodnie, bo muszę napisać kilka dodatkowych, a jak już będzie ich troche to będe dodawała co tydzień. Przepraszam :c wiem, że zawaliłam, ale oprócz blogów mam też swoje życie i nie mogę wszystkiego poświęcać :/ do zobaczenia za tydzień :* Zuz. 

piątek, 12 września 2014

Rozdział 22.

[Alex]
Jak kładłam się spać to zapomniałam zasłonić okno w swojej sypialni i promienie słońca mnie obudziły. Niechętnie otworzyłam oczy i powoli usiadłam. W domku było zadziwiająco cicho, więc się zdziwiłam. Wstałam z łóżka i zabrałam się za rozpakowywanie moich walizek. Na szczęście szafa
była duża i wszytko się zmieściło. Wyjęłam z niej tylko niebieskie spodenki w ciemno różowe kwiatki, jasno różową bluzkę na grubych ramiączkach i odpowiedni kostium pod spód. Z komody wyjęłam duży niebieski naszyjnik, złoty zegarek i białą torebkę na cienkim pasku. Znalazłam też sobie jasno beżowe balerinki z kokardką. Wszystko zabrałam do łazienki gdzie wzięłam prysznic, umalowałam się, a włosy wysuszyłam i związałam w koka. Gotowa wyszłam z łazienki, a potem z sypialni. Ani Mario ani Mai nie było, ale na pościelonym łóżku piłkarza była karteczka. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam.
"Jesteśmy na śniadaniu u Marco i Leny :) zapraszamy :* M."
Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z domku. Przeszłam na drugą stronę pomostu i weszłam do domku mojego brata i jego dziewczyny. Musiałam obejść go dookoła i weszłam na taras z tyłu domku gdzie moi przyjaciele jedli śniadanie.
-Smacznego - uśmiechnęłam się i usiadłam obok swojego byłego chłopaka
-Trochę Ci się zeszło - stwierdził mój brat
-Rozpakowywałam się
-Zjadaj - dziewczyna podała mi talerz
-Dziękuje - nałożyłam sobie na niego jakieś pyszności - co dzisiaj robimy ?
-Możemy iść na plażę. Jest tu niedaleko taka schowana
-Brzmi super
-Jesteście w miarę gotowi ?
-Ja w sumie tak - ucieszyłam się
-Ja muszę przebrać Maję i będziemy gotowi
-No to umówmy się za pół godziny na pomoście
-To ja pójdę już z Mają - Gotze się podniósł
-Zaraz przyjdę, tylko dokończę
-W porządku
-Przebiorę się - moja przyjaciółka weszła do domku
-No to zostaliśmy sami - stwierdził mój brat
-Byliśmy wczoraj z Mario na spacerze szkoda, że Was nie było
-Na pewno sobie bez nas poradziliście
-Marco !
-Co Marco ? Widzę jak na niego patrzysz, nie jestem idiotą
-Proszę nie rozmawiajmy o tym, w kółko wałkujemy ten temat
-Bo nic z tym nie robisz
-Marco minęło za mało czasu, ja nie chce się wpychać na siłe
-Gdzie się wpychać ? Myślisz, że poszedłby z Tobą do łóżka gdyby myślał w kółko o Ann ?!
-Skończ - wstałam od stołu - nie chce o tym gadać
-Alex
-Widzimy się potem - wybiegłam i po minucie może dwóch byłam już u nas
-Wszystko w porządku ? - spytał mój współlokator
-Tak - minęłam go i weszłam do swojej sypialni
Wyjęłam z szafy dużą, plażową torbę. Włożyłam do niej dwa, spore ręczniki, jakieś olejki do
opalania, balsam do ciała, książkę, słuchawki i kapelusz. Swoją małą torebeczkę też tam wrzuciłam, przejrzałam się ostatni raz w lustrze i wyszłam. Mario akurat wyjmował małą z kołyski, która stała przy jego łóżku.
-Jestem gotowa - szepnęłam
-Już idziemy - przełożył dziewczynkę do wózka
-Poczekam przed domkiem - spuściłam głowę i ruszyłam w stronę wyjścia
Stanęłam na pomoście i czekałam na resztę. To co powiedział Marco trochę mną wstrząsnęło, nie wiem czy on ma racje czy nie. Nie chce za bardzo o tym myśleć, miałam się świetnie bawić na wakacjach, a nie przeżywać. Tylko czy mieszkając przez dwa tygodnie pod jednym dachem z Mario będę potrafiła o tym nie myśleć ?
-Co jest mała ? - poczułam, że Lenka mnie przytula
-Muszę pomyśleć - skrzywiłam się - nie chce jeszcze gadać
-Daj znać jakby co - pocałowała mnie w policzek
-Na pewno
-Jesteśmy wszyscy to chodźmy - piłkarze do nas dołączyli
-Tak idziemy - westchnęłam i ruszyłam za nimi
-Alex widzę, że nie jest w porządku
-Mario nie chce o tym gadać
-Domyślam się, ale może będzie Ci łatwiej
-Może, ale na razie muszę to przemyśleć
-Dobrze, ale rozchmurz się trochę - szepnął mi do ucha, a ja się uśmiechnęłam - o wiele lepiej
-Dziękuje
-Nie ma sprawy
Po kilkunastu minutach dotarliśmy na tą plaże. Była cudowna. Rozłożyliśmy nasze rzeczy obok siebie, rozebraliśmy się do kostiumów. Razem z Leną nasmarowałyśmy się nawzajem kremem z filtrem i zaczęłyśmy się opalać. Chłopaki siedzieli w wodzie, a Maja spała obok nas w wózku.
-Trochę lepszy masz humor ?
-Tak - otworzyłam oczy i patrzyłam w niebo
-Podoba mi się tutaj
-Mi też - uśmiechnęłam się - świetny prezent
-Mario wybierał
-Miło z jego strony
-Chodzi o niego, prawda ?
-Jak zwykle
-Musisz z nim pogadać
-Nie chce
-Chcesz i wiesz o tym
-Lena czemu Wy mi wszyscy mówicie co czuje i co czuje Mario ?
-Bo zachowujcie się jak dzieci i nie umiecie tego przyznać
-Oj daj spokój
-Alex błagam przyznaj się wreszcie
-Nie ma do czego
-Nie rozumiem Cię
-Idę popływać, pilnuj Mai - olałam ją i ruszyłam w stronę wody
-Idziesz do nas się popluskać ?
-Nie, idę pływać
-Tylko nie odpłyń za daleko
-Umiem pływać
-Alex !
-A dajcie Wy mi wszyscy święty spokój - jak najszybciej się dało odpłynęłam od brzegu
Może oni mają racje, może powinnam z nim pogadać. Tylko, że strasznie się boje. Jestem tchórzem
przyznaje się bez bicia, ale to nie moja wina. To wszystko jest takie dziwne, przytłaczające i strasznie boli. Nim się obejrzałam byłam już spory kawałek od brzegu, więc zatrzymałam się na chwile. Nie wiedziałam czy mam płynąć dalej czy wracać. Widziałam, że chłopaki stoją na brzegu i patrzą w moją stronę. Powoli po moich policzkach zaczęły lecieć łzy, więc szybko je wytarłam i wracałam na brzeg. Mój brat to zobaczył i wrócił się do naszych rzeczy po ręcznik dla mnie. Wyszłam z wody, a on mnie nim okrył.
-Dziękuje
-Dobrze się czujesz ?
-Tak, trochę się zmęczyłam
-To odpocznij
-O której mamy obiad ?
-Spokojnie jest jeszcze dużo czasu
-Domyślam się, tylko byłam ciekawa
-Na pewno wszystko w porządku ?
-Tak - uśmiechnęłam się szczerze
Położyłam się na ręczniku obok Leny i opalałam się
-Daleko odpłynęłaś
-Nie tam
-Przepraszam
-Nie gniewam się - westchnęłam
-Alex na prawdę mi przykro
-Lena rozumiem, po prostu mam dzisiaj zły dzień
-Kocham Cię - pocałowała mnie w policzek
-Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się promiennie
-Zdradzasz mnie ?
-Nie dramatyzuj Marco
-Nie Ciebie pytałem
-Wiem, domyśliłam się
-Chodź na chwile - Mario wyciągnął dłoń w moim kierunku
-Idę - chwyciłam jego dłoń
-Przejdziemy się kawałek ?
-Kawałek - puściłam mu oczko
-Stało się coś, że musiałaś tak daleko odpłynąć ?
-Nie, tak po prostu chciałam pomyśleć
-Ładnie wyglądasz
-Dziękuje - zarumieniłam się
-Chciałbym pogadać
-Teraz ? - przeraziłam się, ale nie chciałam tego okazywać
-Nie, ale ogólnie
-Powiedz tylko kiedy - uśmiechnęłam się
-Jak najszybciej - pochylił się nade mną
-Dziękuje za ten prezent - zmieniłam temat
-Ależ nie ma za co
-Mario nie patrz tak
-Jak ?
-Tak jak kiedyś
-Zawsze tak na Ciebie patrze
-Wiem - szepnęłam
-Ty też tak patrzysz
-Nie - spojrzałam w dół
-Boisz się patrzeć mi w oczy
-Tak, to prawda
-Znam Cię - podniósł moją brodę i patrzył mi w oczy
-Czasami lepiej niż ja sama
-To źle ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami
-Wracajmy - delikatnie mnie objął
-Poczekaj - zatrzymałam go
-Tak ?
-Po prostu - przerwałam
-Po prostu ?
-To - delikatnie musnęłam jego usta, a potem uciekłam
-Myślałaś, że Cie nie dogodnie - złapał mnie
-Tak właśnie myślałam - zaśmiałam się
Wróciliśmy na miejsce, ale nie mówiliśmy o tym co się stało, a raczej co ja zrobiłam
-Ktoś się do Ciebie dobijał Alex
-Jak to ?
-Telefon Ci dzwonił kilka razy
-Och no dobra - wyjęłam go z torby i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła do mnie Mia, zdziwiłam się, ale oddzwoniłam i odeszłam dość spory kawałek.
-Cześć - wyczuwam, że się uśmiecha
-Hej
-Nie uwierzysz co się stało
-No mów
-Do naszej agencji dzwonił prezes jakiejś innej ...
-Jakiej ? - przerwałam jej
-Nie powiem Ci
-Ok, a co chciał ?
-Pytał o Ciebie i wziął Twój numer telefonu
-Aaa - pisnęłam - Boże to cudownie !
-Dodam coś co bardziej Cię ucieszy
-Co ?
-Prezes niemieckiej agencji
-Kocham Cię - szczerzyłam się jak głupia - dziękuje, że mi powiedziałaś
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Mam nadzieje, że szybko zadzwoni
-Na pewno, a teraz muszę kończyć
-Mia jeszcze raz dziękuje
-Nie masz za co
-Paa
-Do usłyszenia - rozłączyłam się
Chwile się cieszyłam, a potem wróciłam
-Coś ważnego ?
-Nie powiem, bo nie chce zapeszać
-W porządku
-Możemy już wracać ? - spytała Lena
-O tak wracajmy umieram z głodu - westchnęłam
-Dobrze to chodźmy
-Mogę ? - wskazałam wózek
-Pewnie, wezmę Twoje rzeczy
-Dziękuje - szliśmy z tyłu, ja powoli pchałam wózek gdzie spokojnie spała Maja, a Mario szedł z naszymi rzeczami
-To było miłe - czyli jednak do tego wracamy
-Wiem - zarumieniłam się
-Lubię jak się rumienisz
-Przestań
-Czyżbym panią zawstydził ?
-Wydaje się panu
-Doprawdy ?
-Oczywiście
-Widzę, że pani kłamie
-Nie kłamię tylko ukrywam prawdę
-To wcale nie jest to samo - powiedział sarkastycznie
-Nie jest - szturchnęłam go
-Dobrze nie jest, ale nie bij już
-Nie będę
-Dziękuje
-Nieźle nas wyprzedzili - wskazałam na mojego brata i przyjaciółkę
-To chyba musimy przyśpieszyć
-Nie - pokręciłam przecząco głową - tak jest dobrze
-Lubię Cię taką
-Jaką ?
-Taką jak jesteś teraz
-A ja Cię lubię zawsze
-Ja też Cię lubię zawsze, tylko - jąkał się - zresztą wiesz o co mi chodzi
-Tak wiem, spokojnie
-Specjalnie prowokujesz
-Jak zawsze - uśmiechnęłam się słodko
-O tak - zaśmiał się
-Mario czy my wtedy po imprezie się ze sobą na prawdę przespaliśmy ? - spytałam patrząc na nigo nieśmiało
-Tak, nic nie pamiętasz ?
-Przepraszam
-Ty mnie przepraszasz ? - spojrzał na mnie zdziwiony - Ty ?
-Yyy ... tak ?
-To ja powinienem Cię przepraszać
-Z tego co pamiętam, chociaż mało pamiętam to ja Cię sprowokowałam
-Nie byłem aż tak pijany jak Ty
-Czyli coś pamiętasz ?
-Pamiętam wszystko
-Ooo Boże
-Nie było tak źle
-Zabawne
-Nie opierałaś się bardzo
-Skończ - zaśmiałam się - nie chce nawet o tym słuchać
-Na pewno ?
-Tak na pewno
-A może chcesz obejrzeć film ?
-Pff - spojrzałam na niego rozbawiona - nigdy byś mnie nie nakręcił
-No dobrze tu masz racje
-Swoją drogą dużo masz takich filmów ?
-Ktoś tu jest ciekawski, a ciekawość to pierwszy stopień do piekła
-Lubię być ciekawska - powiedziałam pewnie

piątek, 5 września 2014

Rozdział 21.

[Alex]
Po 20 minutach samolot wystartował. O dziwo Maja idealnie to zniosła, chociaż może dlatego, że Mario trzymał ją w ramionach ? Też mam ochotę się do niego przytulić i niczym się nie przejmować. Tyle, że jak na razie to się nie zanosi.
-O czym myślisz ?
-W sumie to ... eee ... o niczym ważnym

-Jasne, jak nie chcesz to nie mów

-Nie, po prostu takie nudy, że nie ma o czym gadać
-Nie wygodnie mi, ale boję się, że się obudzi jak ją odłożę do nosidełka
-Spróbuj - szepnęłam
-Uff - dziewczynka nawet nie drgnęła
-Jesteś na prawdę świetnym ojcem
-Dziękuje
-Jestem padnięta
-Odpocznij - objął mnie
-Mario ...
-Śpij - przerwał mi
-Jesteś boski - położyłam głowę na jego ramieniu, a on pocałował mnie w czoło
-Obudzę Cię potem
-Okej - uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy

[Mario]
Jak modelka zasnęła to mnie też dopadło zmęczeni. Spojrzałem na Lenę i Marco oni też już spali, Maja prędko się nie obudzi, więc oparłem swoją głowę o jej głowę i zamknąłem oczy. Miałem jednak problem z zaśnięciem. Przypomniało mi się jak pierwszy raz spotkałem Alex, Marco mi ja przedstawił. Nie spodobała mi się, miała 15 lat i wziąłem ją za gówniarę, chociaż jestem tylko rok starszy.
*** -Mario nie daj się prosić
-Jesteś moim przyjacielem. Chciałbym, żebyś ją poznał
-Ok, teraz ?
-Tak, powinna być już w domu
-To chodźmy - ruszyliśmy w stronę jego domu
Weszliśmy do środka, zdjąłem buty, kurtkę i plecak zostawiłem w przedpokoju.
-Jestem ! - krzyknął mój przyjaciel
-Jak Wam minął dzień ? - obok nas pojawiła się jego matka
-Dobrze mamo
-Co taki cichutki Mario ? - spojrzała na mnie
-Zamyślony - zaśmiałem się
-Zjesz z nami obiad ?
-Bardzo chętnie
-Świetnie
-Idziemy do Alex - zabrał głos Marco
-Jest w ogrodzie

-Co ona tam robi ?
-Nie wiem, przed chwilą tam poszła
-Ok
Razem ruszyliśmy do ogrodu gdzie przebywała siostra mojego przyjaciela. Siedziała przy stole, a wokół niej leżało mnóstwo książek, kartek, notatek. Jeszcze jakieś zeszyty, sok.
-Alex
-Weź wyjdź mam jutro sprawdzian
-Dzisiaj się uczysz ?
-Zapomniałam
-Boże co za dziecko
-Pomóż mi proszę - odwróciła się w naszą stronę i dopiero mnie zauważyła
-Cześć - uśmiechnąłem się - jestem Mario
-Hej, Alex - podała mi dłoń, a ja ją uścisnąłem
-Z czego masz ten sprawdzian ? - westchnął jej brat
-Nie wiem no - marudziła
-Skup się !
-No z biologi
-Widzę książki, pytam się o dział
-Nie wiem Marco, dopiero jak wracałam ze szkoły to sobie o nim przypomniałam
-Zadzwoń do kogoś, niech Ci poda dział. Zrób notatki, naucz się, a ja potem Cię sprawdzę i pomogę
-Ok, kocham Cię
-Powodzenia - uśmiechnąłem się przyjaźnie
-Dziękuje - zarumieniła się
-Dobra chodź - blondyn zaciągnął mnie do środka - nie podrywaj mi siostry
-Nic nie robię - oburzyłem się
-Ta gówniara szybko się zakochuje
-Dopiero mnie poznała
-To jej wystarczy - zaśmiał się
-Dobra weź koniec tematu
-Jak chcesz
-Dobry z Ciebie brat
-Kocham ją
-To widać - puściłem mu oczko
-To dobrze
-Obiad - zawołała pani Reus
-Idziemy - stwierdziłem
-Zawołasz Alex ?
-Ja ?
-No idź proszę
-Robię to tylko dlatego, że jesteś moim przyjacielem
Wyszedłem na taras i zawołałem dziewczynę, ale ona miała słuchawki, więc mnie nie usłyszała. Podszedłem do niej i złapałem ją za ramiona.
-Obiad
-Tak już idę - wstała i razem weszliśmy do środka
-Smacznego - uśmiechnęła się ich mama kiedy wszyscy jedliśmy już obiad. Był pyszny. ***

-Mario - usłyszałem szept blondynki
-Tak ?
-Podasz mi wodę ?
-Jasne - wyjąłem z torby podręcznej butelkę wody mineralnej i jej podałem
-Myślałam, że pójdziesz spać
-Bo miałem taki plan, ale zamyśliłem się
-Coś ciekawego ?
-Wspominałem jak się poznaliśmy
-To był najgorszy dzień mojego życia
-Dzięki
-Nie o to chodzi - zaśmiała się - wtedy dowiedziałam się, że mam sprawdzian
-Pamiętam jak zakuwałaś
-Zawaliłam ten sprawdzian
-Tak ?
-Beznadziejnie mi poszło, ale nie wiem co dostałam
-Jasne - spojrzałem jej w oczy - kłamiesz
-Nie powiem Ci
-Nie wątpię w to
-Idziemy spać - zdecydowała - padam
-Ja zdecydowanie też
~Landing~
Od kilku godzin już nie spałem, zdążyłem nakarmić moją córkę, która znowu zasnęła. Moja była dziewczyna prawie przez cały czas spała. No może z jakimiś małymi przerwami. Niestety teraz muszę ją obudzić, bo zaraz lądujemy.
-Alex - szepnąłem
-Hmm ?
-Lądujemy
-Tak szybko ? - otworzyła oczy i spojrzała na mnie
-Jak spałaś to szybko - zaśmiałem się
-Dobra wstaje

[Alex]
Ogarnęłam trochę swój wygląd i zapięłam pasy. Jeszcze chwila i będziemy na miejscu. Jak cudownie.
-Nie śpisz już ? - spojrzała na mnie Lena
-Nie - zaśmiałam się
-Wiesz, że jest wieczór i będziesz zmęczona nad ranem

-Cicho
-Wyjrzyj przez okno
-Ok - zrobiłam to i mnie zatkało
-Pięknie, nie ?
-Jezu jak bosko - westchnęłam zadowolona
-Udany prezent ? - szepnął mi do ucha Mario, a ja odwróciłam się twarzą do niego. Boże zaraz go pocałuje.
-Tak - ledwo z siebie wykrztusiłam
-Nie patrz tak - pocałował mnie w policzek
-Jak Maja ? - zmieniłam temat
-Zadziwiająco dobrze
-Chwała Bogu - posłałam mu uśmiech
Po ponad dwudziestu minutach wylądowaliśmy. Jako ostatni opuściliśmy samolot, a potem poszliśmy odebrać nasze rzeczy. Mieliśmy trzy wózki na walizki, bo ja będę się zajmowała Maja. Czyli mam najlepsze zadanie.
Wzięliśmy wszystkie nasze walizki, wózek Majeczki i wyszliśmy z lotnika. Chłopaki wypożyczyli nam samochód na całe szczęście, więc zapakowaliśmy wszystko i ruszyliśmy w stronę naszych domków. Było już mocno po 21, można powiedzieć, że dochodziła 22, a my nie byliśmy zmęczeni. Wszystko przez zmianę czasu.
Dojechaliśmy dopiero po kilkudziesięciu minutach, ale zdecydowanie warto było. Wypakowaliśmy wszytko na pomost, nasze domki były co prawda na końcu, ale to mi się podoba. Tu jest tak pięknie, gorąco, magicznie. Najlepsze wakacje w całym moim życiu.
-Poradzicie sobie ? - spytał Marco jak już dostaliśmy klucze
-Tak
-To do jutra
-Do zobaczenia - ruszyli w stronę swojego domku, a my jeszcze chwile staliśmy
-Zaniosę walizki i może się przejdziemy ? - zaproponował szatyn
-Jasne, możemy iść
-To poczekasz z Mają ?
-Tak, ale nie potrzebujesz pomocy ?
-Jakoś dam radę
-Okej
Po dziesięciu minutach szliśmy już po plaży. Mario prowadził wózek, a ja rozglądałam się dookoła. Nie żałuje, że tutaj przyjechaliśmy.
-Podoba Ci się
-Tak - zachwycałam się
-Jest świetnie
-To prawda
-Co taka spokojna i cichutka ?
-Męczący lot
-Prawie cały przespałaś
-Oj cicho - zaśmiałam się
-Nigdy nie spałaś w samolocie
-Wiem, ale teraz tak lecieliśmy w nocy
-W ogóle nie jestem zmęczony przez tą zmianę czasu
-Mam to samo, a rano pewnie pójdziemy spać
-Głupio tak
-Chociaż pewnie Maja nie da nam spać
-Spokojnie, będzie ze mną w sypialni
-Będziemy mieli dwie sypialnie ?
-Tak - zaśmiał się - a co chcesz mieć jedną ?
-Tego nie powiedziałam - zarumieniłam się
-Żartowałem
-Ej no !
-Już koniec - posłał mi uśmiech
-A Marco i Lena też mają dwie sypialnie ?
-Tak, bo to są takie same domki
-To fajnie - delikatnie się uśmiechnęłam
-Wracamy ?
-Tak, trzeba się wypakować
Wróciliśmy do naszego domku. Był śliczny. Usiadłam na tarasie z niemowlakiem, a Mario ogarniał walizki. Moje do jednej sypialni, a jego i Mai do drugiej.
-Wszystko już - usiadł obok mnie
-Mam ochotę na wino, masz ?
-Mam, zaraz przyniosę
-Może położymy Maję do kołyski
-Właśnie chciałem to zrobić, a potem przyniosę wino
-Dobra, to poczekam
-Będę szybko
Faktycznie po kilkunastu minutach był już z powrotem. Nalał nam czerwone wino do kieliszków i usiadł obok mnie. Trochę gadaliśmy, ale w sumie to większość czasu milczeliśmy. Tak było w porządku.
*****
Pod poprzednim rozdziałem mało komentarzy ... bardzo mi przykro. Jak wrócę do szantażu to będą same Anonimowe, a ja tego nie lubię w takiej dużej ilości. Jeżeli Wam się nie podoba i nie chcecie czytać to po prostu mi o tym napiszcie. 


piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 20.

[Mario]
~Wednesday~
Już dzisiaj wyjeżdżamy. Nasze walizki, wózek, kołyska czyli wszystkie nasze bagaże były schowane w samochodzie. Postanowiłem, że mojego ulubionego, czarnego Mercedesa zostawię na strzeżonym parkingu przy lotnisku. Nie ma najmniejszego sensu, abym jechał z tymi wszystkimi gratami taksówką. Uroki bycia ojcem ? Oj w wakacje mam zapewnioną rozrywkę. Boję się tylko, że moja ukochana, mała córeczka nie będzie dobrze znosiła lotu. Oczywiście pani doktor powiedziała mi, że mam się nie martwić. Ale jak ja mogę się nie martwić o taką kruszynkę. W dodatku całą moją, jestem za nią odpowiedzialny.
-Obudziłaś się bąblu ? - wziął ją na ręce - w dodatku nie płaczesz, czyżbyś nie była głodna ? A może po prostu chcesz dać tatusiowi chwile spokoju ? - delikatnie cmoknąłem ją w czoło - zrobimy Ci śniadanko, a potem się ubierzemy - spojrzałem na nią, miała lekko skrzywioną minę, oj zaraz zacznie płakać.
Instynktownie zacząłem ją bujać, aż powoli się uspokoiła. Zszedłem powoli na dół, włożyłem ja do nosidełka, które stało w salonie i przemieściłem się do kuchni. Postawiłem nosidełko na stole, oczywiście daleko od krawędzi i w miarę możliwości cały czas na nią patrząc przygotowywałem jej mleko. Kiedy było gotowe i byłem pewien, że nie jest ani za gorące ani za zimne to po prostu wziąłem ją na ręce i zacząłem karmić. Wpatrywała się we mnie swoimi dużymi oczami, cały czas jedząc. Jest taka urocza, śliczna. Jak dorośnie to będzie piękna do granic możliwości. Do całkowitego szczęścia brakuje mi chyba tylko Alex ? Tak tylko jej mi brakuje. Chociaż dalej pamiętam i czuje coś do Ann to nadal nie jest i już nigdy nie będzie to samo co czułem, czuje i będę czuł do panny Reus. Zdecydowanie uświadomiłem sobie to po naszej wspólnie spędzonej nocy. Brakowało mi jej tak bardzo, że aż boli mnie myślenie o tym. Nigdy więcej nie chce jej stracić.
-No i co mała ? - najpierw zerknąłem na córkę, a potem na pustą butelkę - najedzona ?
Odłożyłem butelkę do zlewu, zgarnęłam z nosidełka smoczek, na wszelki wypadek i poszedłem do salonu. Rozłożyłem się wygodnie tuląc do siebie Maję, przez chwile wahałem się czy włączyć telewizor, w końcu z tego zrezygnowałem. Mam jednak ochotę na jakąś spokojną muzykę, nie chciałem budzić niemowlaka, bo już prawie zasypiałam. Najdelikatniej jak potrafiłem wyjąłem z kieszeni swój telefon i wystukałem coś ma YouTube. Położyłem telefon na stoliku i delektowałem się tą cudowną chwilą.
Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Jak tylko moja córeczka zasnęła to ja wziąłem się do roboty. Wcześniej jednak odłożyłem ją do łóżeczka do pokoju na dole. Sam musiałem przygotować nam coś, a głownie jej jedzenie na lot. Muszę zrobić również herbatkę dla dzieci gdyby źle się czuła. Muszę przygotować nam ubrania, bo przebierzemy się przed lotem. Wiadomo tam nie będzie takiej pogody jak tutaj. Potem przychodzi do mnie Felix, muszę dać mu klucze i wszystkie wytyczne. To dziwne, ale pozwoliłem mojemu młodszemu bratu zająć się domem. Ma głownie podlewać kwiatki, odbierać pocztę i w sumie to wszytko. Poradzi sobie, jest prawie dorosły. Dobra może jeszcze trochę mu brakuje, ale ja mam do niego zaufanie. Zawsze mieliśmy dobre kontakty.
Myślę, że na przygotowanie jedzenia jest jeszcze trochę czasu, ale korzystając z tego, że mam wolną chwile to trochę ogarnę. Podczas sprzątania wróciły wspomnienia.
*** Siedzieliśmy wtedy u mnie, miałem wolną chatę, ale jakoś

specjalnie z tego nie korzystaliśmy. Dziewczyna na której punkcie oszalałem leżała przytulona do mnie, a ja co jakiś czas delikatnie całowałam ją w czoło.
-Może w wakacje gdzieś pojedziemy ? - zaproponowałem
-Jasne, ale gdzie ?
-Nie wiem, to zależy od Ciebie
-Mogliśmy kogoś ze sobą wziąć
-Chciałem jechać we dwójkę
-To nie jest najgorszy pomysł
-Jeżeli nie chcesz to nie robi mi różnicy
-Mario tak po prostu powiedziałam
-Kocham Cię, wiesz ? - pocałowałem ją
-Wiem i ja też bardzo Cię kocham
-Nigdy nie chciałbym Cię stracić
-Ja też nie - westchnęła - nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie
-Na zawsze ? - spojrzałem jej w oczy
-Na zawsze
-Razem - szepnąłem, a ona mocniej się ze mnie wtuliła
-Lubię jak jesteś romantyczny
-Jestem taki tylko dla Ciebie
-Wiem - zaśmiała się
-Co Cię tak bawi ?
-Nic kochanie nic - pocałowała mnie czule w usta
-Zarezerwujesz dla mnie sobotę ?
-Piątek, sobotę, całe życie - uśmiechnęła się
-Miło to słyszeć, ale sobota na razie jest idealna
-Okej, zgadzam się. W sobotę jestem cała Twoja
-Bardzo mnie to cieszy
-Mario - szepnęła
-Słucham ?
-Zjemy coś ?
-Głodna jesteś ?
Kiwnęła głową.
-To chodź - wstałem i pomogłem uczynić jej to samo. Poszliśmy do kuchni, wyjęliśmy kilka prostych składników i zaraz zrobiliśmy makaron z pysznym sosem.
-Pyszne - musiała być bardzo głodna, bo zawartość jej talerza szybko zniknęła
-Trzeba było mi powiedzieć wcześniej, że zgłodniałaś
-Nie przyszło mi do głowy
-Cieszę się, że wspólnie coś ugotowaliśmy
-Zawsze dobrze nam to wychodziło
-Bo zgrany z nas team
-Dream Team - zaśmiała się
-Dokładnie tak - złapałem ją za rękę i wróciliśmy do wcześniejszego miejsca
-Jak wyobrażasz sobie siebie za 60 lat ?
-Hmm ... szczerze ?
-Tylko szczerze
-Siedzimy sobie na naszym tarasie. Podziwiamy nasze dzieci no i wnuki, które plączą się gdzieś po ogrodzie. Siedzisz blisko mnie, od czasu do czasu zerkając na pierścionek zaręczynowy i obrączkę. Jesteśmy razem, szczęśliwi. Nie żałujemy żadnej wspólnej chwili.
-Och Mario jesteś taki kochany - zauważyłem na jej policzkach łzy
-Nie płacz skarbie - pocałowałem ją w nos - taka jest prawda, moja przyszłość jest związana tylko z Tobą
-Nie możesz być tego pewny - szepnęła tak cicho, że ledwo ją usłyszałem
-Jestem tego pewny w 100 procentach
-Jesteś mój na zawsze
-Tak jestem tylko Twój. Skradłaś moje serce
-A Ty moje - uśmiechnęła się ***

Dokładnie to pamiętam. Nic co jej powiedziałem się nie zmieniło. Jestem jej, skradła moje serce. Tylko z nią jestem sobie wyobrazić sobie swoją przyszłość, bliską i daleką. Wierzę, że ona czuje to samo. Już pokochała małą, nie przeszkadza jej, że to córka Ann. Ona rozumie, jest idealna, a ja ją kocham. Za to, że wróciła, że jest, że się nie zmieniła. Dalej jest tą samą Alex, którą znałem 3 lata temu i w której zakochałem się do szaleństwa. Oj kto by pomyślał, że tak wpadnę, po same uszy ... Ona nie lubiła tego powiedzonka, zawsze twierdziła, że wolałaby jakbym wpadł cały, a nie tylko po uszy. Przecież wyżej jest czoło, moja fryzura no i mózg, ale podobno czasami go nie używam.
Zaśmiałem się na samą myśl o tym. Tylko ona tak potrafi, ale to jest słodkie, niewinne, urocze.
-Co tak siedzisz ?

-Felix ?
-Umówiliśmy się
-Wiem, ale nie sądziłem, że już czas
-Jestem trochę wcześniej

-No i dobrze - zaśmiałem się - poczekaj chwile
-Ok
Poszedłem do przedpokoju, wyjąłem z szafki klucze, które należały kiedyś do mojej narzeczonej i wróciłem do salonu. Położyłem je przed Felixem.
-Nie przeszkadza Ci, że to klucze Ann ?
-Nie, dam rade
-To dobrze
-Mario w sumie już dawno miałem Ci powiedzieć
-Co takiego ?
-Ponad miesiąc temu spotkałem na cmentarzu Alex
-Wtedy jak była u Ann ? - przypomniałem sobie
-Dokładnie
-No i co dalej - chciałem się dowiedzieć do czego on zmierza
-Tak jakby z nią rozmawiała, płakała i kurde Mario ona obwinia się za jej śmierć
-Co ? - zatkało mnie
-Pomyślałem, że powinienem Ci powiedzieć
-Dopiero teraz ? - warknąłem
-Wcześniej nie pomyślałem, przepraszam
-To ja przepraszam no i dziękuje, że mi powiedziałeś
-Też tak uważasz ? - spytał cicho
-Że to przez Alex ? Oszalałeś. Nawet przez moment tak nie pomyślałem
-Ona nie jest pewna czy jej wybaczysz
-Chyba muszę z nią szczerze pogadać
-Na wyjeździe ?
-Tak, zdecydowanie tak
-Dobra ja muszę lecieć, umówiłem się, a Ty się ogarnij
-Jasne, dzięki
-Nie ma sprawy - odprowadziłem go do drzwi, a potem zerknąłem na zegarek
17:27. Kurde ! O 19 muszę być na lotnisku.
Zabrałem płaczącą Maję z pokoju, wziąłem ją na ręce i zająłem się ogarnianiem jedzenia. Nabrałem wprawy, już sobie radzę jak ją trzymam. Wcześniej się bałem, że ją upuszczę, że coś jej się stanie. Teraz wiem, że nie ma mowy, żebym na coś takiego pozwolił. Nigdy nie pozwolę, żeby stała się jej choćby najmniejsza krzywda.
-Mam nadzieje, że podczas lotu wszytko będzie w porządku - pocałowałem ją w czoło
Sprawie ogarnąłem wszystkie pozostałe rzeczy i przed 19 byłem na lotnisku. Po drodze rozmawiałem z Marco, oczywiście przez zestaw głośnomówiący i oni już są na lotnisku. Wpadłem, więc na świetny pomysł.
Jak tylko dojechałem to położyłem Maje do wózka i wszedłem do środka. Szybko znalazłem moich znajomych, przywitałem się, zostawiłem im moją córę i pobiegłem po walizki.
-Jestem - uśmiechnąłem się zajmując miejsce obok Alex
-To dobrze - szepnęła
-Coś się stało ? - spojrzałem na nią podejrzliwie

-Nie, jestem trochę zmęczona
-Rozumiem
-Twoja córka ładnie się komponuje z moimi walizkami - podniosła wzrok
-To prawda - zaśmialiśmy się
-Dobra ruszajcie się trzeba iść na odprawę
-Nie lubię tego
-Ja też nigdy tego nie lubiłem, ale teraz jak mam stertę walizek i wózek z dzieckiem to chce się tego pozbyć i zostać tylko z podręczna
-No tak - jej usta wygięły się w uśmiechu
-Wreszcie się uśmiechnęłaś
-Poprawiasz mi humor - puściła mi oczko
Kiedy była już prawie moja kolej to przełożyłem Maje do nosidełka i złożyłem wózek, aby go oddać. Podałem miło wyglądającej brunetce dwa paszporty, sprawdziła nasze bagaże, a potem pozwoliła nam iść dalej. Co za ulga. Jednak nie pociesza mnie fakt, że przed nami jeszcze mnóstwo formalności. Nigdy nie podróżowałem z miesięcznym dzieckiem. Boje się. Chociaż jeżeli chodzi co nią to już chyba zawsze będę się bał. Moja mała córeczka
-Zawiesiłeś się - panna Reus machała mi dłonią przed twarzą
-Tak, przepraszam
-Nie masz za co
-Idziemy dalej ?
-Jasne - zerknąłem do nosidełka. Maja nie spała, ale wpatrywała się w wiszącą zawieszkę z zabawkami. Za każdym razem jak się przemieszczałem zabawki wydawały jakieś dźwięki i dziewczynka była coraz bardziej zaskoczona, ale bardzo jej się to podobało.
-Jest cudowna
-Tak jest
-Mario o co chodzi ?
-Chyba powinniśmy pogadać
-O czym ? - jej humor się zmienił, teraz była poważna, nawet cienia uśmiechu
-O nas
-O nas ? - powtórzyła zdziwiona
-Tak, ale na pewno nie teraz i na pewno nie tu
-Mario my chyba nie mamy o czym rozmawiać
-Tak uważasz ?- pociągnąłem ją za rękę do korytarza, odstawiłem nosidełko na podłogę i złapałem ją za ramiona
-Tak - odpadła chichotko
-Nie wierzę Ci - spojrzałem jej w oczy - wiem, że kłamiesz, więc nawet nie próbuj mnie okłamywać
-O co Ci chodzi ?!
-Na pewno nie będę się z Tobą kłócił na lotnisku
-Potrafisz zepsuć humor człowiekowi
-Alex chce wreszcie szczerze pogadać
-Ja też chce
-To czemu tak się dąsasz ?
-Bo się boje
-Nie masz czego - ująłem jej twarz w swoje dłonie - obiecuje Ci, że ta rozmowa nie będzie taka zła
-Okej, wierzę Ci - delikatnie się uśmiechnęła
-Od razu lepiej - wyszliśmy i poszliśmy dalej. Marco i Lena czekali na nas zniecierpliwieni, ale nic nie mówili. To nawet lepiej, nie mam ochoty na rozmowy. Marco zaraz będzie wypytywał i w ogóle on wszystko musi wiedzieć. Co. Gdzie. Jak. Z kim. Kiedy. O której. Po co. Na co. No i tak dalej. Przyjaciel, ale jednak strasznie mnie czasami wkurza.
-Ziemia do Mario !
-Co ? - zdziwiłem się
-Zaraz Twoja kolej
-A tak dzięki - wymusiłem uśmiech
-Stało się coś ?
-Nie, spokojnie
Jak nadeszła nasza kolej to zrobiłem wszystko to co nam kazali. Jednak zajęło mi to dość sporo czasu, więc marzyłem tylko, aby wsiąść do tego samolotu. Odpocząć. Mam nadzieje, że moja kruszynka mi pozwoli.
-Fajnie to teraz musimy czekać - odparła naburmuszona Alex
-To nigdy nie idzie tak szybko - Marco chciał ją jakoś przekonać
-No wiem, ale mi się tu nie chce stać
-To zobaczymy co ciekawego jest w sklepach - jej przyjaciółka ją pocieszyła i razem się oddaliły
-Marco która jest godzina ?
-Przed 21
-Och to może spróbuje położyć małą spać
-No tak, pewnie jest zmęczona
-Wiesz ile ona normalnie sypia ?
-Mogę się tylko domyślać
-Nie wiedziałem, że to jest możliwe - cicho się zaśmiałem
-Co się tak śmiejecie ? - spytała Lena siadając na kolanach mojego przyjaciela
-Z niczego
-Kupiłyście coś ? - zwróciłem się do mojej byłej dziewczyny
-Nie - leciutko się uśmiechnęła
-Wybaczcie idę położyć małą
-Pomóc Ci ?
-Nie trzeba - wziąłem nosidełko i oddaliłem się trochę. Chciałem mieć chwile spokoju, żeby mała rzeczywiście szybko zasnęła. Wziąłem ją na ręce, chodziłem w kółko i delikatnie ją bujałem w swoich ramionach. Zasnęła po jakiś 10 może 15 minutach, więc z powrotem włożyłem ją do nosidełka, przypiąłem i ruszyłem w stronę moich przyjaciół. Stanęli już w kolejce, bo zaczęli wpuszczać na płytę lotniska. Zabrałem naszą walizkę podręczną i stanąłem obok modelki, która trzymała mi kolejkę.
-Dziękuje
-Drobiazg - posłała mi szczery uśmiech
-Zapowiada się ciekawy lot
-Lot lotem, ale zmiana czasu to masakra
-No co Ty, to tylko 11 godzin
-Jeszcze jedno słowo Gotze, a pożałujesz
-Co mi zrobisz ?
-Zobaczysz
-Już się nie mogę doczekać
-Yhmm
-Współczuje Ci
-Czemu ?
-Bo przez 2 tygodnie się nie wyśpisz
-Nie może być tak źle
-Potem podam Ci, o której godzinie mała się budzi
-Mario nie wystraszyłeś mnie
-Nie zamierzam
-Dobra chodź - przeszliśmy dalej
Wreszcie nadeszła nasza kolej. Sprawdzili wszystko jeszcze raz, a potem mogliśmy przejść do autokaru, który zawozi nas pod samo wejście do samolotu. O godzinie 20:25 siedzieliśmy już w samolocie. Siedziałem po środku, żeby potem siedzieć obok Alex, jak będę miał Maję na rękach.
-Och jaki piękny widok - dziewczyna wyjrzała przez okno
-To prawa - uśmiechnąłem się
-Ile będziemy lecieć ?
-Gdzieś tak około 11 godzin
-Cudownie, to o której będziemy ?
-Naszego czy ich czasu ?
-Ich debilu
-O kurde - zaśmiałem się
-Co ?
-Lot trwa tyle co wynosi zmiana czasu
-Czyli wylądujemy o 20:45 dzisiejszego dnia ?
-Dokładnie
-Ale zajebiście - uśmiechnęła się
-Wyrażaj się
-Mario nie traktuj mnie jak dziecka
-Żartowałem
-Wiem wiem