czwartek, 31 marca 2016

Rozdział 52.

[Alex]
Z uśmiechem na ustach weszłam rano do kuchni i zabrałam się za przyrządzanie pysznej kawy. Maja i Mario wciąż jeszcze spali, ale ja jakoś nie mogłam. Była dopiero szósta, ale słońce już mocno świeciło. Z kubkiem w ręki wyszłam na tak jakby odkryty salon i usiadłam na jednej z kanap. Tu jest cudownie. Wręcz idealnie. Jedyny minus jest taki, że wszystko jest takie otwarte i trzeba pilnować Mai, żeby nie wpadła do basenu, ale dajemy radę. Zresztą ona jest grzeczna.
-Dzień dobry
-Dzień dobry - spojrzałam w górę - co tak wcześnie ?
-Powinienem zapytać o to samo
-Nie mogłam spać - wzruszyłam ramionami

-Jet lag 
-Pewnie tak, a Maja ?
-Jeszcze śpi
-Przynajmniej ona
-Podoba Ci się ? - usiadł obok mnie
-Jest idealnie - położyłam mu głowę na ramieniu
-Może spróbujesz się jeszcze zdrzemnąć ? - pocałował mnie w czoło - widzę, że jesteś zmęczona
-Już nie zasnę
-To co będziemy robić dopóki Maja się nie obudzi ? - uśmiechnął się
-Na pewno nie to o czym myślisz - zaśmiałam się
-Skąd wiesz o czym myślę ?
-Znam Cię - szepnęłam
-To dobrze
-Mario
-Hmm ?
-Dziękuje
-Już mi dziękowałaś
-Wiem
-Nie ma za co. To dla mnie przyjemność
-Tak się zastanawiam, gdzie pojedziemy w naszą podróż poślubną
-To zależy, gdzie byś chciała
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami - gdziekolwiek
-Coś wymyślimy, mamy dużo czasu
-Ile chciałbyś mieć dzieci ?
-Nie myślałem o tym - zaśmiał się - dwoje, może troje
-Jedno już mam
-Mamy - poprawił mnie przy okazji całując mnie w dłoń
-Chcesz ? - spytałam podając mu swój kubek - jeszcze ciepła
-Dziękuje - upił łyk i się skrzywił - za mocna, za gorzka, bez cukru
-Marudzisz - zaśmiałam się
-Nie rozumiem jak można coś takiego pić
-W domu pije inną
-Na szczęście - spojrzał mi w oczy - wiesz co ?
-Co ?
-Zamknij oczy
-Po co ?
-Oj no zamknij - poprosił
-Dziwnie się zachowujesz - mruknęłam, ale mimo to zamknęłam oczy
-Nie otwieraj ich - pocałował mnie namiętnie
-Yhmm
Najpierw położył mnie na kanapie wciąż mnie całując, a potem poczułam jak się unoszę nad ziemią. Z sypialni mieliśmy wyjście tuż przy basenie, więc myślałam, że tam właśnie

zmierzamy. O nie. Ja nie myślałam. Ja miałam nadzieje. I nagle poczułam jakbym leciała w powietrzu i za kilkanaście sekund wylądowałam w wodzie. Wrzucił mnie do basenu ! Zabije go ! No po prostu go zabije !
-Mario ! - wrzasnęłam wynurzając się na powierzchnie - nienawidzę Cię !
-Kochasz mnie - powiedział rozbawiony
-To nie było ani trochę przyjemne
-Nawet na początku ?
-Nawet - warknęłam
-Chodź pomogę Ci - wyciągnął rękę w moim kierunku
-Obejdzie się - chciałam wyjść sama, ale on w tym momencie złapał mnie za ramiona i wciągnął do góry - przez Ciebie jestem cała mokra
-Zaraz wyschniesz
-Mario - jęknęłam
-Dobrze - westchnął - przepraszam
-Idę się przebrać i ogarnąć
-Wybaczyłaś mi ?
-Tak - przewróciłam oczami - zawsze Ci wybaczam
-To przez ten mój urok osobisty - zaśmiał się
Weszłam do naszej sypialni i przeżyłam szok. Mario pościelił nam łóżko i trochę ogarnął. Wow, jestem dumna. Podeszłam do dużych drzwi, rozsunęłam je i spojrzałam na basen, w którym przed chwilą "pływałam".
-Nie miałaś iść się ogarnąć ?
-Idę, chciałam tylko, żeby wpadło tu trochę świeżego powietrza
-Rozumiem
-Możesz iść na górę i zajrzeć do Mai ??
-Pewnie, już lecę - uśmiechnął się
Weszłam do garderoby, wzięłam sobie kostium kąpielowy i zwiewną sukienkę do ubrania. Do tego wzięłam jeszcze japonki i przeszłam do dużej, nowoczesnej (jak cały dom zresztą) łazienki. Zdjęłam mokre ciuchy, rzuciłam je gdzieś na ziemie i weszłam pod prysznic. Szybko się umyłam, wytarłam i stanęłam przed lustrem. Założyłam kostium, a następnie związałam mokre włosy w koka i założyłam sukienkę. Nie chciałam się malować, bo w końcu jestem na wakacjach, a po za tym na pewno będę się kapała w basenie. Zgarnęłam z podłogi swoje ciuchy, rozwiesiłam je na suszarce i opuściłam pomieszczenie.
-Ślicznie wyglądasz
-Normalnie - zachichotałam - ale dziękuje
-Maja ciągle śpi, a ja zrobiłem śniadanie. Masz ochotę ?
-Jasne, a co dobrego zrobiłeś ?
-Jogurt z musli i do tego owoce
-Pycha - uśmiechnęłam się - w jadalni ?
-Na zewnątrz
-W porządku
-Kocham panią panno Reus - przyciągnął mnie do siebie
-Ja również pana kocham panie Gotze - pocałowałam go
-Bogu dzięki za coś takiego jak jet lag


-Będziesz go przeklinał jak mała obudzi się w środku nocy
-Nie kracz - zaśmiał się
Usiedliśmy obok siebie, spojrzałam na śniadanie znajdujące się na stole i uśmiechnęłam się szeroko. Mmm. Aż ślinka cieknie na sam widok. Wzięłam do ręki swoją miseczkę i wrzuciłam do niej wszystkich owoców po trochu.
-Dlaczego zapytałaś mnie o dzieci ?
-Tak po prostu, z ciekawości
-Myślałem, że może chcesz mi coś powiedzieć
-Nie jestem w ciąży, jeśli o to Ci chodzi
-W sumie to nie o to mi chodziło - podrapał się po karku
-A o co ? - zerknęłam na niego
-No wiesz, myślałem, że może masz jakieś plany, kiedy byś chciała i ...
-Kiedy będę gotowa - dokończyłam za niego - wiem wiem, ale ja już jestem gotowa Mario. Jestem z Tobą, zajmuje się Mają i traktuje ją jak własną córkę, ale może po ślubie ? Nie chce, żeby Maja była jedynaczką albo, żeby była jakaś duża różnica wieku
-Po ślubie brzmi rozsądnie
-Chyba wcześniej zaczęliśmy trochę od końca - zaśmiałam się
-Trochę tak - puścił mi oczko
Nagle mój telefon zaczął dzwonić, więc wzięłam go do ręki i zaskoczona spojrzałam na wyświetlać. Roger ? Po co on do mnie dzwoni ?
-Halo ?
-Witaj Alex
-Roger, miło Cię słyszeć
-Co słychać ? Mam nadzieje, że nie dzwonię za późno
-Nie nie, jestem na wakacjach i u mnie jest już rano. Za to u Ciebie jest środek nocy
-To prawda - westchnął - dzwonię, bo mam do Ciebie sprawę
-Zamieniam się w słuch
-Chciałbym się z Tobą spotkać, to nie na telefon
-Wracam za tydzień
-Świetnie - wyczułam, że się uśmiecha - za niecałe cztery tygodnie będę w Dorrtmundzie, może wtedy ?
-Jasne, napisz mi maila z dokładną datą. Jakoś się dogadamy
-W porządku. A gdzie Cię wywiało ?
-Jimbaran - mimowolnie się uśmiechnęłam
-Indonezja, dobry wybór
-Dziękuje, ale w zasadzie do niespodzianka. Nic o tym nie wiedziałam
-W takim razie masz świetnego chłopaka
-Narzeczonego - poprawiłam
-Gratulacje - westchnął - chyba jakoś mi to umknęło
-Zdarza się
-To już nie przeszkadzam, pozdrów Mario i baw się dobrze
-Dziękuje - rozłączyłam się
Odłożyłam telefon na stolik, wróciłam do konsumowania swojego śniadania, ale po chwili zorientowałam się, że mój narzeczony mi się przygląda.
-Czego chciał ?
-Spotkać się, bo ma jakaś sprawę
-Ciekawe

-Nie jesteś chyba zazdrosny, co ?
-Oczywiście, że nie jestem
-Przestań - zaśmiałam się - to tylko mój były szef
-No właśnie. Były !
-Mario o co chodzi ? Nie chciałeś, żebym rezygnowała z kontraktu, a teraz się denerwujesz, że Roger ma do mnie sprawę ? To nic nie znaczy. Na litość boską za dwa lata będę Twoją żoną ! Ufaj mi trochę, proszę Cię
-Dobrze wiesz, że Ci ufam, ja po prostu nie ufam jemu
-Jesteś przerważliwiony
-Możliwe - wzruszył ramionami
-Kocham tylko Ciebie - pocałowałam go - tylko Ciebie
-Ja też Cię kocham - oparł swoje czoło o moje - przepraszam
-Nie gniewam się - westchnęłam - trochę Cię rozumiem
-Tylko trochę ? - zażartował
-Nie przeginaj - szturchnęłam go
-Chyba Maja się obudziła
-Tak, pójdę do niej - poderwałam się z miejsca
-Przygotuje kaszkę - usłyszałam jeszcze jego głos jak wchodziłam po schodach
Weszłam do jednej z dwóch sypialni znajdujących się na górze, podeszłam do łóżeczka i wzięłam zapłakaną dziewczynkę na ręce. Maja zarzuciła mi ręce na szyje i wtuliła się we mnie.
-Już kochanie - pocałowałam ją w czoło - pójdziemy na dół i zjesz sobie śniadanko, dobrze ?
-Tak, dobze
-No to idziemy
Zeszłyśmy na dół, gdzie w kuchni minęłyśmy się z piłkarzem, a następnie wyszłyśmy na zewnątrz. Dla bezpieczeństwa posadziłam ją w krzesełku dla dzieci, a sama usiadłam na kanapie obok. Dziewczynka powoli się rozbudzała i miała już lepszy humor przez co robiła do mnie różne miny i śmiała się jak ja robiłam to samo.
-Proszę - mój narzeczony postawił miseczkę na blacie jej krzesełka
Chciałam sięgnąć po plastikową łyżeczkę, ale zostałam wyprzedzona przez małą blondwłosą istotkę. Próbowałam ją jakoś przechwycić, ale nie udało mi się.
-Nie nie nie !
-Dobrze - uniosłam ręce w geście poddania się - jedz sama
-Tym razem Ty sprzątasz
-Dlaczego ja ?
-Bo Ty jej na to pozwoliłaś
-Pff - prychnęłam
Wstałam, pocałowałam córkę w czoło, zdjęłam sukienkę, którą rzuciłam w Mario i wskoczyłam do basenu. Woda była idealna, niby chłodna, ale jednak nagrzana od słońca. Przepłynęłam kilka długości, a potem nawet nie zmęczona wyszłam na powierzchnie.
-Kochanie - mimo, że byłam mokra to mnie objął

-Słucham ?
-Czy Twoje ciało kiedykolwiek przestanie robić na mnie wrażenie ? - wyszeptał mi do ucha
-Powinnam zapytać o to samo - zachichotałam
-Kocham Ciebie, kocham Twój głos, kocham Twoją figurę - przesunął palcem przez środek mojego brzucha zaczynajac od biodra, a kończąc tuż przy staniku od stroju - kocham w Tobie wszystko
-Dziecko patrzy - powiedziałam tuż po tym jak mnie pocałował
-I tak nic nie rozumie - machnął ręką
-Jest bardzo mądra - uśmiechnęłam się
-Po tatusiu
-Po mamusi - powiedziałam mając na myśli Ann - tak sądzę
-To prawda, była mądrą kobietą
-Żałuje, że nie miałam okazji jej poznać
-Ja też - odsunął się ode mnie - masz ochotę na zimną lemoniadę ?
-Zdecydowanie
Półtorej godziny później szatyn wraz z córką pluskali się w basenie, a ja siedziałam na leżaku z laptopem na kolanach. Maja tak słodko wyglądała w dużych rękawkach z księżniczkami i kołku z wizerunkiem żółtej kaczuszki. Musiałam im zrobić zdjęcie, no po prostu musiałam.
-Wyglądam chociaż dobrze ? - zaśmiał się
-Jak zwykle idealnie
-Gdzie wrzucasz ?
-A gdzie mogę ?
-Dobrze wiesz, że wszędzie tam, gdzie chcesz - przewrócił oczami
-Pewnie na Instagram'a i może na Facebooka
-To wyślij mi przy okazji
-Jasne - uśmiechnęłam się
-Gdzie jest ręcznik Mai tak przy okazji ?
-Leży przy drabince, podać Ci ?
-Nie nie, jeszcze trochę sobie popływamy - pocałował ją w czoło
-W porządku
Otworzyłam skrzynkę mailową, gdzie czekał na mnie mail od mojego byłego szefa. Kliknęłam w wiadomość, żeby od razu ją przeczytać.

____Nadawca: Roger Holmes
Temat: Kolacja ?
Data: 30.08.2014r., 01:52 CEST
Adresat: Alex Reus

Witaj Alex,
Sprawdziłem swój terminarz i do Dortmundu przylatuje 24 września w środę, więc proponuje, żebyśmy spotkali się w piątek tj. 26 września. Co Ty na to ? Proponuje kolacje w jakiejś dobrej restauracji.

Do zobaczenia

Roger Holmes
Prezes Xmodels_____

Kilka razy przeczytałam maila, a potem zabrałam się za pisanie odpowiedzi.

____Nadawca: Alex Reus
Temat: Obiad ?
Data: 30.08.2014r, 09:43 WITA
Adresat: Roger Holmes

Witaj Roger,
Hmm ... kolacja ? Nie wiem czy to dobry pomysł. A może obiad albo lunch ? Możesz wybrać restauracje, mi jest obojętnie. Daj znać co o tym myślisz.

Alex Reus_____

Już miałam zamknąć przeglądarkę, a potem laptopa jak nagle okazało się, że dostałam kolejnego maila. Jezu czy on nie może spać ?!

____Nadawca: Roger Holmes
Temat: Może jednak kolacja ?
Data: 30.08.2014r, 03:45 CEST
Adresat: Alex Reus

Alex,
Już myślałem, że się nie doczekam na opowiedź ;)
Czemu nie chcesz iść ze mną na kolacje ? Boisz się mnie ? To tylko spotkanie biznesowe. Zastanów się jeszcze proszę.

Daj znać jak coś postanowisz.

Roger Holmes
Prezes Xmodels_____

Cholera, o co mu chodzi ?! Może Mario ma racje i Roger chce mnie poderwać ? A może to spotkanie biznesowe to tylko jakiś bullshit ? Cholera. Żadnych kolacji !

____Nadawca: Alex Reus
Temat: Zdecydowanie obiad
Data: 30.08.2014r., 09:51 WITA
Adresat: Roger Holmes

Roger,
Nie boje się z Tobą na kolacje. Uważam, że sprawy biznesowe mogą być spokojnie omówione podczas obiadu, ale ok. Zastanowię się jeszcze, choć nic nie obiecuje.

Idź spać.

Alex Reus_____

Na nic nie czekając wyłączyłam laptopa i odniosłam go do kuchni, gdzie położyłam go na blacie. Wracając na leżak wzięłam jeszcze do ręki szklankę z wcześniej przygotowaną przez Mario lemoniadą i uśmiechnęłam się na widok mojej rodziny. Piłkarz trzymał w ramionach naszą córkę i patrzył na nią jednocześnie z troską i czułością.
-Nie uwierzysz - zaśmiał się cicho
-Co ?
-Zasnęła
-Zasnęła ?!
-Nie wiem jak to się stało
-Poczekaj - poderwałam się z leżaka i podeszłam do drabinki, do której on podpłynął, a raczej podszedł
-Weźmiesz ją
-Tak - uśmiechnęłam się
Delikatnie wzięłam ją w ramiona i owinęłam ją w ręcznik. Usiadłam na kanapie, powoli i delikatnie, żeby jej nie obudzić zdjęłam jej rękawki, a potem kostium kąpielowy. Na koniec owinęłam ją w swój, suchy ręcznik i przytuliłam do siebie.
-Mario - szepnęłam
-Hmm ?
-Przynieś mi dla niej jakieś czyste ubranko do spania
-Pewnie - pocałował mnie w czoło
Kilka minut później dziewczynka była już ubrana i wciąż spała w moich ramionach.
-Gdzie ją położymy ?

-Może tam ?
-A jak spadnie ?
-Przecież cały czas tu jesteśmy, a po za tym jest dużo miejsca
-Masz racje
Położyłam Maje za samym środku dużej, okrągłej huśtawki (o ile można to tak nazwać), która prawie cała oprócz "wejścia" była otoczona miękkimi poduszkami, a nad nią unosił się biały baldachim. Przykryłam jeszcze dziewczynkę cienkim kocykiem i odeszłam dosłownie kilka kroków dalej, żeby usiąść obok swojego ukochanego.
-Co Cię tak zaciekawiło na tym laptopie, że tak intensywnie myślałaś ?
-Wymieniałam maila z Rogerem
-O tej porze ? Przecież u niego jest już chyba 4 nad ranem
-Wiem - westchnęłam
-Nie podobna mi się to - pokręcił z niedowierzaniem głową
-Mi też się to coraz mniej podoba
-To skończ to
-Ale co mam skończyć skoro nic nie ma ?
-Mam nadzieje, że on naprawdę chce się spotykać tylko w sprawach służbowych
-Na pewno - powiedziałam, chociaż sama nie byłam tego pewna
-Mam chwile dla siebie - przyciągnął mnie do siebie
-Wiem i przepraszam
-Przepraszasz ?
-Chyba też jestem zmęczona i chyba się zdrzemnę
-To dobrze - uśmiechnął się - w końcu bardzo wcześnie wstałaś
-Myślisz, że mogę się położyć obok Mai ?
-Myślę, że nawet powinnaś - puścił mi oczko
Wstałam, a zaraz potem pochyliłam się i pocałowałam namiętnie piłkarza. Założyłam jeszcze na siebie swoją sukienkę, a potem położyłam się obok córki. Objęłam ją delikatnie, zamknęłam oczy i zasnęłam bardzo szybko.

sobota, 19 marca 2016

Rozdział 51.

[Lena]
-Proszę - otworzył przede mną drzwi
-Dzięki - mruknęłam
Weszłam do znajomego przedpokoju, zdjęłam buty i nie patrząc na Marco poszłam dalej.
-Chcesz coś do jedzenia ?
-Nie, chce się gdzieś położyć
-Wiesz gdzie jest moja sypialnia - machnął ręką
-Nie będę spała w Twojej sypialni - warknęłam
-Jasne - westchnął przeczesując palcami włosy - w takim razie masz do wyboru sypialnie Alex albo gościnną
-Dzięki
-Pogadajmy Lena
-O czym chcesz rozmawiać ?! - odwróciłam się przodem do niego opierając ręce na biodrach
-O nas, o dzieciach
-Nie ma nas Marco - syknęłam
-Lena - zrobił krok w moją stronę
-Po co mnie tu przywiozłeś ?! Mam swoje mieszkanie jakbyś nie zauważył !
-Chciałbym się Tobą zaopiekować. Wami
-Nie musisz. Ja nic od Ciebie nie chcę
-Musisz być taka uparta ?
-Nie jestem uparta !
-Lena czy tego chcesz czy nie to są moje dzieci i nie zamierzam z nich rezygnować
-Dzieci są Twoje to prawda, ale ja Twoja NIE jestem - podkreśliłam przedostatnie słowo
-Wiem, wszystko schrzaniłem - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem - ale chciałbym to naprawić
Już miałam mu odpowiedzieć, ale ktoś zapukał do drzwi. Westchnęłam ciężko i się nie odezwałam.
-Mogłabyś ?


-Ja ?
-Proszę
-Okej, ale ... - zawahałam się - zrobisz mi w tym czasie herbatę ?
-Oczywiście - uśmiechnął się i poszedł do kuchni
Przeszłam z powrotem do przedpokoju, otworzyłam drzwi i zobaczyłam dziewczynę, którą oglądałam tylko w gazetach, internecie, czasem telewizji.
-Jest Marco ?
-Marco ? - powtórzyłam zszokowana
-Tak - zaśmiała się wesoło i wyciągnęła w moim kierunku smukłą dłoń - jestem jego dziewczyną, Cathy
-Lena - powiedziałam usiłując ukryć swój żal - jestem matką jego dzieci
-Och ...
-Kto przyszedł ? - usłyszałam za swoimi plecami - Cathy
-Kochanie - minęła mnie i pocałowała go w policzek - nie mogłam się do Ciebie dodzwonić
Patrzyłam na to prawie ze łzami w oczach, ale nie chciałam dać ani jej ani jemu tej satysfakcji. Przeszłam obok nich patrząc w oczy piłkarzowi i nie czekając na nic weszłam po schodach na górę, a potem zamknęłam się w sypialni Alex. Tam czułam się bezpiecznie. Dopiero leżąc na łóżku, które jeszcze niedawno należało do mojej przyjaciółki pozwoliłam sobie na płacz. Cholera jaka ja byłam naiwna. „Wiem, wszystko schrzaniłem, ale chciałbym to naprawić.". Jasne naprawić, szczególnie, że wciąż ma dziewczynę. Od początku chodziło mu tylko i wyłącznie o dzieci. Moje dzieci.
-Przyniosłem Ci herbatę - otworzył drzwi - płaczesz
-Wyjdź stąd Marco - warknęłam podnosząc się do pozycji siedzącej
-Poczekaj, dlaczego płaczesz ?
-Dlaczego płacze ? - syknęłam - bo jesteś draniem Marco !
-Lena ...
-Byłam taka naiwna - odepchnęłam go - a Ty tymczasem wciąż masz nadzieje, że masz dwie możliwości. Chciałbyś to naprawić, tak ? A wciąż masz dziewczynę ! - uderzyłam go w tors - zwykły kłamca ! Lubisz lecieć na dwa dronty, co ? - zaśmiałam się ironicznie - może komuś się to spodoba, ale na pewno nie mi ! Ja ...

-Poczekaj - przerwał mi - zanim będziesz się tak awanturowała to mnie wysłuchaj bo ...
-Bo co ?- teraz to ja mu przerwałam - wyrzucisz mnie z domu ? Proszę bardzo ! Płakać nie zamierzam !
-Lena - pokręcił z niedowierzaniem głową
-Jestem zmęczona, możesz wyjść ? - z powrotem się położyłam i nakryłam się kołdrą - nie czuję się najlepiej
-Jasne, pogadamy później
Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i odetchnęłam z ulgą. Odczekałam chwilę, wyłoniłam się spod kołdry i wzięłam do ręki swój telefon, a następnie wysłałam krótką wiadomość do Alex.
"Przyjedź, potrzebuję Cię. Jestem u Marco."
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast. 
"Zaraz będę"
Telefon odłożyłam na szafkę nocną i czekałam. Czekanie jest najgorsze. Nienawidzę czekać.
-Mogę ?
-Po co ?
-Chciałabym z Tobą porozmawiać - powiedziała spokojnie
-A mamy w ogóle o czym ?
-Myślę, że tak
-Pięć minut Cathy
-W porządku - uśmiechnęła się ciepło - nie chciałam zabierać Ci faceta i rujnować związku Lena. Pracowaliśmy razem, zaprzyjaźniliśmy się i to po prostu samo wyszło. Zakochałam się w nim i chciałam się odsunąć, ale nie pozwolił mi na to. W końcu chyba sam zaczął coś do mnie czuć
-No i po co mi to mówisz ? - prychnęłam
-On Cię kocham i wiem, że nadal trochę kocha. Długo nie wiedział co ma zrobić, nie chciał wybierać. To była podejrzewam najtrudniejsza decyzja w jego życiu. Stracił Ciebie, ale nie chce stracić dzieci. Jak mu szansę jako ojcu
-Nadal nie rozumiem czemu Ty mnie o to prosisz
-Proszę Cię o to jako jego dziewczyna. Obiecuję Ci, że nigdy nie będę stawała między nimi, a dziećmi. Nigdy nie będę próbowała im Ciebie zastąpić
-Oczywiście, że nie ! - wrzasnęłam wściekła - nigdy nie zbliżysz się do moich dzieci Ty wredna, wyrachowana suko ! Wynoś się stąd natychmiast !
-Przepraszam - szepnęła wybiegając z pokoju i mijając się w drzwiach z siostrą blondyna
-Wszystko ok ?
-Nie - jęknęłam - to mnie przerasta 
-Kochana - przytuliła mnie - zobaczysz, że się ułoży
-Okłamał mnie
-Marco ?
-Tak
-Co takiego zrobił ?
-Powiedział, że chce wszystko naprawić, a tymczasem wciąż jest z Cathy. Po co mnie tu przywiózł skoro ma dziewczynę ?
-Nie wiem - westchnęła - myślałam, że w końcu się zdecyduje 
-Ja też tak myślałam
-Zabrać Cię stąd ?
-Nie, zostanę. Może do jutra
-Chcesz z nim pogadać ?
-Powinnam, ale czy to zrobię to nie wiem
-Rozumiem
-Dlaczego po tym wszystkim ja wciąż go kocham ? - rozpłakałam się
-To nie jest pytanie do mnie Lena
-Tylko do mojego serca, co ? - zachichotałam
-Dokładnie - uśmiechnęła się
-Jak wczorajsza randka z narzeczonym ?
-A dobrze, było bardzo miło
-Słodka z Was para
-Już niedługo rodzina w świetle prawa
-To zabrzmi totalnie wrednie, ale jesteś pewna, że chcesz mieć prawa do Mai ?
-Tak. To moja córka, chce, żeby tak było w świetle prawa
-Cieszę się, że Cię mam Alex
-Zawsze będziesz mnie już miała
-Mam nadzieje
Godzinę później moja przyjaciółka postanowiła wrócić do domu. I dobrze, niech spędzi ten czas z rodziną. Ja usiłowałam zasnąć, ale nie potrafiłam. W końcu wstałam z łóżka, wyszłam na korytarz i zeszłam na dół. Marco siedział w salonie i pisał coś na swoim laptopie. Bez słowa usiadłam obok niego, a on od razu podniósł na mnie wzrok. 
-Jest już później. Porozmawiajmy 
-Naprawdę chcesz ?
-Tak, chce, a nawet żądam wyjaśnień
-Okej - odłożył laptopa na stolik - to na początku chciałbym Cię przeprosić. Za to, że Cię zostawiłem, za to co powiedziałem, za to, że znalazłem sobie inną i za to co dzisiaj widziałaś w przedpokoju
-Nie ma sprawy
-Wczoraj jak wyszedłem od Ciebie ze szpitala to od razu pojechałem do Alex. Trochę pogadaliśmy i kazała mi wybrać. Albo Cathy albo Ty i dzieci. Mój wybór był oczywisty, chociaż mimo to nie mogłem zasnąć i do rana rozmyślałem. Nie chciałem znowu zranić kobiety, która jest jakoś  ważna w moim życiu. A po za tym chciałem załatwić sprawę w cztery oczy, jak mężczyzna. Dzisiaj Cathy zaskoczyła nie tylko Ciebie, ale też mnie. Cholera to była trudna rozmowa
-Chwileczkę - przerwałam mu - przecież jak ona do mnie przyszła to powiedziała, że nadal jest Twoją dziewczyna. Marco jeśli chcesz z nią być to nie ukrywaj tego, ja nie zabronię Ci się spotykać z dziećmi przez nią, ale nie chce, żeby ona miała kontakt z moimi dziećmi 
-Naszymi - poprawił 
-Tak, przepraszam
-Cathy jest i pewnie już zawsze będzie dla mnie ważna, ale to Ty jesteś najważniejsza. Byłem idiotą to prawda, ale zrozumiałem swój błąd i zrobię wszystko, żeby to nadrobić
-Czy to zna ...
-Skończyłem z nią Lena. Zerwałem, bo nie chce nikogo innego, tylko Ciebie - powiedział, a ja uśmiechnęłam się szeroko 
-Nie będzie ze mną tak łatwo
-Wiem, jesteś strasznie uparta
-Przestań - szturchnęłam go śmiejąc się głośno
-Zostaniesz tu ?
-Tak - pod wpływem jakiegoś impulsu skuliłam się w kłębek, położyłam mu głowę na kolanach i zamknęłam oczy
-Będzie Ci tu niewygodnie - powiedział czule, głaszcząc mnie przy tym po włosach 
-Trudno - szepnęłam - jest dobrze tak jak jest 

[Alex]
Wróciłam do domu od mojego brata i z zaskoczenia stanęłam w progu. W przedpokoju stały walizki i złożony wózek Mai. Przełknęłam ciężko ślinę.
-Jestem ! - zawołałam mimo ściągniętego gardła
-Chodź do kuchni !
-Idę - mruknęłam
Powoli weszłam do kuchni i mimowolnie się zaśmiałam. Mój narzeczony karmił naszą córkę, ale chyba coś mu nie szło, bo dziewczynka cała była brudna.
-Co z Leną ?
-W porządku
-A z Twoim bratem ?
-Zerwał z Cathy i zamierza walczyć o Lenę
-To dobrze
-Tak - westchnęłam
-Stało się coś ?
-Chcesz mnie zostawić ? - w moich oczach zebrały się łzy
-Słucham ?
-Wyprowadzisz się z Mają ? - wybuchłam płaczem
-Hej mała - podszedł do mnie i mnie przytulił, a ja wtuliłam się w niego coraz bardziej płacząc - skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy


-W przedpokoju stoją Twoje walizki - pociągnęłam nosem
-Kochanie jesteś głupia - pocałował mnie w czoło
-Dzięki - odsunęłam się od niego
-Zabieram Was na krótkie wakacje
-Ale byliśmy w Nowym Jorku i ...
-Jedziemy tylko na tydzień, a po za tym obiecałem Ci, że gdzieś Cię jeszcze wybierzemy
-Mogę wiedzieć gdzie ? - wytarłam łzy z policzków
-Hmm ... Bali - uśmiechnął się - wynająłem nam ville. Co prawda jest duża, bo ma aż trzy sypialnie, ale przynajmniej będziemy mieli ciszę, spokój i nikt nas tam nie dorwie. Odpoczniemy, naładujemy akumulatory i zapomnimy o problemach
-Bali ?
-Tak
-Kiedy lecimy ?
-Za - spojrzał na zegarek - niecałe osiem godzin
-Jak to ? - wyjąkałam
-Masz jakieś pięć godzin na spakowanie i ogarnięcie się
-Zabije Cię - wysyczałam przez zaciśnięte zęby - kiedy to zarezerwowałeś ?
-Jak byłaś u Leny
-Niemożliwe, przecież na pewno jest wielu chętnych, żeby tam jechać
-I po co szukasz dziury w całym, powinnaś się cieszyć
-Ciesze się, bardzo się cieszę !

-To leć się pakować, a ja dokończę karmić Maje
-Myślę, że sama sobie poradziła - zaśmiałam się patrząc na nią
-O Boże - westchnął - to chyba jakiś żart
-Nie, to tylko Twoja córka - pocałowałam go w policzek - idę się pakować
-Nie poczekaj. Musisz pomóc mi to sprzątnąć
-Dasz sobie radę, jestem tego pewna
Chichocząc jak nastolatka pobiegłam na górę i od razu zabrałam się za pakowanie. Oczywiście większość rzeczy, które chciałam zabrać były albo do prasowania albo do prania. Co mogłam to uprasowałam, złożyłam w równą kostkę i położyłam na łóżku. Wyciągnęłam z garderoby resztę potrzebnych ubrań i butów, a potem wepchałam je do dużej walizki. Dopakowałam jeszcze kosmetyczkę, trochę biżuterii, a potem usiłowałam zapiąć torbę. Nie szło mi. Usiadałam, leżałam, waliłam, ale za cholerę nie mogłam zapiąć tego zamka. 
-Mario ! - zawołałam - Mario chodź tu na chwilę !
-Po co ? - wszedł zadowolony do sypialni
-Czy mógłbyś mi to zapiąć ?
-Pewnie - zaśmiał się
-Maja zasnęła ?
-Jeszcze nie, ciągle ogląda bajkę i chyba zaśnie dopiero w samolocie
-Jakaś długa ta bajka - zmarszczyłam brwi
-Wiem - westchnął - gotowe
-O dziękuje - uśmiechnęłam się
-Ile jeszcze potrzebujesz czasu ?
-Muszę się wykąpać i przebrać, a potem będę gotowa
-Super
-Za ile będzie Twoja mama ?
-Za pół godziny - zamyślił się - możemy dać jej Twoja klucze ?
-Pewnie, leżą na dole w koszyczku
-Znajdę
-Mario 
-Tak ?
-Dziękuję za ten wyjazd - podeszłam do niego i go pocałowałam - myślę, że będzie wspaniale
-Cała przyjemność po mojej stronie skarbie
-Lecę się ogarnąć, to może zdążę się jeszcze spotkać z Twoją mamą
-Nie zatrzymuję Cię - puścił mi oczko - jakby co to będę na dole
-To weź moją walizkę na dół - powiedziałam jeszcze zanim zamknęłam się w łazience
Zamknęłam za sobą drzwi, stanęłam przy umywalce i zaczęłam zmywać makijaż, nad którym tak mocno pracowałam rano. Kilka minut, wacików i płyny do demakijażu później rozebrałam się, a następnie weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę, ale przez przypadek zimną, więc aż
pisnęłam z szoku. Dopiero jak woda zrobiła się letnia to się do niej przyzwyczaiłam. Szybko namydliłam ciało żelem pod prysznic, spłukałam pianę i umyłam włosy. Jeszcze dosłownie chwilkę postałam pod ciepłą wodą, a potem zakręciłam kurek i owinęłam się ręcznikiem. Roztrzepałam włosy i od razu zabrałam się za ich suszenie. Były idealne, takie puszyste i miękkie, ale, że ja jestem wybredna to jeszcze trochę je podkręciłam lokówką. Założyłam bieliznę, nasmarowałam ciało balsamem i ubrałam ciemne jeansy z dużymi dziurami i białą koszulkę na ramiączka. Do tego małe złote kolczyki i kilka złotych bransoletek na lewy nadgarstek. Gotowa zabrałam się już tylko za makijaż. Nie chciałam przesadzać, w końcu w podróży może mi się rozmazać, więc nałożyłam trochę podkładu, pudru i różu, a oprócz tego pomalowałam już tylko rzęsy czarnym tuszem, który nadaje objętości. Na koniec psiknęłam się jeszcze perfumami i wyszłam z łazienki. Do walizki podręcznej, która wciąż leżała na biurku wrzuciłam laptopa, ładowarki, słuchawki, kilka gazet, kilka książeczek Mai i jakieś inne duperele. Ostatni raz spojrzałam na swoją sypialnie i wyszłam, a następnie zeszłam na dół. Moja przyszła teściowa siedziała na kanapie i podawała swojej wnuczce klocki.
-Dzień dobry - pocałowałam ją w policzek
-Dzień dobry - uśmiechnęła się - kwitniesz moja droga
-Oj tam - machnęłam ręką - napije się pani czegoś ?
-Mario robi mi już herbatę
-W porządku - usiadłam na fotelu obok niej
-Jak przygotowania do ślubu ?
-Powoli, ale do przodu
-To dobrze, ale jakbyś potrzebowała pomocy to dzwoń. Ja zawsze chętnie pomogę
-Bardzo miło z pani strony 
-Mamo słodzisz ? - zawołał z kuchni piłkarz
-Tylko jedną łyżeczkę !
Mój narzeczony wniósł na tacy trzy filiżanki i podał jedną swojej mamie, drugą mnie, a trzecią wziął do ręki.
-Zamówiłem już taksówkę
-Przecież ja mogłam Was zawieźć
-Daj spokój mamo - przewrócił oczami - nie będziemy Cię wykorzystywać
-Oj Mario Mario - pokręciła z niedowierzaniem głową - a tak w ogóle to gdzie jedziecie dokładnie ?
-Jimbaran - odpowiedział szatyn
-Dobrze wiedzieć - zachichotałam 
-Spodoba Ci się - usiadł na oparciu mojego fotela i położył mi dłoń na kolanie
-Kiedyś słyszałam o tym mieście - odparła pani Gotze
-A ja nie - zmarszczyłam brwi - wyguglam sobie w samolocie
Jeszcze trochę posiedzieliśmy sobie z mamą mojego ukochanego, a potem się zebraliśmy, wyszliśmy z domu i zapakowaliśmy się do taksówki. Na lotnisko dojechaliśmy bardzo szybko,
ale zanim tam przeszliśmy przez odprawę i wszystkie bramki to minęła godzina. Tego akurat nie lubię w podróżowaniu samolotami.
-Maju chcesz się napić ?
-Nie
-A może chcesz jabłuszko ?
-Nie - wtuliła się w Mario, a on pocałował ją w policzek
-Dobrze - westchnęłam chowając plastikowe pudełeczko do torby
-Jeszcze zgłodnieje
-Wiem wiem - mruknęłam - za ile wsiadamy do samolotu ?
-Powinni wpuszczać za jakiś kwadrans, może trochę więcej
-Ty masz paszport małej ?
-Tak
-Okej
-A Twój paszport się przypadkiem nie kończy jakoś niedługo ?
-Nie nie, dopiero za rok pod koniec sierpnia
-To już w nowym paszporcie będziesz miała moje nazwisko
-Zgadza się - uśmiechnęłam się
*****

Ten rozdział dedykuje niecierpliwej Dominice Nowak :)
Jejku dziewczyny tak bardzo Was przepraszam ! Wiem, że minęło mnóstwo czasu od kiedy napisałam ostatni rozdział i ten dzisiejszy wcale nie powala ani długością ani swoją wspaniałością, ale nie mam weny i chciałam po prostu coś dla Was naskrobać. Obiecuje, przysięgam, przyrzekam, że na rozdział 52 nie będziecie musiały tyle czekać :*