niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 50.

[Lena]
Czas tak szybko leci. Za kilka dni zaczyna się wrzesień , a co za tym idzie ja będę już w połowie ciąży. Marco dalej nic nie wie, a ja nie pale się do tego, żeby mu powiedzieć. Z tego co powiedziała mi Alex to ostatnio nie układało mu się z tą całą Cathy, ale to nie moja sprawa. Moja kochana przyjaciółka i jest wspaniały przyszły mąż wyremontowali mi mieszkanie po tym jak zalał mi je sąsiad i znowu mam swój kącik. Jak dobrze. Na ostatnim badaniu usg dowiedziałam się, że to będzie chłopiec i dziewczynka ! Aż się popłakałam ze szczęścia. Moje dwie największe miłości życia. Zawsze będą na pierwszym miejscu. Dzisiejszy dzień zaczął się beznadziejnie. Dosłownie. Rano stłukłam doniczkę otwierając drzwi balkonowe, potem
wylałam herbatę, złożyłam złe zamówienie na zakupy internetowe, a malując rzęsy włożyłam sobie szczoteczkę do oka. Żyć nie umierać. A na dodatek nie czułam się dzisiaj najlepiej. Trudno. Cały dzień spędziłam w domu. Oczywiście dzwoniła do mnie Alex kilka razy i dowiedziałam się, że wieczorem wychodzą z Mario do kina, więc od razu nastroiłam się na samotny wieczór przed telewizorem. Nawet się nie obejrzałam, a na zewnątrz zrobiło się ciemno. W telewizji leciały powtórki ostatniej edycji Top Model. Nudy. Zostało już tylko naprawdę kilka ślicznych dziewczyn, który stały przed niesamowicie trudnym zadaniem, a mianowicie nakręcenia reklamy pasty do zębów. Kurde. Emocje jak na grzybobraniu. Wiem, jestem okropna. Jestem w ciąży, zwalam to wszystko na hormony. W końcu skoro bliźniaki to podwójna dawka hormonów, no nie ?
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już prawie 21. Mimowolnie ziewnęłam i stwierdziłam, że najwyższy czas iść spać. Podniosłam się z kanapy i zaraz z powrotem usiadłam łapiąc się za brzuch. Cholera. Co się dzieje ?! Ból z każdą sekundą się nasilał, a ja nie wiedziałam co mam robić. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer Alex. Raz, drugi, trzeci. Cholera. No to Mario. Też nic. Czy naprawdę muszą wyciszać te telefony w kinie ? Do kogo jeszcze mogę zadzwonić ? O nie. Nie, nie nie. Nie ma nawet takiej opcji.



[Marco]
Zdążyłem odwieźć moją dziewczynę do jej mieszkania jak mój telefon zaczął dzwonić. Z początku go olałem, ale za drugim razem odebrałem.
-Lena ?
-Marco musisz tu przyjechać
-Stało się coś ?
-Tak, błagam przejdź
-Jesteś w swoim mieszkaniu ?
-Yhmm
-Będę za pięć minut
Szybko wykręciłam i ruszyłem w stronę mieszkania swoje byłej. Zaparkowałem pod blokiem, wpisałem kod i wbiegłem do środka. Pod jej drzwiami byłem dokładnie kilkanaście sekund później. Odruchowo nacisnąłem klamkę, a drzwi odpuściły.


-Lena ! - zawołałem wchodząc do środka
-Tutaj - usłyszałem słaby głos
Wszedłem do salonu i zamarłem. Jedyne na czym mogłem się skupić to mocno odznaczający się brzuch na obcisłej koszulce. Dopiero po chwili zorientowałem się, że dziewczyna zwija się z bólu. Uklęknąłem przy niej i odgarnąłem jej włosy z twarzy.
-Co się dzieje ?
-Nie wiem - unikała mojego wzroku - po prostu tak strasznie mnie boli
-Spokojnie - powoli ją podniosłem - wszystko będzie dobrze
-Postaw mnie Marco - jęknęła - jestem ciężka
-Nie jesteś - przewróciłem oczami
Udało mi się zgarnąć klucze, a potem zamknąć za nami drzwi. Zniosłem Lenę na dół, wsadziłem do swojego samochodu i w milczeniu ruszyliśmy do szpitala. Nie widziałem co mam powiedzieć. To wszystko działo się tak szybko. Zerwałem z ciężarną dziewczyną. Jestem cholernym kretynem. Dupkiem. Jak posadziłem Niemkę na wózku szpitalnym, a ona spojrzała na mnie tymi swoimi pięknymi, ale smutnymi oczami to miałem ochotę paść na kolana i ją przepraszać.
-Który to tydzień proszę pani ? - spytała pielęgniarka
-19 - westchnęła
-Dobrze, zaraz obejrzy panią lekarz - zniknęły z pola mojego widzenia
Usiadłem na krzesełku i schowałem twarz w dłoniach. Ponad dziewiętnaście tygodni temu byliśmy jeszcze parą. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Czy ona wiedziała o dziecku jak mówiłem jej, że z nami koniec ? Nie wiem ile czasu minęło, ale nikt nie mówił mi co się dzieje i naprawdę zaczynałem się martwić.
-Halo ?
-Kochanie co się z Tobą dzieje - usłyszałem wesołych głos Cathy
-Jestem w szpitalu
-Jezu, co się stało ?!
-Przywiozłem tu Lenę
-Och.
-Ona jest w ciąży. W zaawansowanej ciąży
-Z Tobą ?
-Nie wiem, chyba tak
-Rozumiem
-Muszę kończyć - rzuciłem widząc lekarza - pa !
-Pa - rozłączyła się
Schowałem telefon do kieszeni i podszedłem do lekarza. On położył mi tylko dłoń na ramieniu i uśmiechnął się delikatnie.
-Nic im nie jest, takie rzeczy się zdarzają. Musi pan tylko uważać na narzeczoną i dzieci
-Dzieci ?
-Jeszcze pan nie wie ? To bliźniaki. Gratuluje
-Dziękuje - bąknąłem - czy mogę do niej wejść ?
-Proszę
-Ach panie doktorze !
-Tak ?
-Kiedy mogę ją zabrać do domu ?
-Jutro rano
-Dziękuje bardzo
Wziąłem głęboki wdech i wszedłem do sali. Lena spojrzała na mnie zimnym wzrokiem, ale udałem, że tego nie widzę. Usiadłem na krzesełku i przyglądałem jej się.
-Zamierzałaś mi w ogóle powiedzieć ?
-A zapytałeś w ogóle czy to Twoje dziecko ?
-Dzieci - poprawiłem ją - i umiem liczyć
-Może Cię zdradzałam ?
-Lena - rzuciłem ostrzegawczo - rozmawiajmy jak normalni ludzie
-Chciałam Ci powiedzieć, że jestem w ciąży dokładnie w tym samym dniu, w którym powiedziałeś mi, że mnie nie kochasz ! Nie zamierzałam Ci mówić, ale nie miałam do kogo dzisiaj zadzwonić, a strasznie się bałam. Może i jesteś ojcem, ale ja nie chce Cię w życiu moich dzieci Marco
-Jak mogłaś to przede mną ukrywać ?
-A co miałam Ci powiedzieć ? Marco nie należę do kobiet, które łapią swoich facetów na dziecko
-Nie rozumiesz, że to jest dla mnie ważne - złapałem ją za rękę, którą ona wyrwała - nie zostawię Cię Lena i musisz się z tym pogodzić
-A Cathy ?
-Co Cathy ?
-Masz dziewczynę Marco
-W tym momencie mam dzieci i muszę zadbać o nie i ich mamę - pocałowałem ją w dłoń
-Alex i Mario o mnie dbają - prychnęła
-No to ja się dołączę
-Nie musisz tego robić
-Chce - westchnąłem
-Ja nie chce Cię do niczego zmuszać - po jej policzkach spłynęły łzy
-Hej nie płacz - podniosłem się, pochyliłem nad nią i wytarłem jej łzy - nie płacz proszę
-Chyba powinieneś już iść
-Nie zostawię Cię - nie wiem nawet jak to się stało, ale delikatnie ją pocałowałem, a potem spojrzałem jej w oczy - nie zostawię Was już nigdy



[Alex]
Zadowoleni wyszliśmy z kina trzymając się za ręce i wymieniając uwagi na temat filmu. Jejku jak cudownie iść na randkę z własnym narzeczonym tak po prostu do kina, a nie na wykwintną kolacje. Jak normalni ludzie.
-Jedziemy po Maje ?

-Bez sensu, pojedziemy po nią rano
-A jeżeli jeszcze nie śpi ?
-Śpi na pewno - zerknął na zegarek
-Okej - zachichotałam - skoro tak mówisz
Powoli dotarliśmy do samochodu, piłkarz otworzył mi drzwi, a ja wsiadłam na miejsce pasażera. Wyjęłam telefon z nowej, pięknej, czarnej kopertówki Givenchy i omal nie zemdlałam. Trzy nieodebrane połączenia od Leny.
-Dzwoniła do Ciebie Lena ?
-Nie wiem
-To sprawdź
-Tak - spojrzał na wyświetlacz telefonu - ale tylko dwa razy
-A do mnie trzy
-Myślisz, że coś się stało ?
-Mam nadzieje, że nie
-Zadzwoń - położył mi dłoń na kolanie
Szybko wybrałam numer do najlepszej przyjaciółki, ale po kilku sygnałach wciąż nikt nie podnosił słuchawki. Spojrzałam na Mario i pokiwałam przecząco głową.
-Kochanie myślę, że Lena zapomniała, że jesteśmy w kinie. A teraz już śpi
-Zadzwonię do niej rano
-Tak będzie najlepiej
-Wracajmy już - westchnęłam
-Jak sobie życzysz
Kilkanaście minut później podjechaliśmy pod dom, gdzie o dziwo stał samochód mojego brata. Spojrzałam zdziwiona na narzeczonego, ale on tylko wzruszył ramionami. Piłkarz zatrzymał auto, z którego wysiadłam, a sam wjechał do garażu. 
-Cześć - uśmiechnęłam się w kierunku brata - co tu robisz o tej porze ?
-Mogę wejść ?
-Pewnie, proszę - otworzyłam szeroko drzwi - chcesz coś do picia 
-Chce pogadać 
-No to zapraszam do salonu
Usiedliśmy na kanapie, zdjęłam buty, a mój brat w tym czasie mi się przyglądał. Był jakiś dziwny, coś się stało ?
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć Alex ?!
-O czym Ci nie powiedziałam ?
-Dobrze wiesz o czym !
-Nie Marco, nie wiem. Oświeć mnie - westchnęłam 
-O tym, że Lena jest w ciąży z moimi dziećmi ! - warknął 
-Skąd ... 
-Jak mogłaś ?! Jesteś moją siostrą, a ukrywałaś to przez cały czas ! Będę ojcem do cholery i chyba powinienem wiedzieć od początku, prawda ?! - wstał z miejsca i podniósł głos
-Marco skąd wiesz o jej ciąży ?
-Bo sam odwiozłem ją do szpitala
-Wszystko z nią w porządku ?
-Tak, jutro rano ją wypisują
-To dobrze
-Dowiedziałem się przez cholerny przypadek, uważasz, że to jest fair ?
-Chciałam Ci powiedzieć, ale Lena mi zabroniła ! Owszem jesteś moim bratem, ale ona jest moją przyjaciółką i nie mogłam zrobić czegoś wbrew jej 
-Zadzwoniła do mnie i poprosiła, żebym przyjechał. Wiesz jak się zdziwiłem jak ją zobaczyłem ?! 
-Domyślam się
-A potem jeszcze w szpitalu powiedziała pielęgniarce, że to 19 tydzień !
-Marco nie denerwuj się - powiedział Mario wchodząc do środka
-Jak mam się nie denerwować ?! Wszyscy mnie okłamywaliście od początku !
-Było nam z tym trudno, ale Lena tak zdecydowała i musisz się z tym pogodzić 
-Co będzie teraz ? - spytałam cicho
-Nie wiem - schował twarz w dłoniach - jeszcze nie wiem
-Masz czas do rana, żeby zdecydować - położyłam mu dłoń na ramieniu - albo Lena i dzieci albo Cathy 
-To nie jest proste
-Wiem, ale mleko się już rozlało 
-Jedną rzuciłem dla drugiej, a teraz mam rzucić drugą dla pierwszej ?
-Marco to była Twoja decyzja i to też będzie Twoja decyzja. Przemyśl to 
-Okej
-Rano wybiorę się po Lenę, chyba, że napiszesz mi sms, że Ty ją odbierzesz, ale jeżeli chcesz ją odebrać to musisz skończyć z Cathy. Dlatego masz czas do rana, może tak być ?
-Taa - mruknął 
-Naprawdę cieszę się, że się dowiedziałeś - uśmiechnęłam się blado
-Tak, ja też
-Lepiej późno niż wcale - zaśmiał się Mario
-Dobra idę myśleć - pocałował mnie w policzek - nie musicie mnie odprowadzać 
Dosłownie minutę później oboje usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi, więc podeszłam do swojego ukochanego i się do niego przytuliłam.
-Myślisz, że teraz się ułoży ?
-Jestem tego pewien
-Tak ?
-Dam sobie rękę uciąć, że dostaniesz rano sms - pocałował mnie w czoło
-Obyś miał racje
 -Dzień pełen wrażeń
-O tak - zaśmiałam się
-Mówiłem Ci, że to dobry pomysł, żebyśmy wybrali się do kina - uśmiechnął się - gdybyś Ty odebrała to Lena nie zadzwoniłaby do Marco
-Masz racje, ale z drugiej strony musiało ją to wiele kosztować
-Dobrze się stało
-Chyba chciałeś powiedzieć dobrze, że jej się nic nie stało
-Tak, to też
-To co robimy teraz ?
-Nie chcesz iść spać ?
-Sama nie wiem
-Lepiej Ci zrobi jak się prześpisz, wiesz ?
-Tak myślisz ?
-Jestem tego pewien
-Dobrze, to chodźmy spać - uśmiechnęłam się
-Jak sobie życzysz - podniósł mnie sprawnie, a ja aż pisnęłam z wrażenia
-Głupek
-Tak skarbie, ja też za Tobą szaleje
-No raczej - przewróciłam oczami
Piłkarz zaniósł mnie prosto do sypialni, położył na łóżku i zaczął rozbierać. Chichotałam jak nastolatka, ale w duchu pogratulowałam sobie, że przed kinem wzięłam prysznic. Przynajmniej nie musiałam teraz tego przerywać, żeby ulotnić się do łazienki. Jak byłam już w samej bieliźnie to piłkarz założył mi swoją koszulkę, a potem zdjął stanik, który był bez ramiączek. Ukłonił się z uśmiechem, a ja zaczęłam bić mu brawo.
-Dziękuje bardzo za opiekę kochanie
-Cała przyjemność po mojej stronie - pocałował mnie
-Dołączysz do mnie ? - wskazałam na łóżko
-Zaraz
-A gdzie się wybierasz ?
-Idę zamknąć drzwi wejściowe - zaśmiał się - nie chce, żeby ktoś mi Cię ukradł 
-Nie martw się - posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech - ja się tak łatwo nie poddaje
-Zaraz wracam - puścił mi oczko wychodząc z sypialni 
Zakopałam się pod kołdrą, ustawiłam budzik i czekałam. Mario zjawił się szybko i równie szybko się rozebrał, żeby po chwili leżeć obok mnie w samych bokserkach. 
-Zgaś światło 
-Oczywiście - spełnił moją prośbę
-Mówiłam Ci już, że Cię kocham ?
-Chyba sobie nie przypominam - udał, że się zastanawia 
-W takim razie Ci mówię
-Ale co ?
-Kocham Cię - pocałowałam go - bardzo Cię kocham 
-Ja też Cię kocham skarbie 
-Dobranoc
-Słodkich snów 
-Te z Tobą w roli głównej zawsze są słodkie
-A myślałem, że erotyczne - przytulił mnie, a ja się zaśmiałam 
-Za dużo chciałbyś wiedzieć
~Next Day~

Obudziłam się zdecydowanie za wcześnie. Na zewnątrz ledwo było jasno, a jak spojrzałam na
zegarek to było przed szóstą. Mario spał w najlepsze, więc nie chciałam go budzić. Tylko co mam robić ? Hmm ... pójdę biegać, to jest świetny pomysł. Po cichu wstałam z łóżka, wzięłam ciuchy z garderoby i zamknęłam się w łazience. Związałam włosy w wysokiego kucyka, psiknęłam się dezodorantem, a potem się ubrałam. Założyłam fioletowy stanik sportowy, niebieskie bokserki i szare spodnie dresowe. Wyszłam z pomieszczenia, zgarnęłam telefon, słuchawki i zeszłam na dół. W przedpokoju założyłam Nike do bieganie, wzięłam z koszyczka kluczę i wyszłam z domu. Jeszcze na podwórku zrobiłam porządną rozgrzewkę, a potem ruszyłam do parku. Nie było jeszcze za gorąco, ale nie było też zimno. Taka idealna temperatura do biegania. Kolejne piosenki, kolejne kilometry, a ja czułam się jak ryba w wodzie. Może nie zawsze lubiłam ćwiczyć, ale jak zostałam modelką to nie miałam wyboru i to bieganie stało się moją ulubioną aktywnością fizyczną. Chociaż nie ukrywam, że joga jest przyjemna, a fitness potrafi być odprężający. O tak ! Wiem o czym mówię ! Aplikacja w telefonie oznajmiła mi, że właśnie przebiegłam cztery kilometry, więc zawróciłam w kierunku domu. Wbiegłam tam zmachana i nie zdejmując nawet butów udałam się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki butelkę wody i od razu upiłam dużego łyka. Tego było mi trzeba.
-Dzień dobry - usłyszałam
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Byłaś biegać ?
-Yhmm
-Ile ?
-Niecałe osiem kilometrów
-Zaszalałaś - uśmiechnął się z uznaniem - dobra kondycja
-I tak Ty masz lepszą
-Jestem piłkarzem - zaśmiał się - chyba wcale nie najgorszym 
-Powiedziałabym nawet, że najlepszym - zachichotałam - kiedy jedziemy po Maje ?
-Może jak dostaniesz bądź nie dostaniesz wiadomość od Marco ?
-Tak to jest dobry pomysł 
-Zjadłbym coś - otworzył lodówkę - ale, że nie chce mi się nic przygotowywać to skuszę się tylko na kanapkę. Zrobić Ci coś ?
-Nie, najpierw pójdę się ubrać, a potem sobie coś zrobię
-Okej
Szybko zdjęłam buty, które zostawiłam w przedpokoju, a potem uciekłam na górę. Zamknęłam się w łazience, gdzie się rozebrałam, wrzuciłam ciuchy do kosza z brudną bielizną, a włosy rozpuściłam. Weszłam do kabiny prysznicowej, odkręciłam wodę i sięgnęłam po żel pod prysznic. Namydliłam całe ciało, spłukałam pianę i zabrałam się za włosy. Prysznic po bieganiu to najlepsze co może się przytrafić. Pod strumieniem letniej wody stałam jeszcze kilka minut, a następnie zakręciłam kurek, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam. Zaczęłam suszyć włosy przy okazji usiłując je rozczesać. Zajęło mi to kwadrans, czyli zdecydowanie za dużo. Pomalowałam mocno rzęsy, usta czerwoną szminką, a włosy wyprostowałam, bo były takie dziwnie skręcone po prysznicu. Już miałam przejść do garderoby, ale w drzwiach zderzyłam się z narzeczonym.
-Co tam ?
-Rozpędziłem się i zrobiłem Ci śniadanie
-Poważnie ? - zaśmiałam się
-Yhmm
-To idę - sięgnęłam po szlafrok, który założyłam - co pysznego dla mnie przygotowałeś ?
-Owsianka z owocami czyli to co możesz jeść bez końca
-Znasz mnie jak nikt inny - mruknęłam zadowolona - podoba mi się to 
-Nie chcesz się najpierw ubrać ?
-Potem - machnęłam ręką - najpierw śniadanie
-Obudziłem się bez żadnego budzika, chyba mój zegar biologiczny już jest ustawiony na wczesną godzinę
-Magia małego dziecka
-Dokładnie tak
Zeszliśmy na dół, gdzie zjadłam śniadanie przygotowane znowu przez piłkarza. Och. On mnie tak rozpieszcza, kochany Mario.
-Która jest godzina ?
-Za osiemnaście ósma 
-To mamy jeszcze trochę czasu
-Trochę mamy- uśmiechnął się
-Wiesz co ? Mam wrażenie, że trochę zawaliliśmy 
-Z czym ?
-Z opieką nad Mają - westchnęłam - wiem, że Twoja mama ją uwielbia, ale byliśmy sami w Nowym Jorku przez dwa tygodnie, a teraz podrzuciliśmy ją, żeby wyskoczyć na randkę
-Ale od kiedy wróciliśmy ze Stanów to poświęcamy jej cały wolny czas. Jeden wieczór tylko we dwójkę to nic złego
-Wiem wiem - spojrzałam w swoją miskę - zabiorę ją dzisiaj na spacer
-Świetny pomysł 
-Pójdę się ubrać, okej ?

-Jasne leć, a ja tu ogarnę
-Nie proszę Cię - zaśmiałam się - ciągle Ty gotujesz, sprzątasz, a ja nic nie robię 
-Nic nie robisz ? - spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem - zajmujesz się Mają, organizujesz nasze wesele, pomagasz Lenie i gotujesz przez cały dzień z wyjątkiem śniadań kochanie. To jest nic ?
-Dobra - podniosłam się z miejsca - zaraz wracam
-Poczekam
Najszybciej jak potrafiłam poszłam na górę, założyłam bieliznę, a potem jeansową koszulę na ramiączka, jeansowe ogrodniczki z łatkami i czerwone sandałki na obcasie z frędzelkami, a do tego dobrałam małą, białą torebkę z ćwiekami, okulary i jakąś biżuterię. Zadowolona wrzuciłam do torebki portfel, telefon i szminkę, a potem zeszłam z powrotem na dół. 
-Wyglądasz jak zwykle obłędnie
-A Ty jak zwykle mi słodzisz - pocałowałam go - ale bardzo Ci dziękuje
Zdążyłam odłożyć torebkę na blat jak telefon w niej zawibrował. Wyciągnęłam go i zobaczyłam na ekranie wiadomość od mojego brata.
"Nie musisz się fatygować siostra :) Właśnie jadę po Lenę i zabieram ją do siebie. Odezwę się później." 
-Teraz wszystko się ułoży - uśmiechnęłam się do Mario

-To od Marco ? 
-Yhmm, właśnie jedzie po Lenę
-Mówiłem, że tak to się skończy 
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, a potem rzuciłam się w ramiona mężczyzny swojego życia. Uśmiech zmienił się w śmiech, a humor podskoczył o jakieś dwieście procent. Zmiany, zmiany, zmiany. Ale dobre zmiany i to jest najważniejsze. 
*****

Od początku założyłam sobie, że w tym rozdziale wyjaśnię sytuacje między Leną i Marco, więc oto są zmiany ! Mam nadzieje, że Wam się podoba. Swoją drogą to już magiczna i chyba szczęśliwa (no nie ?) pięćdziesiątka ! Jak ten czas leci :D Muszę się Wam przyznać, że skończyłam pisać ten rozdział we wtorek około godziny 22 czyli jeszcze przed publikacją 49 rozdziału. Dobra jestem, co ? Wena mnie nie opuszcza ! Oby tak dalej. Buziaki 

PS. Zawiodłam się ... niby chcecie często rozdziały, ale wtedy nie komentujecie. Chyba nawet jak będzie na zapas to będę dodawać co 2/3 tygodnie, bo jak Wam "brakuje" bloga to dopiero motywujecie się do komentowania. 


środa, 27 stycznia 2016

Rozdział 49.

[Alex]
~A Few Days Later~
Wszystko co dobre kiedyś się kończy. W końcu nadszedł czas, żeby pożegnać się z Nowym Jorkiem i wrócić do Dortmundu. Pakując wszystkie nasze rzeczy podziękowałam sobie w duchu, że wybrałam linie lotnicze, w których maksymalna waga bagażu to 32 kilo. A do tego jeszcze dochodzą nasze walizki podręczne, każda po 8 kilo. Brawo Ja. Z jednej strony cieszę się, że wracamy i wreszcie zobaczę Maje, ale z drugiej będzie mi brakowało tego wszystkiego. 
-Potrafię się sam pakować - usiadł obok mnie
-Już gotowe - zapięłam zamek - wszystko gotowe 
-A Ty jesteś gotowa ?
-Nie - zaśmiałam się - nie ważne
-Zawsze zapominasz o sobie - przewrócił oczami
-Nie zawsze - uśmiechnęłam się - a po za tym o Tobie nie zapominam wcale 
-Wiem wiem - pocałował mnie w czoło - ale leć się już ogarniaj, bo trochę mało czasu mamy 
-Mało ?
-Za cztery i pół godziny musimy być na lotnisku, a przecież jeszcze musisz coś zjeść, ogarnąć się i musimy jakoś dojechać, a i chce Ci coś pokazać 
-Masz racje, muszę się pośpieszyć
-Oddałem już klucze właścicielce jak coś
-Drzwi się same zatrzaskują ?
-Nie, ale od razu po nas przyjeżdża ktoś nowy
-Mogliby chociaż posprzątać - zaśmiałam się cicho 
-Aż tak wielkiego bałaganu nie zrobiliśmy 
-Niby tak, ale wiesz tak dla zasady
-Dobra leć pod prysznic - podniósł się i potem pomógł mi wstać - co chcesz na śniadanie ?
-Może być owsianka albo jajecznica - mruknęłam - co zrobisz to zjem 
-W porządku 
Zgarnęłam z oparcia fotela ubrania na podróż, kosmetyczkę i zamknęłam się w łazience. Rozebrałam się, odkręciłam wodę i weszłam do kabiny. Całe ciało namydliłam kokosowym żelem pod prysznic, spłukałam pianę i zabrałam się za włosy. Jak zwykle umyłam je dwa razy, a potem na same końcówki nałożyłam odrobinę odżywki. Na końcu ogoliłam nogi, a następnie zakręciłam wodę i wytarłam się ręcznikiem. Rozwiesiłam go, nasmarowałam ciało balsamem, założyłam bieliznę i dopiero zaczęłam suszyć włosy. Zastanawiałam się co zrobić z włosami, ale ponieważ po wczorajszej wizycie u fryzjera są teraz nieco jaśniejsze i wyglądają lepiej to po prostu podkręciłam końce i zostawiłam tak. Na makijaż nie poświęcałam więcej uwagi niż zwykle, bo czeka nas długi lot, a nie chciałabym w trakcie dowiedzieć się, że coś się rozmazało, popsuło i tak dalej.
 -Kotek możesz się pośpieszy ? Śniadanie Ci stygnie 
-Tak, już wychodzę !
Szybko założyłam mocno porwane jeansy z podwiniętymi nogawkami, białą koszulkę i miętową marynarkę, której rękawy podciągnęłam ponad łokieć. Do tego dobrałam drobny, złoty wisiorek, bransoletkę, a z tych ważniejszych dodatków to beżowo-czarne sandałki i ciemno-beżową, dużą torbę. Zabrałam z łazienki resztę swoich rzeczy, które zamknęłam w walizce podręcznej i ruszyłam prosto do kuchni.
-Zamierzasz jechać w tych butach ?
-Yhmm
-Ale wzięłaś jakieś buty na zmianę ?
-Tak - uśmiechnęłam się - mam je w walizce podręcznej
-Odetchnąłem z ulgą
-Nie w takich butach się podróżowało - pocałowałam go 
-Jedz śniadanie mała, bo na pewno się spóźnimy
-Okej, nie marudź już - westchnęłam siadając na stołku
-Zamówiłem taksówkę na odpowiednią godzinę, więc mamy trochę czasu dla siebie
-Tylko trochę ?
-Skarbie nie śpieszyłaś się w tej łazience - zaśmiał się 
-Bardzo zabawne
-Rozmawiałaś z moją mamą, prawda ?
-Tak, mówiła, że nie mogą się nas doczekać, że Maja coraz więcej chodzi i mówi, że widziała się z Leną i u niej jest okej
-Czyli ogólnie wszystko w porządku ?
-Dokładnie tak
-Całe szczęście
-Głupio mi trochę
-Z jakiego powodu ?
-Ostatnio nie dzwoniłam za wiele do Leny, a jak już dzwoniłam to gadałyśmy za mało
-Alex jesteś na urlopie, ale już wracamy i wszystko nadrobicie. Błagam odpuść, bo za bardzo się tym przejmujesz
-Wiem wiem - spuściłam wzrok 
-Uśmiechnij się - pogładził mnie po policzku
-Skoro tak ładnie prosisz - zachichotałam 
Posprzątaliśmy wszystko raz jeszcze tak na szybko, postawiliśmy nasze rzeczy przy drzwiach, a potem ostatni raz wyszliśmy na balkon.
-Tu jest taki świetny widok
-Masz racje - stanął za mną i położył mi ręce na tali
-Będę tęskniła za tym
-Kotku 
-Hmm ? - obróciłam się w jego stronę 
-W zasadzie możesz mieć prawie identyczne widoki, kiedy tylko będziesz miała ochotę
-Jak to ?
-Kupiłem mieszkanie niedaleko stąd - spojrzał mi w oczy 
-Żartujesz ?
-Nie - uśmiechnął się
-Mario ! - rzuciłam mu się w ramiona - jesteś cudowny
-Widzę jaka jesteś tu szczęśliwa
-Jestem tu szczęśliwa, bo jestem tu z Tobą 
-Kochasz mnie i kochasz to miasto - pogładził mnie po plecach - kupiłem i tyle
-Możemy tam na chwile pojechać ?
-Taki miałem właśnie plan 
-Już się nie mogę doczekać
-No to chodź - złapał mnie za rękę
-A taksówka ?
-Od kilku minut czeka na dole
-Mogłam się tego domyślić - pokręciłam z niedowierzaniem głową
Kilkanaście minut później byliśmy już w naszym, nowym, a na dodatek nowojorskim mieszkaniu. Najpierw odeszliśmy, a raczej ja obeszłam wszystkie pomieszczenia, a następnie
wyszliśmy na balkon. Widok lepszy, zdecydowanie lepszy. Uśmiechnęłam się od razu. Boże jak ja kocham tego faceta. 
-Mówiłam Ci już, że jesteś cudowny ?
-Mówiłaś
-No to mówię drugi raz - zaśmiałam się 
-Podoba Ci się ?
-Bardzo
-To najważniejsze - pocałował mnie w czoło
-Znasz mój gust kochanie
-Od dawna
Piłkarz zrobił mi ostatnie zdjęcie z tego wyjazdu i wyszliśmy z mieszkania. W końcu nie możemy się spóźnić na lotnisko, prawda ? O dziwo dojechaliśmy bardzo szybko, więc byliśmy pierwsi w kolejce do odprawy. Oddaliśmy wszystkie nasze bagaże główne i weszliśmy dalej.
-Byle do domu - napiłam się kawy siadając na krzesełku
-To prawda
-Wyłączyłeś już telefon ?
-No co Ty - zaśmiał się - zrobię to dopiero w samolocie
-Czyżbyś był uzależniony ? - zażartowałam
-Moje jedyne uzależnienie to Ty - położył mi głowę na ramieniu 
-Tak wiem 
-Myślałaś już nad tymi dekoracjami ślubnymi ?
-Chciałabym, żeby było biało, jasno tak pięknie
-W hotelu mają jasne wszystko to powinno wyjść idealnie
-Dokładnie
-Musimy zrobić listę gości jeszcze - westchnął ciężko
-Menadżerka jest przygotowana na to, że będziemy potrzebowali dużo pokoi
-Trzeba zdobić listę, wysłać zaproszenia jak najszybciej, bo w końcu nie wszyscy są przygotowani na to, że bierzemy ślub we Francji
-Wiesz co oznacza nasz ślub we Francji ?
-Co takiego ?
-Musicie dojść do finału - zachichotałam
-Kotek mogę Ci obiecać, że wygramy ten finał - puścił mi oczko 
-Obiecanki cacanki - przewróciłam oczami 
-Nie wierzysz we mnie - powiedział z ewidentnie udawanym wyrzutem
-Zawsze w Ciebie wierze - pocałowałam go
-Zawsze ? - uśmiechnął się
-Yhmm - przygryzłam wargę
-Alex - wymruczał tuż przy moich ustach
-Tak ?
-Robią nam zdjęcia
-Tutaj ?
-Tak
-No to trudno, jakoś to przeżyje - przyciągnęłam go do siebie, a on mnie pocałował 
Nagle coś nam przerwało, a mianowicie to, że wywołali nasz lot. Niechętnie stanęliśmy w niewielkiej kolejce, która dopiero się tworzyła. Kilkadziesiąt minut później siedzieliśmy już na swoich miejscach w samolocie i czekaliśmy na start. Wyjrzałam za okno i poczułam, że już tęsknie, ale nie tak bardzo jak za moją, małą córeczką.
-O czym myślisz ?
-Tęsknie za Mają bardziej niż za Nowym Jorkiem
-To dobrze - pocałował mnie w dłoń
-No pewnie, że dobrze 
-Daj telefon to zrobię Ci to zdjęcie
-Jakie zdjęcie ?
-To o które mnie prosiłaś
-A już wiem - uśmiechnęłam się szeroko 
Sięgnęłam do swojej torby, chwile w niej pogrzebałam, aż w końcu wyjęłam z niej swój telefon. Podałam go Mario, ustawiłam się i mój narzeczony pstryknął mi fotkę.
-Podoba mi się
-Zdjęcie ?
-Twój tatuaż, ale zdjęcie też ładne
-Mi też się podoba - przesunęłam palcem po małym, czarnym samolocie - już mogłabym zrobić kolejny
-Tak to działa - zaśmiał się
-Marco ma tyle tatuaży - uśmiechnęłam się
-Zamiłowanie do tego jest chyba u Was rodzinne 
-Możliwe - zachichotałam - a Ciebie nigdy nie ciągnęło do tatuaży ?
-Chyba nie - podrapał się po karku
-Chciałabym, żeby Marco poprowadził mnie do ołtarza
-Gadałaś już z nim ?
-Chce to zrobić w cztery oczy
-Rozumiem, to będzie ważna rozmowa
-Najważniejsza między nami chyba 
-Możliwe
-I lecimy ! - zachichotałam jak samolot zaczął starować 
-Jesteś wariatką skarbie - wybuchł śmiechem
-Ktoś już mi to mówił
-Pewnie nie raz - dał mi pstryczka w nos
-Uważaj sobie, bo za rok będziesz sam stał przed ołtarzem
-Nie zrobisz mi tego
-A chcesz sprawdzić ?
-Chyba żartujesz - prychnął - nigdy w życiu 
-Mario co by było gdyby Ann żyła ?
-Słucham ?
-Co by było z nami ?
-Nie wiem
-Wziąłbyś z nią ślub, prawda ?
-Nie wiem kochanie, naprawdę nie wiem
-Jak możesz nie wiedzieć takich rzeczy ?!
-Mam z nią dziecko, byliśmy zaręczeni, ale Ciebie wtedy nie było. Wróciłaś i nie było nam dane zobaczyć jak to będzie
-Znam Cię kotek - uśmiechnęłam się blado - nie zostawiłbyś jej
-Jeżeli byłbym z nią nieszczęśliwy to i tak by nie wypaliło, przecież nie można być z kimś tylko ze względu na dziecko
-Masz racje - mruknęłam 
-Co Cię tak naszło na taką rozmowę ?
-Samo wyszło - wzruszyłam ramionami 
-To niech nie wychodzi, bo potem masz zły humor - pocałował mnie w czoło - okej ?
-Okej - wysiliłam się na uśmiech 
-Teraz to samo tylko szczerze 
-Ale co ?
-Uśmiech 
-Nie mam siły - położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy - idę spać
-Uciekasz - szepnął 
-Zamknij się - mruknęłam 
Zanim zdążyłam zasnąć to poczułam jeszcze jak mój narzeczony przykrywa mnie czymś, a potem całuje w policzek. I to by było na tyle.
~Home~
Rano wylądowaliśmy w Niemczech, wzięliśmy swoje walizki i wychodząc z lotniska złapaliśmy taksówkę. Wsiadłam do tyłu podając nasz adres, a piłkarz w tym czasie zapakował nasze rzeczy do bagażnika. Te kilkadziesiąt minut minęło mi w bardzo szybkim czasie, więc jak tylko dojechaliśmy na miejsce i zapłaciliśmy to wypadłam z samochodu jak głupia. Mario uprzedził swoją mamę, o której będziemy w Dortmundzie, więc na pewno jest ona w naszym domu razem
z Mają i Leną. Zdążyłam zamknąć za sobą drzwi i zdjąć wreszcie te szpilki jak do przedpokoju weszła moja córka. Na mój widok cała się rozpromieniła i zaczęła iść w moją stronę.
-Mama ! 
-Cześć słoneczko - ukucnęłam i jak tylko do mnie doszła to mocno ją przytuliłam - tęskniłam za Tobą bardzo 
-Mama - objęła mnie swoimi małymi rączkami
-Tak, to ja - pocałowałam ją w główkę 
Mario wszedł z walizkami, które odstawił na bok, a Maja od razu mi się wyrwała i poszła do niego. Skorzystałam z okazji i weszłam wgłąb domu, a mianowicie do kuchni.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Witaj kochanie - przytuliła mnie pani Gotze - dobrze Cie znowu widzieć
-Wzajemnie 
-Gdzie mój syn ?
-W przedpokoju z Mają
-Pójdę się z nim przywitać
-Alex ! - przytuliła mnie moja przyjaciółka - stęskniłam się za Tobą
-Ja za Tobą też kochana - zachichotałam - urosłaś trochę
-Bardzo zabawne - przewróciła oczami - muszę Ci coś powiedzieć ?
-Tak ? - zdziwiłam się
-Marco do mnie wydzwaniał
-Wiem, rozmawiałam z nim
-Wiesz czego chce ? Chyba się nie dowiedział ? - spytała przerażona
-Znalazł Twoją bluzę w domu i chciał Ci oddać
-Super - mruknęła - co mu powiedziałaś 
-Że jesteś trochę chora i nie wychodzisz z domu
-Dziękuje
-Jak się czujesz ? - położyłam rękę na jej brzuchu
-Świetnie - uśmiechnęła się - naprawdę 
-Dawałaś sobie jakoś radę ? - zażartowałam 
-No pewnie 
-Cześć mamuśko - zawołał Mario wchodząc do kuchni 
-Cześć Mario - zaśmiała się
-Dobrze Cię widzieć - pocałował ją w policzek 
-Was też
-Pewnie jesteście głodni, na co macie ochotę ? - spytała moja przyszła teściowa
-Obojętnie - machnęłam ręką - ale ja mogę coś zrobić
-Jesteście zmęczeni po podróży, więc ja się tym zajmę
Wzięłam córkę na ręce i przeszłam do salonu, żeby położyć się na kanapie. Niby spałam w samolocie, ale mama mojego narzeczonego miała racje. Jestem zmęczona po podróży.
-Mama - dziewczynka dała mi buziaka w policzek, a ja zachichotałam
-Nie będzie Ci wygodniej w łóżku ?
-Pewnie będzie, ale Twoja mama robi nam coś do jedzenia
-Wiem, ale połóż się na chwilę może skarbie
-Dam radę - machnęłam ręką
-Może chociaż wezmę Maje ? - pochylił się nade mną 
-Spróbuj tylko - puściłam mu oczko
-A zmieszczę się z Wami ? - uśmiechnął się szeroko 
-Przykro mi - zrobiłam smutną minę - nie tym razem
-Okej, odbiję sobie w nocy
-No chyba nie - przewróciłam oczami
 -Chodźcie jeść dzieci !
-Idziemy mamo - westchnął piłkarz
Postawiłam dziewczynkę na ziemi, a potem ruszyłam w stronę kuchni. Maja chodziła już bardzo pewnie i dość szybko. A nie było nas tylko dwa tygodnie. Usiedliśmy przy stole, a mama szatyna podała nam w zasadzie drugie śniadanie. czyli naleśniki z nutellą i truskawkami. Jezu, będę gruba. 
-Mamuś udało Ci się przywieźć wszystkie rzeczy Mai ?
-Tak - uśmiechnęła się - nie chciałam Was narażać na dodatkowe podróże
-To świetnie, a zostaje pani na noc ? 
-Nie dziękuje - położyła mi dłoń na ramieniu - chyba, że mnie potrzebujecie
-Damy sobie radę, spokojnie
-Jakby co to ja im pomogę - powiedziała Lena
-Czyli mogę Was zostawić - zaśmiała się - a jakby co to macie mój numer
-Oczywiście
-Planujecie jeszcze jakiś wyjazd ?
-Chcieliśmy jechać, ale odpuściliśmy. Za mało czasu
-No tak, obowiązki wzywają
-I musimy zająć się trochę ślubem
-Z chęcią Wam pomogę
-Nie obraź się mamo, ale to nasz ślub i chcemy wszystko zrobić sami
-Rozumiem - westchnęła - to Wasz dzień i nie będę się wtrącała, ale jakby co to zawsze możecie na mnie liczyć
Posłałam jej uśmiech i widziałam, że mój narzeczony chce coś powiedzieć, ale dokładnie w tym samym czasie zadzwonił jego telefon, więc szybko przeszedł do innego pomieszczenia. Wrócił dosłownie po kilku minutach, stanął za mną i położył mi dłonie na ramionach. 
-Kto to ?
-Marco dzwonił, żeby zapytać czy już jesteśmy i czy może wpaść
-Z Cathy ?
-Raczej sam, bo nic nie mówił
-A co mu opowiedziałeś ?
-Że może, więc będzie za kwadrans
-Okej
-Musimy poszukać prezentów w walizce - szepnął mi do ucha - ale moich rodziców i dla Marco
-To szukaj - zaśmiałam się
-Zero wsparcia od kobiety mojego życia
-Mario proszę Cię - przewróciłam oczami - ja mogę poszukać, ale ...
-Żartowałem - zaśmiał się - nie stresuj się tak
Mniej więcej piętnaście minut później jak zdążyliśmy już zjeść i posprzątać to zjawił się mój brat. Oczywiście najpierw wyściskał Maje, która się tego domagała, a potem przywitał się z nami. Zarówno Lena jak i moja przyszła teściowa zniknęły. No cóż, mój brat potrafi działaś na kobiety. Nie no żartuje.
-Ślicznie wyglądasz siostra
-Odpoczęłam i teraz są efekty
-Cała promieniejesz
-Dziękuje, napijesz się czegoś ?
-Może herbaty 
-Okej
-To ja zrobię, a Wy sobie pogadajcie - powiedział mój facet patrząc na mnie znacząco 
-Widzę, że masz do mnie jakąś sprawę - zaśmiał się
-Raczej prośbę
-Zamieniam się w słuch
-Poprowadzisz mnie do ołtarza ? 
-Oczywiście - przytulił mnie - w końcu jesteś moją małą, kochaną siostrzyczką
-Kocham Cię - wtuliłam się w niego - dobrze, że jesteś
-Zawsze będę - wyczułam, że się uśmiecha - ja też Cię kocham mała
*****

Nie wiem czy wiecie, ale macie szczęście, bo mam jakiś nadmiar weny, więc od razu siadam do rozdziału 50. Może uda mi się go dokończyć jeszcze w styczniu ? Jeśli mam być szczera to rozdział był gotowy w poniedziałek, ale stwierdziłam, że nie może być tak szybko xd heheh  ^^ Buziaki 

środa, 20 stycznia 2016

Rozdział 48.

[Alex]
Siedziałam sobie spokojnie na balkonie popijając białe wino i przeglądając Instagram'a. Mario brał prysznic, więc miałam chwile dla siebie. Tydzień, minął już tydzień od kiedy tu jesteśmy. Jak to możliwe, że czas tak szybko mija ? Tyle się działo przez te siedem dni. Zwiedzanie, kluby, imprezy, spacery, obiady, randki. Najcudowniejszy urlop w towarzystwie mojego narzeczonego. Następnym razem zabieramy ze sobą Maje. Może już jako państwo Gotze ?
-Dobrze, że coś mi zostawiłaś - zaśmiał się podnosząc butelkę wina do góry 
-Jakbyś się bardziej pośpieszył to byłoby więcej
-Nie narzekaj - usiadł obok mnie
-Jakżebym śmiała
-To co jakaś kolacja na mieście ?
-Nie, dzisiaj zostajemy w tutaj - przytuliłam się do niego

-Znudziło Ci się wielkie życie ? 
-Wielkie czy małe ważne, że z Tobą
-Dobrze to słyszeć
-Zaraz znowu będziemy w Dortmundzie
-Czas szybko leci
-Za szybko - westchnęłam 
-Powroty do rzeczywistości bywają trudne, ale damy radę 
-Razem na pewno 
-Rozmawiałem z Twoim bratem
-I co ?
-Pojechali z Cathy na jakąś wycieczkę
-Fajnie - mruknęłam
-Chyba nie jesteś o niego zazdrosna, co ? - spytał rozbawiony
-Nie, oczywiście, że nie - przewróciłam oczami - po prostu ja dalej widzę go z Leną
-Daj im czas
-Czas ? Oni będą mieli dzieci Mario, a mój brat o tym nie wie ! 
-On w końcu znudzi się Cathy kochanie. To tylko zauroczenie 
-Sugerujesz, że mój brat jest takim kobieciarzem, że każda w końcu mu się znudzi ?!
-Tego nie powiedziałem !
-Zaraz się przez niego pokłócimy 
-Bo nie potrafisz być obiektywna - pocałował mnie w czoło 
-Za to Ty w ogóle nie jesteś obiektywny 
-Dokładnie tak
-Ja się przyjaźnie z Leną, a Ty z Marco ...
-Nie stoję po stronie Marco to po pierwsze - przerwał mi - wiem w jakiej sytuacji jest Lena i kibicuje im, żeby się zeszli, ale nie zamierzam stawać po żadnej ze stron. A Marco jest Twoim bratem, więc masz większy problem po czyjej stronie stać. Nawet jeżeli Marco kocha tą całą Cathy i postanowi się z nią ożenić to co wtedy ? Ja to zaakceptuje, a Ty ?
-Nie dojdzie do tego
-A jeśli jednak dojdzie ?
-To nie wiem co wtedy zrobię
-No właśnie
-Koniec tematu, idziemy spać - chciałam wstać z miejsca
-Poczekaj - posadził mnie sobie na kolanach
-Mario nie chce już gadać
-Zmienimy temat - pocałował mnie w szyje - dobrze ?
-To nie jest fair
-Co jest nie fair ?
-To co robisz
-A co robię ?
-Całujesz mnie, bo wiesz jak to na mnie działa
-Poważnie ? - tym razem złożył pocałunek na moim ramieniu
-Przestać - mruknęłam 
-To zmieniamy temat czy idziemy do łóżka ?
-Ja idę, ale pod prysznic - odwróciłam się do niego i go pocałowałam
-A ja ?
-Ty już się kąpałeś - zachichotałam - zadzwoń do mamy jak mnie nie będzie
-Dobrze, skontroluje nasze dziecko i Twoją teściową po raz KOLEJNY dziś - podkreślił przedostatnie słowo
-Przepraszam Cię bardzo czy coś Ci nie pasuje ?
-Nie nie, wszystko jest w porządku - uśmiechnął się 
-No ja myślę
-To mogę z Tobą iść ?
-Zapomnij
Ostatni raz posłałam mu uśmiech, a potem udałam się prosto do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, które związałam w dobieranego warkocza, umyłam zęby i założyłam piżamę. Rozwiesiłam swoje ręczniki, schowałam suszarkę do szafki, a po chwili wyszłam z pomieszczenia. I wtedy zobaczyłam coś cudownego. Mój narzeczony spał słodziutko z książką na piersi. Uśmiechnęłam się, sięgnęłam po telefon i zrobiłam mu zdjęcie, które od razu wstawiłam na Instagram'a. Wet za wet panie Gotze. Potem położyłam się do łóżka, zgasiłam światło i przytuliłam się do niego. Zasnęłam słuchając bicia serca najważniejszego faceta w moim życiu.
~Next Day~
 Obudziłam się i zobaczyłam nad sobą te brązowe oczy i słodki uśmiech, którym tylko ja jestem obdarzana. Oplotłam rękoma jego szyje, przyciągnęłam go do siebie, a on mnie pocałował. 
-Ściągnij tu Maje, bo ja się stąd nie ruszam 
-A to dlaczego ? - zaśmiał się
-Tu jesteś inny, mam Cię cały czas dla siebie i bardzo mi się to podoba
-W domu też masz
-Niby tak, ale masz treningi, mecze, fanów. Są nasi znajomi, przyjaciele i rodzina
-Kochanie, ale poświęcam Ci dużo czas - usiadł obok mnie i spojrzał na mnie podejrzliwie - mam racje ?
-Yhmm - pokiwałam twierdząco głową - ale jest inaczej niż kiedyś 
-Wiem - przytulił mnie - dużo się zmieniło 
-Ale jestem z Tobą szczęśliwa. Nigdy z nikim nie byłam tak szczęśliwa i musisz to wiedzieć
-Kocham Cię - pocałował mnie w czoło 
-Kocham Cię - uśmiechnęłam się
Przez jakieś kilkanaście minut leżeliśmy przytulni do siebie i milczeliśmy. Tak było w porządku.
-Musimy się chyba ruszyć
-Nie chce mi się - jęknęłam
-Cały dzień spędzimy w łóżko ?
-Pod warunkiem, że zaproponujesz mi coś przyjemnego
-Przyjemnego powiadasz ? - uśmiechnął się
-Yhmm - przygryzłam wargę próbując powstrzymać uśmiech 
Piłkarz już prawie mnie pocałował, gdy nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwoniącego telefonu. Co jest grane ? Przecież w Niemczech jest noc.
-Twój - mruknął 
-Wiem - sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej - to Marco
-Pójdę zrobić śniadanie - zostawił mnie samą
Przesunęłam palcem po ekranie i odebrałam połączenie.
-Coś się stało Marco ?
-Czemu ?
-U Was jest 2 w nocy
-A no tak - westchnął - wszystko jest ok, dzwonię, żeby pogadać
-To fajnie - uśmiechnęłam się - tęsknie za Tobą 
-Ja za Tobą też. Strasznie dziwnie bez Was tu jest
-Oj tam, zaraz wracamy
-Ciesze się
-A co u Cathy ?
-Dobrze, a co u Was ?
-Jest super, tylko czas szybko leci
-Wszystko co dobre szybko się kończy 
-Dokładnie tak - zaśmiałam się
-Spotkałem Twoją przyszłą teściową z Mają
-I co ?
-Strasznie urosła - wyczułam, że się uśmiecha - no i nie musisz się martwić, bo wyglądała na szczęśliwą
-To bardzo dobrze 
-Słodka jest 
-Od zawsze - zachichotałam 
-Mogłem się domyślić, że to powiesz
-Takie mam dziwne wrażenie, że chcesz mi coś powiedzieć
-Znalazłem wczoraj bluzę Leny w domu i pomyślałem, że muszę ją oddać, tylko ona nie odbiera telefonu
Cholera ! Akurat teraz jak jesteśmy w Nowym Jorku ?!
-Marco ona nie będzie się chciała z  Tobą spotkać
-Domyślam się
-Jak wrócimy to wezmę od Ciebie bluzę i jej oddam
-Niech będzie - westchnął 
-Myślisz o niej ?
-W ogóle nie spotykam jej na mieście, a kiedyś ją widywałem
-Kiedyś byliście parą
-Ale nawet wtedy czasem na siebie wpadaliśmy
-Lena teraz nie wychodzi za dużo z domu
-Czemu ?
-Rozchorowała się - skłamałam - ale już podobno jest lepiej
-Okej, to może ją odwiedzę ?
-To nie jest najlepszy pomysł 
-Skoro została sama to chyba potrzebna jest pomoc
-Nie jest sama
-Znalazła sobie kogoś ?
-Nie, a co zazdrosny byś był ?
-Alex przestań
-Ty przestań Marco. Znalazłeś sobie nową dziewczynę to zajmij się nią, a Lenie daj spokój. Ona nie chce się z Tobą widzieć 
-Po rozstaniu można się przyjaźnić, słyszałaś o tym ?
-Nie w takiej sytuacji - powiedziałam zanim zdążyłam się ugryźć w język
-Jakiej sytuacji ?
-Nie ważne
-Powiedz mi - nalegał, a ja milczałam przez dłuższą chwilę - możesz mi powiedzieć ?
-Nie w sytuacji, w której z dnia na dzień ją zostawiasz, bo zakochałeś się w kimś innym
-Źle to rozegrałem. Wiem
-Źle postąpiłeś 
-Ta rozmowa nie zmierza w najlepszym kierunku
-Posłuchaj Marco jestem Twoją siostrą i zawsze nią będę, ale jestem też przyjaciółką Leny. Mogę być neutralna i się nie wtrącać, ale ona została zupełnie sama i jest na życiowym zakręcie. Kocham Was oboje i obiecuje, że nie będę Cię namawiała na powrót do niej jeżeli kochasz Cathy, ale jeżeli chociaż trochę się wahasz to przemyśl to wszystko, dobrze ? Zastanów się czy czujesz coś jeszcze do Leny i czy Twoja miłość do Cathy jest silniejsza niż ta, która kiedyś obdarzyłeś Lenę. Obiecaj mi to. Proszę 
-Obiecuje - westchnął - ale musisz wiedzieć, że zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu
-Sama nie wiem czy to dobrze czy źle
-Nasze rozstanie aż tak źle na nią wpłynęło ?
-Jakoś się trzyma
-Jakoś ?
-Była załamana, ale podniosła się, bo pewna informacja dobrze na nią wpłynęła. Teraz jest już w porządku, ale myślę, że czasami jeszcze ma drobnego doła
-Cały czas mieszka u Was ?
-Tak, ale remontujemy jej mieszkanie
-Może trzeba Wam pomóc ?
-Nie trzeba - przewróciłam oczami - nie rozumiem Cię, poważnie Cię nie rozumiem
-Ja też siebie nie rozumiem
-Mam pewną teorię, ale obiecałam, że nie będę nic mówić. Pamiętaj jednak, że Cię znam, braciszku
-Teorię czyli ... - przerwał rozbawiony - to, że ciągle kocham Lenę i żałuje, że się z nią rozstałem, tak ?
-Mniej więcej - mruknęłam 
-Będę kończył - westchnął - i dziękuje, że poświeciłaś mi czas
-Zawsze możesz na mnie liczyć Marco
-Jeszcze jedno Alex 
-Tak ?
-Pozdrów ją ode mnie
-Dobrze, pozdrowię ją na pewno
-Kocham Cię siostra. Cześć
-Ja Ciebie też, dobrej nocy - uśmiechnęłam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę na ekranie
Odłożyłam telefon na bok i wstałam z łóżka kierując się do salonu. Mario siedział na kanapie i robił coś na swoim laptopie, więc podeszłam do niego od tyłu i położyłam mu dłonie na ramionach. 
-Długo rozmawialiście
-Wiem, ale to była dobra rozmowa
-Cieszę się - spojrzał na mnie i się uśmiechnął 
-To co robimy ?
-Chodź tutaj - odłożyłam laptopa i porwał mnie na kanapę
-Będziemy się lenić ? - spytałam opierając nogi o jego nogi oparte o stolik 
-Przez chwilę możemy, nie ?
-Oczywiście
-Wiesz co mała ? - pochylił się nade mną 
-Hmm ?
-Kocham Twoje usta - pocałował mnie słodko 
-A ja kocham jak całujesz moje usta - uśmiechnęłam się 
-Doskonale o tym wiem - puścił mi oczko 
-Widziałam takie piękne buty i muszę je dzisiaj kupić
-To po nie pójdziemy
-Ja na pewno po nie pójdę, ale Ty nie musisz
-Muszę ocenić te buty skarbie 
-A jak Ci się nie spodobają to co ?
-Nie kupisz ich - spojrzał na mnie poważnie, a widząc moją minę wybuchł śmiechem
-Potwór - odepchnęłam go 
-Kto ? - zmrużył oczy
-Żartowniś się znalazł 
-Śniadanie zrobiłem, może zjemy ?
-Bardzo chętnie - podniosłam się z miejsca - jestem głodna jak wilk 
-To do kuchni już - klepnął mnie w pupę
 -Może najpierw się ubiorę ? - zastanowiłam się
-Nie, idź prosto do kuchni 
-Dobra już dobra - mruknęłam 
Zadowolona ruszyłam do kuchni, usiadłam na stołku barowym przy blacie i czekałam aż mój narzeczony poda mi śniadanko. Najpierw postawił przede mną kawę, potem sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy, a na końcu musli z jogurtem i świeżymi owocami. 
-Dziękuje - uśmiechnęłam się
-Zjadaj
-Z największą przyjemnością
-Zdradzisz mi o czym rozmawiałaś z Marco ?
-O życiu głównie - spojrzałam na swoją miskę - o Lenie, o Cathy, o tym wszystkim co się teraz dzieje
-Nie powiedziałaś mu chyba, że Lena jest w ciąży, prawda ?
-Mario - przewróciłam oczami - oczywiście, że mu nie powiedziałam
-Zabiłaby Cię
-No co Ty nie powiesz ?
-I coś czuje, że jak Marco się dowie to zabije nas oboje
-Dobrze, że nie troje
-Jak już tak dodajemy wszystko to chyba pięcioro - zaśmiałam się
-Uwierz mi, zabije nas oboje, a Lenę i dzieciaki weźmie dla siebie
-Tu muszę przyznać Ci racje
-Robisz to coraz częściej, wiesz ? 
-Przeszkadza Ci to ?
-Ani trochę
-To chyba dobrze, prawda ?
-Nawet bardzo dobrze
-Ale ...
-Ale co ?
-Ale nie przyzwyczajaj się - wybuchłam śmiechem - od teraz zawsze mogę się z Tobą wykłócać. O wszystko 
-Z największym żalem na jaki mnie stać muszę odmówić. Dziękuje bardzo, ale nie skorzystam
-Nie to nie 
-Żałować nie będę - pocałował mnie w dłoń - uwierz mi
-Mario, bo mam sprawę
-Tak ?
-Pisałam z menadżerką hotelu, w którym ma się odbyć nasz ślub
-I co ?
-No i wiem, że mamy jeszcze mnóstwo czasu, ale prosiła mnie, żebyśmy zaczęli już myśleć nad menu,  kwiatami i innymi duperelami 
-Pewnie, usiądziemy do tego w wolnym czasie
-Ty będziesz na Mistrzostwach, a ja chciałbym Ci kibicować, więc nie za bardzo będę miała jak tam siedzieć i to wszystko nadzorować ...
-Kochanie - przerwał mi - dopniemy wszystko na ostatni guzik tak, żeby w hotelu wiedzieli co mają robić, a jak pojedziemy tam kilka dni wcześniej to sprawdzimy czy nic nie spieprzyli 
-Chciałbym, żeby to był najpiękniejszy dzień w naszym życiu
-Będzie, zobaczysz - podszedł do mnie i mnie pocałował - dopilnuje tego 
-Lepiej pilnuj swojej formy - zachichotałam
-Już o to się nie martw - puścił m oczko 
-Kurde mam problem z świadkami
-Wybraliśmy Lenę i mieliśmy myśleć nad świadkiem 
-No właśnie
-To w czym problem ?
-Chciałabym, żeby to był Marco, ale nie chce ich i nas narażać na nieprzyjemności 
-Wiem, że zabrzmi to egoistycznie, ale niestety musimy myśleć głównie o sobie. To nasz dzień, jasne ?
-Jasne
-Ale masz trochę racji, bo ja też chciałbym, żeby to był Marco i w sumie nie wiem kto ma mi go zastąpić 
-Felix ?
-To jeszcze dzieciak, co on wie o byciu świadkiem ?
-A Fabian ?
-On jest chyba najlepszą opcją
-No widzisz 
-Masz już suknie skarbie ? - uśmiechnął się 
-Nawet jakbym miała to i tak byś jej nie zobaczył
-Wiem - krzywił się - ale nie masz ?
-Jeszcze nawet ich nie oglądałam
-Mamy jeszcze mnóstwo czasu
-Znając moje cholerne szczęście to zajdę w ciąże, przytyje i na ostatnią chwile będę musiała kupować jakąś byle jaką suknie, która i tak rozleci się w dniu ślubu - jęknęłam 
-Nie chcesz mieć ze mną więcej dzieci ? - spytał rozbawiony
-Wiesz o co mi chodzi 
-Wiem wiem i ewentualnie mogę Ci obiecać jedną rzecz
-Tak, a jaką ?
-Nawet jak będziesz mnie błagała to nie zapłodnię Cię przed naszym ślubem - wyszeptał mi do ucha ledwo powstrzymując śmiech 
-Jesteś taki beznadziejny ! - odepchnęłam go
-Wybacz, ale taki już jestem - zaśmiał się patrząc mi w oczy - a teraz zjadaj śniadanie mała, bo nie będziesz miała siły na zakupy 
-Tak jest proszę pana - złapałam za łyżkę - jem grzecznie śniadanie
Zjedliśmy do końca nasze pyszne śniadanie, posprzątaliśmy szybko i każde z nas znowu się rozeszło. Ja poszłam do łazienki, żeby się chociaż trochę ogarnąć, a on do salonu. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, które lekko pofalowałam, umalowałam się kobieco i delikatnie, a potem zrzuciłam ręcznik i całe ciało nasmarowałam balsamem. Założyłam bieliznę, białą spódnice oraz biały top od kompletu. Między topem, a spódnicą była mała przerwa co wyglądało świetnie. W sypialni zapięłam na szyi drobny, złoty wisiorek, a na lewą rękę założyłam bransoletkę w tym samym kolorze. Na końcu założyłam białe sandałki na wysokim obcasie i wzięłam czarną, małą, klasyczną torebkę Chanel na złotym łańcuszku. Zadowolona i gotowa weszłam do salonu, gdzie nadal był Mario, ale tym razem totalnie rozwalony na kanapie z pilotem w ręku i wpatrzony w telewizor.
-Jestem gotowa, a Ty kochanie ?
-Też
-Na pewno ?
-A mam się przebrać ?
-Nie, wyglądasz jak zwykle świetnie - uśmiechnęłam się 
-Jak zwykle brzmi dobrze
-Tak - zaśmiałam się - brzmi dobrze 
-Idę zakładać buty i możemy wychodzić
-Jesteś pewien, że chcesz iść ze mną ?
-Musimy kupić jeszcze jakieś pamiątki, więc chętnie się z Tobą przejdę
-Przyznaj, że po prostu boisz się puścić mnie samą
-Zdecydowanie się boje, jeszcze ktoś mi Cię zabierze 
-Nikt nigdy Ci mnie nie zabierze - stanęłam przed nim i pocałowałam go w policzek 
-Taką mam nadzieje - pogładził mnie po plecach 
Kilkanaście minut później wyszliśmy z mieszkania i na pieszo udaliśmy się do pierwszego sklepu. Kupiliśmy w nim coś dla rodziców, a w następnym dla naszych przyjaciół, potem w sklepie sportowym udało nam się coś wybrać dla braci mojego narzeczonego. Jednak najwięcej kupiliśmy dla Mai i dzieci mojego brata. Na końcu postanowiliśmy kupić coś dla siebie, a raczej Gotze postanowił, bo ja już sporo rzeczy kupiłam. 
-Kochanie chodźmy już po te Twoje buty, bo już trochę mi ciężko - jęknął ciągnąć się za mną ze stertą toreb
-Pomogę Ci
-Po prostu prowadź
-W porządku 
Szłam przed siebie i zatrzymałam się dopiero przed dużymi, szklanymi drzwiami, nad którymi był napis „Christian Louboutin". Uśmiechnęłam się szeroko na jego widok, a potem weszłam do środka razem z moim narzeczonym. Długo szukałam odpowiednich butów, ale był taki ogromny wybór, że nie mogłam się zdecydować.
-Alex kochanie 
-Hmm ?
-Mama dzwoniła, że musi pilnie ze mną porozmawiać, najlepiej na Skype
-Cholera
-Weź te które chcesz i lecimy
-Nie mogę się zdecydować - westchnęłam - jedź do domu, a ja w tym czasie kupie buty i może jeszcze jakiś obiad na wynos, okej ?
-Dobry pomysł - pocałował mnie w czoło 
-Jeżeli to coś poważnego to daj mi znać
-Obiecuje
-Możesz zostawić mi zakupy
-Przestań, nie będziesz tego targać do domu - przewrócił oczami - i tak wracam taksówka
-Niech będzie 
Jestem kobietą, kobietą, która uwielbia buty. Mam ich całe mnóstwo, ale nigdy mi ich za wiele. Dlatego przymierzając kolejne szpilki od tak sławnego projektanta czułam się jak w niebie. Jak mam wybrać jedną parę tych idealnych ? Nie da się ! Chyba. W końcu się zdecydowałam, zapłaciłam z bólem serca i wyszłam. Po drodze do mieszkania kupiłam sushi, wino, a potem od razu skierowałam się do naszego chwilowego mieszkania.
-Jestem ! - zawołałam 
-Już myślałam, że zjadł Cię jakiś szpilkowy potwór w tym sklepie - usłyszałam śmiech ukochanego, a potem go zobaczyłam 
-Prawie, ale wyrwałam mu się
-Moja dziewczynka - pogładził mnie po plecach 
-Co to jest ?
-Buty - ruszyłam do salonu 
-Poważnie ? - zaśmiał się
-Yhmm
-Zawsze wiedziałem, że jesteś wariatką - pokręcił z niedowierzaniem głową
-Nie mogłam się zdecydować - bąknęłam wypakowując pudełka i siadając na ziemi
-Dlatego kupiłaś trzy pary ?
-Dokładnie tak - uśmiechnęłam się - podobały mi się jeszcze jedne i nawet zrobiłam im zdjęcie, ale już nie chciałam przesadzać
-Oj tak Alex, jedna para w te czy w tamte, to co to za różnica ?
-Cenowa - zachichotałam 
Zrobiłam zdjęcie moich nowych, cudownych trzech par szpilek tak, aby było widać pudełko z nazwą projektanta, wszystkie kolory i oczywiście moje długie, opalone nogi. Kilka chwil później wrzuciłam zdjęcie na portale społecznościowe, a Mario w tym czasie postawił na stoliku w salonie nasz obiad.
-Coś się stało Mai ?
-Nie, to tylko awaria w domu
-Pomogłeś jej ?
-Na tyle ile mogłem przez telefon - wzruszył ramionami
-To dobrze - posłałam mu uśmiech 
Zaniosłam wszystkie dzisiejsze zakupy do naszej sypialni, a potem z powrotem wróciłam do faceta, którego kocham. Jedząc i popijając wino rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a przede wszystkim byliśmy razem. Już niedługo wrócimy do Niemiec, więc musimy korzystać tak jak tylko się da. Po wakacjach przyjdzie czas na prac, a wtedy już dzień za dniem będzie leciał z prędkością światła. Aż nie chce mi się myśleć o tym, że ani się obejrzę, a będę panną młodą. Bo jestem pewna, że tak właśnie będzie. Tym bardziej jak ma się całe mnóstwo obowiązków na głowie. 
*****
Wiem, że bardzo długo, aż za długo czekałyście na ten rozdział, ale czasem jest tak, że piszę rozdział totalnie spontanicznie i ma on minimalną długość, a czasem jest tak, że mam zaplanowany jakiś moment w rozdziale albo obrazek i wtedy dopóki to się nie pojawi to nie skończę pisać. Teraz nie dość, że nie mogłam zacząć rozdziału, chociaż wiedziałam co u nim będzie to na dodatek zacięłam się w pewnym momencie i nie mogłam ruszyć. Na szczęście w końcu mi się udało i oto jestem z nowym rozdziałem !