wtorek, 31 maja 2016

Rozdział 59.

[Alex]
Moje słowa wirowały w powietrzu pozostawiając po sobie gorzki smak. Patrzyłam niepewnie w kierunku piłkarza, ale on unikał mojego wzroku. Cisza zaczęła robić się niezręczna, ale nie chciałam jej przerywać. Bałam się tego co mogę potem usłyszeć. 
-Kto to był ?
Milczałam.
-Kto ?! - warknął
-Roger - szepnęłam
-Mogłem się domyślić - odparł beznamiętnie
-Mario ja ...
-Jak wrócę z Mają to ma Cię tu nie być
-Ale ...
-Po prostu wypierdalaj z mojego domu ! - zawołał tak głośno, że aż się wzdrygnęłam - nie chcę Cię nigdy więcej widzieć na oczy ! 
-Maja ona ...
-Nie masz do niej żadnych praw - syknął - ona jest moją córką, tylko i wyłącznie moją córką ! Kluczę zostaw w skrzynce, 
 Kilka minut później szatyn wychodził z domu razem ze swoją córką, a ja stałam wciąż w tym samym miejscu i nie wiedziałam co mam zrobić. 
-Przepraszam - szepnęłam zanim wyszedł, ale on odpowiedział mi tylko trzaśnięciem drzwiami 
Gdy to wszystko do mnie dotarło to osunęłam się na ziemie i wybuchłam głośnym płaczem. Znowu wszystko zepsułam, znowu się rozstaliśmy, znowu moje życie straciło sens. Po upływie kilkunastu minut podniosłam się z podłogi i skierowałam swoje kroki na górę. Wzięłam wszystkie swoje walizki, rozłożyłam je na podłodze w sypialni i bez zastanowienia wrzucałam do nich swoje rzeczy. Opróżniłam półki w garderoby, w łazience, szafkę nocną i zaczęłam przenosić rzeczy z dołu. Telefon miałam podłączony do ładowarki i jak tylko się włączył to zadzwoniłam do swojego brata. 
-Cześć mała, co tam ?
-Marco przyjedź tu, proszę przyjedź tu - wyłam do słuchawki
-Co się stało ?
-Po prostu przyjedź !
-Będę za chwilę - rozłączył się
Rozejrzałam się dookoła, ale nie widziałam już żadnych rzeczy, które należały do mnie. Spakowałam dosłownie wszystko, zapięłam walizki, a potem usiadłam pomiędzy nimi i znowu zaczęłam płakać. To się nie może tak skończyć, nie mogę ich stracić. 
-Alex ! Gdzie jesteś ? 
-W sypialni ! - zawołałam przez łzy
-Co się stało ? - uklęknął przede mną
-Mario on ... on wyrzucił mnie z domu - przytuliłam się do niego
-Dlaczego ? - objął mnie mocniej 
-Zdradziłam go wczoraj wieczorem 
-Tak mi przykro - pocałował mnie w głowę
-Czy mogę wrócić do Ciebie ?
-Oczywiście, zaraz zabierzemy Twoje rzeczy 
Dalej wszystko działo się prawie automatycznie. Zapakowaliśmy wszystkie moje walizki do bagażnika auta Marco, zamknęłam dom, a kluczę wrzuciłam do skrzynki i wsiadłam do samochodu, który odjechał dopiero po kilku minutach. Nie mogłam przestać płakać. Kilkanaście minut później mój brat wnosił mnie do swojego domu, a ja tuliłam się do jego ciepłej szyi. Pachniał dzieciństwem, moim starszym, kochanym bratem.
-Co się stało na litość boską ?! - usłyszałam Lenę, ale nie otworzyłam oczu
-Później - powiedział blondyn
 -Nie zostawię jej - pogłaskała mnie po ramieniu - zanieś ją do sypialni, a ja przyniosę wodę i coś do jedzenia
-Nie chce jeść - szepnęłam
-Musisz coś zjeść, bez dyskusji 
Blondyn położył mnie na łóżku, a ja zwinęłam się w kłębek tuląc do siebie poduszkę.
-Spróbuj się uspokoić, zaraz coś zjesz i powinnaś się przespać. A potem może opowiesz nam co się stało, dobrze ?
-Przykro mi, ale nie chce o tym gadać
-Wiem kochanie, że to nie jest najlepszy moment, ale pamiętaj, że nie jesteś sama
-Jestem sama ! Oczywiście, że jestem sama ! Straciłam Mario, straciłam Maje ! Znowu wszystko spieprzyłam 
-Masz mnie, masz Lenę. A z czasem wszystko się ułoży. Mario kocha Cię jak szalony i zareagował odruchowo, ale na pewno jak się spotkacie i porozmawiacie to okaże się, że możecie spróbować od nowa. Jakiś głupi błąd nie może tego skreślić
-Zraniłam go 
-On też wiele razy Cię zranił
-Nie tak jak ja teraz jego 
-Alex tu nie chodzi teraz o wytykanie sobie błędów i kto, co, komu, ile razy i w jaki sposób
-Co ja teraz zrobię ?
-Nie rozumiem - zmarszczył brwi
-Wam niedługo urodzą się dzieci, nie mogę Wam siedzieć na garnuszku. Musze poszukać sobie mieszkania, pracy
-Przestań ! - powiedział ostro - jesteś moją młodszą siostrą i potrzebujesz pomocy. Możesz tu mieszkać tak długo jak będzie to konieczne. Nie pozwolę Ci się wyprowadzić, tylko dlatego, że uważasz, że nam przeszkadzasz. Ten dom jest duży, miejsce dla dzieci też jest. Nie panikuj
-Pyszny omlecik gotowy - moja przyjaciółka i matka dzieci mojego brata weszła uśmiechnięta do sypialni i podała mi tacę - smacznego
-Wystarczyłby chleb z masłem
-Jedz i nie marudź
-Dziękuje
-Marco możesz nas zostawić ? Chciałabym porozmawiać z Alex na osobność
-Pewnie, przy okazji zadzwonię
-Nie dzwoń do niego - poprosiłam
-Nie zaprzątaj sobie tym głowy mała - pocałował mnie w czoło i wyszedł 
-Okej, a teraz powiedz mi co się stało
-Zdradziłam go
-Co zrobiłaś ? - spojrzała na mnie zaskoczona
-Zdradziłam go w nocy - powtórzyłam mimo guli w gardle 
-Jak to się stało ?
-Nie mam pojęcia, byłam pijana i urwał mi się film
-W takim razie skąd masz pewność, że go zdradziłaś ?
-Obudziłam się rano, nago w łóżku Rogera. Moje ubrania były porozrzucane po pokoju. Umiem dodać dwa do dwóch 
-Rogera ?
-Jestem taka głupia - jęknęłam chowając twarz w dłoniach - wiedziałam, że muszę na niego uważać, a mimo to zostałam w klubie i dałam się upić
-To nie Twoja wina - pogładziła mnie po włosach
-Właśnie, że moja ! Miałam wrócić najpóźniej o dziesiątej i jak już wychodziłam to Lexie zaciągnęła mnie z powrotem do klubu. Nawet nie dałam znać Mario, bo moja torebka wylądowała w szatni, a potem okazało się, że mam rozładowany telefon. A on na pewno całą noc się o mnie martwił 
-Martwił się, bo Cię kocha
-Teraz już na pewno mnie nienawidzi 
-Nie mów tak - westchnęła
-Cały cholerny wieczór starałam się go unikać, bo był nachalny, a potem jak byłam już wstawiona to przestał mi przeszkadzać. No i on na pewno skorzystał
-Zabije go - syknęła
-Dlaczego ja zawsze muszę wszystko zepsuć ? - kolejne łzy spłynęły po moich policzkach 
-Jeszcze wszystko można naprawić. Daj trochę czasu Mario, żeby to wszystko przetrawił 
-On mi nie wybaczy, tak samo jak ja nigdy sobie tego nie wybaczę
-To nie była Twoja wina Alex, ten idiota skorzystał z okazji
-Nie będzie Ci przeszkadzało jak tutaj trochę zostanę ? - spytałam niepewnie
-Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nigdy nie będziesz mi przeszkadzała
-Kocham Cie - szepnęłam przytulając się do niej 
-Ja Ciebie też !
 Usłyszałyśmy pukanie do drzwi, które po chwili się uchyliły i mój brat zajrzał do środka. 
-Przyniosłem kawę, herbatę i coś słodkiego
-Zawsze wiesz co robić - uśmiechnęłam się przez łzy
-Jak się czujesz ?
-Chujowo - wzruszyłam ramionami 
-Czarna zwykła - podał mi filiżankę i spodeczek na, którym leżały makaroniki 
-Byłeś w sklepie ?
-Nie, wczoraj kupiliśmy z Leną 
-Przydadzą się. Masz więcej ?
-Całe mnóstwo, kupiliśmy dużo za dużo
-Ej ! - oburzyła się blondynka - makaroników nigdy nie jest za dużo 
-To prawda - poparłam ją
-Rozmawiałem z Mario 
-Nie chce wiedzieć co Ci powiedział - upiłam łyk kawy i wstałam z łóżka - muszę się jakoś ogarnąć, możecie mnie zostawić ?
-Jasne, będziemy na dole jakby co 
-Dzięki - mruknęłam 
Gdy tylko drzwi za moim bratem i jego dziewczyną się zamknęły to dopadłam do swojego telefonu. Wykręciłam pierwszy numer z listy i czekałam, aż ktoś odbierze. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, czwarty sygnał i ...
-Cześć tu Mario Gotze. Jeśli to coś pilnego to zostaw wiadomość na poczcie, a na pewno oddzwonię ... pip 
-Eee ... cześć tu Alex. Chciałabym się spotkać i pogadać. Daj znać jak będziesz mógł. Jeszcze raz przepraszam i ... bardzo Cie kocham Mario. Naprawdę Cie kocham i wiem, że to co zrobiłam było okropne, ale ...
Mój monolog przerwał sygnał oznajmiający, że wiadomość jest za długa, więc rozłączyłam się i wybrałam numer ponownie.
-Cześć tu Mario Gotze. Jeśli to coś pilnego to zostaw wiadomość na poczcie, a na pewno oddzwonię ... pip 
-... ale zależy mi na Tobie jak na nikim nigdy i nie chce Cię stracić. Ja nie mogę Cię stracić. Jesteście z Mają wszystkim co mam. Nie zostawiaj mnie Mario. Proszę ...
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Długo zastanawiałam się co mam zrobić, aż w końcu udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, związałam mokre włosy w koka i ubrałam się w te ciuchy, które zostawiłam w domu brata. Bordowa, duża i stara bluza Mario jeszcze sprzed kilku lat, czarne leginsy i grube skarpetki. W takim stroju znowu wylądowałam w łóżku i zamknęłam oczy. Starałam się zasnąć, ale nie byłam w stanie. Miałam nadzieje, że może uda mi się coś przypomnieć z wczorajszego wieczoru, ale w głowie miałam totalną pustkę. Jedyne i ostatnie co pamiętam to, że byłam już wstawiona i nie przeszkadzało mi towarzystwo mojego byłego szefa. A dalej nic. Czarna dziura ciągnąca się, aż do rana. A potem już tylko spotkanie z Mario, ból, cierpienie, łzy i poczucie winy pomieszane z bezradnością. Mój telefon zaczął dzwonić, więc pełna nadziei, że to Mario rzuciłam się, aby odebrać i nawet nie spojrzałam na wyświetlacz smartfona.
-Mario ja ...
-Tu nie Mario kwiatuszku - zawołała Lexie - jak tam ?
-W porządku - skłamałam
-Siedzę sobie na lotnisku i pomyślałam, że zadzwonię i zdam Ci relacje z wczorajszej nocy 
-Wczorajszej nocy ? - powtórzyłam 
-Tak, dokładnie tak ! Mojej wspaniałej, upojnej i długiej nocy z seksownym barmanem o imieniu Nate ...
-Lex przykro mi, ale jestem strasznie zmęczona. Zgadamy się innym razem

-Jasne
-Cześć - rozłączyłam się 
Zachowałam się beznadziejne, powinnam mieć wyrzuty sumienia, ale nie mam. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że spokojnie wysłuchuje o zajebistej nocy mojej kumpeli podczas, gdy moja noc okazała się najgorszą w życiu.
-Alex wszystko w porządku ? - moja przyjaciółka zapukała do drzwi sypialni po czym zajrzała do środka 
-A jak myślisz ?
-Słuchaj nie pozwolę Ci tutaj gnić, więc albo chodź do nas na dół albo ja zostanę tutaj albo możemy się gdzieś przejść. Spacer, kino, zakupy 
-Lena ja chcę tutaj gnić. Nie chcę nigdzie wychodzić
-Jak będziesz tu wciąż leżała i o tym myślała to źle się skończy 
-Wpadnę w depresje - mruknęłam
-Tak może być - westchnęła siadając obok mnie
-Lena ! Możesz tu na chwilę przyjść ?
-Tak już idę - zawołałam - poczekaj tu na mnie, zaraz wracam
-Nie rób sobie problemu - owinęłam się kocem i zamknęłam oczy - chyba się jednak zdrzemnę 
-Okej - pocałowała mnie w czoło - śpij dobrze


[Lena]
Zeszłam powoli do kuchni, gdzie Marco stał przy oknie i przyglądał się czemuś intensywnie. Stanęłam obok niego i od razu wyczułam, że jest spięty i zdenerwowany. Położyłam mu dłoń na ramieniu i poczekałam, aż na mnie spojrzy.
-O co chodzi ?
-Na zewnątrz jest minimum dziesięciu paparazzi i znaleźli sobie świetne miejsca do podglądania. Zaraz przejdą na któreś drzewo na posesji - westchnął ciężko - ewidentnie polują na Alex
-Dowiedzieli się tak szybko ? - spytałam z niedowierzaniem
-Na pewno nie wiedzą o co chodzi, ale pewnie wydało się, że się rozstali 
-Minęło dopiero kilka godzin !
-Lena na pewno ktoś zrobił nam zdjęcia jak zabierałem jej rzeczy z domu Mario - pocałował mnie w czoło - nie wiem co mam zrobić
-Może wezwiemy policje ?
-To tylko pogorszy całą sprawę 
-Dobrze to musimy zasłonić te najbardziej widoczne okna, te w sypialni Alex. W końcu im się znudzi 
-Racja, zaraz to zrobię - ruszył w stronę wyjścia
-Naprawdę rozmawiałeś z Mario ?
-Tak - przeczesał palcami włosy
-Co Ci powiedział ?
-Że to trudna sytuacja dla nas wszystkich i on nie chce o tym rozmawiać. Powiedział, że w najbliższym czasie nie chce ani widzieć Alex ani nawet o niej słyszeć. Nie mam pojęcia jak to się skończy - oparł czoło o framugę i przymknął oczy - przeprosił mnie, że tak brutalnie ją potraktował i wywalił z domu, ale cholera mimo, że to moja siostra to nie jestem na niego zły. Rozumiem, że był zaskoczony i nie panował nad sobą 
-Ja też go rozumiem - powiedziałam cicho - ale to nie znaczy, że stoję po jego stronie 
-Myślę, że tutaj nie ma żadnych stron ani prawda. Jest trudna sytuacja i trzeba się z nią jakoś uporać 
-A jak zamierzasz się z nią uporać ?
-Nie wiem, ale nie może tak być
-Marco jeżeli ona faktycznie spała z Rogerem to nie mam pojęcia czy Mario kiedykolwiek jej to wybaczy
-Skąd do cholery wiemy czy ona faktycznie z nim spała ?! A co jak ten gnojek ją do tego zmusił ?
-Sugerujesz, że po prostu ją zgwałcił ? - jęknęłam - to nie możliwe 
-Biorę pod uwagę wszystkie możliwości - westchnął ciężko
-Musimy im pomóc. Ty pomożesz Alex, a ja Mario. Mam większe doświadczenie z dziećmi
-Nie możesz się przemęczać
-I nie zamierzam
Piłkarz zmniejszył odległość między nami i przytulił mnie do siebie, a po moim policzku spłynęła drobna, samotna łza. Zamknęłam oczy wtulając się bardziej w swojego faceta i wdychałam jego uspokajający dla mnie zapach.
-Ja w to wszystko nie wierzę 
-Kochanie ja też mam z tym problem - pocałował mnie w czoło - ale musimy do tego podejść na chłodno
-W takim razie powinniśmy skontaktować się z Rogerem 
-Chętnie się z nim spotkam i go zabije 
-Marco - rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie 
-Przepraszam
-Idź zasłoń te okna, a ja się położę
-Źle się czujesz ?
-Nie, po prostu muszę odpocząć. Nasze dzieci rosną kochanie 
-Jak tylko skończę to zrobię Ci herbatę
-Będę w naszej sypialni - posłałam mu blady uśmiech i skierowałam się na górę 
Po drodze zajrzałam jeszcze do sypialni modelki, ale dziewczyna słodko spała, więc zamknęłam za sobą cicho drzwi i przeszłam dalej. Położyłam się na dużym łóżku i okryłam nogi kocem, a następnie sięgnęłam po laptopa. Szybko go odpaliłam, włączyłam przeglądarkę i wpisałam nazwisko prezesa agencji, dla której jeszcze niedawno pracowała panna Reus. Wyskoczyło mi dużo informacji, jakieś wywiady, reportaże, ostatnie osiągnięcia jego firmy. W końcu udało mi się namierzyć jakiś kontakt, więc zapisałam go i włączyłam nową kartę. Tam wpisałam "Mario Gotze" i zaznaczyłam "Wiadomości". O dziwo w ciągu kilku ostatnich godzin pojawiło się, aż pięć artykułów na temat Mario i Alex ! Cholera. Kliknęłam w najnowszy i zamarłam widząc zdjęcia, które były dołączone pod spodem. 
-Herbata dla mojej kobiety 
-Musisz to ze mną przeczytać - szepnęłam 
-Co to ? - blondyn położył się obok i zerknął na ekran laptopa - cholera
-Czytaj na głos - westchnęłam opadając na poduszki 


"WIELKA RYSA NA ZWIĄZKU MARIO GOTZE ! 
Piłkarz Borussii Dortmund - Mario Gotze (23 l.) od dłuższego czasu jest w związku z modelką i siostrą swojego najlepszego przyjaciela - Alex Reus (22 l.). Para mieszka ze sobą, chodzą pogłoski, że planują ślub, a także wychowują razem córkę piłkarza z poprzedniego związku ze zmarłą narzeczoną - Ann-Kathrin Brommel. Niestety dzisiaj rano doszło do przykrego incydentu w domu pomocnika niemieckiego klubu. Jak donoszą sąsiedzi doszło do awantury, po której mężczyzna wraz z córką wyszedł z domu, a kobieta opuściła budynek kilka godzin później w towarzystwie brata i mnóstwa walizek. Na zdjęciach zrobionych przez naszego informatora dokładnie widać, że modelka płaczę i jest roztrzęsiona. Czy to możliwe, że tak idealnie zgrana para właśnie się rozstała ? Co mogło być tego przyczyną ? Może zdrada ? Pytanie tylko kto się tego dopuścił ..." 

-Pozwę ich - wysyczał przez zaciśnięte zęby Marco - zostawię ich z niczym ! 
*****

Dzisiaj troszeczkę krótszy, ale w końcu nie mogę odkrywać przed Wami wszystkich kart, prawda ? Chyba każda z Was miała nadzieje, że sprawa rozejdzie się po kościach, ale bardzo mi przykro ... Mario nie był zbyt łagodny. 
Może niedługo coś się wyjaśni, a może jeszcze bardziej skomplikuje ...
Zobaczycie niedługo ! 
Następny chciałabym dodać jeszcze przed rozpoczęciem Euro czyli najpóźniej 10 czerwca :*

Kochane tak przy okazji muszę się z Wami podzielić pewną nowiną ... otóż już za miesiąc (1 lipca) startuje z nowym blogiem ! Długo nad nim pracowałam i mam nadzieje, że przypadnie Wam do gustu. Myślę, że niedługo podzielę się z Wami zwiastunem :) 

A teraz przyjemniejsza część ! 
Dzisiaj jest 31 maja czyli ... 
MARCO REUS OBCHODZI 27 URODZINY ! 
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO MARCO ! <3 





EDIT: NIE WIEM, KIEDY NASTĘPNY. MOŻE NIGDY.

czwartek, 26 maja 2016

Rozdział 58.

[Alex]
~Two Weeks Later~
Czas leci tak niesamowicie szybko, że już niedługo rozpoczyna się listopad, a dzisiaj wieczorem moja kampania dla Diora po raz pierwszy w Niemczech i zapewne w pozostałych częściach Europy ujrzy światło dzienne. Już nie mogę się doczekać, aż zacznie się pojawiać w telewizji i w Internecie, a także na mieście na ogromnych bilbordach. Chociaż to będzie trochę niezręczne oglądać siebie.
-Kochanie !
-Tak ? - odwróciłam się i spojrzałam na mojego ukochanego 
-A co to ?

-Ciasto - zaśmiałam się - chciałeś coś ode mnie ?
-Już zapomniałem - machnął ręką i zbliżył się do mnie - teraz chce jedynie to ciasto 
-Gdzie jest Maja ? - zmieniłam temat
-Ogląda pana słonia - westchnął - a tak w ogóle to co to za ciasto i okazja ?
-Jakoś mnie tak naszło, znalazłam przepis w internecie - uśmiechnęłam się 
Ukroiłam jeden kawałek pysznego, trzywarstwowego, okrągłego ciasta, dałam je mojemu narzeczonemu, a on wyjął z szuflady widelczyk.
-Jesteś moim królikiem doświadczalnym 
-Pyszne, naprawdę pyszne 
-Tak ? - uniosłam pytająco jedną brew
-Zdecydowanie, mogę zjeść wszystko od razu
-Nawet o tym nie myśl - pogroziłam mu palcem
-Bo co mi zrobisz ? - odstawił talerzyk i objął mnie w talii 
-Zobaczysz - mrugnęłam do niego
-Nie dam rady iść z Tobą dzisiaj wieczorem - pocałował mnie w czoło - Maja wciąż ma stan podgorączkowy, wolałbym z nią zostać
-Przecież nie ma mowy o imprezowaniu, ja też zostaje
-Twoi znajomi na Ciebie liczą
-Nie ważne, Ty i Maja jesteście dla mnie ważniejsi 
-Kochanie nie będę na Ciebie zły
-Zostawmy tę rozmowę na później - minęłam go - włóż ciasto do lodówki, a ja idę do Mai 
-Jasne - mruknął 
Weszłam do salonu, usiadłam obok mojej malutkiej córeczki na kanapie, a następnie wzięłam ją na kolana. Dziewczynka wtuliła się we mnie wciąż oglądając bajkę. Przyłożyłam dłoń do jej czoła, które było nieco cieplejsze niż zwykle. Pierwszy jesienno-zimowy wirus na nasze nieszczęście złapany. Oby to nie było nic poważnego. 
-Jest śpiąca - stwierdził piłkarz siadając na fotelu obok 
-Widzę - pocałowałam ją w czoło - zaraz zaśnie mi na kolanach 
-Nie jesteś na mnie zła, prawda ?
-Jestem zła na siebie, bo nie wiem czy mogę to wszystko odwołać. Oni wszyscy przylatują tu, żeby ze mną świętować nasz wspólny sukces 
-Umówmy się tak - uśmiechnął się do mnie i przesiadł się, żeby był koło nas - jeśli Maja będzie się lepiej czuła to wyjdziesz, a jeśli będzie gorzej to wtedy zostaniesz
-W porządku, tak możemy się umówić
-A jak wszystko będzie już dobrze to razem będziemy to świętowali - pocałował mnie w dłoń
-Co ja bym bez Ciebie zrobiła - położyłam głowę na jego ramieniu 
-To samo tylko z innym albo sama - zażartował 
-Kiedyś może tak, teraz nie. Nigdy mnie nie opuszczaj, nie poradziłabym sobie z tym
-Nigdy w życiu. Jesteś moja na zawsze
Uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy rozkoszując się tą chwilą. Poczułam, że dziecko rusza się w moich ramionach i spojrzałam na małą, ale ona już spała. Oparłam nos o jej główkę i wdychałam ten słodki, dziecięcy zapach. On uspokoi chyba, każdego człowieka
-Zaniosę ją do jej pokoju
 -Na górę czy na dół ?
-Na dół, będzie bliżej - podniosłam się z kanapy
-Chcesz herbaty mała ?
-Chce Ciebie - przewróciłam oczami - masz tu na mnie czekać
-Obiecuje, że nigdzie stąd nie pójdę
Przeszłam kilka metrów i znalazłam się w małym, ale naprawdę uroczym pokoiku naszej córki. Była we mnie bardzo wtulona, więc sięgnęłam po misia i jak odkładałam ją do łóżeczka to zastąpiłam jej moje ramiona pluszakiem. Dziewczynka poruszyła się jeszcze kilka razy, aż wreszcie udało jej się znaleźć dogodną pozycję do spania. Pocałowałam ją delikatnie w czoło, ustawiłam nianię elektroniczną i wyszłam z pomieszczenia zamykając cicho za sobą drzwi. W drodze do salonu zdjęłam bluzę, którą miałam na sobie i rzuciłam ją na schody, a włosy związałam w niedbałego koczka. 
-Jesteś - usiadłam swojemu chłopakowi na kolanach
-Obiecałem, że nigdzie się stąd nie ruszę
-Wiem 
-Czyżbyś we mnie wątpiła ?
-Nigdy w życiu - pocałowałam go 
-To co będziemy robili ? - uśmiechnął się zawadiacko 
-Zamierzam wyciągnąć z Ciebie co takiego zaplanowałeś dla nas w związku z naszą przyszłością 
-Nie uda Ci się to - pocałował mnie w szyje - jak przyjdzie czas to na pewno Ci powiem
-Chcę, żeby ten czas nastąpił właśnie teraz - jęknęłam
-Musisz uzbroić się w cierpliwość skarbie
-A jeśli bardzo ładnie Cię poproszę ? 
-W Święta, powiem Ci w Święta
-To za długo, nie wytrzymam
-Musisz kochanie, musisz wytrzymać
-Powiedz mi coś w zamian - poprosiłam
-Twój brat zamierza oświadczyć się Lenie - wykrztusił 
-Naprawdę ? - odsunęłam się od niego rozpromieniona
-Byłem z nim, żeby wybrać pierścionek 
-Ładny ? 
-Ty masz ładniejszy - mrugnął do mnie
-Jesteś pewien, że to był pierścionek zaręczynowy ? - podkreśliłam ostatnie słowo
-Tak, na pewno 
-Wow - uśmiechnęłam się po czym wstałam z jego kolan - nareszcie
-Nic nie mów Lenie, to ma być niespodzianka
-Przecież wiem ! 
-Okej powiedziałem Ci, jesteśmy kwita. A teraz chodź tu do mnie ! 
-Kocham Cię - powoli podeszłam do niego i, gdy byłam w odległości zaledwie wyciągniętej ręki to pociągnął mnie tak, że poleciałam prosto na niego 
-Kocham Cię - powtórzył całując mnie
Nagle usłyszeliśmy ciche, aczkolwiek irytujące pikanie dobiegające z kuchni. Zachichotałam stulając się w jego szyje, a on zabawnie zmarszczył brwi.
-Co to jest do cholery ?!
-To tylko nasza lodówka kochanie
-Dlaczego pika ?
-Widocznie ma za wysoką temperaturę, bo pewnie jej nie domknąłeś
-Ups ... - zaśmiał się

-Zaraz wracam, tylko ją zamknę i wyciszę pikanie
-Ja się nie znam na lodówkach, ale cieszę się, że Ty to ogarniasz
-Wreszcie jestem w czymś lepsza od Ciebie - pokazałam mu język
Spokojnie przeszłam do kuchni, podeszłam do lodówki, która oczywiście była nieznacznie uchylona i wyłączyłam w niej "alarm" oznajmiający podwyższenie się temperatury, a na końcu zamknęłam porządnie drzwiczki. Niestety nie mogłam się obrócić, bo ktoś czyli Mario przygniótł mnie do lodówki i zaczął całować moją szyję. Po chwili obrócił mnie przodem do siebie, a ja wtedy delikatnie odepchnęłam go od siebie, żeby zrobić krok do przodu. Nawet nie wiem, w którym momencie mnie podniósł i posadził na blacie. Oparłam swoje dłonie nieco z tyłu, a jego dłonie wylądowały na moich pośladkach. Pocałunki, z każdą chwilą stawały się coraz bardziej namiętne, a ja wcale się temu nie opierałam i nie zamierzałam się opierać. Z łatwością mężczyzna podniósł mnie do góry, oplotłam go nogami w pasie, a on skierował się ze mną w stronę schodów. Każdy kolejny stopień pokonywał bez najmniejszych trudności, aż w końcu dotarł do drzwi, które kopnął, aby szerzej się otworzyły.
~Later~

Kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Z jednej strony mała nie miała już gorączki, nie marudziła i świetnie się bawiła swoimi zabawkami rozrzuconymi po całym salonie, ale z drugiej strony wcale nie miałam ochoty iść sama, a tym bardziej w takiej sytuacji.
-Powinnaś zacząć się szykować, jeśli nie chcesz się spóźnić
-Jeszcze nie wiem co robić
-Mieliśmy umowę
-Tak, ale ...
-Nie ma żadnego ale - klepnął mnie w pupę - leć się szykować
-Dobrze, niech Ci będzie - odpuściłam kierując się w stronę łazienki 
Wzięłam długi, relaksujący prysznic, umyłam włosy, ogoliłam nogi i stanęłam przed dużym lustrem. W pierwszej kolejności całe ciało nasmarowałam balsamem o czekoladowym zapachu, założyłam czarną, koronkową bieliznę i zaczęłam suszyć włosy, na końcu rozczesałam je i delikatnie roztrzepałam, żeby nie były za bardzo ulizane. Największy problem miałam z makijażem, ale szybko się z tym jakoś uwinęłam. Odrobina podkładu, bronzera, pudru i śladowe ilości różu, a oczy podkreśliłam cieniutkimi kreskami wykonanymi eyelinerem na powiekach i mocno wytuszowanymi rzęsami i jeszcze usta pomalowałam czerwoną matową szminką. Wyglądałam ładnie, elegancko i nie wulgarnie. No może nie będę wyglądać wulgarnie o ile się ubiorę. A zamierzam to zrobić. 
-Nie wiem jak się ubrać - jęknęłam wchodząc do kuchni 
-Masz całą masę ubrań !
-Wiem, ale nic nie wydaje mi się zbyt odpowiednie 
-A klasyczna mała czarna ?
-Zbyt nudna - wzruszyłam ramionami
-A ta złota na cienkich ramiączkach ?
-Za imprezowa
-Czerwona ?
-Za wulgarna
-To nie wiem kotek - westchnął - nic Ci nie pasuje 
-A żebyś wiedział - podeszłam do niego, a on mnie objął i pocałował w głowę - może jednak zostanę w domu ?
-Kombinatorka - zaśmiał się - ja nie zamierzam Cię do niczego zmuszać, ale musisz zadzwonić do ekipy 
-To będzie trudna rozmowa
-Więc ją sobie odpuść. Możesz iść na chwilę i zniknąć do domu szybko
 -Przyznaj, że chcesz mnie wywalić z domu, bo umówiłeś się z kochanką - zachichotałam
-Przejrzałaś mnie - pocałował mnie w skroń
-Ubiorę się i zaraz zejdę - westchnęłam - możesz wezwać taksówkę ?
-Oczywiście 
Kilka minut później wciąż stałam bezradnie w garderobie i usiłowałam znaleźć coś do ubrania. W końcu sięgnęłam po komplet czyli top z rękawem 3/4 i spódnica w poprzeczne czarno-białe paski, między górą, a dołem zostawiłam mały odstęp. Do tego dobrałam czarne, klasyczne buty na wysokim obcasie i prostokątną, płaską kopertówkę, do której wrzuciłam wszystkie potrzebne rzeczy. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i zbiegłam na dół. Pocałowałam w czoło Maje, która siedziała w krzesełku i zajadała się chrupkami kukurydzianymi, a potem pocałowałam swojego narzeczonego.
-Będę najpóźniej o dziesiątej - obiecałam
-W porządku, poczekam na Ciebie
-A jakby co cały czas będę miała przy sobie telefon 
-Dobrze - uśmiechnął się 
-Kocham Cię
-Kocham Cię - pocałował mnie w szyje - wyglądasz cudownie 
-Dziękuje 
Przeszłam do przedpokoju, gdzie założyłam czarny zimowy płaszcz, duży szalik i zgarniając z koszyczka klucze opuściłam dom. Taksówka czekała już na mnie tuż przed furtką, więc wsiadłam do niej szybko, bo trochę zmarzłam. Podałam adres klubu, oparłam głowę o zagłówek i usiłowałam się zrelaksować. To tylko kilka godzin, a potem wracam do domu. Jeszcze nikomu nic się nie stało od imprezy, prawda ?
-Alex !
-Cześć Lexie - uściskałam ją - cieszę się, że dałaś radę przylecieć
-Dobrze Cię widzieć - uśmiechnęła się - chodźmy obejrzeć Twoją kampanie 
-Teraz ?
-Wszyscy czekają na Ciebie w loży vip
-No to chodźmy - uśmiechnęłam się
Kiedy tylko pojawiłam się w loży to wszyscy wstali i zaczęli bić mi brawo. Zaśmiałam się cicho i poczekałam, aż skończą.
-Kochani bardzo Wam dziękuje, że udało Wam się wszystkim tutaj pojawić ! Ta kampania to nasz wspólny sukces, bo bez Was by nie powstała. Mam szczęście. że trafiłam na tak wspaniałą ekipę ! Myślę. że każdy z nas widział już amerykańską wersje kampanii, więc teraz wspólnie możemy obejrzeć wersje europejską - uśmiechnęłam się biorąc do ręki kieliszek szampana - a potem musimy wspólnie opić nasz sukces ! 
Usiadłam na przeznaczonym dla mnie miejscu i skierowałam swój wzrok na przenośny ekran, na którym po chwili zaczął pojawiać się obraz. Prawie nic się nie zmieniło, no może oprócz drobnych, nic nie znaczących niuansów. Całość trwała półtorej minuty, potem był puszczony klip przeznaczony na reklamy telewizyjne skrócony do trzydziestu sekund, a na końcu pojawiły się najlepsze zdjęcia z sesji zdjęciowej. Dokładnie cztery minuty od momentu rozpoczęcia projekcji ekran znowu stał się czarny. Wszyscy po raz kolejny zaczęli bić brawo, więc się przyłączyłam, w końcu to nasz wspólny sukces, nasze dziecko ...
-Gratuluje, wyszło idealnie - usłyszałam nad sobą, więc podniosłam wzrok 
-Co Ty tu robisz ? - wykrztusiłam
-Przyszedłem opijać sukces z resztą ekipy 
-Ty nie należysz do ekipy - syknęłam 
-Ale to moja agencja była odpowiedzialna za modelkę do kampanii
-Panie Holmes ... Roger - zaczęłam - mogłeś mnie uprzedzić, że się tu pojawisz
-Lubię sprawiać Ci niespodzianki - usiadł obok i położył rękę na oparciu mojego krzesła
-Ta uwaga była nie na miejscu - wstałam pośpiesznie
Nagle całą naszą lożę ogarnęła muzyka płynąca z głośników, bar zaświecił się na niebiesko, a zwykłe światło zmieniło się na ciemne, klubowe. Zaczynamy zabawę. 
-Zatańcz ze mną
-Nie mam ochoty - westchnęłam 
-To nie było pytanie - pociągnął mnie za rękę na środek parkietu 
Mimo swojej niechęci to byłego szefa nie chciałam robić scen i poddałam się muzyce. Leciał naprawdę dobry kawałek, więc starałam się nie zwracać uwagi na mężczyznę, z którym tańczyłam. Skupiłam się na sobie. Przetańczyliśmy kilka piosenek, więc gdy szybki utwór zmienił się na wolniejszy od razu skierowałam się do baru, przy którym siedziała Becky.
-To samo co to pani poproszę ! - zawołałam do barmana

-Już się robi - uśmiechnął się do mnie profesjonalnie 
-Świetnie wyglądasz mamuśko 
-Dziękuje - zaśmiałam się - Ty również wyglądasz bosko 
Barman postawił przed nami kieliszki z kolorowym płynem w środku. To może być dobre. Od razu wypiłam całość krzywiąc się przy tym nieznacznie. 
-Czemu nie przyprowadziłaś swojego narzeczonego ? Boisz się,  ze Ci go odbijemy ? - zażartowała
-Maja trochę nam się rozchorowała, więc z nią został 
-I dał Ci wychodne
-Dokładnie tak  - zachichotałam 
-Zazdroszczę Ci 
-Czego ?
-Takiego sielankowego życia - machnęła ręką 
-Nie mów hop - przekręciłam w dłoniach kieliszek - zresztą jestem pewna, że Tobie niedługo też ułoży się takie sielankowe życie 
-Witaj piękna nieznajoma, zatańczysz ze mną ? - poczułam jak ktoś mnie obejmuje od tyłu 
-Max wieczny czaruś z Ciebie - uśmiechnęłam się - oczywiście, że z Tobą zatańczę
-Nareszcie, czaje się od pierwszego utworu - złapał mnie za rękę 
-Musiałam zatańczyć z Rogerem, obowiązki zawodowe 
-On wyglądał na zadowolonego z takiego obrotu sprawy
-On zawsze za dużo sobie wyobraża - mruknęłam 
-Przynajmniej wolny taniec należy do mnie - powiedział obejmując mnie w talii 
-Bardzo się z tego cieszę - szepnęłam mu do ucha
Bujaliśmy się w rytm muzyki jak większość par znajdujących się na parkiecie. Max to nie Mario, ale przynajmniej jest lepszy niż Roger. No i nie usiłuje mnie poderwać, bo już jest zajęty. A to, że zdarza mu się flirtować to tylko jego urok. Nikt nie bierze tego na poważnie. 
-Kończysz już karierę ?
-Na to wygląda - westchnęłam - trudno jest to wszystko pogodzić, a ja nie chce znowu wybierać 
-Zawsze możesz na mnie liczyć mała. Sesje zrobię Ci zawsze - zaśmiał się cicho 
-Zawsze ? - powtórzyłam odsuwając się od niego na tyle, żeby spojrzeć mu w oczy 
-Zawsze 
-Szukam zaufanego fotografa na swój ślub 
-Wchodzę w to - uśmiechnął się
-Pogadamy w przyszłym tygodniu, co Ty na to ?
-Zadzwonię do Ciebie, bo będę na sesji w Dubaju
-Dzwoń, kiedy będziesz mógł - uśmiechnęłam się - do ślubu zostało jeszcze dużo czasu
Gdy piosenka dobiegła końca podziękowałam mojemu partnerowi za uroczy taniec i skierowałam się do łazienki. Po drodze zgarnęłam ze stolika swoją torebkę i wygrzebałam z niej telefon. Było dopiero po dwudziestej, więc oczywisty był fakt, iż nie miałam żadnych wiadomości, ani nieodebranych połączeń od Mario. Nie miał powodu do zmartwień, a pewnie niedługo będzie kładł małą spać.
-Jak się bawisz ? - zagadała do mnie Naomi 
-W porządku
-Cieszę się,  ze dotarłaś - pochyliła się do lustra, aby pomalować usta - Roger o Ciebie pytał, myśli, że już wyszłaś
-Cóż nawet jeśli bym wyszła to nie jest jego sprawa
-I to samo mu powiedziałam - mrugnęła do mojego lustrzanego odbicia
 -Dzięki N.
-Dla Ciebie wszystko A. - przytuliła mnie - następnym razem jak tu przylecę to chce poznać Twojego gorącego piłkarza
-Poznasz go, obiecuje - zaśmiałam się
-Idziemy się bawić ? 
-Idziemy - poprawiłam włosy i razem opuściłyśmy toaletę 
Rzuciłam torebkę z powrotem na stół i wbiegłam razem z szaloną panną Naomi na parkiet. Zajęłyśmy sam środek i zaczęłyśmy tańczyć. Niektórzy schodzili, żeby na nas popatrzeć, a niektórzy w tym Lexie, Mia i Becky do nas dołączyli. Ruszałyśmy się seksownie i zmysłowo w rytm latynoskiego utworu. Cieszyłam się, że wybrałam najwygodniejsze ze wszystkich moich butów na obcasie, bo inaczej już dawno bym się ich pozbyła. Królowałyśmy na parkiecie przez bardzo długi czas, aż w końcu mężczyźni obecni na sali nie mogli już wytrzymać i do nas dołączyli. Widziałam, że Roger zmierza w moja stronę, ale na szczęście Max go ubiegł. 
-Dziękuje - szepnęłam 
-Strasznie nachalny z niego typ, co ? 
-Niestety tak - westchnęłam
-Co Ty byś beze mnie zrobiła ? - obrócił mnie gwałtownie 
-Musiałabym z nim tańczyć albo bym uciekła - zachichotałam
Czas mijał niesamowicie szybko i ani się obejrzałam, a już zbliżała się godzina dwudziesta druga. Wstyd się przyznać, ale zamierzałam wyjść po angielsku, żeby nikt mnie nie zatrzymywał. Zgarnęłam swoją torebkę, założyłam płaszcz i szalik w szatni i opuściłam klub. Przed wejściem jednak natknęłam się na Lexie. Ups ...
-A Ty gdzie się wybierasz ? 
-Wracam do domu 
-Chyba żartujesz - prychnęła 
-Dacie sobie radę beze mnie na pewno
-Nie wygłupiaj się Alex - pociągnęła mnie z powrotem do środka
-Muszę napisać do Mario - zaprotestowałam, gdy oddała moje rzeczy z powrotem do szatni 
-Potem to zrobisz - machnęła ręką 
Cholera. Cholera. Cholera. To się źle skończy. 
-Musisz się wyluzować, a jak wiadomo nastąpi to dopiero po napiciu się
-Ja już piłam - zaprotestowałam 
-To napijesz się więcej - zaciągnęła mnie do baru i zwróciła się do barmana - dla tej pani najlepszy i najmocniejszy drink ! 
-Już się robi - puścił jej oczko, a ona się zarumieniła
-Podrywa Cię - stwierdziłam
-Dzisiaj w nocy będę jego 
-Lexie ! - oburzyłam się - jutro wylatujesz do LA
-No i co z tego - wzruszyła ramionami - jedno drugiemu nie przeszkadza
-Wariatka - przewróciłam oczami
Zostałam zmuszona przez prawie całą ekipę do zostania w klubie i w dodatku do dużej ilości alkoholu. W pewnym momencie udało mi się wymknąć, żeby odezwać się do narzeczonego, ale okazało się, że mój telefon był rozładowany. Cholera. Nie miałam jak się wymknąć do domu, bo ciągle ktoś mnie obserwował. Kurcze, nieźle się wpakowałam. W końcu poddałam się imprezowaniu, piciu, tańczeniu i nawet Roger przestał mi przeszkadzać. A potem urwał mi się film ...
~Next Day~ 
Moja głowa. O matko moja głowa. Umarłam. I na pewno nie jestem w niebie. Trafiłam do piekła. Słońce wpadające przez okno mocno raziło mnie w oczy przez co nie mogłam ich
otworzyć. Zapach unoszący się w powietrzu ani trochę nie przypominał tego, który panuje w mojej sypialni. Powoli uniosłam powieki, poczekałam, aż będę widzieć ostro i rozejrzałam się. Pokój, w którym się znajdowałam choć bardzo ładny nie był moją sypialnią. Boże, gdzie ja jestem ?! Rozejrzałam się nerwowo i ku własnemu przerażeniu odkryłam, że obok mnie leży Roger. Nie, nie, nie. Błagam, tylko nie to. Tylko nie to. Podniosłam delikatnie kołdrę i przestałam oddychać, gdy okazało się, że jestem naga. Opanowałam łzy, które nagromadziły się w moich oczach i poderwałam się z łóżka. Nie chciałam obudzić mojego byłego szefa, więc po cichu zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Stanik, majtki, top, spódnica, jeden but, drugi but, torebka, płaszcz. Zaraz, gdzie jest mój szalik ?! Chciałam go poszukać, ale Roger zaczął się poruszać przez sen albo budzić, więc najszybciej jak tylko potrafiłam ubrałam się i wybiegłam z pokoju hotelowego. Kilka minut później udało mi się złapać taksówkę przed hotelem, podałam kierowcy adres domu i rozpłakałam się. Automatycznie wytrzeźwiałam, bo zdałam sobie sprawę, że zdradziłam mężczyznę, którego kocham i będę musiała mu o tym powiedzieć. Na miejsce dojechałam zdecydowanie za szybko. Z niesamowicie mocno bijącym sercem weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. 
-Alex to Ty ?! Gdzieś Ty była do cholery ?! Wiesz jak się o Ciebie martwiłem - powiedział wchodząc do przedpokoju, ale jak zobaczył w jakim jestem stanie to stanął kilka kroków ode mnie - co się stało ?
-Mario ja ... ja ... ja chyba Cie zdradziłam ...
*****
Hmm ... ale się porobiło. Nie wiem czy jestem zadowolona z całego rozdziału, ale na pewno jestem zadowolona z ostatniego zdania, bo planowałam je od dawna. 
Jak myślicie jak na taką nowinę zareaguje Mario ? 
Zostawiam Was w niepewności ...
Buziaki 

Ps. Postaram się, żeby następny pojawił się we wtorek (31 maja). 
Ps.2. Jest mi tak cholernie przykro, że się tak dla Was staram piszę częściej, a komentarzy tyle co kot napłakał

niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 57.

[Alex]
Obudził mnie słodki dźwięk płaczu malutkiej dziewczynki. Po dwóch tygodniach rozłąki to chyba jeden z najpiękniejszych dźwięków na świecie. Już podnosiłam się z łóżka, gdy Mario położył mi dłoń na ramieniu i sam wstał, a po chwili wyszedł z sypialni. Opadłam z powrotem na poduszki, żeby złapać jeszcze odrobinkę snu. Nie było to zbyt trudne zważając na fakt, iż bardzo szybko mojemu narzeczonemu udało się uspokoić Maje.
-Zasnęła jeszcze - szepnął mi do ucha obejmując mnie ponownie
-Yhmm, ile jeszcze snu nam zostało ? 
-Budzik zadzwoni za niecałą godzinę
-Idealnie - powoli odpłynęłam w krainę nowego snu 
Niestety budzik zadzwonił za szybko, zdecydowanie za szybko. Przeciągnęłam się siadając na łóżku, a mój narzeczony w tym czasie szedł do łazienki. 
-Kto normalny bierze prysznic przed treningiem ? 
-Kto powiedział, że jestem normalny ? - puścił mi oczko 
-Za dużo czasu spędzasz z moim bratem, on też to robi 
-Chyba, każdy chłopak od nas bierze rano prysznic
-Drużyna wariatów - skwitowałam 
-Też Cię kocham - wszedł do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi
-Maja śpi ? - zawołałam jeszcze
-Tak, byłem u niej przed chwilą
-W porządku 
W drodze do drzwi zgarnęłam z fotela gruby sweter i włożyłam go schodząc po schodach. Zrobiłam nam dwie kawy, a następnie zabrałam się za śniadanie. Zwykła owsianka z nasionami chia, jagodami goji, bananem i żurawiną. Zdrowe, pyszne i przygotowanie zajmuje dosłownie chwilkę. Nakryłam do stoły, usiadłam na jednym z miejsc i czekałam, aż szatyn zejdzie na dół.
-Zrobiłaś mi power śniadanie
-Dokładnie tak - uśmiechnęłam się
-Mamy wiórki kokosowe albo płatki migdałowe ?
-Pewnie tak, zobacz w tej samej szafce co zawsze
 -Są - powiedział zadowolony dosypując po trochu z obu paczek do swojej owsianki 
-Następnym razem zapamiętam 
-Smacznego - zajął swoje miejsce
-Mogłeś się ubrać 
-Po co ? - spytał rozbawiony 
-Strasznie mnie rozpraszasz 
-Ciągle ? Skarbie musisz się wreszcie przyzwyczaić
-Postaram się proszę pana - powiedziałam zmysłowym głosem, a on się zakrztusił - coś się stało ?
-Chcesz mnie zabić przed treningiem ?
-A wolałbyś po treningu ?
-Zdecydowanie - zaśmiał się
-Flirtujemy nawet przy śniadaniu - przewróciłam oczami 
-Ty ze mną flirtujesz
 -Stęskniłam się za Tobą to dlatego - pochyliłam się na stołem - ale widocznie Ty się za mną nie stęskniłeś
 -Już ja Ci pokażę jak się za Tobą stęskniłem - poderwał się w krzesła, więc ja zrobiłam to samo - wiesz, że Cię złapię, prawda ?
-Zapomnij ! 
Uciekałam przed nim jak wariatka starając się przy tym nie krzyczeć, żeby nie obudzić naszej córki. W końcu tuż przy kanapie silne ramiona piłkarza przyciągnęły mnie do jego nagiej, ciepłej, umięśnionej klatki piersiowej. Kilka sekund później leżałam na kanapie przygniecione przez jego ciało i chichotałam jak mała dziewczynka. 
-Nawet. Nie. Wiesz. Jak. Cholernie. Za. Tobą. Tęskniłem. - pocałował mnie w szyje 
-Spóźnisz się na trening - wyszeptałam
-Teraz mnie to nie obchodzi 
-Wiem i mnie też to mało obchodzi - jęknęłam - ale trener Cię zabije 
-Czasami tego nienawidzę - oparł czoło o moje ramie - ale nie wolałbym pracować codziennie od ósmej do szesnastej
-Spadaj stąd zanim siłą Cię zatrzymam - zepchnęłam go z siebie - musisz się jeszcze ubrać 
-Lubię jak tak mną rządzisz - zaśmiał się 
-Nienawidzę Cię, wiesz ?
-Za co ? - zmarszczył brwi 
-Za to, że zawsze to robisz tuż przed wyjściem i potem mnie zostawiasz. Nienawidzę Cię ! - rzuciłam w niego poduszką 
-Ej to nie jest proste Cię zostawiać - pocałował mnie w nos - uwierz mi
-A na treningu jest łatwo ?
-Jak o Tobie nie myślę to tak, ale myślę o Tobie cały czas, więc nie. Nie jest łatwo
-Dobrze Ci tak - podniosłam się z kanapy - idę się ogarnąć 
-Pomóc Ci ? - uśmiechnął się szeroko 
Nic nie odpowiedziałam, tylko posłałam mu bardzo mordercze spojrzenie, a zaraz potem przeszłam obok niego obojętnie. Skierowałam się do naszej sypialni, skąd najpierw przeszłam do garderoby, zgarnęłam bieliznę i dopiero udałam się do łazienki. Odkręciłam wodę pod prysznicem, rozebrałam się i weszłam do kabiny. Gorący strumień oblał moje ciało sprawiając, że skóra stała się nieco bardziej czerwona, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Powoli namydliłam, każdy milimetr ciała żelem pod prysznic, spłukałam pianę i umyłam włosy. Na koniec jeszcze chwilę stałam otulana przez strumień wody, aż w końcu zakręciłam kurek. Owinęłam się ręcznikiem, włosy roztrzepałam i wyszłam z pod prysznica. 
-Kotku - bez pukania do pomieszczenia wszedł szatyn - wow
-Nie jesteś dobrym aktorem, wiesz ? - zachichotałam - czego chcesz ?
-Przyszedłem Ci powiedzieć, że Maja jeszcze śpi, a ja właśnie wychodzę - postawił na szafce nianie elektroniczną i cofnął się do wyjścia
-Nie zapomniałeś o czymś ? - odchrząknęłam
-Ach tak - podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował - do zobaczenia po treningu 
-Możliwe, że nie będzie nas w domu 
-W takim razie do zobaczenia później
 -Uważaj na siebie
-Obiecuje - pocałował mnie w czoło i wyszedł 
Wytarłam ostatnie krople wody, założyłam bieliznę i zaczęłam suszyć włosy. W między czasie drugą ręką, a raczej szczotką, którą trzymałam w ręku je rozczesywałam przez co szybciej stawały się suche. Na końcu związałam włosy w kucyka, lekko się umalowałam i wyszłam z pomieszczenia zabierając ze sobą nianie elektroniczną. To dziwne, że Maja jeszcze się nie obudziła, co prawda miała kilka pobudek w nocy i późno ją położyliśmy, ale normalnie o tej porze już była na nogach. Chyba, że o czymś nie wiem. Szybko, żeby nie tracić czasu założyłam ciemne jeansy, biały sweter i czarne skarpetki. Do tego tylko zegarek na prawy nadgarstek i byłam gotowa. Wystarczy, że teraz poczekam, aż mała się obudzi. Oby to nastąpiło szybko. Chociaż w sumie ... Moje rozmyślenia przerwał mój telefon, który nagle się rozdzwonił. Westchnęłam sięgając po sprzęt, ale rozpromieniłam się jak tylko zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie mojej przyjaciółki.
-Cześć
-No cześć - zachichotała
-Kochana mała jeszcze śpi, więc chyba nasze spotkanie musimy trochę przerzucić w czasie
-Świetnie się składa, bo jestem pod Twoim domem 
-No co Ty ?!
-Otwórz mi proszę
-Już lecę - włożyłam telefon do kieszeni i zbiegłam po schodach na dół, a po chwili otworzyłam drzwi i furtkę - przyszłaś na pieszo ? 
-Tak, spacer dobrze mi zrobił 
-Jest strasznie zimno - skrzywiłam się - nie wierzę, że Marco Ci na to pozwolił 
-Marco nic o tym nie wie - przewróciła oczami - czy on musi o wszystkim wiedzieć ? 
-Według niego tak - zamknęłam za nią drzwi śmiejąc się cicho - według nas ...
-Niekoniecznie - dokończyła za mną
-Jak się czujesz ?
-Alex - jęknęła - słyszę to pytanie średnio sto razy dziennie, chociaż Ty mi odpuść, dobra ?\
-Przepraszam - objęłam ją - herbaty ?
-Chcę kawę !
-Pogadamy o tym za kilka miesięcy - puściłam jej oczko
-W takim razie zielona herbata będzie idealna
-Do poważnej rozmowy 
-Chcesz mi coś powiedzieć czy oczekujesz ode mnie tego, że ja coś Ci powiem ?
-Raczej to drugie - uśmiechnęłam się delikatnie 
-Pozwolisz, że poczekam w salonie ? Muszę odpocząć
-Oczywiście ! 
Przeszłam do kuchni, gdzie włączyłam czajnik i przygotowałam dwa kubki. Dla siebie wzięłam czarną herbatę, a dla mojej przyjaciółki zieloną oczywiście. Postawiłam kubki, cukierniczkę oraz owsiane ciasteczka z żurawiną na drewnianej tacy i zaniosłam wszystko do salonu, gdzie blondynka siedziała rozłożona na kanapie.
-To co z Marco ?
-Niby dobrze, ale wciąż trzymam go na dystans
-Czemu ?
-Problem polega na tym, że nie wiem. Nie mam bladego pojęcia
-Wybaczyłaś mu ?
-Już jakiś czas temu, tylko cholera podoba mi się to 
-Ale co takiego ?
-To jak on się stara. No wiesz ... - przerwała na chwilę rozmyślając nad czymś - robi mi śniadania, dba o mnie, kupuje kwiaty, prawi komplementy. Boję się, że jak zobaczy, że już mu wybaczyła to przestanie się starać, że sobie odpuści
-Mój brat nie należy do osób, które sobie odpuszczają
-To prawda
-Lena zawsze jest jakieś "ale" i moje brzmi ... - spojrzałam jej w oczy - ale nigdy nie mów nigdy. To, że do tej pory sobie nie odpuszczał i, że się tak o Ciebie stara nie znaczy, że tak będzie zawsze. W końcu może zacząć go to męczyć i nudzić 
-Wiem - westchnęła
-Nie możesz go trzymać za długo w niepewności. To nie prowadzi do niczego dobrego 
-Najbardziej boli mnie fakt, że on ciągle utrzymuje kontakt z Cathy 
-W jakim sensie ? - zmarszczyłam brwi
-Ona ciągle tam pracuje

-Co nie oznacza, że Marco utrzymuje z nią kontakt. To nie jego wina jak na nią wpada czasem
-Jezu Alex chodzi o to, że teraz ona pomaga mu w ostatniej fazie wyjścia z kontuzji !
-Jak to ?  wyjąkałam zaskoczona 
-Ten jej kolega czy ktoś zrezygnował z powodów prywatnych, więc ona zajęła jego miejsce
-Przykro mi - skrzywiłam się i sięgnęłam po swój kubek - ale przecież to tylko chwilowe, sama powiedziałaś, że to ostatnia faza
-Ufam mu, ale nie ufam jej i boję się co z tego wyniknie 
-Nic z tego nie wyniknie, jedynie Marco może jej jeszcze dobitniej powiedzieć, że nie jest zainteresowany 
-I taką mam właśnie nadzieje - upiła łyk swojej herbaty - no więc powiedz mi co z tym Nowym Jorkiem 
-Mówiłam Wam wczoraj - wzruszyłam ledwie widocznie ramionami
-Pytam o to czego nie chciałaś mówić przy Mario czy Marco
-Chodzi o Rogera - westchnęłam - mam wrażenie, że do niego nic nie dociera
-Nie rozumiem
-Te jego głupie gierki doprowadzają mnie do szaleństwa. Nie dociera do niego, że jestem szczęśliwa, a tym bardziej to, że nawet w najmniejszym stopniu nie jestem nim zainteresowana . Ciągle wymyśla coś nowego. A to jeden pokój w hotelu, a to jeden lot, a to wspólna kolacja. Zapraszał mnie na spacery, do kina, przychodził na sesje, pojawił się na after party po pokazie. A ja mam dość dawania mu w kółko kosza, bo to nie przynosi żadnych efektów. Uparł się na mnie i chyba nie zamierza odpuścić 
-Zakończyłaś z nim współpracę, więc możesz mieć go gdzieś
-I taki mam właśnie plan - zachichotałam mrugając do niej
-Obiecuję, że jak tylko go spotkam to skopię mu tyłek - zaśmiała się układając dłonie na brzuchu 
-Trzymam Cię za słowo, choć wolałabym, żebyś najpierw pomyślała o dzieciach, a dopiero potem o bójkach
Śmiejemy się głośno, a wtedy rozlega się płacz małej dziewczynki śpiącej na górze. Mojej małej dziewczynki.

[Lena]
~A Few Hours Later~
Kiedy wróciłam to Marco był już w domu ... domu ... domu ... mojego domu ? Oficjalnie tutaj nie mieszkam na stałe i nie wiem czy w ogóle piłkarz chciałby, żebym z nim zamieszkała. Może wrócę do siebie jak urodzę ?
-O już jesteś - uśmiechnął się całując mnie w policzek - jesteś głodna ?
-Jadłam u Twojej siostry 
-Myślałam, że chciałyście iść na miasto
-Tak, ale plany nam się trochę zmieniły
-Cieszę się, że spędziłaś miło czas
-O tak, zdecydowanie ! Nagadałyśmy się przynajmniej 
-Świetnie - posłał mi uśmiech - mam coś dla Ciebie ?
-A możesz mi to dać za minutkę ? - spojrzałam na niego błagalnie - natychmiast muszę iść do łazienki 
-Pewnie - zaśmiał się głośno - poczekam na Ciebie w kuchni 
-Idealnie
Prawie biegiem ruszyłam do łazienki. Jedna z rzeczy, które irytują mnie w byciu w ciąży ? Ciągle chce mi się siku ! Dosłownie ciągle, a jeszcze tyle czasu zostało mi do porodu. A no i oczywiście jestem gruba. I już niedługo nie zobaczę swoich stóp ! Już teraz ledwo wiążę
sznurówki. O. Mój. Boże. Najgorsze jeszcze przede mną. Najgorszy będzie poród. Jak już skończyłam to umyłam ręce i wytarłam je w mały ręczniczek. Od razu potem opuściłam łazienkę i przeszłam do kuchni. Marco stało oparty o blat i wyglądał tak cholernie seksownie. Przełknęłam ciężko ślinę.
-Proszę - sięgnął za siebie i wziął z blatu jasne kwiaty w papierze, które mi podał - to dla Ciebie
-Z jakiej to okazji ? - uśmiechnęłam się szeroko 
-Musi być jakaś okazja ?
-Nie, oczywiście, że nie
-No widzisz
-Dziękuje - podeszłam do niego, zarzuciłam mu ręce na szyje i spojrzałam mu w oczy
-Lena ... - powiedział cicho 
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, bo wciąż zastanawiałam się co mam zrobić. Miałam taką ochotę, żeby go pocałować, długo i namiętnie, ale w ostatniej się wycofałam i złożyłam krótkiego całusa na jego policzku.
-Obejrzymy dzisiaj wieczorem film ...
-Pewnie - przerwał mi
-... w Twojej sypialni ? - dokończyłam czując jak się rumienię 
-Jeżeli tylko chcesz
-Marco ja ... - przerwałam nie do końca wiedząc co mam powiedzieć
-Tak ?
-Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę ? Tę, w której powiedziałeś mi, że dasz mi tyle czasu ile będę potrzebowała, ale nie przestaniesz się starać i o mnie walczyć ?
-Jasne, że pamiętam - powiedział nieco zakłopotany i przeczesał włosy palcami 
-W takim razie już nigdy nie przestawaj się starać - nie czekając na jego reakcje po prostu go pocałowałam 
-Nigdy - szepnął prosto w moje usta przyciągając mnie bliżej do siebie, oczywiście na tyle na ile pozwalał mu mój brzuch
Oderwaliśmy się od siebie dopiero po kilku minutach oboje z przyśpieszonymi oddechami. To był zdecydowanie najlepszy pocałunek w moim życiu. Uśmiechnęłam się wesoło w kierunku faceta, którego kocham, a on od razu odwzajemnił mój gest.
-Czy tego chcesz czy nie od dzisiaj mieszkasz w mojej sypialni - pocałował mnie w czoło -zaraz przeniosę Twoje rzeczy 
-Naprawdę nie mam nic do gadania ?
-Absolutnie nic - zaśmiał się
-W sumie to stęskniłam się za Twoim łóżkiem - odparłam figlarnie
-Teraz jest nasze - złapał mnie za rękę - wszystko w tym domu co jest moje teraz należy do Ciebie
-Czy Ty właśnie ...
-Właśnie oznajmiłem Ci, że oficjalnie ten dom należy też do Ciebie i do naszych dzieci 
-Marco, ale większość moich rzeczy wciąż jest w moim mieszkaniu 
-To już tylko kwestia czasu - mrugnął do mnie
-Jesteś nienormalny - przewróciłam oczami 
-Chodź - pociągnął mnie za rękę do salonu 
-Możesz mi powiedzieć co Ty wyprawiasz ? - zapytałam jak zaczął rozkładać kanapę 
-A nie widzisz ? - rozbawiony uniósł pytająco jedną brew, a ja tylko westchnęłam

-Tego się pozbędziemy - złapał za krawędzie mojej koszulki i bezceremonialnie zdjął ją ze mnie 
-Jeżeli ja mam być bez koszulki to Ty też się rozbieraj - podparłam się pod boki i zrobiłam groźną minę
-Z największą przyjemnością 
Po chwili oboje bez koszulek leżeliśmy na jasnej kanapie i przytulaliśmy się do siebie. On trzymał dłoń na moim brzuchu, a ja kreśliłam palcem różne wzory na jego umięśnionym torsie. Czułam jak dzieci wesoło bawią się w moim brzuchu i blondyn też musiał to wyczuć. W końcu te ruchy już nie są tak subtelne jak na początku, chociaż pani doktor mówiła, że to dopiero początek. 
-Wariują - uśmiechnął się - nie dają Ci odpocząć, co ?
-Oczywiście, że dają. Uwielbiam to 
-A w nocy ?
-W nocy też jest w porządku. O dziwo jak je czuje to mam poczucie bezpieczeństwa 
-Teraz nie tylko one będą Ci to dawały - pocałował mnie w policzek 
-Musimy się zastanowić nad imionami 
-Muszą się zaczynać na taką samą literkę - zarządził 
-Dlaczego ?
-Bo tak mi się podoba - zażartował 
-Pytam poważnie - posłałam mu mordercze spojrzenie 
-Uważam, że tak będzie w porządku. Będą mieli takie same inicjały, a w końcu będą bliźniakami. Brat i siostra
-Podoba mi się ten pomysł - pocałowałam go cała rozpromieniona 

*****

No dobra wreszcie ich pogodziłam. Chyba najwyższa pora, prawda ? Mam nadzieje, że moje wypociny Wam się spodobają i docenicie fakt (a może nagrodzicie mnie komentarzami), że tak szybko udało mi się coś skleić. 

U jednych sielanka, a u drugich ... a u drugich dowiedzie się już w następnym ! 
Zabawa zaczyna się w 58 rozdziale.
A teraz już ciii, nic więcej nie mówię 
Buziaki

Ps. Następny w czwartek 26 maja :* zaglądajcie ! 

niedziela, 15 maja 2016

Rozdział 56.

[Alex]
Po naprawdę długim locie, który w dodatku miał opóźnienie i oczywiście przesiadkę, bo jakżeby inaczej wreszcie wylądowałam w Dortmundzie. Wszyscy ludzie zaczęli szybko
podrywać się z miejsc, żeby jak najszybciej opuścić samolot, a ja wciąż siedziałam na swoim miejscu. Wstałam dopiero jak zrobiło się w miarę luźniej, założyłam czarną, skórzaną kurtkę na gruby, bordowy golf i spojrzałam na zegarek. Mario na pewno już na mnie czeka. Zabrałam swoją torbę, walizkę podręczną i bez stresu, kolejki ani przepychania opuściłam maszynę. Najgorsze będzie odbieranie walizek, to jest straszne i cholernie tego nie lubię. Ludzie zachowują się wtedy jak zwierzęta. 
-Przepraszam - ktoś mnie szturchnął - to moja walizka
-Proszę - warknęłam - mojej walizki na pewno tam nie ma 
-Co pani taka wrażliwa ?! - zanim zdążyłam odpowiedzieć to facet leciał już do taśmociągu
Na moje szczęście moja walizka pojawiła się w miarę szybko, ale jak na kulturalną osobę przystało podeszłam tam bez pośpiechu i poczekałam, aż mój bagaż pojawi się blisko mnie. Walizka nie była jakoś bardzo ciężka, ale jednak swoje ważyła. Trochę musiałam się postarać, żeby wszystkie swoje rzeczy jakoś zebrać do kupy i wyjść z tej części lotniska. Rozejrzałam się w poszukiwaniu swojego narzeczonego i jak tylko go zauważyłam to zostawiłam wszystko na środku i pobiegłam w jego stronę. Nie minęło kilka sekund, a już tonęłam w jego ramionach.
-Tęskniłam za Tobą - szepnęłam
-Ja za Tobą też - pocałował mnie w głowę - dobrze Cię widzieć
-Zabierzesz mnie do domu ? 
-Oczywiście, wezmę tylko Twoje rzeczy 
-Pomogę Ci - uśmiechnęłam się blado
-Dam sobie radę - zaśmiał się - nie uciekaj mi nigdzie
-Nigdy w życiu
Kilkanaście minut później udało nam się wymknąć z hali przylotów i pokonać korek, który jest chyba zawsze.
-Jak było ?
-Długo - jęknęłam
-Trochę Ci się przedłużyło to fakt, ale przynajmniej udało Ci się przebukować lot
-Ostatnie wolne miejsce, przesiadka, opóźnienie 
-Musisz być bardzo zmęczona - położył mi dłoń na kolanie 
-Troszkę tak, a gdzie Maja ?
-U Twojego brata i Leny 
-No co Ty - zaśmiałam się
-Trenują 
-Brakuje im jeszcze jednego do pary 
-Niestety, ale nic nie udało im się wykombinować 
-A jak jest między nimi ? 
-Chyba dobrze - prawie niezauważalnie wzruszył ramionami - przynajmniej taka jest wersja Marco 
-Mam nadzieje,  że to nie jest ta bardziej optymistyczna
-Nie mówmy o tym już, spotkasz się z Leną to pogadacie
-Przepraszam - westchnęłam
-Przepraszasz ? - prychnął - nie masz za co, wiesz ?
-Może - zachichotałam
-W domu czeka na Ciebie kolacja, ale jak masz ochotę zrobić coś innego ...
-Kolacja i w film w łóżku ? Marzę, żeby się położyć
-Wino ? - uśmiechnął się
-Idealnie 
-Kochanie wpadłem na świetny pomysł 
-A propo ?
-Naszej przyszłości 
-Zamieniam się w słuch
-Powiem Ci wkrótce - spojrzał na mnie przelotnie 
-Ty szujo ! - udawałam wściekłą - będziesz mnie teraz trzymał w niepewności ?
-Oczywiście, tak długo jak tylko wytrzymasz
-Cierpliwość to nie jest moja najmocniejsza strona - skrzywiłam się 
-Wiem - zaśmiał się
-Nareszcie w domu - powiedziałam jak tylko wjechaliśmy na posesje 
-Nareszcie razem - pocałował mnie w dłoń
-Szkoda, że nie ma z nami Mai 
-Jeżeli chcesz to przywiozę Ci ją w ciągu dwudziestu minut 
-Chyba nie miałabym się siły nią zająć. Niestety
-Odpoczniesz, minie Ci jetlag i będziesz jak nowo narodzona 
-Najpierw randka z moim ukochanym i jedynym facetem - pochyliłam się i pocałowałam go namiętnie - wniesiesz moje walizki czy mam Ci pomóc ?
-Poradzę sobie
-W takim razie czekam w łóżku 
-Pośpieszę się - puścił mi oczko 
Wyjęłam kluczę z torby, otworzyłam sobie drzwi i bardzo szybko rozebrałam się w przedpokoju. Nic się nie zmieniło przez te kilkanaście dni. Uśmiechnęłam się widząc nasze zdjęcie przyklejone do lustra, a następnie przeszłam dalej kierując się w stronę schodów. Weszłam do naszej sypialni, która jak prawie każde pomieszczenie w tym domu była dla mnie azylem. Położyłam się na łóżku po swojej stronie i wtuliłam się w poduszkę. Pachniała nie tylko mną, ale też moim narzeczonym, a także naszą córką. Pachniała domem. Moim domem. Moim szczęściem, moim azylem. Usłyszałam cicho zamykające się drzwi, a po chwili materac ugiął się pod ciężarem drugiej osoby. 
-Myślałem, że zasnęłaś - pocałował mnie w głowę
-Jeszcze nie - uśmiechnęłam się delikatnie 
-Proszę - podał mi talerz z sushi i pałeczki
-Zamówiłeś ? - zaśmiałam się
-Zrobiłem 
-A kto mi mówił, że nigdy nie będzie się w to bawił  ?
-Dla Ciebie wszystko - uśmiechnął się - smacznego 
-Ty nie jesz ?
-Już jadłem
-Okej - rozerwałam opakowanie od pałeczek 
-Ślicznie Ci w tej nowej fryzurze
-Dziękuje. Miałam nadzieje, że Ci się spodoba 
-Ty mi się zawsze podobasz kotku 
-Czaruś - zachichotałam - pyszne to Twoje sushi 
-Taki mój ukryty talent
-Dużo ich jeszcze przede mną ukrywasz ?
-Całe mnóstwo - zaśmiał się cicho 
-Może w tym roku Święta zrobimy u nas ?
-Jeśli chcesz - wzruszył ramionami
-A Ty czego chcesz ?
-Obojętnie mi, dostosuje się
-No, ale tak nie może być - westchnęłam - chcemy to robimy Święta tutaj, nie chcemy to jedziemy do Twoich rodziców

-Ważne, żebyśmy byli razem. Resztę jakoś samo się ogarnie. Mamy jeszcze mnóstwo czasu do Świąt
-Wcale nie -mruknęłam odstawiając talerz na szafkę nocną
-Marudzisz, więc chyba jesteś zmęczona i z filmu nici - przyciągnął mnie do siebie i przytulił - ululać Cię do snu ? 
-Nie traktuj mnie jak Mai - zachichotałam 
-Czemu nie ? Mam już z nią wprawę
-Ze mną nie masz ? - przymknęłam powieki 
-To zależy o czym mówimy - wyszeptał mi do ucha lekko je przygryzając 
-O wszystkim - uśmiechnęłam się
-Kocham Cię - zmienił temat
-Ja Cię kocham bardziej 
Mario nic już nie odpowiedział, tylko pocałował mnie w szyje. Było mi tak przyjemnie, że zasnęłam w ciągu kilku minut jak dziecko. Mimo to nadal czułam obecność piłkarza, chociaż nie za bardzo wiem czy spał czy może tylko się do mnie przytulał. 
~Next Day~
Jetlag. Cholerny jetlag. Czy naprawdę muszę się tak męczyć ? Aż odechciewa mi się wyjazdów przez to wszystko co się dzieje po powrocie. Poruszyłam się powoli, żeby nie obudzić mężczyzny śpiącego obok mnie i wstałam z łóżka. Na zewnątrz nie było jeszcze nawet jasno, a ja mimo zmęczenia nie mogłam dalej zasnąć. Potrzebuje kawy, najlepiej bardzo mocnej. 
-Gdzie idziesz ? - przy drzwiach zatrzymały mnie głos szatyna
-Do kuchni - westchnęłam zła na siebie, że go obudziłam - śpij dalej
-Która godzina ? - zapalił światło 
-Dopiero po 4 - podeszłam do łóżka - nie przejmuj się mną
-Chodź tutaj - rozłożył szeroko ramiona, a ja posłusznie się do niego przytuliłam - nie możesz spać ?
-Jetlag - wyjaśniłam
-No tak - schował twarz w zagłębieniu mojej szyi 
-Mario śpij dalej, a ja pójdę sobie zrobić kawę
-Żadnej kawy, potem będziesz chodziła jak zombi 
-Ty też, a rano masz trening
-Dlatego muszę się wyspać - sprawnie położył mnie obok siebie i zgasił lampkę 
-Nie zasnę - jęknęłam
-Zaśniesz - pocałował mnie w plecy, a następnie zaczął mnie masować - tylko trochę się rozluźnij 
-Jesteś wspaniały 
-I właśnie dlatego mnie wybrałaś
Wpływ Mario albo jego masażu albo i jednego i drugiego był wybawieniem. Sen nadszedł tak szybko, że nie zdążyłam tego nawet zarejestrować. Spało mi się tak dobrze, tak przyjemnie, a sen też mogłam zaliczyć do tych raczej lepszych. 
-Kochanie - mój ulubiony głos szepnął mi do ucha - pora wstawać
-Yhmm - wymruczałam - jeszcze chwilka
-Nie będziesz taka chętna do drzemek jak zobaczysz, która godzina
-Co ? - otworzyłam oczy i spojrzałam na niego
-Jest już po 11 - pocałował mnie w czoło - i jakiś czas temu wróciłem po treningu 
-Co ?! - powtórzyłam tym razem dużo głośniej i wyraźniej
-Dobrze Ci się spało - zachichotał 
-Mogłeś mnie obudzić jak wychodziłeś z domu - wstałam tak gwałtownie, że aż zakręciło mi się w głowie
-Mam Cię - przytrzymał, a raczej powstrzymał mnie od upadku - w porządku ?
-Tak tak, już tak 
-Nie strasz mnie tak
-Za szybko wstałam - oparłam czoło o jego ramię - ogarnę się i możemy lecieć po Maje 
-Gadałem z Marco i świetnie sobie radzą, ale domyślam się, że bardzo chcesz ją zobaczyć, co ?
-Nawet nie wiesz jak bardzo
-To daje Ci ...
-Potrzebuje pięć minut, tylko się ubiorę i zwiążę włosy - przerwałam mu 
-Skąd ta nagła zmiana ?
 -Z tęsknoty - przeszłam do garderoby - ciepło jest na zewnątrz ?
-Nie, wieje jak diabli 
-Okej 
Chwilę przeglądałam półki ze swoimi rzeczami, aż w końcu założyłam szare spodnie dresowe, białą koszulkę z czarnym napisem Nike i białe, krótkie Converse. Włosy związałam w jakiegoś bardzo niedbałego koczka i jeszcze zgarnęłam grubą bluzę Mario. Wyglądałam tak normalnie. To patrząc z perspektywy ostatnich dni jest dziwną odskocznią.
-Jestem gotowa
-Wyglądasz niesamowicie
-Kłamiesz - prychnęłam przechodząc obok niego, żeby zgarnąć swój telefon z szafki 
-Zapamiętam - objął mnie w pasie -- możemy iść ?
-Tak, chodźmy. Byle szybko
-Ładna bluza skarbie
-Też ją lubię - zachichotałam
Zeszliśmy do przedpokoju, gdzie założyłam jeszcze na siebie kurtkę i gruby szalik. Wyglądałam jak eskimos ... w połowie października. Co będzie jak spadnie śnieg, a temperatura będzie na minusie ?
-Proszę - piłkarz otworzył mi drzwi 
-Dzięki 
-Kiedy Twoja kampania się ukaże ? - zagadnął już w samochodzie 
-W Stanach za kilka dni, a w Niemczech chyba za jakieś dwa tygodnie
-Będę musiał obejrzeć - uśmiechnął się
-Kilka osób z produkcji ma przyjechać
-Świętowanie ?
-Możliwe - wyjrzałam za okno - zobaczymy 
-Przedstawisz mnie, prawda ?
-Zawsze 
-Był tam ktoś interesujący ?
-Pytasz o kobiety ? - spojrzałam na niego gwałtownie
-O mężczyzn - przewrócił oczami
-Słucham ?!
-Pytam czy był tam jakiś mężczyzna interesujący, który się Tobą zainteresował - zaśmiał się
-Nie, a nawet jeśli, chociaż sobie nie przypominam to mnie nikt inny nie interesuje
-I tak ma być
-I tak jest i będzie - zasalutowałam jak żołnierz 
-Maja mówi już coraz więcej
-Tak ? To cudownie
-I zaczęła biegać, szybko 
-Może ma zamiłowanie do sportu po tacie - zażartowałam
-Chyba nie tylko po mnie
-Cała rodzina taka wysportowana 
Dojechaliśmy w końcu pod dom mojego brata, zadzwoniłam do furki, a Lena po chwili mi otworzyła.
-No i co się wietrzysz ?! Zamykaj te drzwi dziewucho ! - zawołałam idąc do drzwi 
-Strasznie się stęskniłaś, co ? - przytuliła mnie
-Oczywiście - zaśmiałam się

-Jak było ?
-Jak to w pracy - wzruszyłam ramionami 
-Ja odwieszę - Gotze zabrał ode mnie kurtkę
-Urosłaś trochę - spojrzałam na brzuch mojej przyjaciółki 
-Dzięki - prychnęła - wielkie dzięki 
-Oj to był komplement
-Pogadamy jak Ty urośniesz
-Czy ja o czymś nie wiem ? - mój narzeczony spojrzał na mnie pytającym wzrokiem 
-Idź stąd - zaśmiałam się - wiesz wszystko i nie musisz się martwić
-Mamo ! - moja malutka córeczka wbiegła do przedpokoju i zanim zdążyłam ukucnąć to ona już przytulała się do mojej nogi 
-Cześć kochanie - wzięłam ją na ręce - bardzo za Tobą tęskniłam. A Ty tęskniłaś za mną ?
-Tak - wtuliła się w moją szyje 
-Zabieram Cię do domu księżniczko - pocałowałam ją w główkę 
-A może przywitasz się najpierw ze swoim bratem ?
-Może - zachichotałam 
-Dobrze wyglądasz
-Ty również 
-Cześć mała - pocałował mnie w policzek 
-Jak sobie poradziliście ?
-Jak zwykle wspaniale - uśmiechnął się - jak było w Nowym Jorku ?
-Nie najgorzej - ruszyłam za wszystkimi do salonu 
-Musimy pogadać - mrugnęła do mnie Lena - długo Cię nie było 
-Jutro ! Kawa - uśmiechnęłam się
-Herbata - mój brat posłał mi mordercze spojrzenie
-No, przecież mówię - zaśmialiśmy się wszyscy 
*****
Jejku jak trudno mi się to wszystko pisało. Nawet jedno zdanie w tym wszystkim mi się nie podoba, ale nie miałam Was tak długo trzymać, więc o to rozdział dla Was :) powoli szykuje się do rozdziału bardzo zagmatwanego, ale to chyba jeszcze nie następny ;) nie mniej jednak szykujcie się na szok ! A ja obiecuję, że postaram się dodać następny szybciej :*
Buziaki