niedziela, 31 lipca 2016

Rozdział 65.

[Alex]
Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Nareszcie ! Pobyt w szpitalu dłużył mi się niemiłosiernie. Po kilku dniach od wybudzenia ze śpiączki czułam się już bardzo dobrze, a mimo to lekarze wciąż mnie trzymali. Jakby nagle mogłoby mi się coś stać. A przecież wszystkie wyniki miałam świetne, można by nawet rzec, że idealne. Już kilka dni temu mój brat przyniósł mi torbę ze świeżymi rzeczami, więc korzystając z okazji, że i tak musiałam czekać na wypis to zgarnęłam z torby ciuchy, kosmetyki i zamknęłam się z łazience. Rozebrałam się z tej szpitalnej, okropnej koszuli i weszłam pod prysznic. Gorąca woda obmywała moje wciąż poobijane ciało. Przyjemne uczucie. Chciałam się schylić po żel pod prysznic, ale wtedy poczułam ogromny ból w klatce piersiowej. Cholerny mostek, cholerne żebra, cholerne płuca. Cholerny wypadek !
-Alex ! - usłyszałam przerażony głos Mario i sama się przeraziłam - Alex !
Jęknęłam cicho z bólu prostując się i zastanawiałam się czy może powinnam siedzieć cicho, ale słyszałam jak piłkarz nerwowo krzątał się po mojej sali. 
-ALEX !
-W łazience - wychrypiałam na tyle głośno, żeby mnie usłyszał 
Nie minęła nawet minuta, a mężczyzna wpadł do pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Spojrzał na mnie i w pierwszej chwili zauważyłam w jego oczach ogromne pożądanie, a potem zniknęło, gdzieś na rzecz zmartwienia. Super. 
-Nie możesz się słuchać nawet lekarzy ? 
-Chciałam się wykąpać - westchnęłam opierając się o ścianę - możesz się odwrócić ?
-Zawsze pomagał Ci Marco. Nie mogłaś na niego poczekać albo poprosić mnie o pomoc ?
-Chciałam się wykąpać - powtórzyłam - sama 
-Wciąż masz problemy z żebrami - podszedł do mnie i pomógł mi się oprzeć o ścianę
-Teraz jesteś cały mokry, a ja jestem naga - mruknęłam spuszczając wzrok 
-Skarbie widziałem Cię już nago - zrobił dwa kroki w tył i zaczął się rozbierać
-Jeśli zdejmiesz bieliznę to Cię zabiję - warknęłam, gdy został już w samych bokserkach, a on nagrodził mnie wesołym śmiechem
Czuję się upokorzona. Jak nigdy w życiu.
-Usiądź wygodnie i odchyl głowę do tyłu. Tylko ostrożnie 
-Dobrze - szepnęłam robiąc to co mi kazał
Minutkę później mój były, a może wcale nie były narzeczony zanurzył ręce w moich włosach i zaczął je myć dołączając mi w pakiecie masaż głowy.
-Nawet nie mogę się sama wykąpać - jęknęłam 
-Pamiętam co mówił lekarz - pocałował mnie w ramię i, aż się wzdrygnęłam - to jest normalne i powinno potrwać kilka tygodni. Nie masz wpływu na to ile goi się Twój mostek czy żebra
-Wychodzę dzisiaj do domu jakbyś nie pamiętał. A od kiedy się obudziłam to Marco pomagał mi się kąpać, więc muszę być wreszcie samodzielna
-Będziesz się musiała rozbierać przed moją mamą - westchnął rozbawiony
-Zawsze mogę poprosić Felixa o pomoc
-Ani mi się waż - przyciągnął mnie do siebie tak, że obierałam się o jego nagą klatkę piersiową - jesteś moja
-Rozstaliśmy się
-Nie - wymruczał mi do ucha 
-Mario - próbowałam się odsunąć, ale cały czas mnie trzymał - naprawdę trzymasz się naszej umowy
-Trzymam się tego co Ci obiecałem
-Obiecałeś mi, że pozwolisz mi na to, żebym trzymała Cię na dystans
-Obiecałem Ci, że nie dam Ci odejść skarbie 
-Mario to Ty odszedłeś - szarpnęłam się, po czym zagryzłam wargę, aby stłumić jęk bólu 
-Zamknij oczy - zarządził po chwili 
-Nie
-Alex chciałbym spłukać odżywkę z Twoich włosów. Zamknij oczy
Posłusznie zamknęłam oczy czując jak mocno biję mi serce. Nie powinnam przebywać tak blisko niego. Nie powinnam. A jednak nie mam wyjścia. On codziennie tu wraca. Ba ! Kilka razy dziennie.
-Możesz wstać ?
-Chyba tak - wyjąkałam wyrwana z zadumy
-Pomogę Ci - przytrzymał mnie
-Zamierzasz mnie teraz umyć ?
-Tak
-Gąbką ?
-Myślałem o swoich dłoniach 
-To chyba nie jest najlepszy pomysł - spojrzałam na niego
-Oprzyj się o ścianę 
-Mar ...
-Już Cię dotykałem. Wielokrotnie. Nie zwracaj na to uwagi 
Jak mam nie zwracać na to uwagi skoro jego dotyk mnie podnieca ? I to jeszcze jak ...
-Rozluźnij się - posłał mi uśmiech - nie zjem Cię
-Chcesz mnie dotknąć 
-Nie dla Własnej przyjemności. Po prostu chcę Ci pomóc. Im szybciej będziemy to mieli za sobą tym lepiej

Świetnie. Robi się coraz lepiej.
-No i gotowe - powiedział po kilku minutach owijając mnie w ręcznik
-Dziękuję
-Cała przyjemność po mojej stronie. Dasz sobie radę z ubraniem czy Ci pomóc ?
-Wydaje mi się, że dam radę 
-Okej 
-A co z Tobą ? 
-Wysuszę ubrania zaraz po tym jak pomogę Ci wysuszyć włosy, ale najpierw się ubierz
-Oczywiście - uśmiechnęłam się - możesz się odwrócić 
-Chyba nie mam wyjścia - przewrócił oczami 
Założyłam bieliznę, białe spodnie z małą dziurą, szary duży sweter oraz białe zwyczajne buty i związałam włosy w kitkę. 
-Już - powiedziałam patrząc w lustro
-Będzie Ci cholernie zimno
-Idę tylko do samochodu, a potem do domu. Nic mi nie będzie - zapewniłam go 
-Zdejmuj tę gumkę z włosów - zaśmiał się podłączając suszarkę do gniazdka
-Mogę zostawić mokre i założyć po prostu czapkę
-Nie możesz - stanął za mną - kocham Cię
-Mario - szepnęłam - nie możesz mówić takich rzeczy
-Czemu nie ?
Bo ja też Cię kocham głupku.
-Bo nie - mruknęłam
-To nie jest odpowiedź
Patrzyłam na nasze odbicie w lustrze. Piłkarz tak sprawnie rozczesał moje mokre włosy, a następnie zaczął je cierpliwie suszyć. Był bardzo cierpliwy. Miałam wrażenie, że nie chce zostawić nawet jednego nie dosuszonego kosmyka. Jakby od tego Jakby od tego zależało moje życie.
-Wróć ze mną do domu. Błagam Cię Alex
-Jeszcze nie teraz - spojrzałam na swoje splecione dłonie - daj mi ostatni okres czasu
-Ile ?
-Jeszcze kilkanaście dni 
-Do końca roku ?
-Do końca roku - westchnęłam - niech będzie
-A co jeśli nie wytrzymam ?
-Będziesz musiał - zachichotałam 
~Later~
-Czy to już wszystko ?
-Tak - zapewniłam - możemy iść
-Świetnie - odparła pani Gotze - na pewno nie potrzebujesz wózka ?
-Dam sobie radę. Naprawdę - uśmiechnęłam się
-Mario już kilka razy mnie prosił, żebym o Ciebie dbała - zaśmiała się - coś czuję, że będzie teraz częściej odwiedzał mój dom
-Wiem o tym, ale obiecał dać mi trochę przestrzeni 
-Tylko trochę ? 
-Niestety - zażartowałam
Jakoś udało nam się wyjść z budynku szpitala, chociaż wiele paparazzi polowało na moje zdjęcie. Na szczęście miałyśmy bardzo blisko do auta mamy Mario, więc dobrych ujęć mieli co najwyżej, tylko kilka. I bardzo dobrze. 
-Felix jest w domu i na Ciebie czeka. Mówił, że się stęsknił
-Dawno się z nim nie widziałam - blado się uśmiechnęłam - miło będzie wreszcie spędzić czas razem
-Na odpoczynku - pogroziła mi palcem, ale mimo tego szeroko się uśmiechała 
-Oczywiście. Obiecałam lekarzowi, że będę leżeć w łóżku - oparłam się o zagłówek 
-W porządku
-Czy to na pewno nie problem ? Bo zawsze mogę ...
-To żaden problem Alex. Nie musisz się przejmować 
-Dziękuję
 -Mario mi opowiadał na co się dzisiaj rano umówiliście
-Tak - mruknęłam - zostałam do tego zmuszona
-Jeśli będziesz chciała to ja Ci chętnie pomogę 
-Nie ! - zawołałam nagle - przepraszam, ale po prostu już dzisiaj rano byłam wystarczająco upokorzona
-Myślałam, że Mario wcześniej Ci pomagał
-Nie. To był mój brat
-Rozumiem 
Podjechałyśmy pod dom, w którym byłam już tak wiele razy. Wysiadłam i nie czekając na właścicielkę doszłam do drzwi, otworzyłam je i wpakowałam się do środka. Jakimś cudem udało mi się tak rozebrać z wierzchnich ubrań, żeby nic mnie nie bolało. Po chwili zjawiła się pani Gotze, zaprowadziła mnie na górę i otworzyła przede mną drzwi do sypialni.
-Oto Twój mały kącik na najbliższy czas
-Nie taki mały - uśmiechnęłam się - chyba się położę
-Potrzebujesz czegoś ?
-Na razie nie
-Będę na dole. W razie czego wołaj
-Oczywiście
-Odpocznij Alex - posłała mi uśmiech
Zdążyłam położyć się na łóżku i lekko okryć kocem, gdy do pomieszczenia wpadł najmłodszy brat mojego ukochanego. Bez słowa położył się koło mnie, a ja się do niego przytuliłam.
-Cieszę się, że nic Ci nie jest - szepnął
-Ja też - przyznałam patrząc na ścianę - trochę u Was zostanę
-I bardzo dobrze, słyszałem co zrobił mój brat
-To nie była tylko jego wina
-Może i nie, ale i tak jest palantem 
-Dzięki - zaśmiałam się - pocieszasz mnie
-Jak się czujesz ?
-Coraz lepiej - westchnęłam - mam nadzieje, że do Świąt mi przejdzie 
-Co teraz będzie ? - spytał po chwili 
-W jakim sensie - zmarszczyłam brwi patrząc na niego
-Między Tobą, a Mario
-Na razie nic
-A potem ?
-Chciałabym, żebyśmy do siebie wrócili
-Tak po prostu jakby nic się nigdy nie stało ?
-Przecież nic się nie stało
-Jednak ostro się pożarliście 
-Każde z nas tego żałuje
-Nigdy Was nie zrozumiem - pokręcił z niedowierzaniem głową - serio
-Wystarczy, że będziesz nas kochał - zachichotałam
-To masz jak w banku 
-Felix ...
-Hmm ?
-Masz jakąś dziewczynę ?
-Możliwe - uśmiechnął się
-Gadaj natychmiast - dźgnęłam go palcem w brzuch 
-Zaczęliśmy się spotykać już jakiś czas temu, ale nie wiem czy to coś poważnego
-Jak się nazywa ?
-Lola
-Bardzo mi się podoba to imię - posłałam mu uśmiech - jest w Twoim wieku ?
-Rok młodsza 
-Też fajnie
-Jest zupełnie inna niż moje poprzednie dziewczyny
-Okej - powiedziałam ostrożnie - to dobrze czy źle ?
-Sam nie wiem. Chyba dobrze
-Zakochałeś się w niej ?
-Nie. Jeszcze nie
-Rozumiem
-Ale nie chcę jej stracić
-To zrozumiałe Felix
-Niewiele o niej wiem - westchnął - i chcę ją poznać
-Wtedy może się zakochasz - powiedziałam cicho

Pukanie do drzwi nieco nas zaskoczyło. Modliłam się, żeby to nie był Mario, bo przecież obiecał mi, że dzisiaj się już nie spotkamy. Jakoś po naszym wspólnym prysznicu rano nie mam ochoty się z nim widzieć. Jutro ... ok. Pewnie znowu przyniesie kwiaty. Jednak ku mojego zaskoczeniu zza drzwi wyłoniła się moja najlepsza przyjaciółka. Ruchem ręki pokazałam jej, że może wejść. Wydawała się nieco zakłopotana i rozglądała się dookoła, a ja w tym czasie przyglądałam się właśnie jej. Ubrana była bardzo ładnie. Ciemne jeansy prawie całe zakryła przez długie kozaki za kolano na wysokim obcasie. Do tego założyła luźną koszulę, marynarkę i dobrała małą torebeczkę. Jak na ciężarną prezentowała się wyśmienicie.
-Co Cię do mnie sprowadza ?
-Możemy porozmawiać na osobności ? - spytała patrząc na Felixa
-Ależ oczywiście - poderwał się z łóżka - przepraszam
-Dokończymy jutro - zapewniłam go 
-Wiem wiem - puścił mi oczko, po czym spojrzał na blondynkę - świetnie wyglądasz
-Och dziękuję - delikatnie się zarumieniła i odprowadziła wzrokiem wychodzącego chłopaka - nadal jesteś na mnie zła ?
-Troszeczkę
-Przepraszam - usiadła zawiedziona na fotelu niedaleko łóżka
-Zawiodłam się na Tobie Lena
-Cholernie tego żałuję. Czemu rozmawiasz z Mario i Marco, a ze mną nie ?
-Tak wyszło - wzruszyłam ramionami - ale już Ci wybaczyłam
-Naprawdę ? - spojrzała na mnie z iskierkami w oczach
-Tak. Brakowało mi Ciebie - rozłożyłam ramiona, a ona się do mnie przytuliła
-Bałam się o Ciebie, a potem straciłam Cię z własnej głupoty
-Ale już jestem i nie ma o czym gadać
-Masz racje - uśmiechnęła się
-Jak się czujesz ? - spytałyśmy w tym samym momencie i skwitowałyśmy to śmiechem
-Zacznij - zachęciłam ją
-No to tak - westchnęła jakby nie wiedząc od czego zacząć - dzieciaki coraz mocniej i częściej kopią, zdarzają mi się jakieś skurcze przepowiadające, nie daję rady się sama wykąpać ...
-Coś o tym wiem - mruknęłam 
-... ale ogólnie to nie jest źle. Zawsze mogło być gorzej - dokończyła - a przynajmniej tak mówił lekarz. A teraz mów co u Ciebie
-Wciąż jestem obolała, ale czuję się już dużo lepiej niż te kilkanaście dni temu. Jedyny problem mam z wykąpaniem się czy wysuszeniem sobie włosów - jęknęłam - do dzisiaj pomagał mi Marco
-Co to znaczy do dzisiaj ?
-Chciałam być samodzielna, w szpitalu poszłam pod prysznic, ale źle się poczułam. Znalazł mnie Mario, rozebrał się i mnie wykąpał - zasłoniłam twarz dłońmi - to było takie straszne !
-Przecież widział Cię już nago - zaśmiała się
-Tak, ale kurde on jest jakiś strasznie zdesperowany. Czasami mam go dość - poskarżyłam się - i jeszcze dzisiaj jak mnie mył myślałam, że zwariuję 
-Myślisz, że to zauważył ?
-To, że byłam podniecona do granic możliwości ? Na 100 % ! Wystarczył mi jego uśmiech satysfakcji, gdy jego ręce znajdowały się poniżej mojego brzucha 
-Alex ! - zawołała śmiejąc się - a Ty go trzymasz na dystans 
-Bo to nam wyjdzie na dobre
-Z całą pewnością jak do siebie wrócicie to będziecie się pieprzyli jak króliki. No wiesz ... żeby nadrobić stracony czas
-Właśnie straciłaś miano mojej najlepszej przyjaciółki - rzuciłam w nią poduszką - to było okropne
-Bardzo mi przykro - skrzywiła się, ale widziałam w jej oczach iskierki rozbawienia 
-Kocham go - powiedziałam w końcu - naprawdę go kocham i nigdy więcej nie chcę go stracić
-To dzwoń do niego, żeby zabrał Cię do domu i bądźcie szczęśliwi ! Jezu nawet zajmę się Mają, żebyście mieli trochę czasu dla siebie
-Obiecał, że da mi czas do końca roku
 -No chyba Cię pojebało - prychnęła - wiesz ile każesz mu czekać ?
-Gdyby nie chciał to by nie czekał ! - oburzyłam się
-Lepiej, żebyś nie obudziła się za późno. Czasu nie cofniesz
-Sugerujesz, że jest jakaś kobieta, która może zająć moje miejsce, w każdej chwili ?
-Myślę, że takich kobiet jest więcej niż sobie wyobrażasz 
Przerwałam naszą rozmowę, aby powiedzieć "proszę", bo ktoś akurat zapukał do drzwi. I kolejny raz błagałam, żeby to nie był Mario ... co by było gdyby słyszał naszą rozmowę ? 
-Przyniosłam Wam dok pomarańczowy dziewczyny - uśmiechnęła się pani domu podając, każdej z nas po szklance - polecę teraz na szybkie zakupy, a Wy sobie pogadajcie
-Dziękujemy bardzo - odparła Lena - przyda się
-Powodzenia - mrugnęła jeszcze i wyszła zamykając za sobą drzwi 
-Dzwoń do Mario
-Nie. Potrzebujemy czasu i koniec kropka
-Zaraz są Święta Alex. Naprawdę nie chcesz tego wcześniej naprawić
-Chcę, ale takie staranie się i zaczynanie od nowa jest słodkie
-I przereklamowane, a poza tym macie dziecko i zaplanowany ślub, więc nie pieprz mi tu żadnych farmazonów
-Wiesz, zawsze był z Tobą problem, ale w ciąży przeszłaś samą siebie. Hormony Ci szaleją 
-A, żebyś wiedziała - upiła łyk soku - i to się nie zmieni, póki Twoja sytuacja z Mario też się nie zmieni 
-To szantaż
-Owszem, ale ciężarnej kobiecie się nie odmawia 
-Tym razem zaryzykuję - położyłam się wpatrując w sufit - skończyliście już remont pokoiku ?
-Jasne. Marco tak się grzebie, że nigdy go nie skończymy
-Och, a może chce Ci po prostu zrobić niespodziankę
-Mówił Ci coś ? - ożywiła się trochę 
-Dokładnie ni, ale tak się, tylko głośno zastanawiam
-Szkoda
-Błagam. Powiedz mi, że wybraliście chociaż imiona
-Chyba oszalałaś - zaśmiała się - w ogóle nie jesteśmy zgodni ?
-Jaka literka ? 
-W zasadzie teraz może być każda 
-Harry i Helen - mruknęłam - idealnie, co ?
-Ja myślałam o Michael i Molly 
-Ładne, a co na to Marco ?
-Dorzucił swoje Jonathan i Judy, a i tak stwierdziliśmy, że to w ogóle nie jest to 
-Ehh - westchnęłam - trudno jest wybrać imię dla jednego dziecka, a co dopiero dla dwojga
-Wiem - pokręciła z niedowierzaniem głową 
-Po ślubie chciałabym się postarać o dziecko z Mario - wyznałam
-Poważnie ?
-Yhmm
-Wspaniale - przytuliła mnie - ale to znaczy, że musisz się z nim zejść i wziąć z nim ślub
-A już myślałam, że zapłodni mnie na odległość - powiedziałam sarkastycznie
-Niestety - zaśmiała się wesoło 
-Czy mój brat już Ci się przypadkiem oświadczył ?
-Przypadkiem na pewno nie
-Może on myśli, że będziesz na niego czekała całe życie - zamyśliłam się teatralnie
-Żeby się, tylko nie przeliczył - zażartowała
Lena położyła się obok mnie tak, że stykałyśmy się głowami i obie zamyślone wpatrywałyśmy się w sufit. Nie do wiary, że pod konie stycznia mój starszy braciszek zostanie ojcem dwójki dzieci. Wiedziałam, że będzie pierwszy (choć poniekąd nie był), ale, żeby od razu dwójka. Cholera. Marco Reus jak już coś robi to robi to porządnie. Żałuję, tylko, że rodzice tego nie mogą zobaczyć, chociaż wierzę, że byliby z niego tak samo dumni jak ja jestem. Rodzina nam się trochę rozrasta.
-Kochana będę się już zbierała. Dasz sobie radę ?
-Jest już prawie wieczór, więc spokojnie wezmę jakąś kąpiel i pójdę spać
-Mam zadzwonić do Marco albo Mario, żeby C pomogli ? 
-Nie trzeba - zapewniłam ją - poważnie nie rób sobie kłopotu
-Nie lubię jak tak mówisz - podniosła się do pozycji siedzącej
-Pozdrowisz ode mnie Marco ?

-Jak zwykle - cmoknęła mnie przelotnie w policzek - do zobaczenia wkrótce
-Do zobaczenia - pomachałam jej
Udało mi się odrobinę zasnąć, a jak się obudziłam to na zewnątrz było już bardzo ciemno. To nie możliwe, żebym spała, aż tak długo, żebym obudziła się w środku nocy. A przynajmniej taką mam nadzieje. Sięgnęłam po swój telefon, aby sprawdzić godzinę i okazało się, że jest
dopiero kilka minut po dwudziestej pierwszej. ALE. Oprócz tego, że sprawdziłam godzinę to jeszcze dopatrzyłam się, że mam jedną nieprzeczytaną wiadomości ... oczywiście od Mario.
"Mogę Ci pomóc z prysznicem ? ^^"
Zachichotałam czytając tą krótką wiadomość i od razu zabrałam się za odpisywanie.
"Rano ..." 
Czekając na odpowiedź usiadłam na łóżku po turecku, zapaliłam sobie lampkę nocną i wypiłam resztę soku, która została mi w szklance. I wtedy rozległ się dźwięk nadchodzącej wiadomości.
"Chciałbym, żeby już było rano ..."
"Ja też ..."
"W takim razie ..."
"Tak ?"
"Po co czekać do rana ? ^^" 
"Cierpliwości panie Gotze. Na pewno się to panu przysłuży" 
"Panno Reus czy pani ze mną flirtuje ?"
"A nawet, jeśli to co ?" 
"To wtedy będę musiał panią odwiedzić osobiście i pokazać co o tym myślę"
"Ależ proszę bardzo. Czekam w łóżku ... panie Gotze"
"Cholera ... aż zrobiło mi się ciasno w spodniach ..."
Uśmiechnęłam się sama do siebie i dobre kilka minut myślałam co mu odpisać. Opieprzyć go, a może dalej będę ciągnęła naszą zabawę ? Och ... zdecydowanie to drugie. 
"Zawsze możesz je zdjąć"
"Pod jednym warunkiem ..."
"Tak ?"
"Ty też zdejmiesz spodnie ... skarbie" 
"Jeśli tego właśnie chcesz ... ^^" 

*****

! SURPRISE !

Sama nie wierzyłam w to, że uda mi się napisać ten rozdział, ale w środę wstałam z samego rana, zawzięłam się i tak oto powstał rozdział numer 65 i pojawił się wcześniej niż 5 sierpnia. Mam nadzieje, że się cieszycie ! 
Do następnego (wkrótce)
Buziaki

piątek, 22 lipca 2016

Rozdział 64.

[Alex]
Leżałam na niewygodnym, szpitalnym łóżku i gapiłam się w sufit. Przy okazji liczyłam pęknięcia, które się znajdowały nad moją głową. Jedno, drugie, trzecie ... osiemnaste. Koniec. Drzwi do sali otworzyły się powoli, a moim oczom ukazał się nie kto inny jak mój rodzony brat. Na jego widok musiałam się uśmiechnąć, nawet jeśli za oknem prószył gęsty śnieg, a moje samopoczucie było słabe albo jeszcze gorzej.

-Hej ślicznotko - pogładził mnie po policzku - dobrze Cię znowu widzieć 
-Ciebie też - wtuliłam twarz w jego dłoń 
-Wszyscy Cię będą dzisiaj odwiedzać - usiadł na stołku - podobno lekarze Cię wczoraj wymęczyli 
-Traktowali mnie tak jakbym była jedyną osobą, która wybudziła się ze śpiączki - przewróciłam oczami
-Jak się czujesz ? - ułożył rękę na łóżku, a ja nakryłam ją swoją dłonią 
-Jakby mnie czołg rozjechał - westchnęłam - jak się śmieję albo nawet zbyt głęboko oddycham to boli mnie klatka piersiowa, jak się podnoszę to boli mnie głowa, jak chcę zmienić pozycję to boli mnie wszystko zaczynając od głowy, a kończąc na kostce czy ręce, w której mam wkłucie. Mam wymieniać dalej ?
-Alex miałaś bardzo poważny wypadek, wczoraj wybudziłaś się ze śpiączki i jeszcze długo będziesz dochodziła do siebie - pocałował mnie w czoło - prosiłaś o jakieś leki przeciwbólowe ?
-Podobno jakieś dostaję, ale nie wiem czy one w ogóle działają
-Pogadam z lekarzem, dowiem się co i tak
-Dzięki 
-Chcesz trochę odpocząć zanim przyjdzie Lena i reszta towarzystwa ?
-Nie, mam dość odpoczywania. Możesz tu jeszcze ze mną posiedzieć ?
-Jasne, bardzo chętnie
-Opowiedz mi coś
-Co na przykład ?
-Cokolwiek - westchnęłam zamykając oczy - co się działo jak mnie tu nie było albo jak Twoja kariera albo jak się ma Twoje życie uczuciowe
-Moje życie uczuciowe kręci się wokół Ciebie, ciąży Leny i jeszcze raz ciąży Leny - zaśmiał się - powoli remontujemy pokoik dla dzieci, przygotowujemy się do Świąt i codziennie byliśmy tutaj
-Trochę namieszałam, co ? - zażartowałam
-Raz jeden jedyny w życiu. Więcej tego nie rób
-Obiecuję - szepnęłam
-Wszyscy się o Ciebie martwiliśmy. Naprawdę napędziłaś nam stracha, co Ty sobie myślałaś Alex ? 
-To nie była moja wina, prawda ? - spojrzałam na niego - czy to była moja wina ?
-Nie. Miałaś pierwszeństwo, a poza tym ten facet cholernie przekroczył dozwoloną prędkość
-Co z nim ?
-Ma złamaną rękę, ale nie był w szpitalu dłużej niż kilka godzin - czułam, że piłkarz się spina - prawie Cię zabił, a sam wyszedł z tego bez szwanku 
-Pójdzie do więzienia ?
-Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby tam zgnił - warknął - i już nigdy nie odzyskał prawa jazdy 
-Mario tu był - zmieniłam temat - był tu jak się obudziłam 
-On był tu codziennie. Wracał do domu, tylko spać albo, żeby zobaczyć co z Mają. Pielęgniarki musiały go stąd wyrzucać siłą
-Ale przecież ... - przerwałam, żeby powstrzymać łzy - on mnie nienawidzi za to co zrobiłam
-Dobrze wiesz, że Mario zawsze Cie kochał i nigdy nie przestał 
Już chciałam coś powiedzieć, gdy drzwi gwałtownie się otworzyły i do środka weszła moja przyjaciółka. Podbiegła do mnie na tyle szybko na ile pozwolił jej jej stan, a następnie mnie przytuliła. 
-Strasznie przytyłaś - objęłam ją - prawie Cię nie poznałam
-Tym razem Ci to wybaczę - mruknęła prosto w moją szyję - jak się masz ?
-Boli mnie wszystko. Szczególnie, że tak mocno mnie przytulasz 
-Och. Przepraszam - odsunęła się ode mnie - dobrze wyglądasz
-Szczerze wątpię, ale dziękuję
-Dobra dziewczyny Wy sobie tu pogadajcie, a ja lecę na chwilę załatwić pewną sprawę. Widzimy się później
-Do zobaczenia - powiedziałyśmy prawie w tym samym czasie
Mój brat zdążył wyjść, a Lena zdjęła kurtkę i, po czym spojrzała na mnie wyczekująco.
-Co ?
-Posuń się !
-Chcesz się tutaj położyć ?
-Oczywiście !
-Jesteś szalona siostro - zachichotałam przesuwając się - wiesz jak mnie boli jak się ruszam ?
-Przepraszam - jęknęła kładąc się obok 
-Ja w to nie wierzę - zakryłam sobie twarz dłonią - zajmujesz prawie całe łóżko !
-Nie marudź - położyła mi głowę na ramieniu - chciałam Ci przypomnieć, że za trochę ponad miesiąc urodzę Twoją siostrzenicę i Twojego siostrzeńca 
-Wybraliście już imiona ?
-Oczywiście, że nie. Nawet nie mamy pomysłów
-Zostało Wam strasznie dużo czasu - prychnęłam
-Co panie robią ?! To łóżko tylko dla pacjentów ! - krzyk pielęgniarki przestraszył nas obie - proszę natychmiast zejść !
-Przepraszam - bąknęła Lena - po prostu się stęskniłam 
-Chce mnie pani zabrać na jakieś badania ? - skrzywiłam się
-Tylko sprawdzam jak się pani czuje. Niedługo zmienię pani kroplówkę, a potem ewentualnie dostanie pani jakieś leki przeciwbólowe 
-Dziękuję
-Proszę więcej nie kłaść się do łóżka pacjentki - pogroziła mojej przyjaciółce palcem - bo będę zmuszona panią wyprosić
-Spokojnie, będę już grzeczna - przewróciła oczami 
Kobieta opuściła pomieszczenie, a ja posłałam blondynce blady uśmiech. 
-Trochę nam nie wyszło, co ?
-Tobie nie wyszło moja droga 
-Alex muszę z Tobą o czymś porozmawiać
-Dawaj
-Chodzi o Twoją sytuacje z Mario
-Tak ? - przełknęłam ciężko ślinę 
-Niedawno u Mario pojawił się Roger. Alex Ty wcale nie zdradziłaś Mario. Ja wiem, że trudno w to uwierzyć, ale to wszystko jest jedno wielkie nieporozumienie. Roger Cię nie dotknął, po prostu się Tobą zaopiekował jak byłaś pijana. Pewnie wcześniej by się to wyjaśniło, ale nie mogłam się z nim skontaktować, a on dopiero niedawno przyjechał do Dortmundu. Chciał Ci oddać szalik i wtedy doszło do konfrontacji z Mario. Nie zdradziłaś go - przerwała, żeby na mnie spojrzeć - Alex ? Powiesz coś ?
-Kiedy ?
-Co kiedy ?
-Kiedy Roger powiedział Mario prawdę
-Tego dnia co Marco odwiózł Cię nad jezioro - powiedziała po chwili 
-Jak mogliście mi nie powiedzieć ?! Jak mogliście to ukrywać ?! Czułam się jak ostatnia szmata i myślałam, że zawiodłam osobę, która kocham ! Okłamywaliście mnie ! 
-Chcieliśmy, żebyś trochę się zdystansowała 
-Wyjdź stąd 
-Alex ...
-Wyjdź stąd Lena ! Nie chcę Cię widzieć ! 
Dziewczyna pokornie spuściła wzrok, po czym powoli wyszła z mojej sali zamykając za sobą drzwi. Oparłam obolałą głowę o poduszkę, a po moich policzkach spłynęły gorzkie łzy zawodu. Gdyby mi powiedzieli to nie siedziałabym sama nad jeziorem, tylko wróciłabym do Dortmundu i błagała Mario, żebyśmy o wszystkim zapomnieli. Nie miałabym wypadku, nie byłabym w
śpiączce i wszystko byłoby po staremu. Ale nie. Moi bliscy postanowili ukrywać przede mną prawdę, której tak bardzo potrzebowałam. Zawiodłam się na nich. 
-Hej - usłyszałam znajomy szept - płaczesz ?
-Wyjedź Mario - z trudem przełknęłam ślinę - chcę być sama
-Co się stało ? - spytał odkładając kolorowe kwiaty na stolik nocny 
-Chcę być sama - powtórzyłam z trudem łapiąc gwałtowny wdech 
-Alex - usiadł obok łóżka - powiedz mi, chciałbym Ci jakoś pomóc
-Okłamaliście mnie. Wszyscy. Byłam pewna, że Cię zraniłam i straciłam na zawsze, a tymczasem Wy znaliście prawdę i nic mi nie powiedzieliście ! To była taka zemsta ? Niech sobie pocierpi w samotności, a potem powiemy jej prawdę ?! Gdybym wiedziała to wszystko byłoby inaczej ! - czułam, że, z każdym kolejnym słowem ból się nasila i nie mogę złapał normalnie powietrza, ale nie zwracałam na to uwagi, dopóki nie zabrakło mi tlenu i nie opadłam bez sił na poduszki
-Cholera ! - warknął piłkarz sięgając po maseczkę z tlenem i przykrył mi nią nos i usta, a ja wreszcie poczułam, że oddech wraca do normy, a potem poczułam, że szatyn mocno mnie do siebie przytula - nie wiedziałem, gdzie jesteś, bo Lena i Marco to przede mną ukrywali. Uwierz mi, że gdybym wiedział to bym do Ciebie od razu pojechał. I nie, to nie była zemsta. Zachowałem się w stosunku do Ciebie jak skończony kretyn i bardzo tego żałuję. Zrobię wszystko, żeby Ci udowodnić jak bardzo żałuję swoich słów i jak bardzo Cię kocham
Oddech mocno się unormował, ale za to serce zaczęło mocniej bić. Miałam nadzieje, że piłkarz tego nie poczuje, chociaż miałam na sobie tak cienką koszulę, że wszystko jest możliwe.
-Już lepiej ? - szepnął 
-Tak - odsunęłam się od niego i ściągnęłam maskę - dziękuję 
-Dobrze jest móc znowu spojrzeć w Twoje oczy - uśmiechnął się 
-Dobrze jest móc znowu otworzyć oczy - zachichotałam - Mario chciałabym zobaczyć się z Mają 
-Jasne, zadzwonię do mamy i poproszę, żeby ją przywiozła 
-Wydaję mi się, że to dzięki niej
-Co ?
-Obudziłam się dzięki niej
-Pamiętasz jak byłaś w śpiączce ? - spytał zszokowany 
-Nie wszystko, to było raczej jak przebłyski, tylko niektóre rozmowy, ale tak. Pamiętam
-Czyli to prawda, że należy mówić do ludzi w śpiączce
-Na to wygląda 
Zapadła między nami dość krępująca cisza, więc tylko krążyłam wzrokiem po sali i starałam się nie patrzeć na faceta, którego kocham całym sercem. 
-Potrzebujesz czegoś ?
-Napiłabym się wody 
-Oczywiście - sięgnął po szklankę, do której nalał wody z dzbanka i do tego wziął również łyżeczkę - pielęgniarka mówiła, że tylko małymi łyczkami 
-Dobrze - w ostatniej chwili powstrzymałam się, żeby nie przewrócić oczami 
Mario powoli napełniał małą łyżeczkę wody i ostrożnie przykładał mi do ust, żebym mogła się napić. Trochę jak z Mają, to ma wprawę. 
-Coś jeszcze ?
-Nie dziękuję - ziewnęłam 
-Zadzwonię do mamy, a Ty się może zdrzemnij ? 
-Nie chcę spać - spojrzałam za okno - wiesz, kiedy stąd wyjdę ?
-Zapytam lekarza, jeśli chcesz
-Chcę - westchnęłam - chcę już stąd wyjść
-Obiecuję, że niedługo zabiorę Cię do domu - pocałował mnie w czoło i wyszedł z sali
Patrzyłam na zamknięte drzwi i zastanawiałam się nad tym co powiedział piłkarz. "[...] niedługo zabiorę Cię do  domu". Czy ja chcę wracać z nim do naszego jego domu ? Na pewno nie chcę wracać do domu Marco i do ... Leny. Muszę od nich niej odpocząć. Nie chcę się znowu zawieść. Nie na najbliższych mi osobach. Powinnam się odrobinkę odciąć, ale jak mam to
zrobić ? Zero szans. Mam do wyboru wrócić ze szpitala do Mario albo do Marco i Leny. I nie umiem podjąć tej decyzji. 
-Możemy ? - drzwi się uchyliły i zobaczył mamę szatyna
-Tak ! Oczywiście, że tak - usiłowałam się podnieść, ale ból mi to uniemożliwił 
-Pomogę Ci - piłkarz wyprzedził swoją mamę i córeczkę i podszedł do mnie, aby pomóc mi usiąść, a także poprawił moją poduszkę - jest okej ?
Pokiwałam twierdząco głową i posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech. Mężczyzna odsunął się, a jego mama w tym czasie podała mi dziewczynkę ubraną w słodki, brązowy kubraczek z uszami jak u misia. 
-Mama !
-Słoneczko - zdjęłam jej kaptur i pocałowałam ją w czoło - bardzo się za Tobą stęskniłam 
-Mama ! - przytuliła mnie tak mocno, że aż skrzywiłam się z bólu, skąd ona ma tyle siły ?
-Tak to ja kochanie. Już jestem - zamknęłam oczy wdychając jej dziecięcy zapach
-Od kiedy się rozstaliśmy nie mówi nic innego, tylko "mama" - wyjaśnił Gotze
-Nic innego nie mówisz ? - pogładziłam dziewczynkę po policzku, a ona się uśmiechnęła - kim jest Mario ? Gdzie jest ?
Moja córeczka rozejrzała się dookoła, po czym wskazała palcem na swojego tatę. Potem znowu spojrzała na mnie, przekrzywiła głowę na bok, a ja mimo bólu się roześmiałam. 
-Kim jest Mario ? - spytałam ponownie
-Tata ! - rzuciła unosząc rączki do góry 
-Masz racje - uśmiechnęłam się i spojrzałam na piłkarza - pomożesz mi ją rozebrać ?
-Oczywiście 
-Synku rozbierz ją na korytarzu, a ja porozmawiam z Alex - pani Gotze posłał nam obojgu uśmiech - daj nam 10 minut
-Wracam z dziesięć minut - mruknął tuż przed tym jak wyszedł 
-Jak się czujesz ? - spytała kobieta siadając na stołku obok łóżka
-Bywało lepiej - wzruszyłam ramionami
-Mario wszystko mi opowiedział. Bardzo mi przykro, że tak to się wszystko potoczyło
-Ja dowiedziałam się prawdy, dopiero dzisiaj
-Nie rozumiem
-Wyjechałam do naszego domu nad jeziorem i tam chciałam wszystko przemyśleć. Postanowiłam wyjechać do Nowego Jorku i jak wracałam do Dortmundu to miałam wypadek. Gdybym wiedziała, że wcale nie zdradziłam Mario to zostałabym tutaj i walczyła o niego
-Jeszcze nic straconego
-Wiem, ale zawiodłam się na nich. Na wszystkich. Na Mario, Lenie, Marco ... - westchnęłam - nie mogę się w tym wszystkim odnaleźć
-Daj sobie trochę czasu, jak na razie jesteś obolała, zmęczona. Zobaczysz, że wszystko będzie w porządku. Jak wrócisz do domu ...
-Nie wiem, do którego domu wrócę - przerwałam jej - sama nie wiem czy chcę wracać do domu do Mario, z którego mnie wyrzucił. A do Marco i Leny też nie chcę wracać. Muszę od niej odpocząć
-Więc gdzie chcesz się podziać jak wyjdziesz ze szpitala ?
-Jeszcze nie wiem - uśmiechnęłam się blado - do Nowego Jorku raczej nie dam rady jechać
-Nie będzie to najciekawsza propozycja, ale możesz zamieszkać u nas. Moi chłopcy na pewno nie będą mieli nic przeciwko
-Och to bardzo miłe z pani strony, ale nie będzie to dla pani za duży kłopot ? Mąż, dwóch synów, wnuczka i do tego chora, niedoszła synowa ? - skrzywiłam się - to chyba niezbyt dobre połączenie, prawda ?

-Wierzę, że jeszcze zostaniesz moją synową - uśmiechnęła się - i bardzo chętnie się Tobą zajmę, aż dojdziesz do zdrowia
-Dziękuję. Spada mi pani z nieba
-Tylko obiecaj mi coś
-Co takiego ?
-Spróbujcie się dogadać z Mario. Oboje bardzo się kochacie, chyba nie chcesz tego skreślić ?
-Nie chcę. Nie chcę ich stracić 
-Dobra dziewczyny. Czas minął
-Nie musisz, za każdym razem przynosić mi kwiatów - powiedziałam na widok bukietu w jego rękach 
-To prawda. Nie muszę
-Synku coś duży ten bukiet w porównaniu z poprzednim. Co przeskrobałeś ? - zażartowała jego mama, a ja zachichotałam
-Wtedy nie byłem pewien czy można tu wnosić kwiaty - tłumaczył się - teraz wiem, że można, więc przyniosłem duży bukiet
-Są śliczne. Dziękuję. Wstawisz je do wody ?
-Pewnie
-Rozmawiałeś wcześniej z lekarzem ?
-Tak. Za jakieś dziesięć dni, no może tydzień będziesz mogła wyjść 
-Czyli jeszcze przed Świętami - odetchnęłam z ulgą
-Dokładnie
-Zabieram Alex do siebie jak wyjdzie ze szpitala 
-Słucham ?
-Wyrzuciłeś mnie z domu, jeśli pamiętasz - powiedziałam, zanim zdążyłam się ugryźć w język, a piłkarz spiorunował mnie wzrokiem 
-Dobrze - warknął - jest mi to obojętne 
-Nie wychodź - jęknęłam
-Przecież mnie tu nie chcesz - złapał za klamkę
-Chcę, żebyś został - spojrzałam na niego błagalnie 
-Ale ja nie chcę zostawać - wyszedł trzaskając drzwiami
Nie zwracając uwagi na mamę Mario i Maję, która jak mantrę mówiła "mama" opadłam na poduszkę i pozwoliłam sobie na płacz. 

poniedziałek, 11 lipca 2016

Rozdział 63.

[Lena]
Pierwszy grudnia nadszedł niesamowicie szybko. Pierwszy śnieg pokrył ulice, chodniki, drzewa i domy Dortmundu. Ludzie powoli zaczęli przygotowywać się do Świąt, a ja coraz bardziej przygotowywałam się do swojej nowej roli. Roli mamy. A do tego dochodzą różne problemy związane z remontem w naszym domu, no i oczywiście z Alex, która wciąż nie wybudziła się ze śpiączki. Lekarze twierdzą, że nie można tracić nadziei, bo nieraz ludzie wybudzają się nawet po kilkunastu latach, ale co z tego ? Ja nie chcę na nią czekać kilkunastu lat, chcę, żeby obudziła się jak najszybciej i znowu była z nami. Bez niej jest inaczej, gorzej. Nie mam z kim pogadać, poradzić się i strasznie za nią tęsknię. Marco chodzi przygaszony, bo jego młodsza, ukochana siostrzyczka jest w stanie zagrożenia życia. A Mario ... Mario jest załamany, chociaż bardzo się stara nie pokazywać tego wszystkim to jego najbliżsi wiedzą jaka jest prawda. Wszyscy na zmianę zajmujemy się Mają, żeby nie odczuła tego jak bardzo ta sytuacja jest trudna. Jak zmarła Ann to Maja była tak maleńka, że nie było opcji, żeby ją pamiętała. Może w jakiś przebłyskach kojarzyła jej przyjemny głos, ale po porodzie nie miała szansy go usłyszeć. Z Alex dziewczynka jest związana od początku, traktuje ją jak prawdziwą mamę i samo ich źle rozstanie na nią podziałało . Co będzie jeśli panna Reus nigdy się nie wybudzi albo śpiączka źle podziała na jej mózg ? 
-Skarbie - usłyszałam jak ze mgłą - wstawaj skarbie 
-Która godzina ? - wymruczałam 
-W pół do ósmej 
-Toż to jeszcze noc - jęknęłam
-Masz wizytę u lekarza - pocałował mnie w czoło - wstawaj, zrobię śniadanie
-Yhmm 
-Poważnie mała - zaśmiał się - wstawaj. Oboje nie możemy się spóźnić
-Wiem - niechętnie otworzyłam oczy, usiadłam i przeciągnęłam się - jestem taka gruba
-Jesteś piękna - posłał mi swój niesamowicie seksowny uśmiech - idziesz jeszcze pod prysznic ?
-Sama nie dam rady - mruknęłam - więc prysznic, który braliśmy wieczorem musi mi wystarczyć 
-Uwielbiam brać z Tobą prysznice - pocałował mnie, po czym skierował się do drzwi 
-Do porodu Ci się znudzą
-Na pewno nie !  
Kilka minut później wstałam z łózka, przeszłam do łazienki, gdzie moje niesforne włosy
związałam w bardzo artystycznego koka, z którego pouciekały niektóre kosmyki, a następnie zrobiłam makijaż, który ograniczał się do podkładu, pudru i tuszu do rzęs. I tak nic mi nie pomoże. Z garderoby zgarnęłam cichu, które założyłam na siebie w sypialni. Bielizna, szare, ciążowe jeansy, szara obcisła koszulka z długim rękawem, która nawet jakby była luźna to byłaby obcisła i szary płaszczyk zimowy. Jednym, a raczej dwoma słowami ... dzień szarości. Zgarnęłam iPhone'a z szafki nocnej, zrobiłam sobie jeszcze szybkie selfie w lustrze na Instagrama z podpisem "Rośniemy <3 #trójka#na#jednym#zdjęciu", a potem wsunęłam telefon do kieszeni. Do niewielkiej torebki wrzuciłam wszystkie potrzebne rzeczy, wzięłam teczkę ze swoją ciążową dokumentacją i zeszłam na dół. Marco stał przy kuchence odziany w klubowy dres i robił dla nas jajecznicę. Oparłam się o framugę podziwiając jak śpiewa jedną z piosenek Justina Biebera. Po chwili nałożył na talerze nasze śniadanie i postawił je na stole, a dopiero potem odwrócił się w moją stronę.
-Fajne widoki, co ?
-Występ lepszy - uśmiechnęłam się - i do tego prywatny 
-Dla Ciebie wszystko - przyciągnął mnie do siebie 
-Już się nie mogę doczekać, aż będę dotykała cyckami Twojej klatki piersiowej - mruknęłam, a on głośno się zaśmiał - no co ?
-Kocham Cię - pocałował mnie w czoło 
-A ja kocham Ciebie - położyłam mu dłoń na policzku - zawieziesz mnie do lekarza ?
-Oczywiście
-Pójdę potem do Alex i zobaczę czy coś się zmieniło
-Zadzwoniliby 
-Wiem - odsunęłam się od niego, aby usiąść przy stole 
-Żałuję, że nie mogę iść z Tobą na wizytę
-Masz trening. Rozumiem - upiłam łyk herbaty, a on w tym czasie usiadł naprzeciwko mnie
-Ale jest Ci trochę przykro 
-Tak, jest mi przykro, ale nic na to nie poradzę
-Pogadam jeszcze z trenerem
-A on na pewno zmieni decyzje - prychnęłam - daj spokój Marco. Jest w porządku 
-Nie jest - westchnął 
-Pójdziesz ze mną na następne wizyty. Powinny być jeszcze dwie albo nawet trzy, a potem jeśli będziesz chciał to możesz być przy porodzie
-Chciałaś, żeby to była Alex 
-Tak - spojrzałam w swój talerz - ale Tobie na tym zależy, a ona ... co jeśli się nie obudzi ?
-Nie mów tak - warknął 
-Przepraszam - szepnęłam
-Nie jestem już głodny. Zawołaj mnie jak zjesz to pojedziemy. Pamiętaj, tylko, że nie chcę się spóźnić na trening 
-Jasne - patrzyłam jak mój facet wychodzi z pomieszczenia, po czym wróciłam do jedzenia 
Kilka minut później siedziałam na krześle w przedpokoju i patrzyłam na swoje zimowe botki, jednocześnie czekając na piłkarza. Chciałam się schylić, żeby założyć buty, ale mój brzuch nie za bardzo mi na to pozwalał.
-Ja to zrobię - blondyn uklęknął przede mną, wsunął mi botki na stopy i zasunął suwaki 
-Dziękuje - posłałam mu promienny uśmiech, ale niestety nie został on odwzajemniony

-Gotowa ?
-Tak
-No to chodźmy - zgarnął kluczę i przeszliśmy do garażu 
Wsiadłam do samochodu na miejsce pasażera, ale już się nie odzywałam. Marco jest na mnie zły i nic tego nie zmieni, może po treningu mu przejdzie. Cholera. Mogłam trzymać język za zębami. Chcąc trochę rozluźnić atmosferę między nami położyłam dłoń na jego ręku, ale on nawet nie drgnął. 
-Mogę Cię odebrać po treningu, chyba, że planujesz wrócić wcześniej do domu 
-Nie wiem ile będę siedziała. Zdzwonimy się 
-Jasne, do zobaczenia - cmoknął mnie przelotnie w czoło 
-Kocham Cię - powiedziałam jeszcze, a następnie wysiadłam z samochodu i trzasnęłam drzwiami 
Weszłam do dużego budynku szpitala, pojechałam windą na oddział ginekologiczny. Załatwiłam wszystkie sprawy przy recepcji, rozebrałam się z wierzchniego ubrania i usiadłam na krzesełku czekając na swoją kolej. Dokładnie w tym samym czasie, gdy pielęgniarka zawołała mnie do gabinetu to Marco wbiegł zmachany na korytarz. Podbiegł do mnie, złapał moją twarz w dłonie i pocałował mnie długo i namiętnie. Przywarłam do niego najmocniej jak, tylko mogłam, a z moich oczu wypłynął wodospad łez. Ciąża ...
-Przepraszam - szepnął - cholernie Cię przepraszam. Zachowałem się jak ostatni kretyn 
-Ja też przepraszam - zamknęłam na chwilę oczy rozkoszując się chwilą 
-Zaraz przepadnie Ci wizyta - otarł moje łzy
-A Ty spóźnisz się na trening - zachichotałam - wchodzisz ze mną ?
-Następnym razem - odsunął się ode mnie - muszę lecieć
-Powodzenia
-Kocham Cię - pocałował mnie jeszcze raz i odszedł uśmiechając się jak głupek 
Patrzyłam jak się oddala, dopóki nie zniknął mi z oczu i ku wielkiej radości pielęgniarki weszłam wreszcie do gabinetu, gdzie czekał na mnie mój lekarz.
-Dzień dobry pani Leno. Proszę siadać
-Dzień dobry - usiadłam na krzesełku - dziękuję 
-Który to już tydzień ? - uśmiechnął się
-33
-Czas szybko leci - zajrzał do karty - jak się pani czuję ?
-Wspaniale
-To bardzo dobrze. Już bliżej niż dalej
-Czy teraz będzie gorzej ?
-Czemu tak pani myśli ? - roześmiał się 
-Tak czytałam w internecie - wzruszyłam ramionami 
-Każda ciąża jest inna. Proszę się nie martwić
-Skoro tak pan mówi - prawie niezauważalnie wzruszyłam ramionami 
-Zapraszam na kozetkę. Zrobimy usg i zobaczymy co słychać u dzieciaczków 
-Jasne 
Ułożyłam się wygodnie, podciągnęłam koszulkę pod sam biust, a spodnie opuściłam odrobinę w dół. Lekarz nalał na mój brzuch zimny żel, który rozprowadził po chwili, a na ekranie pojawił się obraz. Jak zahipnotyzowana patrzyłam na moje wspaniałe, malutkie dzieci. 
-Tutaj jest chłopczyk, tu ma rączki, nóżki, tu jest główka, a tutaj dziewczynka, tu ma rączki, tu główka, nóżki, a tutaj spotyka się z bratem - pokazywał mi 
-Czy mogę posłuchać jak biją im serduszka ?
-Oczywiście - przycisnął jakiś przycisk i pomieszczenie wypełnił niesamowity dźwięk dwóch zsynchronizowanych serduszek
-Za każdym razem mnie to zachwyca - szepnęłam ocierając łzy 
-To oczywiste - uśmiechnął się - nagram to pani na płytę 
-Dziękuję 
Z każdej wizyty wracam z nowymi zdjęciami usg i kolejną płytą, ale uwielbiam to. Będę miała wspaniałe pamiątki do końca życia. Kilkanaście minut później opuściłam pomieszczenie i z uśmiechem na ustach skierowałam się na oddział, gdzie leżała Alex.
-Dzień dobry - powiedziałam do pielęgniarki, która akurat wyszła z jej sali - co z nią ?
-Bez zmian pani Leno - westchnęła - przykro mi 
-Jaka jest szansa, że obudzi się na dniach ?
-Nie jestem lekarzem, ale myślę, że szansa jest zawsze
 -Dziękuję- złapałam za klamkę
-Proszę być dobrej myśli - posłała mi serdeczny uśmiech
Kiwnęłam głową na znak zrozumienia, po czym weszłam do sali. Siostra mojego ukochanego leżała w tej samej pozycji co zwykle, bez życia, bez uśmiechu, podłączona do różnych sprzętów i kroplówek. Usiadłam na stołku, wzięłam blondynkę za rękę i pocałowałam ją w dłoń.
-Cześć dziewczynko - zaczęłam drżącym głosem - dobrze Cię widzieć. Wpadłam tak wcześnie, bo byłam u lekarza na wizycie kontrolnej. Dzieci się bardzo dobrze rozwijają, rosną jak na drożdżach. Już niedługo będziemy we czwórkę. Alex bardzo bym chciała, żebyś się obudziła, musisz do nas wrócić. Niedługo są Święta i nie zamierzam ich obchodzić bez Ciebie, nikt z nas nie zamierza. Odpoczęłaś, wyspałaś się i teraz możesz do nas wrócić. Słyszysz mnie ? Proszę daj mi jakiś znak, że mnie słyszysz - oparłam czoło o jej dłoń 
Nagle poczułam jakiś ruch, a modelka ścisnęła moją dłoń. Ledwo, ale ścisnęła. Poderwałam się z miejsca, nacisnęłam przycisk przywołujący pielęgniarki i patrzyłam na twarz blondynki, która nic nie wyrażała. 
-Co się stało ?
-Ścisnęła moją dłoń ! 
-Proszę się odsunąć - rzekł lekarz 
Patrzyłam jak coś do niej mówi, łapię ją za rękę, bada, zapisuje. Ale nic się nie zmieniło, a do tego Alex nie wykazywała, żadnych odruchów.
-Ścisnęła moją dłoń - powtórzyłam 
-Zapraszam na korytarz - lekarz puścił mnie przodem
-Ona naprawdę ścisnęła moją dłoń - spojrzałam na mężczyznę
-Pani Leno ludzie w śpiączce miewają różne odruchy - powiedział spokojnie - a rodzina pacjenta najczęściej żyje nadzieją. Bardzo przykro mi to mówić, ale najwyraźniej się pani przewidziało. Dokładnie wszyscy sprawdziliśmy i nie ma takiej możliwości, żeby pani Alex udało się ścisnąć pani dłoń
-Nie nie, pan nie rozumie - zaprzeczyłam zdenerwowana - nie wymyśliłam sobie tego, ona naprawdę ścisnęła moją dłoń. Czułam to  
-Przykro mi 
-Ale, przecież zaczęła już samodzielnie oddychać, więc to chyba kolejny krok, prawda ?
-Za jakiś czas możliwe, że tak, ale nie dzisiaj
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale zrobiło mi się słabo i w ostatniej chwili oparłam się o ścianę. Lekarz od razu zareagował i po chwili siedziałam już na wózku, a pielęgniarka prowadziła mnie na oddział ginekologiczny. Próbowałam jej wytłumaczyć, że to tylko chwilowe, ale była nieugięta. Niestety okazało się, że mój lekarz przeprowadzał właśnie poród, więc trafiłam pod opiekę miłej pani doktor. Zmierzyła mi ciśnienie, które pod wpływem stresu odrobinkę mi skoczyło, położyła mnie na obserwacje i zleciła badania. Marco mnie zabije. 
-Proszę leżeć, odpoczywać i niczym się nie stresować
-Ale ja muszę iść do mojej przyjaciółki ! A zaraz będzie tu mój chłopak ! Odpocznę w domu 
-Mam nadzieje, że ktoś tu po panią przyjedzie - uśmiechnęła się - chciałabym porozmawiać z pani chłopakiem 
-Po co ?
-Ktoś musi mu uświadomić, że trzeba o panią dbać
Poczułam, że krew odpływa mi z twarzy, a ręce zaczynają się trząść. 
-On o mnie dba. O nas - westchnęłam - jesteśmy teraz wszyscy w trudnej sytuacji 
-Rozumiem, zajrzę do pani niedługo 
-A nie mogę po prostu wyjść ?
-Proszę, żeby pani została, przynajmniej dopóki nie skończy się kroplówka
-Czyli za ile ?
-Do godziny - posłała mi szeroki uśmiech i wyszła
Jęknęłam głośno i sięgnęłam po swoją torebkę, z której wyjęłam telefon. Weszłam w wiadomości i zaczęłam skrobać sms do blondyna. Ależ będzie zły. Znowu.
"Leżę na oddziale ginekologicznym, sala nr 8"
Minęło ponad pół godziny, część kroplówki już zleciała, a ja leżałam i się nudziła. Usiłowałam grać sobie w jakieś gry na telefonie, czytać "newsy" na plotkarskich stronach, ale niestety nic to nie pomagało. Nudziłam się jak mops. Po prostu. Drzwi do sali gwałtownie się otworzyły, a do sali wbiegł Marco. Jak mnie zobaczył to trochę się uspokoił, ale i tak dopiero po chwili podszedł do łóżka, usiadł na krzesełku i złapał mnie za dłoń.
-Nic mi nie jest - wolną ręką przeczesałam mu włosy - zatrzymali mnie tu prawie na siłę 
-Przestraszyłaś mnie - szepnął
-Wiem, przepraszam
-Co się dzieje ?
-Zdenerwowałam się, skoczyło mi ciśnienie i zrobiło mi się słabo. Lekarze tu są strasznie przewrażliwieni 
-Kochanie czym się zdenerwowałaś ? - podniósł na mnie wzrok 
-Alex ścisnęła moją dłoń, ale nikt mi nie wierzy. Lekarz twierdzi, że to niemożliwe, ale ja przecież wiem co czułam ! 
-Obudziła się ? - spytał z nadzieją
-Nie, ale ona nas chyba słyszy. Poprosiłam, żeby dała mi znak, że słyszy, a ona po chwili ścisnęła moją dłoń. Naprawdę Marco ! Nie wymyśliłam sobie tego
-Wiem kochanie, wiem - pocałował mnie w czoło 
-Porozmawiasz z nią doktor, żebym mogła już iść na dół ?
-Nie, najpierw porozmawiam z nią czy nie powinnaś zostać tu na dłużej
-Marco - jęknęłam - nie zrobisz mi tego 
-Nie chcę, żeby coś Wam się stało 
-To przez stres ! 
-Od dziś zero stresu - pocałował mnie
-Doskonale wiesz, że to nie takie proste 
-Nie ważne 
-To jest ważne Marco 
-Zaraz wracam - złożył subtelny pocałunek na mojej dłoni 
-Nigdzie się nie wybieram - prychnęłam - możesz być spokojny
Kilkanaście minut później pielęgniarka zabrała kroplówkę, która już mi się skończyła, wyjęła wenflon, a na jego miejsce nakleiła plaster. 
-Okej, mogę Cię zabrać
-Jest jakieś ale ?
-Nie, tu mam Twoje wyniki - podał mi plik kartek 
-A pani doktor ?
-Zaufała, że wszystko Ci przekażę - zaśmiał się - i, że będę o Ciebie dbał
-Zbajerowałeś ją !
-Możliwe
-Jak zwykle - przewróciłam oczami 
-Nie musisz być zazdrosna - zebrał moje rzeczy
-Wiem, ale i tak jestem - westchnęłam
-Możemy iść ?
-Tak - przytuliłam się do niego - ale do Alex
-W porządku, ale Mario jest u niej
-Chcę mu, tylko powiedzieć, że nas słyszy 
-Okej 
Przez całą drogę na inny oddział Reus wciąż mnie obejmował. Przed salą modelki siedziała pani Gotze, a Maja spała w wózku.

-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do kobiety 
-Dzień dobry - posłała mi uśmiech - ślicznie wyglądasz Leno 
-A dziękuje bardzo
-Mario jest w środku ? - spytał mój facet
-Tak
-Wejdę do niego na chwilę - poinformowałam - a potem możemy wracać do domu 
-W porządku 
Po cichu weszłam do sali, podeszłam do łóżka blondynki i ku własnemu zdziwieniu odkryłam, że szatyn śpi, leżąc na łóżku koło swojej ukochanej. Uśmiechnęłam się na ten widok i nie chciałam przeszkadzać, ale jak szłam już do wyjścia to Mario się przebudził.
-To Ty Lena ?
-Tak, śpij. Przyjdę później 
-Nie, chodź - podniósł się z łóżka, ale wcześniej pocałował dziewczynę w czoło - jak się czujesz ?
-Dobrze, dziękuję
-Marco mówił, że leżysz na oddziale
-Tak, ale nic mi nie jest
-To dobrze - uśmiechnął się
-Nigdy nie przyprowadzałeś tu Mai
-Mama była z nią na spacerze w okolicy i wpadły 
-Przyprowadzisz ją tutaj ?
-Jeszcze nie wiem - wzruszył ramionami 
-Mario muszę Ci coś powiedzieć 
-Co jest ?
-Byłam tu wcześniej i zdarzyło się coś niespodziewanego. Lekarz oczywiście zaprzeczył, ale ja jestem pewna, że tak było. Alex ścisnęła moją dłoń. Tak jakby posłuchała tego co do niej mówię. Poprosiłam, żeby dała znak, że mnie słyszy, a ona po prostu ścisnęła moją dłoń. Nie wiem, czy słyszy nas teraz, czy nie, ale dam sobie rękę uciąć, że są sytuacje, w których nas słyszy
-Lekarz Ci nie uwierzył ?
-Według niego to niemożliwe, bo przy nim nic takiego się nie zdarzyło 
-Przy mnie też nie - westchnął - ale może to chodzi o osobę, która do niej mówi ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami - ale przysięgam Ci, że to się naprawdę stało 
-Wiem - położył mi rękę na ramieniu - i dziękuję 
-Zaczęła oddychać samodzielnie, ruszyła ręką, może to znak, że się obudzi
-Mam nadzieje
-Ja też - położyłam głowę na jego ramieniu, gdy mnie objął
-Boję się, że ona mi nie wybaczy. Obudzi się i stwierdzi, że teraz ona nie chce mieć ze mną nic wspólnego, cholernie ją zawiodłem
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć Mario, myślę, że nikt tego nie wie. Jak się obudzi to porozmawiacie i wszystko sobie wyjaśnicie, a potem zdecydujecie co dalej
-Tak będzie najrozsądniej 
-Racja - uśmiechnęłam się, po czym się od niego odsunęłam - uciekam do domu, kazali mi odpoczywać
-Pewnie, dbaj o siebie
-Jakby coś się działo to dzwoń i pewnie spotkamy się jutro
-Okej, do zobaczenia
-Do zobaczenia, trzymaj się - pocałowałam go w policzek, po czym opuściłam salę
Marco siedział obok mamy swojego przyjaciela i żywo z nią, o czymś dyskutował. Gdy, tylko mnie zobaczył to przerwał rozmowę i podniósł się z miejsca. Jeszcze chwilkę poświęciliśmy pani Gotze, a potem opuściliśmy szpital. 
-Co mówił lekarz ? - spytał piłkarz odpalając samochód
-Wszystko jest w porządku, dzieci rosną i rozwijają się prawidłowo i tak dalej - mruknęłam - mam kolejne zdjęcia, płytę, a jakieś duperele mam w dokumentacji 
-Skoro tak, to w porządku 
-Musimy podjechać jeszcze po jakieś zakupy. Rano zapomniałam Ci powiedzieć 
-A może podrzucę Cię najpierw do domu, a potem zrobię zakupy ? - położył mi dłoń na kolanie 
-Bez przesady - zaśmiałam się - nic mi nie będzie
-Teraz pod koniec ciąży musisz się bardziej oszczędzać
-Chcesz mnie położyć do łóżka na prawie siedem tygodni ?
-Jeśli trzeba będzie - zażartował
-Zapomnij - zachichotałam - nigdy w życiu
-Uparciuch 
-Maaarco 
-Hmm ?
-Kiedy skręcisz wreszcie mebelki w pokoju dzieci ?
-Wkrótce - westchnął - daj mi jeszcze trochę czasu 
~Later~
Umyłam ręce, wytarłam je w mięciutki ręcznik wiszący przy umywalce i opuściłam łazience. Zdążyłam się już przebrać w wygodne spodnie dresowe i dużą bluzę Marco, ale fryzurę i
makijaż pozostawiłam nietknięte.
-Nie ociągaj się tak, tylko chodź, bo obiad wystygnie
-Nie ociągam się, tylko po prostu taką mam teraz prędkość chodzenia - posłałam mu mordercze spojrzenie
-Powiedzmy, że Ci wierzę - uśmiechnął się szeroko 
-Wygląda pysznie - spojrzałam na talerz, na którym czekała na mnie pierś z kurczaka, a do tego warzywa przygotowane na parze 
-Jeśli chcesz to dla Ciebie jest jeszcze ryż w garnku
-Ty nie będziesz jadł ?
-To mi w zupełności wystarczy - zajął miejsce naprzeciwko mnie
-Okej, ja potrzebuje ryżu do szczęścia - wygrzebałam z garnka trochę ryżu na talerz i wróciłam do stołu
-Smacznego  
-I wzajemnie - uśmiechnęłam się

[Alex]
Udało mi się. Udało mi się poruszać. Ciemność opuściła mnie na chwilę, gdy była u mnie Lena i wtedy udało mi się ścisnąć jej dłoń. Kosztowało mnie to jednak bardzo dużo wysiłku, więc zaraz potem dałam się opanować ciemności. Miałam nadzieje, że znowu uda mi się wydostać z jej szponów, chociaż na chwilę, ale trzymała mnie mocno w swoich ramionach. Dopiero głos Mario sprawił, że wróciła mi chwilowa świadomość. Słyszałam, że mówi, że mnie kocha. Dalej mnie kocha. Wciąż mnie kocha. Te słowa były jak ratunek, którego chciałabym się łapać, za każdym razem. 
-Teraz, kiedy już oddychasz samodzielnie mogę całować Twoje wspaniałe usta. Naprawdę kocham je całować, tak samo jak kocham Ciebie skarbie. Od zawsze, na zawsze skradłaś moje serce ...
Skradłam jego serce.
Skradłam jego serce.
Skradłam jego serce.
-... wiesz będę szczery i powiem Ci, że to już robi się strasznie nudne. Ile można spać Alex ? Zawsze byłaś śpiochem, ale teraz to już przesadzasz naprawdę. Obudź się już skarbie ...
Skarbie.
Skarbie.
Skarbie.
-... Lena mi mówiła, że ścisnęłaś jej dłoń. To cudownie naprawdę, ale chciałbym, żebyś to powtórzyła ze mną. Możesz ścisnąć moją dłoń skarbie ? Proszę, tylko raz, a potem dam Ci spokój, tylko raz
Tak bardzo chciałam to zrobić, składałam w to całe swoje siły, ale nic mi nie wychodziło. Pomyślałam, że spróbuję ruszyć, tylko palcem, ale to też nic nie dało. Jakby moja ręka była odcięta od myśli i starań. Mario zaczął mówić coś jeszcze, ale już nie rozumiałam, ani nie słyszałam co. Kolejny raz dałam się pochłonąć przez ciemność.
-M....
Co to ? Znam ten głos. 
-Ma ...
Coraz wyraźniejszy, pomagał wydostać się z mojej otchłani 
-Mam ... 
Maja.
-Mama ! Mama ! Mama !
Och słoneczko. Chciałam dać znać, że doskonale ją słyszę, chciałam się ruszyć, ale nie mogłam znaleźć na to siły. Nagle poczułam, że małe, delikatnie rączki błądzą po mojej twarzy dokładnie ją badając. Oczy, usta, nos, policzki ...
-Mama ! - radosny głosik nie przestawał pobrzmiewać w moich uszach 
Córeczka, moja mała córeczka. Muszę ją zobaczyć, dotknąć, poczuć jej dziecięcy zapach. Muszę ... Całe moje siły skumulowane w jednym miejscu zaczęły rozchodzić się po całym ciele.
-Mama !
Najpierw poruszyłam palcem, potem ręką, zaczęłam mrugać oczami. Nie wiedziałam czy na pewno to się dzieje, ale dalej do tego dążyłam, aż nagle ... otworzyłam oczy. Światło i białe ściany, a także wszystko dookoła bardzo mnie raziły, ale nie chciałam znowu wpadać w ciemność.
-MAMA ! 
Starałam się dojrzeć moją malutką kruszynkę, ale ból głowy był tak niesamowicie ogromny, że nie mogłam nią ruszyć. Chciałam się odezwać, ale z mojego obolałego, suchego gardła wydobyło się jedynie ciche chrząknięcie. 
-Alex ? - usłyszałam pełen nadziei głos mojego ukochanego