piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 15.

[Mario]
Moje życie jest teraz strasznie zakręcone. Kochałem Ann, brakuje mi jej, minęło bardzo niewiele czasu od jej śmierci, ale z drugiej strony jest Alex. Nigdy nie przestałem jej kochać, nigdy nie zapomniałem, zawsze była i będzie dla mnie najważniejsza. Tylko, że jakbym z nią był to byłoby nie fair wobec Ann. Może ona patrzy na nas z góry i chce, żebym był szczęśliwy, a Maja miała matkę ? Maja pokochała Alex, a dziewczyna ją. Czy ona dalej mnie kocha ? To nie była tylko jej wina, że się rozstaliśmy, ja tez jestem winny. Mogłem za nią pobiec, zatrzymać, mogłem zrobić wiele rzeczy. Zamiast tego stałem tam jak kolek i nie wiedziałem co myśleć. To był szok. Nasze ostatnie spotkanie. Jak tylko przechodziłem do Marco to ona mnie unikała, nie widziałem jej. Nie rozmawialiśmy, nie widywaliśmy się, tak jakbyśmy się nigdy nie poznali. Nigdy nie byli razem. Zupełnie obcy dla siebie ludzie. To strasznie bolało. Nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić. Wszyscy mnie pocieszali. Jedyną osobą, która na prawdę mi pomogła była właśnie Ann. Na początku nic między nami nie było, ale potem coś do niej poczułem. Ona starała się mnie trzymać na dystans, ale w końcu się poddała. Zakochałem się. Nie wiedziałem kiedy wróci Alex, czy w ogóle wróci, czy będzie kogoś miała. Miałem czekać, aż wróci nie wiadomo kiedy, nie wiadomo czy sama ? Chciałem tak zrobić, ale poznałem panią Brommel. Jak dowiedziałem się, że będę ojcem byłem najszczęśliwszym mężczyzną na Ziemi, ale gdzieś w głębi serca było mi przykro, że nie będę miał dziecka z Alex. Moja narzeczona wiedziała o siostrze mojego brata, nie prosiła, żebym zapomniał, czasami sama o niej mówiła.
Spojrzałem na zdjęcie mojej pierwszej miłości, które stało na biurku w gabinecie. Pomieszczenie

było moje, ale urządzała je modelka. Widać to gołym okiem, ale podoba mi się, pasuje to wystroju całego domu.
-Kocham Cię - uśmiechnąłem się do zdjęcia
Moja córka jest dzisiaj wyjątkowo grzeczna. Ubrałem ją, przygotowałem wózek i wyszliśmy na spacer. Postanowiłem pójść z nią na cmentarz, jednak najpierw poszliśmy do parku. Było bardzo ciepło i świeciło słońce, więc nie musiałem się przejmować. Dumnie prowadziłem wózek z córką i robiłem do niej głupie miny. Uśmiechała się delikatnie, a ja się nią zachwycałem. Jest taka cudna.
-Zgadnij kto - ktoś położył dłonie na moich oczach
-Witaj Alex - uśmiechnąłem się
-Skąd wiedziałeś ?
-Domyśliłem się - zaśmiałem się
-Dokąd zmierzacie ? - nachyliła się nad wózkiem i cmoknęła małą w czoło
-A tak sobie spacerujemy
-To świetnie - posłała mi szeroki uśmiech
-Będę się zbierała
-Biegasz - zdziwiłem się
-Spostrzegawczość
-To leć, nie będę Ci przerywał
-Do zobaczenia - odbiegła, a my ruszyliśmy dalej. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy już na cmentarzu. Zapaliłem dwa znicze, pomodliłem się i ruszyłem w stronę powrotną. Mała była już trochę zmęczona, więc zasnęła, a ja się śpieszyłem, bo pewnie niedługo się obudzi i będzie głodna.
Kiedy dotarłem do domu to wprowadziłem wózek, postawiłem go przy drzwiach do kuchni, a sam przygotowałem dla córki jedzenie. Zrobiłem dla siebie też jakiś obiad i zjadłem go.

[Alex]
Po obiedzie w towarzystwie mojego brata i przyjaciółki wróciłam do domu. Ogarnęłam parę rzeczy, przebrałam się i wyszłam biegać. Przebiegałam sobie spokojnie przez park, kiedy zobaczyłam
Mario. Po cichu do niego podbiegłam, chwile pogadaliśmy, ale za chwile odbiegałam z powrotem. Zaliczyłam kilka kilometrów, a zaraz potem wróciłam do domu. Mojego brata nadal nie było, ale cóż się dziwić, skoro jest z Leną. Wzięłam kąpiel, a potem się przebrałam. Założyłam na siebie króciutkie szorty, luźną bluzkę i wyszłam do ogrodu. Bardzo lubię spędzać tu czas. Mój brat ładnie to zrobi, ale w sumie to chyba jego ogrodnicy, a nie on. No cóż, liczą się chęci. Usiadłam sobie na tarasowej kanapie, założyłam okulary i zamknęłam oczy. Jak teraz na początku kwietnia jest tak ciepło, to co będzie potem.
-Jesteśmy !
-Ok !
-Co tam ? - Lenka zasłoniła mi słońce
-Stabilnie, a tam ?
-Dobrze jest - cicho zachichotała
-Co z moim bratem ?
-Poszedł po coś do picia
-Pytam o Wasze relacje
-Jest w porządku
-Będą z tego dzieci ?
-Chciałabyś
-Ja bym chciała, Ty byś chciała
-Co byście chciały ?
-Żebyście z Leną miały dzidziusia - uśmiechnęłam się
-Czemu nie - chłopak ją objął
-Już to widzę - nie wyrwała mu się
-Wyślemy gdzieś Alex wieczorem
-Jesteście niemożliwi - wybuchła śmiechem
-Bez przesady - posłaliśmy jej uśmiech
-A co tam z Mario ?
-Jest ok
-Gadaliście dzisiaj po treningu
-Żeby tylko
-No to opowiadaj co się stało - podniosłam się do pozycji siedzącej, a dziewczyna usiadła obok mnie
-Prawie mnie pocałował, ale ja tak jakby się odsunęłam
-Żartujesz ?
-Nie
-Jesteś głupia
-Nie prawda, po prostu on dopiero co stracił narzeczoną
-Wiem do czego zmierzasz i odpowiem na Twoje pytanie. Nie, nie będziesz zabawką, którą się pocieszy i rzuci w kąt
-No ja wiem, ale mimo wszystko niezręcznie wyszło
-Jakbyś się nie odsunęła ... - przerwałam jej

-Ale się odsunęłam
-Coraz częściej dochodzę do wniosku, że miłość jest nie dla mnie - moja przyjaciółka westchnęła
-Błagam Cię, to ja powinnam to mówić
-Dziewczyny co Wy macie z tą nieszczęśliwą miłością ?! Jesteście młode, możecie mieć każdego
-Nie każdy nas chce
-Nie każdy musi Was chcieć, wystarczy Wam jeden
-Mój brat mądrze gada
-Wiadomo, najstarszy
-To, że najstarszy nie znaczy, że najmądrzejszy
-Jakby to od tego zależało to byłabym najgłupsza
-Oj tam, przesadzasz
-Mam ochotę na jakaś wycieczkę
-To jedźcie, a zostanę
-Jedź z nami
-Nie Lenka, bawcie się dobrze
-To co Marco pojedziemy ?
-Jasne tylko gdzie ?
-Znasz jakieś fajne miejsca ?
-Jasne
-To zdaję się całkowicie na Ciebie
-Och jak mi miło
-Ja spadam do siebie - zabrałam swoje rzeczy
-Ej no chyba się nie obrażasz
-Nie spokojnie - uśmiechnęłam się
-Wpadnę zaraz do Ciebie
-Pogadamy jutro Lena - puściłam jej oczko
-Jak chcesz
-Miłej wycieczki - zwinęłam z kuchni sok, a zaraz potem poszłam do swojej sypialni. Zamknęłam za sobą drzwi, puściłam muzykę i rozłożyłam się na łóżku. Jedyne o czym marzyłam to Mario.
*** Niektórzy pamiętają swój pierwszy pocałunek. Ja też pamiętam. Doskonale ... Może powinnam zapomnieć ? Problem w tym, że nie chcę. Ani teraz, ani nigdy.
-Ej chodźmy nad wodę
-Mario to jest daleko
-Nie aż tak bardzo
-Nie, nie mamy nawet koca
-Kto tak powiedział ?
-Myślałam ... - przerwał mi
-Wszystko mam tu - wskazał na swój plecak
-Zaplanowałeś to
-Jasne, że tak
-O nie ! To ja nie idę !
-Odmówisz swojemu chłopakowi ?
-No nie - zaśmiałam się
-To idziemy
-Dobra, to szybko
-Idę szybko - przewrócił oczami
Doszliśmy dopiero po godzinie, więc jak tylko Mario rozłożył koc to się na nim położyłam.
-Idziemy pływać ? - usiadł na mnie
-Spadaj
-No chodź
-No niee - westchnęłam
-Bo wrzucę Cię w ciuchach
-Będzie mi wtedy zimno
-Kocham Cię głuptasie
-Nie mam kostiumu - wybuchłam śmiechem
-No tak, mogłem się domyślić
-Weź mi pomóż - wyciągnęłam ręce do góry, a on mnie podniósł
-Wsiadamy do łódki
-A jak zabiorą nam rzeczy ?
-Kicia rzadko tu ktoś przychodzi
-Trudno, ale i tak je weźmiemy - zapakowałam wszystko do drewnianej łódeczki, a potem do niej wsiadłam
-Nie wierzę, że wypłynąłem tak daleko z takim grubasem
-Zabiłabym Cię, ale nie będę miała jak potem wrócić
-Nie zrobiłabyś tego
-Jesteś pewien ?
-No dawaj - wstałam, żeby do niego podejść, a on jakoś dziwnie mnie złapał i wpadliśmy do wody
-Ty debilu !
-Przepraszam nie chciałem
-Pff - odwróciłam się od niego plecami, ale nie odpłynęłam
-Alex skarbie
-Co ?
-Nie fochaj się - przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Po raz pierwszy. Jezu jak cudownie. Smak jego ust jest tak boski, że mogłabym go kosztować cały czas. Mogę zostać koneserem jego ust. Bardzo chętnie.***

-Mała my lecimy, będziemy jakoś późno w nocy
-Spokojnie dam sobie radę
-Jakby co to dzwoń do Mario
-Bawcie się dobrze - puściłam mu oczko
-Alex - ukucnął przede mną - myślisz, że ona mnie kocha ?
-Kto ?
-Lena
-Tak, tak ! Na pewno - przytuliłam go
-Spróbuje, zakochałem się
-To szybko - szturchnęłam go - trzymam kciuki
-Ja też trzymam kciuki - uśmiechnął się - za Ciebie i Mario
-Nie ma powodu
-Pogadamy jeszcze o tym - opuścił mój pokój
-Na pewno - powiedziałam sama do siebie - chciałbyś
Odblokowałam swój telefon i zalogowałam się na Facebooka, przejrzałam trochę tablice i polubiłam kilka rzeczy. Wstawiłam jakieś zdjęcie na Insta, a potem odłożyłam iPhona. Przykryłam się kocem, nakryłam twarz poduszką i zasnęłam. W sumie było jeszcze dość wcześnie, więc można nazwać to drzemką.
Obudziłam się po jakiś dwóch godzinach, byłam strasznie głodna, ale się wyspałam. Z zamrażarki wyciągnęłam pudełko z sorbetem truskawkowym, łyżeczkę i usiadłam przed telewizorem. Leciała powtórka jakiegoś meczu, ale była już druga połowa, więc zaraz się będzie kończył. Ponieważ pudełko było niewielkie to bardzo szybko je zjadłam, odłożyłam na stolik, bo już nie chciało mi się
ruszać do kuchni.
-Cześć
-Hej Lewy - cmoknęłam go w policzek
-Marco nie ma ?
-Pojechał na wycieczkę z Leną
-A co Ty tak sama siedzisz ?
-A z kim mam siedzieć ? - zaśmiałam się
-No nie wiem
-Chcesz poczekać ?
-Nie, spadam do domu
-Zadzwoń do niego, może jutro się spotkacie
-Dzięki, pa
-Paa - wyszedł z naszego domu, a ja poszłam za nim i zamknęłam drzwi na klucz
-Ciekawe co ja mam teraz robić - westchnęłam
*****

Coś Wam trudno idzie komentowanie, a ja nie chce, żeby jedna osoba komentowała z Anonima. 
11 komentarzy - Następny Rozdział 

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 14.

[Alex]
Wstałam bardzo wcześnie rano, bo wieczorem nie położyłam się późno. Postanowiłam, że skoro Mario zależy na naszej przyjaźni to ok niech będzie. Zgadzam się na przyjaźń. I zamierzam o nią zawalczyć. Jak tylko się obudziłam to napisałam do niego wiadomość, zresztą bardzo szybko mi odpisał. No tak, jego córka wstaje wcześnie rano.
"Dzień dobry przystojniaku"
"Hej piękna :*"
"Jakie plany na dziś ?"
"Trening, a potem Maja :3"
"No tak, typowy schemat"
"A Ty co będziesz robiła ?"
"Nie wiem, może spotkam się z Leną"
"Jak zwykle niezdecydowana ? :*"
"Czemu znak zapytania ? Hehe xd mam jeszcze dwa tygodnie wolnego ;p"
"No to pogadamy za ... za ile ? Nie wiem czemu xd"
"Za miesiąc chyba xd bo sesje zajmą ze 2 tygodnie :3"
"Lubisz to ?"
"Modeling ? Oczywiście, że lubię <3"
"Wiesz pogadamy potem :D baw się dobrze :*"
"Pa :3 Ty też ;)"
Odłożyłam telefon i nie widziałam co mam robić. Nie chciało mi się wstawać, ale już nie zasnę. Och jakie ja mam trudne życie.
-Marco ! - krzyknęłam
Cisza.
-Reus !
Cisza.
-Co za śpioch - powiedziałam sama do siebie. Podniosłam się powoli z łóżka, zarzuciłam na siebie cokolwiek i opuściłam swoją sypialnie. Zeszłam na dół, zjadłam sobie śniadanko, wypiłam kawę, a potem przygotowałam to samo dla swojego brata. Z tego co wiem to chłopaki mają dzisiaj trening na 8:30, jest 6:24, więc nich mój słodki blondynek sobie jeszcze pośpi.
-W co mam się ubrać ? - pomyślałam stojąc po środku garderoby - ugh ! Alex skup się !
Dobra dałam radę, po kilkunastu minutach udało mi się znaleźć coś odpowiedniego do ubrania.
Wybrałam sobie ciemne jeansy, jasną jeansową koszule i błękitne vansy. Wybrałam jeszcze czarną torebkę od Michaela Korsa. Włosy związałam w niedbałego kucyka, a makijaż zrobiłam delikatny i zarazem bardzo naturalny. Byłam pewna, że minęło mało czasu, ale jak spojrzałam na zegarek to było już grubo po 7. Przeszłam do sypialni piłkarza, która znajdowała się kawałek dalej od mojej.
-Wstawaj braciszku
-Nie ma takiej opcji nawet
-Trening masz zaraz
-Obudź mnie potem
-No, ale Marco jest już po 7
-To obudź mnie potem
-Jezu Marco wstawaj natychmiast !
-Pod jednym warunkiem
-Śniadanie stoi na stole, kawę zaraz zrobię, ale rusz się
-Dobra - odkrył się, ale dalej leżał. Olałam go i wyszłam, jak byłam już na dole to zrobiłam mu tą kawę, niech ma i się cieszy.
-Alex ! - wrzasnął z góry
-Tak ?
-Gdzie jest moja torba treningowa ?
-W przedpokoju !
-Dobra, dzięki - za chwile znalazł się obok mnie. Usiadł przy stole, szybko wciągnął śniadanie i popił kawą.
-Lecisz już ?
-Tak - cmoknął mnie w polik
-Powodzenia
-Dziękuje
Jezu jak mi się nic nie chce, przez przyjazd do Dortmundu złapałam takiego lenia, że szok. Ciągle mam jakiś pomysł, ale potem jednak mi się nie chce tego robić albo stwierdzam, że jestem za bardzo zmęczona. W końcu dzisiaj podjęłam decyzje, spotykam się z Leną.
"Hej słońce :* co robisz dzisiaj ?"
"Hej <3 chyba poszukam sobie jakieś pracy, a Ty ?"
"Chciałam się spotkać, nudno jest jakoś"
"Nie masz mnie jeszcze dość ?"
"Ciebie nigdy ! <3"
"To co gdzie i o której ?"
"Aaa <3 Kocham Cię :* o 11 pod stadionem"
"Czemu akurat tam ?"
"Potem Co powiem :*"
"Okej <33 będę na pewno :*"
"Do zobaczenia :*"
-Marco mnie zabije - zaśmiałam się, a zaraz potem wysłałam mu wiadomość
"Będziemy z Leną o 11 pod stadionem :3 akurat kończysz trening ;p poczekamy :3 do zobaczenia braciszku :* nie obijaj się !"
Widziałam, że mój kochany rudzielec już zaczął trening, więc dopiero potem odczyta mojego sms. Będzie zapewne troszeczkę zdziwiony, ale co ja na to poradzę, nie moja wina. Takie jest jego
ciężkie życie ze mną w roli głównej.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale włączyłam swojego laptopa i w wyszukiwarce Google wpisałam
hasło "Ann - Kathrin Brommel". Przeczytałam kilkanaście artykułów, notatek, informacji. Cholera muszę z nią pogadać. Kiepsko brzmi, ale co ja poradzę na to, że tak czuje ?! Poderwałam się z miejsca, zabrałam torebkę i wybiegałam z domu.
Po jakimś czasie znalazłam się pod cmentarzem, kupiłam znicz, jakieś kwiaty i weszłam. Doskonale zapamiętałam drogę na jej grób. Podeszłam do niego, przeczytałam i policzyłam sobie ile miała lat. Była taka młoda.
"Ann-Kathrin Brommel
ur. 06.12.1989r.
zm. 20.04.2013r.
Spoczywaj w pokoju"
-Hej Ann, nie wiem co o mnie myślałaś, nie wiem nawet czy chce wiedzieć. Może nie życzysz sobie, żebym tu była ? Ja chciałam tylko Cię przeprosić. Nie chciałam Twojej śmierci, nie zasłużyłaś na nią, nie teraz. Miałaś narzeczonego, dziecko w drodze, czy to przeze mnie mieliście wypadek ? Ann wiem, że byłaś i zawsze będziesz ważna dla Mario, ja nie chce Ci go odebrać - pojedyncze łzy spływały po moich policzkach - tylko ja go kocham, wiesz ? Nie chciałam wyjeżdżać, nie wiedziałam, że to tak długo potrwa, nie wiedziałam, że on sobie kogoś znajdzie. Może ja na niego nie zasłużyłam ? Czy to jest kara ? - spojrzałam w górę, w niebo - ja na prawdę nie życzyłam Ci nic złego. Przepraszam Cię
-To nie jest Twoja wina - odwróciłam się i ujrzałam Felixa. Chłopak nic więcej nie mówił, po prostu podszedł, ukucnął przy mnie i mocno mnie przytulił
-Dziękuje - szepnęłam
-Oj daj spokój, przyjaźnimy się
-Czy on mi kiedyś wybaczy ?
-Wybaczył Ci już dawno temu
-Nie jestem tego taka pewna
-Zaufaj mi, ja wiem
-Ok - leciutko zachichotałam - która godzina ?
-10:30
-Już ? Och muszę lecieć, jestem umówiona
-Ja zresztą też - podniósł się i mi też pomógł
-Do zobaczenia i dziękuje jeszcze raz
-Nie ma za co - rozeszliśmy się. Dobiegłam do auta, poprawiłam swój make-up, żeby nikt się nie zorientował i ruszyłam na stadion. Kiedy zostawiłam auto na parkingu to zauważyłam, że Lena już na mnie czeka. Zgarnęłam z miejsca pasażera torebkę i wysiadłam.
-Witaj piękna - pocałowałam ją w policzek
-Hej, jak dobrze Cię widzieć
-No widzisz - zaśmiałam się
-Po co tu jesteśmy ?
-Jak to po co ? Mój brat kończy trening
-Twój brat i Mario
-Nie wiem o czym Ty do mnie mówisz
-Jasne jasne - wybucha śmiechem, a ja strzeliłam foszka
-Teraz to już możesz o mnie zapomnieć - odwróciłam się
-Nie zamierzam - ktoś znienacka mnie przytulił i szepnął do mojego ucha. Ktoś czyli Mario Gotze.
-A idź Ty, kłócę się z Leną
-Chyba Twój brat to wykorzystał
-A to menda - zażartowałam
-To jest Twój kochany braciszek przypominam Ci
-A ja dzisiaj widziałam Twojego kochanego braciszka
-Tak ? A gdzie ?
-Na cmentarzu
-Co Ty tam robiłaś ?
-Byłam u Ann - uśmiechnęłam się niepewnie
-Staram się być tam często
-Grób jest oczyszczony
-Jej matka codziennie tam przesiaduje
-Właśnie, co z nią ?
-Pisze, dzwoni, grozi
-Mario jak będę mogła Ci jakoś pomóc
-Dam sobie rade, mam dobrych prawników. Nie odbierze mi jej
-Wiem - posłałam mu porozumiewawcze spojrzenie
-Alex ! Rusz się !
-Nie krzycz na mnie !
-To się ogarnij !
-Sam się ogarnij Reus !
-Ciekawe kto tu jest jeszcze Reus
-No ciekawe - zaśmiałam się
-Jedziemy razem na obiad ?
-Okeej - uśmiechnęłam się
-To Lena jedzie ze mną
-Dzięki - westchnęłam
-Wiem, że kochasz mnie tak samo jak ja Ciebie
-No raczej - wsiedli do auta mojego brata
-Alex !

-Hmm ?
-Przepraszam - zrobił krok do przodu i złapał mnie za biodra
-Mario
-Cii - spojrzał mi w oczy i powoli zmniejszał odległość
-To nie jest odpowiedni czas - odsunęłam się, chociaż tak bardzo tego nie chciałam
-Ja chciałem tylko
-Już ja dobrze wiem co Ty chciałeś
-Będę lecieć, pa
-Pa - posłałam mu uśmiech
-Do zobaczenia niedługo. Mam nadzieje - on również wsiadł do auta. Szybko zrobiłam to samo, bo pewnie moi zakochańce są już na miejscu.
*** Mario ... Hmm ... Zawsze był pewny siebie, podobał mi się, miał i dalej ma w sobie to coś. Kedy go poznałam to traktował mnie tylko jak siostrę kumpla, a potem z czasem i z jego i z mojej strony było coś więcej. Chciałam tego, gdzieś w głębi serca zawsze tego pragnęłam.
-Podobam Ci się ?
-Tak, jasne
-To powiedz, że jestem przystojny
-Nie - zaśmiałam się
-No weź to powiedz
-Chciałbyś
-Alex noo
-Nawet o tym nie myśl
-No, ale powiedz
-Dobra !
-Tooo ...
-Jesteś przystojny
-Wiem - zaśmiał się
-Mario Ty deklu
-Co ?!
-Po co kazałeś mi to mówić ?
-Bo chciałem to usłyszeć
-Narcyz
-Pff, chciałabyś
-Jesteś gejem ? - zażartowałam
-A chciałabyś ?
-Nie nigdy
-No widzisz
-To jesteś czy nie ?
-Nie nigdy
-Powtórzyłeś po mnie
-Nie mój problem
-Nie lubię Cię - wystawiłam język w jego stronę ***
*****
15 komentarzy - Następny Rozdział 

poniedziałek, 14 lipca 2014

UDAŁO SIĘ !

13.07.2014 r. - niedziela :D
ta data zostanie w mojej pamięci na długo. Od początku Mundialu kibicowałam Reprezentacji Niemiec, oglądałam każdy mecz, stresowałam się przed i cieszyłam po <3 Po meczu z Brazylią byłam w siódmym niebie, z niecierpliwością czekałam na Finał. Wczoraj już nie było tak kolorowo, bo Argentyna bardzo dobrze grała i stwarzała mnóstwo akcji. Jednak mój ukochany pulpecik (tak mowa o Mario Götze) wszedł na boisko, a potem w dogrywce strzelił gola. Tym samym został bohaterem finału i jego drużyna WYGRAŁA MISTRZOSTWA ŚWIATA <3 NIEZMIERNIE SIĘ Z TEGO POWODU CIESZĘ <3 BRAWO !



JESTEM RÓWNIEŻ DUMNA Z MARIO ZA TO JEGO CUDOWNY GEST. POKAZUJĄC KOSZULKĘ MARCO ZACHOWAŁ SIĘ JAK PRAWDZIWY PRZYJACIEL <3 BRAWO ! GOTZEUS FOREVER ! 


JESTEM Z WAS DUMNA <3 















piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 13.

[Mario]
Po wyjściu Alex nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Dzwoniłem do niej, pisałem, ale nie uzyskałem żadnej wiadomości zwrotnej. Usiadłem zmęczony na kanapie i myślałem co mam zrobić. W pewnym momencie z góry usłyszałem płacz swojej córki, więc poderwałem się z miejsca i pobiegłem tam. Wziąłem ją na ręce, pochodziłem z nią po pomieszczeniu, a kiedy wreszcie zaczęła przysypiać to usiadłem z nią w fotelu.
Zamknąłem oczy, ale pilnowałem się, żeby nie zasnąć, w końcu trzymam na rękach swój skarb, najważniejszą osobę w swoim życiu.
-Pokłóciłem się trochę z ciocią wiesz ? Jesteś dla mnie najważniejsza, ale ona też jest dla mnie ważna i nie chciałbym jej stracić. Nigdy nie zapomnę o Twojej mamie, ale minęło za mało czasu od jej śmierci, żebym był z Alex. Nic nie rozumiesz ja to wiem, ale kocham Cię córeczko - cmoknąłem ją w czoło, a zaraz odłożyłem ją do łóżeczka.
Sam poszedłem do sypialni, wziąłem potem prysznic, ubrałem białe bokserki Nike, założyłem jeszcze szare, długie spodnie od piżamy i położyłem się do łóżka. Długo nie mogłem zasnąć, bo cały czas myślałem o młodej Niemce, zastanawiałem się też czy Ann patrzy na nas z góry. Czy jakbym był z Alex to byłoby fair wobec mojej zmarłej narzeczonej. Czy to będzie fair wobec Mai. Ona jest moją córką, kocham ją, chciałbym, żeby miała mamę, ale wiem, że na pewno nigdy nie pozwolę jej zapomnieć o Ann. Ona zawsze będzie w moim sercu, w moim i Mai.
[Alex]
~Next Day~
Obudziłam się w środku nocy, otworzyłam powoli oczy i wzięłam z szafki nocnej telefon. Chciałam sprawdzić godzinę, ale oprócz tego zobaczyłam coś co przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Miałam 43 nieodebrane połączenia od Mario i 11 nieprzeczytanych wiadomości. Odłożyłam na chwile telefon, narzuciłam długi sweter na ramiona i zeszłam na dół, tam zrobiłam sobie pyszną kawę,
wzięłam ją na górę, zabrałam znowu telefon i wyszłam na balkon. Postawiłam kubek na stoliku, przykryłam się lekkim kocem i zaczęłam czytać sms-y.
"Alex nie dałaś mi nic powiedzieć. Przepraszam."
"Dotarłaś do domu ? Odezwij się, martwię się"
"Alex odezwij się"
"Przepraszam, nie chciałem, żeby tak wyszło"
"Zadzwoń do mnie"
"Mała przepraszam Cię, nie gniewaj się, zadzwoń do mnie jak doczytasz wiadomość. Ja muszę wiedzieć co się z Tobą dzieje"
"Proszę Cię daj mi znać"
"Ok, daje Ci spokój. Jak będziesz chciała to się odezwij"
"Albo nie ... odezwij się jak najszybciej"
"Błagam ..."
"Dobra Alex nie zachowujmy się jak dzieci. Nie zamierzam na Ciebie na ciskać, ale napisz mi chociaż krótką wiadomość, że jest ok"
No i co ja mam zrobić ? Nie chce kłamać, że jest dobrze, ale wiem, że jak napisze, że nie jest to on będzie nalegał, żebym mu powiedziałam. I co ja mu wtedy powiem ?
-Słuchaj Mario nadal Cię kocham wiem, że minęło mało czasu od śmierci Ann, ale zależy mi na Tobie
No błagam to jest niedorzeczne, a ja nie potrafię aż tak dobrze kłamać. Cholera po co ja w ogóle wracałam ? Mogłam zostać w Nowym Jorku, byłabym nieszczęśliwa, ale przynajmniej byłabym daleko, może bym tak nie cierpiała. Nie wiem, mam dość, nie ważne. Po co ja się tym wszystkim zadręczam. To bez sensu.
Dopiłam kawę, posiedziałam jeszcze chwile i gdzieś przed 4 położyłam się do łóżka. Wydawało mi się, że nie jestem zmęczona, ale jak tylko zamknęłam oczy to odleciałam.
-Alex wstawaj
-Po co ?
-Ja lecę na trening
-To zamknij za sobą drzwi
-Na pewno nie wstajesz ?
-Nie - przykryłam głowę poduszką
-Do zobaczenia
-Paa - mruknęłam i zasnęłam dalej.
Szłam sama przez jakiś park, nie jakiś. Znam ten park. Central Park. Jak tylko przyjechałam do Nowego Jorku to mi się tam spodobało. Jednak teraz, to nie wyglądało tak samo. Było ciemno, ponuro, żadna latarnia się nie świeciła. Byłam tu sama,
kompletnie sama w tym na prawdę ogromnym parku. Nie miałam jak wyjść, nie pamiętałam drogi. Byłam przerażona, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Miałam dreszcze na całym ciele. Nagle za mną usłyszałam jakiś szelest, dość głośny, więc od razu się odwróciłam.
-Halo ! Jest tam ktoś ?!
-Uważaj ! - przerażający głos, znowu za mną
-To nie jest zabawne - krzyczałam przez łzy
-Strzeż się ! - coraz bardziej zdenerwowana, przestraszona, a wręcz przerażona zaczęłam biec przed siebie. Biegłam bez przerwy, przez kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt minut, ale w dalszym ciągu byłam w tym samym miejscu.
W pewnym momencie ktoś złapał mnie od tyłu i zakrył mi usta dłonią. Próbowałam się wyrwać, ale nic to nie dało, ten ktoś znowu przemówił, tym samym przeraźliwym głosem.
-Bądź grzeczna kochanie - wyszeptał to wprost do mojego ucha, a po moich plecach, przeszedł zimny dreszcz
-Alex ! - usłyszałam niewyraźny głos
-Nieee ! - pisnęłam
-Alex spokojnie Alex - ktoś mną potrząsnął, a głos był coraz wyraźniejszy
-Puść mnie - zaczęłam płakać
-Alex to ja spokojnie, kochana to ja - powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam Marco
-Marco - szepnęłam i wtuliłam się w niego
-Cii to był tylko sen. Nie płacz już
-Za ile wychodzisz ?
-Już wróciłem
-To dobrze - uśmiechnęłam się
-Kochana ja idę zrobić Ci śniadanie, a Ty leć się ogarnąć
-Ok - już spokojna poszłam do łazienki, napuściłam wody do wanny i weszłam do niej. Cały czas miałam gęsią skórkę po tym śnie, był taki realistyczny. Po trzydziestu, może trzydziestu pięciu minutach wyszłam, związałam mokre jeszcze włosy i bez makijażu wyszłam z łazienki. W garderobie ubrałam czarną bieliznę, szare, dopasowane dresy, zwykły biały t-shirt z krótkim rękawkiem, a do ręki wzięłam szarą bluzę Nike zakładaną przez głowę. Z jednej z szuflad wyjęłam białe skarpetki tej samej firmy co bluza, wzięłam jeszcze białe buty Nike Air. Wyglądałam nawet spoko, więc zadowolona zeszłam na dół.
-No siostra czyżbyś podpisała kontrakt z firmą Nike ?
-Tak wyszło - zaśmiałam się sama z siebie
-Wyglądasz dobrze
-Dziękuje
-Proszę - postawił przede mną talerz
-Wygląda pysznie - uśmiechnęłam się

-Starałem się
-To teraz się spowiadaj
-Nie rozumiem
-No Lena wczoraj była, czyżby randka ?
-Zwykłe spotkanie dwójki przyjaciół
-Tak tak, wmawiaj sobie
-Teraz lepiej Ty mi się spowiadaj
-Mario Ci nie mówił ?
-Mówił
-To po co pytasz ?
-Nie wiem - posłał mi uśmiech
-Ok, trochę przesadziłam
-Daj mu znać, on na prawdę się martwi
-Wiem, pisał do mnie
-Masz - podał mi mój telefon
-Zabrałeś mi telefon ?
-Jak wychodziłem to zgarnąłem go z szafki
-Dzięki - weszłam w kontakty, wybrałam numer i napisałam do młodego, aczkolwiek starszego ode mnie piłkarza

"Mario ja przepraszam, za ostro zareagowałam. Nie chce o tym gadać, nie gniewaj się :) może będzie lepiej jak urwiemy nasz kontakt ? To za świeża sprawa. Przepraszam"
Odpowiedź, której się nie spodziewałam przyszła natychmiastowo, chwile się wahałam, ale w końcu ją odczytałam
"Nie będziemy urywać naszego kontaktu. Zależy mi na naszej przyjaźni. Powiesz mi jak będziesz chciała"
No nie mogę, przyjaźni ? Na prawdę tylko przyjaźni ? Ale co ja sobie wyobrażałam ? Cholera jasna jego narzeczona zmarła, a ja co sobie myślałam ? Nic nie myślałam, ja chciałam być blisko, ale nie chciałam mu zabierać Ann, ani nic innego. Dokończyłam szybko śniadanie, pozmywałam po sobie, chociaż mamy zmywarkę i walnęłam się na kanapę w sypialni. Włączyłam telewizor, ale nie było nic ciekawego, więc postawiłam na stacje muzyczną. Leciały na prawdę spoko kawałki, więc mogłam się wyluzować. I tak aż do wieczora.
-Za dużo luzu Alex - pomyślałam
*****
14 komentarzy - Następny Rozdział 

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 12

[Alex]
Kolacja była przepyszna. Piłkarz zawsze miał talent do gotowania, jednak tym razem przeszedł samego siebie. Posprzątaliśmy razem, a potem rozłożyliśmy się w salonie. Zdjęłam buty, położyłam się i leżeliśmy tak razem z Mario. Jak za dawnych dobrym czasów.
-A pamiętasz jak Cię zapytałem ? - zaśmiał się
-Nie zapytałeś mnie - stwierdziłam oburzona
-Jak to nie ?!
-Postawiłeś mnie przed faktem dokonanym
-Było romantycznie
-Nie było
-Było - zaczął mnie łaskotać
-Dobra dobra było - zaczęłam się śmiać
-Jak dobrze, że się ze mną zgadzasz
-Wiesz co - uśmiechnęłam się
-Co ?
-Podoba mi się
-Teraz ?
-Yhmm
-Jest świetnie
-Tęskniłam
-Miało Cię nie być rok
-Wiem - odwróciłam wzrok
-To czemu z roku zrobiły się 3 lata ?
-Nie wiem, jakoś tak wyszło
-Alex myślałem, że mnie kochasz
-Ja też myślałam, że mnie kochasz
-To była prawda
-Dlatego związałeś się z Ann ?
-Zostawiłaś mnie
-Bo nie chciałam związku na odległość
-To nie była moja wina
-Wiem, że zawaliłam, ok ? - łzy spłynęły po moich policzkach - schrzaniłam, poświęciłam wszystko dla kariery. Żałuje, bardzo tego żałuje, ale nie da się cofnąć czasu, więc nie oskarżaj mnie

-Hej mała hej - ujął moją twarz w swoje dłonie - nie oskarżam Cię
-Przepraszam - szepnęłam
-Rozumiem, już jest ok
-Wybaczyłeś, zapomniałeś, założyłeś rodzinę
-Alex ...
-Nie ma sprawy - przerwałam mu - pójdę już
-Zostań
-Nie, na prawdę przepraszam. Nie odprowadzaj mnie, cześć - pośpiesznie wstałam. Zabrałam swoje rzeczy i prawie wybiegłam z jego domu. On jeszcze wyszedł i coś krzyczał, ale ja już byłam w samochodzie. Odjechałam bardzo szybko i po chwili byłam u siebie w domu, zostawiłam auto na podjeździe, ale nie zgasiłam silnika. Nie wytrzymałam i się popłakałam, łzy cały czas spływały po moich policzkach niszcząc przy okazji mój idealny makijaż. Znowu schrzaniłam, zaczęłam beznadziejny temat, on zaczął, ale to bez znaczenia. Po co tak wybuchałam ? Miałam nie okazywać żadnych uczuć, nic, zero, null. Nie wiem jak długo tak siedziałam, ale w końcu postanowiłam wejść do domu, więc zgasiłam silnik, zabrałam torebkę i wysiadłam. Po cichu otworzyłam drzwi do domu, zdjęłam buty i jak wkładałam je do szafki to coś przyciągnęło moją uwagę. Charakterystyczna jasno brązowa torebka, która należała do mojej przyjaciółki. To oznacza, że Marco i Lena mają randkę, wszystkim się układa, tylko nie mi.
Przeszłam kawałek dalej, moi najbliżsi siedzieli w salonie, nie ma opcji, żeby mnie nie zauważyli, bo, żeby wejść na górę, musiałam przejść przez salon.
-Dasz radę Alex - mówiłam sama do siebie - jesteś silna, zapomnisz. Nie płacz już. Kogo ja oszukuje ?
Wzięłam kilka wdechów i ruszyłam przed siebie, nie dało się mnie nie zauważyć.
-Już jesteś, jak było ?
-Świetnie - powiedziałam przez łzy - nie chce nikogo widzieć. Bawcie się dobrze
-Mała co się stało ?
-Nie mam ochoty o tym gadać - wybuchłam płaczem i pobiegłam na górę. Położyłam się na łóżku, cały czas płacząc i brudząc swoją jasną pościel rozmazanym tuszem i ciemnym cieniem.
Pamiętam dokładnie ten dzień kiedy zostaliśmy parą. Ten, o którym wcześniej dzisiejszego dnia rozmawialiśmy w domu piłkarza.
*** Przyjaźniliśmy się, ale od jakiegoś czasu bardzo zaczęło mi na nim zależeć. Bardziej niż na przyjacielu, mówiłam mu o tym, ale on chyba nie brał tego na poważnie. No właśnie chyba ...
Siedzieliśmy sobie na ławce, po drugiej stronie ulicy na przeciwko była latarnia. Wtulona w jego ramiona, w których czułam się bezpiecznie wpatrywałam się w nią. Wtedy on przemówił.
-Alex
-Hmm ?
-Na ile procent mnie lubisz ?
-Na 99
-A czemu nie 100 ?
-Bo 100 to kocham - powiedziałam niepewnie - a Ty ?
-Ja chyba na 100 - uśmiechnął się, a ja poczułam jak moje serce mocniej bije.
Udawałam, że nie wiem o co chodzi, a on nie naciskał. Siedzieliśmy tak jeszcze z pół godziny, może godzinę i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Kiedy byliśmy od niego jakieś 200 metrów ewentualnie trochę więcej przytuliłam się do niego.
Zrobiliśmy sobie taki mały przystanek. Poczułam jak jego ręce błądzą po moim tyłku, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie, podobało mi się.
-Kocham Cię - szepnęłam wprost do jego ucha
-Ja Ciebie też - spojrzał w moje oczy, a ja uśmiechnęłam się do niego promiennie
-Muszę już iść
-Poczekaj jeszcze chwile
-Widzimy się jutro - cmoknęłam go w policzek
-Uparta jesteś
-Paa, kocham Cię - odeszłam
-Alex !
-Tak ? - odwróciłam się
-Nie zapomnij napisać, że było miło - zaśmiał się. No tak taka nasza "tradycja", po każdym spacerze pisaliśmy sobie "było miło :*", na początku ja to robiłam, ale po jakimś czasie wymusiłam to na nim i on pisał. To było takie słodkie
-To sam napisz - odwróciłam się z powrotem i poszłam do domu.
Niepewna czy zostaliśmy parą cały czas się nad tym zastanawiałam. Następnego dnia na spacerze pisałam z przyjaciółką, powiedziała, że dopóki nie zostaniemy parą ona się do mnie nie odezwie.
-Olga powiedziała, że dopóki nie zostaniemy parą to ona się do mnie nie odzywa
-Przecież my jesteśmy parą
-Nie zapytałeś mnie - uśmiechnęłam się
-Nie muszę
-Słucham ? - spytałam oburzona, ale szczęśliwa
-Wiem, że się zgodzisz, kochanie
-Głupek - zaśmiałam się i bardziej się do niego przytuliłam
-Twój głupek - cmoknął mnie w czoło
Oh nie zapomnę tego dnia do końca życia, każde słowo pamiętałam jakby było wypowiedziane wczoraj. Miłość to cudowne uczucie ***

Mimo płaczu uśmiechnęłam się sama do siebie. Jak ja mogłam go zostawić ? Jak mogłam być taka głupia ? Jezu jaka ze mnie kretynka.
Nagle poczułam, że ktoś kładzie się obok mnie i głaszcze mnie po głowie, odwróciłam się i zobaczyłam moją przyjaciółkę, a w drzwiach stał mój brat.
-Powiedz mi kochanie co się stało ?
-Nie mam ochoty - zadzwonił telefon piłkarza
-Zaraz wracam - zamknął za sobą drzwi
-Jesteśmy same, więc mów
-Ok - westchnęłam i wszystko jej opowiedziałam
-Alex nie martw się, będzie w porządku
-Po raz kolejny wszystko zepsułam
-Alex - Marco wszedł do pokoju

-Tak ?
-Mario o Ciebie pyta
-Nic mu nie mów
-Na pewno ?
-Tak - odwróciłam się tyłem do drzwi
-Obiecaj mi, że nie będziesz już płakała

-Obiecuje - przytuliłam dziewczynę - a teraz Ty opowiadaj
-Co ?
-Czemu tu jesteś ?
-Marco mnie zaprosił
-Domyśliłam się - lekko się uśmiechnęłam
-Masz świetnego brata
-Wiem wiem wiem - zaśmiałam się. Leżeliśmy tak wspólnie, Lena poprawiała mi humor, a mój brat przyniósł mi herbatę. Po jakimś czasie zasnęłam, pamiętam tylko jak przebrałam się w luźny t-shirt, a młoda Niemka wyszła z mojego pokoju razem z blondynem.

*****
12 komentarzy - Następny Rozdział