czwartek, 30 czerwca 2016

Rozdział 62.


[Alex]
Leżałam w jakiejś niewygodnej pozycji, może do góry nogami. Trudno stwierdzić, kiedy ból rozprzestrzenia się po całym ciele i tamuje racjonalne myślenie. W ustach czułam metaliczny
smak krwi, głowa mi pulsowała, a do tego każdy oddech sprawiał ból. To nawet nie był oddech, to było jak łapanie ostatnich haustów powietrza. Powoli otworzyłam ociężałe powieki i chciałam rozejrzeć się dookoła, ale nie byłam w stanie się ruszyć. Spojrzałam dosłownie kilka centymetrów, a może nawet milimetrów w bok i zobaczyłam rozbite szkło pomieszane z krwią. Moją krwią. Chciałam zawołać o pomoc, ale głos ugrzęzł mi w gardle. Każdy, nawet najmniejszy ruch palcem powodował silny ból. Łzy napłynęły mi do oczu i modliłam się, żeby ktoś mi pomógł. Byłam taka senna, taka zmęczona i pozbawiona sił. Chciałam pójść spać i obudzić się, dopiero po wszystkim. Już prawie przymknęłam powieki, ale nagle do moich uszu dotarł nieznośny, głośny dźwięk nadjeżdżającej karetki. Potem słyszałam całe mnóstwo zamieszania, ale nie mogłam się na nim zbyt skoncentrować.
-Halo ! Proszę pani ! Słyszysz mnie ?! Zaraz Cię stąd wyciągniemy ! Proszę się nie ruszać ! - jakiś mężczyzna mówił do mnie, ale moje powieki były tak ociężałe, że same się zamykały - nie zasypiaj ! Nie możesz zasnąć ! Słyszysz mnie ?! Zaraz Cię wyciągniemy ! Nie zasypiaj ! Cholera !
Nie chciałam zamykać oczu i zasypiać, ale to było silniejsze ode mnie. Uciekłam w krainę ciemności, gdzie mogłam spokojnie odetchnąć od bólu. Chciałam, tak bardzo chciałam się ocknąć i powiedzieć temu mężczyźnie, żeby mi pomógł, ale nie mogłam. Miałam wrażenie, że słyszę jakieś głosy, ale były one bardzo przyćmione i nie mogłam nic zrozumieć. Byłam jakby zamknięta w szklanej bańce, która odcinała ode mnie świat zewnętrzny. Moja świadomość zaczęła wracać po bliżej nieokreślonym czasie. Czułam, że szybko się poruszamy, ale nie mogłam nic powiedzieć, ani otworzyć oczu. 
-Młoda kobieta, około 23 lat, po wypadku komunikacyjnym. Obrażenia głowy oraz klatki piersiowej, możliwe uszkodzenia kręgosłupa. Przez chwilę była przytomna, ale nie świadoma, po czym straciła przytomność. Przez całą drogę jej nie odzyskała 
-CT, rentgen, krew na cito ... - ciemność kolejny raz mnie pochłonęła zanim lekarski żargon się skończył

[Mario]
Po treningu zwlekliśmy się do szatni i wszyscy jak jeden mąż usiedliśmy na ławeczce, każdy przy swojej szafce. Wziąłem do ręki butelkę wody, odkręciłem ją i upiłem łyk. 
-Klopp dzisiaj zaszalał - zaśmiał się Mats
-To prawda - przytaknąłem 
-Dobrze, że to już koniec na dziś - westchnął Marco
-Ej Reus, kiedy Lena rodzi ?
-Termin ma na koniec stycznia 
-Fajnie, jak idą przygotowania ?
-Nijak - wzruszył ramionami - jak na razie mamy inne problemy
-Jedziesz dzisiaj do Alex ? - spytał Lewy, a ja zaciekawiony na niego spojrzałem
-Pewnie, od razu po treningu - prawie niezauważalnie na mnie spojrzał 
Westchnąłem ciężko i sięgnąłem do torby, z której wyjąłem telefon. Miałam kilka nieodebranych połączeń od niezapisanego numeru, ale nie miałem siły oddzwaniać. Zrobię to w drodze do domu.
-Skoczę pod prysznic - wstałem z miejsca i zgarnąłem ręcznik - chcę jak najszybciej być w domu 
-Idę z Tobą Gotze - Robert poklepał mnie po ramieniu
Szybko się wykąpałem, założyłem czyste ciuchy i wróciłem do szatni. 
-Alex wraca do Dortmundu. Chociaż sądząc po godzinie, o której napisała do Marco to już jest na miejscu - nasz wspólny przyjaciel szepnął mi do ucha - zawalcz o nią stary !
-Cholera dzwonił do mnie jakiś dziwny numer
-Do mnie też - odwróciłem się - to ten sam ?
-Pokaż swój telefon ! - blondyn porównał numery na obu telefonach po czym na mnie spojrzał - to ten sam. Ciekawe o co chodzi. Zaraz zadzwonię i się dowiem
-Daj mi znać, ok ? Chcę już jechać do domu
-Odezwę się. Cześć 
-Na razie ! - rzuciłem jeszcze do wszystkich, a następnie wyszedłem
Kilka minut później dotarłem do swojego czarnego auta. Wrzuciłem torbę treningową do bagażnika, zająłem miejsce kierowcy i odjechałem. Zdążyłem dojechać do najbliższego skrzyżowania, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na wyświetlacz, który pokazywał, że dzwoni farbowany blondyn. Odebrałem szybko i włączyłem na głośnomówiący. 
-No hej, udało Ci się dowiedzieć kto dzwonił ?
-Chodzi o Alex. Miała wypadek, jest w szpitalu - powiedział drżącym głosem 
-Którym ? - przełknąłem ciężko ślinę 
-Miejskim, zaraz tam jadę
-Będę pierwszy. Spotkamy się na miejscu - nie dałem mu dojść do słowa, tylko się rozłączyłem
Nie zwracając uwagi na czerwone światło ruszyłem z piskiem opon w stronę szpitala. Łamałem wszystkie możliwe przepisy i gdyby zatrzymała mnie policja to pewnie straciłbym prawo jazdy, ale to nie było teraz istotne. Najważniejsza była ona i jej życie. Muszę mieć pewność, że nic jej nie jest. Na miejsce dotarłam niecałe dwadzieścia minut po rozmowie z bratem mojej byłej narzeczonej. Do recepcji wpadłem prawie jak burza taranując po drodze kilka pielęgniarek. 
-Wie pani co z Alex Reus ?!
-Chwila moment - warknęła - kim pan jest ?
-Narzeczonym
-Nazwisko ?
-Alex Reus
-Leży na OIOM-ie. Tam znajdzie pan lekarza, który udzieli panu wszystkich informacji 
-Gdzie to jest ?
-4 piętro
-Dziękuje ! 
Nie czekając na windę, wbiegłem po schodach na odpowiednie piętro. Znalazłem drzwi prowadzące na oddział intensywnej opieki medycznej. 
-Przepraszam, gdzie znajdę lekarza ?
-Korytarzem w lewo, drugie drzwi po prawej stronie. Doktor Kepner 
-Bardzo pani dziękuje 
Poszedłem we wskazanym kierunku, zapukałem do drzwi i wszedłem od razu jak tylko usłyszałem "proszę".
-Dzień dobry. Mario Gotze, jestem narzeczonym Alex Reus
-Ach tak. Dziewczyna z wypadku
-Dokładnie - westchnąłem
-Zapraszam - wstał i wyciągnął w moim kierunku dłoń - Robin Kepner 
-Mario Gotze - powtórzyłem 
-Proszę siadać
-Co z nią ?
-Sytuacja jest poważna - westchnął zaglądając w różne dokumenty - wiele obrażeń jest konsekwencją innych obrażeń
-Proszę powiedzieć wszystko. Chcę wiedzieć
-Ma poważne obrażenia klatki piersiowej. Złamany mostek przyczynił się do złamanych żeber przez co pana narzeczona miała problem z oddychaniem, a do tego doszło stłuczenie żeber, które nie były chronione ani przez mostek, ani przez żebra. Oprócz obrażeń klatki piersiowej doznała również obrażeń głowy. Niegroźny uraz czaszki oraz wstrząśnienie mózgu, które wciąż kontrolujemy. Oprócz tego miała krwotok wewnętrzny, który udało nam się powstrzymać podczas operacji. Z mniej poważnych ma zwichniętą kostkę, którą nastawiliśmy i ma również siniaki na całym ciele. Na razie jest w śpiączce, leży na oddziale intensywnej opieki medycznej, jest zaintubowana i dostaje silne leki przeciwbólowe
-Kiedy się obudzi ?
-Niestety trudno jest mi to określić
-Będzie w pełni sprawna ?
-Ruchowo tak, a umysłowo dowiemy się dopiero jak się wybudzi. Obrażenia głowy nie były groźne, ale nigdy nie wiemy jakie zmiany w mózgu mogły nastąpić 
-Przeżyje, prawda ? - potarłem dłonią kark 
-Robimy wszystko co w naszej mocy. Proszę być dobrej myśli panie Gotze 
-Czy mógłbym do niej wejść ?
-Odwiedziny na OIOM-ie są zabronione. Przykro mi
 -Błagam pana. Tylko na chwilę. Muszę ją zobaczyć
-Pięć minut ! Nie więcej - pogroził mi palcem - i proszę założyć odzież ochronną
-Oczywiście - uśmiechnąłem się delikatnie - dziękuje
 -Proszę jej nie męczyć
Wyszedłem z gabinetu lekarskiego i z powrotem ruszyłem na oddział intensywnej opieki medycznej. Ubrałem odpowiednią odzież ochronną, wziąłem głęboki oddech i wszedłem. Od razu zauważyłem piękną blondynkę. Blada, zatopiona w szpitalnej pościeli z zabandażowaną głową, rurką w ustach i kroplówką wyglądała tak straszne. Nigdy nie chciałem jej widzieć w takim stanie. Czułem się tak bezradnie nie mogąc nic zrobić. Usiadłem na niezbyt wygodnym krzesełku i najdelikatniej jak tylko mogłem sięgnąłem po jej dłoń, w którą wpięty był wenflon. 
-Tak mi przykro skarbie. To przeze mnie tu jesteś. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Zrobię dla Ciebie wszystko, tylko walcz Alex. Musisz walczyć. Dla siebie, dla mnie, dla Mai, dla Marco, dla Leny, dla swoich rodziców. Musisz walczyć, słyszysz ? Jesteś fighterką i wiem, że dasz radę. Będę przy Tobie zawsze. Obiecuję. 
-Musi pan już iść. Przykro mi 
-Oczywiście. Już wychodzę - pocałowałem swoją ukochaną w dłoń i wstałem, a potem opuściłem pomieszczenie
Przed drzwiami stał już mój przyjaciel, a także jego dziewczyna. Zważając na fakt, iż dziewczyna była cała zapłakana stwierdziłem, że rozmawiali już z lekarzem.
-I jak ?
-Wygląda strasznie. Widzieć ją taką i być totalnie bezsilnym to najgorsze uczucie jakiego mogłem doznać 
-Lekarz powiedział, że Twoja wizyta jej wystarczy, ale ktoś powinien tu z nią zostać
-Ja zostanę
-A co z Mają ?
-Cholera - zakląłem - zapomniałem o własnym dziecku 
-Twoja mama cały czas  z nią jest. Rozmawiałam z nią, nie masz się czym martwić
-Powiedziałaś jej o wypadku ?
-Tak, bardzo się zmartwiła
-Domyślam się - usiadłem na krzesełku - zadzwonię do niej, żeby wzięła małą do siebie i będę mógł zostać
-Ja też mogę zostać
-Wykluczone - mruknął Marco - odwiozę Lenę do domu i wrócę do Ciebie Mario. W razie czego się zmienimy 
-Świetny pomysł - przymknąłem na chwile oczy - to jest takie porąbane
-Może przeniesiemy ją do prywatnej kliniki
-Lekarz powiedział, że transport w jej stanie nie jest wskazany, a klinika też może niewiele pomóc 
-Zaczekajmy kilka dni. Jeśli jej stan się nie polepszy to zastosujemy inne środki. Nie ma sensu jej teraz męczyć- zaproponowałem
-Mario ma racje - ciężarna dziewczyna usiadła obok mnie i położyła głowę na moim ramieniu - jak się trzymasz ?
-Beznadziejnie, a Ty ?
-Tak samo
-Możemy stworzyć grupę wsparcia - zażartowałem
-Przynajmniej będziemy mieli się czymś zająć
-Mario przyniosę Ci kawę. Kochanie woda ?
-Tak, poproszę

~A Few Days Later~
-Jej stan nieco się ustabilizował, więc przeniesiemy ją na normalną salę. Ze względu na to, że wciąż pozostaje w śpiączce musi zostać zaintubowana. Proszę być dobrej myśli, jej stan, z każdym dniem będzie coraz lepszy
-Dziękuje doktorze
-Gdyby coś się działo to wie pan, gdzie mnie znaleźć 
-Oczywiście
-Ach jeszcze jedno - odwrócił się do mnie - proszę do niej mówić
-Czy ona mnie słyszy ?
-Tego nie wiem, ale warto próbować
-W porządku 
Rozstałem się z lekarzem, podszedłem do drzwi prowadzących na sale, na której leży moja była
narzeczona, wziąłem głęboki oddech i wszedłem do środka. W całym pomieszczeniu stało kilka łóżek, ale tylko jedna osoba była tu najpiękniejsza. Drobne siniaki i zadrapania dobrze się goiły, ale bandaż z głowy i klatki piersiowej został. Nie była już taka blada jak na początku, ale wciąż wydawała się taka krucha i biedna. Oddałbym wszystko, żeby to się nie stało, a ona tutaj nie
leżała.
 -Cześć skarbie - usiadłem przy jej łóżku - ślicznie dziś wyglądasz.Maja wciąż mówi, tylko o Tobie, jak tylko się obudzisz to ją tu przyprowadzę. Na pewno bardzo się za nią stęskniłaś. Przepraszam za to co powiedziałem, nie miałem racji. Może nie jesteś biologiczną mamą Mai, ale wychowujesz ją, a to się liczy. Ona traktuje Cię jak mamę. Oboje Cię kochamy i czekamy na Ciebie. Musisz się obudzić
-Mario - usłyszałem szept Leny 
-Hmm ? - odwróciłem się z jej stronę
-Jakaś zmiana ? 
-Jasne, zostawię Was
-Dziękuje - posłała mi uśmiech
-Poczekam na korytarzu - westchnąłem
-W porządku, nie będę długo siedziała 
-Niedługo wracam skarbie - pocałowałem blondynkę w czoło - trzymaj się mała
Zostawiłem dziewczyny same, usiadłem na jednym z niewygodnych krzesełek na korytarzu i wyjąłem z kieszeni telefon z zamiarem zatelefonowania do mojej mamy. 

[Alex]
Ciemność, która mnie ogarniała co jakiś czas przerywana była znajomymi głosami. Chciałam dać im znać, że słyszę i pokonać to co mnie okrywało, ale nie byłam w stanie. Próbowałam ruszyć palcami, ale mimo ogromnych starań nic się nie działo. Poczułam przyjemny jakby dotyk motyla na czole, a potem ktoś złapał mnie za rękę.
-Wyglądasz coraz lepiej Alex - wysiliłam się i rozpoznałam głos mojej najlepszej przyjaciółki - ledwo udało mi się stąd pozbyć Mario ...
Mario.
Mario.
Mario.
-... on bardzo cierpi - kontynuowała - wszyscy cierpią, ale on najbardziej. Bardzo się o Ciebie martwi, on Cię wciąż kocha i sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. Jeśli chodzi o tą zdradę to ...
Zdrada.
Zdrada.
Zdrada.
Mario. Zdrada. Zdradziłam Mario. 
-... zresztą nie ważne. To nie jest czas, żeby Ci o tym mówić. Musisz się niedługo obudzić wiesz ? Co za dużo to niezdrowo, a my tu wszyscy na Ciebie czekamy. Twój samochód jest cały skasowany, ale udało nam się uratować wszystkie Twoje rzeczy. No oprócz telefonu, ale ubrania osobiście uprałam. Ach no i Twoja bratanica i bratanek szaleją jak nigdy. Chyba oboje odziedziczyli talent do piłki po ojcu - zachichotała - Alex zrób to dla mnie i obudź się albo daj chociaż jakiś mały znak, że mnie słyszysz
Chciałam otworzyć oczy albo chociaż się ruszyć, ale nic mi nie wychodziło. Wkładałam w to całą swoją siłę, ale to zdawało się uciekać w nicości, która mnie ogarniała. Byłam zmęczona. Ani się obejrzałam, a znowu zostałam odcięta od cudownego głosy Leny i pozostałam sama pośród ciemności. 
-Już jestem skarbie - kolejny głos tym razem inny, głos Mario wyrwał mnie z ciemności - mam nadzieje, że Lena nie zmęczyła Cię za bardzo
Uśmiechnęłam się w środku siebie, ale nie udało mi się tego pokazać na zewnątrz. Jak mam pokazać to Mario ? Próbuje i próbuje, ale to nic nie daję.
-... jesteś najpiękniejszą dziewczyną na tej planecie, wiesz ? Chciałbym zobaczyć Twoje piękne oczy i Twój wspaniały uśmiech, a najbardziej chciałbym znowu skosztować Twoich ust ...
Chce mnie pocałować.
Pocałować.
Pocałować. 
-.... jak się obudzisz to zrobię z Tobą wszystko o czym pragnę, a potem wyjaśnimy sobie to co powinniśmy. A Ty powinnaś się o czymś dowiedzieć, ale nie mogę Ci tego teraz powiedzieć. Nie wiem nawet czy mnie słyszysz ...

Słyszę Cię Mario. Słyszę ! 
Ciemność kolejny raz porwała mnie w swoje straszne ramiona. Chciałam ją jakoś pokonać, ale nie mogłam. Walczyłam, ale ona była zbyt silna. Jedyne co dawało sobie radę to moja wyobraźnia. Próbowałam sobie coś przypomnieć, ale nie wiedziałam o czym myśleć. I nagle pomyślałam jacy byliśmy szczęśliwi z Mario. Nie ostatnio, chociaż to też. Pamiętam jacy byliśmy szczęśliwi jako dzieci. Mario jaki mój ówczesny pomagał mi przy lekcjach, spędzał ze mną, każdą wolną chwilę, zapraszał mnie na mecze. Pamiętam, jednak jak uczył mnie jeździć na deskorolce. Och był w tym świetny, a ja byłam beznadziejna. Dokonał jednak cudu i nauczył mnie, a ja byłam z siebie taka dumna. Oczywiście do pierwszego upadku. Potem nieco się podłamałam, a on kazał mi stanąć na przodzie deski po czym stanął za nią i ruszyliśmy. Rozłożyłam ręce jak ptak rozkłada skrzydła i wyobrażałam sobie, że latam. Jego ręce spoczęły na mojej tali i było cudownie. On był cudowny. A ja byłam szczęśliwa. Nie miałam problemów i zmartwień. Liczyła się chwila i my. 
-Przyjdę później kochanie - kolejny dotyk motyla na moim czole - chciałbym, żebyś się obudziła jak przyjdę następnym razem ...
Ja też bym tego chciała Mario. Tak bardzo chciałabym się pozbyć ciemności.
*****
1) Dokładnie 3 lata temu (30.06.2013 r. o godzinie 21:07) powołałam do życia mojego PIERWSZEGO bloga ! Ach duma mnie rozpiera. Jak to możliwe, że 3 lata minęły tak szybko ? Wydaje mi się jakby to było wczoraj ! 
2) TRZYMAMY KCIUKI ZA POLAKÓW !!!! POLSKAAAA ! 
3) Przepraszam, że dzisiaj tak krótko
4) ZAPRASZAM ! ZAPRASZAM ! ZAPRASZAM ! 

niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 61.

[Mario]
Przede mną we własnej osobie stał Roger Holmes. Czułem, że cały się gotuje, ale musiałem się jakoś opanować.
-Co Ty tu kurwa robisz ?!
-Wróciłem z powrotem do Dortmundu. Jest Alex ?
-Nie - warknąłem 
-Chciałem jej oddać szalik
-Co Ty pierdolisz ?! - złapałem go za płaszcz - jak możesz tu przychodzić po tym jak spierdoliłeś mi całe życie !
-Daj spokój Mario, nie wiem o czym mówisz - próbował się wyrwać - puść mnie
-Wykorzystałeś moją narzeczoną ! - uderzyłem go tak, że się przewrócił po czym zamachnąłem się po raz kolejny
-Nic jej nie zrobiłem ! 
-A to, że ją przeleciałeś jak była pijana ?! To nie jest wykorzystanie ?! 
-Nie spałem z Alex ! - zasłonił się przed moim ciosem, ale ja zawisłem z rękę tuż nad jego twarzą
-Co ? 
-Nie spałem z Twoją narzeczoną - warknął podnosząc się - owszem podoba mi się, ale nie spałem z nią do cholery
-Ona powiedziała, że mnie z Tobą zdradziła
-Ciekawe kiedy - prychnął 
-Po imprezie - złapałem się za głowę - przez Ciebie się rozstaliśmy ! Wywaliłem ją z domu !
-Spała u mnie w pokoju hotelowym, bo była tak pijana, że bałem się, że zwymiotuje w drodze do domu. Rozebrała się do naga, ale nawet na nią nie patrzyłem ! Na początku spałem na podłodze, ale ona w nocy źle się czuła, więc pilnowałem, żeby sobie nic nie zrobiła i zasnąłem obok niej. Nie widziałem nawet jej nagiego ramienia ! A jak się obudziłem to już jej nie było, a potem znalazłem jej szalik, ale śpieszyłem się do Berlina, więc przyjechałem teraz
-Cholera ! 
-Przykro mi Mario, że nie potraficie się dogadać
-To przez Ciebie - chciałem go znowu uderzyć
-Mama - usłyszałem za sobą i od razu puściłem mężczyznę
Odwróciłem się powoli i zobaczyłem stojącą przede mną Maje, a zaraz za nią zmartwioną Lenę. Na pewno słyszała.
-Wiedziałam, że trzeba się z Tobą skontaktować - pokręciła z niedowierzaniem głową - ale Twoja asystentka mnie zbywała 
-Przepraszam, miałem ostatnio zagmatwany czas
-Wyjdź już stąd Roger - westchnąłem - zostaw nas już
-Zostawiam tu jej szalik - powiedział ostrożnie - powodzenia Mario i odzyskaj ją. Ona Cię kocha 
Usłyszałem tylko ja drzwi zamykają się za byłym szefem Alex po czym spojrzałem wyczekująco na Lenę.
-Gdzie ona jest ?
-Nie wiem
-Kłamiesz Lena, widzę to 
-Nie mogę Ci powiedzieć, ona potrzebuje być teraz sama
-Sama ?!
 -Mario wyjaśniło się, bardzo się z tego cieszę. Ona musi stanąć na nogi i wtedy porozmawiacie. Nie musisz się bać, że ją stracić, bo ona jest cała Twoja. Na zawsze. Zaufaj mi
-Muszę ją zobaczyć, muszę ją przeprosić, muszę ją błagać o przebaczenie 
-Nie. To zły pomysł 
-Zadzwonię do niej albo do Marco. Ktoś musi jej powiedzieć
-Ja zadzwonię do Marco - przytuliła mnie - uspokój się Mario, pogodzicie się
-Byłem takim idiotą, potraktowałem ją tak źle 
-Byłeś w szoku, wszyscy to rozumiemy 
-Dlaczego tego nie wyjaśniłem ? - jęknąłem prosto w jej szyje - mogłem od razu do niego jechać 
-Nie obwiniaj się Gotze. To nic nie da 
-Teraz to ja wszystko spieprzyłem, co ? 
-Nie Mario. To nie jest jej wina, to nie jest Twoja wina, to nie jest wina Rogera. To tylko zbieg nieszczęśliwych wypadków 
-Jednak do niej zadzwonię - odsunąłem się od niej 
-Mario masz tego nie robić - warknęła - najpierw ja porozmawiam z Marco i dowiem się dokładnie co z Alex
-Dobrze - poddałem się
Maja podeszła do mnie i wtuliła się w moją nogę, więc wziąłem ją na ręce i mocno przytuliłem. Dzwonek do drzwi zadzwonił kolejny raz, ale tym razem otworzyła Lena. Odwróciłem się, żeby zobaczyć kto to i zobaczyłem moją mamę. Cholera. Jeszcze tylko tego brakowało. 
-Cześć synku, musimy porozmawiać
-Mamo, dobrze Cię widzieć
-Moja wnusia - przejęła ode mnie Maje
-Pójdę już, trzymaj się Mario - powiedziała ciężarna kobieta - zadzwonię jak, tylko czegoś się dowiem 
-Odwiozę Cię
-Porozmawiaj z mamą. Do usłyszenia
-Cześć i dziękuje 
-Trzymaj się - ubrała się po czym wyszła z mojego domu 
Niepewnie spojrzałem na moją rodzicielkę, która przyglądała mi się uważnie po czym minęła mnie i ruszyła w stronę salonu.
-Zrób nam herbatę, a ja w tym czasie pobawię się z wnuczką
-Jasne mamo. Już się robi
-I przygotuj się na poważną rozmowę z matką. Przyszedł na to wreszcie czas
-Dobrze ! 
Westchnąłem ciężko i powlokłem się do kuchni. Postawiłem na blacie tace, na niej filiżanki, dzbanek i talerzyk z ciastkami, które znalazłem w szafce. Zrobiłem herbatę, ale nie mogłem się przekonać, żeby iść porozmawiać z mamą. Chyba będę musiał powiedzieć jej całą prawdę, a to oznacza, że muszę przyznać się przed kobietą, która mnie urodziła i wychowała, że potraktowałem kobietę, którą kocham w najokropniejszy, możliwy sposób. I nawet nie jestem pewny czy uda mi się ją przeprosić i odzyskać. Straciłem ją na własne życzenie i pozbawiłem jej
dachu nad głową i dziecka i narzeczonego i pewnej przyszłości. Ani razu nie chciałem jej wysłuchać, a potem dowaliłem jej przez telefon mówiąc, że to koniec. 
-Mario ! Długo mam jeszcze czekać ?! 
-Daj mi minutkę mamuś ! 
Jakoś udało mi się pozbierać, wziąłem tacę i przeszedłem do dużego pokoju. Rozstawiłem wszystko na stoliku do kawy, usiadłem na drugiej kanapie naprzeciwko mojej mamy i patrzyłem jak bawi się z wnuczką.
-Posłodzić Ci od razu ?
-Nie słodzę synku, dziękuje
-To ja rzuciłem Alex - powiedziałem, a ona spojrzała na mnie zaskoczona
-Słucham ?
-Myślałem, myśleliśmy, ona myślała, że mnie zdradziła. Powiedziała mi od razu, a ja wyrzuciłem ją z domu i kazałem jej już nigdy się do mnie nie zbliżać. Powiedziałem jej, że Maja nie jest jej dzieckiem. Ona ciągle do mnie wydzwaniała, aż w końcu nie wytrzymałem jej i oddzwoniłem, a potem powiedziałem jej, że ma dać sobie spokój i między nami jest definitywny koniec. Byłem pewien, że mnie zdradziła i wydawało mi się, że nie mogę jej ufać. A ona wcale mnie nie zdradziła. To tylko nieporozumienie - rozpłakałem się jak małe dziecko
-Dlaczego mi nie powiedziałeś ? - przytuliła mnie
-Nie chciałem Wam mówić o Alex, bo bałem się, że zmienicie o niej  zdanie
-To wspaniała dziewczyna, każdy może popełniać błędy
-Ona go nie popełniła, to ja to zrobiłem
-Kochanie tak Ci się tylko wydaje. Wiele osób zrobiłoby to samo co Ty, bo zaskoczyła Cię. Teraz wydaje Ci się, że mogłeś zrobić albo powiedzieć coś innego, ale prawda jest taka, że postąpiłeś najlepiej jak mogłeś
-Nie rozumiem
-Gdybyś jej wybaczył i udawał, że nic się nie stało to ta sytuacja zżerałaby Cię od środka, aż w końcu doprowadziłaby do prawdziwego, definitywnego rozstania, a tak wbrew pozorom dałeś czas nie tylko sobie, ale też Alex na przemyślenie niektórych spraw. Dzięki temu może okazać, że Wasz związek wyjdzie na tym na lepsze. Będzie silniejszy 
-A co jeśli ona nie będzie chciała do mnie wrócić ?
-Mario ona bardzo Cię kocha i sam mówiłeś, że wydzwaniała. To znaczy, że jej zależy i jeśli nie będziesz naciskał to ułoży Wam się od nowa, a za niecałe dwa lata weźmiecie ślub 
-Nie mogę jej stracić mamo. Nie dam sobie bez niej rady. Myślałem, że może jakoś uda mi się zapomnieć, ale nie mogę. Gdyby faktycznie mnie zdradziła to byłoby dużo łatwiej, ale okazało się, że nic nie zrobiła. Była tylko pijana 
-Posłuchaj mnie synku. Nie możesz się w kółko obwiniać, bo to nic nie da. Musisz się skupić na tym, żeby ją odzyskać tak, żeby było jak dawniej albo lepiej 
-Ona, gdzieś wyjechała, a ja nawet nie mam pojęcia, gdzie. Lena nie chce mi tego powiedzieć, bo uważa, że Alex potrzebuje spokoju, żeby stanąć na nogi. To ja zrujnowałem jej świat i nie obwiniam się, tylko taka jest prawda mamo. Co byś zrobiła mamo, gdyby tata Cię tak potraktował ?
-To zależy od sytuacji. Weź pod uwagę, że skoro ona myślała ...
-Wciąż myśli - przerwałem jej
-Dobrze, więc skoro ona ciągle myśli, że Cię zdradziła to oznacza, że ona też się obwinia. Być może bardziej niż Ty, więc to co powiedziałeś nie zraniło jej w najgorszy możliwy sposób. Ty zraniłeś ją, a ona jest pewna, że zraniła Ciebie
-Błędne koło
-Trochę tak - przyznała
-Dzięki mamo
-Bałeś się mi powiedzieć ?
-Bałem się, że będziesz na mnie wściekła albo na Alex albo na nas oboje
-Mario zawsze stanę po Twojej, jej czy Waszej stronie. Jesteś moim synem, ale Alex traktuje jak córkę, której nigdy nie miałam. Kocham Was oboje i będę Wam kibicować, ale jeśli Wam się nie uda to nie stanę po żadnej stronie
-Będziesz jak Szwajcaria ? - mimowolnie się zaśmiałem

-Jeśli chcesz to mogę być nawet Szwajcarią - również się zaśmiała
Siedzieliśmy przy herbacie i rozmawialiśmy na nieco luźniejsze tematy niż zwykle. Co jakiś czas zwracaliśmy uwagę na Maję, ale ona świetnie się sama bawiła. I nie powtarzała w kółko "mama", chociaż wolałem to już milczenie. Prawie zniszczyłem własną córkę. 
-A gdzie Ty tam idziesz malutka ? - moja mama zwróciła się do wnuczki
-Ucieka cichaczem - zaśmiałem się - to taka jest sztuczka 
Maja spojrzała na nas z ni to uśmiechem, ni to grymasem, po czym rozejrzała się po salonie i myśląc, że już na nią nie patrzymy po cichu chciała odejść. Pokręciłem z niedowierzaniem głową po czym wstałem i zgarnąłem ją na ręce. Pocałowałem ją w czoło, a ona się we mnie wtuliła. 
-Będę się już zbierała, a Wy spędźcie ze sobą trochę czasu
-Jeszcze raz dziękuje mamo
-To mój rodzicielski obowiązek - puściła mi oczko
-Czy możesz na razie nie mówić tacie ani chłopakom ?
-Oczywiście, sam to zrobisz w odpowiednim czasie
-Kocham Cię mamusiu - pocałowałem ją w policzek
-Ja też Cię kocham synku - uśmiechnęła się - trzymam kciuki za Ciebie i Alex
-Dzięki
-Nie odprowadzaj mnie - machnęła ręką - informuj mnie na bieżąco !
-Paa mamo ! - zawołałem jeszcze za mną po czym spojrzałem na córkę - jestem strasznie zmęczony, położymy się razem na górze w sypialni ?
-Mama - objęła mnie rączkami za szyje
-I pooglądamy zdjęcia mamy - pocałowałem ja w czoło 


[Alex]

Obudziłam się bardzo wcześnie, dopiero zaczynało świtać, ale byłam wyspana. Wczoraj wieczorem położyłam się wyjątkowo wcześnie. To miejsce działa na mnie kojąco. Jest cicho, spokojnie i pięknie. Nadal cierpię, a także płaczę, ale jeśli wyjechała, żeby się ogarnąć to właśnie to zamierzam zrobić. Zresztą nie mogę się załamać, ani robić nic głupiego, bo to oznacza, że zawiodłabym nie tylko siebie, ale najbardziej tych, którzy mi pomagają czyli Marco i Lenę. Nie mogę ich zawieść. Mają za dużo swoich spraw na głowie. Po kilku minutach od przebudzenia wstałam z łóżka, założyłam na piżamę ciepłą bluzę, na stopy grube skarpetki i idąc po ciemnej, drewnianej podłodze wyszłam na korytarz. Przeszłam do kuchni, zapaliłam światło i wstawiłam wodę na herbatę, po czym wyjęłam z szafki kubek. Zrobiłam herbatę, śniadanie i usiadłam na stołku barowym, aby skonsumować posiłek. Mimo, iż byłam tu sama to ani trochę nie czułam się samotna. Czułam się wolna. Byłam tu dopiero od kilku dni, a miałam wrażenie, że spędziłam tu cale miesiące. Nabrałam dystansu, zrozumiałam pewne rzeczy, a co najważniejsze odpuściłam. Nie używam telefonu, laptopa, ani nawet nie oglądam telewizji, po
prostu czytam książki, spaceruję, siedzę nad wodą i myślę o wszystkim po kolei. Dokończyłam jeść śniadanie, posprzątałam brudne naczynia i wróciłam do sypialni. Odsłoniłam duże okna, uchyliłam jedno na chwilę, aby się przewietrzyć i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Podłoga i ściany w drewnie, duże łóżko w samym centrum, szafka nocna z
lustrem, komoda, fotel i mięciutki dywan, a do tego duży, wiszący żyrandol. Ta sypialni od zawsze była moja, z tym, że jak byłam mała lub jak kto woli młodsza to wyglądała nieco inaczej. Jakieś dwa, a może trzy temu Marco gruntowanie wyremontował ten dom, zrobił ogród, pobudował pomost, ale to nie zmieniło faktu, że zaczęliśmy przyjeżdżać tu częściej. Kiedyś spędzaliśmy tu prawie, każde wakacje czy dłuższe weekendy, potem nasz tata kupił ten dom, przepisał go mojemu bratu i nagle zmarł, a wtedy piłkarz postanowił zrobić remont. Z biegiem lat zaczęliśmy przyjeżdżać tu coraz rzadziej, aż w końcu doszło do tego, że rodzice przyjeżdżali tu sami. Ja i Marco byliśmy za głupi, żeby docenić moc rodzinnych wyjazdów, ważniejsze były imprezy ze znajomymi, wolny dom czy nasze związki. A potem straciliśmy taką możliwość, przez jeden wypadek. Jedną chwilę. Dlatego chyba dla nas obojga na pierwszym miejscu zawsze będzie rodzina, bo wiemy jak bardzo jest ona ważna. W końcu zaczęło robić się zimno, więc pospiesznie zamknęłam okno. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Pierwszy raz od przyjazdu wzięłam go z szafki nocnej i zerknęłam na wyświetlacz. Lexie. 
-Halo ?
-Cześć kochana. Dopiero się dowiedziałam. Tak bardzo mi przykro 
-Nic nie mów Lex - westchnęłam - a przynajmniej nie, że Ci przykro
-Masz ochotę się wygadać ?
-Czy ja wiem - wzruszyłam ramionami - odcięłam się od tego
-Podobno zniknęłaś z Dortmundu 
-Tak, wyjechałam nad jezioro. Marco ma tutaj dom, a ja potrzebowałam być sama. Wiesz cisza, spokój, natura i ja
-A myśli zjadają  Cię od środka
-O dziwo nie, owszem dużo myślę o tym wszystkim, ale już się tak tym nie zadręczam
-To dobrze, a powiesz mi co się stało ?
-Przespałam się z Rogerem po imprezie, a Mario kazał mi zniknąć ze swojego życia
-Cholera. Rozmawiałaś z nim ?
-Z Mario ?
-Z Rogerem 
-Nie
-Dlaczego ?
-Bo zrujnował mi życie i nie zamierzam tracić na niego czasu
-Ale się porobiło - westchnęła
-Żebyś wiedziała
-Mówiłaś, że chciałaś się odciąć, tak ?
-Yhmm
-Przyleć do Nowego Jorku !
-Co ? 
-Masz tu mieszkanie, kochasz to miasto i będziesz mogła się tu odciąć. Tu się ciągle coś dzieje, więc będziesz miała zajęte myśli
-Mieszkanie jest Mario
-Kupił je dla Ciebie
-Chyba nie powinnam
-Dalej masz kluczę ? 
-Tak - powiedziałam po chwili 
-Czy Mario kazał Ci je oddać ?
-Jeszcze nie
-Więc przyleć tutaj, a jak wrócisz to możesz oddać mu kluczę - zaproponowała - co Ci szkodzi Alex ?
-Nie wiem jak to wytłumaczę Marco
-To Twój brat, kocha Cie i na pewno zrozumie
-Masz racje 
-Niedługo są Święta, możesz wrócić do tego czasu 
-I może do tego czasu ułożę sobie życie -mruknęłam 
-Przylecisz ?

-Tak. Muszę tylko wrócić do Dortmundu i się spakować, no i zarezerwować lot
-Daj znać jak wszystko będzie ustalone
-W porządku - mimowolnie się uśmiechnęłam 
-Cholera muszę kończyć. Zadzwonię później
-Nie musisz się śpieszyć
-Do usłyszenia Alex - rozłączyła się
Skoczyłam szybko do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Wysuszyłam włosy, umalowałam się i ubrałam. Założyłam bieliznę, ciemne jeansy i szary sweterek z długim rękawem. Do tego założyłam czarne botki i wyglądałam w miarę dobrze. Pościeliłam łóżko, wyciągnęłam walizkę i wrzuciłam do niej wszystkie swoje rzeczy. Postawiłam bagaż przy drzwiach, wsunęłam telefon do tylnej kieszeni spodni, a następnie opuściłam pomieszczenie. Siedząc w salonie na kanapie wybrałam numer do swojego brata. Kilka sygnałów i nic.
-Witaj, z tej strony Marco Reus. Zostaw wiadomość po sygnale, a na pewno oddzwonię ... pip ...
-Cześć Marco, z tej strony Alex. Podjęłam decyzje i wracam do Dortmundu, nie musisz się martwić. Dam sobie radę. Odezwę się później. Buziaki 
Rozłączyłam się, schowałam telefon z powrotem do kieszeni i zamknęłam oczy opierając się o zagłówek. Marco zostawił mi mój samochód i jestem mu za to wdzięczna. Nie czułabym się zbyt komfortowo, gdybym musiała czekać teraz na swojego brata, a potem mu tłumaczyć jakie mam plany. Na siłę próbowałby mnie zatrzymać w Niemczech i pewnie będzie próbował. Nie wiem, kiedy wrócę, nie wiem czy w ogóle wrócę. Kiedyś uciekłam do Stanów, zaczęłam od nowa i jakoś udało mi się pozbierać. Potem wróciłam nie tylko do dawnego życia, ale też do dawnego mężczyzny. Teraz nie mam takiej możliwości, więc nie będę mogła z tego skorzystać. Zacznę od nowa. Poznam kogoś. Ułożę sobie życie. Wszystko znowu będzie dobrze. Lepiej. 
Spojrzałam na zegarek, którego wskazówki pokazywały godzinę ósmą siedemnaście, więc podniosłam się z kanapy i zabrałam swoją walizkę jak i inne drobne rzeczy do auta. Zapakowałam je do bagażnika, wystawiłam samochód z garażu i dopiero wróciłam do domu. Powinnam niedługo wyjechać to może trafię na czas treningu mojego brata i zostawię mu jakiś ambitny liścik z wyjaśnieniami. Stąd do Dortmundu nie jedzie się jakoś specjalnie długo, a jest wcześnie, więc powinnam dojechać szybciej niż zwykle. Zrobiłam sobie kawę, otworzyłam
drzwi tarasowe i wyszłam na zewnątrz. Na drewnianym tarasie stały leżaki, ławka i donice z kwiatami. Pomost bezpośrednio łączył się z tarasem, a przez drzewa przebijało się słońce. Widok idealny. Będę za nim tęskniła.
~Later~
Pozamykałam dom, ustawiłam nawigację i byłam gotowa do drogi. Nikt do mnie nie dzwonił, więc to oznacza, że Marco wciąż nie otrzymał mojej wiadomości i pewnie ma wyłączony telefon. Mam nadzieje, że odsłucha ją zanim wsiądzie w samochód, aby do mnie przyjechać. To było by trochę nie fair, że pocałuje klamkę i w dodatku nie będzie wiedział dlaczego. A po za tym miniemy się po drodze, a raczej pewnie dokładnie w Dortmundzie. Ja przyjadę, on wyjedzie. Tak nie może być. Zanim ruszyłam napisałam jeszcze wiadomość zarówno do Leny jak i do Marco. Na wszelki wypadek. 
"Wracam do Dortmundu."
Jak tylko wiadomość została wysłana to ruszyłam zostawiając za sobą dom, który poniekąd mnie uratował. Jechałam spokojnie bez żadnych przeszkód, na drodze było mało pojazdów, więc podróż mijała w miłej atmosferze. Zostało mi już tylko jakieś dwadzieścia pięć kilometrów do celu mojej wyprawy. Wjeżdżając na skrzyżowanie podśpiewywałam sobie piosenkę, która leciała w radiu. Miałam wolną drogę. Ruszyłam. I nagle nie wiadomo skąd pojawił się samochód. Jechał w moją stronę i uderzył we mnie ... 
*****

Roger, wypadek ... cholera czy jestem, aż tak przewidywalna ?! :D Muszę Wam się przyznać, że to wszystko wina tego wypadku :P ta cała zdrada czy raczej pseudo zdrada, kłótnia itd. pojawiły się, tylko dlatego, że wymyśliłam sobie wypadek, a do tego musiała być dołączona historia ... no i wreszcie po długich przemyśleniach jest :D ach nawet nie wiecie jak się cieszę. Do następnego, buziaki 

Ps. Jak myślicie co dalej ? 

sobota, 11 czerwca 2016

Rozdział 60.

[Alex]
Coraz bardziej nienawidzę swojego życia. Nie. Ja nienawidzę go tak bardzo, że bardziej się już nie da. W ogóle nie wychodzę z domu, bo wciąż stoi pod nim tłum paparazzi, którzy polują na moje zdjęcia lub jakikolwiek komentarz na temat rozstania z Mario. Moje okna są pozasłaniane, na każdy możliwy sposób, a Lena i Marco obchodzą się ze mną jak z jajkiem. Nienawidzę swojego życia. I nienawidzę siebie. Zniszczyłam wszystko to co miałam, straciłam wszystko i zostałam sama i w dodatku pusta, bez duszy, bez serca, bez uczuć, tylko moje nic nie warte ciało. Chciałabym zniknąć raz na zawsze. Zapomnieć.
-Hej mała, co byś chciała zjeść na śniadanie ?
-Nie jestem głodna, dzięki - zakryłam się kołdrą - chyba się jeszcze prześpię 
-Musisz coś zjeść 
-Nie chcę, nie rozumiesz ?! 
-Alex ...
-Oj daj spokój Marco. Nie mam dwóch lat i nie musisz mnie niańczyć. Mogę tu siedzieć, dopóki nie zgłodnieje albo nie umrę. Nic Ci to tego 
-Jestem Twoim bratem i martwię się o Ciebie do cholery ! - zerwał ze mnie kołdrę
 -Marco ja już nie daję rady. Mam dość siedzenia tutaj, mam dość tego, że nigdzie nie mogę się ruszyć, mam dość tego, że zajmujecie się mną jakbym była dzieckiem. Nie chcę tak żyć, muszę wziąć odpowiedzialność za swoje życie nawet, jeśli to będzie cholernie bolało - spojrzałam na niego i rozpłakałam się
-Chodź tu do mnie - przytulił mnie mocno - nie płacz 
-Nienawidzę tego pokoju - wtuliłam się w niego 
-Wymyślę coś, żebyś mogła się stąd urwać, obiecuje, że coś wymyślę 
-Dajcie mi spróbować - jęknęłam 
-Okej, dam Ci spróbować - westchnął - ale jesteś moją młodszą siostrą i chce Ci pomóc 
-Przytłaczasz mnie Marco. Cierpię jak cholera, mam złamane serce, a w zasadzie cała jestem w rozsypce i nienawidzę siebie za to co zrobiłam, ale już nie wiem co mam robić. Nie chcę stawać na nogi, bo to oznacza pogodzenie się ze stratą Mario, ale muszę to zrobić. Pociągam w dól nie tylko siebie, ale też Was
-Możesz mnie ściągnąć na samo dno - pocałował mnie w czoło - ale tylko pod warunkiem, że to Ci pomoże 
-Dziękuje 
-Kocham Cię mała - otarł łzy z moich policzków - wszystko się ułoży
-Zjem kanapki, ale takie wypasione - starałam się uśmiechnąć, ale chyba wyszedł z tego grymas 
-Herbata czy sok ?
-Herbata 
-Już się robi, zawołać Ci tutaj Lenę ?
-Nie dziękuje
Poczekałam, aż blondyn wyjdzie z mojej sypialni po czym sięgnęłam po swój telefon. Monotonnie jak zwykle wybrałam numer mojego byłego narzeczonego i czekałam, aż odbierze. Oczywiście nigdy nie odbiera, może ma nowy telefon i nowy numer, a ten stary leży sobie w szufladzie biurka i zbiera moje wiadomości. 
-Cześć tu Mario Gotze. Jeśli to coś pilnego to zostaw wiadomość na poczcie, a na pewno oddzwonię ... pip 
-Cześć, to znowu ja Alex. Wiem, że nie chcesz ze mną jeszcze rozmawiać, ale minęło już trochę czasu i proszę spotkaj się ze mną. Daj mi szansę, taką jedną, malutką szansę. Chcę tylko porozmawiać. Odezwij się. Kocham Cię
Rozłączyłam się po czym zadzwoniłam znowu i znowu i znowu. Aż nagle skrzynka została zapełniona i mogłam dzwonić już tylko, żeby usłyszeć jego głos. Głos, którego już nigdy nie usłyszę jak zwróci się do mnie o poranku albo wieczorem. Głos, który tak kocham. iPhone zaczął wibrować mi w dłoni, więc spojrzałam w ekran i jednocześnie podekscytowana co i przerażona odkryłam, że dzwoni do mnie Mario. On do mnie dzwoni. 
-Halo ?
-Alex ...
-Dziękuje Ci, że wreszcie do mnie oddzwaniasz - przerwałam mu - i strasznie Cię przepraszam, że zapełniłam Ci skrzynkę, ale ... 
-Nie dzwoń do mnie więcej Alex - przerwał mi ostro - mam dość Twoich telefonów i wiadomości. Zrozum, że nie odbieram i nie oddzwaniam, bo nie chce z Tobą rozmawiać ! Jeżeli się nie uspokoisz to powiem o wszystkim Marco albo zablokuje Twój numer przez sieć 
-Ja ...
-Daj sobie spokój, nic z tego nie wyjdzie. Rozstaliśmy się i nie wrócimy już do siebie. Musisz się z tym pogodzić
-Mario ...
-Żegnaj Alex - rozłączył się
Odłożyłam telefon na bok i wybuchłam płaczem. Chciałam z nim porozmawiać to mam. Usłyszałam prawie osobiście, że to koniec. Brawa dla mnie.
-Pyszne zapiekane kanapki ze wszystkimi dodatkami - mój brat wszedł z powrotem do pokoju - co się stało ?
-Jestem tylko głodna, strasznie głodna - wyciągnęłam ręce po talerz
-Proszę bardzo - uśmiechnął się
-Wygląda ... pysznie. Dzięki 
-Rozmawiałaś z nim ?
-Powiedział, że to koniec, że mam dać sobie spokój. I powiedział "żegnaj". Definitywnie się ze mną rozstał 
-On dalej jest w szoku 
-Pieprzyć to wszystko. Zabiłam nasz związek i muszę ponieść konsekwencje. Nie ma już nadziei. Umarła 
-Przykro mi
-Chcę stąd dzisiaj zniknąć. Zabierz mnie stąd. Proszę
-Spakuj się, a ja w tym czasie coś wymyślę - westchnął ciężko - tak może być ?
-Tak

[Marco]
Kilka minut później wyszedłem z pokoju mojej siostry i zszedłem do kuchni.
-Zrobiłam Ci kawę
-Dziękuje - pocałowałem swoją dziewczynę w czoło i zabrałem kubek 
-Nie idziesz dzisiaj na trening ?
-Mam zwolnienie lekarskie do końca tygodnia, a po za tym dzisiaj jest wolny dzień
-Trener Cię zabije - pokręciła z niedowierzaniem głową 
-Robię to dla Alex
-Wiem - położyła mi dłoń na ramieniu - co z nią ?
-Gadała z Mario i powiedział jej, że to koniec
-Cholera - jęknęła 
-Zabieram ją stąd
-Okej. Gdzie zamierzasz ją wywieźć ?
-Nad jezioro 
-Mogę jechać z nią - zaoferowała się - przynajmniej nie będzie sama
-Ona potrzebuje samotności, a po za tym nie mogę martwić się o Was obie 
-Jesteś najlepszym bratem na świecie - przytuliła mnie - i będziesz najlepszym ojcem na świecie
-Dziękuje - uśmiechnąłem się
-Jadę do Mario, chce mu pomóc przy małej 
-Czy on też tego chce ?
-Mówi, że nie, ale ja wiem, że on tego potrzebuje. Tak się podzieliliśmy, pamiętasz ?
-Jasne, tylko nie chciałbym, żebyś oberwała czy coś
-Nie uderzy mnie - przewróciła oczami 
-Chryste, przecież nie o to mi chodziło ! Lena !
-Ups - spojrzała na mnie przepraszająco - wybacz, nie ogarniam za dużo 
-Kocham Cię, wiesz ? - pocałowałem ją - cholernie Cię kocham 
-Ja też Cię kocham - położyła mi dłoń na policzku 
-Muszę zadzwonić do Lewego, ale potem mogę Cię podrzucić do Mario 
-Zamówiłam taksówkę, będzie za dwadzieścia minut 
-Jesteś pewna ?
-Tak, spokojnie - posłała mi uśmiech - załatwiaj sprawy Alex 
-Dzięki 
Dopiłem swoją kawę, schowałem kubek do zmywarki po czy przeszedłem do gabinetu i wybrałem numer do mojego przyjaciela z drużyny. Odebrał prawie natychmiast. 
-Cześć Marco, co tam ?
-Robert, mam do Ciebie wielką prośbę
-Wal śmiało 
-Na pewno wiesz, że Alex i Mario się rozstali. Ona jest w strasznym stanie, a dziennikarze stojący w kółko pod moim domem tego nie poprawiają, więc muszę wywieźć ją, gdzieś gdzie będzie bezpieczna i będzie miała spokój. Sęk w tym, że muszę zostawić ją tam samą, więc chcę, żeby miała samochód. Tak na wszelki wypadek. Czy mógłbyś pojechać moim samochodem, a potem byśmy wrócili razem ?
-Pewnie, tylko wezmę ze sobą Anię, dobrze ? Wiesz dzisiaj jest wolny dzień i chcieliśmy go spędzić razem
-Jasne. Przepraszam Was oboje za kłopot
-Daj spokój, dla przyjaciół zrobimy wszystko. Gdzie w ogóle jedziemy ?
-Biggetalsperre, mam tam dom 
-Dasz nam godzinkę nad jeziorem i wybaczymy Ci wszystko 
-Oczywiście, przecież i tak muszę jakoś ogarnąć młodą
-O której chcesz wyjechać ? 
-Najwcześniej za dwie godziny, bo muszę zrobić jeszcze zakupy, a Alex musi się spakować
-W takim razie przyjedziemy do Was za dwie godziny i ruszymy razem spod Twojego domu
-Dzięki Robert
-Do zobaczenia niedługo 
-Do zobaczenia - rozłączyłem się 
Schowałem telefon do kieszeni po czym opuściłem pomieszczenie. 
-Kochanie ja już lecę - moja ciężarna dziewczyna dopadła mnie w korytarzu 
-Taksówka już jest ?
-Tak
-Uważaj na siebie, dobrze ? - pocałowałem ją w czoło - i jakby co to dzwoń
-W porządku 
-Zamierzasz rozmawiać z Mario ?
-Tak, ale delikatnie. Muszę wybadać o czym dokładnie i kiedy gadali 
-Alex nie chce Ci powiedzieć ?
-Milczy jak grób - westchnęła 
-Cholera, mam nadzieje, że stanie na nogi nad jeziorem 
-A ja mam nadzieje, że nic jej się tam nie stanie
-Lena ona nie będzie tam sama cały czas. Zamierzam jeździć do niej codziennie i sprawdzać jak sobie radzi
-Ona zna ten dom, prawda ?
-Tak - zaśmiałem się - jeździliśmy tam już w dzieciństwie 
-Aż wreszcie kupiłeś ten dom ?
-Nie, nasz tata go kupił 
-Och, rozumiem - uśmiechnęła się - muszę lecieć 
-Powodzenia - pocałowałem ją po czym pozwoliłem jej odejść 
Lena wyszła z domu, a ja popędziłem na górę do sypialni Alex. Otworzyłem ostrożnie drzwi i zobaczyłem blondynkę siedzącą na podłodze i pakującą walizkę.
-Pomóc Ci w czymś ?
-Daje radę, dzięki 
-Muszę jechać na chwilę po zakupy. Mogę zostawić Cię samą ?
-Tak, przecież i tak nie ucieknę - zażartowała 
-Kupić Ci coś specjalnego ?
-Nie, kup to co zwykle
-Okej, będę za godzinę 
Zszedłem na dół do przedpokoju, włożyłem portfel do tylnej kieszeni spodni, założyłem kurtkę i buty po czym przeszedłem do garażu. Wsiadłem do swojego czarnego Astona Martina, otworzyłem drzwi garażowe, bramę i wyjechałem z posesji mijając całą zgraje paparazzi stojących na chodniku. Upewniłem się, że brama z powrotem się zamknęła i żaden intruz nie wszedł na posesje, a następnie odjechałem w stronę sklepu. 


[Lena]
-Dziękuje bardzo - podałam kierowcy pieniądze za przejazd taksówką - do widzenia !
-Do widzenia 
Jakoś udało wysiąść mi się z samochodu, podeszłam do furtki i zadzwoniłam dzwonkiem. Kilkanaście sekund później szłam już w stronę drzwi wejściowych, które Mario otworzył mi na oścież. 
-Naprawdę nie musisz tego robić 
-Robię to, bo chcę - posłałam mu uśmiech - gdzie Maja ?
-Zasnęła jakiś czas temu 
-To dobrze - weszłam do środka, a on pomógł mi zdjąć kurtkę - dzięki 
-Chcesz coś do picia ?
-Poproszę wodę
-Usiądź w salonie, a ja zaraz przyniosę
-Pewnie
Usiadłam na kanapie w salonie, rozejrzałam się dookoła, a po chwili były narzeczony mojej przyjaciółki przyniósł mi szklankę wody. Podziękowałam mu uśmiechem i poczekałam, aż usiądzie obok mnie.
-Słyszałam, że rozmawiałeś z Alex
-Tak - westchnął - kazałem jej odpuścić, bo do siebie nie wrócimy 
-Nie kochasz jej już ?
-Oczywiście, że ją kocham ! Tylko nie mogę jej zaufać
-Nawet nie spróbowałeś
-A Ty byś spróbowała ?
-Ja zaufałam Marco - spojrzałam na swoje splecione palce - i wcale nie żałuję 
-On Cię nie zdradził. Powiedział Ci prawdę od samego początku 
-Alex też powiedziała Ci prawdę od samego początku !
-Zdradziła mnie
-Była pijana i nic nie pamięta, wcale tego nie chciała 
-Roger ją wykorzystał. Wiem. Zabije gnoja 
-Nie ma już żadnej szansy ?
-Cholera Lena, każdego dnia mam ochotę do niej jechać i być z nią już na zawsze, ale potem przypominam sobie ten poranek, gdy mi to powiedziała i wyobrażam sobie ich razem. Nie potrafię. Boje się, że jak ją zobaczę i spojrzę jej w oczy to powiem coś głupiego, coś co zrani ją bardziej niż kiedykolwiek 
-Może z czasem to się jakoś wyjaśni
-Może
-Wygadaj się, to pomaga - położyłam mu dłoń na ramieniu - opowiedz mi wszystko 
-Wszystko ?
-Dokładnie tak
-Namawiałem ją, żeby tam poszła, bo myślałem, że to jej pomoże. No wiesz, nie chciałem, żeby potem żałowała, że nie świętowała swojego najprawdopodobniej ostatniego wielkiego sukcesu. Mogłem z nią jechać, przecież Maja nie była, aż tak chora. Mogłem ją podrzucić do Was albo do mojej mamy albo nawet do cholernej mamy Ann. A ja byłem takim kretynem, że wolałem zostać w domu. Zaufałem jej i czekałem na nią całą noc. Miała być o dziesiątej, więc jak do północy się nie zjawiła to zacząłem się martwić. W ogóle nie spałem, bo myślałem, że stało się coś złego. Nie. Ja to wiedziałem. I jak wróciła do domu taka zapłakana, roztrzęsiona to cholernie się przestraszyłem, że ktoś coś jej zrobił, a ona powiedziała, że mnie zdradziła. Nawet nie wyobrażasz sobie co wtedy czułem
 -Trochę sobie wyobrażam. Alex przyznała się do zdrady, ale żałuje i bardzo Cię kocha, a Marco po prostu pewnego dnia powiedział mi, że mnie nie kocha. Tego dnia, kiedy miałam mu powiedzieć, że jestem w ciąży 
-To wszystko jest popieprzone, co ? - pokręciła z niedowierzaniem głową
-Zdecydowanie - zachichotałam - chcesz zobaczyć moje dzieci ? Mam najnowsze zdjęcie
-Dawaj. Dzieci zawsze poprawiają humor 
-Chyba, że marudzą - zaśmiałam się podając mu zdjęcie usg 
-O tak - westchnął - są śliczne 
-Maja tęskni za Alex, prawda  ?
-Tak, nie rozumie tego i nie wie co się stało. Miała mamę i ją straciła, więc straciła poczucie bezpieczeństwa. Chce jakoś to posklejać 
-A jakbyś pozwolił Alex widywać Maje ? One się związały Mario, zadałeś ból nie tylko Alex, ale też sobie i przede wszystkim Mai. Dobrze wiesz, że dzieci nie mogą cierpieć przez rozstania rodziców 
-Maja nie jest dzieckiem Alex
-Przed chwilą powiedziałeś, że straciła mamę - warknęłam - ona chciała zostać jej mamą na papierze ! Chciała ją z Tobą wychowywać ! Poświęciła karierę ! Dla Ciebie i dla Mai. Bo chciała stworzyć jej dom !
-A potem mnie zdradziła i wszystko zepsuła 
-Masz racje, ale miliony ludzi na świecie zdradzają i nie żałują, a ona żałuje. Nie należy jej się druga szansa ?
-Lena tłumaczyłem Ci, że nie potrafię
-Bo nie próbowałeś Mario i taka jest prawda. Są różne terapie, które mogłyby Wam pomóc 
-Terapie - prychnął - terapie mają mi pomóc zaufać ?
-Możliwe
-Daj spokój Lena, sama w to nie wierzysz 
-Przepraszam. Chcę Wam pomóc, widzę jak oboje cierpicie 
-Wiem i bardzo Ci dziękuje, ale nie potrzebnie marnujesz swój czas
-Ja tak nie uważam - uśmiechnęłam się blado - a po za tym nie jestem tu tylko dla Ciebie i dla Alex. Jestem tu przede wszystkim dla Mai, bo ktoś musi Ci z nią pomóc 
-Jestem Ci z tego powodu cholernie wdzięczny 
-Czy Twoi rodzice i bracia już wiedzą ?
-Taa, ale nie ode mnie 
-Z gazet ?
-I internetu 
-A o zdradzie Alex ?
-Nie zamierzam im tego mówić
-Dlaczego ?
-Bo ją uwielbiają i uwielbiali zawsze, a ja nie chce im tego burzyć
-Kiedyś będziesz musiał im powiedzieć 
-Na razie myślą, że to tylko mały kryzys 
-A kiedy zamierzasz im uświadomić, że rozstaliście się definitywnie i ślubu nie będzie ?
-Nie wiem, nie mam pojęcia 
-Alex nie odwołała jeszcze ślubu
-Jak widzisz ja też nie 
-Musicie to zrobić razem 
-Nie musimy robić tego razem - spojrzał na mnie zły - zapomnij 
-Okej, przepraszam. Już się nie odzywam na Wasz temat
Nagle oboje usłyszeliśmy płacz Mai, więc piłkarz poderwał się z miejsca i ruszył w stronę pokoju swojej córki. Ja również wstałam z kanapy i podeszłam do kominka, na którym stały ramki ze zdjęciami. Mario z rodzicami, Mario z braćmi, Mario z Ann, Mario z Mają, Maja, Mario z Alex, Maja z Alex, Mario z Alex i Mają. Wszystko. Byli taką wspaniałą, idealną parą.
-Patrz kto nas odwiedził - usłyszałam za sobą
-Cześć księżniczko - wzięłam dziewczynę na ręce - przyszłam do Ciebie, a Ty spałaś 
Maja uśmiechnęła się słodziutko po czym pokazała mi język przez co roześmiałam się wesoło. 
-A co Ty robisz ? Pokazujesz mi język ? Ale z Ciebie słodka dziewczyna 
-Zrobię jej coś do jedzenia, poradzicie sobie same ?
-Oczywiście, że tak - posadziłam ją sobie na brzuchu 
-Mama - wyciągnęła ręce w kierunku kominka - mama ! 
-Pobawimy się może żyrafą, co ? Patrz jaka piękna żyrafa 
-Mama ! - rozpłakała się patrząc wciąż na ramki ze zdjęciami 
-Tak kochanie to jest Alex - wzięłam do reki jedna ramkę - Alex to Twoja mama  

[Mario]
Przeszedłem do kuchni, gdzie podgrzałem dla mojej córki obiadek ze słoiczka. Do tego zrobiłem jej herbatkę, którą przelałem do butelki. Gdy wszystko było gotowe to zawołałem dziewczynę mojego przyjaciela do kuchni i przejąłem od niej moją córkę. Włożyłem ją do krzesełka do karmienia i karmiłem ją obiadkiem. 
-Dobre ? - uśmiechnąłem się - pyszny obiadek 
-Mama - powtórzyła słowo, które wypowiada jako jedyne od jakiegoś czasu 
-Nie ma tu mamy skarbie - westchnąłem
-Mama 
-Za mamę - przyłożyłem jej łyżeczkę do ust, a ona od razu zjadła porcje 
-Mama
-A co jeśli tak jej zostanie ?
-Proszę Cię Lena, kiedyś musi powiedzieć coś innego 
-Tak, tylko nie wiadomo kiedy. To może być dla niej trauma 
-Dzięki specjalistko, bardzo mi pomagasz
-Przepraszam - jęknęła 
-Alex też Cię tak pocieszała po rozstaniu z Marco ?
-Nie 
-Tak myślałem 
-Bardzo Cię przepraszam Mario
-Nie ważne. Cieszę się, że tu jesteś, przynajmniej nie siedzę sam
-Jeżeli będziesz wolał, żeby to Marco Cie odwiedził to daj tylko znać
-On mnie nienawidzi
-To nie prawda ! My jesteśmy w tej sytuacji jak Szwajcaria. Neutralni 
-Jak Szwajcaria - zaśmiałem się 
-Coś Ci nie pasuje ? - przewróciła oczami 
-Nie, po prostu czasem jednak pomagasz
-Alleluja ! - zażartowała 
-Chcesz coś jeszcze do picia ?
-Na razie dziękuje 
-Okej, w porządku 
-Nie żałujesz, że spędzasz wolny dzień z ciężarną marudą ?
-Przecież nie wyrzucę ciężarnej marudy z domu - zażartowałem 
-Czyli jednak dżentelmen 
-Staram się 
-W czym mogę Ci jeszcze pomóc ? Może zakupy albo sprzątanie albo prasowanie albo ...
-Pomożesz mi spakować wszystkie zdjęcia z Alex ?
-Och, jesteś pewien ?
-Nie
-To może jeszcze trochę poczekasz 
-Jasne, poczekam - westchnąłem 
Dokończyłem karmić córkę, napoiłem ją po czym zaniosłem ją do salonu i posadziłem na kocu z zabawkami. Lena usiadła na kanapie i przyglądała nam się, gdy zadzwonił jej telefon.
-Cześć kochanie 
-...
-Jesteście już na miejscu ?
-...
-Och to świetnie
-...
-Jak ona się trzyma ?
-...
-Uważaj na nią 
...
-A kiedy wracacie ?
-...
-Nie, nie przejmuj się. Na razie jestem u Mario, a potem sobie poradzę 
-...
-Kupiłeś jej wszystkie potrzebne rzeczy ?
-...
-A tam w ogóle jest jakieś miasto ?
-...
-Cieszę się 
-...
-Jasne, do zobaczenia w domu
-...
-Ja też Cię kocham. Cześć 
Kątem oka widziałem, że odkłada telefon na bok, więc odwróciłem się w jej stronę.
-Chodziło o Alex ?

-Tak
-Co z nią ?
-Marco wywiózł ją w bezpieczne miejsce
-Gdzie ?
-Interesuje Cię to ? - uniosła pytająco jedną brew
-Zamówiłem pizze - zmieniłem temat - zanim zacząłem robić jedzenie dla Mai, taką zwykłą. Zjesz ze mną ?
-Bardzo chętnie - uśmiechnęła się
Kilkanaście minut później odebrałem od dostawcy pizze, postawiłem ją w stoliku w salonie, a dziewczyna mojego przyjaciela przygotowała dla nas w tym czasie talerze. 
-Proszę - założyłem na jej talerz jeden z kawałków - smacznego
-Dziękuje i wzajemnie 
-Czy gdybym chciał wrócić do Alex po tym co jej dzisiaj powiedziałem to zgodziła by się ?
-Oczywiście, że tak. A chcesz ? - spytała z nadzieją
-Pytałem czysto teoretycznie 
-Co by były, gdyby Alex wcale Cie nie zdradziła ?
-A nie zdradziła ?
-Pytałam czysto teoretycznie 
-Błagałbym ją o wybaczenie 
-Dalej ją kochasz
-Ustaliliśmy to już chyba jak tu przyszłaś, prawda ?
-I nagle miałbyś do niej zaufanie ?
-Nie wiem, chyba tak
-To dziwne
-Wiem, czuje to - westchnąłem - ale chyba taka jest właśnie prawda 
Usłyszeliśmy nagle dzwonek do drzwi, więc przeprosiłem na chwilę Lenę i poszedłem otworzyć. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem kogoś kogo kompletnie się nie spodziewałem ...