sobota, 19 marca 2016

Rozdział 51.

[Lena]
-Proszę - otworzył przede mną drzwi
-Dzięki - mruknęłam
Weszłam do znajomego przedpokoju, zdjęłam buty i nie patrząc na Marco poszłam dalej.
-Chcesz coś do jedzenia ?
-Nie, chce się gdzieś położyć
-Wiesz gdzie jest moja sypialnia - machnął ręką
-Nie będę spała w Twojej sypialni - warknęłam
-Jasne - westchnął przeczesując palcami włosy - w takim razie masz do wyboru sypialnie Alex albo gościnną
-Dzięki
-Pogadajmy Lena
-O czym chcesz rozmawiać ?! - odwróciłam się przodem do niego opierając ręce na biodrach
-O nas, o dzieciach
-Nie ma nas Marco - syknęłam
-Lena - zrobił krok w moją stronę
-Po co mnie tu przywiozłeś ?! Mam swoje mieszkanie jakbyś nie zauważył !
-Chciałbym się Tobą zaopiekować. Wami
-Nie musisz. Ja nic od Ciebie nie chcę
-Musisz być taka uparta ?
-Nie jestem uparta !
-Lena czy tego chcesz czy nie to są moje dzieci i nie zamierzam z nich rezygnować
-Dzieci są Twoje to prawda, ale ja Twoja NIE jestem - podkreśliłam przedostatnie słowo
-Wiem, wszystko schrzaniłem - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem - ale chciałbym to naprawić
Już miałam mu odpowiedzieć, ale ktoś zapukał do drzwi. Westchnęłam ciężko i się nie odezwałam.
-Mogłabyś ?


-Ja ?
-Proszę
-Okej, ale ... - zawahałam się - zrobisz mi w tym czasie herbatę ?
-Oczywiście - uśmiechnął się i poszedł do kuchni
Przeszłam z powrotem do przedpokoju, otworzyłam drzwi i zobaczyłam dziewczynę, którą oglądałam tylko w gazetach, internecie, czasem telewizji.
-Jest Marco ?
-Marco ? - powtórzyłam zszokowana
-Tak - zaśmiała się wesoło i wyciągnęła w moim kierunku smukłą dłoń - jestem jego dziewczyną, Cathy
-Lena - powiedziałam usiłując ukryć swój żal - jestem matką jego dzieci
-Och ...
-Kto przyszedł ? - usłyszałam za swoimi plecami - Cathy
-Kochanie - minęła mnie i pocałowała go w policzek - nie mogłam się do Ciebie dodzwonić
Patrzyłam na to prawie ze łzami w oczach, ale nie chciałam dać ani jej ani jemu tej satysfakcji. Przeszłam obok nich patrząc w oczy piłkarzowi i nie czekając na nic weszłam po schodach na górę, a potem zamknęłam się w sypialni Alex. Tam czułam się bezpiecznie. Dopiero leżąc na łóżku, które jeszcze niedawno należało do mojej przyjaciółki pozwoliłam sobie na płacz. Cholera jaka ja byłam naiwna. „Wiem, wszystko schrzaniłem, ale chciałbym to naprawić.". Jasne naprawić, szczególnie, że wciąż ma dziewczynę. Od początku chodziło mu tylko i wyłącznie o dzieci. Moje dzieci.
-Przyniosłem Ci herbatę - otworzył drzwi - płaczesz
-Wyjdź stąd Marco - warknęłam podnosząc się do pozycji siedzącej
-Poczekaj, dlaczego płaczesz ?
-Dlaczego płacze ? - syknęłam - bo jesteś draniem Marco !
-Lena ...
-Byłam taka naiwna - odepchnęłam go - a Ty tymczasem wciąż masz nadzieje, że masz dwie możliwości. Chciałbyś to naprawić, tak ? A wciąż masz dziewczynę ! - uderzyłam go w tors - zwykły kłamca ! Lubisz lecieć na dwa dronty, co ? - zaśmiałam się ironicznie - może komuś się to spodoba, ale na pewno nie mi ! Ja ...

-Poczekaj - przerwał mi - zanim będziesz się tak awanturowała to mnie wysłuchaj bo ...
-Bo co ?- teraz to ja mu przerwałam - wyrzucisz mnie z domu ? Proszę bardzo ! Płakać nie zamierzam !
-Lena - pokręcił z niedowierzaniem głową
-Jestem zmęczona, możesz wyjść ? - z powrotem się położyłam i nakryłam się kołdrą - nie czuję się najlepiej
-Jasne, pogadamy później
Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i odetchnęłam z ulgą. Odczekałam chwilę, wyłoniłam się spod kołdry i wzięłam do ręki swój telefon, a następnie wysłałam krótką wiadomość do Alex.
"Przyjedź, potrzebuję Cię. Jestem u Marco."
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast. 
"Zaraz będę"
Telefon odłożyłam na szafkę nocną i czekałam. Czekanie jest najgorsze. Nienawidzę czekać.
-Mogę ?
-Po co ?
-Chciałabym z Tobą porozmawiać - powiedziała spokojnie
-A mamy w ogóle o czym ?
-Myślę, że tak
-Pięć minut Cathy
-W porządku - uśmiechnęła się ciepło - nie chciałam zabierać Ci faceta i rujnować związku Lena. Pracowaliśmy razem, zaprzyjaźniliśmy się i to po prostu samo wyszło. Zakochałam się w nim i chciałam się odsunąć, ale nie pozwolił mi na to. W końcu chyba sam zaczął coś do mnie czuć
-No i po co mi to mówisz ? - prychnęłam
-On Cię kocham i wiem, że nadal trochę kocha. Długo nie wiedział co ma zrobić, nie chciał wybierać. To była podejrzewam najtrudniejsza decyzja w jego życiu. Stracił Ciebie, ale nie chce stracić dzieci. Jak mu szansę jako ojcu
-Nadal nie rozumiem czemu Ty mnie o to prosisz
-Proszę Cię o to jako jego dziewczyna. Obiecuję Ci, że nigdy nie będę stawała między nimi, a dziećmi. Nigdy nie będę próbowała im Ciebie zastąpić
-Oczywiście, że nie ! - wrzasnęłam wściekła - nigdy nie zbliżysz się do moich dzieci Ty wredna, wyrachowana suko ! Wynoś się stąd natychmiast !
-Przepraszam - szepnęła wybiegając z pokoju i mijając się w drzwiach z siostrą blondyna
-Wszystko ok ?
-Nie - jęknęłam - to mnie przerasta 
-Kochana - przytuliła mnie - zobaczysz, że się ułoży
-Okłamał mnie
-Marco ?
-Tak
-Co takiego zrobił ?
-Powiedział, że chce wszystko naprawić, a tymczasem wciąż jest z Cathy. Po co mnie tu przywiózł skoro ma dziewczynę ?
-Nie wiem - westchnęła - myślałam, że w końcu się zdecyduje 
-Ja też tak myślałam
-Zabrać Cię stąd ?
-Nie, zostanę. Może do jutra
-Chcesz z nim pogadać ?
-Powinnam, ale czy to zrobię to nie wiem
-Rozumiem
-Dlaczego po tym wszystkim ja wciąż go kocham ? - rozpłakałam się
-To nie jest pytanie do mnie Lena
-Tylko do mojego serca, co ? - zachichotałam
-Dokładnie - uśmiechnęła się
-Jak wczorajsza randka z narzeczonym ?
-A dobrze, było bardzo miło
-Słodka z Was para
-Już niedługo rodzina w świetle prawa
-To zabrzmi totalnie wrednie, ale jesteś pewna, że chcesz mieć prawa do Mai ?
-Tak. To moja córka, chce, żeby tak było w świetle prawa
-Cieszę się, że Cię mam Alex
-Zawsze będziesz mnie już miała
-Mam nadzieje
Godzinę później moja przyjaciółka postanowiła wrócić do domu. I dobrze, niech spędzi ten czas z rodziną. Ja usiłowałam zasnąć, ale nie potrafiłam. W końcu wstałam z łóżka, wyszłam na korytarz i zeszłam na dół. Marco siedział w salonie i pisał coś na swoim laptopie. Bez słowa usiadłam obok niego, a on od razu podniósł na mnie wzrok. 
-Jest już później. Porozmawiajmy 
-Naprawdę chcesz ?
-Tak, chce, a nawet żądam wyjaśnień
-Okej - odłożył laptopa na stolik - to na początku chciałbym Cię przeprosić. Za to, że Cię zostawiłem, za to co powiedziałem, za to, że znalazłem sobie inną i za to co dzisiaj widziałaś w przedpokoju
-Nie ma sprawy
-Wczoraj jak wyszedłem od Ciebie ze szpitala to od razu pojechałem do Alex. Trochę pogadaliśmy i kazała mi wybrać. Albo Cathy albo Ty i dzieci. Mój wybór był oczywisty, chociaż mimo to nie mogłem zasnąć i do rana rozmyślałem. Nie chciałem znowu zranić kobiety, która jest jakoś  ważna w moim życiu. A po za tym chciałem załatwić sprawę w cztery oczy, jak mężczyzna. Dzisiaj Cathy zaskoczyła nie tylko Ciebie, ale też mnie. Cholera to była trudna rozmowa
-Chwileczkę - przerwałam mu - przecież jak ona do mnie przyszła to powiedziała, że nadal jest Twoją dziewczyna. Marco jeśli chcesz z nią być to nie ukrywaj tego, ja nie zabronię Ci się spotykać z dziećmi przez nią, ale nie chce, żeby ona miała kontakt z moimi dziećmi 
-Naszymi - poprawił 
-Tak, przepraszam
-Cathy jest i pewnie już zawsze będzie dla mnie ważna, ale to Ty jesteś najważniejsza. Byłem idiotą to prawda, ale zrozumiałem swój błąd i zrobię wszystko, żeby to nadrobić
-Czy to zna ...
-Skończyłem z nią Lena. Zerwałem, bo nie chce nikogo innego, tylko Ciebie - powiedział, a ja uśmiechnęłam się szeroko 
-Nie będzie ze mną tak łatwo
-Wiem, jesteś strasznie uparta
-Przestań - szturchnęłam go śmiejąc się głośno
-Zostaniesz tu ?
-Tak - pod wpływem jakiegoś impulsu skuliłam się w kłębek, położyłam mu głowę na kolanach i zamknęłam oczy
-Będzie Ci tu niewygodnie - powiedział czule, głaszcząc mnie przy tym po włosach 
-Trudno - szepnęłam - jest dobrze tak jak jest 

[Alex]
Wróciłam do domu od mojego brata i z zaskoczenia stanęłam w progu. W przedpokoju stały walizki i złożony wózek Mai. Przełknęłam ciężko ślinę.
-Jestem ! - zawołałam mimo ściągniętego gardła
-Chodź do kuchni !
-Idę - mruknęłam
Powoli weszłam do kuchni i mimowolnie się zaśmiałam. Mój narzeczony karmił naszą córkę, ale chyba coś mu nie szło, bo dziewczynka cała była brudna.
-Co z Leną ?
-W porządku
-A z Twoim bratem ?
-Zerwał z Cathy i zamierza walczyć o Lenę
-To dobrze
-Tak - westchnęłam
-Stało się coś ?
-Chcesz mnie zostawić ? - w moich oczach zebrały się łzy
-Słucham ?
-Wyprowadzisz się z Mają ? - wybuchłam płaczem
-Hej mała - podszedł do mnie i mnie przytulił, a ja wtuliłam się w niego coraz bardziej płacząc - skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy


-W przedpokoju stoją Twoje walizki - pociągnęłam nosem
-Kochanie jesteś głupia - pocałował mnie w czoło
-Dzięki - odsunęłam się od niego
-Zabieram Was na krótkie wakacje
-Ale byliśmy w Nowym Jorku i ...
-Jedziemy tylko na tydzień, a po za tym obiecałem Ci, że gdzieś Cię jeszcze wybierzemy
-Mogę wiedzieć gdzie ? - wytarłam łzy z policzków
-Hmm ... Bali - uśmiechnął się - wynająłem nam ville. Co prawda jest duża, bo ma aż trzy sypialnie, ale przynajmniej będziemy mieli ciszę, spokój i nikt nas tam nie dorwie. Odpoczniemy, naładujemy akumulatory i zapomnimy o problemach
-Bali ?
-Tak
-Kiedy lecimy ?
-Za - spojrzał na zegarek - niecałe osiem godzin
-Jak to ? - wyjąkałam
-Masz jakieś pięć godzin na spakowanie i ogarnięcie się
-Zabije Cię - wysyczałam przez zaciśnięte zęby - kiedy to zarezerwowałeś ?
-Jak byłaś u Leny
-Niemożliwe, przecież na pewno jest wielu chętnych, żeby tam jechać
-I po co szukasz dziury w całym, powinnaś się cieszyć
-Ciesze się, bardzo się cieszę !

-To leć się pakować, a ja dokończę karmić Maje
-Myślę, że sama sobie poradziła - zaśmiałam się patrząc na nią
-O Boże - westchnął - to chyba jakiś żart
-Nie, to tylko Twoja córka - pocałowałam go w policzek - idę się pakować
-Nie poczekaj. Musisz pomóc mi to sprzątnąć
-Dasz sobie radę, jestem tego pewna
Chichocząc jak nastolatka pobiegłam na górę i od razu zabrałam się za pakowanie. Oczywiście większość rzeczy, które chciałam zabrać były albo do prasowania albo do prania. Co mogłam to uprasowałam, złożyłam w równą kostkę i położyłam na łóżku. Wyciągnęłam z garderoby resztę potrzebnych ubrań i butów, a potem wepchałam je do dużej walizki. Dopakowałam jeszcze kosmetyczkę, trochę biżuterii, a potem usiłowałam zapiąć torbę. Nie szło mi. Usiadałam, leżałam, waliłam, ale za cholerę nie mogłam zapiąć tego zamka. 
-Mario ! - zawołałam - Mario chodź tu na chwilę !
-Po co ? - wszedł zadowolony do sypialni
-Czy mógłbyś mi to zapiąć ?
-Pewnie - zaśmiał się
-Maja zasnęła ?
-Jeszcze nie, ciągle ogląda bajkę i chyba zaśnie dopiero w samolocie
-Jakaś długa ta bajka - zmarszczyłam brwi
-Wiem - westchnął - gotowe
-O dziękuje - uśmiechnęłam się
-Ile jeszcze potrzebujesz czasu ?
-Muszę się wykąpać i przebrać, a potem będę gotowa
-Super
-Za ile będzie Twoja mama ?
-Za pół godziny - zamyślił się - możemy dać jej Twoja klucze ?
-Pewnie, leżą na dole w koszyczku
-Znajdę
-Mario 
-Tak ?
-Dziękuję za ten wyjazd - podeszłam do niego i go pocałowałam - myślę, że będzie wspaniale
-Cała przyjemność po mojej stronie skarbie
-Lecę się ogarnąć, to może zdążę się jeszcze spotkać z Twoją mamą
-Nie zatrzymuję Cię - puścił mi oczko - jakby co to będę na dole
-To weź moją walizkę na dół - powiedziałam jeszcze zanim zamknęłam się w łazience
Zamknęłam za sobą drzwi, stanęłam przy umywalce i zaczęłam zmywać makijaż, nad którym tak mocno pracowałam rano. Kilka minut, wacików i płyny do demakijażu później rozebrałam się, a następnie weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę, ale przez przypadek zimną, więc aż
pisnęłam z szoku. Dopiero jak woda zrobiła się letnia to się do niej przyzwyczaiłam. Szybko namydliłam ciało żelem pod prysznic, spłukałam pianę i umyłam włosy. Jeszcze dosłownie chwilkę postałam pod ciepłą wodą, a potem zakręciłam kurek i owinęłam się ręcznikiem. Roztrzepałam włosy i od razu zabrałam się za ich suszenie. Były idealne, takie puszyste i miękkie, ale, że ja jestem wybredna to jeszcze trochę je podkręciłam lokówką. Założyłam bieliznę, nasmarowałam ciało balsamem i ubrałam ciemne jeansy z dużymi dziurami i białą koszulkę na ramiączka. Do tego małe złote kolczyki i kilka złotych bransoletek na lewy nadgarstek. Gotowa zabrałam się już tylko za makijaż. Nie chciałam przesadzać, w końcu w podróży może mi się rozmazać, więc nałożyłam trochę podkładu, pudru i różu, a oprócz tego pomalowałam już tylko rzęsy czarnym tuszem, który nadaje objętości. Na koniec psiknęłam się jeszcze perfumami i wyszłam z łazienki. Do walizki podręcznej, która wciąż leżała na biurku wrzuciłam laptopa, ładowarki, słuchawki, kilka gazet, kilka książeczek Mai i jakieś inne duperele. Ostatni raz spojrzałam na swoją sypialnie i wyszłam, a następnie zeszłam na dół. Moja przyszła teściowa siedziała na kanapie i podawała swojej wnuczce klocki.
-Dzień dobry - pocałowałam ją w policzek
-Dzień dobry - uśmiechnęła się - kwitniesz moja droga
-Oj tam - machnęłam ręką - napije się pani czegoś ?
-Mario robi mi już herbatę
-W porządku - usiadłam na fotelu obok niej
-Jak przygotowania do ślubu ?
-Powoli, ale do przodu
-To dobrze, ale jakbyś potrzebowała pomocy to dzwoń. Ja zawsze chętnie pomogę
-Bardzo miło z pani strony 
-Mamo słodzisz ? - zawołał z kuchni piłkarz
-Tylko jedną łyżeczkę !
Mój narzeczony wniósł na tacy trzy filiżanki i podał jedną swojej mamie, drugą mnie, a trzecią wziął do ręki.
-Zamówiłem już taksówkę
-Przecież ja mogłam Was zawieźć
-Daj spokój mamo - przewrócił oczami - nie będziemy Cię wykorzystywać
-Oj Mario Mario - pokręciła z niedowierzaniem głową - a tak w ogóle to gdzie jedziecie dokładnie ?
-Jimbaran - odpowiedział szatyn
-Dobrze wiedzieć - zachichotałam 
-Spodoba Ci się - usiadł na oparciu mojego fotela i położył mi dłoń na kolanie
-Kiedyś słyszałam o tym mieście - odparła pani Gotze
-A ja nie - zmarszczyłam brwi - wyguglam sobie w samolocie
Jeszcze trochę posiedzieliśmy sobie z mamą mojego ukochanego, a potem się zebraliśmy, wyszliśmy z domu i zapakowaliśmy się do taksówki. Na lotnisko dojechaliśmy bardzo szybko,
ale zanim tam przeszliśmy przez odprawę i wszystkie bramki to minęła godzina. Tego akurat nie lubię w podróżowaniu samolotami.
-Maju chcesz się napić ?
-Nie
-A może chcesz jabłuszko ?
-Nie - wtuliła się w Mario, a on pocałował ją w policzek
-Dobrze - westchnęłam chowając plastikowe pudełeczko do torby
-Jeszcze zgłodnieje
-Wiem wiem - mruknęłam - za ile wsiadamy do samolotu ?
-Powinni wpuszczać za jakiś kwadrans, może trochę więcej
-Ty masz paszport małej ?
-Tak
-Okej
-A Twój paszport się przypadkiem nie kończy jakoś niedługo ?
-Nie nie, dopiero za rok pod koniec sierpnia
-To już w nowym paszporcie będziesz miała moje nazwisko
-Zgadza się - uśmiechnęłam się
*****

Ten rozdział dedykuje niecierpliwej Dominice Nowak :)
Jejku dziewczyny tak bardzo Was przepraszam ! Wiem, że minęło mnóstwo czasu od kiedy napisałam ostatni rozdział i ten dzisiejszy wcale nie powala ani długością ani swoją wspaniałością, ale nie mam weny i chciałam po prostu coś dla Was naskrobać. Obiecuje, przysięgam, przyrzekam, że na rozdział 52 nie będziecie musiały tyle czekać :*

7 komentarzy:

  1. No nareszcie :DDD
    Myślałam, że nie dożyję tego rozdziału ;D
    Marco nareszcie zmądrzał...
    Ciekawie byłoby jakby coś się zmieniło w związku Mario w sensie na lepsze, nie żeby coś ;)
    Powtarzam się, ale rozdział świetny, chcę więcej takich i takich długich *.*
    Pozdrawiam i życzę weny :***

    OdpowiedzUsuń
  2. GLORIA!!!! Nareszcie w końcu się doczekałam rozdział wspaniały. Super że Marco w końcu zmądrzał. Lepiej późno niż wcale. Czekam na kolejny. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu nareszcie! :) tak bardzo się cieszę że w końcu coś napisałaś. :D
    Rozdział jak dla mnie jest super i strasznie mi się podoba. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie. You made my day �� Wspaniały i nigdy więcej takich długich przerw proszę nie robić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawiodłaś mnie :) Rozdział jak zwykle fenomenalny. Cieszę się,że pomiędzy Marco a Leną nie ma jak na razie kłótni i mam nadzieję,że tak pozostanie. Pozdrawiam i czekam na następny. Jesteś boska :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ooooooooooooooooooo dziękuje

    OdpowiedzUsuń