sobota, 28 listopada 2015

Ważne.

Chyba mam Wam coś do powiedzenia.

Nie chce, żebyście mnie źle zrozumiały. Kiedy prawie dwa i pół roku temu zaczęłam prowadzić pierwszego bloga nie podejrzewałam, że tyle to będzie trwało, nie myślałam, że będzie tyle blogów. Owszem od początku polubiłam pisanie, ale była to przygoda, która z czasem zmieniła się w ogromną pasje. Każdy kolejny blog, każda historia, coraz więcej poświęconego czasu sprawiało mi radość i chęć pisania więcej i więcej. I nagle teraz kiedy zaczęło brakować mi czasu na pisanie, chęci, a na niektóre blogi weny i motywacji coś we mnie pękło. Myśle, że dalej to kocham, że dalej jest to jakaś odskocznia, ale wypaliłam się. Nie chodzi o coraz mniejszą ilość komentarzy czy wyświetleń, bo to już dawno przestało mieć dla mnie znaczenie. Po prostu się wypaliłam. I taka jest prawda. Aktualnie prowadzę cztery blogi, ale w najbliższej przyszłości zamierzam skończyć jeden z nich. Potem może uda mi się zakończyć drugi, więc zostaną, tylko dwa, które idą mi na razie chyba najlepiej. Nie oznacza to, że nie zamierzam ich kończyć, bo zamierzam. Postaram się pisać trochę częściej, więcej i może w niedługim czasie uda mi się wszystkie cztery doprowadzić do końca ? Mam nadzieje ! Nie jest tajemnicą, że pracuje też nad nowym blogiem i prawdopodobnie będzie to ostatni blog ! Jeżeli wytrzymam to zacznę go prowadzić dopiero po zakończeniu tych czterech. Co prawda moja przyjaciółka powiedziała mi ostatnio „nigdy nie mów nigdy", ale ja już chyba nie zdecyduje się na kolejne nowe projekty. Możliwe, że będę pisała do szuflady albo, że jeszcze kiedyś wrócę z jakimś blogiem, ale na razie skupiam się na tym jednym nowym i to wszystko. Chce, żebyście wiedziały, że nie piszę tego wszystkiego, aby "zmusić" Was do komentowania, tylko chce po prostu, żebyście wiedziały co się dzieje. Wiem, że niektóre blogi zawaliłam, ale chociaż bardzo się staram to nie potrafię się przekonać do napisania czegokolwiek. Okej, to chyba wszystko.

Buziaki.

czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział 46.

[Alex]
Obudziłam się nagle. Nie wiem nawet dlaczego. Mario nie było obok mnie, ale za to na jego poduszce znalazłam małą karteczkę.
"Wyszliśmy z Mają na spacer, potem widzę się z mamą na kawę. Śniadanie macie na stole. Jakby co to dzwoń. M. Ps. Lena chyba jeszcze śpi."
Przeciągnęłam się powoli, a potem wstałam z łóżka. Słońce świeciło już jak szalone, a ja na sam jego widok uśmiechnęłam się szeroko. To będzie dobry dzień. Ja to wiem. Uchyliłam trochę okno, a potem udałam się do łazienki. Rozebrałam się, weszłam pod prysznic i odkręciłam
wodę. Nie za ciepłą, ale też oczywiście nie za gorąca. Szybko się wykąpałam, wysuszyłam włosy, a na koniec się umalowałam. O dziwo w garderobie nie miałam tego problemu co zawsze. Od razu wybrałam sobie jeansy, szarą koszulkę, białą marynarkę i, żeby to ożywić żółte sandałki i kolorowy naszyjnik w kwiaty. Włosy związałam w kucyka i voila. Alex Reus (już niedługo [nareszcie] Gotze) gotowa w mniej niż trzy kwadranse ! Brawo dla mnie. Wyszłam z sypialni i po cichu podeszłam do drzwi Leny. Uchyliłam je trochę i zobaczyłam, że moja przyjaciółka leży w łóżku, ale nie śpi.
-Hej - uśmiechnęłam się - mogę wejść ,?
-Pewnie - powiedziała cicho
-Miałam wpaść do Ciebie wczoraj, ale Mario mi nie pozwolił - westchnęłam
-Szybko zasnęłam, więc i tak byśmy sobie nie pogadały
-No pewnie, rozumiem
-Jaka ona jest ?
-Normalna - wzruszyłam ramionami - przyjaciółkami nie zostaniemy
-Teraz może nie - szepnęła
-W ogóle - usiadłam na parapecie - jak się czujesz ?
-Dobrze - pierwszy raz dzisiaj się uśmiechnęła - jak widzisz szybko rosnę
-No i dobrze - puściłam jej oczko
-Byłam na usg
-I co ?
-Mam tutaj płytkę - zaczęła grzebać w torebce - z serduszkami
-No to dawaj
-Potem - machnęła ręką - może jak Mario wróci ?
-Skąd wiesz, że wyszedł ?
-Słyszałam
-Rozumiem
-Bałam się wczoraj, że Marco coś zauważy - jęknęła
-Szybko nam mignęłaś, a on nie jest aż tak spostrzegawczy - zaśmiałam sie
-Jakie masz plany na dziś ?
-Muszę się spakować
-Nowy Jork. Pamiętam - zachichotała
-Rozmawiałam wczoraj z Mario i ustaliliśmy, że powinnaś zostać tutaj jak my będziemy w Stanach
-Ja nie mogę
-Oczywiście, że możesz ! Popilnujesz nam domu, będziesz miała dach nad głową, ciszę i spokój. Duży ogród - wymieniałam na jednym wdechu
-A Maja ?
-Dziadkowie biorą ją do siebie
-No dobrze, a Marco ?
-Co Marco ?
-Co się stanie jak on tu przyjdzie ?
-Nie wpuścić go - przewróciłam oczami - albo wreszcie mu powiesz prawdę
-O co to to nie
-A kiedy zamierzasz mu powiedzieć ?
-Wcale nie zamierzam mu mówić
-To też jego dzieci
-No to ma problem
-Lena proszę Cię
-Nie Alex. Nie powiem mu i koniec
-Jak wolisz - westchnęłam - jadłaś już coś czy mam Ci zrobić śniadanie ?
-Nie jestem głodna, dzięki
-Musisz jeść
-Na razie się jeszcze prześpię
-Jakby co to będę na dole - spojrzałam na nią ostatni raz i wyszłam
Zeszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie kawę i swoim starym zwyczajem usiadłam na blacie. Zrobiłam już listę rzeczy, które muszę spakować no i oczywiście listę miejsc, gdzie muszę zabrać Mario, bądź wybrać się samotnie. Będzie super.
-Nic nie jesz ?
-Nie śpisz ? - odbiłam piłeczkę
-Już nie zasnę
-A ja mam na razie kawę
-No tak - uśmiechnęła się
-A Ty co chcesz dzisiaj robić ?
-Może pomogę Ci się pakować - zamyśliła się - albo pójdę na spacer
-Pomyśl jeszcze - stanęłam na podłogę
-Ok. Robię jajecznice, masz ochotę ?
-Zjem potem - machnęłam ręką
-Na pewno ?
-Yhmm
-Nie jesteś na mnie zła, prawda ?,
-Nie - roześmiałam się - wszystko rozumiem
-To dobrze
-Namyśliłaś się już ?


-Pomogę Ci
-No to świetnie - klasnęłam w dłonie
Poczekałam, aż moja przyjaciółka zje śniadanie, a potem razem udałyśmy się na górę. Wzięłam walizki z garderoby, rozłożyłam je przy łóżku, a potem wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy z listy. Podawałam je Lenie, która układała je na łóżku. Po kilkudziesięciu minutach całe łóżko zawalone było moimi rzeczami.
-Chyba trochę za dużo tego jak na dwa tygodnie - zaśmiała się dziewczyna
-Nie wiem o czym mówisz - przewróciłam oczami
-Dobra pakuj to zanim Mario przyjdzie
-On na pewno zrozumie, że ja potrzebuje całe mnóstwo rzeczy - zachichotałam
-Nie jestem tego taka pewna - pokazała mi język
-Czepiasz się
Razem zaczęłyśmy pakować wszystkie rzeczy do walizek, układałyśmy, skreślałyśmy z listy i w końcu wszystko było gotowe. Została mi tylko walizka podręczna, ale to jeszcze nie będę jej pakować. W końcu laptop, telefon , ładowarki i jakieś inne duperele będą mi jeszcze potrzebne.
-Spacer ? - uśmiechnęłam się
-Zdecydowanie
-No to idź się ubieraj - puściłam jej oczko
-Będę za chwile
-Poczekam na dole
Do białej, małej torebki włożyłam telefon, portfel i klucze od domu. Zeszłam na dół, założyłam buty i czekałam na swoją przyjaciółkę. Zjawiła się dość szybko, więc razem wyszłyśmy, a ja zamknęłam za nami drzwi.
-Gdzie idziemy ?
-Przed siebie - machnęła ręką
-Masz ochotę na jakieś lody ?
-Zawsze - uśmiechnęła się
-No to chodźmy
-A gdzie są Mario i Maja ?
-Na spacerze, a potem umówił się z mamą na kawę
-To fajnie
-Pewnie chcą ustalić ostatnie szczegóły naszego wyjazdu
-W sumie to ja też mogłabym zostać z Mają
-Lena nawet jakbyśmy się zgodzili to mama Mario by Ci nie oddała swojej wnuczki - zaśmiałam się - rzadko ma okazje zostawać z nią na tak długo
-To zrozumiałe - uśmiech pojawił się na jej twarzy - a mama Ann już się nie odzywa ?
-Nie, na szczęście
-To dobrze
Dotarłyśmy do najbliższej lodziarni, każda z nas zamówiła sobie ulubiony smak i usiadłyśmy na ławce.
-Lubię jak jest tak ciepło
-A ja lubię być w ciąży - zachichotała blondynka - mogę się objadać bez końca
-Jeszcze niedawno na to narzekałaś
-Kobieta zmienną jest
-Szczególnie ta w ciąży - puściłam jej oczko
-Pogadamy jak Ty będziesz w ciąży
-Spokojnie, jeszcze mi się nie śpieszy
-Mi też się nie śpieszyło - przewróciła oczami
~A Few Days Later~
Z samego rana obudził mnie mój narzeczony, bo musieliśmy ruszyć wreszcie na lotnisko. Było tak wcześnie, a mi się tak nie chciało wstawać.
-Myszko, bo nie zdążymy - pocałował mnie w szyje
-Jeszcze pięć minut
-A potem będziesz narzekała, że masz za mało czasu - klepnął mnie w tyłek - wstawaj
-To bolało - otworzyłam oczy
-Idę zrobić śniadanie
-Zniosłeś walizki na dół ?
-Tak
-Okej - przetarłam oczy i usiadłam - muszę wziąć prysznic
-To leć szybko
Podniosłam się z łóżka, wzięłam z fotela wcześniej przygotowane ciuchy i zamknęłam się w łazience. Rozebrałam się, odkręciłam wodę i weszłam pod prysznic. Namydliłam całe ciało żelem pod prysznic, spłukałam pianę i zabrałam się za mycie włosów. Kilkanaście minut później stałam przed lustrem i suszyłam swoje gęste, blond włosy. Potem zabrałam się za
makijaż. Korektor zakrył moje niedoskonałości, potem trochę podkładu i pudru. Na policzki róż, a na powiekach zrobiłam czarne kreski. Dobrze wytuszowałam rzęsy, umalowałam usta i make-up gotowy. No to teraz ciuchy i mogę jechać na lotnisko. Założyłam bieliznę, czarne spodnie, białą bluzkę na ramiączka i czarną, skórzaną kurtkę. Do tego jeszcze delikatny, złoty wisiorek i zegarek. Wyszłam z łazienki, zgarnęłam swój telefon razem z ładowarką i pełna energii zeszłam na dół.
-Kawy ?
-Poproszę
-Proszę - wręczył mi biały kubek
-Oo dzięki !
-Gotowa ??
-Jak nigdy
-Taksówka będzie za dwadzieścia minut
-Okej - uśmiechnęłam się
-Zjadaj śniadanie skarbie
-Tak jest - zachichotałam - a Ty nie jesz ?
-Oczywiście, że jem - pocałował mnie w czoło
Wspólnie usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy zajadać się pysznym śniadaniem przygotowanym przez piłkarza. Jak skończyliśmy to umyłam jeszcze zęby, a potem przeszliśmy do przedpokoju. Założyłam białe buty Nike, a Gotze w tym czasie wyniósł walizki na zewnątrz.
-Mario !
-Hmm ?
-Mogę napisać Lenie wiadomość na lustrze ?
-Szminką ? - zaśmiał się
-Yhmm
-Możesz, przecież i tak się zmyje
-Okej
-Tylko nie używaj do tego swojej ulubionej szminki, bo potem będziesz płakać
-Zapomniałabym ! - zawołałam
-O czym ?
-Musimy wziąć jeszcze jedną pustą walizkę
-Po co ? - zaśmiał się
-Bo chce iść na zakupy jak będziemy w Wielkim Jabłku*
-Planujesz ich tak dużo, że potrzebujesz dodatkową walizkę ?
-Nigdy nic nie wiadomo - wzruszyłam ramionami
-Okej, pójdę po nią na górę, a Ty napisz tą wiadomość
-Mario - złapałam go za rękę
-Tak ??
-Weź tą największą to wtedy do niej włożymy tą mniejszą
-Ależ atut kombinujesz - pocałował mnie
-I tak zapłacimy za nadbagaż - uśmiechnęłam się - więc lepiej mieć jedną walizkę w drugiej niż dwie osobne
-Może masz racje
Chłopak poszedł na górę, a ja wzięłam z koszyczka przy lustrze byle jaką szminkę i namazałam w miarę czytelną wiadomość.
„Z samego rana pojechaliśmy na lotnisko. Czuj się jak u siebie w domu. Buziaki A&M.          Ps. Dbaj o siebie !"
Dorysowałam jeszcze duże serduszko i odcisnęłam swoje usta. Idealnie. Jak tylko Mario zszedł z walizką to włożyliśmy do niej tą ciut mniejszą od kompletu i wyszliśmy z domu, gdzie czekała już na nas taksówka. Kierowca razem z moim narzeczonym zapakowali nasze rzeczy do bagażnika, a ja na spokojnie usiadłam sobie z tyłu.
-Dokąd jedziemy ?
-Poprosimy na lotnisko
-Oczywiście
Kilkadziesiąt minut później taksówka zatrzymała się pod wejściem na lotnisko. Wyciągnęliśmy nasze walizki, ułożyliśmy je na wózku, zapłaciliśmy za transport i weszliśmy do budynku. Od razu skierowaliśmy się na odprawę, gdzie każde z nas pozbyło się dwóch walizek. Zadowoleni przeszliśmy dalej. Niecałe czterdzieści pięć minut później staliśmy już w kolejce do wejścia na pokład samolotu.
-Za kilka godzin będziemy w Stanach - klasnęłam w dłonie
-Po 16 naszego czasu, więc około 10 ich czas, tak ?
-Dokładnie
-Fajnie, cały dzień będziemy mieli jeszcze
-Akurat się rozpakujemy i pójdziemy na spacer
-O wszystkim myślisz - pocałował mnie w czoło
-Mam już cały plan - uśmiechnęłam się - ale spokojnie nic na siłę, jak będziemy chcieli zmienić plany to zmienimy
-Pamiętasz jeszcze to miasto ?
-Każdą ulice Manhattanu - mrugnęłam do niego
-Mostów nie uznajemy ? - zaśmiał się
-Uznajemy - zachichotałam
-Cieszę się, że będziemy mieli trochę czas tylko dla siebie - objął mnie
-Ja też - posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech
-Mama coś wspominała, że może zabiorą Maje nad morze
-Świetny pomysł
-Też o tym pomyślałem
-Stęsknię się za nią przez te dwa tygodnie - westchnęłam
-Myślę, że czas tak szybko minie, że nawet nie zauważysz kiedy będziemy z powrotem
-Pewnie tak
-Mario Gotze ? Och ! Możemy prosić o autograf ? - podeszło do nas kilka dziewczyn
-Jasne - odsunął się ode mnie
Patrzyłam jak podpisuje dziewczynom jakieś kartki, a potem z każdą robi sobie zdjęcie. Patrzyłam na jego uśmiech, który był zupełnie inny niż te, które posyła mi. Kiedyś byłam zazdrosna, a teraz nie zwracam na to najmniejszej uwagi. Fani są dodatkiem do jego kariery. Po chwili znów byłam w jego ramionach i wdychałam te wspaniałe perfumy.
-Ciekawe czy lecą z nami do Nowego Jorku
-Raczej nie
-Skąd wiesz ?
-Odeszły w inną stronę
-No chyba, że tak
-Długo jeszcze ?! - jęknęłam patrząc na początek kolejki
-Stawiam, że mamy jeszcze z pół godziny
-Bosko - rozejrzałam się i wpadłam na pewien pomysł
-Co się tak uśmiechasz ?
-Pilnuj kolejki - pocałowałam go w policzek biorąc swoją torebkę
-Gdzie się wybierasz ?
-Niedługo wracam - puściłam mu oczko
Szybko udałam się do drogerii, gdzie kupiłam jego i moje ulubione perfumy taniej niż w zwykłym sklepie, a potem weszłam do Starbucksa i kupiłam sobie kawę. Dla Mario wzięłam ciasteczko owsiane z żurawiną. Ucieszy się. Dosłownie kwadrans później wróciłam do ukochanego.
-Kupiłam Ci perfumy i ciasteczko
-Czuje się zaszczycony - pocałował mnie - dziękuje bardzo
-Sobie też kupiłam perfumy i kawę - pokazałam mu kubek
-Nie podzielisz się ?
-Będziesz musiał mnie ładnie poprosić
-Ładne Cię proszę - pocałował mnie w szyje
-Panie Gotze cóż za publiczne okazywanie uczuć !
-Tutaj paparazzie nie mają wejścia - mruknął
-Ale każdy tutaj może nam zrobić zdjęcie i wysłać do gazety
-Trudno - zaśmiał się - myślę, że jakoś to przeżyje
-Okej - zachichotałam - przekonałeś mnie
-Chcesz odwiedzić jakiś znajomych ?
-Możliwe - wzruszyłam ramionami - zobaczę jak wyjdzie
Wreszcie po ponad kilkudziesięciu minutach siedzieliśmy już w samolocie na swoich miejscach i czekaliśmy na start.
-Mario
-Hmm ?
-Chce zrobić sobie tatuaż w stanach
-Tatuaż ?
-Masz coś przeciwko ?
-Oczywiście, że nie - uśmiechnął się - nawet mogę iść z Tobą
-Świetnie - pocałowałam go
~Later~
Lot mijał nam wyśmienicie. Obejrzeliśmy film, spaliśmy, czytaliśmy, słuchaliśmy muzyki. Cała gama rzeczy. W końcu zaczęliśmy krążyć nad Nowym Jorkiem. Jak zafascynowana patrzyłam na widoki.
-Jesteśmy - szepnęłam
-Czemu szepczesz ?
-Boje się, że to sen
-Wcale nie sen - pocałował mnie w dłoń - jesteśmy w Nowym Jorku
-Nareszcie - uśmiechnęłam się - muszę trochę rozprostować nogi
-Najpierw zapnij pas
-Tak jest - zachichotałam wykonując jego polecenie
Kolejny raz wyjrzałam za okno, ale teraz byliśmy dużo niżej. Przez małe okienko idealnie
widziałam Central Park wkomponowany w sam środek miasta.
-Podaj mi telefon - poprosiłam
-Pewnie, masz
-Dziękuje - strzeliłem fotkę
Nic a nic jej nie przerabiając wrzuciłam na Instagram'a, a raczej wrzucę jak wylądujemy, bo musiałam wyłączyć internet. Na razie tylko dodałam opis i hashtagi, ale przy publikowaniu pojawił się błąd braku połączenia. Trudno. Kilkanaście minut mnie nie zbawi.
"Witaj Nowy Jorku ! Stęskniłam się ! #newyork #usa #perfect #view #plane"
-Będziesz musiała wrzucić na Facebook'a - uśmiechnął się Mario - no i mi przesłać to też wrzucę
-Okej, ale to już jak odbierzemy bagaże
-W porządku - pocałował mnie w czoło, a potem powiedział z uznaniem - naprawdę świetny widok
*****
Przepraszam ! Nie wiem czemu tak długo zajęło mi pisanie tego rozdziału ... Mam nadzieje, że przynajmniej jego długość trochę Wam to wszystko wynagrodzi.
Tak sobie wczoraj myślałam, że ślub Alex i Mario, który nastąpi w rozdziale ... (nie wiem jeszcze, w którym !) będzie musiał być długo przeze mnie opisywany, żebym mogła zmieścić wszystkie wybrane zdjęcia. Chyba, że podzielę ich ślub na dwa albo nawet na trzy rozdziały. Co Wy na to ? Wiem, że trochę się pośpieszyłam, ale akurat wczoraj o tym pomyślałam. 
A teraz lecę pisać kolejny rozdział. Buziaki 

sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 45.

[Alex]
~Two Weeks Later~
Dzisiaj na kolacje przychodzi do nas mój brat ze swoją dziewczyną. Pierwszy raz miałam oficjalnie poznać Cathy. Nie mówiłam nic Lenie, bo najzwyczajniej w świecie nie chciałam jej denerwować. Jedna kolacja i tyle.
-Wyjdziesz kiedyś z tej kuchni ? - zaśmiał się Gotze obejmując mnie od tyłu
-Jak wszystko zrobię - uśmiechnęłam się
-Cieszysz się, że poznasz Cathy ?
-Sama nie wiem, a Ty ?
-Ja ją znam kochanie
-No tak - zachichotałam - masowała Ci różne części ciała
-Nic mi nie masowała - mruknął
-Jasne jasne - szturchnęłam go w bok
-Chcesz im powiedzieć ?
-Tak, skoro Lena już wie i Twoi rodzice też to tak. W końcu Marco jest moim bratem
-Tak myślałem - pocałował mnie w czoło
-Wybieracie się z Mają na spacer ?
-Tak, chcesz iść z nami ?
-Nie tym razem
-Mój pracuś - objął mnie mocniej
-Jak wrócicie to będę miała dla Ciebie trochę więcej czasu
-Trochę. Super
-Nie marudź
-Wiem, odbijemy sobie już niedługo
-No właśnie ! - uśmiechnęłam się szeroko
-Tylko Ty i ja
-Tylko nas dwoje - szepnęłam
-Zawsze to mówisz
-Bo to mój ulubiony cytat
-Ulubiony ? - uniósł pytająco jedną brew


-Jeden z ulubionych
-Zastanawiałaś się nad propozycją Rogera ?
-Tak, ale jeszcze nie wiem
-Rozumiem
-Tata - dziewczynka weszła do kuchni
-Idziemy na spacer myszko - wziął ją na ręce
-Mama - wyciągnęła ręce w moją stronę
-Ja zostaje skarbie - pocałowałam ją w czoło - bawcie się dobrze
-A Ty się nie przemęcz za bardzo !
-Dobrze - przewróciłam oczami
-Będziemy niedługo - obiecał
-Nie musicie się śpieszyć
-Ale chcemy - ostatni raz cmoknął mnie w usta i wyszli z kuchni
Dokończyłam szykowanie potraw na kolacje, a potem zajęłam się robieniem deseru. Przygotowałam pyszne ciasto, które po kilkunastu minutach było już w piekarniku. W tym czasie zabrałam się za nakrywanie do stołu. Talerze, sztućce, szklanki, kieliszki, serwetki i świeczki. Idealnie. No tak, w końcu jestem perfekcjonistką. Jak już wreszcie wszystko na kolacje było gotowe to postanowiłam zrobić obiad. W końcu musimy coś wcześniej zjeść, tak samo jak Maja.
~Later~
Dobra, zostało tylko pół godziny, a ja dalej nie byłam ubrana. Cholera. Myśl Alex.
-Nie mam się w co ubrać - jęknęłam
-Masz garderobę pełną ubrań
-No to nic mi nie pasuje
-To może ja Ci coś wybiorę ?
-Obejdzie się - mruknęłam
-Tak myślałem
-Mądrala
W końcu założyłam jasną, krótką spódniczkę á la bombka, białą koszule ze sporym rozcięciem, wąski, srebrny zegarek i jak zwykle od Świąt pierścionek. Wszystko dopełniły beżowe sandałki i związane włosy w luźnego koka.
-No jak ? - obróciłam się przed swoim narzeczonym
-Wyglądasz idealnie
-Zawsze to mówisz
-Bo zawsze tak jest
-No dobra to idę na dół
-Maja już śpi
-U siebie ?
-Tak
-Ze mną tak szybko nie zasypia
-Ja po prostu mam swoje magiczne sposoby
-Wątpię
-Chodźmy razem - złapał mnie za rękę
-Ty też wyglądasz niczego sobie
-Wiedziałem, żeby założyć białą koszule - uśmiechnął się zadowolony
-Tym razem Ci się udało - dźgnęłam go palcem między żebra
-Ranisz mnie
-Potem Ci to wynagrodzę - pocałowałam go przelotnie, żeby nie rozmazać szminki
-Jeżeli to powtórzysz to zapomnę definitywnie o tym incydencie
-Niestety tego nie powtórzę
Wyswobodziłam się z jego objęć i podeszłam do stołu, na którym zapaliłam świeczki.
-Możesz przynieść to co stoi na blacie na tacy ?
-Oczywiście
Po chwili stok zapełnił się o białe i czerwone wino, ciasteczka, małe bułeczki i jakieś inne przekąski.
-Postarałaś się
-W końcu muszę pokazać się od jak najlepszej strony
-No ba - zaśmiał się
-Ciekawe czy ją polubię
-To się okaże
-Boję się, że nie dam rady się przekonać ze względu na Lenę - skrzywiłam się
-Nikt nie będzie Ci miał tego za złe, tylko spróbuj - pocałował mnie w czoło
-Masz racje
-A po za tym myślę, że oni będą jeszcze razem
-Lena i Marco ? - upewniłam się
-Yhmm
-Ja mam taką nadzieje
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi, westchnęłam tylko, a Mario poszedł otworzyć. Za chwile wszedł on, a za nim ładna brunetka. Ubrana w zwykłą, czarną sukienkę i czółenka w tym samym kolorze wyglądała prosto, ale ładnie. No tak, mój brat ma gust.
-Ty pewnie jesteś Alex - uśmiechnęła się
-Tak - podałam jej dłoń - miło Cię poznać Cathy
-Wiele o Tobie słyszałam
-Mój brat czasami gada głupoty
-Wydaje mi się, że nie - zachichotała
-Hej - blondyn pocałował mnie w policzek
-Cześć - uśmiechnęłam się szczerze na jego widok
-Siadajcie - zaproponował mój narzeczony
-Przeszłaś samą siebie siostra
-To nic takiego - powiedziałam skromnie
-Jak zwykle - zaśmiał się
Usiadłyśmy z Cathy naprzeciwko siebie, a w tym czasie Gotze nalał każdemu wina do kieliszka.
-Tutaj są przystawki, a zaraz podam kaczkę - zabrałam głos
-Zrobiłaś kaczkę ?
-Tak
-To Twoja specjalność ?
-Raczej nie - zaśmiała się
-Jesteście z Marco bardzo podobni do siebie
-To dobrze czy źle ?
-Dobrze oczywiście
-Uff
-Jesteś modelką, prawda ?
-Tak
-Zawsze chciałam nią być
-Chyba jak każda mała dziewczynka
-Pewnie masz racje
-Jak jesteśmy przy temacie małych dziewczynek to, gdzie jest moja siostrzenica ?
Siostrzenica. Czy ja się kiedyś przyzwyczaję, że Marco tak mówi na Maje ?
-Śpi na górze - uśmiechnął się Mario
-Miałam nadzieje, że poznam tą małą księżniczkę
-Będziesz miała jeszcze wiele okazji
-Trzymam Was za słowo
-Nie pijesz wina ? - szepnęłam mojemu narzeczonemu do ucha
-Nie - spojrzał mi w oczy
-Czemu ?
-Ktoś trzeźwy musi Cię pilnować - zażartował, a ja przewróciłam oczami - jakoś nie mam dzisiaj ochoty
-Nie szepcze się w towarzystwie - skarcił nas mój brat
-Oj pilnuj swoich spraw Reus - zaśmiałam się
-Zmieniłaś nazwisko czy zapomniałaś, że Ty też nosisz Reus ?
-Jeszcze nie zmieniłam - podkreśliłam pierwsze słowo
-Jeszcze - westchnął
-Strasznie mam ochotę na tą kaczkę skarbie
-Już podaje - posłałam mu słodki uśmiech

Poszłam do kuchni, wyjęłam z piekarnika ciepłą kaczkę, potem do miseczek podałam żurawinę i jabłka. Przygotowałam odpowiednie sztućce do potrojenia mięsa i zadowolona wróciłam do jadalni, gdzie wszystko ustawiłam na stole.
-Pachnie obłędnie - uśmiechnęła się dziewczyna mojego brata
-Dziękuje
-Ja pokroję - stwierdził szatyn
-Super - usiadłam na swoim miejscu
Zjedliśmy pyszną kolacje rozmawiając na luźne tematy. Cathy opowiedziała nam jak się poznali z Marco i jakieś duperele z ich związku, a ja ciągle porównywałam ją w myślach z Leną. Mój narzeczony musiał coś chyba wyczuć, bo cały czas trzymał mnie za rękę pod stołem. Jak przeszliśmy już do deseru to trochę się wyluzowałam. Muszę zaakceptować nową ukochaną mojego brata.
-Dobra to chyba możemy Wam już powiedzieć
-Powiedzieć o czym ?
-Ustaliliśmy datę ślubu - uśmiechnęłam się
-Gratulacje. Kiedy ?
-16 lipca 2016
-Wow
-Stwierdziliśmy, że to będzie idealna data
-Tuż po mistrzostwach
-Dokładnie
-Tutaj w Dortmundzie ?
-We Francji - uśmiechnęłam
-Gdzie dokładnie ?
-To na razie sekret - puściłam mu oczko
-Okej, poczekam
-Lena będzie moją świadkową Marco i ...
-Rozumiem. Ona jest Twoją jedyną, prawdziwą przyjaciółką, a Mario ma wielu przyjaciół - przerwał mi
-Nie chcemy sobie psuć tego dnia niepotrzebnymi aferami - wyjaśnił Gotze
-Jeszcze jest mnóstwo czasu. Nie będzie afer
-W porządku
-Za kilka dni lecimy do Nowego Jorku - mój ukochany szybko zmienił temat
-Na długo ?
-Góra dwa tygodnie
-Świetnie, w końcu moja siostra kocha to miasto
-Byłaś tam kiedyś Cathy ? - spytałam z grzeczności, a nie z ciekawości
-Nie, ale chyba mnie tam nie ciągnie
-Każdy ma swój gust - mruknęłam
Widziałam, że dziewczyna chce coś powiedzieć, ale dokładnie w tym samym czasie zaczął dzwonić mój telefon. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam, że dzwoni Lena. Nawet nie ruszałam się z miejsca, tylko szybko odebrałam.
-Cześć
-Hej - uśmiechnęłam się
-Co porabiacie ?
-Jest u nas Marco z Cathy na kolacji - powiedziałam niechętnie
-Och rozumiem
-Coś się stało ?
-Nie, nieważne
-Ważne Lena - zamknęłam na chwile oczy - powiedz mi co się stało
-Po prostu nie mam się gdzie podziać chwilowo i myślałam, że może mogłabym dzisiaj u Was przenocować, a jutro coś wymyślę
-Wywalili Cię z mieszkania ?
-Nie ! Sąsiad z góry mnie zalał. Cała łazienka i sypialni. Musze zrobić remont
-Cholera
-Dobra, nie chce Wam przeszkadzać
-Spakuj wszystkie rzeczy których potrzebujesz. Mario będzie po Ciebie za dwadzieścia minut
-Ale ...
-Masz inny pomysł ? - przerwałam jej
-Pojadę do rodziców
-Nie. Mario zaraz będzie
-Alex ...
-Do zobaczenia - znowu jej przerwałam, a potem się rozłączyłam
Odłożyłam telefon na stół, a potem spojrzałam na Mario.
-Ja piłam
-Co się stało ?
-Sąsiad zalał jej mieszkanie i nie ma się gdzie podziać
-No to jadę - pocałował mnie w czoło
-Tylko pomóż jej z rzeczami
-Wiem - zaśmiał się, a potem zwrócił się do naszych gości - zaraz wracam
-Oczywiście - powiedział sztywno mój brat
Mario wyszedł z domu, a ja spojrzałam najpierw na blondyna, a potem na jego dziewczynę. No dobra, nie spodziewali się takie obrotu spraw. Ja też nie ! No i Lena też nie. Cholera ona nie może się denerwować.
-Przepraszam, nie planowałam tego - westchnęłam
-Takie rzeczy się zdarzają - Cathy wysiliła się na uśmiech
-Nam jest obojętnie, ale myślę, że Lena najbardziej na tym ucierpi
Miał racje. Trafił w samo sedno.
-Zmieńmy temat - zaproponowałam - pomagasz mojemu bratu wrócić do formy ?
-Nie, poleciłam mu mojego kolegę
-Och - zdziwiłam się
-On jest dużo lepszy ode mnie, a Marco zależy na tym, żeby jak najszybciej wrócić do formy
-Masz racje
Dobrze nam się rozmawiało i może nie polubiłam Cathy jakoś specjalnie mocno, ale przynajmniej jestem w stanie z nią wytrzymać.
-Świetnie gotujesz i pieczesz
-W końcu się nauczyłam - zaśmiałam się
-Wydoroślałaś w Nowym Jorku ?
-Chyba tak
-Mam nadzieje, że nie masz mi za złe, że Marco mi powiedział o tym kontrakcie i w ogóle
-No coś Ty - machnęłam ręką - to żadna tajemnica
-Ale media chyba nie wiedzą, że wcześniej byłaś dziewczyną Mario
-Jakby wiedzieli to pewnie już by coś napisali, a ja na razie na nic takiego nie trafiłam
-No tak - uśmiechnęła się
Za chwile usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi, a potem mignęła nam
Lena. Chciałam za nią iść, ale Mario, który wszedł do jadalni złapał mnie za łokieć.
-Powiedziała, że jest zmęczona i idzie spać
-To chociaż zaniosę jej torbę
-Ja to zrobię - pocałował mnie w dłoń - nie musisz się o nią martwić
-A może jest głodna ? Dam Ci kaczkę to jej zaniesiesz
-Alex pytałem w samochodzie i powiedziała, że idzie spać. Nic więcej
-Okej - odpuściłam - powiedz, że zajrzę do niej rano
-W porządku
Westchnęłam tylko i wróciłam na swoje miejsce. Upiłam łyk wina i poprawiłam zegarek na nadgarstku.
-Macie ochotę na coś jeszcze ? Może jakaś herbata albo sok ?
-Wino nam wystarczy
-Przyjechaliście samochodem ?
-Nie, spokojnie - uśmiechnął się blondyn - taksówką i taksówką wrócimy
-Mieszkasz gdzieś niedaleko Marco ? - zwróciłam się do Cathy
-Chyba można tak powiedzieć - wzruszyła ramionami - wynajmuje mieszkanie
-To fajnie
-Ty mieszkałaś u Marco jak wróciłaś z Nowego Jorku ?
-Tak, a potem przeniosłam się tutaj
-Dobrze masz - zaśmiała się wesoło
-To prawda, szczęściara ze mnie
-Już późno - mój brat spojrzał na zegarek - będziemy się zbierać
-Tak szybko ?
-Jesteśmy zmęczeni
-A po za tym na pewno chcesz pogadać z przyjaciółką - powiedziała brunetka
-W porządku, jak chcecie
Odprowadziliśmy ich pod same drzwi, a potem się pożegnaliśmy i zostaliśmy sami. Mario mnie przytulił, a ja cieszyłam się tą chwilą.
-Nie było tak źle - szepnęłam
-Dokładnie
-Ale przyjaciółkami nie zostaniemy - zachichotałam
-Mówi się trudno - odsunął się ode mnie, a następnie pocałował mnie delikatnie
-Lena już śpi
-Nie wiem
-Hmm, może uda mi się jeszcze z nią pogadać
-Kochanie to nie jest najlepszy pomysł
-Czemu ?
-Po prostu nie najlepiej czuła się z tym, że będzie tu Marco z nową dziewczyną, więc teraz na pewno chce to sobie jakoś przyswoić
-No dobrze. To posprzątajmy i idziemy spać
-To mi się podoba !