niedziela, 30 października 2016

Rozdział 69.

[Lena]
Dzisiaj od rana pakowałam prezenty. Oczywiście przy pomocy Marco, ale on niestety nie jest w tym najlepszy. Większość podarków, które on przygotował to ja musiałam poprawiać, ale miło było spędzać czas razem. Uwielbiam z nim być. 
-Gotowe - uśmiechnęłam się odkładając ostatnie pudełko pod choinkę
-Należy Ci się coś za ciężką pracę - blondyn pocałował mnie w czoło
-Masz na myśli coś konkretnego ? 
-Oczywiście - zaśmiał się
-Dawaj - ponagliłam go
-Musisz iść ze mną na górę 
-Na górę ? - zmarszczyłam brwi
-Chodź - pomógł mi się podnieść z ziemi i razem ruszyliśmy na piętro
-Boję się co znowu wymyśliłeś - zażartowałam
-Zobaczysz, że Ci się spodoba - uśmiechnął się
Myślałam, że pójdziemy do naszej sypialni, ale wtedy właśnie Reus ruszył do drzwi, za którymi miał być pokój naszych dzieci. Ciągle nie mogę go namówić na remont, więc nie wiem dlaczego nagle postanowił mnie tu zaciągnąć.
-Panie przodem - wyszeptał mi do ucha otwierając przede mną drzwi
Weszłam do środka, a moich oczom ukazał się w pełni urządzony pokoik dla naszych bliźniaków. W dwóch kolorach, dla chłopca i dziewczynki.
-Kiedy ? - spytałam wzruszona
-Już jakiś czas temu - wzruszył ramionami
-Ale czemu nic nie mówiłeś ? Byłam pewna, że jeszcze nie zacząłeś i ...
-Chciałem Ci zrobić niespodziankę
-Zrobiłeś - przytuliłam go - jest cudownie, dziękuję!
-Przyznam, że Mario trochę mi pomagał
-Alex wiedziała ?
-Nie - pokręcił przecząco głową - od razu by Ci wygadała
-Bez przesady - zachichotałam
Podeszłam do jednego z łóżeczek i poprawiłam idealnie ułożoną w nim pościel. Było pięknie, jeszcze lepiej niż sobie wymarzyłam. Szuflady przy przewijaku wypełnione były pieluchami, mokrymi chusteczkami, zasypkami i wszystkim co było potrzebne. W komodzie szuflady wypełnione do połowy był ubrania różowe, a do połowy niebieskie. Wciąż wzruszona usiadłam na białym, wygodnym fotelu i rozejrzałam się dookoła. To chyba moje nowe, ulubione pomieszczenie w tym domu.
-Jeżeli chcesz coś zmienić to mów śmiało
-Nic nie trzeba zmieniać - posłałam mu uśmiech - bardzo się postarałeś
-Wszystko dla Ciebie 
-Moglibyśmy pojechać po Świętach na zakupy i kupić jeszcze trochę rzeczy - spojrzałam na szafę, która stała pusta - brakuje nam jeszcze wielu rzeczy
-Wiem, ale nie chciałem kupować wszystkiego za Twoimi plecami
-To dobrze 
Podczas, gdy ja wciąż rozglądałam się po pomieszczeniu i zachwycałam się, każdym dostrzeżonym szczegółom to Marco podszedł do jednego z łóżeczek i wyciągnął spod poduszki niebieskie pudełeczko, a z niego czarne. Przez głowę przebiegły mi różne myśli, ale nic nie powiedziałam. Po chwili jednak piłkarz podszedł do mnie, uklęknął na jedno kolano, a ja zaskoczona zakryłam usta dłonią. Moje oczy momentalnie wypełniły się łzami i powoli zaczęły spływać po policzkach.

-Chciałbym, żebyś została moją żoną Lena - uśmiechnął się otwierając pudełeczko - chciałbym, żebyś już zawsze była moja. Chciałbym, każdego dnia udowadniać Ci jak bardzo Cię kocham i zawsze o Ciebie walczyć i Cię wspierać. Zgodzisz się wyjść za mnie za mąż ?
Na początku kiwnęłam, tylko głową, ale po kilkunastu sekundach opanowałam szloch i spojrzałam na niego wzrokiem pełnym miłości.
-Zgodzę się - posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech
-Tak ?
-Tak - zaśmiałam się wesoło, gdy wręczył mi pierścionek
-Wybrałem Twój rozmiar, ale zawsze można go zmniejszyć albo powiększyć - pocałował mnie - kocham Cię
-Ja też Cię kocham - pogładziłam go po policzku - na pewno jaki urodzę i nie będę mieć już tak spuchniętych palców to będzie idealny, dziękuję
-Podoba Ci się ? - spytał niepewnie
-Nie mogłabym sobie wymarzyć piękniejszego - przytuliłam go mocno - jest wspaniały, Ty jesteś wspaniały
-Wszystko dzięki Tobie - cmoknął mnie w skroń
-Teraz nie ma już odwrotu Reus - pogroziłam mu palcem - nigdy
-Choćbyś chciała się mnie pozbyć to ja nigdzie się nie wybieram - dotknął mojego pokaźnego brzucha - jesteście na mnie skazani
-Może wybierzemy imiona ? - zaproponowałam
-Wybierzmy chociaż literkę - zaśmiał się
-Proponuję losowanie - powiedziała
-Chcesz losować jak mają mieć na imię nasze dzieci ?
-Nie kochanie, imiona wybierzemy sami, ale coś musi nam pomóc wybrać literkę. Inaczej nigdy się nie dogadamy
-W porządku - westchnął - przyniosę kartkę, długopis i miskę
-Przynieś też coś do jedzenia - poprosiłam, a on wybuchnął śmiechem
-Jak sobie życzysz kochanie - pokręcił z niedowierzaniem głową
Gdy tylko mężczyzna wyszedł z pomieszczenia to sięgnęłam po swój telefon, zrobiłam zdjęcie pierścionka, który lśnił na moim palcu i wysłałam go sms do siostry piłkarza. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
"Nareszcie! Gratulujmy!"
"Dziękuję!"
"To kiedy ślub ? ^^"
"Jak nie będę gruba i brzydka ..." 
"Nie jesteś brzydka"
"Ale gruba już tak ? :D"
"Przez grzeczność nie zaprzeczę ;)"
"Przyjaciółka ..."
"Wiesz, że żartuję <3 z każdym dniem coraz bardziej promieniejesz!"
"Kochana! <33"
"Lecimy na spacer ... pozdrów mojego brata :) i nie zapomnij mu powiedzieć, że ma ogromne szczęście :P"
"Oj powiem mu, powiem :D bawcie się dobrze!"
Modelka nic już nie odpisała, więc schowałam telefon z powrotem do kieszeni bluzy. Chwilę później blondyn zadowolony dołączył do mnie. Podał mi talerz z kanapkami, a sam zaczął pisać kolejne litery alfabetu na kartce papieru. Następnie bardzo ładnie wyciął małe kwadraciki i
złożył je na pół. Wrzucił wszystko do miski i dał mi do wylosowania. Kilka razy przemieszałam
karteczki, po czym wyciągnęłam jedną z nich.
-No i co ? - dopytywał - co tam jest ?
-Z - uśmiechnęłam się
-Z ? - zmarszczył brwi
-Tak - potwierdziłam - mam losować jeszcze raz ?
-Nie, zastanówmy się jakie są imiona na literę Z 
-Muszę najpierw zjeść, nie jestem w stanie myśleć na głodniaka - sięgnęłam po jedną kanapkę 
-Nie jesteś głodna kochanie - zaśmiał się - jadłaś zaledwie godzinę temu
-Co Ty możesz wiedzieć o głodzie - przewróciłam oczami
Spokojnie sobie jadłam, gdy Marco postanowił uraczyć mnie jednym ze swoich głupich pomysłów. 
-Zorro - powiedział nagle
-Nawet mnie nie denerwuj
-To Ty wylosowałaś taką literę - puścił mi oczko
-Nie nazwę swojego syna Zorro ! - zaprotestowałam 
-A córkę ? - spytał z idiotycznym uśmiechem wymalowanym na twarzy
-Jesteś głupi - rzuciłam w niego poduszką
-Teraz już nie ma odwrotu - powtórzył moje słowa - nigdy
-Żebyś się nie zdziwił - pokazałam mu język - och, a tak przy okazji mamy gratulacje od Alex i Mario
-Już się wygadałaś ?
-Nie, ja się pochwaliłam - uśmiechnęłam się - i Alex prosiła, żebym Ci przekazała, że masz ogromne szczęście Marco
-Doskonale o tym wiem - złożył pocałunek na mojej dłoni - zawsze o tym wiedziałem
-Tak ? - zachichotałam
-Zdecydowanie - przytaknął kładąc głowę na moich kolanach


[Alex]
Weszliśmy do domu po długim spacerze, na którym na szczęście nasza córeczka zasnęła. Rozebraliśmy ją z wierzchniego ubrania, ale zostawiliśmy ją w wózku, żeby nie obudziła się podczas przenoszenia. 
-Lubię taką zimę - powiedziałam odwieszając płaszcz do szafy 
-Taką zimną ? - zażartował szatyn obejmując mnie w pasie
-Taką białą - uśmiechnęłam się - wszystko pokrywa śnieżna kołdra
-Krajobraz idealny na Święta
-Dokładnie - odsunęłam się od niego zdejmując buty - aczkolwiek i tak najbardziej kocham lato
-Ja też lubię lato - przyznał mi racje - kocham Cię, w każdym wydaniu, ale zdecydowanie w bikini wyglądasz lepiej niż w swetrze
-Zboczeniec - przewróciłam oczami
-Gdybym był zboczony to powiedziałbym, że najlepiej wyglądasz nago - pocałował mnie w szyję - i to jest w zasadzie prawda
-Jeśli Twoja córka coś po Tobie odziedziczyła to będziesz musiał bardzo jej pilnować - zaśmiałam się 
-Mówił Ci ktoś, że nie jesteś romantyczna ?
-Hmm ... - udałam zamyślenie - jesteś pierwszy

-Pewnie nie ostatni - zażartował, a ja przewróciłam oczami
-Niestety ostatni - wskazałam na swój pierścionek zaręczynowy - ale nich to Cię nie załamuje 
-Nigdy mnie to nie załamie - uśmiechnął się
-I prawidłowo - wzięłam swoją torebkę i ruszyłam do kuchni - co byś chciał na obiad ?
-Obojętnie mi - wzruszył ramionami - może Ciebie
-Kurczak na parze z kaszą jaglaną i fasolką szparagową ? - spytałam zaglądając do lodówki 
-A Ty ?
-Co ja ? - spytałam stawiając torebkę na krześle barowym i wyciągając z niej telefon 
-Będziesz na obiad ? 
-Może na deser - puściłam mu oczko - jak będziesz grzeczny
-Zawsze jestem grzeczny skarbie
-To się jeszcze okaże - zachichotałam 
W kilka minut ogarnęłam wszystko i pozostało mi jedynie czekać, aż nasz posiłek będzie gotowy. Zadowolona usiadłam na blacie i machając nogami przeglądałam Instagrama. 
-Marco urządził pokój na bliźniaków ! - powiedziałam podekscytowana oglądając zdjęcie, które dodała moja przyjaciółka
-Wiem - odpowiedział mój narzeczony
-Jak to wiesz ? - zmarszczyłam brwi
-Pomagałem mu - zaśmiał się - myślisz, że kto tak ładnie złożył te łóżeczka ?
-Dlaczego mi nie powiedziałeś ? 
-Bo byś się wygadała - stanął między moimi nogami - a tak macie z Leną niespodziankę
-Myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic - mruknęłam
-Powiedziałem Ci o pierścionku - powiedział chcąc mnie trochę udobruchać
-A ja się nie wygadałam - przypomniałam mu
-Co chwila pytałaś Leny, czy Marco jej się oświadczył - zaśmiał się całując mnie w nos
-Nie prawda - jęknęłam
-Nie złość się - przyciągnął mnie bliżej siebie - nie możesz być na mnie zła w trakcie Świąt
-Jeszcze nie ma Świąt
-Przed Świętami też nie powinnaś - rozbawiony pokręcił z niedowierzaniem głową
-Nie lubię Cię - oparłam głowę o jego ramię, a on się zaśmiał
-W takim razie dobrze, że mnie kochasz
Zachichotałam cicho, po czym odepchnęłam od siebie piłkarza i zeszłam z blatu. Nasz obiad był już prawie gotowy, więc przygotowałam talerze i postawiłam je na stole. 
-Smacznego - powiedziałam zajmując swoje miejsce kilka minut później
-Wzajemnie skarbie - spojrzał na mnie tak, że aż zrobiło mi się słabo
-Jemy obiad, więc daruj sobie to spojrzenie - przełknęłam ciężko ślinę
-Patrzę na Ciebie tak jak zwykle - uśmiechnął się przebiegle
-Nieprawda, patrzysz na mnie tak jak ...
-Jak ? - spytał, gdy przerwałam
-Jak, wtedy w hotelu, gdy mnie porwałeś - przygryzłam wargę
-Chyba nie przypominam sobie, żebyś narzekała 
-Nie bądź taki mądry - wstawałam zabierając ze stołu swój pusty talerz
Zdążyłam zapakować naczynie do zmywarki, gdy piłkarz zaszedł mnie od tyłu i przytulił się do moich pleców.
-Uwielbiam Cię dotykać - szepnął mi do ucha, a następnie obrócił mnie przodem do siebie i złożył na moich ustach czuły pocałunek - i całować
-I co jeszcze ? - zarzuciłam mu ręce na szyje
-Bardzo chętnie Ci zademonstruję - posadził mnie na blacie i zaczął rozpinać moją koszulę
-Rozpędza się pan panie Gotze - złapałam go za kołnierzyk
-Między innymi, dlatego mnie pani wybrała proszę pani 
-To podlega drobnej dyskusji 
-Absolutnie nie - pocałował mnie dotykając moich pleców
-Jesteśmy w kuchni - przypomniałam mu mało przekonująco 
-Pomieszczenie jak pomieszczenie - cmoknął mnie w szyję - a po za tym jesteśmy we własnym domu 
-Yhmm - uśmiechnęłam się
-I nic nam nie przeszko ... - nie zdążył dokończyć, bo oboje usłyszeliśmy płacz Mai - cholera
-Idź idź - zaśmiałam się - a ja po Tobie posprzątam - wskazałam na jego brudne naczynia - i przygotuję małej kaszkę
Raz dwa uwinęłam się ze wszystkim, zapięłam koszulę i na szybko zrobiłam dla córki bananową kaszkę. Ostatnio jej ulubioną.
-Mama zrobiła dla Ciebie coś pysznego - usłyszałam - musisz ładnie się uśmiechnąć
-Nie! - rzuciła wtulając się w niego
-Daj jej spokój - powiedziałam, gdy chciał ją połaskotać - jest jeszcze zaspana
-Rujnujesz mój autorytet - zażartował sadzając ją w krzesełku 
-Jakoś będziesz musiał to przeżyć - zachichotałam siadając naprzeciwko dziewczynki i stawiając na blacie jej krzesełka miseczkę - będziesz sama jadła czy mam Cię nakarmić ?
-Sama - sięgnęła po plastikową łyżeczkę 
-Proszę bardzo - uśmiechnęłam się 
Dziewczynka powoli brała kolejne porcje kaszki na łyżeczkę i celowała do buzi. W większości przypadków udawało jej się trafić, ale czasem jedzenie lądowało na jej pulchnych policzkach lub czystym śliniaczku. Moja słodka dziewczynka. 
-Jesce - powiedziała, gdy miseczka była pusta
-Chcesz jeszcze ? - spytałam zaskoczona
-Tak - pokiwała entuzjastycznie głową
-Dobrze, zrobię Ci jeszcze trochę
-Przynajmniej nie jest na diecie - zażartował mój narzeczony 
-Nie jesteś zabawny - przewróciłam oczami, a on się zaśmiał 
Kolejny raz przygotowałam porcje kaszki, którą moja córka pochłonęła tak szybko jak poprzednią. Spojrzałam zdziwiona na piłkarza, ale on tylko wzruszył ramionami, po czym wziął córkę, aby wytrzeć jej buzie i umyć rączki.
-Wrzuć śliniak do kosza na brudną bieliznę - powiedziałam - potem zrobię pranie
-Okej
Po umyciu dziecięcych naczyń, wytarłam ręce ścierką i przeszłam do salonu. Usiadłam na kanapie, starając się nie nadziać na żadne zabawki, a po kilku minutach zwiali się moi ukochani. Maja podreptała na dywan, gdzie zaczęła się bawić drewnianymi klockami, a Mario usiadł obok mnie i przyciągnął mnie tak blisko siebie, że niemal siedziałam mu na kolanach.
-Przydałoby się ubrać choinkę - powiedziałam - nie wiem, czemu czekamy na ostatnią chwilę
-Bo nie chce nam się iść do garażu po ozdoby choinkowe - zaśmiał się
-Weź rusz się Gotze - dźgnęłam go w brzuch - to wygląda strasznie
-Co takiego ?
-To nie ubrane drzewko - westchnęłam - serio to jakaś masakra
-Wiesz, że według tradycji choinkę kupuje się w Wigilie i wtedy też się ją ubiera
-Skoro już kupiłeś ją przed Wigilią to trzeba ją ubrać wcześniej - mruknęłam - zasuwaj po te ozdoby
-Dobrze, już idę - pocałował mnie w czoło - a gdzie są dokładnie ?
-Nie mam pojęcia - wzruszyłam ramionami - gdzieś w garażu 
-Jasne, dam sobie radę - przewrócił oczami 
-Może pomogę Ci zbudować zamek dla księżniczki - przesiadłam się koło dziewczynki - co Ty na to ?
-Tak - podała mi jednego klocka

-No to zaczynamy 
Gdy mój narzeczony przyniósł do salonu kartony pełne ozdób choinkowych to my kończyłyśmy budować już ostatnią wieżę. Maja była bardzo podekscytowana i co chwila podawała mi kolejne klocki, abym je układała i na szczycie wylądował ostatni czyli różowy. 
-To teraz musisz mi pomóc ubierać to drzewko - usłyszałam 
-Już idę - uśmiechnęłam się zerkając na Maję - kochanie pomożesz nam ubierać choinkę ?
-Nie - pokręciła przecząco głową

-Na pewno ?
-Baja - wskazała na telewizor 
-W porządku, a może być pan słoń ?
-Tak - uśmiechnęła się słodko
We dwoje zabraliśmy się na ubieranie choinki. Oczywiście zaczęliśmy od lampek, po czym zaczęliśmy wieszać bombki. Gdy nie mogłam dosięgnąć to piłkarz podnosił mnie do góry i to było takie słodkie. 
-Teraz łańcuchy - powiesił mi jeden na szyi - do twarzy Ci
-Dziękuję - zachichotałam 
-Wisienka na torcie - podał mi gwiazdę 
-Możesz czynić honory - uśmiechnęłam się - ja nie dosięgnę
-Podsadzę Cię - nalegał
-Okej - uległam
Zadowolona umieściłam gwiazdę na czubku choinki, po czym stanęłam na własnych nogach, a Mario podłączył lampki do prądu.
-No i jak ? - spytał przytulając się do moich pleców
-Jest idealnie - odwróciłam się przodem do niego i cmoknęłam go w usta - cieszę się, że wreszcie to zrobiliśmy 
-Najwyższa pora - zaśmiał się - to chyba teraz trzeba położyć tu prezenty
-W Wigilie i nie przy Mai - szepnęłam - ona wierzy w Świętego Mikołaja
-Ach no tak - uśmiechnął się całując mnie w szyje - a Ty w co wierzysz ?
-Ja wierzę nas - spojrzałam w jego oczy, a w nich ujrzałam iskierki radości 

11 komentarzy:

  1. Jacy zakochani wszyscy aż słodko aby się im ułożyło . Czekamy na ślub Marco wreszcie się postarał. Oby tak dalej buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekam na next Marco nareszcie się postarał. Ciekawe kiedy Alex będzie w ciąży ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy rozdział ? You made my day

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom bloga nie olałam ;) proszę się spodziewać następnego już niedługo :*

      Usuń
    2. widac od razu że olałaś bloga i taka jest prawda wiec się nie oszukuj, a to że dodalas rozdział teraz nie znaczy że następny nie będzie za miesiac

      Usuń
    3. Nie rozumiem twoich pretensji, Zuza oprócz bloga ma także swoje życie w realu. Może nie ma czasu siedzieć i pisać na zawołanie nowych rozdziałów. Powinniśmy to uszanować i cieszyć się, że nie zrezygnowała z prowadzenia bloga i chce dokończyć tą historię.

      Usuń
  4. ciekawe kiedy powiesz jak się będą nazywały bliźniaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń