niedziela, 4 grudnia 2016

Rozdział 71.

[Alex]
Po spróbowaniu wszystkich potraw wigilijnych nadszedł czas na prezenty świąteczne. Maja pierwsza rzuciła się na podarunki, ale nie była w stanie wręczyć, każdemu paczek. Felix jako dobry wujek ruszył jej na pomoc i we dwoje rozdawali prezenty. Było ich tak dużo, że nie byliśmy w stanie policzyć.
-W przyszłym roku będziemy musieli kupić większą choinkę - zaśmiała się pani Gotze, po czym spojrzała wymownie na mnie i na Mario - może oprócz bliźniaków, doczekamy się kolejnych pociech
-Chyba nie w przyszłym roku - powiedziałam starając się wymigać
-Obiecałem mojej narzeczonej, że nie zrobię jej dziecka do ślubu - piłkarz rozbawiony położył mi dłoń na kolanie, a ja poczułam, że się rumienię
-Tak - odchrząknęłam patrząc na pięknie zapakowaną paczkę, zapewne przygotowaną przez Lenę - coś takiego było 
-Och - westchnęła pani domu, a wszyscy się roześmiali - rozumiem, to może ...
-Za trzy lata - zaśmiał się Mario - idealnie, co ?
-Skończmy ten temat - poprosiłam - mamy Maję, a na kolejne dziecko na pewno przyjdzie czas 
-Jakbyś teraz zaszła w ciąże to jeszcze do ślubu być schudła - wypalił mój brat, a ja zmroziłam go wzrokiem 
-Zacznijmy rozpakowywać prezenty - zaproponowała moja przyjaciółka - jestem bardzo ciekawa co dostałam
-Ciężarnym się nie odmawia - uśmiechnął się Felix 
-Dokładnie - sięgnęłam po swój kieliszek i wypiłam do końca wino, które się w nim znajdowało
-Olej to - szepnął mi do ucha szatyn - jak będziemy oboje chcieli mieć dziecko to będziemy mieli
-Wiem - posłałam mu wymuszony uśmiech
Każdy z nas powoli rozpakowywał swoje prezenty, a dodatkowo ja pomagałam swojej córeczce. Doskonale zdawałam sobie sprawę, które prezenty są od mojego ukochanego, więc zostawiłam je sobie na deser. Lena zachwycała się podarkami dla jej nienarodzonych jeszcze dzieci, Felix dziękował wszystkim po kolei, że spełnili jego marzenia, a mama Mario nie mogła przestać mówić o wycieczce do Rzymu. Mi również podobały się moje prezenty. Skromna, ale elegancka biżuteria, ulubione perfumy czy przepiękna torebka Celine. Wciąż, jednak nie mogłam przestać myśleć o rozmowie o dziecku. Obiecałam sobie, że przed ślubem nie urodzę dziecka, ale nie mogłam sobie przypomnieć czemu podjęłam taką właśnie decyzje. Co mną kierowało.
-Nie zamierasz otworzyć prezentów ode mnie ? - spytał Gotze
-Zamyśliłam się, przepraszam - westchnęłam - już otwieram
-Zacznij od tego - wręczył mi dość spore pudełko
-Co to jest ? - zachichotałam
-Otwórz - zachęcił mnie
Z ogromną przyjemnością rozerwałam ozdobny papier, zdjęłam pokrywkę, a moim oczom ukazały się najróżniejsze kosmetyki. Wszystkie te, które uwielbiam, bądź które planowałam sobie kupić. 
-Dziękuję - przytuliłam się - miło wiedzieć, że dbasz o moją urodę
-Dbam, o Twoje dobre samopoczucie i spełniam Twoje marzenia - cmoknął mnie w nos - zawsze będę to robił 
-Sam to wszystko kupiłeś ? - spytałam oglądając paletki do makijażu
-Trochę konsultowałem się z Leną - przyznał
-Ale niewiele - powiedziała blondynka - dał sobie radę
-Dobrze wiedzieć - uśmiechnęłam się - jeszcze raz dziękuję 
-To teraz to - podał mi kopertę
-Czy to bilety na wycieczkę marzeń ?
-Nie - zaśmiał się 
Wyjęłam ze środka zdjęcia, na których widniał pusty teren, jakiś dokument od notariusza, którego nie chciało mi się czytać i wizytówkę architekta. Zmarszczyłam brwi patrząc na piłkarza, myślałam, że coś wyczytam z jego oczu, ale niestety mi się nie udało.
-O co z tym chodzi ? - spytałam w końcu 
-Na zdjęciu, na które patrzysz jest działka pod budowę naszego domu - powiedział uśmiechnięty
-Działka ? - powtórzyłam
-Tak - przytaknął
-Na nasz dom ?
-Yhmm - pokiwał twierdząco głową
-AAAAA!!! - rzuciłam się na niego piszcząc jak wariatka - dziękuję! dziękuję! dziękuję!
-Cała przyjemność po mojej stronie - zaśmiał się wesoło
-Nie wierzę, że kupiłeś nam działkę
-Kupiłem, ale razem zaplanujemy nasz dom - spojrzał mi w oczy - będzie od początku do końca nasz
-Tak - potwierdziłam - będzie nasz
-A teraz jeszcze jeden prezent ...
-Nie, poczekaj - przerwałam mu - ja też coś jeszcze dla Ciebie mam
W tym roku zaszalałam z prezentami dla mojego ukochanego. Chciałam, żeby każdy upominek coś znaczył albo przypominał mu o mnie i o Mai. O jego rodzinie. Kupiłam skórzaną kurtkę identyczną jak moja, tylko w męskiej wersji, zegarek ze specjalnym grawerem, czyli linią "mojego głosu'", gdy mówię "kocham Cię", case na telefon ze zdjęciem moim i naszej córki oraz wielką, dosłownie wielką niespodziankę związaną z jego ulubioną rzeczą. No ... jedną z ulubionych.
-Mój prezent dla Ciebie jest w garażu - powiedzieliśmy równocześnie
-No ładnie - skomentował Felix
Udaliśmy się wspólnie do garażu państwa Gotze. Mario zasłonił mi oczy dłońmi, a gdy wreszcie je zabrał to moim oczom ukazał się ... samochód. Duży, biały, piękny Mercedes. A na jego masce umieszczona była szaro-srebrna kokarda.
-Samochód ? - spytałam uśmiechnięta
-Jest bezpieczny i ma mnóstwo nowych, fajnych dodatków - wzruszył ramionami - ale zawsze mogę go zwrócić, jeśli ...
-Jest piękny - przerwałam mu pocałunkiem - bardzo dziękuję
-Tak ? - spytał, żeby się upewnić, a ja pokiwałam twierdząco głową 
-Zdecydowanie - odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam wgłąb garażu - a teraz czas na Twój prezent 
-Już się nie mogę doczekać
-Oto pana tron, panie Jon Snow - powiedziałam odkrywając replikę tronu z serialu "Gra o Tron"
-Cholera - powiedział zaskoczony - robisz sobie jaja
-Nigdy w życiu - uśmiechnęłam się - podoba Ci się ?
-Jasne! Jest niesamowity - podszedł bliżej - mogę na nim usiąść ?
-Usiąść, leżeć, stać - machnęłam ręką - rób co chcesz
Mężczyzna rozsiadł się na tronie, po czym przyciągnął mnie do siebie, posadził mnie sobie na kolanach i pocałował namiętnie. 
-Dziękuję - wyszeptał - jest wspaniały
-Ale nie będzie stał w salonie - pogroziłam mu palcem - ani w sypialni
-W garażu - pogładził mnie po policzku - dobrze ? 
-Wspaniale - spojrzałam mu w oczy - podoba mi się ten samochód 
-A rejestracja ? - spytał z nadzieją w głosie, a ja zachichotałam
-Też - kiwnęłam głową - chociaż, jeszcze nie mam inicjałów AG
-Zaraz będziesz miała - przewrócił oczami - przynajmniej wszyscy będą wiedzieli, że jesteś moja
-I tak wszyscy już to widzą 
-W takim razie się upewnią - pocałował mnie po raz kolejny - wracamy do reszty ?
-Yhmm - kiwnęłam głową - dobry pomysł 
W świetnych nastrojach opuściliśmy garaż i wróciliśmy do wszystkich. Marco i Felix siedzieli na podłodze z Mają składając jej kuchenkę do zabawy, a reszta dyskutowała o czymś żywo przy stole. 
-I jak się udały prezenty ?
-Strzał w dziesiątkę - powiedziałam
-Rzekłbym, że nawet w setkę - westchnął piłkarz 
-Może pośpiewamy kolędy ? - zaproponowała moja przyszła teściowa i zwróciła się do męża -kochanie zagrasz na pianinie ?
-Oczywiście - uśmiechnął się 
Usiadłam na kanapie biorąc córkę na ręce, obok mnie spoczęła Lena, a reszta umościła się dookoła pianina, na którym grał pan Gotze. Wspólnie śpiewaliśmy kolędy nie przejmując się, tym że ktoś fałszował albo czasem mylił słowa. Kilka razu udało mi się przyłapać mojego narzeczonego na tym, że na mnie zerkał i posyłałam mu wtedy swój najpiękniejszy uśmiech.
~Later~

Weszłam do sypialni, zamknęłam cicho drzwi i rzuciłam sweter na fotel. Wślizgnęłam się do łóżka, położyłam się między nogami narzeczonego i sięgnęłam po swój telefon. 
-Nie wiedziałam, że wstawiłeś nasze zdjęcie - powiedziałam przeglądając Instagrama
-Muszę się chwalić moją wspaniałą rodziną - pocałował mnie w czoło
-Dobra odpowiedź - zachichotałam
-Udało Ci się nakarmić małą bez problemu ?
-Tak - pokiwałam twierdząco głową - jadła z zamkniętymi oczami, a gdy skończyła to tylko przekręciła się na bok i spała dalej
-To dobrze, dzisiejszy dzień całkowicie ją wykończył
-Masz racje - odłożyłam telefon na bok - ale nas też wykończył, co ?
-Zdecydowanie - westchnął
-Święta, Święta i po Świętach
-Jeszcze nie po - wplótł palce w moje włosy
-Już prawie po - spojrzałam na niego przelotnie - ani się obejrzysz, a będzie Sylwester
-Spędzimy go w łóżku - powiedział zadowolony - i popracujemy nad naszym dzidziusiem 
-Wydawało mi się, że będziemy mieć dziecko, wtedy kiedy oboje będziemy tego chcieli 
-A nie chcesz mieć ze mną dziecka ?
-Nie uważam, żeby teraz był na to odpowiedni moment - podniosłam się do pozycji siedzącej
-Bo nie mamy ślubu ?
-Bo Maja jest jeszcze mała, bo jesteśmy zabiegani, bo ...
-Alex to nie są argumenty
-Nie, bo nie - warknęłam - to mój argument 
-Przepraszam, nie chcę się kłócić - westchnął
-Mieliśmy umowę i nie wiem czy to dobrze, jeśli ulegniemy presji bliskich 
-Nie ulegamy presji - zaprzeczył
-Tak to wygląda - upierałam się - nie rozmawialiśmy o kolejnym dziecku, aż do teraz
-Wiem
-No właśnie
-A nie myślałaś o tym ? O tym, żeby mieć ze mną dziecko teraz ? - spytał z nadzieją
-Nie - westchnęłam patrząc mu w oczy - przykro mi 
-Okej, w porządku. Po ślubie
-Ty chcesz mieć dziecko teraz ? - spytałam zrezygnowana
-Może powinniśmy spróbować, może to jest odpowiedni czas
-A jeśli nie damy ze wszystkim rady ?
-Zawsze dajemy radę skarbie - przyciągnął mnie do siebie
-Dobrze, ale nie starajmy się o dziecko. Po prostu dajmy mu szanse - poprosiłam - co ma być to będzie
-Kocham Cię - powiedział kolejny raz i pocałował mnie namiętnie
-Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się wplątując palce w jego włosy
-Myślę, że musimy trochę pomóc przeznaczeniu - złapał za krawędź mojej koszulki i pociągnął ją do góry
-Co ma być to będzie - powtórzyłam czując jego czułe pocałunki na szyi
-Yhmm - wymruczał, a ja zachichotałam 
-Jesteś niereformowalny - pokręciłam z niedowierzaniem głową odsuwając się od niego nieznacznie
-Jestem - potwierdził - i nie wydaje mi się, żeby Ci to przeszkadzało 
-Nie przeszkadza mi - zaśmiałam się, kiedy rzucił swój t-shirt za siebie

[Lena]
-Uważam, że przegiąłeś Marco - powiedziałam, gdy wracaliśmy już do domu
-Z czym ? - zerknął na mnie przelotnie
-Z tym co powiedziałeś swojej siostrze. Doskonale wiesz, że tu nie chodzi o to, czy Alex przytyje w ciąży i schudnie do ślubu, czy nie
-Chciałem trochę rozluźnić atmosferę - zaśmiał się - robiło się ciężko
-To prawda - skrzywiłam się - ale Alex na pewno poczuła się urażona
-Jeśli chcesz to mogę z nią porozmawiać, ale nie uważam, żeby była zła - powiedział dotykając dłonią mojego ogromnego już brzucha
-Nie, ja z nią porozmawiam - westchnęłam - boję się, że trochę jest przerażona tymi naciskami
-To nic złego, że mama Mario chce mieć dużo wnuków
-Wiem, ale mogła to zasugerować nieco delikatniej - uśmiechnęłam się - a po za tym już mi zapowiedziała, że bliźniaki będą jej kolejnymi wnukami
-Mama Mario było dla mnie zawsze jak druga mama - powiedział smutno - fajnie, że chcę nam pomóc z dziećmi
-Babci nigdy za wiele - zachichotałam, a on się uśmiechnął
 
-Masz racje 
Dojechaliśmy do domu, mój narzeczony zaparkował samochód w garażu i zadeklarował, że wniesie wszystkie prezenty, więc ja tylko wzięłam swoją torbę i weszłam do domu. Powiesiłam kurtkę do szafy, zdjęłam buty, po czym skierowałam swoje kroki na górę, aby się przebrać. Miałam już dość sukienki. Założyłam krótkie spodenki, bluzkę z długim rękawem i grube skarpetki, włosy związałam w koka i zmyłam makijaż. Domowe wydanie to najlepsze wydanie. Zadowolona zeszłam na dół i usiadłam po turecku na kanapie, podczas gdy piłkarz wnosił ostatnie pakunki do domu. Było tego całkiem sporo, ale dał sobie sam radę. Mój bohater.
-Chcesz herbatę skarbie ? - zapytał całując mnie w czoło
-Poproszę - uśmiechnęłam się słodko - ale jakąś owocową
-Oczywiście - puścił mi oczko - a coś do jedzenia ?
-Nie dzięki! - zawołałam za nim - jestem najedzona za wszystkie czasy 
-Jasne - zaśmiał się wesoło, a ja przewróciłam oczami
-Śmianie się z ciężarnej narzeczonej, wcale nie jest fajnie - mruknęłam, gdy podał mi kubek z gorącym napojem - dziękuję
-Nie śmiałem się z Ciebie - zaprzeczył, ale wiedziałam, że ściemnia
-Tak ? - uniosłam pytająco brwi - to z czego się śmiałeś ?
-Z herbaty - powiedział rozbawiony, a ja rzuciłam w niego poduszką
-Dupek! 
-Tylko bez takich - zaśmiał siadając obok mnie - na co masz ochotę ? Jakiś film czy serial czy idziemy spać ?
-Za wcześnie, żeby iść spać - zerknęłam na zegarek, który pokazywał dopiero w pół do dziesiątej, wyszliśmy z wigilii jako pierwszy - możemy obejrzeć jakiś świąteczny film 
-Kevin sam w domu ?
-Nie! To takie przereklamowane - westchnęłam - może Love Actually ?
-Nudna, przereklamowana komedia romantyczna - spojrzał na mnie z niedowierzaniem - za co chcesz mnie tak ukarać ?
-Za śmianie się ze mnie - pokazałam mu język i uruchomiłam film - idealnie
-Taaak - wymruczał przyciągając mnie do siebie - idealnie
Sam początek oglądaliśmy w spokoju, ale potem blondyn zaczął marudzić i co chwila musiałam go dźgać łokciem w brzuch, żeby się uspokoił. Oczywiście jego to wszystko bawiło, czym bardzo mnie irytował, ale powinnam być już chyba przyzwyczajona do tego.
-Jesteś gorszy niż dziecko - szepnęłam, nie chcąc przerywać oglądania
-Pomyśl sobie, że niedługo będziesz miała jeszcze dwoje takich nieznośnych stworzeń - powiedział cicho
-Zapomnij - posłałam mu mordercze spojrzenie - to będą aniołki. Po mamusi 
-Raczej nie - wybuchł głośnym śmiechem, więc uderzyłam go w ramię
-Jesteś okropny - wysyczałam przez zaciśnięte zęby, ale moje oczy musiały wskazywać, że jestem rozbawiona, bo nic sobie z tego nie zrobił
-Wiem wiem - cmoknął mnie w czoło  
Film powoli się kończył i wszystko się układało, ale ja najbardziej lubiłam jak Mark
przychodził do Juliet z planszami i przekazywał jej w ten sposób swoje uczucia. Z jednej strony to było bardzo nie w porządku w stosunku do jego najlepszego przyjaciela, ale z drugiej strony ... miłość nie wybiera. 

-To jest takie słodkie! - powiedziała, gdy nadeszła moja ulubiona scena
-A co jest w tym takiego słodkiego ? - bąknął Marco 
-To jak to wszystko przemyślał, to, że powiedział jej o swoich uczuciach i to, że go pocałowała - wyliczałam
-A potem i tak wróciła do swojego męża i jego najlepszego przyjaciela 
-Nie chciała go zranić - broniłam jej
-Więc zraniła tego drugiego - przewrócił oczami - Wy kobiety i ta Wasza logika
-A co niby Twoim zdaniem miała zrobić ?
-Zamknąć mu drzwi przed nosem - powiedział pewnie - wtedy nie dowiedziała by się o tym, o czym się dowiedziała i by go nie pocałowała. A on nie miałby fałszywych nadziei 
-I tak nie miał nadziei - mruknęłam 
-Jasne, po tym pocałunku na pewno od razu myślał, że rzuci dla niego męża
-W ogóle się nie znasz - jęknęłam, kładąc sobie dłoń na brzuchu - dzieci się ze mną zgadzają. Kopią jak szalone
-Które dokładnie się z Tobą zgadza ? - spytał kładąc swoją dłoń tuż obok mojej
-Oboje - zachichotałam - wybacz, ale ich nie odróżniam. Wiem, że większość matek odróżnia swoje dzieci, jeśli jest w ciąży mnogiej, ale ja nie 
-Potem im jaką byłaś wyrodną matką - zażartował, a ja dźgnęłam go po raz kolejny
-Żebym ja im czegoś o Tobie nie powiedziała - pogroziłam mu palcem, a on sięgnął po niego i mnie ugryzł - Marco!
-Nie mogłem się powstrzymać - zaśmiał się, wyłączając telewizor, bo pojawiły się napisy końcowe - to na co ma teraz ochotę moja kobieta ?
-Idziemy do łóżka - ziewnęłam - teraz już nie jest za późno 
-Tak myślałem - odparł wstając i pomógł mi się podnieść z kanapy 
-Nie mam na nic siły - mruknęłam, idąc po schodach na górę 
-W takim razie śmigaj do łóżka - klepnął mnie w pupę - a ja idę pod prysznic
-Poczekam na Ciebie - posłałam mu uśmiech
Przebrałam się w piżamę, zdjęłam narzutę z łóżka i wślizgnęłam się pod kołdrę. Ustawiłam budzik w telefonie, ale na w miarę rozsądną godzinę i podłączyłam go do ładowarki. Słyszałam dobiegający z łazienki szum wody, który ustał po kilku minutach, ale zastąpił go dźwięk suszarki. Udało mi się wychwycić dźwięk dzwoniącego telefonu Marco, ale kompletnie nie miałam pomysłu kto to może dzwonić o tej porze. W końcu było już po jedenastej w nocy.
Chwilę później Marco wyszedł z łazienki w samych bokserkach, rozmawiając przez telefon, a ja poczułam znajome motyle w brzuchu. Ten widok chyba nigdy mi się nie znudzi.
-Jeszcze raz dzięki, że dzwonisz - powiedział do telefonu - pewnie rano bym go szukał 
-...
-Oczywiście - zaśmiał się - tak czy siak się jutro widzimy, więc go zgarnę
-...
-Do zobaczenia - rozłączył się i usiadł na łóżku
-Kto dzwonił ? - spytałam przyglądając mu się
-Felix - odłożył telefon na szafkę nocną - zostawiłem portfel w przedpokoju
-Wyciągałeś go w ogóle ? - zmarszczyłam brwi
-Tak, musiałem oddać Mario kasę - położył się obok i objął mnie mocno - jutro go odbiorę
-Pewnie - sięgnęłam, żeby zgasić lampkę 
-Dobranoc skarbie - cmoknął mnie w głowę 
-Dobranoc - wymruczałam 
*****
Kochani! Wiem, że trochę się naczekaliście na ten rozdział i bardzo Was przepraszam, ale wcześniej nie byłam w stanie go napisać. Pisanie to tylko i wyłącznie moje hobby, więc proszę ... postarajcie się zrozumieć, że czasem po prostu muszę odstawić je na bok. Mam teraz całe mnóstwo obowiązków, w dodatku zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i jestem zabiegana jak nigdy. Staram się pisać w wolnej chwili, ale też chcę mieć trochę czasu dla siebie i dla swoich bliskich. Wbrew pozorom ... mam życie towarzyskie, jak pewnie większość z Was :D i liczę na to, że mnie zrozumiecie. Nie olewam swoich blogów dla zabawy, jeśli już je "olewam" to dlatego, że mam do tego konkretny powód. I spokojnie ... na razie nie ma mowy o jakimkolwiek zawieszaniu blogów. Długo bym nie wytrzymała bez swoich blogów ;)
Buziaki

8 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział. Coś czuję że Mario z Alex będą jednak mieli dzidziusia przed ślubem :D. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodział jak zawsze super <3
    Bardzo mi się podoba Twoje pisanie i zawsze z utęsknieniem czekam na rodziały :D
    Czekam na dalsze losy Alex i Mario jak i Lena i Marco <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny jak zawsze brak słów!!! Coś się zdaje że będzie dzius wcześniej

    OdpowiedzUsuń
  4. Pojawi sie cos nowego w najbliższym czasie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moglabys podac zblizona date? :)

      Usuń
    2. Chciałabym jeszcze w tym roku :) i mam wielką nadzieję, że mi się uda :) ale dokładnie nie wiem, kiedy to będzie :/

      Usuń