wtorek, 4 lipca 2017

Rozdział 77.

[Alex]
Otworzyłam ociężałe powieki i ujrzałam nad sobą zaniepokojoną twarz mojego narzeczonego, twarz młodej kobiety - pielęgniarki i mężczyzny w białym kitlu - lekarza. Zaraz ... co się stało? Pamiętam, że wychodziliśmy ze szpitala i nagle poczułam się bardzo zmęczona, a potem nie pamiętaj już nic. Spróbowałam się podnieść, ale wtedy Mario mnie powstrzymał, delikatnie kładąc mnie na miękkiej poduszce. 
-Nie wstawaj - powiedział łagodnie, choć drżenie jego głosu zdradzało mi, że jest zdenerwowany
-Co się stało?
-Zemdlałaś - westchnął - byłaś nieprzytomna, tylko przez kilka minut
 -Nic mi nie jest, to na pewno ze zmęczenia - spojrzałam mu w oczy, chcąc go przekonać
-Chciałbym zrobić Pani kilka badań, aby upewnić się, że nic Pani nie jest - powiedział lekarz - Pani narzeczony poinformował mnie, że jest Pani w ciąży, poprosiłem już ginekologa na konsultację. Zaraz pielęgniarka pobierze Pani krew na badanie
-Dobrze - kiwnęłam głową - niech będzie
-Naprawdę mogłabyś przestać - szepnął mi do ucha piłkarz - wiem, że lubisz mnie straszyć, ale co za dużo to niezdrowo 
-Przepraszam - ścisnęłam jego rękę - chyba faktycznie trochę przeholowałam. Jak widać, potrzebuję więcej czasu na odpoczynek
-Teraz będziesz odpoczywała przez cały czas - bąknął - już ja tego dopilnuję
-Nie strasz - zażartowałam, ale on wcale się nie uśmiechnął - Mario, możesz przestać się już martwić
-Zawsze tak mówisz i jakoś mnie to już nie przekonuję
-Poczekajmy na wyniki badań, wtedy będziesz mógł się zacząć martwić albo przestać 
-Mam nadzieję, że to drugie - pocałował mnie w dłoń
Przez kolejne minut byłam męczona badaniami, pytaniami, aż w końcu odwiedziła mnie młoda pani ginekolog, która zabrała mnie na swój oddział, żeby przeprowadzić kolejne badania. 
-Według tego co mi mówiłaś, to dopiero początek ciąży - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie - muszę zrobić Ci usg dopochwowe, bo to dopiero pierwszy trymestr. Jeśli chcesz, pomogę Ci się rozebrać
-Dam sobie radę, dziękuję
-Oczywiście - kiwnęła głową - możesz to zrobić za parawanem 
Bez słowa ruszyłam powoli za parawan, wciąż trochę kręciło mi się w głowie, a do tego niemiłosiernie bolał mnie krzyż. Fantastycznie. Postanowiłam nie zwracać uwagi na swoje drobne, chwilowe dolegliwości i zaczęłam się rozbierać. 
-Nie - szepnęłam widząc krew na białych majtkach
-Wszystko w porządku, Alex?
-Ja ... ja chyba krwawię - jęknęłam, a pani doktor natychmiast znalazła się przy mnie
-Spokojnie, oddychaj - położyła mi dłoń na ramieniu - zrobimy usg i dowiemy się, co się dzieje. Postaraj się nie panikować, to nie działa dobrze na dziecko, ani na Ciebie 
Jak mogłam nie panikować? Niecałe dwadzieścia cztery godziny temu zrobiłam test ciążowy, a teraz krwawię. Czy to nie oznacza jednego? Dlaczego jest taka spokojna? Przecież ja tracę swoje dziecko! 
-Dobrze - odchrząknęła, przykrywając mnie kocem, żebym nie musiała wstawać - niestety doszło do skrócenia szyjki macicy oraz jej niewielkiego rozwarcia ...
-Co to oznacza? - przerwałam się
-Fachowo nazywa się to poronieniem rozpoczynającym się - westchnęła
-Stracę dziecko? - spytałam, czując słone łzy zbierające się w oczach
-Nie mogę Ci niczego obiecać, ale zrobię wszystko, żeby do tego nie doszło. Podamy Ci leki hamujące czynność skurczową macicy, leki przeciwkrwotoczne i witaminy. Musisz leżeć, co kilka dni będziemy robić Ci badania. USG i poziom stężenia HCG we krwi
-Donoszę ciążę? - spojrzałam na nią błagalnie - powiedz, że się uda
-Będziemy walczyć - uśmiechnęła się - zaraz będzie tu pielęgniarka. Chcesz, żebym
wytłumaczyła wszystko Mario?
-Tak, poproszę - pokiwałam twierdząco głową

W drzwiach lekarka minęła się z pielęgniarką, przez co usłyszałam udręczony głos Mario. "Nie jest dobrze, prawda?". Och Mario. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam płakać. Naprawdę płakać. Ale łzy spływały po moich policzkach z prędkością światła. Łkałam jak małe dziecko. Jakby cały mój świat się zawalił. Cóż ... cały mój świat się zawalił. A przynajmniej wszystko zmierzało w tę stronę. 
-Skarbie - narzeczony usiadł na krześle obok mojego łóżka, objął delikatnie moją twarz i usiłował powstrzymać potok łez - uda nam się. Zobaczysz. Z naszym dzieckiem wszystko będzie w porządku
-A jak je stracimy?
-Nie stracimy go - pocałował mnie w dłoń - nie możesz nawet tak myśleć
-To wszystko moja wina - załkałam głośno ukrywając twarz w dłoniach - to moja wina, że wcześniej się nie zorientowałam! To moja wina, że tak dużo pracowałam! To moja wina, że ciągle byłam w biegu. Od samolotu do samolotu, od sesji do sesji! - pociągnęłam nosem - a teraz wszystko się odbiło na naszym dziecku. Naszym
-Alex - powiedział łagodnie, chcąc mnie uspokoić - to nie jest Twoja wina, nie możesz tak myśleć i się obwiniać. Gdybyś została w Dortmundzie to mogłoby dojść do tego samego. Twój wyjazd do Nowego Jorku był moim pomysłem i jestem jedyną osobą, którą możesz obwiniać. Musisz się teraz skupić na odpoczynku i swoim zdrowiu, tylko to się liczy
-Nie chcę go stracić - powtórzyłam jak w transie
-Nie stracisz. Obiecuję - otarł moje łzy - przysięgam, że zrobię wszystko, żebyś jesienią urodziła zdrowe, śliczne dziecko. Choćbym miał zamknąć nas w domu i nie pozwalać wychodzić Ci z łóżka. Zrobię wszystko 
-A co powiemy wszystkim? Twoim rodzicom? Marco? W klubie?
-Nic im nie powiemy - wzruszył ramionami - potrzebujesz odpoczynku, spokoju, musisz leżeć w łóżku. To nie jest ich sprawa 
-To nasi najbliżsi, nie powinniśmy ich okłamywać
-Mam to gdzieś - bąknął - jeśli powiemy im prawdę to zwalą nam się na głowę. Nie potrzebujemy tego, nie teraz. Tylko nasza trójka, tego nam trzeba
-Rano będę mogła wyjść do domu?
-Tak, przekonałem Twoją panią doktor, że będziesz leżała w domu i stawiała się na każde badania. Oprócz tego ona będzie wpadać do nas, a wynajęta pielęgniarka będzie zmieniać Ci kroplówki
-Wynająłeś mi pielęgniarkę? - spytałam z niedowierzaniem 
-Nie będzie z Tobą cały czas - roześmiał się, widząc moją minę - lepsze to, niż bycie w szpitalu 
-Masz racje, ale to dziwne - zmarszczyłam nos
-Przyzwyczaisz się - pocałował mnie w czoło

~Two Days Later~
Leżałam na naszym dużym łóżku, obłożona poduszkami i gapiłam się w sufit. W łazience był mój mężczyzna, szykował się na trening, a ja ogromnie się nudziłam. Dopiero zaczynał się mój drugi dzień w domu, po wyjściu ze szpitala. Miałam dość. Chciałam, żeby wszystko było dobrze, żeby moje dziecko było bezpieczne i przede wszystkim, żeby wszystko wróciło do normy. 
-Mam tu więcej poduszek niż Maja! - zawołałam do mojego narzeczonego - okropnie się nudzę, a to dopiero początek. Nawet nie mogę sama sobie zrobić śniadania. I nie mogę nosić własnej córki na rękach. Mario? Czy Ty mnie ignorujesz?! Nie ignoruj mnie! - jęknęłam - Maaario! 
-Nie ignoruję Cię - roześmiał się, otwierając drzwi od łazienki na oścież - tylko szykuję się do wyjścia
-Znowu Cię nie będzie - westchnęłam
-Wiem, przepraszam. Dzisiaj porozmawiam w klubie, żebym mógł zostać w domu na kilka dni i się Tobą zająć
-Chociaż nie zabieraj mi dzisiaj Mai
-Skarbie, nie dasz rady sama się nią zająć
-Oczywiście, że dam, jestem jej mamą!
-Wiem, że jesteś - kiwnął głową - ale musisz leżeć i się oszczędzać, a ona jest ruchliwa i będzie Ci uciekać. Myślisz, że wytrzyma z Tobą w łożku przez kilka godzin?
-Proszę - spojrzałam na niego błagalnie - możemy oglądać bajki, czytać książeczki albo spać
-Dobrze, przyniosę tu jej rzeczy, a potem zrobię Wam śniadanie - przeczesał palcami włosy, wyraźnie niezadowolony z mojego pomysłu
-Kocham Cię, wiesz? - posłałam mu uśmiech, żeby go udobruchać
-A ja się o Ciebie martwię, wiesz? - spytał, na co przewróciłam oczami - i bardzo Cię kocham
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, układając się wygodniej na łożku i przyglądając się narzeczonemu, który zaczął myć zęby. Skrzywiłam się, słysząc płacz naszej córki, dobiegający z jej pokoju.
-Nawet nie mogę do niej iść! - pożaliłam się, jak Mario wychodził z naszej sypialni
-Zaraz Ci ją przyniosę - obiecał
Jak powiedział, tak zrobił. Kilka minut pózniej, przyniósł mi do łóżka zaspaną dziewczynkę, która od razu się we mnie wtuliła.
-Dzień dobry, myszko - pocałowałam ją w czoło - pośpisz jeszcze z mamusią?
-Tak - pokiwała główką
-Najpierw zrobię Wam śniadanko - oznajmił Mario - kaszka malinowa i owsianka?
-Idealnie - mruknęłam - chciałabym Ci pomóc
-Jeszcze wiele razy mi pomożesz, zobaczysz - obiecał - zaraz wracam, poradzicie sobie? 
-W razie czego Cię zawołam
Gdy tylko piłkarz opuścił naszą sypialnię, to włączyłam telewizor, żeby obejrzeć wiadomości. I ewentualnie prognozę pogody, chociaż nigdzie się nie wybieram... Natknęłam się nawet na informację, o tym, że mój starszy brat został ojcem. Poczułam, że oczy wypełniają się łzami. Tak bardzo chciałabym zobaczyć moją bratanicę i mojego bratanka. Chciałabym wziąć ich na ręce i dać im słodkiego buziaka od Cioci. Zamiast tego leżę w łóżku, a mój brat jest pewien, że się rozchorowałam. Jak długo będę "chora"? Kiedyś będziemy musieli wyznać prawdę naszym bliskim, bardzo się tego boję. Wszyscy są tacy szczęśliwi, że w naszej rodzinie pojawiły się bliźniaki. Nie mogę oznajmić im teraz, że jestem w ciąży, ale w każdej chwili mogę poronić, jeśli nie będę przyjmowała leków i leżała. 
-Mamo, nie płacz - usłyszałam słodki głosik, mojej córeczki
-Nie płaczę, skarbie - przytuliłam ją 
-Kocham Cię - powiedziała, zarzucając mi rączki na szyję
-Ja też Cię kocham - pocałowałam ją w głowę - bardzo Cię kocham, myszko
Tuliłyśmy się do siebie przez kilka minut, dopóki mój ukochany nie wszedł do sypialni z tacą. Postawił ją na stoliku nocnym, pomógł mi usiąść i wtedy podał mi miskę z owsianką, a sam zajął się karmieniem naszej córki. 
-Płakałaś? - spytał, przyglądając mi się uważnie
-Troszeczkę - wzruszyłam ramionami 
-Chcesz mi powiedzieć, o co chodzi?
-Później 
-W porządku - sięgnął po moją dłoń i złożył na niej pocałunek
-Nie powinieneś się śpieszyć? - zerknęłam na zegarek
-Jasne, że powinienem - zaśmiał się - ale mam tu jeszcze coś do roboty 
-Przynieś tylko rzeczy Mai, zapas jedzenia, picia i spadaj na trening - pogładziłam go po policzku - a potem wracaj do nas, bo nie cierpię się z Tobą rozstawać
-Od jutra będę tu cały czas
-Jeszcze tego nie wiesz - bąknęłam 
-Przekonam ich, zobaczysz - obiecał - zresztą mam gdzieś, czy się zgodzą czy nie. Chodzi o Twoje zdrowie i życie naszego dziecka. Jesteście dla mnie najważniejsi 
-Wiem - pokiwałam głową, na znak zrozumienia 
Dokończyłam jeść moje śniadanie i odstawiłam pustą miseczkę na tacę. Maja przytuliła się do
mnie jak tylko skończyła jeść, więc Gotze mógł spokojnie iść po potrzebne rzeczy. Przyniósł ulubione zabawki, książeczki, przekąski i coś do picia. Wszystko ułożył na tyle blisko mnie, żebym nie musiała się za wiele ruszać. Potem dał mi buziaka i wyszedł z domu na trening. Zostałyśmy same. Dziewczynka zaczęła chodzić po całym łóżku, kręcić się i rozkopywać kołdrę. W końcu ułożyła się na środku, na poduszkach i spojrzała na mnie wyczekująco. 
-Poczytaj mi - poprosiła
-Poczytać Ci? - uniosłam pytająco jedną brew - a co mam Ci poczytać?
-Bajkę - uśmiechnęła się słodko, na co zareagowałam wesołym chichotem
-W porządku, przeczytamy bajkę - sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę.
Otworzyłam ją i zaczęłam czytać, a moje córka przyglądała mi się, czasami zerkając na obrazki, które jej pokazywałam. Ani się obejrzałam, a Maja już spała. Z uśmiechem dokończyłam czytać, po czym odłożyłam książkę, przykryłam dziewczynę i sama się do niej przytuliłam. Jednak mój sen nie nadchodził. Chyba podświadomie bałam się zasnąć, żeby nic nie przegapić. Żeby nie zostawiać Mai bez opieki, żeby pilnować swojego dziecka, które znajdowało się w moim brzuchu. Chciałam mieć nad wszystkim kontrolę. Zgarnęłam swój telefon, najpierw przejrzałam wszystkie portale społecznościowe, aż wreszcie zebrałam się na odwagę, żeby napisać do mojej najlepszej przyjaciółki.
"Cześć Mamusiu, jak się czujesz? Jak się czują bliźniaki? <3"
"Alex! Cudownie, że się odzywasz, kochana! Wciąż jestem trochę zmęczona, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Z bliźniakami wszystko w porządku ... są cudowne!! <3 a jak Ty się czujesz? Mario mówił, że jesteś chora :/"
"Tak ... złapałam coś w NYC. Żałuję, że muszę siedzieć w domu, chciałabym Was zobaczyć."
"Ja też bardzo żałuję :( kuruj się! Musimy się wkrótce zobaczyć! Mario na treningu?"
"Walczę :) tak, wyszedł jakiś czas temu. A Marco?"
"Dzisiaj jeszcze w domu, ale od jutra wraca do treningów. Może czegoś potrzebujesz? Chcesz, żeby wpadł do Ciebie na chwilę?"
"Nie! Daję sobie radę, Mario zadbał o wszystko przed wyjściem. Niech mój brat ma lepiej oko na Was, jeszcze się ode mnie zarazi ..."
"Och, masz racje :/ chyba czas na karmienie ... znowu! Uciekam ;D" 
"Ucałuj wszystkich ode mnie!"
"Zawsze!"
Skoro nie miałam nic lepszego do roboty, to postanowiłam zacząć jakiś nowy serial. To może być moja nowa rozrywka na najbliższe dni, przynajmniej nie będę musiała leżeć i gapić się na sufit. Musiałam podłączyć słuchawki do laptopa, żeby nie obudzić Mai, ale na szczęście znalazłam je w szufladzie szafki nocnej. Wszystko pod ręką. To na pewno zasługa mojego narzeczonego. Będę musiała mu bardzo podziękować. Będę mu dziękować, jeszcze przez długi czas. 

~Later~
-Więc już jadłyście, spałyście, bawiłyście się i czytałyście? - Mario spytał po raz kolejny, żeby się upewnić
-Tak, dokładnie tak - uśmiechnęłam się - i nawet zdążyłam zacząć nowy serial
-Chyba się nie nudziłaś, co? - zażartował
-Tylko odrobinę - westchnęłam 
-Za dwie godziny będzie pielęgniarka z kroplówką - pocałował mnie w czoło - gotowa?
-Jak nigdy w życiu - przewróciłam oczami - jak poszło w klubie?
-Słabo, ale w końcu się dogadaliśmy - mruknął - dwa tygodnie wolnego, potem muszę wrócić,
ale dobra wiadomość jest taka, że rozumieją sytuację i potem będziemy rozmawiać dalej 
-To nie wpłynie dobrze na Twoją karierę
-Nie ważne - machnął ręką, kładąc się obok mnie i przytulając mnie mocno
-Co robi Maja?
-Układa klocki w garderobie - uśmiechnął się szeroko
-W garderobie? - zaśmiałam się, wtulając głowę w jego szyję 
-Każde miejsce jest dobre - pogładził mnie po plecach - jak się czujesz?
-Wcześniej miałam małe skurcze, ale po kilku minutach mi przeszło
-Kontaktowałaś się z panią doktor?
-Napisałam jej sms, powiedziała, że to normalne. Miałam dać jej znać, jakby się przedłużyło, bądź nasiliło, ale nic takiego się nie stało
-To dobrze - odetchnął z ulgą - nie mogłem przestać, o Tobie myśleć na treningu
-Gdyby coś się działo, to dała bym Ci znać - pocałowałam go w brodę - myślę, że może nam się udać
-Oczywiście, że nam się uda - powiedział przekonująco - masz moje słowo
-Cieszę się, że tu jesteś - zamknęłam oczy, mocniej się w niego wtulając

10 komentarzy:

  1. Ojej ale się porobilo, oby udalo im sie doprowadza ciążę do końca. Najważniejsze ze Mario wspiera Alex. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział ☺ każde rozdziały są coraz lepsze 😊 czekam z niecierpliwieniem na kolejny. Kiedy next? ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w czwartek wracam z wakacji i wtedy usiądę do pisania nowego rozdziału :) buziaki!

      Usuń
  3. Kiedy next? ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ czekam cierpliwie ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zabieram się za pisanie <3 rozdział powinien pojawić się w przyszłym tygodniu ... :) buziaki!

      Usuń
  4. Czekam ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest genialne ❤❤❤ kiedy next ? ❤��������

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz już kiedy dodasz rozdzial bo tak sprawdzam co chwila z nadzieją ze juz jest a tu ciągle rozczarowanie :/

    OdpowiedzUsuń