wtorek, 13 października 2015

Rozdział 43.

[Alex]
~June 12~
Minęły trzy tygodnie od kiedy Mario wyjechał. Zaczęły się Mistrzostwa, na które oczywiście dostał powołanie. Tęsknie za nim. Tak bardzo za nim tęsknie. Zresztą nie tylko ja, bo Maja też. Widzę to po niej od momentu jak wyszedł z walizkami, aby jechać na lotnisko.
Lena wróciła do Dortmundu, bo nie mogła wytrzymać u rodziców, a dzisiaj ma wizytę u lekarzami obiecałam, że z nią pójdę. W końcu od tego są przyjaciele. To dopiero 8 tydzień i jeszcze niewiele widać, więc może spokojnie ubierać się normalnie i nikt nie zauważy. Mój brat dalej nic nie wie i boję się, że nie dowie się przed porodem.
Marco, biedny Marco ! Od kiedy wrócił do Dortmundu tuż przed wylotem do Brazylii, bardzo się zmienił. Stał się nagle poważniejszy, ale też zamknięty w sobie. Wiem, że Cathy, którą oficjalnie chyba można nazywać jego dziewczyną się nim opiekuje, ale ja też się staram. Odwiedzam go, gotuje mu i jak trzeba to robię zakupy. Wszyscy mu pomagamy. Wszyscy tylko nie Lena.

Jak codziennie obudziłam się przed 7, wstałam z łóżka i sięgnęłam do łóżeczka Mai, żeby ją uspokoić. Szlochała cicho, a jak tylko wzięłam ją na ręce to wtuliła głowę w moją szyje.
-Już cichutko słoneczko - pogładziłam ją po plecach - zaraz zrobimy coś do jedzenia, a potem się jeszcze położymy
-Ta-ta
-Zadzwonimy też do taty - uśmiechnęłam się
-Ta-ta - powtórzyła
-Kochanie tata jeszcze śpi, ale jak tylko wstanie to z nim pogadamy
Zeszłam na dół, posadziłam ją w krzesełku do karmienia, a następnie przygotowałam jej śniadanie. Usiadłam przed nią i o dziwo nie miałam problemu z nakarmieniem jej. Jak to się mówi - jadła aż jej się uszy trzęsły. Pozmywałam jej plastikowe naczynia, a potem postawiłam ją na ziemie i patrzyłam jak przede mną ucieka. Dobrze, że mamy te bramki na schodach to nie muszę się o nią tak bardzo martwić. Powoli ruszyłam za nią i znalazłam ją siedzącą na podłodze z zabawkami rozrzuconymi dookoła. Kiedy ona to zrobiła ?! Zaśmiałam się mimowolnie. Spryciula. Usiadłam na kanapie i przyglądałam jej się z uśmiechem. Jejku jak ja ją kocham.
Wzięłam do ręki swój telefon i weszłam w wiadomość z Mario. Wystukałam szybką wiadomość, chociaż wiedziałam, że u niego jest jeszcze noc i na pewno śpi.
"Napisz jak wstaniesz i wejdź na Skype :* kocham Cię"
Odłożyłam telefon na stolik, a Maja wstała i podeszła do stoika. Próbowała sięgnąć po mojego iPhone, ale coś jej nie wychodziło.
-Nie Maja nie - pokiwałam przecząco głową - zbijesz telefon
Spróbowała jeszcze raz i kolejny i znowu, a ja za każdym razem tłumaczyłam jej cierpliwie, że nie może wziąć mojego telefonu. W końcu rozpłakała się, a ja uległam i podałam jej iPhone. Byłam prawie pewna, że będę musiała wymieniać szybkę, ale trudno.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poderwałam się z miejsca i pobiegłam otworzyć. O tej porze to mogły być tylko dwie osoby czyli Lena albo Marco. Jednak Lena. Ubrana z granatową, długą spódnice z mały, rozcięciem, czarny top, szaro-czarną marynarkę i buty a la espadryle wyglądała świetnie. Do tego czarne okulary, mała torebka i skromne bransoletki. Idealna. Kto by pomyślał, że za kilka miesięcy zostanie mamą.
-Cześć - uśmiechnęłam się do przyjaciółki
-Hej - westchnęła - strasznie Cię przepraszam, że jestem tak wcześnie i mam nadzieje, że Cię nie obudziła
-Mam małe dziecko - zaśmiałam się - więc nie, nie obudziłaś mnie. Wiem, że mój strój mówi coś innego, ale nie zdążyłam się jeszcze ubrać
-Wpuścisz mnie ?
-Zapraszam - wskazałam ręka
-Dzięki - posłała mi uśmiech
-Jadłaś już śniadanie ?

-Ee ... nie - jęknęła
-To zrobię nam coś dobrego - zaproponowałam - możesz zerknąć na Maje ?
-Pewnie
-Jest w salonie i chyba bawi się moim telefonem
-Rozumiem, że chcesz mieć go całego - zachichotała
-No raczej - przewróciłam oczami
Rozeszłyśmy się. Ja poszłam do kuchni, a ona do salonu. Postanowiłam zrobić coś pysznego z owocami, bo teraz jest taka idealna pora na świeże i pyszne owoce. Jakiś koktajl i może sałatka owocowa to będzie dobre dla Leny i mojego bratanka albo bratanicy. Kilkanaście minut później skończyłam. Postawiłam talerze na stole, a następnie zawołałam blondynkę. Zjawiła się po chwili trzymając córkę szatyna na rękach.
-Nie możesz dźwigać - zabrałam jej dziewczynkę
-Ona jest leciutka jak piórko
-To ponoś ją sobie w nocy przez dwie godziny
-Aż tak źle ?
-Gorzej. Ręce mi odpadają i mam zakwasy przez cały czas
-Zmieniacie się z Mario ?
-Jak jest to tak, ale teraz od trzech tygodni robię to sama
-Będziesz miała wyćwiczone ręce
-Jakiś plus - zachichotałam
Wspólnie zjadłyśmy śniadanie, posprzątałam, a potem usiadłyśmy na kanapie oglądając wiadomości.
-Co u Marco ? - zapytała w końcu
-W miarę stabilnie
-A jak się czuje ?
-Psychicznie czy fizycznie ?
-I to i to
-Fizycznie nie jest źle, ale psychicznie jest załamany. Bardzo żałuje, że nie pojechał na Mistrzostwa i chyba będzie żałował jeszcze przez jakiś czas. Mam nadzieje, że z każdym dniem będzie coraz lepiej
-Martwiłam się o niego
-Wiem - położyłam jej dłoń na ramieniu
-Jest z tą drugą dziewczyną ?
-Tak
-Czyli ma dobrą opiekę
-Nie tylko ona mu pomaga
-Domyślam się
-Co powiesz na wspólnie spędzony dzień ? Tylko Ty i ja
-A Maja ?
-Poproszę mamę Mario, żeby się nią zajęła. W ciągu tych trzech tygodni tylko raz prosiłam ją o pomoc, a ona tak bardzo kocha swoją wnuczkę, że na pewno jej to nie wystarcza
-Byłoby super
-Denerwujesz się tą wizytą ?
-Pierwsza wizyta
-Powinnaś iść wcześniej - zbeształam ją - od razu po zrobieniu testu
-Nie miałam do tego głowy
-Jak ja się za Ciebie wezmę - pogroziłam jej palcem
-Nie strasz - zachichotała
-Obiecałam Mai, że zadzwonimy do Mario, ale przekaże to jego mamie
-Nie chcesz z nim pogadać ?
-Gadam z nim na prawdę często
-Cholera jak ja Ci zazdroszczę - jęknęła
-Lena wszystko się ułoży
-Tak bardzo go kocham, że wybaczyłabym mu wszystko, gdyby tylko chciał do mnie wrócić
-Zawsze będziecie ze sobą związali. W końcu nosisz jego dziecko
-Nie Alex. Ja zawsze będę tą drugą, która złapała go na dziecko
-Nikogo nie złapałaś ! - zawołałam - nie wiedziałaś, że on z Tobą zerwie. Jakbyś chciała go zatrzymać na dziecko to byś mu powiedziała o ciąży, a Ty sobie odpuściłaś, więc nie gadaj głupot
-Może powinnam stąd wyjechać ?
-Nigdzie nie wyjedziesz, tylko zostaniesz i uporasz się z tym. Nie możesz być sama
-Wiem, ale tak byłoby łatwiej
-Nie można zawsze wybierać łatwiejszej drogi
-Co ja bym bez Ciebie zrobiła ?
-Pewnie byś zniknęła
-Pewnie tak - mimo wszystko się zaśmiała
-Muszę się ubrać - westchnęłam
-To leć
-Poradzicie sobie przez jakiś czas ?
-Oczywiście
-Trenuj - puściłam jej oczko
-Spoko spoko- zachichotała
Pobiegłam szybko na górę i wpadłam jak burza do garderoby. Dobrze, że wieczorem jak Maja zasnęła poszłam pod prysznic, bo teraz już by mi się po prostu nie chciało. Wybrałam sobie jeansy porwane na kolanach z podwiniętymi nogawkami, czarną bluzkę na ramiączka, białą długą marynarkę bez rękawów i białe szpilki. Do tego nowe fioletowe „szalone" okulary i zielona kopertówka. Na lewy nadgarstek zegarek, a na prawy serdeczny palec pierścionek zaręczynowy. Gotowe ! A nie jeszcze włosy i makijaż. Zapomniałam. Ups. Szybko podkreśliłam oczy, a usta umalowałam jasną szminką, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Zadowolona zeszłam na dół, gdzie Maja bawiła się z Leną i Marco. Zaraz chwileczkę wróć. Marco ? Co tu robi Marco ? Cholera.
-Marco ? - wykrztusiłam
-Lena mnie wpuściła - wzruszył ramionami
-Chcesz coś do picia ?
-Nie dzięki
-A Ty Lena ?
-Pójdę po wodę - wstała z dywanu - nie musisz mnie obsługiwać
-Zaraz zadzwonię do mamy Mario, a potem lecimy
-Super
Dziewczyna zniknęła nam z pola widzenia, a ja spojrzałam na brata.
-Mogłeś mnie uprzedzić, że się wybierasz
-Przepraszam
-Cathy Cię przywiozła ?
-Marcel
-Okej
-Nie miałem pojęcia, że Lena będzie
-Domyślam się
-Chyba nie jest zadowolona, że mnie widzi
-A dziwisz jej się ? - zmrużyłam oczy
-Nie - podrapał się po karku
-Jak noga ?
-Nie chce o tym gadać
-Ok - westchnęłam - poczekasz chwile ? Muszę zadzwonić do mamy Mario
-Pewnie
Wzięłam ze stolika telefon i wykręciłam numer do mojej przyszłej teściowej. Nie musiałam czekać - odebrała prawie od razu.
-Witaj Alex
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Jak miło, że dzwonisz
-Mam nadzieje, że nie przeszkadzam
-Pewnie, że nie
-Chciałam zapytać czy może się pani dzisiaj zająć Mają ? Chciałam ...
-Z największą przyjemnością - przerwała mi - będę za pół godziny
-Na prawdę ?
-Oczywiście
-Dziękuje bardzo
-Nie dziękuj, bo nie masz za co
-Do zobaczenia
-Do zobaczenia - rozłączyła się
Odetchnęłam z ulgą i odłożyłam telefon. Przynajmniej tyle.
-Lena chyba będzie siedziała w kuchni dopóki nie wyjdę
-Nie chce się z Tobą widzieć, więc to chyba zrozumiałe
-Następnym razem zadzwonię
-Przepraszam, po prostu ...
-Rozumiem - westchnął - ona też Cie potrzebuje
-To moja przyjaciółka
-Pytałaś mnie ostatnio czy myślałem o przyszłości będąc z Leną

-Ale nie odpowiedziałeś mi
-Bo nie wiedziałem co mam Ci powiedzieć
-A teraz już wiesz ?
-Wiem
-No więc ...
-Na prawdę ją kochałem, chciałem z nią być do końca, chciałem wziąć z nią ślub, chciałem mieć z nią dzieci, nie myślałem o tym, że się rozstaniemy, a przynajmniej nie o tym, że ja ją zostawię - zamyślił się - ale teraz jak myślę o przyszłości to sam nie wiem czego chce. Z jednej strony jest Lena, ale z drugiej Cathy i kocham je obie z tym, że Cathy jest dla mnie tak bardzo ważna, że nie potrafię o niej myśleć
-Nie ma mnie Marco - usłyszeliśmy i od razu się odwróciliśmy - byłam, ale Ty to schrzaniłeś i skoro chciałeś być ze mną, ale wybrałeś tą drugą to jesteś cholernym draniem. Byłam gotowa Ci wybaczyć, ale wiesz co Ty nie umiesz się zdecydować. Myślisz, że cały czas masz dwie opcje i dziwie się, że nie leciałeś na dwa fronty, chociaż może teraz byś to zrobił. Zastanów się nad sobą, nad tym co czujesz i czego chcesz. Niedługo może już nie być odwrotu, a suma Summarum i tak zostaniesz sam. Nie będziesz miał ani tej całej Cathy, ani mnie ani ... - przerwała na chwile, a ja wiedziałam, że miała na myśli ich dziecko - zresztą nie ważne
-Lena ... - chciałam coś powiedzieć, ale ona ruchem ręki pokazała mi, żebym milczała
-Sama pójdę do lekarza, ale dzięki za troskę
-Obiecałam Ci
-Dam sobie radę - zgarnęła z kanapy torebkę - cześć !
Wyszła trzaskając drzwiami, a ja schowałam twarz w dłonie. Kurde !
-Jest chora ?
-Co ? - warknęłam, chociaż wcale tego nie chciałam
-Mówiła coś o lekarzu
-To nie jest Twoja sprawa Marco
-Okej - uniósł ręce w geście poddania się
-Musisz zostać z Mają - oznajmiłam - zaraz będzie mama Mario, więc przekaż jej, że Mario będzie dzwonił na Skype, bo Maja chce go zobaczyć i, że za dwie/trzy godziny powinna być głodna. Resztę powinna sama wiedzieć, ale jak coś to będę pod telefonem
-A Ty gdzie się wybierasz ?
-Idę po Lenę
-Ale ...
-Chcesz ją sam gonić ? - spytałam ironicznie
-Nie - westchnął
-No właśnie
Upewniłam się, że wszystko mam i wybiegłam z domu. W pośpiechu wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę najbliższego przystanku. Tam chyba udała się moja przyjaciółka, a przynajmniej tak uważam. Jest ! Widzę ją !
-Wsiadaj Lena - uchyliłam szybkę
-Po co ?
-No chodź - przewróciłam oczami
Niepewnie podeszła do samochodu i wsiadła do środka po czym zapięła pasy i spojrzała na mnie.
-Gdzie jedziemy ?
-Do Twojego lekarza
-Mówiłam Ci, że poradzę sobie sama
-Wiem, ale ja chce być tam razem z Tobą
-Dziękuje
-Głupio mi, że słyszałaś to co powiedział Marco
-Przynajmniej nie mam się co łudzić
-Głupio wyszło
-Zdecydowanie
-To jest mój brat i pewnie zawsze będzie dla mnie wzorem, ale na prawdę nie pochwalam tego co zrobił
-Wiem Alex wiem
-Wierzę, że zmądrzeje
-Wiara czyni cuda ? - spytała sarkastycznie
-A czemu nie - wzruszyłam ramionami
-Nie gadajmy o nim. Powinnam zapomnieć i skupić się na dziecku
-No właśnie - uśmiechnęłam się szeroko - urządzimy Ci pokoik i będziemy kupowały mnóstwo ubranek, a no i jeszcze wybierzemy imię
-Cieszysz się jakby to było też Twoje dziecko
-Poniekąd będzie - posłałam jej mordercze spojrzenie, a ona się zaśmiała
-Ciocia Alex w akcji
-Pięknie to brzmi pięknie
-Z Mają już tego nie słyszysz ?
-Już chyba oswoiłam się z myślą, że jestem mamą
-Nareszcie
-Coraz częściej rezygnuje z sesji i wyjazdów to chyba nie ma sensu
-Kochasz swoją prace
-Tak, ale bardziej kocham Maje i Mario
-Dużo będzie Cię kosztowało wycofanie się z kontraktu
-Nie, podpisałam go tylko na rok, więc w lipcu się kończy
-Po prostu go nie przedłużysz ?
-Yhmm
-Mario wie ?
-Jeszcze nie
-Jak myślisz jak on zareaguje ?
-Nie będzie zadowolony
-Kocha Cię bardzo i nie chce, żebyś przez niego rezygnowała
-Kiedyś zrezygnowałam z niego dla kariery, więc teraz zrezygnuje z kariery dla niego. Trzeba mieć w życiu priorytety, a oni są moim. Zawsze będą na pierwszym miejscu
-Ustalmy jedno - uśmiechnęła się - powiesz mu przed czy po fakcie ?
-Postaram się przed - wybuchłam śmiechem
-Uff
W końcu dojechałyśmy do kliniki, więc zaparkowałam na pierwszym wolnym miejscu, a potem razem weszłyśmy do środka. Lena wypełniła jakieś papiery a recepcji i lekarz zaraz ją przyjął. Szybko. To dobrze
-Przyjaciółka czy siostra ? - wskazał na mnie
-Przyjaciółka
-Pani jest chyba narzeczoną pana Gotze
-Tak, zgadza się - uśmiechnęłam się
-Gratulacje
-A dziękuje dziękuje
-No dobrze, zajmijmy się panią Leną
Usiadłam na krzesełku, a moja przyjaciółka położyła się na leżance, podwinęła koszulkę i czekała. Lekarz uruchomił maszynę do badanie usg, polał rączkę, bo chyba mogę to tak nazwać specjalnym płynem i przyłożył do płaskiego brzucha blondynki. Zafascynowała spojrzałam na ekran, a lekarz wpatrywał się tak szukając mojej bratanicy albo bratanka oczywiście. Lena złapała mnie za rękę jakby się bała, a ja ścisnęłam ją, aby dodać jej trochę otuchy. Pan doktor zmarszczył brwi i przysunął się bliżej ekranu. O nie. Czy coś jest nie w porządku ?
-Wszystko w porządku panie doktorze ?
-Wygląda na to, że będzie miała pani bliźniaki
-Bliźniaki ? - powtórzyła
-Gratuluje
-O Boże - szepnęła
-Zaraz wydrukuje pani zdjęcie, a na razie może się pani wytrzeć i ubrać
-Z dzieckiem znaczy dziećmi jest wszystko dobrze ?
-Tak, proszę się nie martwić
-To moja pierwsza wizyta
-W takim razie zapraszam za trzy tygodnie, a zaraz wypisze pani wszystkie leki i badanie, które musi pani wykonać
-Dobrze - westchnęła
-Proszę się uśmiechnąć to wspaniała wiadomość
-Tak ma pan racje - wysiliła się na uśmiech
-Dasz radę - przytuliłam ją - nie jesteś przecież sama
-Wiem - objęła mnie mocniej - podwójne szczęście, co ?
-Dokładnie tak
Dosłownie kilkanaście minut później wyszłyśmy z gabinetu i od razu w aptece kupiłyśmy to co zalecił Lenie lekarz. Kurcze będą bliźniaki.
-Na pewno będę wielorybem - jęknęła kładąc rękę na brzuchu - nie będę w stanie wyczołgać się z domu
-Przestań - zaśmiałam się - na prawdę to jest jedyne czym się martwisz ?
-Noszę w brzuchu dwoje dzieci ! Dwoje ! Nie jedno, ale dwoje ! O mój Boże ja tego nie przeżyje. Nie dość, że będę gruba to będzie mnie wszystko bolało i nikt na mnie nie spojrzy - jęczała i jęczała
-Ja zawsze będę Cię chciała - objęłam ją - nawet jak będziesz wielorybem
-Nienawidzę Cię - warknęłam
-Zaczyna się - puściłam jej oczko
-Nie prawda !
-Chodź jedziemy coś zjeść - pociągnęłam ją za rękę
-Bliźniaki - mówiła w kółko - jak ja to ukryje przed Marco ?
-Nie ukryjesz
-No właśnie. Jejku on mnie zabije
-Zaraz ja Cie zabije jak nie przestaniesz
-Masz racje przepraszam
-Jakoś wytrzymam - uśmiechnęłam się
-Zaraz czemu jedziemy coś zjeść ?
-Bo pewnie jesteś głodna
-Nie, jeszcze nie
-Teraz nie musisz już pilnować diety
-Ale nie będę się objadać jak świnia
-No dobrze to gdzie chcesz jechać ?
-Jedźmy na kawę - spojrzała na zegarek i dodała - i ciacho
Wybuchłam śmiechem i musiałam użyć całej swojej wewnętrznej siły, żeby nic nie powiedzieć. Blondynka posłała mi tylko mordercze spojrzenie po czym odwróciła się w stronę okna i nie zwracała na mnie uwagi. Za każdym razem jak przypomniałam sobie "Ale nie będę się objadać jak świnia" po czym "jedźmy na ciacho" wybuchałam nie pohamowanym śmiechem. W końcu nie wytrzymałam i zjechałam na pobocze. W końcu w takim stanie mogę kogoś zabić.
-Tylko się nie udław - rzuciła
-Postaram się
-Przyjaciółka od siedmiu boleści - mruknęła pod nosem
-Ale przyznaj, że to było zabawne
-Nie było
-Oczywiście, że było
-Nie rozmawiam z Tobą - prychnęła
-To co jedziemy na ciacho ? - zaśmiałam się ostatni raz i ruszyłam
Zatrzymałam się przed moją ulubioną kawiarnio-cukiernią. Stanęłyśmy na schodkach przed wejściem i poprosiłyśmy młodego chłopaka, żeby zrobił nam zdjęcie. Szybko się zgodzi. Na szczęście.
-Będziemy miały na pamiątkę - wyjaśniłam - no i na Insta
-Dodaj hasztag wieloryb
-Może za kilka miesięcy - puściłam jej zdjęcie
-Wtedy nie namówię Cię na zdjęcie - zaśmiała się - no way !
-Jakoś Cię przekonam
Weszłyśmy do środka, zajęłyśmy stolik i złożyłyśmy zamówienie. To miejsce działa dopiero od kilku miesięcy, ale jest wspaniałe. Uwielbiam je. Dobra kawa, domowe ciasta i cudowna atmosfera. Czego chcieć więcej ? No tak. Brakuje tylko Mario, który siedział by obok i mówił jak bardzo mnie kocha.
*****
Jejku tyle zdjęć musiałam dodać, a to oznacza, że wyszedł mi długi rozdział. Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Liczę na komentarze. Buziaki 

6 komentarzy:

  1. Rozdział wspaniały :) nie mogę doczekać się następnego. Pisz jak najdłużej, a jak dla mnie nie musisz wogóle kończyć tego bloga. :) Odcinki dodajesz co tydzień ? Jestem tu nowa , w ciągu 2 dni przeczytałam całość i jest mega. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodaje jak coś napisze, więc nie ma reguły, ale postaram się coś szybko naskrobać. Buziaki :)

      Usuń
  2. Jak zawsze fenomenalny rozdział, mam nadzieję, że ta Cathy to tylko zauroczenie bo ono jest gorsze od miłości. Uła bliźniaki no to Marco szybko się dowie ciekawa jestem jego reakcji, czekam na kolejny, pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekam na next. Kiedy next

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg. Tyle czekania. Bardzo dobrze , że długi i wg super . Lena wygarnęła marco :) oby powiedziała mu jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  5. Next next next next next next next next next next next next

    OdpowiedzUsuń