[Alex]
~A Few Days Later~Wszystko co dobre kiedyś się kończy. W końcu nadszedł czas, żeby pożegnać się z Nowym Jorkiem i wrócić do Dortmundu. Pakując wszystkie nasze rzeczy podziękowałam sobie w duchu, że wybrałam linie lotnicze, w których maksymalna waga bagażu to 32 kilo. A do tego jeszcze dochodzą nasze walizki podręczne, każda po 8 kilo. Brawo Ja. Z jednej strony cieszę się, że wracamy i wreszcie zobaczę Maje, ale z drugiej będzie mi brakowało tego wszystkiego.
-Potrafię się sam pakować - usiadł obok mnie
-Już gotowe - zapięłam zamek - wszystko gotowe
-A Ty jesteś gotowa ?
-Nie - zaśmiałam się - nie ważne
-Zawsze zapominasz o sobie - przewrócił oczami
-Nie zawsze - uśmiechnęłam się - a po za tym o Tobie nie zapominam wcale
-Wiem wiem - pocałował mnie w czoło - ale leć się już ogarniaj, bo trochę mało czasu mamy
-Mało ?
-Za cztery i pół godziny musimy być na lotnisku, a przecież jeszcze musisz coś zjeść, ogarnąć się i musimy jakoś dojechać, a i chce Ci coś pokazać
-Masz racje, muszę się pośpieszyć
-Oddałem już klucze właścicielce jak coś
-Drzwi się same zatrzaskują ?
-Nie, ale od razu po nas przyjeżdża ktoś nowy
-Mogliby chociaż posprzątać - zaśmiałam się cicho
-Aż tak wielkiego bałaganu nie zrobiliśmy
-Niby tak, ale wiesz tak dla zasady
-Dobra leć pod prysznic - podniósł się i potem pomógł mi wstać - co chcesz na śniadanie ?
-Może być owsianka albo jajecznica - mruknęłam - co zrobisz to zjem
-W porządku
Zgarnęłam z oparcia fotela ubrania na podróż, kosmetyczkę i zamknęłam się w łazience. Rozebrałam się, odkręciłam wodę i weszłam do kabiny. Całe ciało namydliłam kokosowym żelem pod prysznic, spłukałam pianę i zabrałam się za włosy. Jak zwykle umyłam je dwa razy, a potem na same końcówki nałożyłam odrobinę odżywki. Na końcu ogoliłam nogi, a następnie zakręciłam wodę i wytarłam się ręcznikiem. Rozwiesiłam go, nasmarowałam ciało balsamem, założyłam bieliznę i dopiero zaczęłam suszyć włosy. Zastanawiałam się co zrobić z włosami, ale ponieważ po wczorajszej wizycie u fryzjera są teraz nieco jaśniejsze i wyglądają lepiej to po prostu podkręciłam końce i zostawiłam tak. Na makijaż nie poświęcałam więcej uwagi niż zwykle, bo czeka nas długi lot, a nie chciałabym w trakcie dowiedzieć się, że coś się rozmazało, popsuło i tak dalej.
-Kotek możesz się pośpieszy ? Śniadanie Ci stygnie
-Tak, już wychodzę !
Szybko założyłam mocno porwane jeansy z podwiniętymi nogawkami, białą koszulkę i miętową marynarkę, której rękawy podciągnęłam ponad łokieć. Do tego dobrałam drobny, złoty wisiorek, bransoletkę, a z tych ważniejszych dodatków to beżowo-czarne sandałki i ciemno-beżową, dużą torbę. Zabrałam z łazienki resztę swoich rzeczy, które zamknęłam w walizce podręcznej i ruszyłam prosto do kuchni.
-Zamierzasz jechać w tych butach ?
-Yhmm
-Ale wzięłaś jakieś buty na zmianę ?
-Tak - uśmiechnęłam się - mam je w walizce podręcznej
-Odetchnąłem z ulgą
-Nie w takich butach się podróżowało - pocałowałam go
-Jedz śniadanie mała, bo na pewno się spóźnimy
-Okej, nie marudź już - westchnęłam siadając na stołku
-Zamówiłem taksówkę na odpowiednią godzinę, więc mamy trochę czasu dla siebie
-Tylko trochę ?
-Skarbie nie śpieszyłaś się w tej łazience - zaśmiał się
-Bardzo zabawne
-Rozmawiałaś z moją mamą, prawda ?
-Tak, mówiła, że nie mogą się nas doczekać, że Maja coraz więcej chodzi i mówi, że widziała się z Leną i u niej jest okej
-Czyli ogólnie wszystko w porządku ?
-Dokładnie tak
-Całe szczęście
-Głupio mi trochę
-Z jakiego powodu ?
-Ostatnio nie dzwoniłam za wiele do Leny, a jak już dzwoniłam to gadałyśmy za mało
-Alex jesteś na urlopie, ale już wracamy i wszystko nadrobicie. Błagam odpuść, bo za bardzo się tym przejmujesz
-Wiem wiem - spuściłam wzrok
-Uśmiechnij się - pogładził mnie po policzku
-Skoro tak ładnie prosisz - zachichotałam
Posprzątaliśmy wszystko raz jeszcze tak na szybko, postawiliśmy nasze rzeczy przy drzwiach, a potem ostatni raz wyszliśmy na balkon.
-Tu jest taki świetny widok
-Masz racje - stanął za mną i położył mi ręce na tali
-Będę tęskniła za tym
-Kotku
-Hmm ? - obróciłam się w jego stronę
-W zasadzie możesz mieć prawie identyczne widoki, kiedy tylko będziesz miała ochotę
-Jak to ?
-Kupiłem mieszkanie niedaleko stąd - spojrzał mi w oczy
-Żartujesz ?
-Nie - uśmiechnął się
-Mario ! - rzuciłam mu się w ramiona - jesteś cudowny
-Widzę jaka jesteś tu szczęśliwa
-Jestem tu szczęśliwa, bo jestem tu z Tobą
-Kochasz mnie i kochasz to miasto - pogładził mnie po plecach - kupiłem i tyle
-Możemy tam na chwile pojechać ?
-Taki miałem właśnie plan
-Już się nie mogę doczekać
-No to chodź - złapał mnie za rękę
-A taksówka ?
-Od kilku minut czeka na dole
-Mogłam się tego domyślić - pokręciłam z niedowierzaniem głową
Kilkanaście minut później byliśmy już w naszym, nowym, a na dodatek nowojorskim mieszkaniu. Najpierw odeszliśmy, a raczej ja obeszłam wszystkie pomieszczenia, a następnie
wyszliśmy na balkon. Widok lepszy, zdecydowanie lepszy. Uśmiechnęłam się od razu. Boże jak ja kocham tego faceta.
wyszliśmy na balkon. Widok lepszy, zdecydowanie lepszy. Uśmiechnęłam się od razu. Boże jak ja kocham tego faceta.
-Mówiłam Ci już, że jesteś cudowny ?
-Mówiłaś
-No to mówię drugi raz - zaśmiałam się
-Podoba Ci się ?
-Bardzo
-To najważniejsze - pocałował mnie w czoło
-Znasz mój gust kochanie
-Od dawna
Piłkarz zrobił mi ostatnie zdjęcie z tego wyjazdu i wyszliśmy z mieszkania. W końcu nie możemy się spóźnić na lotnisko, prawda ? O dziwo dojechaliśmy bardzo szybko, więc byliśmy pierwsi w kolejce do odprawy. Oddaliśmy wszystkie nasze bagaże główne i weszliśmy dalej.
-Byle do domu - napiłam się kawy siadając na krzesełku
-To prawda
-Wyłączyłeś już telefon ?
-No co Ty - zaśmiał się - zrobię to dopiero w samolocie
-Czyżbyś był uzależniony ? - zażartowałam
-Moje jedyne uzależnienie to Ty - położył mi głowę na ramieniu
-Tak wiem
-Myślałaś już nad tymi dekoracjami ślubnymi ?
-Chciałabym, żeby było biało, jasno tak pięknie
-W hotelu mają jasne wszystko to powinno wyjść idealnie
-Dokładnie
-Musimy zrobić listę gości jeszcze - westchnął ciężko
-Menadżerka jest przygotowana na to, że będziemy potrzebowali dużo pokoi
-Trzeba zdobić listę, wysłać zaproszenia jak najszybciej, bo w końcu nie wszyscy są przygotowani na to, że bierzemy ślub we Francji
-Wiesz co oznacza nasz ślub we Francji ?
-Co takiego ?
-Musicie dojść do finału - zachichotałam
-Kotek mogę Ci obiecać, że wygramy ten finał - puścił mi oczko
-Obiecanki cacanki - przewróciłam oczami
-Nie wierzysz we mnie - powiedział z ewidentnie udawanym wyrzutem
-Zawsze w Ciebie wierze - pocałowałam go
-Zawsze ? - uśmiechnął się
-Yhmm - przygryzłam wargę
-Alex - wymruczał tuż przy moich ustach
-Tak ?
-Robią nam zdjęcia
-Tutaj ?
-Tak
-No to trudno, jakoś to przeżyje - przyciągnęłam go do siebie, a on mnie pocałował
Nagle coś nam przerwało, a mianowicie to, że wywołali nasz lot. Niechętnie stanęliśmy w niewielkiej kolejce, która dopiero się tworzyła. Kilkadziesiąt minut później siedzieliśmy już na swoich miejscach w samolocie i czekaliśmy na start. Wyjrzałam za okno i poczułam, że już tęsknie, ale nie tak bardzo jak za moją, małą córeczką.
-O czym myślisz ?
-Tęsknie za Mają bardziej niż za Nowym Jorkiem
-To dobrze - pocałował mnie w dłoń
-No pewnie, że dobrze
-Daj telefon to zrobię Ci to zdjęcie
-Jakie zdjęcie ?
-To o które mnie prosiłaś
-A już wiem - uśmiechnęłam się szeroko
Sięgnęłam do swojej torby, chwile w niej pogrzebałam, aż w końcu wyjęłam z niej swój telefon. Podałam go Mario, ustawiłam się i mój narzeczony pstryknął mi fotkę.
-Podoba mi się
-Zdjęcie ?
-Twój tatuaż, ale zdjęcie też ładne
-Mi też się podoba - przesunęłam palcem po małym, czarnym samolocie - już mogłabym zrobić kolejny
-Tak to działa - zaśmiał się
-Marco ma tyle tatuaży - uśmiechnęłam się
-Zamiłowanie do tego jest chyba u Was rodzinne
-Możliwe - zachichotałam - a Ciebie nigdy nie ciągnęło do tatuaży ?
-Chyba nie - podrapał się po karku
-Chciałabym, żeby Marco poprowadził mnie do ołtarza
-Gadałaś już z nim ?
-Chce to zrobić w cztery oczy
-Rozumiem, to będzie ważna rozmowa
-Najważniejsza między nami chyba
-Możliwe
-I lecimy ! - zachichotałam jak samolot zaczął starować
-Jesteś wariatką skarbie - wybuchł śmiechem
-Ktoś już mi to mówił
-Pewnie nie raz - dał mi pstryczka w nos
-Uważaj sobie, bo za rok będziesz sam stał przed ołtarzem
-Nie zrobisz mi tego
-A chcesz sprawdzić ?
-Chyba żartujesz - prychnął - nigdy w życiu
-Mario co by było gdyby Ann żyła ?
-Słucham ?
-Co by było z nami ?
-Nie wiem
-Wziąłbyś z nią ślub, prawda ?
-Nie wiem kochanie, naprawdę nie wiem
-Jak możesz nie wiedzieć takich rzeczy ?!
-Mam z nią dziecko, byliśmy zaręczeni, ale Ciebie wtedy nie było. Wróciłaś i nie było nam dane zobaczyć jak to będzie
-Znam Cię kotek - uśmiechnęłam się blado - nie zostawiłbyś jej
-Jeżeli byłbym z nią nieszczęśliwy to i tak by nie wypaliło, przecież nie można być z kimś tylko ze względu na dziecko
-Masz racje - mruknęłam
-Co Cię tak naszło na taką rozmowę ?
-Samo wyszło - wzruszyłam ramionami
-To niech nie wychodzi, bo potem masz zły humor - pocałował mnie w czoło - okej ?
-Okej - wysiliłam się na uśmiech
-Teraz to samo tylko szczerze
-Ale co ?
-Uśmiech
-Nie mam siły - położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy - idę spać
-Uciekasz - szepnął
-Zamknij się - mruknęłam
Zanim zdążyłam zasnąć to poczułam jeszcze jak mój narzeczony przykrywa mnie czymś, a potem całuje w policzek. I to by było na tyle.
~Home~
Rano wylądowaliśmy w Niemczech, wzięliśmy swoje walizki i wychodząc z lotniska złapaliśmy taksówkę. Wsiadłam do tyłu podając nasz adres, a piłkarz w tym czasie zapakował nasze rzeczy do bagażnika. Te kilkadziesiąt minut minęło mi w bardzo szybkim czasie, więc jak tylko dojechaliśmy na miejsce i zapłaciliśmy to wypadłam z samochodu jak głupia. Mario uprzedził swoją mamę, o której będziemy w Dortmundzie, więc na pewno jest ona w naszym domu razem
z Mają i Leną. Zdążyłam zamknąć za sobą drzwi i zdjąć wreszcie te szpilki jak do przedpokoju weszła moja córka. Na mój widok cała się rozpromieniła i zaczęła iść w moją stronę.
z Mają i Leną. Zdążyłam zamknąć za sobą drzwi i zdjąć wreszcie te szpilki jak do przedpokoju weszła moja córka. Na mój widok cała się rozpromieniła i zaczęła iść w moją stronę.
-Mama !
-Cześć słoneczko - ukucnęłam i jak tylko do mnie doszła to mocno ją przytuliłam - tęskniłam za Tobą bardzo
-Mama - objęła mnie swoimi małymi rączkami
-Tak, to ja - pocałowałam ją w główkę
Mario wszedł z walizkami, które odstawił na bok, a Maja od razu mi się wyrwała i poszła do niego. Skorzystałam z okazji i weszłam wgłąb domu, a mianowicie do kuchni.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Witaj kochanie - przytuliła mnie pani Gotze - dobrze Cie znowu widzieć
-Wzajemnie
-Gdzie mój syn ?
-W przedpokoju z Mają
-Pójdę się z nim przywitać
-Alex ! - przytuliła mnie moja przyjaciółka - stęskniłam się za Tobą
-Ja za Tobą też kochana - zachichotałam - urosłaś trochę
-Bardzo zabawne - przewróciła oczami - muszę Ci coś powiedzieć ?
-Tak ? - zdziwiłam się
-Marco do mnie wydzwaniał
-Wiem, rozmawiałam z nim
-Wiesz czego chce ? Chyba się nie dowiedział ? - spytała przerażona
-Znalazł Twoją bluzę w domu i chciał Ci oddać
-Super - mruknęła - co mu powiedziałaś
-Że jesteś trochę chora i nie wychodzisz z domu
-Dziękuje
-Jak się czujesz ? - położyłam rękę na jej brzuchu
-Świetnie - uśmiechnęła się - naprawdę
-Dawałaś sobie jakoś radę ? - zażartowałam
-No pewnie
-Cześć mamuśko - zawołał Mario wchodząc do kuchni
-Cześć Mario - zaśmiała się
-Dobrze Cię widzieć - pocałował ją w policzek
-Was też
-Pewnie jesteście głodni, na co macie ochotę ? - spytała moja przyszła teściowa
-Obojętnie - machnęłam ręką - ale ja mogę coś zrobić
-Jesteście zmęczeni po podróży, więc ja się tym zajmę
Wzięłam córkę na ręce i przeszłam do salonu, żeby położyć się na kanapie. Niby spałam w samolocie, ale mama mojego narzeczonego miała racje. Jestem zmęczona po podróży.
-Mama - dziewczynka dała mi buziaka w policzek, a ja zachichotałam
-Nie będzie Ci wygodniej w łóżku ?
-Pewnie będzie, ale Twoja mama robi nam coś do jedzenia
-Wiem, ale połóż się na chwilę może skarbie
-Dam radę - machnęłam ręką
-Może chociaż wezmę Maje ? - pochylił się nade mną
-Spróbuj tylko - puściłam mu oczko
-A zmieszczę się z Wami ? - uśmiechnął się szeroko
-Przykro mi - zrobiłam smutną minę - nie tym razem
-Okej, odbiję sobie w nocy
-No chyba nie - przewróciłam oczami
-Chodźcie jeść dzieci !
-Idziemy mamo - westchnął piłkarz
Postawiłam dziewczynkę na ziemi, a potem ruszyłam w stronę kuchni. Maja chodziła już bardzo pewnie i dość szybko. A nie było nas tylko dwa tygodnie. Usiedliśmy przy stole, a mama szatyna podała nam w zasadzie drugie śniadanie. czyli naleśniki z nutellą i truskawkami. Jezu, będę gruba.
-Mamuś udało Ci się przywieźć wszystkie rzeczy Mai ?
-Tak - uśmiechnęła się - nie chciałam Was narażać na dodatkowe podróże
-To świetnie, a zostaje pani na noc ?
-Nie dziękuje - położyła mi dłoń na ramieniu - chyba, że mnie potrzebujecie
-Damy sobie radę, spokojnie
-Jakby co to ja im pomogę - powiedziała Lena
-Czyli mogę Was zostawić - zaśmiała się - a jakby co to macie mój numer
-Oczywiście
-Planujecie jeszcze jakiś wyjazd ?
-Chcieliśmy jechać, ale odpuściliśmy. Za mało czasu
-No tak, obowiązki wzywają
-I musimy zająć się trochę ślubem
-Z chęcią Wam pomogę
-Nie obraź się mamo, ale to nasz ślub i chcemy wszystko zrobić sami
-Rozumiem - westchnęła - to Wasz dzień i nie będę się wtrącała, ale jakby co to zawsze możecie na mnie liczyć
Posłałam jej uśmiech i widziałam, że mój narzeczony chce coś powiedzieć, ale dokładnie w tym samym czasie zadzwonił jego telefon, więc szybko przeszedł do innego pomieszczenia. Wrócił dosłownie po kilku minutach, stanął za mną i położył mi dłonie na ramionach.
-Kto to ?
-Marco dzwonił, żeby zapytać czy już jesteśmy i czy może wpaść
-Z Cathy ?
-Raczej sam, bo nic nie mówił
-A co mu opowiedziałeś ?
-Że może, więc będzie za kwadrans
-Okej
-Musimy poszukać prezentów w walizce - szepnął mi do ucha - ale moich rodziców i dla Marco
-To szukaj - zaśmiałam się
-Zero wsparcia od kobiety mojego życia
-Mario proszę Cię - przewróciłam oczami - ja mogę poszukać, ale ...
-Żartowałem - zaśmiał się - nie stresuj się tak
Mniej więcej piętnaście minut później jak zdążyliśmy już zjeść i posprzątać to zjawił się mój brat. Oczywiście najpierw wyściskał Maje, która się tego domagała, a potem przywitał się z nami. Zarówno Lena jak i moja przyszła teściowa zniknęły. No cóż, mój brat potrafi działaś na kobiety. Nie no żartuje.
-Ślicznie wyglądasz siostra
-Odpoczęłam i teraz są efekty
-Cała promieniejesz
-Dziękuje, napijesz się czegoś ?
-Może herbaty
-Okej
-To ja zrobię, a Wy sobie pogadajcie - powiedział mój facet patrząc na mnie znacząco
-Widzę, że masz do mnie jakąś sprawę - zaśmiał się
-Raczej prośbę
-Zamieniam się w słuch
-Poprowadzisz mnie do ołtarza ?
-Oczywiście - przytulił mnie - w końcu jesteś moją małą, kochaną siostrzyczką
-Kocham Cię - wtuliłam się w niego - dobrze, że jesteś
-Zawsze będę - wyczułam, że się uśmiecha - ja też Cię kocham mała
Nie wiem czy wiecie, ale macie szczęście, bo mam jakiś nadmiar weny, więc od razu siadam do rozdziału 50. Może uda mi się go dokończyć jeszcze w styczniu ? Jeśli mam być szczera to rozdział był gotowy w poniedziałek, ale stwierdziłam, że nie może być tak szybko xd heheh ^^ Buziaki
-Nie będzie Ci wygodniej w łóżku ?
-Pewnie będzie, ale Twoja mama robi nam coś do jedzenia
-Wiem, ale połóż się na chwilę może skarbie
-Dam radę - machnęłam ręką
-Może chociaż wezmę Maje ? - pochylił się nade mną
-Spróbuj tylko - puściłam mu oczko
-A zmieszczę się z Wami ? - uśmiechnął się szeroko
-Przykro mi - zrobiłam smutną minę - nie tym razem
-Okej, odbiję sobie w nocy
-No chyba nie - przewróciłam oczami
-Chodźcie jeść dzieci !
-Idziemy mamo - westchnął piłkarz
Postawiłam dziewczynkę na ziemi, a potem ruszyłam w stronę kuchni. Maja chodziła już bardzo pewnie i dość szybko. A nie było nas tylko dwa tygodnie. Usiedliśmy przy stole, a mama szatyna podała nam w zasadzie drugie śniadanie. czyli naleśniki z nutellą i truskawkami. Jezu, będę gruba.
-Mamuś udało Ci się przywieźć wszystkie rzeczy Mai ?
-Tak - uśmiechnęła się - nie chciałam Was narażać na dodatkowe podróże
-To świetnie, a zostaje pani na noc ?
-Nie dziękuje - położyła mi dłoń na ramieniu - chyba, że mnie potrzebujecie
-Damy sobie radę, spokojnie
-Jakby co to ja im pomogę - powiedziała Lena
-Czyli mogę Was zostawić - zaśmiała się - a jakby co to macie mój numer
-Oczywiście
-Planujecie jeszcze jakiś wyjazd ?
-Chcieliśmy jechać, ale odpuściliśmy. Za mało czasu
-No tak, obowiązki wzywają
-I musimy zająć się trochę ślubem
-Z chęcią Wam pomogę
-Nie obraź się mamo, ale to nasz ślub i chcemy wszystko zrobić sami
-Rozumiem - westchnęła - to Wasz dzień i nie będę się wtrącała, ale jakby co to zawsze możecie na mnie liczyć
Posłałam jej uśmiech i widziałam, że mój narzeczony chce coś powiedzieć, ale dokładnie w tym samym czasie zadzwonił jego telefon, więc szybko przeszedł do innego pomieszczenia. Wrócił dosłownie po kilku minutach, stanął za mną i położył mi dłonie na ramionach.
-Kto to ?
-Marco dzwonił, żeby zapytać czy już jesteśmy i czy może wpaść
-Z Cathy ?
-Raczej sam, bo nic nie mówił
-A co mu opowiedziałeś ?
-Że może, więc będzie za kwadrans
-Okej
-Musimy poszukać prezentów w walizce - szepnął mi do ucha - ale moich rodziców i dla Marco
-To szukaj - zaśmiałam się
-Zero wsparcia od kobiety mojego życia
-Mario proszę Cię - przewróciłam oczami - ja mogę poszukać, ale ...
-Żartowałem - zaśmiał się - nie stresuj się tak
Mniej więcej piętnaście minut później jak zdążyliśmy już zjeść i posprzątać to zjawił się mój brat. Oczywiście najpierw wyściskał Maje, która się tego domagała, a potem przywitał się z nami. Zarówno Lena jak i moja przyszła teściowa zniknęły. No cóż, mój brat potrafi działaś na kobiety. Nie no żartuje.
-Ślicznie wyglądasz siostra
-Odpoczęłam i teraz są efekty
-Cała promieniejesz
-Dziękuje, napijesz się czegoś ?
-Może herbaty
-Okej
-To ja zrobię, a Wy sobie pogadajcie - powiedział mój facet patrząc na mnie znacząco
-Widzę, że masz do mnie jakąś sprawę - zaśmiał się
-Raczej prośbę
-Zamieniam się w słuch
-Poprowadzisz mnie do ołtarza ?
-Oczywiście - przytulił mnie - w końcu jesteś moją małą, kochaną siostrzyczką
-Kocham Cię - wtuliłam się w niego - dobrze, że jesteś
-Zawsze będę - wyczułam, że się uśmiecha - ja też Cię kocham mała
*****
Nie wiem czy wiecie, ale macie szczęście, bo mam jakiś nadmiar weny, więc od razu siadam do rozdziału 50. Może uda mi się go dokończyć jeszcze w styczniu ? Jeśli mam być szczera to rozdział był gotowy w poniedziałek, ale stwierdziłam, że nie może być tak szybko xd heheh ^^ Buziaki
Super , świetne , zajefajne , fajne , cudowne i wg kończą mi sie przymiotniki
OdpowiedzUsuńJak zawsze wspaniały z niecierpliwością czekam na 50. Ciekawa jestem kiedy Marco dowie się o bliźniakach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń