piątek, 22 kwietnia 2016

Rozdział 55.

[Alex]
Dziś pierwszy raz od kilku pracowitych dni mam trochę wolnego. Dopiero po południu mam próbę do pokazu, ale wcześniej mogę robić co chce. Przyjemne uczucie. Wstałam z samego rana, usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się. Widok za oknem wywołał uśmiech na mojej
twarzy, ale jeszcze bardziej się ucieszyłam, gdy okazało się, że temperatura na zewnątrz jest stosunkowo wysoka jak na koniec września. To dobry czas na chwilę treningu, ale najpierw ciepła woda z cytryną skoro nie będę jadła śniadania. Podniosłam z łóżka swój tyłek, przeszłam do kuchni i nalałam sobie do szklanki trochę wody i wlałam tak trochę soku z cytryny, a potem przeszłam do sypialni. Związałam włosy w wysokiego kucyka, założyłam biały stanik sportowy, zwykłe majtki, ciemnoszare leginsy i skarpetki. Z szafki nocnej wzięłam telefon i słuchawki, a następnie z powrotem pojawiłam się w kuchni. Wypiłam wodę, przeszłam do przedpokoju, gdzie założyłam jasnoszare buty Nike i jak już miałam wychodzić to w ostatniej chwili zgarnęłam z wieszaka szarą bluzę z czarnymi wykończenia. Nie będę, przecież przesadzała z tym "letnim" strojem. Przebiegłam dosłownie kilkadziesiąt metrów i była już przy wejściu do Central Parku, więc zatrzymałam się, aby zrobić rozgrzewkę. Liście zdążyły już zmienić kolor z zielonego na żółte, czerwone, pomarańczowe, a także brązowe. Spędzanie czasu w  oazie zieleni w dodatku w takim wydaniu to zwyczajna przyjemność. Biegłam swoim normalnym tempem aleją biegnącą równolegle do Central Park West, dobiegłam do Shuman Running Track, a potem jak kilku innych biegaczy zaliczyłam kilometry pokonując trasę wokół Jacqueline Kennedy Onassis Reservoir. Zrobiłam dwa pełne kółka pokonując niewiele ponad pięć kilometrów, a potem skierowałam swoje kroki do naszego mieszkania. Nie byłam zmęczona, a przynajmniej nie, aż tak bardzo. Miałam już przejść przez ulicę, gdy usłyszałam w słuchawkach znajomą piosenkę - sygnał przychodzącego połączenia.
-Halo ?
-Cześć Alex - usłyszałam wesoły głosik 
-Mia ? Dawno nie gadałyśmy
-I dawno nie widziałyśmy
-To prawda
-Ale podobno jesteś w Nowym Jorku
-Dobre masz informacje - zaśmiałam się 
-Masz czas, żeby się spotkać ?
-A mam akurat dzisiaj, o której Ci pasuje ?
-Jestem lekko zaganiana, ale może wpadniesz do agencji ?
-W sumie czemu nie - wzruszyłam ramionami, chociaż nie mogła tego zobaczyć 
-Będę tam za pół godziny, ale dla Ciebie to chyba trochę za szybko, co ? 
-Dopiero wracam z biegania, więc mogę być najwcześniej za godzinę - zaśmiałam się 
-Okej w takim razie za godzinę 
-Do zobaczenia
-Do zobaczenia - rozłączyła się
Kilka minut później wspinałam się po schodach do mieszkania i miałam serdecznie dość. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa, ale nie miałam wyjścia. Na litość boską czemu zrezygnowałam z
windy ?! Otworzyłam drzwi wejściowe, zdjęłam buty, zrzuciłam bluzę na wieszak i od razu poszłam do łazienki. W mgnieniu oka się rozebrałam, rozpuściłam włosy i weszłam do kabiny prysznicowej. Teoretycznie miałam ochotę na chłodny prysznic, ale musiałam rozgrzać mięśnie, więc odkręciłam bardzo ciepłą wodę, a moje ciało powoli się do mnie przyzwyczajało.
Namydliłam się różanym żelem pod prysznic, spłukałam pianę, później umyłam włosy i zakręciłam kurek. Zakręciłam włosy w mały, błękitny ręcznik, wytarłam się drugim nieco większym, a następnie sięgnęłam po bieliznę. W ciągu kilkunastu minut udało mi się doprowadzić włosy do stanu idealnego czyli wysuszyłam je, lekko podkręciłam i spryskałam lakierem do włosów. Totalnie nie miałam pomysłu jak się ubrać, więc stałam w małej garderobie i myślałam. Czas uciekał, a ja stałam i myślałam. Czas uciekał, a ja stałam i myślałam. W końcu założyłam śliczną spódnice midi w zielone liści i różowe kwiatki, jasny top na ramiączka i pudrowo różowe szpilki oraz małą torebkę w tym samym kolorze. Do tego dobrałam złoty zegarek, skromne kolczyki, a także bransoletkę z różowymi oczkami. Byłam już gotowa, ale też strasznie głodna, więc poszłam do kuchni, gdzie przygotowałam sobie owsiankę na mleku migdałowym ze sporą ilością owoców i innych dodatków. Agencja, w której kiedyś miałam kontrakt mieściła się dokładnie przy Piątej Alei, więc wystarczyło, żebym przeszła przez park. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Jeszcze tylko przed wyjściem umyłam zęby, a w przedpokoju założyłam beżowy, cienki płaszczyk. Droga mimo faktu, iż szłam w butach na wysokim obcasie minęła mi bardzo szybko. Bez żadnego problemu weszłam do nowoczesnego budynku, a następnie wjechałam na odpowiednie piętro. Długo mnie tu nie było.
-Cześć A. - uśmiechnęła się szatynka stojąca na recepcji - co tutaj robisz ?
-Cześć D. - oparłam się blat recepcji - odwiedzam stare śmieci
-Mike ! Weź płaszcz od pani Reus - zawołała młodego chłopaka, który szybko znalazł się obok mnie i pomógł mi się rozebrać
-Dziękuje - posłałam mu uśmiech, a potem zwróciłam do dziewczyny - ale się rządzisz D.
-Ktoś musi ich krótko trzymać - roześmiała się - akurat Ty powinnaś dobrze o tym wiedzieć A.
-Nie wiem o czym mówisz - zaśmiałam się
-Masz ochotę na coś do picia ?
-Kawa może być
-Sylvia !
-Tak ?
-Bezkofeinowa latte na odtłuszczonym mleku sojowym razy dwa
-Trzy - powiedziałam - jestem umówiona tu z Mią
-Zaraz będzie, wyszła dosłownie na chwile po gazetę - przewróciła oczami
Kilka minut później z windy wysiadła moja bliska koleżanka, a druga dziewczyna podeszła do nas i postawiła na blacie trzy kawy.
-Ślicznie wyglądasz - pocałowała mnie w policzek - kwitniesz dziewczyno

-Dziękuje i wzajemnie - puściła mi oczko
-Jak życie ?
-Jak w Madrycie - uśmiechnęłam się
-Układa Wam się z Mario ?
-Tak, mamy już wyznaczoną datę ślubu
-Szczęściara - mruknęła Doris
-Nie mówcie mi, że nikogo nie macie - sięgnęłam po niezbyt dobrą kawę i upiłam łyk ... ugh, nie wierzę, że kiedyś piłam to coś codziennie
-Są to raczej przelotne znajomości
-Ach tak - zachichotałam
-Alex nie masz ochoty wybrać się dzisiaj ze mną do fryzjera ?
-Czy to jakaś sugestia ?
-Nie, po prostu nie chce iść sama
-Tam, gdzie zawsze ?
-Oczywiście
-W sumie mogę się wybrać, mam już zdecydowanie za długie włosy
-No i super - klasnęła w dłonie
-O której masz wizytę ?
-W pół do drugiej
-Okej, zdążę na próbę
-Próba do pokazu ?
-Tak - uśmiechnęłam się - dwa pokazy i kampania
-Szczegóły mów, a nie tak po łebkach
-Najnowsza kampania reklamowa Diora, oczywiście obowiązkowo pokaz Diora i Zuhair Murad
-Byłam na castingu u Zuhair, ale mi się nie udało. Jak to zrobiłaś ?
-W zasadzie to nie byłam na castingu, tylko mój były szef mi to zaproponował
-No tak, zawsze miałaś szczęście - zaśmiała się - zgarniasz najlepsze rzeczy

-Bez przesady - machnęłam ręką
~Later~
Po dość długiej rozmowie w agencji zostawiłyśmy Doris i razem z Mią udałyśmy się na lunch przed wizytą u fryzjera. Zadzwoniłam oczywiście wcześniej do znajomego salonu, żeby uprzedzić, że będę, ale o dziwo nikt nie miał z tym najmniejszego problemu. Cudownie.
-Jakie planujesz zmiany ? 
-Chce tylko troszkę podciąć 
-Myślałam, że zaszalejesz
-Wolę nie, wiesz jak to może być potem odebrane
-No tak - westchnęłam - kontrakt obowiązuje 
-Ciebie chyba nie, co ?
-Na szczęście
-Dostałaś taką świetną propozycje Alex
-Wiem, cholera to było jak spełnienie marzeń. Świetna agencja, wszystko na miejscu, idealnie dostosowany kontrakt pode mnie, moje obowiązki i rodzinę. Tylko, że nagle coś zaczęło pękać, a ja już miałam tego życia. Niby w domu, a jednak ciągłe wyjazdy, sesje i tak dalej
-Mogłaś trochę zmienić kontrakt 
-Powiedzmy, że Roger trochę za bardzo się we mnie zaangażował
-A Mario jest zazdrosny ? - zaśmiała się
-Jak zawsze, tylko to mnie to zaczęło nagle bardzo przeszkadzać 
-Wydaje mi się, że po prostu się boisz o swoje szczęście
-A żebyś wiedziała, że masz racje. Wszystko się układa, ale mam wrażenie, że to ciągle jest jeszcze cienka linia. Uda się albo się nie uda - westchnęłam - nie jesteśmy jeszcze po ślubie, nie jestem oficjalną matką Mai, nie mieszkamy we własnym domu, tylko w domu, który urządziła Ann. Jestem z nim szczęśliwa, uwielbiam Maję, ale jedna chwila może wszystko skreślić
-Oj daj spokój. Skoro już do siebie wróciliście po tylu latach to nic Was nie rozdzieli 
-Widzę Mia, że jesteś ekspertką - uśmiechnęłam się ciepło
-Jeszcze, żeby to przynosiło jakieś efekty
-Przyniesie wkrótce, zobaczysz 
-Trzymam za to kciuki - zachichotała 
Dosłownie kilkanaście minut później wyszłyśmy z przytulnej knajpki, a następnie przeszłyśmy dosłownie kilka przecznic, gdzie mieścił się salon fryzjerski. 
-Cześć A. 
-Cześć - uśmiechnęłam się - co tam ?
-Po staremu, a co u Ciebie ?
-Zmiany, zmiany, zmiany 
-Znalazłaś podobno swoją miłość
-Odzyskałam 
-Nie rozumiem
-Długa historia, nie ważne
-W porządku, co robimy ? 
-Sama nie wiem, jakieś zmiany - wzruszyłam ramionami
-Proponuje zrobić lekkie refleksy, a potem je trochę ściąć
-Trochę w Twoich ustach to jak 10 centymetrów - zaśmiałam się wesoło
-Może być i dziesięć, jak dużo tylko będziesz chciała
-Zdaje się na Ciebie, ma być po prostu dobrze
-Okej - uśmiechnął się 
-Jak z Matem ?
-Bez zmian
-Nawet tych na dobre ?
-Nawet - mruknął 
-Przykro mi - jęknęłam
-Nie potrzebnie - posłał mi swój firmowy uśmiech
Jak szłyśmy tu z Mią to myślałam, że nie skuszę się na żadna duże zmiany, ale jak to bywa w życiu niczego nie można być do końca pewnym. A wspaniały fryzjer jakim jest Paul zawsze zrobi z moimi włosami coś takiego, że mimo szoku jestem niesamowicie zadowolona. Niestety moja przyjaciółka dostała pilny telefon z agencji, więc musiała się urwać zanim ja skończyłam. Szkoda, ale może się jeszcze spotkamy.
 -Pięknie - klasnął w dłonie - wreszcie wyglądasz jak człowiek
-Bardzo Ci dziękuje - przewróciłam oczami
-Jak Ci się podoba ?
-Trochę krótkie - westchnęłam udając niezadowolenie
-Ale jakie puszyste - próbował mnie przekonać
-Wiesz co Pablo ? - obróciłam się przodem do niego i powoli wstałam - jest idealnie !
-Ty szujo - objął mnie - wiedziałem, że Ci się spodoba
-Przyznaj, że trochę się przeraziłeś
-Nawet bardzo !
-Ile płacę ?
-Oszalałaś ?! Na koszt firmy !
-Jesteś niemożliwy 
-Odwiedzaj nas wcześniej
-Obiecuje
-Chciałbym Cię uczesać do ślubu
-Zobaczymy co da się zrobić - mrugnęłam do niego - jeszcze raz dziękuje
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Pa ! - pomachałam mu zanim wyszłam z salonu
Co prawda miałam jeszcze trochę czasu, ale pewnie cały poświęcę na dojazd. Nie mogę się spóźnić, mimo, że to tylko próba albo aż próba ... generalna. Cholera. Taksówką o tej porze będę się wlekła w nieskończoność, więc zostaje wspaniałe i jak zawsze niezawodne metro. Kiedyś omal się w nim nie zgubiłam, a teraz to dla mnie pestka. Już miałam zejść na dół, ale mój telefon zaczął dzwonić. Wyjęłam go z torebki, a widząc zdjęcie mojego ukochanego nie mogłam się nie uśmiechnąć.
-U Ciebie jest jakoś wcześnie jeszcze 
-Cudowne powitanie kochanie - zaśmiał się
-Wiem - zachichotałam - co u Was ?
-W porządku, leżymy jeszcze w łóżku 
-Zazdroszczę, ja lecę na próbę
-Jeśli jesteś zajęta to zadzwonię później
-Dla Ciebie zawsze mam czas
-Tęsknimy za Tobą
-Jeszcze tylko kilka dni
-No tak - westchnął - zaraz muszę się szykować na trening
-Twoja mama zostaje z Mają ?
-Tym razem Felix
-A szkoła ?
-Jego klasa ma wycieczkę, a on nie może jechać - zaśmiał się - więc trochę go wykorzystałem
-No i dobrze 
-Słyszałem, że pogoda w Nowym Jorku wspaniała
-Lepsza niż w Dortmundzie, nie wiem jak się przestawię
-Ja Ci pomogę
-Rozumiem, że to już postanowione
-Oczywiście
-Kochanie muszę już kończyć, zdzwonimy się po Twoim treningu, dobrze ?
-Pewnie, masz buziaki od Mai
-Też ją ucałuj
-A mnie to ucałuje ?
-Ja, ale jak wrócę - uśmiechnęłam się - do usłyszenia
-Pa skarbie 
Włożyłam telefon z powrotem do torebki, a następnie zbiegłam po schodach na dół, jeżeli chce zdążyć to muszę się trochę pośpieszyć. Na moje szczęście dosłownie kilkanaście sekund później przyjechało moje metro, więc do niego wsiadłam i zajęłam wolne miejsce. Pofarciło mi się. Kilka stacji dalej razem z kilkoma innymi osobami wysiadłam na zatłoczony peron. Przepychałam się między tymi wszystkimi śpieszącymi się ludźmi modląc się, żebym biegnąc nie skręciła kostki.
-Alex spóźniona dwie minuty ! - warknęła reżyserka pokazu
-Wiem, bardzo przepraszam

-Leć się przebierz i możemy zaczynać
-Jasne
Weszłam za kulisy, gdzie wszystkie dziewczyny były już w swoich sukniach. Posłałam im przepraszające spóźnienie i przy pomocy jednej z asystentek założyłam na siebie swoją pierwszą, niesamowitą suknie. Idealna.
-Dobrze, zaczynami od różowych. Stoicie wszystkie w kolejności ? 
-Tak - odpowiedziała pierwsza, ale nie wiem jak ma na imię
-Alex zamykasz pokaz
-Którą suknią ?
-Zarówno różową jak i niebieską
-W porządku
-Czy wszyscy wiecie co macie robić ? Jutro ostatnia próba i radzę Wam się już nie mylić
-Każda z nas idzie po dwa razy ?
-Tak, suknie będziecie miały w tych samych miejscach co dzisiaj
-Spotkamy się wcześniej z projektantką ?
-Będzie jutro na próbie
Wsunęłam na stopy szpilki i stanęłam ostatnia w kolejce, a potem się zaczęło. Ktoś z ekipy puścił muzykę, a pierwsza dziewczyna ruszyła. Miałyśmy wyznaczone, odpowiednie przerwy i musiałyśmy je trzymać przez cały czas. Chwilo na czas prób na wybiegu były ponaklejane kropki, gdzie mogłyśmy się zatrzymać, gdzie zapozować, gdzie się obrócić. Wszystko musiało chodzić jak w szwajcarskim zegarku. Nie ma miejsca na pomyłki. 
-Lori źle ! Za wolno, więcej gracji ! 
-Przepraszam - chyba każda z nas usłyszała jak dziewczynie drżał głos 
-Idź jak po wybiegu, a nie jakbyś szła po bułki do sklepu ! 
-Ciśnie mocno - zaśmiała się Patty
-Jutro nie będzie miała takiej okazji w trakcie pokazu - uśmiechnęłam się
-Pracowałaś już z nią ?
-Kilka razy
-Pewnie Cię lubi
-To nie ma tutaj nic do rzeczy 
-Która następna ?! Ruszać się - usłyszałyśmy ryk - cholera z kim ja tu pracuje ?! 
-Jutro przed pokazem będzie ostra jak brzytwa, ale na after party będzie nam dziękowała. Ona w nas wierzy, ale wie też, że trzeba to wszystko trzymać na krótkiej smyczy, żeby się udało. Kilka minut później nadeszła moja kolej, więc pewnym krokiem weszłam na wybieg. Starałam się nie uśmiechać, patrzeć z jeden punkt na końcu, a każdy mój ruch mimo, że pewny był idealnie przemyślany. Oddychałam spokojnie i miarowo, nie zwracałam uwagi na żadne komentarze, chyba, że odezwałaby się Amelia. Ona w jednej chwili potrafi wylać na mnie wiadro pomyj, a już w następnej wynosić mnie pod niebiosa. Taka jej natura, trzeba tylko przywyknąć. 
-Alex zawahałaś się na końcu - powiedziała spokojnie - musisz być pewna do samego końca
-Jasne, następnym razem będzie lepiej
-Zaczynamy od początku !
-Nie pojechała po Tobie tak bardzo jak po nas wszystkich 
-Jeżeli macie jakieś zażalenia to zgłaszajcie je do niej - zaśmiałam się - ja tu jestem tylko pionkiem
-Za to jakim dobrym
-A dziękuje 
-Alex ! Do mnie !
-Zaczyna się - przewróciłam oczami, a chwilę później stałam przed kobietą o płomiennych rusych włosach - tak ?
-Pójdziesz trzy razy
-Dlaczego ?
-Lola wylatuje
-Która to ?
-Pierwsza
-A kto ją zastąpi w niebieskich sukniach ? Ja nie dam rady zamknąć pokazu różowych i rozpocząć niebieskich 
-Patty ją zastąpi 
-W porządku
-Przećwiczymy to zaraz, tylko muszę z nią pogadać
-Okej 
-Było dobrze - położyła mi dłoń na ramieniu - tylko coś Cię rozkojarzyło 
-Naprawdę przepraszam, na chwilkę odleciałam
-Wiem, że jutro dasz radę
-Postaram się - uśmiechnęłam się
-Ty się zawsze starasz Alex 
Nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam i już miałam odejść, gdy kobieta po raz kolejny się do mnie zwróciła.
-Ładna fryzura
-Dziękuje
-Trochę się nie wpasowałaś w kryteria pokazu - zaśmiała się - ale jest dobrze
-Mam nadzieje, że to nie zrujnuje całej koncepcji - zażartowałam
-Ja też, inaczej mnie zwolnią 
Zaśmiałyśmy się obie i dopiero wtedy wróciłam za kulisy, dziewczyny były już przebrane w kolejne kreacje, więc ja też się przebrałam. 
-Lola ! Natychmiast do mnie !
~Next Day~
Jak to zawsze bywa w dniu pokazu wszystko się psuje, panuje nerwowa atmosfera, a czas ucieka przez palce. Na próbie niby wszystko nam wychodziło, ale nie było już tak spokojnie jak dzień wcześniej. W takiej atmosferze nie wszyscy potrafią pracować.
-Myślisz, że Lola przyjdzie na pokaz ? - zagadała do mnie Patty 
-Jestem pewna, że nie
-Czemu ?
-Bo żałuje, że zmarnowała swoją szanse 
-Mogła wziąć się do roboty - wzruszyła ramionami 
-To prawda - westchnęłam
-Przynajmniej my mamy szanse
-Też idziesz w pokazie Dior ?
-Nie dostałam się - jęknęła - ale mam zaproszenie
-Pierwszy rząd ?
-Nie sprawdzałam - zaśmiała się
-Kolejna ! - zawołała makijażystka
-Moja kolej, potem pogadamy
-Pewnie - machnęłam ręką, że się zgadzam
Sięgnęłam po swój telefon, który leżał na stoliku obok i przeczytałam kilka wiadomości, niektórzy znajomi pisali po prostu, że życzą mi powodzenia, a przy okazji Lena sprawdzała co u mnie. Zostawiłam wszystkie te sms na później i odebrałam tylko jedną, od Mario. 
"Powodzenia skarbie <3 Wierzę w Ciebie. Odezwij się jak skończysz. Kocham Cię <3"
"Dziękuje ! Odezwę się, ale też nie chce Cię obudzić. Ja też Cię kocham <3"
"Najwyżej mnie obudzisz. Nie przejmuj się"
"Skoro tak mówisz ..."
-Kolejna !
Usiadłam na krzesełku, a przemiła pani zajęła się moim makijażem. Kiedy kilka minut później skończyła to mogłam mieć zrobioną fryzurę, która za dużo nie wniosła, bo była bardzo prosta. Dosłownie kilka minut przed rozpoczęciem pokazu wszyscy oprócz Amelii panikowali. Każda z nas miała założoną suknie z różowej kolekcji, a także byłyśmy już ustawione w odpowiedniej kolejności. O czasie się zaczęło, weszłam pewnym krokiem na wybieg i patrząc cały czas w ten sam punkt co wczoraj na próbie przeszłam do końca, a potem wróciłam. Będąc jeszcze na
wybiegu minęłam się z inną dziewczyną. Weszłam za kulisy, gdzie od razu napadła na mnie jedna z asystentek i pomogła mi się rozebrać. Ostrożnie założyłam kolejną suknie różową, tym razem ostatnią z różowych sukni i szybko stanęłam w kolejce. Przede mną zostały dwie dziewczyny, więc idealnie się wyrobiłam. Dwie, a może trzy minuty później zamknęłam pierwszą część pokazu, projektantka wyszła, dostała kwiaty, wszyscy zaczęli bić brawo, a my modelki jak najszybciej zakładałyśmy suknie w kolorze niebieskim, bo czas nas gonił. Makijaż i fryzury na szczęście zostawały bez zmian, więc każda z nas odetchnęła z ulgą. Kolejny część pokazu minęła jeszcze szybciej niż pierwsza i ani się spostrzegłam, a zostałam jedyna.
-Alex wchodzisz za trzy ... dwa ... jeden ... teraz 
Ruszyłam w niesamowicie pięknej, idealnie podkreślającej sukni wybiegiem. Minęłam się ramię w ramię z przedostatnią dziewczyną, ale nawet na nią nie spojrzałam. Skupiłam się na miarowym oddechu i na tym, żeby nie zacząć się przypadkiem śmieć. Gdy byłam już na końcu wszyscy wstali, aby zacząć po chwili bić brawo, a moje koleżanki zaczęły w kolejności wychodzić zza kulis. Ja zrobiłam małe kółeczko i wyszłam znowu jako ostatnia. Ustawiłyśmy się w odpowiedniej kolejności jak nauczyła nas Amelia, aby zaraz nagrodzić brawami projektantkę. Kobieta ukłoniła się, spojrzała na nas, potem na widownie i przemówiła do mikrofonu.
-Dziękuje bardzo wszystkim bez których ten pokaz nigdy by się nie udał. Dziękuje wspaniałym modelkom, które idealnie wpasowały się w moją kolekcje, dziękuje reżyserce pokazów, która się tym wszystkim zajęła, dziękuje grupie technicznej, makijażystom, fryzjerom, a także moim asystentką, która zawsze wyciągały pomocną dłoń. 
*****
Ta da ! Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Pisany długo, ale jakoś uciekła mi na chwilę wena. 

Buziaki.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Rozdział 54.+ 2 ROK BLOGA

[Alex]
~A Few Weeks Later~
Dzisiejszy dzień od początku nie był najlepszy. Mario wcześniej niż zwykle wyszedł na trening, Maja została porwana na spacer przez swoja babcie, a ja zostałam sama. Po południu byłam umówiona na lunch z Rogerem, ale do tego czasu nie miałam co robić. Od kiedy wróciliśmy z naszych ostatnich wakacji tego lata czas bardzo przyśpieszył. Dzień za dniem leciał tak szybko, że ledwo nadążałam, a dzisiaj ... mam wrażenie, że każda minuta ciągnie się jak godzina. Od rana jak tylko zostałam sama latałam w bluzie i dresach po domu i sprzątałam. Zdążyłam odkurzyć, umyć podłogi, wytrzeć kurze, a nawet umyłam wszystkie lustra. Zajęło mi to tylko dwie godziny. Cholera. Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie w przedpokoju i z zadowoleniem odkryłam, że za troszeczkę ponad godzinę muszę być w restauracji. Ha !

Nareszcie. Popędziłam na górę do swojej łazienki. rozpuściłam włosy, rozczesałam je i zabrałam się za makijaż. Kąpałam się rano zaraz po wstaniu z łóżka, więc teraz już nie chciało mi się tracić na to czasu. Zrobiłam bardzo delikatny makijaż, włosy zostawiłam rozpuszczone i przeszłam do garderoby. Założyłam czarne, obcisłe spodnie i jasną bluzkę na ramiączka ze sporym dekoltem, a do tego dobrałam czarne botki na obcasie i cienki, bladoniebieski płaszcz. Zapięłam na szyi podwójny złoty naszyjnik, w uszy włożyłam małe, złote kolczyki, a na prawym nadgarstku założyłam cienką bransoletkę. Nie wiedziałam jaką mam wziąć do tego torebkę, ale w końcu zdecydowałam się na szarą, mała na ramię. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze, a następnie wyszłam z domu. Na miejsce spotkania dojechałam już po kilkudziesięciu minutach, ale nie byłam spóźniona. Wręcz przeciwnie. Miałam jeszcze kilka minut luzu.
-Dzień dobry - przywitał mnie manager sali 
-Dzień dobry
-Stolik dla ilu osób ?
-Dla dwóch, jestem umówiona z panem Rogerem Holmesem
-Ach tak - uśmiechnął się - pan Holmes już jest. Proszę za mną
-Oczywiście
Dosłownie minutę później doszliśmy do najbardziej oddalonego stolika. Mój były szef na mój widok podniósł się z miejsca i kiwnął palcem na mężczyznę, żeby się oddalił.
-Witaj - pocałował mnie w policzek - dobrze Cię widzieć
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się blado - usiądziemy ?
-Oczywiście - odsunął mi krzesło - proszę
-Dziękuje
-Chcesz zdjąć płaszcz ?
-Nie, tak jest w porządku 
-Zamówiłem wino, mam nadzieje, że Ci zasmakuje
-Jestem samochodem, więc wino odpada
-Zamówię Ci taksówkę - uśmiechnął się
-Po co się spotkaliśmy Roger ?
-Mam dla Ciebie propozycje
-Jaką ?
-Kampania reklamowa dla Diora i udział w kilku pokazach. Co Ty na to ?
-Masz całe mnóstwo modelek, więc czemu ja ?
-Jesteś niepowtarzalna Alex
-Gdzie będzie nagrywana ta kampania ?
-W Nowym Jorku 
-Pokazy też ?
-Tak 
-Na ile miałabym wyjechać ?
-Najmniej półtora tygodnia 
-Brzmi dobrze, ale jakie są haczyki ?
-Nie ma żadnych haczyków, po prostu zaufaj mi
-Kiedy to jest ?
-Powinnaś wyjechać jak najszybciej. Podejmij decyzje i jeżeli się zdecydujesz jechać to po prostu się pakujesz i wyjeżdżasz
-Okej
Złożyliśmy zamówienie, które dotarło do nas po kilkunastu minutach. Wiedziałam, że Roger mi się przygląda, więc nie podnosiłam wzroku znad mojej sałatki. Ten facet mnie krępuje i to wcale nie jest dobre. 
-Zamierzasz ruszyć tę sałatkę ? - zaśmiał się
-Tak - westchnęłam - po prostu się zamyśliłam 
-Smacznego
-Smacznego - powtórzyłam 
-Jak Wam się układa z Mario ?
-Wspaniale
-To dobrze, a co dalej ?
-Planujemy ślub
-Świetnie - nie wyglądał na zadowolonego - teraz trudno o dobry termin. Nie wszystko się ze sobą zgrywa
-Mamy już ustaloną datę ślubu, pobieramy się za dwa lata we Francji
-Wow, czemu Francja ?
-Tam są Mistrzostwa Europy 
-Bierzecie ślub w trakcie Euro ?
-Nie, tuż po
-Rozumiem
-A co Cię tak nagle interesuje mój ślub ?
-Jesteś moją modelką, wszystko mnie interesuje 
-Nie jestem Twoją modelką - warknęłam - nie mam już kontraktu z Twoją agencją
-Mam nadzieje, że podpiszesz ze mną nowy kontrakt
-Nie podpiszę
-Czemu ?
-Kończę z modelingiem
-To dlaczego zgodziłaś się na kampanie i pokazy ?
-Pożegnalna przysługa - uśmiechnęłam się drwiąco - ostatnia rzecz, którą zamierzam dla Ciebie zrobić 
-Nie zaprosisz mnie na swój ślub ? - zaśmiał się
-Chyba kpisz - poderwałam się z miejsca - dziękuje za obiad
-Poczekaj - złapał mnie za łokieć i przybliżył się do mnie - o co chodzi ?
-Śpieszę się - wyrwałam się z jego uścisku - do widzenia Roger
-Do zobaczenia 
Szybkim krokiem wyszłam z restauracji, wsiadłam do swojego samochodu i odjechałam, ale nie w kierunku swojego domu. Jakoś nie miałam ochoty spotykać się z teraz z Mario. Zacząłby wypytywać o wszystko i jeszcze niepotrzebnie by się wkurzył, a ja tego nie chce. To byłoby niebezpieczne zarówno dla Mario jak i dla Rogera. Zdecydowałam się pojechać do mieszkania Leny, żeby z nią pogadać. Może ona mi coś doradzi.
-Wchodź - otworzyła mi drzwi z uśmiechem - nudzę się jak mops
-Mogłaś pierwsza się odezwać - puściłam jej oczko
-Byłaś na spotkaniu
-Tak - westchnęłam - bardzo nieudanym
-Zrobię Ci kawy, chcesz ?
-Poproszę, ale Ty chyba nie zamierzasz jej pić, co ?
-Pewnie, że nie - zaśmiała się wesoło - mam swoja zieloną herbatkę
-Jak się czujesz ?
-W porządku
-Dzieciaki nie dają Ci w kość ?
-Odrobinkę - machnęła ręką - ale to słodki ból
-Co z Marco ?
-A skąd ja mam wiedzieć ?!
-Chodzi mi o to co z Tobą i Marco - sprecyzowałam 
-Bez zmian 
-Nie musiałaś się od niego wyprowadzać 
-Alex to co jest między nami jest bardzo skomplikowane, nie zamierzam mu nic ułatwiać. Jak się trochę postara to korona mu z głowy nie spadnie 
-Wiem i cieszę się, że się o Was stara - uśmiechnęłam się
-Z każdym dniem kocham go coraz bardziej i mam wrażenie, że to zasługa naszych dzieci

-Na pewno masz racje 
-Proszę - podała mi kubek z kawą
-Dzięki
-Jestem taka gruba - opadła na fotel 
-Nie jesteś - zaśmiałam się
-Mówisz tak, bo jesteś moją przyjaciółką
-Mówię to co myślę, przyjaźń nie ma tu nic do rzeczy
-Nie uwierzysz kogo spotkałam wczoraj w markecie
-Tylko mi nie mów, że ...
-Dokładnie tak. Cathy we własnej osobie
-Latały opakowania z makaronem ? - zażartowałam śmiejąc się
-Uciekła jak tylko mnie zobaczyła, a raczej jak zobaczyła mój ogromny brzuch
-Myślę, że wciąż jest jej trochę ciężko
-Wiem, myślała, że ma Marco, a on ją zostawił. Dla odmiany dla mnie
-Podjął słuszną decyzje i doskonale o tym wiesz
-Cieszę się z jego decyzji - zamknęła na chwilę oczy i zaraz z powrotem je otworzyła - ale jednak rozbiłam czyjś związek
-Tylko się o to nie obwiniaj Lena !
-Staram się, cały czas się staram - westchnęła - ale Ty chyba nie przyjechałaś do mnie, żeby słuchać tylko o moich problemach 
-Właściwie to sama mam problem 
-Roger ?
-Tak - pokiwałam twierdząco głową - niestety 
-Czyżby Mario miał racje co do niego ?
-Nie wiem, ale jest to całkiem możliwe
-Jaką miał do Ciebie sprawę ?
-Zaproponował mi krótki wyjazd do Nowego Jorku. Miałabym wziąć udział w kilku pokazach i nagrać kampanie dla Diora
-Zgodziłaś się ?
-Mam czas, aby się zastanowić
-Tam musi być jakiś haczyk !
-Ja też tak uważam, ale zapewniał mnie, że nie 
-Wiem, że chcesz jechać
-Pewnie, że chce ! To mogłoby być moje pożegnanie z karierą, która tak naprawdę dopiero nabierała rozpędu 
-W takim razie jedź Alex - uśmiechnęła się - Mario Ci ufa i wie, że to tylko praca. Zresztą za dużo dla niego poświęcasz, żeby się nie zgodził. Na ile miałabyś jechać ?
-Około półtora tygodnia
-To nie dużo, może zabierzesz kogoś ze sobą
-Ciebie ? 
-Alex kochana bardzo bym chciała, ale nie powinnam latać tak daleko 
-Przepraszam, nie pomyślałam
-Jeżeli Ci zależy to porozmawiam z moim lekarzem
-Daj spokój, nie mogę Was narażać 
-Tak w ogóle to Roger jedzie do Nowego Jorku z Tobą ?
-Chyba tak
-Co za typ - westchnęła - wie, że jesteś zajęta, a mimo to wciąż się narzuca 
-Nic na to nie poradzę. Na pewno po powrocie ze Stanów zniknie z mojego życia
-Obyś miała racje
Gadałyśmy jeszcze przez ponad pół godziny, ale w pewnym momencie przerwał nam dźwięk sms. Wyjęłam z torebki telefon, a potem przeczytałam wiadomość, którą dostałam od narzeczonego.
"Wciąż jesteś z Rogerem ?"
"Nie. Jestem u Leny od jakiegoś czasu :)"
"W porządku. Kiedy będziesz w domu ?"
"Niedługo"
"Czekam"
Nic już nie odpisałam, tylko schowałam telefon i dopiłam kawę. Powinnam już wracać.
-Mario ?
-Tak
-Martwi się o Ciebie
-Boję się, że się wkurzy i zrobi coś głupiego
-Nie jest głupi, nie zrobi nic co mogłoby Wam zagrozić
-Wiem, znam go
-Wracaj do niego Alex i pogadajcie. Zobaczysz, że dacie sobie z tym radę 
-Tak jak Ty i Marco dacie ? 
-Nie przeginaj - rzuciła we mnie poduszką 
-Uciekam - wstałam zgarniając płaszcz z oparcia kanapy - jakbyś potrzebowała pomocy to dzwoń
-Najpierw mam dzwonić do Marco - jęknęła - specjalne polecenie szanownego pana Reusa
-Pamiętaj, że to mój brat - zaśmiałam się
-Pamiętam - przewróciła oczami
-Do zobaczenia - pocałowałam ją w policzek - dziękuje za poświęcony czas
-A ja dziękuje za miłe towarzystwo 
Z uśmiechem na ustach wyszłam z budynku, w którym mieszka moja przyjaciółka, wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu. Zaparkowałam na podjeździe i nie byłam ani trochę
zestresowana. Bogu dzięki za Lenę, która potrafi mnie pocieszyć. Wysiadłam z auta, weszłam do domu, a Mario wstał już w przedpokoju oparty o ścianę. Wyglądał tak seksownie.
-Cześć - uśmiechnęłam się szeroko 
-Cześć - podszedł do mnie i pocałował mnie w nos, a ja zachichotałam 
-Dobrze być wreszcie w domu
-Dobrze mieć Cię wreszcie przy sobie
-Gdzie Maja ?
-Ogląda bajkę
-Zdążymy pogadać ? - spojrzałam na niego z nadzieją
-Oczywiście
-No to chodźmy - rzuciłam płaszcz i torebkę na fotel 
-Chyba powinienem się obawiać ten rozmowy, co ?
-Może nie będzie tak źle - zaśmiałam się 
Weszłam do kuchni, wyjęłam z szafki swój ulubiony kubek, a do czajnika wlałam wodę. Czekałam, aż się zagotuje, a Mario w tym czasie stanął przy blacie i mi się przyglądał. Zrobiłam sobie herbatę i posłodziłam ją, ale wciąż stałam tyłem do narzeczonego. 
-Chyba nie będziemy gadać przy herbatce jak to zapewne odbyło się u Leny - powiedział nagle - powiedz mi prosto z mostu
-Dostałam propozycje wyjazdu do Nowego Jorku - odwróciłam się w jego stronę i jak zobaczyłam jego przerażoną minę to uświadomiłam sobie jak zabrzmiało to co właśnie powiedziałam - znaczy tylko na półtora tygodnia. Zrobiłabym jedną kampanie, zaliczyłabym kilka pokazów i od razu wróciłabym tutaj
-Nie na dłużej ?
-Nie 
-To dobrze - odetchnął z ulgą - przestraszyłaś mnie
-Przepraszam - westchnęłam - nie chciałam
-Kiedy miałabyś jechać ?
-Najszybciej jak się da
-Rozumiem, że tego chcesz
-To mogłoby być moje pożegnanie z karierą
-No to jedź
-Dacie sobie radę beze mnie ?
-Postaramy się
-Mam nadzieje, że szybko minie - podeszłam do niego, a on objął mnie w talii 
-Zanim się obejrzysz, a już będę Cię odbierał z lotniska
-Obiecujesz ?
-Obiecuje - pocałował mnie 
-Roger tam będzie ?
-Wydaje mi się, że tak
-Kiedyś zmiotę tego robaka z powierzchni ziemi - mruknął
-Wyluzuj - uśmiechnęłam się 
-Mam jedną prośbę
-Tak ?
-Weźmiesz kluczę od naszego mieszkania. Na wszelki wypadek
-Na wszelki wypadek ? - zmarszczyłam brwi 
-Tak - westchnął - jakbyś miała dość Rogera, jakbyś za bardzo tęskniła albo jakbyś miała taki kaprys 
-W porządku 
-Zadzwoń do niego, powiedz, że jedziesz i ustal kiedy masz lot
-Dziękuje - pocałowałam go w policzek - za wszystko 
-Nie zamierzam zabraniać Ci pracować. Nawet jeżeli Twój szef to ostatni ...
-Nie dokańczaj - przerwałam mu śmiejąc się 
-Dlaczego ? - pocałował mnie w szyje
-Bo to nie byłoby kulturalne określenie
-Możliwe, ale na pewno najtrafniejsze 
-Przemilczę to - zachichotałam
-Mówiłem Ci, że Cię kocham
-Nie, nie pamiętam
-Kłamczucha - zaśmiał się całując mnie w czoło - kocham Cię 
-Ja też Cię kocham 
-Zajrzę do Mai, zaraz wracam - puścił mi oczko
-Pewnie, leć
Wyjęłam z kieszeni telefon, ale zamiast dzwonić do pana Holmesa postanowiłam do niego napisać. Bezpieczniejsza opcja. 
"Jadę"
"Świetnie ! Zaraz zarezerwuje Ci lot"
"Masz wszystkie moje dane ?"
"Ależ oczywiście"
"W porządku. Daj znać, kiedy wylatuje"
"Zaraz Ci napiszę"
"Okej"
Odłożyłam na chwile telefon na blat i odwróciłam się w stronę lodówki. Otworzyłam ją i wyjęłam talerz z kanapkami pewnie zrobionymi przez Mario. Z tego wszystkiego zapomniałam, że prawie nie ruszyłam swojej sałatki na lunchu. 
-Trzeba było mówić, że jesteś głodna
-Tylko odrobinkę - machnęłam ręką - prawie nic nie zjadłam w restauracji
-Czemu ?
-Drobne komplikacje
-Czegoś mi nie mówisz
-Tylko dlatego, że to nie ma żadnego znaczenia
-Alex ...
-Pokłóciliśmy się, bo mnie zdenerwował. Nie ma o czym mówić
-Skoro nie chcesz to nie mów 
-Przepraszam - szepnęłam 
-Dostałaś sms 
-To od Rogera - sięgnęłam po telefon 

"Lot jutro o 11:30. Na lotnisku musisz być ok. 9. Bilet wysłałem Ci na maila"

"Okej"
-Lecę jutro przed południem
-Dobrze, że jutro nie mam żadnego meczu
-Ja też się cieszę
~Later~

Cały wczorajszy wieczór się pakowałam, przez co oczywiście miałam bardzo mało czasu dla córki. Dałam radę tylko ją wykąpać i położyć spać co nie jest fair zważając na to, że
wyjeżdżam. Wstałam bardzo wcześnie, jeszcze zanim reszta mojej rodziny się obudziła. Postanowiłam sama się ogarnąć, a potem zrobić jakieś śniadanie. Zabrałam ze sobą do łazienki ubrania, które wczoraj przygotowałam, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda otuliła moje nagie ciało i przyjemnie je ogrzała. Chwilę później namydliłam się kokosowym balsamem pod prysznic i prawie natychmiast spłukałam pianę. Włosy dwukrotnie umyłam szamponem, a na same końcówki nałożyłam odrobinę odżywki. Po kilkunastu minutach wyszłam z kabiny zawinięta w puszysty ręcznik i założyłam bieliznę. Mokre włosy rozczesałam, nałożyłam na nie trochę specjalnej maski, a potem od razu zaczęłam je suszyć. Bałam się, że obudzę Mario, ale trudno. Nie mogę jechać z mokrymi włosami. Jak miałam już suche włosy to związałam je w wysokiego kucyka, a następnie się umalowałam. Czarne, skromne kreski podkreśliły moje oczy, a odrobina podkładu i pudru zakryła wszelkie niedoskonałości. Na koniec zostawiłam ubranie się. Założyłam bieliznę, jasne, podarte jeansy, szarą koszulkę na ramiączka, a do tego biało-czarne buty Adidas Superstar i cienki, czarny płaszczyk. Na nadgarstku zapięłam zegarek, a na głowę założyłam okulary. Po wyjściu z łazienki dorwałam się do swojej torebki. Czarnej, klasycznej Chloe. Wrzuciłam do niej wszystkie potrzebne rzeczy i zabrałam ją na dół. 
-Dzień dobry - kilkadziesiąt minut później piłkarz pocałował mnie w szyje 
-Dzień dobry, śniadanie zaraz będzie gotowe
-Co to takiego ?
-Tosty francuskie 
-Super, aż zgłodniałem
-Maja jeszcze śpi ? - spytałam smutna
-Tak, ale nie przejmuj się
-Wczoraj tak mało czasu jej poświęciłam
-Wystarczająco - objął mnie - nadrobicie jak wrócisz
-Taką mam nadzieje 
-Masz wszystko już gotowe ?
-Niestety tak 
-Niestety ?
-Wiesz, że nie lubię Was opuszczać - przytuliłam się do niego 
-Wiem wiem - szepnął mi do ucha 
Zjedliśmy wspólnie śniadanie, w między czasie pożegnałam się z Mają i pojechaliśmy na lotnisko. Dziewczynkę podrzuciliśmy do mojego brata, żeby trochę potrenował opiekę nad małymi dziećmi, więc na lotnisku zjawiliśmy się tylko we dwójkę. Mój narzeczony pomógł mi z walizkami, ale przy odprawie musieliśmy się pożegnać.
-Odzywaj się tak często jak będziesz mogła
-Ty też się odzywaj
-Już za Tobą tęsknie - założył mi za ucho kosmyk włosów, który uciekł z kucyka
-Ja za Tobą też - wtuliłam się w niego
-Będę po Ciebie na lotnisku w przyszłą środę, okej ?
-Okej
-Uważaj na siebie - uśmiechnął się
-Opiekuj się Mają
-Kocham Cię - pocałował mnie
-Kocham Cię
Ostatni raz na niego spojrzałam, a potem zajęłam się formalnościami. O dziwo nigdzie nie widziałam mojego ex szefa, więc jest szansa, że jednak nie będzie go w Stanach. A jednak ... nadzieja matką głupich i naiwnych.
-Co taka zamyślona ?
-Zmęczona - wzruszyłam ramionami
-Widziałem Mario jak wychodził z lotniska
-Odprowadzał mnie
-Miło z jego strony
-Czy leci stąd ktoś jeszcze kogo powinnam znać ?
-Raczej nie
-Okej
-Alex ? 
-Ania ? Cześć - zobaczyłam panią Lewandowską - co Ty tu robisz ?
-Lecę właśnie do Nowego Jorku 
-Ja też ! - ucieszyłam się
-Poznaj moją przyjaciółkę - wskazała na blondynkę obok 
-Ola Dec - podała mi dłoń
-Alex Reus - uśmiechnęłam się

-Nie przedstawisz nas ? - odezwał się za mną głos prezesa agencji 
-Mój były szef Roger Holmes, a to Ania Lewandowska 
Na moje szczęście zajęłam miejsce przy oknie, a tuż obok mnie usiadła Ania, a obok niej Ola. Roger musiał obejść się smakiem i usiadł kilka miejsc dalej. Bogu dzięki za panią Lewandowską, która leci w to samo miejsce i tym samym samolotem ! Dziewczyny trochę przysnęły, ale ja jakoś nie miałam ochoty na sen. Mimo zmęczenia. Dziwne. Przez prawie cały czas patrzyłam przez okno na piękne widoki, aż w końcu zaczęłam ziewać. Ostatni raz wyjrzałam przez małe okienko, zamknęłam oczy i dość szybko odpłynęłam.
Obudziłam się dopiero przy lądowaniu. Jak miło. Wypoczęta, zadowolona i radosna. Makijaż mi się nie rozmazał, włosy nie potargały, a ubranie nie pogniotło. Żyć nie umierać. Jako ostatnia wysiadłam z samolotu, ale oczywiście moje walizki pojawiły się na taśmociągu jako pierwsze, więc musiałam się przepychać między tymi wszystkimi ludźmi, żeby zabrać swój bagaż. Jak zwykle. Świetnie. I tak musiałam czekać na Rogera, który odbierał swoje walizki, więc w tym czasie wyjęłam swój telefon i wystukałam wiadomość do Mario, żeby się nie martwił.
"Jestem na miejscu. Wszystko w porządku. Kocham Cię" 
Nie czekałam na żadną odpowiedź, tylko po protu wrzuciłam iPhone do torby. Kolejne piętnaście minut spędziłam na czekaniu. 
-Nareszcie - mruknęłam, gdy Holmes pojawił się obok mnie
-Taa - westchnął 
-Mamy jakiś transport ?
-Złapiemy jakąś taksówkę
-W porządku 
-Cieszysz się, że tu jesteś ?
-Kocham to miasto, lubię tu przyjeżdżać
-Czyli się cieszysz - stwierdził 
-Tak, ale byłam już tutaj w tym roku
-Służbowo czy prywatnie ?
-Prywatnie
-Wakacje w Wielkim Mieście - uśmiechnął się 
-Dokładnie
Przed wejściem na hale przylotów udało nam się złapać taksówkę, mężczyźni zapakowali wszystkie walizki do bagażnika, a ja usiadłam tygodnie i czekałam. Kilka minut później jechaliśmy już hotelu, w którym mieliśmy rezerwacje. Oczywiście jak zwykle nie obyło się bez problemów. Świetnie. 
-Bardzo mi przykro, ale państwa rezerwacja została zmieniona. Apartament dwuosobowy z jednym łóżkiem, pasuje państwu
-Może być - westchnął Roger
-Nie - powiedziałam w tym samym czasie
-Jaka jest państwa decyzja ?
-Nie możemy tego zamienić na dwa pokoju jednoosobowe ?
-Niestety nie mamy wolnych jedynek
-A jakieś inne pokoje ?
-Alex damy radę, to tylko kilka dni
-Weź ten pokój - przewróciłam oczami - ja nie muszę tu mieszkać
-Gdzie zamierasz się zatrzymać ?
-W mieszkaniu moim i Mario
-Macie tu mieszkanie ? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem
-Tak - uśmiechnęłam się szeroko - wyślij mi harmonogram mailem
-Podasz mi adres ?

-Nie mam obowiązku podawania Ci moich prywatnych danych. Już nie mam z Tobą kontraktu 
-Okej, jak sobie życzysz 
Zadowolona z siebie wyszłam z budynku hotelu, zatrzymałam taksówkę, do której się zapakowałam i podałam adres nowojorskiego mieszkania. Dotarłam tam po kilkunastu minutach i od razu skierowałam swojego kroki do windy. Nie chciało mi się robić nic z walizkami, więc tylko zostawiłam je przy drzwiach, a potem weszłam do kuchni, gdzie rzuciłam torebkę i kluczę na blat. Wyjęłam z lodówki butelkę wody i wyszłam na balkon. Tutaj nie będę skazana na tego dupka, który się do mnie podwala. Swoją drogą sprytnie to sobie wykombinował, a ja mam szczęście, że Mario dał mi te kluczę. Sama bym na to nie wpadła, a nawet jeśli to albo już w samolocie albo dopiero będąc tutaj na miejscu. 
*****

Kochane moje to już DWA LATA ! Jak ten czas szybko leci ... ciągle mam wrażenie, że to wczoraj założyłam tego bloga. Rok temu mówiłam, że może doczekamy do kolejnej rocznicy i jak widzicie doczekałyśmy ! Nie wiem czy za rok cały czas będę tu pisać, ale jedno jest pewne ... na razie nie zamierzam kończyć tego bloga. Znaczy zamierzam, ale mam za dużo pomysłów na razie, więc jeszcze trochę musicie się ze mną pomęczyć. 

Tak sobie myślę ... chyba trzeba coś wreszcie namieszać, nie ? Już mam nawet pomysł jak.  

Dziękuje Wam za to, że wciąż ze mną jesteście ! Bez Was nie byłoby tego bloga !

Buziaki

sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział 53.

[Lena]
Obudziłam się, bo było mi strasznie gorąco. A w dodatku słońce świeciło mi prosto w oczy.
Jęknęłam cicho i wtedy zorientowałam się, że nie leżę sama ! Zaskoczona otworzyłam oczy i nie dość, że zauważyłam przytulonego do moich pleców Marco to jeszcze byłam w jego sypialni i leżałam w jego łóżku ! Jak to się stało ? Na sto procent kładłam się w sypialni Alex.
-Słyszę Twoje myśli - szepnął dotykając mojego brzucha
-Mówiłam Ci, że nie chce spać w Twoim łóżku - westchnęłam ciężko
-Przepraszam
-Nie ważne - usiłowałam wstać, ale piłkarz mnie powstrzymał - Marco ...
-Lena naprawdę mi przykro - spojrzał mi w oczy, ale ja szybko odwróciłam wzrok - zachowałem się jak kretyn. Nie gniewaj się na mnie, proszę 
-Puść mnie 
-Lena ...
-Dobrze nie gniewam się ! Możesz już z łaski swojej dać mi wstać ?
-Jasne - opadł na łóżko i zamknął oczy - przepraszam
Nic nie odpowiedziałam tylko wstałam z łóżka, a potem skierowałam się do wyjścia.
-Ogarnę się i idę na spacer - powiedziałam stojąc już przy drzwiach - mówię Ci, żebyś się nie martwił
-Pójdę z Tobą
-Zrobiłbyś za dużą sensacje, a ja chciałabym mieć trochę spokoju
-Będziemy już zawsze udawali, że się nie znamy
-Nie udajemy Marco
-Co ? - spojrzał na mnie przerażony, może lekko wkurzony
-Chodzi mi o to, że byliśmy parą i to nie jest tajemnica i mieszkam tutaj chwilowo i prędzej czy później to też wyjdzie na jaw. Ja po prostu nie chce być zaatakowana przez Twoich fanów
-Rozumiem - z powrotem zamknął oczy 
Po cichu podeszłam do niego, nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. Mimo wszystko nie otworzył oczu, ale uśmiechnął się. 
-Dziękuje, dobrze mi się tu spało
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Teraz uciekam - zachichotałam 
Zadowolona przeszłam do sypialni siostry mojego ... no właśnie kogo ? Na razie tylko ojca moich dzieci. A może już zawsze tylko ? Westchnęłam biorąc do ręki telefon z szafki nocnej, ale nikt do mnie nie dzwonił ani nie pisał. Westchnęłam tylko i weszłam do garderoby. Nie było tam wielu moich rzeczy, właściwie było ich bardzo mało, ale co na to poradzę. Zgarnęłam czystą bieliznę, białą, długą sukienkę na ramiączka i szary, luźny sweter. Nigdzie się nie śpiesząc przeszłam do pomieszczenia obok czyli łazienki. Wzięłam chłodny prysznic, a potem
szybko się wytarłam i ubrałam. Włosy rozpuściłam z koczka, bo nie chciało mi się ich myć i zabrałam się za makijaż. No dobra pomalowanie rzęs tuszem to nie makijaż. A przynajmniej nie pełny. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ciuchy, ale czegoś mi brakowało, więc już w sypialni założyłam do tego czarny kapelusz i zwyczajne sandałki w tym samym kolorze. Idealnie. Jak na grubą, ciężarną. Kilka minut później zeszłam do kuchni, a tam przy blacie stał już blondyn.
-Myślałam, że postanowiłeś jeszcze się przespać
-Tak, ale potem sobie przypomniałem, że muszę Ci zrobić śniadanie
-Wcale nie musisz
-Masz racje - odwrócił się w moją stronę - chce 
-Co dobrego robisz ? - uśmiechnęłam się
-Owsianka z owocami ?
-Brzmi super
-Wolisz sok pomarańczowy czy herbatę ?
-Sok, ale tylko pod warunkiem, że jest świeżo wyciskany
-Człowiek tu z dobroci serca przygotowuje śniadanie, a ta ma jeszcze jakieś warunki
-Zachcianki jak już - zaśmiałam się
-Pewnie
-Odzywała się do Ciebie Alex ?
-Tak, mówiła, że świetnie się bawią, odpoczywają i ogólnie jest super
-To świetnie
-Do Ciebie nie dzwoniła ?
-Dzwoniła, ale jakoś się nie zgadałyśmy
-Umów się z nią na konkretną godzinę to pogadacie
-Zrobię tak, jak będę miała ochotę na pogawędkę
-A teraz nie masz ?
-Mam - przewróciłam oczami - zresztą nie ważne, co będę Ci mówiła
-Możesz mi wszystko powiedzieć
-Wiem
-Proszę - postawił przede mną miskę z owsianką i szklankę z sokiem
-Dziękuje, Ty nie jesz ?
-Zjem później
-Jak chcesz
-Wybierasz się w jakieś konkretne miejsce ?
-Jeszcze nie wiem, a co ?
-Pytam z ciekawości
-Co z Waszymi treningami ?
-Mario ma urlop, a ja jeszcze mam przymusową przerwę
-Przykro mi z powodu Mistrzostw
-Było minęło, nie ma sensu do tego wracać
-Marco, bo wcześniej Ci nie mówiłam
-Czego ?
-To będzie chłopiec i dziewczynka 
-Już wiesz ? - jego twarz rozjaśniła się jak lampki na choince
-Tak, dowiedziałam się jakiś czas temu
-To cudownie - przytulił mnie wtulając twarz w moje rozpuszczone włosy - naprawdę świetnie
-Przepraszam, że nie powiedziałam Ci wcześniej, jakoś wyleciało mi z głowy
-Nie ważne, już nie ważne - przejechał dłonią po całej długości moich pleców, a ja poczułam przyjemny dreszczyk
-Potem dam Ci zdjęcie usg albo sam możesz sobie wziąć. Jest w szufladzie szafki nocnej
-Zajrzę
-Pozwolisz, że dokończę śniadanie ?
-Jasne - puścił mnie 
Dokończyłam jeść śniadanie, wzięłam torebkę, klucze i wyszłam z domu swojego byłego faceta. Szłam powoli w stronę centrum, a słońce i przyjemny wiaterek powodowały uśmiech na mojej twarzy. Szkoda, że to już ostatnie podrygi lata. Za miesiąc o tej porze pewnie będzie już dużo chłodniej. Jest to odrobinkę przykre. Przechodząc obok jednej z knajpek postanowiłam tam zajrzeć. Nie było kolejki, więc od razu podeszłam do kasy.
-Dzień dobry, co dla pani ?

-Dzień dobry - uśmiechnęłam się - dla mnie shake truskawkowy
-Oczywiście, coś jeszcze ?
-Nie dziękuje
-To będzie 4,50 euro 
Wyjęłam z portfela pieniądze, wręczyłam chłopakowi, a chwilę później miałam już swój napój w ręku. Podziękowałam jeszcze raz i wyszłam na świeże powietrze. Już miałam wziąć łyka, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Czyżby Marco zaczął się już martwić ? 
-Halo ?
-Cześć kochanie
-Cześć mamo - wysiliłam się na radosny ton - co słychać ?
-U nas wszystko w porządku. Lepiej powiedz co u Ciebie
-Jest dobrze, nawet bardzo dobrze
-A jak się czujesz ?
-Na razie czuje się świetnie, chociaż jestem gruba
-Na pewno nie jesteś gruba - zaśmiała się
Chryste, co wstąpiło w moją mamę ? Jeszcze niedawno nasza rozmowa skończyła się kłótnią.
-Mówisz tak, bo mnie nie widzisz
-Chyba pora to zmienić, nie uważasz ?
-Chcesz przyjechać do Dortmundu ?
-Tak
-Wow - wydusiłam
-Powiedziałaś już Marco ?
-Sam się dowiedział. Przez przypadek
-I jak zareagował ?
-Cieszy się, no i zerwał ze swoją dziewczyną
-Znowu jesteście razem ?
-Nie ! Znaczy on by chciał, ale ja nie wiem czy dalej mogę mu ufać. Kocham go, ale jednak mnie zostawił dla innej i jakoś tak nie mogę się przekonać
-Pytam, bo widziałam Wasze zdjęcia w gazecie. Mieszkasz z nim ?
-W gazecie ?
-Tak - westchnęła
-Cholera - jęknęłam - jestem u niego chwilowo, bo się uparł. Byłam w szpitalu, bo trochę się zestresowałam i on mi pomógł, a teraz się mną opiekuje. To wszystko
-Jeszcze Wam się uda. Zobaczysz
-Mam nadzieje - uśmiechnęłam się sama do siebie - to kiedy chcesz przyjechać ?
-Mogę być jutro, co Ty na to ?
-Pewnie, wpadaj jutro
-W takim razie do zobaczenia
-Pa mamo - rozłączyłam się
Jak tylko wrzuciłam telefon do torebki to skierowałam swoje kroki do najbliższego kiosku. Zerknęłam na okładki wyłożone na półce i na trzech rozpoznałam siebie. Cholera. Wzięłam po egzemplarzu każdej, zapłaciłam i nie zwracając uwagi na panią, która wołała na mnie, żeby dać mi resztę szłam w stronę domu. To, że jestem na okładkach razem z Marco nie zrobiło na mnie wrażenie, w końcu nie pierwszy i nie ostatni raz, ale rozmowa z mamą ... Weszłam do domu nie zdając sobie sprawy, że trzasnęłam drzwiami, usiadłam na wygodnym fotelu, a łzy spłynęły po moich policzkach. Łzy ulgi, radości, szczęścia ? Wszystkiego na raz ? Cholera w ciąży jestem taką ciepła kluchą. 
-Lena to Ty ? - usłyszałam
-Tak, ja
-Hej ... co się stało ? - uklęknął przede mną - czemu płaczesz Lena ? 
-Ja ... ja ...
-Już spokojnie - objął mnie - nie płacz proszę. Czy ktoś Ci coś zrobił ? Powiedział ?
-Nie - chlipnęłam - nie ... nie o to ... chodzi
-Powiedz mi co się stało. Martwię się o Ciebie
-Moja mama ... dzwoniła ... do mnie
-I to wszystko ?
-Poczekaj - wzięłam głęboki oddech - zaraz Ci opowiem, tylko muszę się uspokoić
-Pójdę po wodę, a Ty idź do salonu może, co ?
-Yhmm
Trochę się uspokoiłam i przeszłam do salonu, gdzie znowu zajęłam fotel. Tym razem nieco wygodniejszy. Mój humor znowu się zmienił. Szybko. Jak w kalejdoskopie. A podobno ciąża to taki cudowny czas w życiu kobiety.
-Proszę - blondyn wręczył mi szklankę
-Dzięki - już chyba po raz milionowy dzisiaj 
-To co, powiesz mi ?
-Od początku ?
-Tak będzie najlepiej
-Na samym początku ciąży jak się rozstaliśmy to pojechałam do rodziców. Liczyłam na jakieś wsparcie i w ogóle, ale oczywiście się pokłóciliśmy. Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Dość szybko wróciłam do Dortmundu i w sumie od tego czasu prawie nie gadałam z rodzicami. Jezu co ja gadam - zaśmiałam się ironicznie - ja z nimi nie gadałam. Po prostu. No i dzisiaj zadzwoniła do mnie mama, odmieniona, radosna, pytała co u mnie, jak się czuje i w dodatku jutro przyjeżdża do Dortmundu. Chyba zaczyna się wszystko układać. Jak puzzle. Normalnie nie płakałabym z tego powodu, ale te hormony. Masakra
-Zmienność humorów bywa ... zabawna - puścił mi oczko
-Taak - mruknęłam - z pewnością
-Jak było na spacerze ?
-W porządku
-Jakieś newsy przyniosłaś ?

-Tak. Trzy okładki z nami w roli głównej, chcesz zobaczyć ?
-Chyba żartujesz 
-Nie - wygrzebałam z torebki gazety i mu podałam - jeszcze ich sama nie widziałam
-Zabije ich - warknął
-Daj spokój, to ich praca
-Moim kosztem może być, ale nie Twoim. Waszym
-Obrazili mnie w jakikolwiek sposób ?
-Nie, raczej nie - podrapał się po brodzie
-No właśnie, więc odpuść 
-Jesteś strasznie uparta
-Wiem
-Na obiad zapiekanka warzywna, może być ?
-Pewnie, ja się dostosuje 
-To super - uśmiechnął się - muszę tylko skoczyć po zakupy
-Ja mogłam zrobić zakupy
-Nie będziesz dźwigała - przewrócił oczami - dasz sobie radę sama czy chcesz jechać ze mną ?
-Dam sobie radę - wstałam z kanapy - będę cały czas na górze, więc możesz zamknąć drzwi 

[Alex]
-Nie, nie nie ! Nie możemy jej zostawić samej !
-Nie zostawiamy jej samej - położył mi dłoń na ramieniu - zostanie z nią opiekunka
-Wiem, ale chyba nie po to zabraliśmy ją ze sobą, żeby teraz ją zostawić
-Na dwie godziny w dodatku jak będzie już spała !
-A co jak się obudzi ?
-Alex na litość boską - zaśmiał się - masz godzinę, żeby się ogarnąć, a ja w tym czasie położę Maje spać
-Rozumiem, że nie mam nic do powiedzenia ?
-Absolutnie nie. Do łazienki - klepnął mnie w tyłek - i to już !
-Rządzi się pan panie Gotze - puściłam mu oczko idąc w stronę naszej sypialni 
Zamknęłam za sobą drzwi, oparłam się o nie i musiałam wziąć głęboki oddech. Mario zawsze coś wymyśli. No zawsze. Romantycznej kolacji mu się zachciało. Jakbyśmy w Dortmundzie nie mogli iść. Ugh. Weszłam do garderoby, wzięłam z półki czarną, koronkową bieliznę, a potem szybko udałam się do łazienki. Wzięłam w miarę szybki prysznic, wytarłam się i założyłam bieliznę. Sięgnęłam po hotelową suszarkę i zaczęłam suszyć już przy długie trochę blond włosy. Kilkanaście minut później jak były już mięciutkie i puszyste to podkręciłam je lokówką, a potem spryskałam lakierem do włosów. Kompletnie nie wiedziałam jak mam się umalować, a tym bardziej ubrać, ale w końcu stwierdziłam, że klasyczny makijaż będzie najlepsze. O dziwo kreski zrobione czarnym eyelinerem wyszły mi perfekcyjne. Brawo Ja. Spryskałam się jeszcze perfumami i wyszłam z pomieszczenia. Mario wiedział na łóżku, więc jak tylko pojawiłam się niedaleko niego to podniósł na mnie swój wzrok. Tak Panie Gotze ... jestem w samej, seksownej bieliźnie.
-Kochanie 
-Tak ?
-Przemyślałem to, możemy zostać tutaj
-O nie - uśmiechnęłam się tajemniczo - mam ogromną ochotę na kolacje
-Czyżby ?
-Oczywiście
-Dobrze, w takim razie pójdziemy na kolacje
-Maja już śpi ?
-Tak, zasnęła wyjątkowo szybko
-Tylko tak tutaj zasypia
-Szkoda, że tutaj, a nie w Dortmundzie
-Wielka szkoda - weszłam do garderoby - nie wiem w co mam się ubrać
-Jak zwykle - zaśmiał się - idę pod prysznic

-Tylko szybko 
Zdjęłam z wieszaka czarną zwiewną sukienkę na ramiączka, która po bokach była nieco dłuższa, a na wysokości talii również z boku miała małe wycięcia. Do tego dobrałam czarne szpilki z zapięciem na kostce, złoty wisiorek oraz bransoletkę i czarną kopertówkę. Obowiązkowo musiałam strzelić selfie w lustrze, które od razu wylądowało na moim Instagramie. A niech wszyscy wiedzą, że mam randkę z narzeczonym i mi zazdroszczą.
-Jestem gotowy
-I rozumiem, że idziesz tylko w tych bokserkach 
-Pewnie, a co myślałaś, że się ubiorę ? - posłał mi swój czarujący uśmiech
-Miałam taką nadzieje
-Wyglądasz obłędnie - objął mnie w talii i sprawnym ruchem przyciągnął do siebie, a następnie pocałował namiętnie 
-Dziękuje - lekko się zarumieniłam - za ile będzie niania ?
-Powinna być lada moment
-Świetnie - poprawiłam mu krawat - wszystkie kobiety będą mi zazdrościły takiego faceta
-Bzdura - pocałował mnie w czoło
Kilkadziesiąt minut później siedzieliśmy już przy stoliku w bardzo ładnej, klimatycznej restauracji sushi. Na początku zamówiliśmy wino, a dopiero później zabraliśmy się za wybieranie zestawów.
-Tak się zastanawiałam - zaczęłam - co się dzieje u Marco i Leny
-Skoro jesteś ciekawa to trzeba było zadzwonić 
-Zadzwonię jutro 
-Kilka godzin z głowy - zażartował 
-Przestań - oburzyłam się - to nie jest śmieszne
-To dlaczego się uśmiechasz ?
-Mogę to się uśmiecham - schowałam twarz za kartą dań lub jak to woli menu
-Lubię tą naszą sielankę
-Ja też, szkoda, że niedługo się kończy
-Nie kończy, tylko trochę komplikuję 
-Tak, masz racje  
-Nie wierzę, że przyszliśmy tu na sushi - zaśmiał się - które możemy zjeść sobie w domu
-Przeszkadza Ci, że mam ochotę na sushi ?
-Nie kochanie, tylko trochę mnie to bawi
-Możemy wstać i iść gdzieś indziej
-Tu jest idealnie - pocałował mnie w dłoń - nie denerwuj się
-Zresztą czytałam, że ta restauracja jest bardzo dobra
-Wiem wiem
Chwilkę później złożyliśmy zamówienie i czekając na nie cały czas luźno rozmawialiśmy, bądź się śmialiśmy. Powoli popijałam wino ze swojego kieliszka nie zwracając na nic uwagi. Byłam tylko ja i Marco. Zresztą jak zawsze, kiedy jesteśmy na randce.
-Facet, który siedzi po Twojej prawej stronie przed chwilą zrobił nam zdjęcie
-Czyli media już się dowiedzą, gdzie zniknęliśmy
-Najwyraźniej
-Trudno, jakoś to przeżyje
-Mam nadzieje, że chociaż nasz ślub zostanie od początku do końca w tajemnicy
-Kochanie sam w to nie wierzysz 
-Chciałbym w to wierzyć
-Ja też - uśmiechnęłam się blado
-Wiesz co ?
-Hmm ?
-Cały czas myślę o Rogerze
-Poważnie ? 
-Zastanawia mnie czego on od Ciebie chce, już dla niego nie pracujesz

-Może potrzebuje jakiejś jednorazowej pomocy
-Jednorazowej - prychnął - wątpię
-Niedługo się wyjaśni - próbowałam jakoś rozluźnić atmosferę - nie rozmawiajmy o tym
Widziałam, że piłkarz chciał coś powiedzieć, ale przerwało mu pojawienie się kelnera z naszym zamówieniem. Posłałam młodemu chłopakowi uśmiech w ramach podziękować i jak tylko się oddalił to sięgnęłam po pałeczki. Sushi wyglądało pysznie i aż ślinka mi leciała jak na nie patrzyłam.
-Smacznego skarbie - uśmiechnął się
-Smacznego 
-I jak ?
-Dobre, a Twoje ?
-Normalne
-Ignorant - żartobliwie przewróciłam oczami
-Dasz mi spróbować ?
-Tylko pod warunkiem, że Ty dasz mi trochę swojego
-Masz to jak w banku
Na chwilę wymieniliśmy się talerzami, żeby spróbować nawzajem swoich dań, ale jednak się okazało, że nasze gusta wygrały. Oddałam szatynowi z powrotem jego talerz, a on zachichotał na widok mojej winy.
-Moje jest lepsze - mruknęłam
-I całe szczęście ! Jestem na tyle głodny, że szkoda by mi było oddawać Ci moją kolacje
-Jasne - puściłam mu oczko - i tak byś mi oddał
-Tak, bo bardzo Cię kocham
-Ja też Cię kocham - uśmiechnęłam się szeroko 
-Może pobierzmy się wcześniej ?
-Jak to wcześniej ?
-Sami. Tutaj albo w Dortmundzie. W tajemnicy
-Nie
-Dlaczego nie ?
-Bo nie chcesz tego ze względu na nas, tylko przez Rogera
-I co z tego ?
-To tak nie działa Mario - westchnęłam
-Przecież tak czy siak chce, żebyś została moją żoną
-Chce nią zostać za dwa lata, we Francji 
-W porządku 
-Musimy psuć ten wspaniały wieczór rozmową o nim ?
-Nie, koniec rozmów o Twoim byłym szefie
-Tak lepiej - puściłam mu oczko
-Masz ochotę na jeszcze ?
-Nie nie, strasznie się już najadłam
-A może chcesz jeszcze trochę wina ?
-Wina też wystarczy
-No to idziemy
Uregulowaliśmy rachunek, wyszliśmy z budynku trzymając się za ręce i szliśmy w nieznanym dla nas obojga kierunku. Co jakiś czas zerkałam w kierunku mojego narzeczonego, ale się nie odezwałam. Nie wiem czemu. Po prostu. Nie przeszkadza mi "nasza" cisza. Moje myśli nagle zaczęły biec w dziwnym kierunku, a mianowicie w kierunku Ann. Życie jest takie nieprzewidywalne. Czasem mam wrażenie, że ona wciąż tu jest, ale w pozytywnym znaczeniu. A z drugiej strony miewam czasem takie koszmary, że nagle okazuje się, że ona żyje i wszystko się psuje. Mój związek z Mario, moja relacja z Mają, całe moje życie, wszystko to co od nowa udało mi się zbudować. A co jeśli kiedyś Mario znajdzie kogoś innego ? Jak się kiedyś rozstaniemy ? Co ja wtedy zrobię ? Nie przeżyje tego. Za bardzo go kocham.
-Słyszę Twoje myśli - ścisnął mocniej moją dłoń
-Nie prawda - wysiliłam się na uśmiech
-O co chodzi ?

-Tak sobie myślę o tym wszystkim - machnęłam ręką - o nas, o Ann, o tym co bym zrobiła gdybyś kiedyś mnie zostawił i był z kimś innym
-Nigdy Cię nie zostawię i nigdy nie będę z nikim innym
-Tego nie wiem
-Zaufaj mi, wiem to 
Stanął naprzeciwko mnie, dłoń, za która mnie trzymał uniósł do góry i ułożył na wysokości swojego serca, które biło w normalnym, zdrowym rytmie.
-Czujesz to ?
-Tak - szepnęłam
-Ono bije tylko i wyłącznie dla Ciebie - pocałował mnie - tylko dla Ciebie. Na zawsze 
-Kocham Cię - przytuliłam się do niego
-Nigdy nie możesz wątpić w to, że Cie kocham i, że nam się uda 
-Wiem - westchnęłam - przepraszam 
-Nie masz za co - pocałował mnie w skroń
-Przejdziemy się jeszcze ?
-Pewnie, gdzie masz ochotę iść ?
-Gdzie nas nogi poniosą - uśmiechnęłam się
-Jesteś pewna ? Te buty są wygodne ?
-Dam radę - zapewniłam go 
-Zawsze mogę Cię ponieść - szepnął mi do ucha lekko je później przygryzając
-Kusząc propozycja - zaśmiałam się
Niecałą godzinę później wróciliśmy do naszej wakacyjnej Villi i zwolniliśmy opiekunkę do domu. Maja ani razu się nie obudziła, więc może to oznaczać, że zrobi nam jakiś drobny maraton. Chociaż może prześpi całą noc. Kto wie.
-Proszę - Mario wręczył mi kieliszek białego wina
-Chcesz mnie upić ?
-To był mój plan od początku
-No trudno, jakoś to przeżyję - upiłam łyk trunku - pyszne, było w barku ?
-Tak
-Musisz zapamiętać co to za wino, mam nadzieje, że dostaniemy je w Niemczech
-Pewnie dostaniemy - usiadł obok mnie na kanapie 
-Dzisiaj było bardzo przyjemnie, dziękuje
-Nie masz za co dziękować. Ja też zaliczam ten wieczór do udanych
-To dobrze - położyłam głowę na jego ramieniu
-Zmęczona ? - pocałował mnie w czoło
-Nawet nie tak bardzo 
-Tutaj jest zupełnie inaczej, co ? 
-Zdecydowanie - uśmiechnęłam się - lepiej się śpi, lepiej się odpoczywa, lepiej smakuje kawa
-Magiczne miejsce
-Idealne na reset
-Będę miał więcej energii na nowy sezon
-I o to chodzi - zamknęłam na chwilę oczy - nawet powietrze jest tutaj inne
-Tylko my jesteśmy tacy sami - powiedział cicho
-To prawda - wtuliłam się w niego bardziej
-Zastanawia mnie jak będą wyglądały relacje Marco i Cathy teraz
-Obawiam się, że będą trochę skomplikowane
-Trochę to zbyt lekkie określenie - zaśmiał się
-Oby tylko znowu czegoś nie wywinął Lenie
-Drugi raz nie popełni tego samego błędu
-Obyś miał racje - ziewnęłam
-Chyba idziemy spać, co ?
-Posiedźmy jeszcze trochę
-Kotek zaraz mi tu zaśniesz
-Okej, chodźmy spać - westchnęłam - ale wydawało mi się, że nie jestem zmęczona
-Bo dopóki nie opadły emocje to sama o tym nie wiedziałaś
-Jak zwykle Ty wiesz wszystko - lekko mu dogryzłam

-Za to mnie kochasz
-Nie tylko za to 
Udaliśmy się do sypialni, gdzie stanęliśmy naprzeciwko siebie przy łóżku, ale żadne z nas nie wiedziało co robić. Położyłam rękę na jego klatce piersiowej, a on swoją umieścił tuż nad moja pupę i przez chwilę tylko patrzyliśmy sobie w oczy. No przy okazji wymieniając niewinne uśmiechy.
-Muszę zmyć makijaż - westchnęłam
-To ja w tym czasie się przebiorę - odsunął się ode mnie
-Widzimy się z łóżku
-Widzimy się z łóżku
Najszybciej jak tylko mogłam zmyłam makijaż w łazience, zdjęłam biżuterie, przebrałam się z piżamę i umyłam zęby. Moja sukienka leżała gdzieś na podłodze razem ze szpilkami, ale nie miałam siły jej sprzątać. Trudno. Jak przeszłam do sypialni to mój narzeczony leżał już w łóżku, a jak tylko ja się tam znalazłam to zgasił lampkę.
-Dobranoc - szepnęłam wtulając się w niego
-Dobranoc skarbie - pocałował mnie
*****

Chciałabym napisać coś fajnego, miłego albo chociaż zabawnego, ale jest 1:42 w nocy, więc idę spać XD 

Dobranoc i do następnego <3

Ps. A może na następny nie trzeba będzie długo czekać ? ^^