[Lena]
Obudziłam się, bo było mi strasznie gorąco. A w dodatku słońce świeciło mi prosto w oczy.
Jęknęłam cicho i wtedy zorientowałam się, że nie leżę sama ! Zaskoczona otworzyłam oczy i nie dość, że zauważyłam przytulonego do moich pleców Marco to jeszcze byłam w jego sypialni i leżałam w jego łóżku ! Jak to się stało ? Na sto procent kładłam się w sypialni Alex.
Jęknęłam cicho i wtedy zorientowałam się, że nie leżę sama ! Zaskoczona otworzyłam oczy i nie dość, że zauważyłam przytulonego do moich pleców Marco to jeszcze byłam w jego sypialni i leżałam w jego łóżku ! Jak to się stało ? Na sto procent kładłam się w sypialni Alex.
-Słyszę Twoje myśli - szepnął dotykając mojego brzucha
-Mówiłam Ci, że nie chce spać w Twoim łóżku - westchnęłam ciężko
-Przepraszam
-Nie ważne - usiłowałam wstać, ale piłkarz mnie powstrzymał - Marco ...
-Lena naprawdę mi przykro - spojrzał mi w oczy, ale ja szybko odwróciłam wzrok - zachowałem się jak kretyn. Nie gniewaj się na mnie, proszę
-Puść mnie
-Lena ...
-Dobrze nie gniewam się ! Możesz już z łaski swojej dać mi wstać ?
-Jasne - opadł na łóżko i zamknął oczy - przepraszam
Nic nie odpowiedziałam tylko wstałam z łóżka, a potem skierowałam się do wyjścia.
-Ogarnę się i idę na spacer - powiedziałam stojąc już przy drzwiach - mówię Ci, żebyś się nie martwił
-Pójdę z Tobą
-Zrobiłbyś za dużą sensacje, a ja chciałabym mieć trochę spokoju
-Będziemy już zawsze udawali, że się nie znamy
-Nie udajemy Marco
-Co ? - spojrzał na mnie przerażony, może lekko wkurzony
-Chodzi mi o to, że byliśmy parą i to nie jest tajemnica i mieszkam tutaj chwilowo i prędzej czy później to też wyjdzie na jaw. Ja po prostu nie chce być zaatakowana przez Twoich fanów
-Rozumiem - z powrotem zamknął oczy
Po cichu podeszłam do niego, nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. Mimo wszystko nie otworzył oczu, ale uśmiechnął się.
-Dziękuje, dobrze mi się tu spało
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Teraz uciekam - zachichotałam
Zadowolona przeszłam do sypialni siostry mojego ... no właśnie kogo ? Na razie tylko ojca moich dzieci. A może już zawsze tylko ? Westchnęłam biorąc do ręki telefon z szafki nocnej, ale nikt do mnie nie dzwonił ani nie pisał. Westchnęłam tylko i weszłam do garderoby. Nie było tam wielu moich rzeczy, właściwie było ich bardzo mało, ale co na to poradzę. Zgarnęłam czystą bieliznę, białą, długą sukienkę na ramiączka i szary, luźny sweter. Nigdzie się nie śpiesząc przeszłam do pomieszczenia obok czyli łazienki. Wzięłam chłodny prysznic, a potem
szybko się wytarłam i ubrałam. Włosy rozpuściłam z koczka, bo nie chciało mi się ich myć i zabrałam się za makijaż. No dobra pomalowanie rzęs tuszem to nie makijaż. A przynajmniej nie pełny. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ciuchy, ale czegoś mi brakowało, więc już w sypialni założyłam do tego czarny kapelusz i zwyczajne sandałki w tym samym kolorze. Idealnie. Jak na grubą, ciężarną. Kilka minut później zeszłam do kuchni, a tam przy blacie stał już blondyn.
-Myślałam, że postanowiłeś jeszcze się przespać
-Tak, ale potem sobie przypomniałem, że muszę Ci zrobić śniadanie
-Wcale nie musisz
-Masz racje - odwrócił się w moją stronę - chce
-Co dobrego robisz ? - uśmiechnęłam się
-Owsianka z owocami ?
-Brzmi super
-Wolisz sok pomarańczowy czy herbatę ?
-Sok, ale tylko pod warunkiem, że jest świeżo wyciskany
-Człowiek tu z dobroci serca przygotowuje śniadanie, a ta ma jeszcze jakieś warunki
-Zachcianki jak już - zaśmiałam się
-Pewnie
-Odzywała się do Ciebie Alex ?
-Tak, mówiła, że świetnie się bawią, odpoczywają i ogólnie jest super
-To świetnie
-Do Ciebie nie dzwoniła ?
-Dzwoniła, ale jakoś się nie zgadałyśmy
-Umów się z nią na konkretną godzinę to pogadacie
-Zrobię tak, jak będę miała ochotę na pogawędkę
-A teraz nie masz ?
-Mam - przewróciłam oczami - zresztą nie ważne, co będę Ci mówiła
-Możesz mi wszystko powiedzieć
-Wiem
-Proszę - postawił przede mną miskę z owsianką i szklankę z sokiem
-Dziękuje, Ty nie jesz ?
-Zjem później
-Jak chcesz
-Wybierasz się w jakieś konkretne miejsce ?
-Jeszcze nie wiem, a co ?
-Pytam z ciekawości
-Co z Waszymi treningami ?
-Mario ma urlop, a ja jeszcze mam przymusową przerwę
-Przykro mi z powodu Mistrzostw
-Było minęło, nie ma sensu do tego wracać
-Marco, bo wcześniej Ci nie mówiłam
-Czego ?
-To będzie chłopiec i dziewczynka
-Już wiesz ? - jego twarz rozjaśniła się jak lampki na choince
-Tak, dowiedziałam się jakiś czas temu
-To cudownie - przytulił mnie wtulając twarz w moje rozpuszczone włosy - naprawdę świetnie
-Przepraszam, że nie powiedziałam Ci wcześniej, jakoś wyleciało mi z głowy
-Nie ważne, już nie ważne - przejechał dłonią po całej długości moich pleców, a ja poczułam przyjemny dreszczyk
-Potem dam Ci zdjęcie usg albo sam możesz sobie wziąć. Jest w szufladzie szafki nocnej
-Zajrzę
-Pozwolisz, że dokończę śniadanie ?
-Jasne - puścił mnie
Dokończyłam jeść śniadanie, wzięłam torebkę, klucze i wyszłam z domu swojego byłego faceta. Szłam powoli w stronę centrum, a słońce i przyjemny wiaterek powodowały uśmiech na mojej twarzy. Szkoda, że to już ostatnie podrygi lata. Za miesiąc o tej porze pewnie będzie już dużo chłodniej. Jest to odrobinkę przykre. Przechodząc obok jednej z knajpek postanowiłam tam zajrzeć. Nie było kolejki, więc od razu podeszłam do kasy.
-Dzień dobry, co dla pani ?
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się - dla mnie shake truskawkowy
-Oczywiście, coś jeszcze ?
-Nie dziękuje
-To będzie 4,50 euro
Wyjęłam z portfela pieniądze, wręczyłam chłopakowi, a chwilę później miałam już swój napój w ręku. Podziękowałam jeszcze raz i wyszłam na świeże powietrze. Już miałam wziąć łyka, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Czyżby Marco zaczął się już martwić ?
-Halo ?
-Cześć kochanie
-Cześć mamo - wysiliłam się na radosny ton - co słychać ?
-U nas wszystko w porządku. Lepiej powiedz co u Ciebie
-Jest dobrze, nawet bardzo dobrze
-A jak się czujesz ?
-Na razie czuje się świetnie, chociaż jestem gruba
-Na pewno nie jesteś gruba - zaśmiała się
Chryste, co wstąpiło w moją mamę ? Jeszcze niedawno nasza rozmowa skończyła się kłótnią.
-Mówisz tak, bo mnie nie widzisz
-Chyba pora to zmienić, nie uważasz ?
-Chcesz przyjechać do Dortmundu ?
-Tak
-Wow - wydusiłam
-Powiedziałaś już Marco ?
-Sam się dowiedział. Przez przypadek
-I jak zareagował ?
-Cieszy się, no i zerwał ze swoją dziewczyną
-Znowu jesteście razem ?
-Nie ! Znaczy on by chciał, ale ja nie wiem czy dalej mogę mu ufać. Kocham go, ale jednak mnie zostawił dla innej i jakoś tak nie mogę się przekonać
-Pytam, bo widziałam Wasze zdjęcia w gazecie. Mieszkasz z nim ?
-W gazecie ?
-Tak - westchnęła
-Cholera - jęknęłam - jestem u niego chwilowo, bo się uparł. Byłam w szpitalu, bo trochę się zestresowałam i on mi pomógł, a teraz się mną opiekuje. To wszystko
-Jeszcze Wam się uda. Zobaczysz
-Mam nadzieje - uśmiechnęłam się sama do siebie - to kiedy chcesz przyjechać ?
-Mogę być jutro, co Ty na to ?
-Pewnie, wpadaj jutro
-W takim razie do zobaczenia
-Pa mamo - rozłączyłam się
Jak tylko wrzuciłam telefon do torebki to skierowałam swoje kroki do najbliższego kiosku. Zerknęłam na okładki wyłożone na półce i na trzech rozpoznałam siebie. Cholera. Wzięłam po egzemplarzu każdej, zapłaciłam i nie zwracając uwagi na panią, która wołała na mnie, żeby dać mi resztę szłam w stronę domu. To, że jestem na okładkach razem z Marco nie zrobiło na mnie wrażenie, w końcu nie pierwszy i nie ostatni raz, ale rozmowa z mamą ... Weszłam do domu nie zdając sobie sprawy, że trzasnęłam drzwiami, usiadłam na wygodnym fotelu, a łzy spłynęły po moich policzkach. Łzy ulgi, radości, szczęścia ? Wszystkiego na raz ? Cholera w ciąży jestem taką ciepła kluchą.
-Lena to Ty ? - usłyszałam
-Tak, ja
-Hej ... co się stało ? - uklęknął przede mną - czemu płaczesz Lena ?
-Ja ... ja ...
-Już spokojnie - objął mnie - nie płacz proszę. Czy ktoś Ci coś zrobił ? Powiedział ?
-Nie - chlipnęłam - nie ... nie o to ... chodzi
-Powiedz mi co się stało. Martwię się o Ciebie
-Moja mama ... dzwoniła ... do mnie
-I to wszystko ?
-Poczekaj - wzięłam głęboki oddech - zaraz Ci opowiem, tylko muszę się uspokoić
-Pójdę po wodę, a Ty idź do salonu może, co ?
-Yhmm
Trochę się uspokoiłam i przeszłam do salonu, gdzie znowu zajęłam fotel. Tym razem nieco wygodniejszy. Mój humor znowu się zmienił. Szybko. Jak w kalejdoskopie. A podobno ciąża to taki cudowny czas w życiu kobiety.
-Proszę - blondyn wręczył mi szklankę
-Dzięki - już chyba po raz milionowy dzisiaj
-To co, powiesz mi ?
-Od początku ?
-Tak będzie najlepiej
-Na samym początku ciąży jak się rozstaliśmy to pojechałam do rodziców. Liczyłam na jakieś wsparcie i w ogóle, ale oczywiście się pokłóciliśmy. Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Dość szybko wróciłam do Dortmundu i w sumie od tego czasu prawie nie gadałam z rodzicami. Jezu co ja gadam - zaśmiałam się ironicznie - ja z nimi nie gadałam. Po prostu. No i dzisiaj zadzwoniła do mnie mama, odmieniona, radosna, pytała co u mnie, jak się czuje i w dodatku jutro przyjeżdża do Dortmundu. Chyba zaczyna się wszystko układać. Jak puzzle. Normalnie nie płakałabym z tego powodu, ale te hormony. Masakra
-Zmienność humorów bywa ... zabawna - puścił mi oczko
-Taak - mruknęłam - z pewnością
-Jak było na spacerze ?
-W porządku
-Jakieś newsy przyniosłaś ?
-Tak. Trzy okładki z nami w roli głównej, chcesz zobaczyć ?
-Chyba żartujesz
-Nie - wygrzebałam z torebki gazety i mu podałam - jeszcze ich sama nie widziałam
-Zabije ich - warknął
-Daj spokój, to ich praca
-Moim kosztem może być, ale nie Twoim. Waszym
-Obrazili mnie w jakikolwiek sposób ?
-Nie, raczej nie - podrapał się po brodzie
-No właśnie, więc odpuść
-Jesteś strasznie uparta
-Wiem
-Na obiad zapiekanka warzywna, może być ?
-Pewnie, ja się dostosuje
-To super - uśmiechnął się - muszę tylko skoczyć po zakupy
-Ja mogłam zrobić zakupy
-Nie będziesz dźwigała - przewrócił oczami - dasz sobie radę sama czy chcesz jechać ze mną ?
-Dam sobie radę - wstałam z kanapy - będę cały czas na górze, więc możesz zamknąć drzwi
-Nie zostawiamy jej samej - położył mi dłoń na ramieniu - zostanie z nią opiekunka
-Wiem, ale chyba nie po to zabraliśmy ją ze sobą, żeby teraz ją zostawić
-Na dwie godziny w dodatku jak będzie już spała !
-A co jak się obudzi ?
-Alex na litość boską - zaśmiał się - masz godzinę, żeby się ogarnąć, a ja w tym czasie położę Maje spać
-Rozumiem, że nie mam nic do powiedzenia ?
-Absolutnie nie. Do łazienki - klepnął mnie w tyłek - i to już !
-Rządzi się pan panie Gotze - puściłam mu oczko idąc w stronę naszej sypialni
Zamknęłam za sobą drzwi, oparłam się o nie i musiałam wziąć głęboki oddech. Mario zawsze coś wymyśli. No zawsze. Romantycznej kolacji mu się zachciało. Jakbyśmy w Dortmundzie nie mogli iść. Ugh. Weszłam do garderoby, wzięłam z półki czarną, koronkową bieliznę, a potem szybko udałam się do łazienki. Wzięłam w miarę szybki prysznic, wytarłam się i założyłam bieliznę. Sięgnęłam po hotelową suszarkę i zaczęłam suszyć już przy długie trochę blond włosy. Kilkanaście minut później jak były już mięciutkie i puszyste to podkręciłam je lokówką, a potem spryskałam lakierem do włosów. Kompletnie nie wiedziałam jak mam się umalować, a tym bardziej ubrać, ale w końcu stwierdziłam, że klasyczny makijaż będzie najlepsze. O dziwo kreski zrobione czarnym eyelinerem wyszły mi perfekcyjne. Brawo Ja. Spryskałam się jeszcze perfumami i wyszłam z pomieszczenia. Mario wiedział na łóżku, więc jak tylko pojawiłam się niedaleko niego to podniósł na mnie swój wzrok. Tak Panie Gotze ... jestem w samej, seksownej bieliźnie.
-Kochanie
-Tak ?
-Przemyślałem to, możemy zostać tutaj
-O nie - uśmiechnęłam się tajemniczo - mam ogromną ochotę na kolacje
-Czyżby ?
-Oczywiście
-Dobrze, w takim razie pójdziemy na kolacje
-Maja już śpi ?
-Tak, zasnęła wyjątkowo szybko
-Tylko tak tutaj zasypia
-Szkoda, że tutaj, a nie w Dortmundzie
-Wielka szkoda - weszłam do garderoby - nie wiem w co mam się ubrać
-Jak zwykle - zaśmiał się - idę pod prysznic
-Tylko szybko
Zdjęłam z wieszaka czarną zwiewną sukienkę na ramiączka, która po bokach była nieco dłuższa, a na wysokości talii również z boku miała małe wycięcia. Do tego dobrałam czarne szpilki z zapięciem na kostce, złoty wisiorek oraz bransoletkę i czarną kopertówkę. Obowiązkowo musiałam strzelić selfie w lustrze, które od razu wylądowało na moim Instagramie. A niech wszyscy wiedzą, że mam randkę z narzeczonym i mi zazdroszczą.
-Jestem gotowy
-I rozumiem, że idziesz tylko w tych bokserkach
-Pewnie, a co myślałaś, że się ubiorę ? - posłał mi swój czarujący uśmiech
-Miałam taką nadzieje
-Wyglądasz obłędnie - objął mnie w talii i sprawnym ruchem przyciągnął do siebie, a następnie pocałował namiętnie
-Dziękuje - lekko się zarumieniłam - za ile będzie niania ?
-Powinna być lada moment
-Świetnie - poprawiłam mu krawat - wszystkie kobiety będą mi zazdrościły takiego faceta
-Bzdura - pocałował mnie w czoło
Kilkadziesiąt minut później siedzieliśmy już przy stoliku w bardzo ładnej, klimatycznej restauracji sushi. Na początku zamówiliśmy wino, a dopiero później zabraliśmy się za wybieranie zestawów.
-Tak się zastanawiałam - zaczęłam - co się dzieje u Marco i Leny
-Skoro jesteś ciekawa to trzeba było zadzwonić
-Zadzwonię jutro
-Kilka godzin z głowy - zażartował
-Przestań - oburzyłam się - to nie jest śmieszne
-To dlaczego się uśmiechasz ?
-Mogę to się uśmiecham - schowałam twarz za kartą dań lub jak to woli menu
-Lubię tą naszą sielankę
-Ja też, szkoda, że niedługo się kończy
-Nie kończy, tylko trochę komplikuję
-Tak, masz racje
-Nie wierzę, że przyszliśmy tu na sushi - zaśmiał się - które możemy zjeść sobie w domu
-Przeszkadza Ci, że mam ochotę na sushi ?
-Nie kochanie, tylko trochę mnie to bawi
-Możemy wstać i iść gdzieś indziej
-Tu jest idealnie - pocałował mnie w dłoń - nie denerwuj się
-Zresztą czytałam, że ta restauracja jest bardzo dobra
-Wiem wiem
Chwilkę później złożyliśmy zamówienie i czekając na nie cały czas luźno rozmawialiśmy, bądź się śmialiśmy. Powoli popijałam wino ze swojego kieliszka nie zwracając na nic uwagi. Byłam tylko ja i Marco. Zresztą jak zawsze, kiedy jesteśmy na randce.
-Facet, który siedzi po Twojej prawej stronie przed chwilą zrobił nam zdjęcie
-Czyli media już się dowiedzą, gdzie zniknęliśmy
-Najwyraźniej
-Trudno, jakoś to przeżyje
-Mam nadzieje, że chociaż nasz ślub zostanie od początku do końca w tajemnicy
-Kochanie sam w to nie wierzysz
-Chciałbym w to wierzyć
-Ja też - uśmiechnęłam się blado
-Wiesz co ?
-Hmm ?
-Cały czas myślę o Rogerze
-Poważnie ?
-Zastanawia mnie czego on od Ciebie chce, już dla niego nie pracujesz
-Może potrzebuje jakiejś jednorazowej pomocy
-Jednorazowej - prychnął - wątpię
-Niedługo się wyjaśni - próbowałam jakoś rozluźnić atmosferę - nie rozmawiajmy o tym
Widziałam, że piłkarz chciał coś powiedzieć, ale przerwało mu pojawienie się kelnera z naszym zamówieniem. Posłałam młodemu chłopakowi uśmiech w ramach podziękować i jak tylko się oddalił to sięgnęłam po pałeczki. Sushi wyglądało pysznie i aż ślinka mi leciała jak na nie patrzyłam.
-Smacznego skarbie - uśmiechnął się
-Smacznego
-I jak ?
-Dobre, a Twoje ?
-Normalne
-Ignorant - żartobliwie przewróciłam oczami
-Dasz mi spróbować ?
-Tylko pod warunkiem, że Ty dasz mi trochę swojego
-Masz to jak w banku
Na chwilę wymieniliśmy się talerzami, żeby spróbować nawzajem swoich dań, ale jednak się okazało, że nasze gusta wygrały. Oddałam szatynowi z powrotem jego talerz, a on zachichotał na widok mojej winy.
-Moje jest lepsze - mruknęłam
-I całe szczęście ! Jestem na tyle głodny, że szkoda by mi było oddawać Ci moją kolacje
-Jasne - puściłam mu oczko - i tak byś mi oddał
-Tak, bo bardzo Cię kocham
-Ja też Cię kocham - uśmiechnęłam się szeroko
-Może pobierzmy się wcześniej ?
-Jak to wcześniej ?
-Sami. Tutaj albo w Dortmundzie. W tajemnicy
-Nie
-Dlaczego nie ?
-Bo nie chcesz tego ze względu na nas, tylko przez Rogera
-I co z tego ?
-To tak nie działa Mario - westchnęłam
-Przecież tak czy siak chce, żebyś została moją żoną
-Chce nią zostać za dwa lata, we Francji
-W porządku
-Musimy psuć ten wspaniały wieczór rozmową o nim ?
-Nie, koniec rozmów o Twoim byłym szefie
-Tak lepiej - puściłam mu oczko
-Masz ochotę na jeszcze ?
-Nie nie, strasznie się już najadłam
-A może chcesz jeszcze trochę wina ?
-Wina też wystarczy
-No to idziemy
Uregulowaliśmy rachunek, wyszliśmy z budynku trzymając się za ręce i szliśmy w nieznanym dla nas obojga kierunku. Co jakiś czas zerkałam w kierunku mojego narzeczonego, ale się nie odezwałam. Nie wiem czemu. Po prostu. Nie przeszkadza mi "nasza" cisza. Moje myśli nagle zaczęły biec w dziwnym kierunku, a mianowicie w kierunku Ann. Życie jest takie nieprzewidywalne. Czasem mam wrażenie, że ona wciąż tu jest, ale w pozytywnym znaczeniu. A z drugiej strony miewam czasem takie koszmary, że nagle okazuje się, że ona żyje i wszystko się psuje. Mój związek z Mario, moja relacja z Mają, całe moje życie, wszystko to co od nowa udało mi się zbudować. A co jeśli kiedyś Mario znajdzie kogoś innego ? Jak się kiedyś rozstaniemy ? Co ja wtedy zrobię ? Nie przeżyje tego. Za bardzo go kocham.
-Słyszę Twoje myśli - ścisnął mocniej moją dłoń
-Nie prawda - wysiliłam się na uśmiech
-O co chodzi ?
-Tak sobie myślę o tym wszystkim - machnęłam ręką - o nas, o Ann, o tym co bym zrobiła gdybyś kiedyś mnie zostawił i był z kimś innym
-Nigdy Cię nie zostawię i nigdy nie będę z nikim innym
-Tego nie wiem
-Zaufaj mi, wiem to
Stanął naprzeciwko mnie, dłoń, za która mnie trzymał uniósł do góry i ułożył na wysokości swojego serca, które biło w normalnym, zdrowym rytmie.
-Czujesz to ?
-Tak - szepnęłam
-Ono bije tylko i wyłącznie dla Ciebie - pocałował mnie - tylko dla Ciebie. Na zawsze
-Kocham Cię - przytuliłam się do niego
-Nigdy nie możesz wątpić w to, że Cie kocham i, że nam się uda
-Wiem - westchnęłam - przepraszam
-Nie masz za co - pocałował mnie w skroń
-Przejdziemy się jeszcze ?
-Pewnie, gdzie masz ochotę iść ?
-Gdzie nas nogi poniosą - uśmiechnęłam się
-Jesteś pewna ? Te buty są wygodne ?
-Dam radę - zapewniłam go
-Zawsze mogę Cię ponieść - szepnął mi do ucha lekko je później przygryzając
-Kusząc propozycja - zaśmiałam się
Niecałą godzinę później wróciliśmy do naszej wakacyjnej Villi i zwolniliśmy opiekunkę do domu. Maja ani razu się nie obudziła, więc może to oznaczać, że zrobi nam jakiś drobny maraton. Chociaż może prześpi całą noc. Kto wie.
-Proszę - Mario wręczył mi kieliszek białego wina
-Chcesz mnie upić ?
-To był mój plan od początku
-No trudno, jakoś to przeżyję - upiłam łyk trunku - pyszne, było w barku ?
-Tak
-Musisz zapamiętać co to za wino, mam nadzieje, że dostaniemy je w Niemczech
-Pewnie dostaniemy - usiadł obok mnie na kanapie
-Dzisiaj było bardzo przyjemnie, dziękuje
-Nie masz za co dziękować. Ja też zaliczam ten wieczór do udanych
-To dobrze - położyłam głowę na jego ramieniu
-Zmęczona ? - pocałował mnie w czoło
-Nawet nie tak bardzo
-Tutaj jest zupełnie inaczej, co ?
-Zdecydowanie - uśmiechnęłam się - lepiej się śpi, lepiej się odpoczywa, lepiej smakuje kawa
-Magiczne miejsce
-Idealne na reset
-Będę miał więcej energii na nowy sezon
-I o to chodzi - zamknęłam na chwilę oczy - nawet powietrze jest tutaj inne
-Tylko my jesteśmy tacy sami - powiedział cicho
-To prawda - wtuliłam się w niego bardziej
-Zastanawia mnie jak będą wyglądały relacje Marco i Cathy teraz
-Obawiam się, że będą trochę skomplikowane
-Trochę to zbyt lekkie określenie - zaśmiał się
-Oby tylko znowu czegoś nie wywinął Lenie
-Drugi raz nie popełni tego samego błędu
-Obyś miał racje - ziewnęłam
-Chyba idziemy spać, co ?
-Posiedźmy jeszcze trochę
-Kotek zaraz mi tu zaśniesz
-Okej, chodźmy spać - westchnęłam - ale wydawało mi się, że nie jestem zmęczona
-Bo dopóki nie opadły emocje to sama o tym nie wiedziałaś
-Jak zwykle Ty wiesz wszystko - lekko mu dogryzłam
-Za to mnie kochasz
-Nie tylko za to
Udaliśmy się do sypialni, gdzie stanęliśmy naprzeciwko siebie przy łóżku, ale żadne z nas nie wiedziało co robić. Położyłam rękę na jego klatce piersiowej, a on swoją umieścił tuż nad moja pupę i przez chwilę tylko patrzyliśmy sobie w oczy. No przy okazji wymieniając niewinne uśmiechy.
-Muszę zmyć makijaż - westchnęłam
-To ja w tym czasie się przebiorę - odsunął się ode mnie
-Widzimy się z łóżku
-Widzimy się z łóżku
Najszybciej jak tylko mogłam zmyłam makijaż w łazience, zdjęłam biżuterie, przebrałam się z piżamę i umyłam zęby. Moja sukienka leżała gdzieś na podłodze razem ze szpilkami, ale nie miałam siły jej sprzątać. Trudno. Jak przeszłam do sypialni to mój narzeczony leżał już w łóżku, a jak tylko ja się tam znalazłam to zgasił lampkę.
-Dobranoc - szepnęłam wtulając się w niego
-Dobranoc skarbie - pocałował mnie
Po cichu podeszłam do niego, nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. Mimo wszystko nie otworzył oczu, ale uśmiechnął się.
-Dziękuje, dobrze mi się tu spało
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Teraz uciekam - zachichotałam
Zadowolona przeszłam do sypialni siostry mojego ... no właśnie kogo ? Na razie tylko ojca moich dzieci. A może już zawsze tylko ? Westchnęłam biorąc do ręki telefon z szafki nocnej, ale nikt do mnie nie dzwonił ani nie pisał. Westchnęłam tylko i weszłam do garderoby. Nie było tam wielu moich rzeczy, właściwie było ich bardzo mało, ale co na to poradzę. Zgarnęłam czystą bieliznę, białą, długą sukienkę na ramiączka i szary, luźny sweter. Nigdzie się nie śpiesząc przeszłam do pomieszczenia obok czyli łazienki. Wzięłam chłodny prysznic, a potem
szybko się wytarłam i ubrałam. Włosy rozpuściłam z koczka, bo nie chciało mi się ich myć i zabrałam się za makijaż. No dobra pomalowanie rzęs tuszem to nie makijaż. A przynajmniej nie pełny. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ciuchy, ale czegoś mi brakowało, więc już w sypialni założyłam do tego czarny kapelusz i zwyczajne sandałki w tym samym kolorze. Idealnie. Jak na grubą, ciężarną. Kilka minut później zeszłam do kuchni, a tam przy blacie stał już blondyn.
-Myślałam, że postanowiłeś jeszcze się przespać
-Tak, ale potem sobie przypomniałem, że muszę Ci zrobić śniadanie
-Wcale nie musisz
-Masz racje - odwrócił się w moją stronę - chce
-Co dobrego robisz ? - uśmiechnęłam się
-Owsianka z owocami ?
-Brzmi super
-Wolisz sok pomarańczowy czy herbatę ?
-Sok, ale tylko pod warunkiem, że jest świeżo wyciskany
-Człowiek tu z dobroci serca przygotowuje śniadanie, a ta ma jeszcze jakieś warunki
-Zachcianki jak już - zaśmiałam się
-Pewnie
-Odzywała się do Ciebie Alex ?
-Tak, mówiła, że świetnie się bawią, odpoczywają i ogólnie jest super
-To świetnie
-Do Ciebie nie dzwoniła ?
-Dzwoniła, ale jakoś się nie zgadałyśmy
-Umów się z nią na konkretną godzinę to pogadacie
-Zrobię tak, jak będę miała ochotę na pogawędkę
-A teraz nie masz ?
-Mam - przewróciłam oczami - zresztą nie ważne, co będę Ci mówiła
-Możesz mi wszystko powiedzieć
-Wiem
-Proszę - postawił przede mną miskę z owsianką i szklankę z sokiem
-Dziękuje, Ty nie jesz ?
-Zjem później
-Jak chcesz
-Wybierasz się w jakieś konkretne miejsce ?
-Jeszcze nie wiem, a co ?
-Pytam z ciekawości
-Co z Waszymi treningami ?
-Mario ma urlop, a ja jeszcze mam przymusową przerwę
-Przykro mi z powodu Mistrzostw
-Było minęło, nie ma sensu do tego wracać
-Marco, bo wcześniej Ci nie mówiłam
-Czego ?
-To będzie chłopiec i dziewczynka
-Już wiesz ? - jego twarz rozjaśniła się jak lampki na choince
-Tak, dowiedziałam się jakiś czas temu
-To cudownie - przytulił mnie wtulając twarz w moje rozpuszczone włosy - naprawdę świetnie
-Przepraszam, że nie powiedziałam Ci wcześniej, jakoś wyleciało mi z głowy
-Nie ważne, już nie ważne - przejechał dłonią po całej długości moich pleców, a ja poczułam przyjemny dreszczyk
-Potem dam Ci zdjęcie usg albo sam możesz sobie wziąć. Jest w szufladzie szafki nocnej
-Zajrzę
-Pozwolisz, że dokończę śniadanie ?
-Jasne - puścił mnie
Dokończyłam jeść śniadanie, wzięłam torebkę, klucze i wyszłam z domu swojego byłego faceta. Szłam powoli w stronę centrum, a słońce i przyjemny wiaterek powodowały uśmiech na mojej twarzy. Szkoda, że to już ostatnie podrygi lata. Za miesiąc o tej porze pewnie będzie już dużo chłodniej. Jest to odrobinkę przykre. Przechodząc obok jednej z knajpek postanowiłam tam zajrzeć. Nie było kolejki, więc od razu podeszłam do kasy.
-Dzień dobry, co dla pani ?
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się - dla mnie shake truskawkowy
-Oczywiście, coś jeszcze ?
-Nie dziękuje
-To będzie 4,50 euro
Wyjęłam z portfela pieniądze, wręczyłam chłopakowi, a chwilę później miałam już swój napój w ręku. Podziękowałam jeszcze raz i wyszłam na świeże powietrze. Już miałam wziąć łyka, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Czyżby Marco zaczął się już martwić ?
-Halo ?
-Cześć kochanie
-Cześć mamo - wysiliłam się na radosny ton - co słychać ?
-U nas wszystko w porządku. Lepiej powiedz co u Ciebie
-Jest dobrze, nawet bardzo dobrze
-A jak się czujesz ?
-Na razie czuje się świetnie, chociaż jestem gruba
-Na pewno nie jesteś gruba - zaśmiała się
Chryste, co wstąpiło w moją mamę ? Jeszcze niedawno nasza rozmowa skończyła się kłótnią.
-Mówisz tak, bo mnie nie widzisz
-Chyba pora to zmienić, nie uważasz ?
-Chcesz przyjechać do Dortmundu ?
-Tak
-Wow - wydusiłam
-Powiedziałaś już Marco ?
-Sam się dowiedział. Przez przypadek
-I jak zareagował ?
-Cieszy się, no i zerwał ze swoją dziewczyną
-Znowu jesteście razem ?
-Nie ! Znaczy on by chciał, ale ja nie wiem czy dalej mogę mu ufać. Kocham go, ale jednak mnie zostawił dla innej i jakoś tak nie mogę się przekonać
-Pytam, bo widziałam Wasze zdjęcia w gazecie. Mieszkasz z nim ?
-W gazecie ?
-Tak - westchnęła
-Cholera - jęknęłam - jestem u niego chwilowo, bo się uparł. Byłam w szpitalu, bo trochę się zestresowałam i on mi pomógł, a teraz się mną opiekuje. To wszystko
-Jeszcze Wam się uda. Zobaczysz
-Mam nadzieje - uśmiechnęłam się sama do siebie - to kiedy chcesz przyjechać ?
-Mogę być jutro, co Ty na to ?
-Pewnie, wpadaj jutro
-W takim razie do zobaczenia
-Pa mamo - rozłączyłam się
Jak tylko wrzuciłam telefon do torebki to skierowałam swoje kroki do najbliższego kiosku. Zerknęłam na okładki wyłożone na półce i na trzech rozpoznałam siebie. Cholera. Wzięłam po egzemplarzu każdej, zapłaciłam i nie zwracając uwagi na panią, która wołała na mnie, żeby dać mi resztę szłam w stronę domu. To, że jestem na okładkach razem z Marco nie zrobiło na mnie wrażenie, w końcu nie pierwszy i nie ostatni raz, ale rozmowa z mamą ... Weszłam do domu nie zdając sobie sprawy, że trzasnęłam drzwiami, usiadłam na wygodnym fotelu, a łzy spłynęły po moich policzkach. Łzy ulgi, radości, szczęścia ? Wszystkiego na raz ? Cholera w ciąży jestem taką ciepła kluchą.
-Lena to Ty ? - usłyszałam
-Tak, ja
-Hej ... co się stało ? - uklęknął przede mną - czemu płaczesz Lena ?
-Ja ... ja ...
-Już spokojnie - objął mnie - nie płacz proszę. Czy ktoś Ci coś zrobił ? Powiedział ?
-Nie - chlipnęłam - nie ... nie o to ... chodzi
-Powiedz mi co się stało. Martwię się o Ciebie
-Moja mama ... dzwoniła ... do mnie
-I to wszystko ?
-Poczekaj - wzięłam głęboki oddech - zaraz Ci opowiem, tylko muszę się uspokoić
-Pójdę po wodę, a Ty idź do salonu może, co ?
-Yhmm
Trochę się uspokoiłam i przeszłam do salonu, gdzie znowu zajęłam fotel. Tym razem nieco wygodniejszy. Mój humor znowu się zmienił. Szybko. Jak w kalejdoskopie. A podobno ciąża to taki cudowny czas w życiu kobiety.
-Proszę - blondyn wręczył mi szklankę
-Dzięki - już chyba po raz milionowy dzisiaj
-To co, powiesz mi ?
-Od początku ?
-Tak będzie najlepiej
-Na samym początku ciąży jak się rozstaliśmy to pojechałam do rodziców. Liczyłam na jakieś wsparcie i w ogóle, ale oczywiście się pokłóciliśmy. Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Dość szybko wróciłam do Dortmundu i w sumie od tego czasu prawie nie gadałam z rodzicami. Jezu co ja gadam - zaśmiałam się ironicznie - ja z nimi nie gadałam. Po prostu. No i dzisiaj zadzwoniła do mnie mama, odmieniona, radosna, pytała co u mnie, jak się czuje i w dodatku jutro przyjeżdża do Dortmundu. Chyba zaczyna się wszystko układać. Jak puzzle. Normalnie nie płakałabym z tego powodu, ale te hormony. Masakra
-Zmienność humorów bywa ... zabawna - puścił mi oczko
-Taak - mruknęłam - z pewnością
-Jak było na spacerze ?
-W porządku
-Jakieś newsy przyniosłaś ?
-Tak. Trzy okładki z nami w roli głównej, chcesz zobaczyć ?
-Chyba żartujesz
-Nie - wygrzebałam z torebki gazety i mu podałam - jeszcze ich sama nie widziałam
-Zabije ich - warknął
-Daj spokój, to ich praca
-Moim kosztem może być, ale nie Twoim. Waszym
-Obrazili mnie w jakikolwiek sposób ?
-Nie, raczej nie - podrapał się po brodzie
-No właśnie, więc odpuść
-Jesteś strasznie uparta
-Wiem
-Na obiad zapiekanka warzywna, może być ?
-Pewnie, ja się dostosuje
-To super - uśmiechnął się - muszę tylko skoczyć po zakupy
-Ja mogłam zrobić zakupy
-Nie będziesz dźwigała - przewrócił oczami - dasz sobie radę sama czy chcesz jechać ze mną ?
-Dam sobie radę - wstałam z kanapy - będę cały czas na górze, więc możesz zamknąć drzwi
[Alex]
-Nie, nie nie ! Nie możemy jej zostawić samej !-Nie zostawiamy jej samej - położył mi dłoń na ramieniu - zostanie z nią opiekunka
-Wiem, ale chyba nie po to zabraliśmy ją ze sobą, żeby teraz ją zostawić
-Na dwie godziny w dodatku jak będzie już spała !
-A co jak się obudzi ?
-Alex na litość boską - zaśmiał się - masz godzinę, żeby się ogarnąć, a ja w tym czasie położę Maje spać
-Rozumiem, że nie mam nic do powiedzenia ?
-Absolutnie nie. Do łazienki - klepnął mnie w tyłek - i to już !
-Rządzi się pan panie Gotze - puściłam mu oczko idąc w stronę naszej sypialni
Zamknęłam za sobą drzwi, oparłam się o nie i musiałam wziąć głęboki oddech. Mario zawsze coś wymyśli. No zawsze. Romantycznej kolacji mu się zachciało. Jakbyśmy w Dortmundzie nie mogli iść. Ugh. Weszłam do garderoby, wzięłam z półki czarną, koronkową bieliznę, a potem szybko udałam się do łazienki. Wzięłam w miarę szybki prysznic, wytarłam się i założyłam bieliznę. Sięgnęłam po hotelową suszarkę i zaczęłam suszyć już przy długie trochę blond włosy. Kilkanaście minut później jak były już mięciutkie i puszyste to podkręciłam je lokówką, a potem spryskałam lakierem do włosów. Kompletnie nie wiedziałam jak mam się umalować, a tym bardziej ubrać, ale w końcu stwierdziłam, że klasyczny makijaż będzie najlepsze. O dziwo kreski zrobione czarnym eyelinerem wyszły mi perfekcyjne. Brawo Ja. Spryskałam się jeszcze perfumami i wyszłam z pomieszczenia. Mario wiedział na łóżku, więc jak tylko pojawiłam się niedaleko niego to podniósł na mnie swój wzrok. Tak Panie Gotze ... jestem w samej, seksownej bieliźnie.
-Kochanie
-Tak ?
-Przemyślałem to, możemy zostać tutaj
-O nie - uśmiechnęłam się tajemniczo - mam ogromną ochotę na kolacje
-Czyżby ?
-Oczywiście
-Dobrze, w takim razie pójdziemy na kolacje
-Maja już śpi ?
-Tak, zasnęła wyjątkowo szybko
-Tylko tak tutaj zasypia
-Szkoda, że tutaj, a nie w Dortmundzie
-Wielka szkoda - weszłam do garderoby - nie wiem w co mam się ubrać
-Jak zwykle - zaśmiał się - idę pod prysznic
-Tylko szybko
Zdjęłam z wieszaka czarną zwiewną sukienkę na ramiączka, która po bokach była nieco dłuższa, a na wysokości talii również z boku miała małe wycięcia. Do tego dobrałam czarne szpilki z zapięciem na kostce, złoty wisiorek oraz bransoletkę i czarną kopertówkę. Obowiązkowo musiałam strzelić selfie w lustrze, które od razu wylądowało na moim Instagramie. A niech wszyscy wiedzą, że mam randkę z narzeczonym i mi zazdroszczą.
-Jestem gotowy
-I rozumiem, że idziesz tylko w tych bokserkach
-Pewnie, a co myślałaś, że się ubiorę ? - posłał mi swój czarujący uśmiech
-Miałam taką nadzieje
-Wyglądasz obłędnie - objął mnie w talii i sprawnym ruchem przyciągnął do siebie, a następnie pocałował namiętnie
-Dziękuje - lekko się zarumieniłam - za ile będzie niania ?
-Powinna być lada moment
-Świetnie - poprawiłam mu krawat - wszystkie kobiety będą mi zazdrościły takiego faceta
-Bzdura - pocałował mnie w czoło
Kilkadziesiąt minut później siedzieliśmy już przy stoliku w bardzo ładnej, klimatycznej restauracji sushi. Na początku zamówiliśmy wino, a dopiero później zabraliśmy się za wybieranie zestawów.
-Tak się zastanawiałam - zaczęłam - co się dzieje u Marco i Leny
-Skoro jesteś ciekawa to trzeba było zadzwonić
-Zadzwonię jutro
-Kilka godzin z głowy - zażartował
-Przestań - oburzyłam się - to nie jest śmieszne
-To dlaczego się uśmiechasz ?
-Mogę to się uśmiecham - schowałam twarz za kartą dań lub jak to woli menu
-Lubię tą naszą sielankę
-Ja też, szkoda, że niedługo się kończy
-Nie kończy, tylko trochę komplikuję
-Tak, masz racje
-Nie wierzę, że przyszliśmy tu na sushi - zaśmiał się - które możemy zjeść sobie w domu
-Przeszkadza Ci, że mam ochotę na sushi ?
-Nie kochanie, tylko trochę mnie to bawi
-Możemy wstać i iść gdzieś indziej
-Tu jest idealnie - pocałował mnie w dłoń - nie denerwuj się
-Zresztą czytałam, że ta restauracja jest bardzo dobra
-Wiem wiem
Chwilkę później złożyliśmy zamówienie i czekając na nie cały czas luźno rozmawialiśmy, bądź się śmialiśmy. Powoli popijałam wino ze swojego kieliszka nie zwracając na nic uwagi. Byłam tylko ja i Marco. Zresztą jak zawsze, kiedy jesteśmy na randce.
-Facet, który siedzi po Twojej prawej stronie przed chwilą zrobił nam zdjęcie
-Czyli media już się dowiedzą, gdzie zniknęliśmy
-Najwyraźniej
-Trudno, jakoś to przeżyje
-Mam nadzieje, że chociaż nasz ślub zostanie od początku do końca w tajemnicy
-Kochanie sam w to nie wierzysz
-Chciałbym w to wierzyć
-Ja też - uśmiechnęłam się blado
-Wiesz co ?
-Hmm ?
-Cały czas myślę o Rogerze
-Poważnie ?
-Zastanawia mnie czego on od Ciebie chce, już dla niego nie pracujesz
-Może potrzebuje jakiejś jednorazowej pomocy
-Jednorazowej - prychnął - wątpię
-Niedługo się wyjaśni - próbowałam jakoś rozluźnić atmosferę - nie rozmawiajmy o tym
Widziałam, że piłkarz chciał coś powiedzieć, ale przerwało mu pojawienie się kelnera z naszym zamówieniem. Posłałam młodemu chłopakowi uśmiech w ramach podziękować i jak tylko się oddalił to sięgnęłam po pałeczki. Sushi wyglądało pysznie i aż ślinka mi leciała jak na nie patrzyłam.
-Smacznego skarbie - uśmiechnął się
-Smacznego
-I jak ?
-Dobre, a Twoje ?
-Normalne
-Ignorant - żartobliwie przewróciłam oczami
-Dasz mi spróbować ?
-Tylko pod warunkiem, że Ty dasz mi trochę swojego
-Masz to jak w banku
Na chwilę wymieniliśmy się talerzami, żeby spróbować nawzajem swoich dań, ale jednak się okazało, że nasze gusta wygrały. Oddałam szatynowi z powrotem jego talerz, a on zachichotał na widok mojej winy.
-Moje jest lepsze - mruknęłam
-I całe szczęście ! Jestem na tyle głodny, że szkoda by mi było oddawać Ci moją kolacje
-Jasne - puściłam mu oczko - i tak byś mi oddał
-Tak, bo bardzo Cię kocham
-Ja też Cię kocham - uśmiechnęłam się szeroko
-Może pobierzmy się wcześniej ?
-Jak to wcześniej ?
-Sami. Tutaj albo w Dortmundzie. W tajemnicy
-Nie
-Dlaczego nie ?
-Bo nie chcesz tego ze względu na nas, tylko przez Rogera
-I co z tego ?
-To tak nie działa Mario - westchnęłam
-Przecież tak czy siak chce, żebyś została moją żoną
-Chce nią zostać za dwa lata, we Francji
-W porządku
-Musimy psuć ten wspaniały wieczór rozmową o nim ?
-Nie, koniec rozmów o Twoim byłym szefie
-Tak lepiej - puściłam mu oczko
-Masz ochotę na jeszcze ?
-Nie nie, strasznie się już najadłam
-A może chcesz jeszcze trochę wina ?
-Wina też wystarczy
-No to idziemy
Uregulowaliśmy rachunek, wyszliśmy z budynku trzymając się za ręce i szliśmy w nieznanym dla nas obojga kierunku. Co jakiś czas zerkałam w kierunku mojego narzeczonego, ale się nie odezwałam. Nie wiem czemu. Po prostu. Nie przeszkadza mi "nasza" cisza. Moje myśli nagle zaczęły biec w dziwnym kierunku, a mianowicie w kierunku Ann. Życie jest takie nieprzewidywalne. Czasem mam wrażenie, że ona wciąż tu jest, ale w pozytywnym znaczeniu. A z drugiej strony miewam czasem takie koszmary, że nagle okazuje się, że ona żyje i wszystko się psuje. Mój związek z Mario, moja relacja z Mają, całe moje życie, wszystko to co od nowa udało mi się zbudować. A co jeśli kiedyś Mario znajdzie kogoś innego ? Jak się kiedyś rozstaniemy ? Co ja wtedy zrobię ? Nie przeżyje tego. Za bardzo go kocham.
-Słyszę Twoje myśli - ścisnął mocniej moją dłoń
-Nie prawda - wysiliłam się na uśmiech
-O co chodzi ?
-Tak sobie myślę o tym wszystkim - machnęłam ręką - o nas, o Ann, o tym co bym zrobiła gdybyś kiedyś mnie zostawił i był z kimś innym
-Nigdy Cię nie zostawię i nigdy nie będę z nikim innym
-Tego nie wiem
-Zaufaj mi, wiem to
Stanął naprzeciwko mnie, dłoń, za która mnie trzymał uniósł do góry i ułożył na wysokości swojego serca, które biło w normalnym, zdrowym rytmie.
-Czujesz to ?
-Tak - szepnęłam
-Ono bije tylko i wyłącznie dla Ciebie - pocałował mnie - tylko dla Ciebie. Na zawsze
-Kocham Cię - przytuliłam się do niego
-Nigdy nie możesz wątpić w to, że Cie kocham i, że nam się uda
-Wiem - westchnęłam - przepraszam
-Nie masz za co - pocałował mnie w skroń
-Przejdziemy się jeszcze ?
-Pewnie, gdzie masz ochotę iść ?
-Gdzie nas nogi poniosą - uśmiechnęłam się
-Jesteś pewna ? Te buty są wygodne ?
-Dam radę - zapewniłam go
-Zawsze mogę Cię ponieść - szepnął mi do ucha lekko je później przygryzając
-Kusząc propozycja - zaśmiałam się
Niecałą godzinę później wróciliśmy do naszej wakacyjnej Villi i zwolniliśmy opiekunkę do domu. Maja ani razu się nie obudziła, więc może to oznaczać, że zrobi nam jakiś drobny maraton. Chociaż może prześpi całą noc. Kto wie.
-Proszę - Mario wręczył mi kieliszek białego wina
-Chcesz mnie upić ?
-To był mój plan od początku
-No trudno, jakoś to przeżyję - upiłam łyk trunku - pyszne, było w barku ?
-Tak
-Musisz zapamiętać co to za wino, mam nadzieje, że dostaniemy je w Niemczech
-Pewnie dostaniemy - usiadł obok mnie na kanapie
-Dzisiaj było bardzo przyjemnie, dziękuje
-Nie masz za co dziękować. Ja też zaliczam ten wieczór do udanych
-To dobrze - położyłam głowę na jego ramieniu
-Zmęczona ? - pocałował mnie w czoło
-Nawet nie tak bardzo
-Tutaj jest zupełnie inaczej, co ?
-Zdecydowanie - uśmiechnęłam się - lepiej się śpi, lepiej się odpoczywa, lepiej smakuje kawa
-Magiczne miejsce
-Idealne na reset
-Będę miał więcej energii na nowy sezon
-I o to chodzi - zamknęłam na chwilę oczy - nawet powietrze jest tutaj inne
-Tylko my jesteśmy tacy sami - powiedział cicho
-To prawda - wtuliłam się w niego bardziej
-Zastanawia mnie jak będą wyglądały relacje Marco i Cathy teraz
-Obawiam się, że będą trochę skomplikowane
-Trochę to zbyt lekkie określenie - zaśmiał się
-Oby tylko znowu czegoś nie wywinął Lenie
-Drugi raz nie popełni tego samego błędu
-Obyś miał racje - ziewnęłam
-Chyba idziemy spać, co ?
-Posiedźmy jeszcze trochę
-Kotek zaraz mi tu zaśniesz
-Okej, chodźmy spać - westchnęłam - ale wydawało mi się, że nie jestem zmęczona
-Bo dopóki nie opadły emocje to sama o tym nie wiedziałaś
-Jak zwykle Ty wiesz wszystko - lekko mu dogryzłam
-Za to mnie kochasz
-Nie tylko za to
Udaliśmy się do sypialni, gdzie stanęliśmy naprzeciwko siebie przy łóżku, ale żadne z nas nie wiedziało co robić. Położyłam rękę na jego klatce piersiowej, a on swoją umieścił tuż nad moja pupę i przez chwilę tylko patrzyliśmy sobie w oczy. No przy okazji wymieniając niewinne uśmiechy.
-Muszę zmyć makijaż - westchnęłam
-To ja w tym czasie się przebiorę - odsunął się ode mnie
-Widzimy się z łóżku
-Widzimy się z łóżku
Najszybciej jak tylko mogłam zmyłam makijaż w łazience, zdjęłam biżuterie, przebrałam się z piżamę i umyłam zęby. Moja sukienka leżała gdzieś na podłodze razem ze szpilkami, ale nie miałam siły jej sprzątać. Trudno. Jak przeszłam do sypialni to mój narzeczony leżał już w łóżku, a jak tylko ja się tam znalazłam to zgasił lampkę.
-Dobranoc - szepnęłam wtulając się w niego
-Dobranoc skarbie - pocałował mnie
*****
Chciałabym napisać coś fajnego, miłego albo chociaż zabawnego, ale jest 1:42 w nocy, więc idę spać XD
Dobranoc i do następnego <3
Ps. A może na następny nie trzeba będzie długo czekać ? ^^
Mam nadzieje że na następny nie trzeba długo czekać ;) świetny z resztą jak zawsze. Takie zaskoczenie -wchodzę na bloga myśląc ze pewnie jeszcze nic nie ma a tu rozdział :D
OdpowiedzUsuńJest następny rozdział. Jupi :D. Rozdział jak zwykle fantastyczny. Zazdroszczę Ci weny, lecz zdaję sobie sprawę, że czasami z tą weną są też kłopoty. Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny rozdział(oby był szybko)
OdpowiedzUsuńP.S. Prowadzisz aktualnie jakieś inne blogi? Podałabyś linki?
właśnie wczoraj skończyłam jednego :) http://sara-i-marco.blogspot.com/ a na inne moje blogi masz przekierowanie :)
UsuńJak zawsze wspaniały. Powoli lekkie ocieplenie na lini Marco - Lena. Mam nadzieję że kimo wszystko będą ze sobą. Alex i Mario ahhh piękna zakochana para. Super randka i spacerek. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuń