czwartek, 30 czerwca 2016

Rozdział 62.


[Alex]
Leżałam w jakiejś niewygodnej pozycji, może do góry nogami. Trudno stwierdzić, kiedy ból rozprzestrzenia się po całym ciele i tamuje racjonalne myślenie. W ustach czułam metaliczny
smak krwi, głowa mi pulsowała, a do tego każdy oddech sprawiał ból. To nawet nie był oddech, to było jak łapanie ostatnich haustów powietrza. Powoli otworzyłam ociężałe powieki i chciałam rozejrzeć się dookoła, ale nie byłam w stanie się ruszyć. Spojrzałam dosłownie kilka centymetrów, a może nawet milimetrów w bok i zobaczyłam rozbite szkło pomieszane z krwią. Moją krwią. Chciałam zawołać o pomoc, ale głos ugrzęzł mi w gardle. Każdy, nawet najmniejszy ruch palcem powodował silny ból. Łzy napłynęły mi do oczu i modliłam się, żeby ktoś mi pomógł. Byłam taka senna, taka zmęczona i pozbawiona sił. Chciałam pójść spać i obudzić się, dopiero po wszystkim. Już prawie przymknęłam powieki, ale nagle do moich uszu dotarł nieznośny, głośny dźwięk nadjeżdżającej karetki. Potem słyszałam całe mnóstwo zamieszania, ale nie mogłam się na nim zbyt skoncentrować.
-Halo ! Proszę pani ! Słyszysz mnie ?! Zaraz Cię stąd wyciągniemy ! Proszę się nie ruszać ! - jakiś mężczyzna mówił do mnie, ale moje powieki były tak ociężałe, że same się zamykały - nie zasypiaj ! Nie możesz zasnąć ! Słyszysz mnie ?! Zaraz Cię wyciągniemy ! Nie zasypiaj ! Cholera !
Nie chciałam zamykać oczu i zasypiać, ale to było silniejsze ode mnie. Uciekłam w krainę ciemności, gdzie mogłam spokojnie odetchnąć od bólu. Chciałam, tak bardzo chciałam się ocknąć i powiedzieć temu mężczyźnie, żeby mi pomógł, ale nie mogłam. Miałam wrażenie, że słyszę jakieś głosy, ale były one bardzo przyćmione i nie mogłam nic zrozumieć. Byłam jakby zamknięta w szklanej bańce, która odcinała ode mnie świat zewnętrzny. Moja świadomość zaczęła wracać po bliżej nieokreślonym czasie. Czułam, że szybko się poruszamy, ale nie mogłam nic powiedzieć, ani otworzyć oczu. 
-Młoda kobieta, około 23 lat, po wypadku komunikacyjnym. Obrażenia głowy oraz klatki piersiowej, możliwe uszkodzenia kręgosłupa. Przez chwilę była przytomna, ale nie świadoma, po czym straciła przytomność. Przez całą drogę jej nie odzyskała 
-CT, rentgen, krew na cito ... - ciemność kolejny raz mnie pochłonęła zanim lekarski żargon się skończył

[Mario]
Po treningu zwlekliśmy się do szatni i wszyscy jak jeden mąż usiedliśmy na ławeczce, każdy przy swojej szafce. Wziąłem do ręki butelkę wody, odkręciłem ją i upiłem łyk. 
-Klopp dzisiaj zaszalał - zaśmiał się Mats
-To prawda - przytaknąłem 
-Dobrze, że to już koniec na dziś - westchnął Marco
-Ej Reus, kiedy Lena rodzi ?
-Termin ma na koniec stycznia 
-Fajnie, jak idą przygotowania ?
-Nijak - wzruszył ramionami - jak na razie mamy inne problemy
-Jedziesz dzisiaj do Alex ? - spytał Lewy, a ja zaciekawiony na niego spojrzałem
-Pewnie, od razu po treningu - prawie niezauważalnie na mnie spojrzał 
Westchnąłem ciężko i sięgnąłem do torby, z której wyjąłem telefon. Miałam kilka nieodebranych połączeń od niezapisanego numeru, ale nie miałem siły oddzwaniać. Zrobię to w drodze do domu.
-Skoczę pod prysznic - wstałem z miejsca i zgarnąłem ręcznik - chcę jak najszybciej być w domu 
-Idę z Tobą Gotze - Robert poklepał mnie po ramieniu
Szybko się wykąpałem, założyłem czyste ciuchy i wróciłem do szatni. 
-Alex wraca do Dortmundu. Chociaż sądząc po godzinie, o której napisała do Marco to już jest na miejscu - nasz wspólny przyjaciel szepnął mi do ucha - zawalcz o nią stary !
-Cholera dzwonił do mnie jakiś dziwny numer
-Do mnie też - odwróciłem się - to ten sam ?
-Pokaż swój telefon ! - blondyn porównał numery na obu telefonach po czym na mnie spojrzał - to ten sam. Ciekawe o co chodzi. Zaraz zadzwonię i się dowiem
-Daj mi znać, ok ? Chcę już jechać do domu
-Odezwę się. Cześć 
-Na razie ! - rzuciłem jeszcze do wszystkich, a następnie wyszedłem
Kilka minut później dotarłem do swojego czarnego auta. Wrzuciłem torbę treningową do bagażnika, zająłem miejsce kierowcy i odjechałem. Zdążyłem dojechać do najbliższego skrzyżowania, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na wyświetlacz, który pokazywał, że dzwoni farbowany blondyn. Odebrałem szybko i włączyłem na głośnomówiący. 
-No hej, udało Ci się dowiedzieć kto dzwonił ?
-Chodzi o Alex. Miała wypadek, jest w szpitalu - powiedział drżącym głosem 
-Którym ? - przełknąłem ciężko ślinę 
-Miejskim, zaraz tam jadę
-Będę pierwszy. Spotkamy się na miejscu - nie dałem mu dojść do słowa, tylko się rozłączyłem
Nie zwracając uwagi na czerwone światło ruszyłem z piskiem opon w stronę szpitala. Łamałem wszystkie możliwe przepisy i gdyby zatrzymała mnie policja to pewnie straciłbym prawo jazdy, ale to nie było teraz istotne. Najważniejsza była ona i jej życie. Muszę mieć pewność, że nic jej nie jest. Na miejsce dotarłam niecałe dwadzieścia minut po rozmowie z bratem mojej byłej narzeczonej. Do recepcji wpadłem prawie jak burza taranując po drodze kilka pielęgniarek. 
-Wie pani co z Alex Reus ?!
-Chwila moment - warknęła - kim pan jest ?
-Narzeczonym
-Nazwisko ?
-Alex Reus
-Leży na OIOM-ie. Tam znajdzie pan lekarza, który udzieli panu wszystkich informacji 
-Gdzie to jest ?
-4 piętro
-Dziękuje ! 
Nie czekając na windę, wbiegłem po schodach na odpowiednie piętro. Znalazłem drzwi prowadzące na oddział intensywnej opieki medycznej. 
-Przepraszam, gdzie znajdę lekarza ?
-Korytarzem w lewo, drugie drzwi po prawej stronie. Doktor Kepner 
-Bardzo pani dziękuje 
Poszedłem we wskazanym kierunku, zapukałem do drzwi i wszedłem od razu jak tylko usłyszałem "proszę".
-Dzień dobry. Mario Gotze, jestem narzeczonym Alex Reus
-Ach tak. Dziewczyna z wypadku
-Dokładnie - westchnąłem
-Zapraszam - wstał i wyciągnął w moim kierunku dłoń - Robin Kepner 
-Mario Gotze - powtórzyłem 
-Proszę siadać
-Co z nią ?
-Sytuacja jest poważna - westchnął zaglądając w różne dokumenty - wiele obrażeń jest konsekwencją innych obrażeń
-Proszę powiedzieć wszystko. Chcę wiedzieć
-Ma poważne obrażenia klatki piersiowej. Złamany mostek przyczynił się do złamanych żeber przez co pana narzeczona miała problem z oddychaniem, a do tego doszło stłuczenie żeber, które nie były chronione ani przez mostek, ani przez żebra. Oprócz obrażeń klatki piersiowej doznała również obrażeń głowy. Niegroźny uraz czaszki oraz wstrząśnienie mózgu, które wciąż kontrolujemy. Oprócz tego miała krwotok wewnętrzny, który udało nam się powstrzymać podczas operacji. Z mniej poważnych ma zwichniętą kostkę, którą nastawiliśmy i ma również siniaki na całym ciele. Na razie jest w śpiączce, leży na oddziale intensywnej opieki medycznej, jest zaintubowana i dostaje silne leki przeciwbólowe
-Kiedy się obudzi ?
-Niestety trudno jest mi to określić
-Będzie w pełni sprawna ?
-Ruchowo tak, a umysłowo dowiemy się dopiero jak się wybudzi. Obrażenia głowy nie były groźne, ale nigdy nie wiemy jakie zmiany w mózgu mogły nastąpić 
-Przeżyje, prawda ? - potarłem dłonią kark 
-Robimy wszystko co w naszej mocy. Proszę być dobrej myśli panie Gotze 
-Czy mógłbym do niej wejść ?
-Odwiedziny na OIOM-ie są zabronione. Przykro mi
 -Błagam pana. Tylko na chwilę. Muszę ją zobaczyć
-Pięć minut ! Nie więcej - pogroził mi palcem - i proszę założyć odzież ochronną
-Oczywiście - uśmiechnąłem się delikatnie - dziękuje
 -Proszę jej nie męczyć
Wyszedłem z gabinetu lekarskiego i z powrotem ruszyłem na oddział intensywnej opieki medycznej. Ubrałem odpowiednią odzież ochronną, wziąłem głęboki oddech i wszedłem. Od razu zauważyłem piękną blondynkę. Blada, zatopiona w szpitalnej pościeli z zabandażowaną głową, rurką w ustach i kroplówką wyglądała tak straszne. Nigdy nie chciałem jej widzieć w takim stanie. Czułem się tak bezradnie nie mogąc nic zrobić. Usiadłem na niezbyt wygodnym krzesełku i najdelikatniej jak tylko mogłem sięgnąłem po jej dłoń, w którą wpięty był wenflon. 
-Tak mi przykro skarbie. To przeze mnie tu jesteś. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Zrobię dla Ciebie wszystko, tylko walcz Alex. Musisz walczyć. Dla siebie, dla mnie, dla Mai, dla Marco, dla Leny, dla swoich rodziców. Musisz walczyć, słyszysz ? Jesteś fighterką i wiem, że dasz radę. Będę przy Tobie zawsze. Obiecuję. 
-Musi pan już iść. Przykro mi 
-Oczywiście. Już wychodzę - pocałowałem swoją ukochaną w dłoń i wstałem, a potem opuściłem pomieszczenie
Przed drzwiami stał już mój przyjaciel, a także jego dziewczyna. Zważając na fakt, iż dziewczyna była cała zapłakana stwierdziłem, że rozmawiali już z lekarzem.
-I jak ?
-Wygląda strasznie. Widzieć ją taką i być totalnie bezsilnym to najgorsze uczucie jakiego mogłem doznać 
-Lekarz powiedział, że Twoja wizyta jej wystarczy, ale ktoś powinien tu z nią zostać
-Ja zostanę
-A co z Mają ?
-Cholera - zakląłem - zapomniałem o własnym dziecku 
-Twoja mama cały czas  z nią jest. Rozmawiałam z nią, nie masz się czym martwić
-Powiedziałaś jej o wypadku ?
-Tak, bardzo się zmartwiła
-Domyślam się - usiadłem na krzesełku - zadzwonię do niej, żeby wzięła małą do siebie i będę mógł zostać
-Ja też mogę zostać
-Wykluczone - mruknął Marco - odwiozę Lenę do domu i wrócę do Ciebie Mario. W razie czego się zmienimy 
-Świetny pomysł - przymknąłem na chwile oczy - to jest takie porąbane
-Może przeniesiemy ją do prywatnej kliniki
-Lekarz powiedział, że transport w jej stanie nie jest wskazany, a klinika też może niewiele pomóc 
-Zaczekajmy kilka dni. Jeśli jej stan się nie polepszy to zastosujemy inne środki. Nie ma sensu jej teraz męczyć- zaproponowałem
-Mario ma racje - ciężarna dziewczyna usiadła obok mnie i położyła głowę na moim ramieniu - jak się trzymasz ?
-Beznadziejnie, a Ty ?
-Tak samo
-Możemy stworzyć grupę wsparcia - zażartowałem
-Przynajmniej będziemy mieli się czymś zająć
-Mario przyniosę Ci kawę. Kochanie woda ?
-Tak, poproszę

~A Few Days Later~
-Jej stan nieco się ustabilizował, więc przeniesiemy ją na normalną salę. Ze względu na to, że wciąż pozostaje w śpiączce musi zostać zaintubowana. Proszę być dobrej myśli, jej stan, z każdym dniem będzie coraz lepszy
-Dziękuje doktorze
-Gdyby coś się działo to wie pan, gdzie mnie znaleźć 
-Oczywiście
-Ach jeszcze jedno - odwrócił się do mnie - proszę do niej mówić
-Czy ona mnie słyszy ?
-Tego nie wiem, ale warto próbować
-W porządku 
Rozstałem się z lekarzem, podszedłem do drzwi prowadzących na sale, na której leży moja była
narzeczona, wziąłem głęboki oddech i wszedłem do środka. W całym pomieszczeniu stało kilka łóżek, ale tylko jedna osoba była tu najpiękniejsza. Drobne siniaki i zadrapania dobrze się goiły, ale bandaż z głowy i klatki piersiowej został. Nie była już taka blada jak na początku, ale wciąż wydawała się taka krucha i biedna. Oddałbym wszystko, żeby to się nie stało, a ona tutaj nie
leżała.
 -Cześć skarbie - usiadłem przy jej łóżku - ślicznie dziś wyglądasz.Maja wciąż mówi, tylko o Tobie, jak tylko się obudzisz to ją tu przyprowadzę. Na pewno bardzo się za nią stęskniłaś. Przepraszam za to co powiedziałem, nie miałem racji. Może nie jesteś biologiczną mamą Mai, ale wychowujesz ją, a to się liczy. Ona traktuje Cię jak mamę. Oboje Cię kochamy i czekamy na Ciebie. Musisz się obudzić
-Mario - usłyszałem szept Leny 
-Hmm ? - odwróciłem się z jej stronę
-Jakaś zmiana ? 
-Jasne, zostawię Was
-Dziękuje - posłała mi uśmiech
-Poczekam na korytarzu - westchnąłem
-W porządku, nie będę długo siedziała 
-Niedługo wracam skarbie - pocałowałem blondynkę w czoło - trzymaj się mała
Zostawiłem dziewczyny same, usiadłem na jednym z niewygodnych krzesełek na korytarzu i wyjąłem z kieszeni telefon z zamiarem zatelefonowania do mojej mamy. 

[Alex]
Ciemność, która mnie ogarniała co jakiś czas przerywana była znajomymi głosami. Chciałam dać im znać, że słyszę i pokonać to co mnie okrywało, ale nie byłam w stanie. Próbowałam ruszyć palcami, ale mimo ogromnych starań nic się nie działo. Poczułam przyjemny jakby dotyk motyla na czole, a potem ktoś złapał mnie za rękę.
-Wyglądasz coraz lepiej Alex - wysiliłam się i rozpoznałam głos mojej najlepszej przyjaciółki - ledwo udało mi się stąd pozbyć Mario ...
Mario.
Mario.
Mario.
-... on bardzo cierpi - kontynuowała - wszyscy cierpią, ale on najbardziej. Bardzo się o Ciebie martwi, on Cię wciąż kocha i sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. Jeśli chodzi o tą zdradę to ...
Zdrada.
Zdrada.
Zdrada.
Mario. Zdrada. Zdradziłam Mario. 
-... zresztą nie ważne. To nie jest czas, żeby Ci o tym mówić. Musisz się niedługo obudzić wiesz ? Co za dużo to niezdrowo, a my tu wszyscy na Ciebie czekamy. Twój samochód jest cały skasowany, ale udało nam się uratować wszystkie Twoje rzeczy. No oprócz telefonu, ale ubrania osobiście uprałam. Ach no i Twoja bratanica i bratanek szaleją jak nigdy. Chyba oboje odziedziczyli talent do piłki po ojcu - zachichotała - Alex zrób to dla mnie i obudź się albo daj chociaż jakiś mały znak, że mnie słyszysz
Chciałam otworzyć oczy albo chociaż się ruszyć, ale nic mi nie wychodziło. Wkładałam w to całą swoją siłę, ale to zdawało się uciekać w nicości, która mnie ogarniała. Byłam zmęczona. Ani się obejrzałam, a znowu zostałam odcięta od cudownego głosy Leny i pozostałam sama pośród ciemności. 
-Już jestem skarbie - kolejny głos tym razem inny, głos Mario wyrwał mnie z ciemności - mam nadzieje, że Lena nie zmęczyła Cię za bardzo
Uśmiechnęłam się w środku siebie, ale nie udało mi się tego pokazać na zewnątrz. Jak mam pokazać to Mario ? Próbuje i próbuje, ale to nic nie daję.
-... jesteś najpiękniejszą dziewczyną na tej planecie, wiesz ? Chciałbym zobaczyć Twoje piękne oczy i Twój wspaniały uśmiech, a najbardziej chciałbym znowu skosztować Twoich ust ...
Chce mnie pocałować.
Pocałować.
Pocałować. 
-.... jak się obudzisz to zrobię z Tobą wszystko o czym pragnę, a potem wyjaśnimy sobie to co powinniśmy. A Ty powinnaś się o czymś dowiedzieć, ale nie mogę Ci tego teraz powiedzieć. Nie wiem nawet czy mnie słyszysz ...

Słyszę Cię Mario. Słyszę ! 
Ciemność kolejny raz porwała mnie w swoje straszne ramiona. Chciałam ją jakoś pokonać, ale nie mogłam. Walczyłam, ale ona była zbyt silna. Jedyne co dawało sobie radę to moja wyobraźnia. Próbowałam sobie coś przypomnieć, ale nie wiedziałam o czym myśleć. I nagle pomyślałam jacy byliśmy szczęśliwi z Mario. Nie ostatnio, chociaż to też. Pamiętam jacy byliśmy szczęśliwi jako dzieci. Mario jaki mój ówczesny pomagał mi przy lekcjach, spędzał ze mną, każdą wolną chwilę, zapraszał mnie na mecze. Pamiętam, jednak jak uczył mnie jeździć na deskorolce. Och był w tym świetny, a ja byłam beznadziejna. Dokonał jednak cudu i nauczył mnie, a ja byłam z siebie taka dumna. Oczywiście do pierwszego upadku. Potem nieco się podłamałam, a on kazał mi stanąć na przodzie deski po czym stanął za nią i ruszyliśmy. Rozłożyłam ręce jak ptak rozkłada skrzydła i wyobrażałam sobie, że latam. Jego ręce spoczęły na mojej tali i było cudownie. On był cudowny. A ja byłam szczęśliwa. Nie miałam problemów i zmartwień. Liczyła się chwila i my. 
-Przyjdę później kochanie - kolejny dotyk motyla na moim czole - chciałbym, żebyś się obudziła jak przyjdę następnym razem ...
Ja też bym tego chciała Mario. Tak bardzo chciałabym się pozbyć ciemności.
*****
1) Dokładnie 3 lata temu (30.06.2013 r. o godzinie 21:07) powołałam do życia mojego PIERWSZEGO bloga ! Ach duma mnie rozpiera. Jak to możliwe, że 3 lata minęły tak szybko ? Wydaje mi się jakby to było wczoraj ! 
2) TRZYMAMY KCIUKI ZA POLAKÓW !!!! POLSKAAAA ! 
3) Przepraszam, że dzisiaj tak krótko
4) ZAPRASZAM ! ZAPRASZAM ! ZAPRASZAM ! 

9 komentarzy:

  1. Kolejny świetny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego. Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny rozdzialik. Mam nadzieję że z Alex będzie wszystko dobrze. Lecę na nowy blog. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział, mam nadzieję, że Alex szybko się obudzi i będzie wszystko dobrze. Czekam niecierpliwie na następny. Pozdrawiam /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały.Mam nadzieję,że Alex szybko się wybudzi ze śpiączki i nie będzie żadnych komplikacji. Muszą nadal z Mario tworzyć fantastyczną parę. Pozdrawiam serdecznie, :)
    P.S. Kiedy można spodziewać się nexta?

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy możemy się spodziewać nexta ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest cudowny jak zawsze :) Kiedy będzie następny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem ;) jeszcze nie zaczęłam go pisać ;( buziaki

      Usuń
  7. Ok nie szkodzi uwielbiam twój blog jest zajebisty !! <<33 buziaki

    OdpowiedzUsuń