niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 61.

[Mario]
Przede mną we własnej osobie stał Roger Holmes. Czułem, że cały się gotuje, ale musiałem się jakoś opanować.
-Co Ty tu kurwa robisz ?!
-Wróciłem z powrotem do Dortmundu. Jest Alex ?
-Nie - warknąłem 
-Chciałem jej oddać szalik
-Co Ty pierdolisz ?! - złapałem go za płaszcz - jak możesz tu przychodzić po tym jak spierdoliłeś mi całe życie !
-Daj spokój Mario, nie wiem o czym mówisz - próbował się wyrwać - puść mnie
-Wykorzystałeś moją narzeczoną ! - uderzyłem go tak, że się przewrócił po czym zamachnąłem się po raz kolejny
-Nic jej nie zrobiłem ! 
-A to, że ją przeleciałeś jak była pijana ?! To nie jest wykorzystanie ?! 
-Nie spałem z Alex ! - zasłonił się przed moim ciosem, ale ja zawisłem z rękę tuż nad jego twarzą
-Co ? 
-Nie spałem z Twoją narzeczoną - warknął podnosząc się - owszem podoba mi się, ale nie spałem z nią do cholery
-Ona powiedziała, że mnie z Tobą zdradziła
-Ciekawe kiedy - prychnął 
-Po imprezie - złapałem się za głowę - przez Ciebie się rozstaliśmy ! Wywaliłem ją z domu !
-Spała u mnie w pokoju hotelowym, bo była tak pijana, że bałem się, że zwymiotuje w drodze do domu. Rozebrała się do naga, ale nawet na nią nie patrzyłem ! Na początku spałem na podłodze, ale ona w nocy źle się czuła, więc pilnowałem, żeby sobie nic nie zrobiła i zasnąłem obok niej. Nie widziałem nawet jej nagiego ramienia ! A jak się obudziłem to już jej nie było, a potem znalazłem jej szalik, ale śpieszyłem się do Berlina, więc przyjechałem teraz
-Cholera ! 
-Przykro mi Mario, że nie potraficie się dogadać
-To przez Ciebie - chciałem go znowu uderzyć
-Mama - usłyszałem za sobą i od razu puściłem mężczyznę
Odwróciłem się powoli i zobaczyłem stojącą przede mną Maje, a zaraz za nią zmartwioną Lenę. Na pewno słyszała.
-Wiedziałam, że trzeba się z Tobą skontaktować - pokręciła z niedowierzaniem głową - ale Twoja asystentka mnie zbywała 
-Przepraszam, miałem ostatnio zagmatwany czas
-Wyjdź już stąd Roger - westchnąłem - zostaw nas już
-Zostawiam tu jej szalik - powiedział ostrożnie - powodzenia Mario i odzyskaj ją. Ona Cię kocha 
Usłyszałem tylko ja drzwi zamykają się za byłym szefem Alex po czym spojrzałem wyczekująco na Lenę.
-Gdzie ona jest ?
-Nie wiem
-Kłamiesz Lena, widzę to 
-Nie mogę Ci powiedzieć, ona potrzebuje być teraz sama
-Sama ?!
 -Mario wyjaśniło się, bardzo się z tego cieszę. Ona musi stanąć na nogi i wtedy porozmawiacie. Nie musisz się bać, że ją stracić, bo ona jest cała Twoja. Na zawsze. Zaufaj mi
-Muszę ją zobaczyć, muszę ją przeprosić, muszę ją błagać o przebaczenie 
-Nie. To zły pomysł 
-Zadzwonię do niej albo do Marco. Ktoś musi jej powiedzieć
-Ja zadzwonię do Marco - przytuliła mnie - uspokój się Mario, pogodzicie się
-Byłem takim idiotą, potraktowałem ją tak źle 
-Byłeś w szoku, wszyscy to rozumiemy 
-Dlaczego tego nie wyjaśniłem ? - jęknąłem prosto w jej szyje - mogłem od razu do niego jechać 
-Nie obwiniaj się Gotze. To nic nie da 
-Teraz to ja wszystko spieprzyłem, co ? 
-Nie Mario. To nie jest jej wina, to nie jest Twoja wina, to nie jest wina Rogera. To tylko zbieg nieszczęśliwych wypadków 
-Jednak do niej zadzwonię - odsunąłem się od niej 
-Mario masz tego nie robić - warknęła - najpierw ja porozmawiam z Marco i dowiem się dokładnie co z Alex
-Dobrze - poddałem się
Maja podeszła do mnie i wtuliła się w moją nogę, więc wziąłem ją na ręce i mocno przytuliłem. Dzwonek do drzwi zadzwonił kolejny raz, ale tym razem otworzyła Lena. Odwróciłem się, żeby zobaczyć kto to i zobaczyłem moją mamę. Cholera. Jeszcze tylko tego brakowało. 
-Cześć synku, musimy porozmawiać
-Mamo, dobrze Cię widzieć
-Moja wnusia - przejęła ode mnie Maje
-Pójdę już, trzymaj się Mario - powiedziała ciężarna kobieta - zadzwonię jak, tylko czegoś się dowiem 
-Odwiozę Cię
-Porozmawiaj z mamą. Do usłyszenia
-Cześć i dziękuje 
-Trzymaj się - ubrała się po czym wyszła z mojego domu 
Niepewnie spojrzałem na moją rodzicielkę, która przyglądała mi się uważnie po czym minęła mnie i ruszyła w stronę salonu.
-Zrób nam herbatę, a ja w tym czasie pobawię się z wnuczką
-Jasne mamo. Już się robi
-I przygotuj się na poważną rozmowę z matką. Przyszedł na to wreszcie czas
-Dobrze ! 
Westchnąłem ciężko i powlokłem się do kuchni. Postawiłem na blacie tace, na niej filiżanki, dzbanek i talerzyk z ciastkami, które znalazłem w szafce. Zrobiłem herbatę, ale nie mogłem się przekonać, żeby iść porozmawiać z mamą. Chyba będę musiał powiedzieć jej całą prawdę, a to oznacza, że muszę przyznać się przed kobietą, która mnie urodziła i wychowała, że potraktowałem kobietę, którą kocham w najokropniejszy, możliwy sposób. I nawet nie jestem pewny czy uda mi się ją przeprosić i odzyskać. Straciłem ją na własne życzenie i pozbawiłem jej
dachu nad głową i dziecka i narzeczonego i pewnej przyszłości. Ani razu nie chciałem jej wysłuchać, a potem dowaliłem jej przez telefon mówiąc, że to koniec. 
-Mario ! Długo mam jeszcze czekać ?! 
-Daj mi minutkę mamuś ! 
Jakoś udało mi się pozbierać, wziąłem tacę i przeszedłem do dużego pokoju. Rozstawiłem wszystko na stoliku do kawy, usiadłem na drugiej kanapie naprzeciwko mojej mamy i patrzyłem jak bawi się z wnuczką.
-Posłodzić Ci od razu ?
-Nie słodzę synku, dziękuje
-To ja rzuciłem Alex - powiedziałem, a ona spojrzała na mnie zaskoczona
-Słucham ?
-Myślałem, myśleliśmy, ona myślała, że mnie zdradziła. Powiedziała mi od razu, a ja wyrzuciłem ją z domu i kazałem jej już nigdy się do mnie nie zbliżać. Powiedziałem jej, że Maja nie jest jej dzieckiem. Ona ciągle do mnie wydzwaniała, aż w końcu nie wytrzymałem jej i oddzwoniłem, a potem powiedziałem jej, że ma dać sobie spokój i między nami jest definitywny koniec. Byłem pewien, że mnie zdradziła i wydawało mi się, że nie mogę jej ufać. A ona wcale mnie nie zdradziła. To tylko nieporozumienie - rozpłakałem się jak małe dziecko
-Dlaczego mi nie powiedziałeś ? - przytuliła mnie
-Nie chciałem Wam mówić o Alex, bo bałem się, że zmienicie o niej  zdanie
-To wspaniała dziewczyna, każdy może popełniać błędy
-Ona go nie popełniła, to ja to zrobiłem
-Kochanie tak Ci się tylko wydaje. Wiele osób zrobiłoby to samo co Ty, bo zaskoczyła Cię. Teraz wydaje Ci się, że mogłeś zrobić albo powiedzieć coś innego, ale prawda jest taka, że postąpiłeś najlepiej jak mogłeś
-Nie rozumiem
-Gdybyś jej wybaczył i udawał, że nic się nie stało to ta sytuacja zżerałaby Cię od środka, aż w końcu doprowadziłaby do prawdziwego, definitywnego rozstania, a tak wbrew pozorom dałeś czas nie tylko sobie, ale też Alex na przemyślenie niektórych spraw. Dzięki temu może okazać, że Wasz związek wyjdzie na tym na lepsze. Będzie silniejszy 
-A co jeśli ona nie będzie chciała do mnie wrócić ?
-Mario ona bardzo Cię kocha i sam mówiłeś, że wydzwaniała. To znaczy, że jej zależy i jeśli nie będziesz naciskał to ułoży Wam się od nowa, a za niecałe dwa lata weźmiecie ślub 
-Nie mogę jej stracić mamo. Nie dam sobie bez niej rady. Myślałem, że może jakoś uda mi się zapomnieć, ale nie mogę. Gdyby faktycznie mnie zdradziła to byłoby dużo łatwiej, ale okazało się, że nic nie zrobiła. Była tylko pijana 
-Posłuchaj mnie synku. Nie możesz się w kółko obwiniać, bo to nic nie da. Musisz się skupić na tym, żeby ją odzyskać tak, żeby było jak dawniej albo lepiej 
-Ona, gdzieś wyjechała, a ja nawet nie mam pojęcia, gdzie. Lena nie chce mi tego powiedzieć, bo uważa, że Alex potrzebuje spokoju, żeby stanąć na nogi. To ja zrujnowałem jej świat i nie obwiniam się, tylko taka jest prawda mamo. Co byś zrobiła mamo, gdyby tata Cię tak potraktował ?
-To zależy od sytuacji. Weź pod uwagę, że skoro ona myślała ...
-Wciąż myśli - przerwałem jej
-Dobrze, więc skoro ona ciągle myśli, że Cię zdradziła to oznacza, że ona też się obwinia. Być może bardziej niż Ty, więc to co powiedziałeś nie zraniło jej w najgorszy możliwy sposób. Ty zraniłeś ją, a ona jest pewna, że zraniła Ciebie
-Błędne koło
-Trochę tak - przyznała
-Dzięki mamo
-Bałeś się mi powiedzieć ?
-Bałem się, że będziesz na mnie wściekła albo na Alex albo na nas oboje
-Mario zawsze stanę po Twojej, jej czy Waszej stronie. Jesteś moim synem, ale Alex traktuje jak córkę, której nigdy nie miałam. Kocham Was oboje i będę Wam kibicować, ale jeśli Wam się nie uda to nie stanę po żadnej stronie
-Będziesz jak Szwajcaria ? - mimowolnie się zaśmiałem

-Jeśli chcesz to mogę być nawet Szwajcarią - również się zaśmiała
Siedzieliśmy przy herbacie i rozmawialiśmy na nieco luźniejsze tematy niż zwykle. Co jakiś czas zwracaliśmy uwagę na Maję, ale ona świetnie się sama bawiła. I nie powtarzała w kółko "mama", chociaż wolałem to już milczenie. Prawie zniszczyłem własną córkę. 
-A gdzie Ty tam idziesz malutka ? - moja mama zwróciła się do wnuczki
-Ucieka cichaczem - zaśmiałem się - to taka jest sztuczka 
Maja spojrzała na nas z ni to uśmiechem, ni to grymasem, po czym rozejrzała się po salonie i myśląc, że już na nią nie patrzymy po cichu chciała odejść. Pokręciłem z niedowierzaniem głową po czym wstałem i zgarnąłem ją na ręce. Pocałowałem ją w czoło, a ona się we mnie wtuliła. 
-Będę się już zbierała, a Wy spędźcie ze sobą trochę czasu
-Jeszcze raz dziękuje mamo
-To mój rodzicielski obowiązek - puściła mi oczko
-Czy możesz na razie nie mówić tacie ani chłopakom ?
-Oczywiście, sam to zrobisz w odpowiednim czasie
-Kocham Cię mamusiu - pocałowałem ją w policzek
-Ja też Cię kocham synku - uśmiechnęła się - trzymam kciuki za Ciebie i Alex
-Dzięki
-Nie odprowadzaj mnie - machnęła ręką - informuj mnie na bieżąco !
-Paa mamo ! - zawołałem jeszcze za mną po czym spojrzałem na córkę - jestem strasznie zmęczony, położymy się razem na górze w sypialni ?
-Mama - objęła mnie rączkami za szyje
-I pooglądamy zdjęcia mamy - pocałowałem ja w czoło 


[Alex]

Obudziłam się bardzo wcześnie, dopiero zaczynało świtać, ale byłam wyspana. Wczoraj wieczorem położyłam się wyjątkowo wcześnie. To miejsce działa na mnie kojąco. Jest cicho, spokojnie i pięknie. Nadal cierpię, a także płaczę, ale jeśli wyjechała, żeby się ogarnąć to właśnie to zamierzam zrobić. Zresztą nie mogę się załamać, ani robić nic głupiego, bo to oznacza, że zawiodłabym nie tylko siebie, ale najbardziej tych, którzy mi pomagają czyli Marco i Lenę. Nie mogę ich zawieść. Mają za dużo swoich spraw na głowie. Po kilku minutach od przebudzenia wstałam z łóżka, założyłam na piżamę ciepłą bluzę, na stopy grube skarpetki i idąc po ciemnej, drewnianej podłodze wyszłam na korytarz. Przeszłam do kuchni, zapaliłam światło i wstawiłam wodę na herbatę, po czym wyjęłam z szafki kubek. Zrobiłam herbatę, śniadanie i usiadłam na stołku barowym, aby skonsumować posiłek. Mimo, iż byłam tu sama to ani trochę nie czułam się samotna. Czułam się wolna. Byłam tu dopiero od kilku dni, a miałam wrażenie, że spędziłam tu cale miesiące. Nabrałam dystansu, zrozumiałam pewne rzeczy, a co najważniejsze odpuściłam. Nie używam telefonu, laptopa, ani nawet nie oglądam telewizji, po
prostu czytam książki, spaceruję, siedzę nad wodą i myślę o wszystkim po kolei. Dokończyłam jeść śniadanie, posprzątałam brudne naczynia i wróciłam do sypialni. Odsłoniłam duże okna, uchyliłam jedno na chwilę, aby się przewietrzyć i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Podłoga i ściany w drewnie, duże łóżko w samym centrum, szafka nocna z
lustrem, komoda, fotel i mięciutki dywan, a do tego duży, wiszący żyrandol. Ta sypialni od zawsze była moja, z tym, że jak byłam mała lub jak kto woli młodsza to wyglądała nieco inaczej. Jakieś dwa, a może trzy temu Marco gruntowanie wyremontował ten dom, zrobił ogród, pobudował pomost, ale to nie zmieniło faktu, że zaczęliśmy przyjeżdżać tu częściej. Kiedyś spędzaliśmy tu prawie, każde wakacje czy dłuższe weekendy, potem nasz tata kupił ten dom, przepisał go mojemu bratu i nagle zmarł, a wtedy piłkarz postanowił zrobić remont. Z biegiem lat zaczęliśmy przyjeżdżać tu coraz rzadziej, aż w końcu doszło do tego, że rodzice przyjeżdżali tu sami. Ja i Marco byliśmy za głupi, żeby docenić moc rodzinnych wyjazdów, ważniejsze były imprezy ze znajomymi, wolny dom czy nasze związki. A potem straciliśmy taką możliwość, przez jeden wypadek. Jedną chwilę. Dlatego chyba dla nas obojga na pierwszym miejscu zawsze będzie rodzina, bo wiemy jak bardzo jest ona ważna. W końcu zaczęło robić się zimno, więc pospiesznie zamknęłam okno. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Pierwszy raz od przyjazdu wzięłam go z szafki nocnej i zerknęłam na wyświetlacz. Lexie. 
-Halo ?
-Cześć kochana. Dopiero się dowiedziałam. Tak bardzo mi przykro 
-Nic nie mów Lex - westchnęłam - a przynajmniej nie, że Ci przykro
-Masz ochotę się wygadać ?
-Czy ja wiem - wzruszyłam ramionami - odcięłam się od tego
-Podobno zniknęłaś z Dortmundu 
-Tak, wyjechałam nad jezioro. Marco ma tutaj dom, a ja potrzebowałam być sama. Wiesz cisza, spokój, natura i ja
-A myśli zjadają  Cię od środka
-O dziwo nie, owszem dużo myślę o tym wszystkim, ale już się tak tym nie zadręczam
-To dobrze, a powiesz mi co się stało ?
-Przespałam się z Rogerem po imprezie, a Mario kazał mi zniknąć ze swojego życia
-Cholera. Rozmawiałaś z nim ?
-Z Mario ?
-Z Rogerem 
-Nie
-Dlaczego ?
-Bo zrujnował mi życie i nie zamierzam tracić na niego czasu
-Ale się porobiło - westchnęła
-Żebyś wiedziała
-Mówiłaś, że chciałaś się odciąć, tak ?
-Yhmm
-Przyleć do Nowego Jorku !
-Co ? 
-Masz tu mieszkanie, kochasz to miasto i będziesz mogła się tu odciąć. Tu się ciągle coś dzieje, więc będziesz miała zajęte myśli
-Mieszkanie jest Mario
-Kupił je dla Ciebie
-Chyba nie powinnam
-Dalej masz kluczę ? 
-Tak - powiedziałam po chwili 
-Czy Mario kazał Ci je oddać ?
-Jeszcze nie
-Więc przyleć tutaj, a jak wrócisz to możesz oddać mu kluczę - zaproponowała - co Ci szkodzi Alex ?
-Nie wiem jak to wytłumaczę Marco
-To Twój brat, kocha Cie i na pewno zrozumie
-Masz racje 
-Niedługo są Święta, możesz wrócić do tego czasu 
-I może do tego czasu ułożę sobie życie -mruknęłam 
-Przylecisz ?

-Tak. Muszę tylko wrócić do Dortmundu i się spakować, no i zarezerwować lot
-Daj znać jak wszystko będzie ustalone
-W porządku - mimowolnie się uśmiechnęłam 
-Cholera muszę kończyć. Zadzwonię później
-Nie musisz się śpieszyć
-Do usłyszenia Alex - rozłączyła się
Skoczyłam szybko do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Wysuszyłam włosy, umalowałam się i ubrałam. Założyłam bieliznę, ciemne jeansy i szary sweterek z długim rękawem. Do tego założyłam czarne botki i wyglądałam w miarę dobrze. Pościeliłam łóżko, wyciągnęłam walizkę i wrzuciłam do niej wszystkie swoje rzeczy. Postawiłam bagaż przy drzwiach, wsunęłam telefon do tylnej kieszeni spodni, a następnie opuściłam pomieszczenie. Siedząc w salonie na kanapie wybrałam numer do swojego brata. Kilka sygnałów i nic.
-Witaj, z tej strony Marco Reus. Zostaw wiadomość po sygnale, a na pewno oddzwonię ... pip ...
-Cześć Marco, z tej strony Alex. Podjęłam decyzje i wracam do Dortmundu, nie musisz się martwić. Dam sobie radę. Odezwę się później. Buziaki 
Rozłączyłam się, schowałam telefon z powrotem do kieszeni i zamknęłam oczy opierając się o zagłówek. Marco zostawił mi mój samochód i jestem mu za to wdzięczna. Nie czułabym się zbyt komfortowo, gdybym musiała czekać teraz na swojego brata, a potem mu tłumaczyć jakie mam plany. Na siłę próbowałby mnie zatrzymać w Niemczech i pewnie będzie próbował. Nie wiem, kiedy wrócę, nie wiem czy w ogóle wrócę. Kiedyś uciekłam do Stanów, zaczęłam od nowa i jakoś udało mi się pozbierać. Potem wróciłam nie tylko do dawnego życia, ale też do dawnego mężczyzny. Teraz nie mam takiej możliwości, więc nie będę mogła z tego skorzystać. Zacznę od nowa. Poznam kogoś. Ułożę sobie życie. Wszystko znowu będzie dobrze. Lepiej. 
Spojrzałam na zegarek, którego wskazówki pokazywały godzinę ósmą siedemnaście, więc podniosłam się z kanapy i zabrałam swoją walizkę jak i inne drobne rzeczy do auta. Zapakowałam je do bagażnika, wystawiłam samochód z garażu i dopiero wróciłam do domu. Powinnam niedługo wyjechać to może trafię na czas treningu mojego brata i zostawię mu jakiś ambitny liścik z wyjaśnieniami. Stąd do Dortmundu nie jedzie się jakoś specjalnie długo, a jest wcześnie, więc powinnam dojechać szybciej niż zwykle. Zrobiłam sobie kawę, otworzyłam
drzwi tarasowe i wyszłam na zewnątrz. Na drewnianym tarasie stały leżaki, ławka i donice z kwiatami. Pomost bezpośrednio łączył się z tarasem, a przez drzewa przebijało się słońce. Widok idealny. Będę za nim tęskniła.
~Later~
Pozamykałam dom, ustawiłam nawigację i byłam gotowa do drogi. Nikt do mnie nie dzwonił, więc to oznacza, że Marco wciąż nie otrzymał mojej wiadomości i pewnie ma wyłączony telefon. Mam nadzieje, że odsłucha ją zanim wsiądzie w samochód, aby do mnie przyjechać. To było by trochę nie fair, że pocałuje klamkę i w dodatku nie będzie wiedział dlaczego. A po za tym miniemy się po drodze, a raczej pewnie dokładnie w Dortmundzie. Ja przyjadę, on wyjedzie. Tak nie może być. Zanim ruszyłam napisałam jeszcze wiadomość zarówno do Leny jak i do Marco. Na wszelki wypadek. 
"Wracam do Dortmundu."
Jak tylko wiadomość została wysłana to ruszyłam zostawiając za sobą dom, który poniekąd mnie uratował. Jechałam spokojnie bez żadnych przeszkód, na drodze było mało pojazdów, więc podróż mijała w miłej atmosferze. Zostało mi już tylko jakieś dwadzieścia pięć kilometrów do celu mojej wyprawy. Wjeżdżając na skrzyżowanie podśpiewywałam sobie piosenkę, która leciała w radiu. Miałam wolną drogę. Ruszyłam. I nagle nie wiadomo skąd pojawił się samochód. Jechał w moją stronę i uderzył we mnie ... 
*****

Roger, wypadek ... cholera czy jestem, aż tak przewidywalna ?! :D Muszę Wam się przyznać, że to wszystko wina tego wypadku :P ta cała zdrada czy raczej pseudo zdrada, kłótnia itd. pojawiły się, tylko dlatego, że wymyśliłam sobie wypadek, a do tego musiała być dołączona historia ... no i wreszcie po długich przemyśleniach jest :D ach nawet nie wiecie jak się cieszę. Do następnego, buziaki 

Ps. Jak myślicie co dalej ? 

12 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze świetny. Mam nadzieję, że z Alex będzie wszystko dobrze. I mam nadzieję, że zejdą się z Mario. Czekam na następny. Pozdrawiam /Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że będzie wszystko ok. Czekam na nextw, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie :) jestem z CB dumna

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo dałaś rady!! Kolejny świetny rozdział kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  5. Znając życie Alex trafi do szpitala (oby nie było to nic poważnego) dowie się o tym wypadku zarówno Marco i Mario. Pojadą do szpitala, Gotze powie Alex,że do zdrady nie doszło. I wszystko wróci do normy.
    Oczywiście może wydarzyć się coś zupełnie innego. To Ty grasz tu pierwsze skrzypce i decydujesz co się wydarzy.
    Rozdział jak zwykle fantastyczny.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :) Ciekawa akcja z tym wypadkiem , już nie umiem wytrzymać z ciekawości co jeszcze wymyślisz. Pozdrawiam Oliwia ;) Ps. Czemu usunęłaś bloga o Poli i Marco??

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy pojawi sie kolejny rozdział? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  9. postaram się dodać w czwartek :D buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. Przypominam ,że już jest czwartek :'D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, jakbyś się nie domyślił(a) to mam kalendarz w domu. I ja przypominam, że czwartek jest do 23:59, a ja napisałam, że się postaram ;)

      Usuń