poniedziałek, 11 lipca 2016

Rozdział 63.

[Lena]
Pierwszy grudnia nadszedł niesamowicie szybko. Pierwszy śnieg pokrył ulice, chodniki, drzewa i domy Dortmundu. Ludzie powoli zaczęli przygotowywać się do Świąt, a ja coraz bardziej przygotowywałam się do swojej nowej roli. Roli mamy. A do tego dochodzą różne problemy związane z remontem w naszym domu, no i oczywiście z Alex, która wciąż nie wybudziła się ze śpiączki. Lekarze twierdzą, że nie można tracić nadziei, bo nieraz ludzie wybudzają się nawet po kilkunastu latach, ale co z tego ? Ja nie chcę na nią czekać kilkunastu lat, chcę, żeby obudziła się jak najszybciej i znowu była z nami. Bez niej jest inaczej, gorzej. Nie mam z kim pogadać, poradzić się i strasznie za nią tęsknię. Marco chodzi przygaszony, bo jego młodsza, ukochana siostrzyczka jest w stanie zagrożenia życia. A Mario ... Mario jest załamany, chociaż bardzo się stara nie pokazywać tego wszystkim to jego najbliżsi wiedzą jaka jest prawda. Wszyscy na zmianę zajmujemy się Mają, żeby nie odczuła tego jak bardzo ta sytuacja jest trudna. Jak zmarła Ann to Maja była tak maleńka, że nie było opcji, żeby ją pamiętała. Może w jakiś przebłyskach kojarzyła jej przyjemny głos, ale po porodzie nie miała szansy go usłyszeć. Z Alex dziewczynka jest związana od początku, traktuje ją jak prawdziwą mamę i samo ich źle rozstanie na nią podziałało . Co będzie jeśli panna Reus nigdy się nie wybudzi albo śpiączka źle podziała na jej mózg ? 
-Skarbie - usłyszałam jak ze mgłą - wstawaj skarbie 
-Która godzina ? - wymruczałam 
-W pół do ósmej 
-Toż to jeszcze noc - jęknęłam
-Masz wizytę u lekarza - pocałował mnie w czoło - wstawaj, zrobię śniadanie
-Yhmm 
-Poważnie mała - zaśmiał się - wstawaj. Oboje nie możemy się spóźnić
-Wiem - niechętnie otworzyłam oczy, usiadłam i przeciągnęłam się - jestem taka gruba
-Jesteś piękna - posłał mi swój niesamowicie seksowny uśmiech - idziesz jeszcze pod prysznic ?
-Sama nie dam rady - mruknęłam - więc prysznic, który braliśmy wieczorem musi mi wystarczyć 
-Uwielbiam brać z Tobą prysznice - pocałował mnie, po czym skierował się do drzwi 
-Do porodu Ci się znudzą
-Na pewno nie !  
Kilka minut później wstałam z łózka, przeszłam do łazienki, gdzie moje niesforne włosy
związałam w bardzo artystycznego koka, z którego pouciekały niektóre kosmyki, a następnie zrobiłam makijaż, który ograniczał się do podkładu, pudru i tuszu do rzęs. I tak nic mi nie pomoże. Z garderoby zgarnęłam cichu, które założyłam na siebie w sypialni. Bielizna, szare, ciążowe jeansy, szara obcisła koszulka z długim rękawem, która nawet jakby była luźna to byłaby obcisła i szary płaszczyk zimowy. Jednym, a raczej dwoma słowami ... dzień szarości. Zgarnęłam iPhone'a z szafki nocnej, zrobiłam sobie jeszcze szybkie selfie w lustrze na Instagrama z podpisem "Rośniemy <3 #trójka#na#jednym#zdjęciu", a potem wsunęłam telefon do kieszeni. Do niewielkiej torebki wrzuciłam wszystkie potrzebne rzeczy, wzięłam teczkę ze swoją ciążową dokumentacją i zeszłam na dół. Marco stał przy kuchence odziany w klubowy dres i robił dla nas jajecznicę. Oparłam się o framugę podziwiając jak śpiewa jedną z piosenek Justina Biebera. Po chwili nałożył na talerze nasze śniadanie i postawił je na stole, a dopiero potem odwrócił się w moją stronę.
-Fajne widoki, co ?
-Występ lepszy - uśmiechnęłam się - i do tego prywatny 
-Dla Ciebie wszystko - przyciągnął mnie do siebie 
-Już się nie mogę doczekać, aż będę dotykała cyckami Twojej klatki piersiowej - mruknęłam, a on głośno się zaśmiał - no co ?
-Kocham Cię - pocałował mnie w czoło 
-A ja kocham Ciebie - położyłam mu dłoń na policzku - zawieziesz mnie do lekarza ?
-Oczywiście
-Pójdę potem do Alex i zobaczę czy coś się zmieniło
-Zadzwoniliby 
-Wiem - odsunęłam się od niego, aby usiąść przy stole 
-Żałuję, że nie mogę iść z Tobą na wizytę
-Masz trening. Rozumiem - upiłam łyk herbaty, a on w tym czasie usiadł naprzeciwko mnie
-Ale jest Ci trochę przykro 
-Tak, jest mi przykro, ale nic na to nie poradzę
-Pogadam jeszcze z trenerem
-A on na pewno zmieni decyzje - prychnęłam - daj spokój Marco. Jest w porządku 
-Nie jest - westchnął 
-Pójdziesz ze mną na następne wizyty. Powinny być jeszcze dwie albo nawet trzy, a potem jeśli będziesz chciał to możesz być przy porodzie
-Chciałaś, żeby to była Alex 
-Tak - spojrzałam w swój talerz - ale Tobie na tym zależy, a ona ... co jeśli się nie obudzi ?
-Nie mów tak - warknął 
-Przepraszam - szepnęłam
-Nie jestem już głodny. Zawołaj mnie jak zjesz to pojedziemy. Pamiętaj, tylko, że nie chcę się spóźnić na trening 
-Jasne - patrzyłam jak mój facet wychodzi z pomieszczenia, po czym wróciłam do jedzenia 
Kilka minut później siedziałam na krześle w przedpokoju i patrzyłam na swoje zimowe botki, jednocześnie czekając na piłkarza. Chciałam się schylić, żeby założyć buty, ale mój brzuch nie za bardzo mi na to pozwalał.
-Ja to zrobię - blondyn uklęknął przede mną, wsunął mi botki na stopy i zasunął suwaki 
-Dziękuje - posłałam mu promienny uśmiech, ale niestety nie został on odwzajemniony

-Gotowa ?
-Tak
-No to chodźmy - zgarnął kluczę i przeszliśmy do garażu 
Wsiadłam do samochodu na miejsce pasażera, ale już się nie odzywałam. Marco jest na mnie zły i nic tego nie zmieni, może po treningu mu przejdzie. Cholera. Mogłam trzymać język za zębami. Chcąc trochę rozluźnić atmosferę między nami położyłam dłoń na jego ręku, ale on nawet nie drgnął. 
-Mogę Cię odebrać po treningu, chyba, że planujesz wrócić wcześniej do domu 
-Nie wiem ile będę siedziała. Zdzwonimy się 
-Jasne, do zobaczenia - cmoknął mnie przelotnie w czoło 
-Kocham Cię - powiedziałam jeszcze, a następnie wysiadłam z samochodu i trzasnęłam drzwiami 
Weszłam do dużego budynku szpitala, pojechałam windą na oddział ginekologiczny. Załatwiłam wszystkie sprawy przy recepcji, rozebrałam się z wierzchniego ubrania i usiadłam na krzesełku czekając na swoją kolej. Dokładnie w tym samym czasie, gdy pielęgniarka zawołała mnie do gabinetu to Marco wbiegł zmachany na korytarz. Podbiegł do mnie, złapał moją twarz w dłonie i pocałował mnie długo i namiętnie. Przywarłam do niego najmocniej jak, tylko mogłam, a z moich oczu wypłynął wodospad łez. Ciąża ...
-Przepraszam - szepnął - cholernie Cię przepraszam. Zachowałem się jak ostatni kretyn 
-Ja też przepraszam - zamknęłam na chwilę oczy rozkoszując się chwilą 
-Zaraz przepadnie Ci wizyta - otarł moje łzy
-A Ty spóźnisz się na trening - zachichotałam - wchodzisz ze mną ?
-Następnym razem - odsunął się ode mnie - muszę lecieć
-Powodzenia
-Kocham Cię - pocałował mnie jeszcze raz i odszedł uśmiechając się jak głupek 
Patrzyłam jak się oddala, dopóki nie zniknął mi z oczu i ku wielkiej radości pielęgniarki weszłam wreszcie do gabinetu, gdzie czekał na mnie mój lekarz.
-Dzień dobry pani Leno. Proszę siadać
-Dzień dobry - usiadłam na krzesełku - dziękuję 
-Który to już tydzień ? - uśmiechnął się
-33
-Czas szybko leci - zajrzał do karty - jak się pani czuję ?
-Wspaniale
-To bardzo dobrze. Już bliżej niż dalej
-Czy teraz będzie gorzej ?
-Czemu tak pani myśli ? - roześmiał się 
-Tak czytałam w internecie - wzruszyłam ramionami 
-Każda ciąża jest inna. Proszę się nie martwić
-Skoro tak pan mówi - prawie niezauważalnie wzruszyłam ramionami 
-Zapraszam na kozetkę. Zrobimy usg i zobaczymy co słychać u dzieciaczków 
-Jasne 
Ułożyłam się wygodnie, podciągnęłam koszulkę pod sam biust, a spodnie opuściłam odrobinę w dół. Lekarz nalał na mój brzuch zimny żel, który rozprowadził po chwili, a na ekranie pojawił się obraz. Jak zahipnotyzowana patrzyłam na moje wspaniałe, malutkie dzieci. 
-Tutaj jest chłopczyk, tu ma rączki, nóżki, tu jest główka, a tutaj dziewczynka, tu ma rączki, tu główka, nóżki, a tutaj spotyka się z bratem - pokazywał mi 
-Czy mogę posłuchać jak biją im serduszka ?
-Oczywiście - przycisnął jakiś przycisk i pomieszczenie wypełnił niesamowity dźwięk dwóch zsynchronizowanych serduszek
-Za każdym razem mnie to zachwyca - szepnęłam ocierając łzy 
-To oczywiste - uśmiechnął się - nagram to pani na płytę 
-Dziękuję 
Z każdej wizyty wracam z nowymi zdjęciami usg i kolejną płytą, ale uwielbiam to. Będę miała wspaniałe pamiątki do końca życia. Kilkanaście minut później opuściłam pomieszczenie i z uśmiechem na ustach skierowałam się na oddział, gdzie leżała Alex.
-Dzień dobry - powiedziałam do pielęgniarki, która akurat wyszła z jej sali - co z nią ?
-Bez zmian pani Leno - westchnęła - przykro mi 
-Jaka jest szansa, że obudzi się na dniach ?
-Nie jestem lekarzem, ale myślę, że szansa jest zawsze
 -Dziękuję- złapałam za klamkę
-Proszę być dobrej myśli - posłała mi serdeczny uśmiech
Kiwnęłam głową na znak zrozumienia, po czym weszłam do sali. Siostra mojego ukochanego leżała w tej samej pozycji co zwykle, bez życia, bez uśmiechu, podłączona do różnych sprzętów i kroplówek. Usiadłam na stołku, wzięłam blondynkę za rękę i pocałowałam ją w dłoń.
-Cześć dziewczynko - zaczęłam drżącym głosem - dobrze Cię widzieć. Wpadłam tak wcześnie, bo byłam u lekarza na wizycie kontrolnej. Dzieci się bardzo dobrze rozwijają, rosną jak na drożdżach. Już niedługo będziemy we czwórkę. Alex bardzo bym chciała, żebyś się obudziła, musisz do nas wrócić. Niedługo są Święta i nie zamierzam ich obchodzić bez Ciebie, nikt z nas nie zamierza. Odpoczęłaś, wyspałaś się i teraz możesz do nas wrócić. Słyszysz mnie ? Proszę daj mi jakiś znak, że mnie słyszysz - oparłam czoło o jej dłoń 
Nagle poczułam jakiś ruch, a modelka ścisnęła moją dłoń. Ledwo, ale ścisnęła. Poderwałam się z miejsca, nacisnęłam przycisk przywołujący pielęgniarki i patrzyłam na twarz blondynki, która nic nie wyrażała. 
-Co się stało ?
-Ścisnęła moją dłoń ! 
-Proszę się odsunąć - rzekł lekarz 
Patrzyłam jak coś do niej mówi, łapię ją za rękę, bada, zapisuje. Ale nic się nie zmieniło, a do tego Alex nie wykazywała, żadnych odruchów.
-Ścisnęła moją dłoń - powtórzyłam 
-Zapraszam na korytarz - lekarz puścił mnie przodem
-Ona naprawdę ścisnęła moją dłoń - spojrzałam na mężczyznę
-Pani Leno ludzie w śpiączce miewają różne odruchy - powiedział spokojnie - a rodzina pacjenta najczęściej żyje nadzieją. Bardzo przykro mi to mówić, ale najwyraźniej się pani przewidziało. Dokładnie wszyscy sprawdziliśmy i nie ma takiej możliwości, żeby pani Alex udało się ścisnąć pani dłoń
-Nie nie, pan nie rozumie - zaprzeczyłam zdenerwowana - nie wymyśliłam sobie tego, ona naprawdę ścisnęła moją dłoń. Czułam to  
-Przykro mi 
-Ale, przecież zaczęła już samodzielnie oddychać, więc to chyba kolejny krok, prawda ?
-Za jakiś czas możliwe, że tak, ale nie dzisiaj
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale zrobiło mi się słabo i w ostatniej chwili oparłam się o ścianę. Lekarz od razu zareagował i po chwili siedziałam już na wózku, a pielęgniarka prowadziła mnie na oddział ginekologiczny. Próbowałam jej wytłumaczyć, że to tylko chwilowe, ale była nieugięta. Niestety okazało się, że mój lekarz przeprowadzał właśnie poród, więc trafiłam pod opiekę miłej pani doktor. Zmierzyła mi ciśnienie, które pod wpływem stresu odrobinkę mi skoczyło, położyła mnie na obserwacje i zleciła badania. Marco mnie zabije. 
-Proszę leżeć, odpoczywać i niczym się nie stresować
-Ale ja muszę iść do mojej przyjaciółki ! A zaraz będzie tu mój chłopak ! Odpocznę w domu 
-Mam nadzieje, że ktoś tu po panią przyjedzie - uśmiechnęła się - chciałabym porozmawiać z pani chłopakiem 
-Po co ?
-Ktoś musi mu uświadomić, że trzeba o panią dbać
Poczułam, że krew odpływa mi z twarzy, a ręce zaczynają się trząść. 
-On o mnie dba. O nas - westchnęłam - jesteśmy teraz wszyscy w trudnej sytuacji 
-Rozumiem, zajrzę do pani niedługo 
-A nie mogę po prostu wyjść ?
-Proszę, żeby pani została, przynajmniej dopóki nie skończy się kroplówka
-Czyli za ile ?
-Do godziny - posłała mi szeroki uśmiech i wyszła
Jęknęłam głośno i sięgnęłam po swoją torebkę, z której wyjęłam telefon. Weszłam w wiadomości i zaczęłam skrobać sms do blondyna. Ależ będzie zły. Znowu.
"Leżę na oddziale ginekologicznym, sala nr 8"
Minęło ponad pół godziny, część kroplówki już zleciała, a ja leżałam i się nudziła. Usiłowałam grać sobie w jakieś gry na telefonie, czytać "newsy" na plotkarskich stronach, ale niestety nic to nie pomagało. Nudziłam się jak mops. Po prostu. Drzwi do sali gwałtownie się otworzyły, a do sali wbiegł Marco. Jak mnie zobaczył to trochę się uspokoił, ale i tak dopiero po chwili podszedł do łóżka, usiadł na krzesełku i złapał mnie za dłoń.
-Nic mi nie jest - wolną ręką przeczesałam mu włosy - zatrzymali mnie tu prawie na siłę 
-Przestraszyłaś mnie - szepnął
-Wiem, przepraszam
-Co się dzieje ?
-Zdenerwowałam się, skoczyło mi ciśnienie i zrobiło mi się słabo. Lekarze tu są strasznie przewrażliwieni 
-Kochanie czym się zdenerwowałaś ? - podniósł na mnie wzrok 
-Alex ścisnęła moją dłoń, ale nikt mi nie wierzy. Lekarz twierdzi, że to niemożliwe, ale ja przecież wiem co czułam ! 
-Obudziła się ? - spytał z nadzieją
-Nie, ale ona nas chyba słyszy. Poprosiłam, żeby dała mi znak, że słyszy, a ona po chwili ścisnęła moją dłoń. Naprawdę Marco ! Nie wymyśliłam sobie tego
-Wiem kochanie, wiem - pocałował mnie w czoło 
-Porozmawiasz z nią doktor, żebym mogła już iść na dół ?
-Nie, najpierw porozmawiam z nią czy nie powinnaś zostać tu na dłużej
-Marco - jęknęłam - nie zrobisz mi tego 
-Nie chcę, żeby coś Wam się stało 
-To przez stres ! 
-Od dziś zero stresu - pocałował mnie
-Doskonale wiesz, że to nie takie proste 
-Nie ważne 
-To jest ważne Marco 
-Zaraz wracam - złożył subtelny pocałunek na mojej dłoni 
-Nigdzie się nie wybieram - prychnęłam - możesz być spokojny
Kilkanaście minut później pielęgniarka zabrała kroplówkę, która już mi się skończyła, wyjęła wenflon, a na jego miejsce nakleiła plaster. 
-Okej, mogę Cię zabrać
-Jest jakieś ale ?
-Nie, tu mam Twoje wyniki - podał mi plik kartek 
-A pani doktor ?
-Zaufała, że wszystko Ci przekażę - zaśmiał się - i, że będę o Ciebie dbał
-Zbajerowałeś ją !
-Możliwe
-Jak zwykle - przewróciłam oczami 
-Nie musisz być zazdrosna - zebrał moje rzeczy
-Wiem, ale i tak jestem - westchnęłam
-Możemy iść ?
-Tak - przytuliłam się do niego - ale do Alex
-W porządku, ale Mario jest u niej
-Chcę mu, tylko powiedzieć, że nas słyszy 
-Okej 
Przez całą drogę na inny oddział Reus wciąż mnie obejmował. Przed salą modelki siedziała pani Gotze, a Maja spała w wózku.

-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do kobiety 
-Dzień dobry - posłała mi uśmiech - ślicznie wyglądasz Leno 
-A dziękuje bardzo
-Mario jest w środku ? - spytał mój facet
-Tak
-Wejdę do niego na chwilę - poinformowałam - a potem możemy wracać do domu 
-W porządku 
Po cichu weszłam do sali, podeszłam do łóżka blondynki i ku własnemu zdziwieniu odkryłam, że szatyn śpi, leżąc na łóżku koło swojej ukochanej. Uśmiechnęłam się na ten widok i nie chciałam przeszkadzać, ale jak szłam już do wyjścia to Mario się przebudził.
-To Ty Lena ?
-Tak, śpij. Przyjdę później 
-Nie, chodź - podniósł się z łóżka, ale wcześniej pocałował dziewczynę w czoło - jak się czujesz ?
-Dobrze, dziękuję
-Marco mówił, że leżysz na oddziale
-Tak, ale nic mi nie jest
-To dobrze - uśmiechnął się
-Nigdy nie przyprowadzałeś tu Mai
-Mama była z nią na spacerze w okolicy i wpadły 
-Przyprowadzisz ją tutaj ?
-Jeszcze nie wiem - wzruszył ramionami 
-Mario muszę Ci coś powiedzieć 
-Co jest ?
-Byłam tu wcześniej i zdarzyło się coś niespodziewanego. Lekarz oczywiście zaprzeczył, ale ja jestem pewna, że tak było. Alex ścisnęła moją dłoń. Tak jakby posłuchała tego co do niej mówię. Poprosiłam, żeby dała znak, że mnie słyszy, a ona po prostu ścisnęła moją dłoń. Nie wiem, czy słyszy nas teraz, czy nie, ale dam sobie rękę uciąć, że są sytuacje, w których nas słyszy
-Lekarz Ci nie uwierzył ?
-Według niego to niemożliwe, bo przy nim nic takiego się nie zdarzyło 
-Przy mnie też nie - westchnął - ale może to chodzi o osobę, która do niej mówi ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami - ale przysięgam Ci, że to się naprawdę stało 
-Wiem - położył mi rękę na ramieniu - i dziękuję 
-Zaczęła oddychać samodzielnie, ruszyła ręką, może to znak, że się obudzi
-Mam nadzieje
-Ja też - położyłam głowę na jego ramieniu, gdy mnie objął
-Boję się, że ona mi nie wybaczy. Obudzi się i stwierdzi, że teraz ona nie chce mieć ze mną nic wspólnego, cholernie ją zawiodłem
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć Mario, myślę, że nikt tego nie wie. Jak się obudzi to porozmawiacie i wszystko sobie wyjaśnicie, a potem zdecydujecie co dalej
-Tak będzie najrozsądniej 
-Racja - uśmiechnęłam się, po czym się od niego odsunęłam - uciekam do domu, kazali mi odpoczywać
-Pewnie, dbaj o siebie
-Jakby coś się działo to dzwoń i pewnie spotkamy się jutro
-Okej, do zobaczenia
-Do zobaczenia, trzymaj się - pocałowałam go w policzek, po czym opuściłam salę
Marco siedział obok mamy swojego przyjaciela i żywo z nią, o czymś dyskutował. Gdy, tylko mnie zobaczył to przerwał rozmowę i podniósł się z miejsca. Jeszcze chwilkę poświęciliśmy pani Gotze, a potem opuściliśmy szpital. 
-Co mówił lekarz ? - spytał piłkarz odpalając samochód
-Wszystko jest w porządku, dzieci rosną i rozwijają się prawidłowo i tak dalej - mruknęłam - mam kolejne zdjęcia, płytę, a jakieś duperele mam w dokumentacji 
-Skoro tak, to w porządku 
-Musimy podjechać jeszcze po jakieś zakupy. Rano zapomniałam Ci powiedzieć 
-A może podrzucę Cię najpierw do domu, a potem zrobię zakupy ? - położył mi dłoń na kolanie 
-Bez przesady - zaśmiałam się - nic mi nie będzie
-Teraz pod koniec ciąży musisz się bardziej oszczędzać
-Chcesz mnie położyć do łóżka na prawie siedem tygodni ?
-Jeśli trzeba będzie - zażartował
-Zapomnij - zachichotałam - nigdy w życiu
-Uparciuch 
-Maaarco 
-Hmm ?
-Kiedy skręcisz wreszcie mebelki w pokoju dzieci ?
-Wkrótce - westchnął - daj mi jeszcze trochę czasu 
~Later~
Umyłam ręce, wytarłam je w mięciutki ręcznik wiszący przy umywalce i opuściłam łazience. Zdążyłam się już przebrać w wygodne spodnie dresowe i dużą bluzę Marco, ale fryzurę i
makijaż pozostawiłam nietknięte.
-Nie ociągaj się tak, tylko chodź, bo obiad wystygnie
-Nie ociągam się, tylko po prostu taką mam teraz prędkość chodzenia - posłałam mu mordercze spojrzenie
-Powiedzmy, że Ci wierzę - uśmiechnął się szeroko 
-Wygląda pysznie - spojrzałam na talerz, na którym czekała na mnie pierś z kurczaka, a do tego warzywa przygotowane na parze 
-Jeśli chcesz to dla Ciebie jest jeszcze ryż w garnku
-Ty nie będziesz jadł ?
-To mi w zupełności wystarczy - zajął miejsce naprzeciwko mnie
-Okej, ja potrzebuje ryżu do szczęścia - wygrzebałam z garnka trochę ryżu na talerz i wróciłam do stołu
-Smacznego  
-I wzajemnie - uśmiechnęłam się

[Alex]
Udało mi się. Udało mi się poruszać. Ciemność opuściła mnie na chwilę, gdy była u mnie Lena i wtedy udało mi się ścisnąć jej dłoń. Kosztowało mnie to jednak bardzo dużo wysiłku, więc zaraz potem dałam się opanować ciemności. Miałam nadzieje, że znowu uda mi się wydostać z jej szponów, chociaż na chwilę, ale trzymała mnie mocno w swoich ramionach. Dopiero głos Mario sprawił, że wróciła mi chwilowa świadomość. Słyszałam, że mówi, że mnie kocha. Dalej mnie kocha. Wciąż mnie kocha. Te słowa były jak ratunek, którego chciałabym się łapać, za każdym razem. 
-Teraz, kiedy już oddychasz samodzielnie mogę całować Twoje wspaniałe usta. Naprawdę kocham je całować, tak samo jak kocham Ciebie skarbie. Od zawsze, na zawsze skradłaś moje serce ...
Skradłam jego serce.
Skradłam jego serce.
Skradłam jego serce.
-... wiesz będę szczery i powiem Ci, że to już robi się strasznie nudne. Ile można spać Alex ? Zawsze byłaś śpiochem, ale teraz to już przesadzasz naprawdę. Obudź się już skarbie ...
Skarbie.
Skarbie.
Skarbie.
-... Lena mi mówiła, że ścisnęłaś jej dłoń. To cudownie naprawdę, ale chciałbym, żebyś to powtórzyła ze mną. Możesz ścisnąć moją dłoń skarbie ? Proszę, tylko raz, a potem dam Ci spokój, tylko raz
Tak bardzo chciałam to zrobić, składałam w to całe swoje siły, ale nic mi nie wychodziło. Pomyślałam, że spróbuję ruszyć, tylko palcem, ale to też nic nie dało. Jakby moja ręka była odcięta od myśli i starań. Mario zaczął mówić coś jeszcze, ale już nie rozumiałam, ani nie słyszałam co. Kolejny raz dałam się pochłonąć przez ciemność.
-M....
Co to ? Znam ten głos. 
-Ma ...
Coraz wyraźniejszy, pomagał wydostać się z mojej otchłani 
-Mam ... 
Maja.
-Mama ! Mama ! Mama !
Och słoneczko. Chciałam dać znać, że doskonale ją słyszę, chciałam się ruszyć, ale nie mogłam znaleźć na to siły. Nagle poczułam, że małe, delikatnie rączki błądzą po mojej twarzy dokładnie ją badając. Oczy, usta, nos, policzki ...
-Mama ! - radosny głosik nie przestawał pobrzmiewać w moich uszach 
Córeczka, moja mała córeczka. Muszę ją zobaczyć, dotknąć, poczuć jej dziecięcy zapach. Muszę ... Całe moje siły skumulowane w jednym miejscu zaczęły rozchodzić się po całym ciele.
-Mama !
Najpierw poruszyłam palcem, potem ręką, zaczęłam mrugać oczami. Nie wiedziałam czy na pewno to się dzieje, ale dalej do tego dążyłam, aż nagle ... otworzyłam oczy. Światło i białe ściany, a także wszystko dookoła bardzo mnie raziły, ale nie chciałam znowu wpadać w ciemność.
-MAMA ! 
Starałam się dojrzeć moją malutką kruszynkę, ale ból głowy był tak niesamowicie ogromny, że nie mogłam nią ruszyć. Chciałam się odezwać, ale z mojego obolałego, suchego gardła wydobyło się jedynie ciche chrząknięcie. 
-Alex ? - usłyszałam pełen nadziei głos mojego ukochanego 

11 komentarzy:

  1. Jak ty to robisz? Co kolejny rozdział to lepszy :** genialny czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały uwielbiam twoje blogi są super !! Czekam na nexta buziaki pozdrawiam/Dominika :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały. Alex się obudziła. Mam nadzieję,że nie będzie żadnych komplikacji. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż mogę powiedzieć , cudo. To prawda ,że kazdy następny rozdział jest lepszy od poprzedniego

    OdpowiedzUsuń
  5. Pod koniec się poryczałam. Wspaniały rozdział. Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle wspaniały, mam nadzieję, że teraz już będzie wszystko dobrze. Czekam na następny pozdrawiam /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział:) Kiedy można spodziewać się kolejnego?
    Kinia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno nie w najbliższym czasie ... tak sądzę ;)

      Usuń
  8. Kiedy można spodziewać się kolejnego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zwykle fenomenalny. Piszesz cudownie. Oby z Alex po przebudzeniu było wszystko ok oraz,żeby z Mario i Mają tworzyli znów kochającą się rodzinkę :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy można spodziewać się kolejnego rozdziału //pozdrawiam Dominika ;)

    OdpowiedzUsuń