niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 57.

[Alex]
Obudził mnie słodki dźwięk płaczu malutkiej dziewczynki. Po dwóch tygodniach rozłąki to chyba jeden z najpiękniejszych dźwięków na świecie. Już podnosiłam się z łóżka, gdy Mario położył mi dłoń na ramieniu i sam wstał, a po chwili wyszedł z sypialni. Opadłam z powrotem na poduszki, żeby złapać jeszcze odrobinkę snu. Nie było to zbyt trudne zważając na fakt, iż bardzo szybko mojemu narzeczonemu udało się uspokoić Maje.
-Zasnęła jeszcze - szepnął mi do ucha obejmując mnie ponownie
-Yhmm, ile jeszcze snu nam zostało ? 
-Budzik zadzwoni za niecałą godzinę
-Idealnie - powoli odpłynęłam w krainę nowego snu 
Niestety budzik zadzwonił za szybko, zdecydowanie za szybko. Przeciągnęłam się siadając na łóżku, a mój narzeczony w tym czasie szedł do łazienki. 
-Kto normalny bierze prysznic przed treningiem ? 
-Kto powiedział, że jestem normalny ? - puścił mi oczko 
-Za dużo czasu spędzasz z moim bratem, on też to robi 
-Chyba, każdy chłopak od nas bierze rano prysznic
-Drużyna wariatów - skwitowałam 
-Też Cię kocham - wszedł do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi
-Maja śpi ? - zawołałam jeszcze
-Tak, byłem u niej przed chwilą
-W porządku 
W drodze do drzwi zgarnęłam z fotela gruby sweter i włożyłam go schodząc po schodach. Zrobiłam nam dwie kawy, a następnie zabrałam się za śniadanie. Zwykła owsianka z nasionami chia, jagodami goji, bananem i żurawiną. Zdrowe, pyszne i przygotowanie zajmuje dosłownie chwilkę. Nakryłam do stoły, usiadłam na jednym z miejsc i czekałam, aż szatyn zejdzie na dół.
-Zrobiłaś mi power śniadanie
-Dokładnie tak - uśmiechnęłam się
-Mamy wiórki kokosowe albo płatki migdałowe ?
-Pewnie tak, zobacz w tej samej szafce co zawsze
 -Są - powiedział zadowolony dosypując po trochu z obu paczek do swojej owsianki 
-Następnym razem zapamiętam 
-Smacznego - zajął swoje miejsce
-Mogłeś się ubrać 
-Po co ? - spytał rozbawiony 
-Strasznie mnie rozpraszasz 
-Ciągle ? Skarbie musisz się wreszcie przyzwyczaić
-Postaram się proszę pana - powiedziałam zmysłowym głosem, a on się zakrztusił - coś się stało ?
-Chcesz mnie zabić przed treningiem ?
-A wolałbyś po treningu ?
-Zdecydowanie - zaśmiał się
-Flirtujemy nawet przy śniadaniu - przewróciłam oczami 
-Ty ze mną flirtujesz
 -Stęskniłam się za Tobą to dlatego - pochyliłam się na stołem - ale widocznie Ty się za mną nie stęskniłeś
 -Już ja Ci pokażę jak się za Tobą stęskniłem - poderwał się w krzesła, więc ja zrobiłam to samo - wiesz, że Cię złapię, prawda ?
-Zapomnij ! 
Uciekałam przed nim jak wariatka starając się przy tym nie krzyczeć, żeby nie obudzić naszej córki. W końcu tuż przy kanapie silne ramiona piłkarza przyciągnęły mnie do jego nagiej, ciepłej, umięśnionej klatki piersiowej. Kilka sekund później leżałam na kanapie przygniecione przez jego ciało i chichotałam jak mała dziewczynka. 
-Nawet. Nie. Wiesz. Jak. Cholernie. Za. Tobą. Tęskniłem. - pocałował mnie w szyje 
-Spóźnisz się na trening - wyszeptałam
-Teraz mnie to nie obchodzi 
-Wiem i mnie też to mało obchodzi - jęknęłam - ale trener Cię zabije 
-Czasami tego nienawidzę - oparł czoło o moje ramie - ale nie wolałbym pracować codziennie od ósmej do szesnastej
-Spadaj stąd zanim siłą Cię zatrzymam - zepchnęłam go z siebie - musisz się jeszcze ubrać 
-Lubię jak tak mną rządzisz - zaśmiał się 
-Nienawidzę Cię, wiesz ?
-Za co ? - zmarszczył brwi 
-Za to, że zawsze to robisz tuż przed wyjściem i potem mnie zostawiasz. Nienawidzę Cię ! - rzuciłam w niego poduszką 
-Ej to nie jest proste Cię zostawiać - pocałował mnie w nos - uwierz mi
-A na treningu jest łatwo ?
-Jak o Tobie nie myślę to tak, ale myślę o Tobie cały czas, więc nie. Nie jest łatwo
-Dobrze Ci tak - podniosłam się z kanapy - idę się ogarnąć 
-Pomóc Ci ? - uśmiechnął się szeroko 
Nic nie odpowiedziałam, tylko posłałam mu bardzo mordercze spojrzenie, a zaraz potem przeszłam obok niego obojętnie. Skierowałam się do naszej sypialni, skąd najpierw przeszłam do garderoby, zgarnęłam bieliznę i dopiero udałam się do łazienki. Odkręciłam wodę pod prysznicem, rozebrałam się i weszłam do kabiny. Gorący strumień oblał moje ciało sprawiając, że skóra stała się nieco bardziej czerwona, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Powoli namydliłam, każdy milimetr ciała żelem pod prysznic, spłukałam pianę i umyłam włosy. Na koniec jeszcze chwilę stałam otulana przez strumień wody, aż w końcu zakręciłam kurek. Owinęłam się ręcznikiem, włosy roztrzepałam i wyszłam z pod prysznica. 
-Kotku - bez pukania do pomieszczenia wszedł szatyn - wow
-Nie jesteś dobrym aktorem, wiesz ? - zachichotałam - czego chcesz ?
-Przyszedłem Ci powiedzieć, że Maja jeszcze śpi, a ja właśnie wychodzę - postawił na szafce nianie elektroniczną i cofnął się do wyjścia
-Nie zapomniałeś o czymś ? - odchrząknęłam
-Ach tak - podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował - do zobaczenia po treningu 
-Możliwe, że nie będzie nas w domu 
-W takim razie do zobaczenia później
 -Uważaj na siebie
-Obiecuje - pocałował mnie w czoło i wyszedł 
Wytarłam ostatnie krople wody, założyłam bieliznę i zaczęłam suszyć włosy. W między czasie drugą ręką, a raczej szczotką, którą trzymałam w ręku je rozczesywałam przez co szybciej stawały się suche. Na końcu związałam włosy w kucyka, lekko się umalowałam i wyszłam z pomieszczenia zabierając ze sobą nianie elektroniczną. To dziwne, że Maja jeszcze się nie obudziła, co prawda miała kilka pobudek w nocy i późno ją położyliśmy, ale normalnie o tej porze już była na nogach. Chyba, że o czymś nie wiem. Szybko, żeby nie tracić czasu założyłam ciemne jeansy, biały sweter i czarne skarpetki. Do tego tylko zegarek na prawy nadgarstek i byłam gotowa. Wystarczy, że teraz poczekam, aż mała się obudzi. Oby to nastąpiło szybko. Chociaż w sumie ... Moje rozmyślenia przerwał mój telefon, który nagle się rozdzwonił. Westchnęłam sięgając po sprzęt, ale rozpromieniłam się jak tylko zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie mojej przyjaciółki.
-Cześć
-No cześć - zachichotała
-Kochana mała jeszcze śpi, więc chyba nasze spotkanie musimy trochę przerzucić w czasie
-Świetnie się składa, bo jestem pod Twoim domem 
-No co Ty ?!
-Otwórz mi proszę
-Już lecę - włożyłam telefon do kieszeni i zbiegłam po schodach na dół, a po chwili otworzyłam drzwi i furtkę - przyszłaś na pieszo ? 
-Tak, spacer dobrze mi zrobił 
-Jest strasznie zimno - skrzywiłam się - nie wierzę, że Marco Ci na to pozwolił 
-Marco nic o tym nie wie - przewróciła oczami - czy on musi o wszystkim wiedzieć ? 
-Według niego tak - zamknęłam za nią drzwi śmiejąc się cicho - według nas ...
-Niekoniecznie - dokończyła za mną
-Jak się czujesz ?
-Alex - jęknęła - słyszę to pytanie średnio sto razy dziennie, chociaż Ty mi odpuść, dobra ?\
-Przepraszam - objęłam ją - herbaty ?
-Chcę kawę !
-Pogadamy o tym za kilka miesięcy - puściłam jej oczko
-W takim razie zielona herbata będzie idealna
-Do poważnej rozmowy 
-Chcesz mi coś powiedzieć czy oczekujesz ode mnie tego, że ja coś Ci powiem ?
-Raczej to drugie - uśmiechnęłam się delikatnie 
-Pozwolisz, że poczekam w salonie ? Muszę odpocząć
-Oczywiście ! 
Przeszłam do kuchni, gdzie włączyłam czajnik i przygotowałam dwa kubki. Dla siebie wzięłam czarną herbatę, a dla mojej przyjaciółki zieloną oczywiście. Postawiłam kubki, cukierniczkę oraz owsiane ciasteczka z żurawiną na drewnianej tacy i zaniosłam wszystko do salonu, gdzie blondynka siedziała rozłożona na kanapie.
-To co z Marco ?
-Niby dobrze, ale wciąż trzymam go na dystans
-Czemu ?
-Problem polega na tym, że nie wiem. Nie mam bladego pojęcia
-Wybaczyłaś mu ?
-Już jakiś czas temu, tylko cholera podoba mi się to 
-Ale co takiego ?
-To jak on się stara. No wiesz ... - przerwała na chwilę rozmyślając nad czymś - robi mi śniadania, dba o mnie, kupuje kwiaty, prawi komplementy. Boję się, że jak zobaczy, że już mu wybaczyła to przestanie się starać, że sobie odpuści
-Mój brat nie należy do osób, które sobie odpuszczają
-To prawda
-Lena zawsze jest jakieś "ale" i moje brzmi ... - spojrzałam jej w oczy - ale nigdy nie mów nigdy. To, że do tej pory sobie nie odpuszczał i, że się tak o Ciebie stara nie znaczy, że tak będzie zawsze. W końcu może zacząć go to męczyć i nudzić 
-Wiem - westchnęła
-Nie możesz go trzymać za długo w niepewności. To nie prowadzi do niczego dobrego 
-Najbardziej boli mnie fakt, że on ciągle utrzymuje kontakt z Cathy 
-W jakim sensie ? - zmarszczyłam brwi
-Ona ciągle tam pracuje

-Co nie oznacza, że Marco utrzymuje z nią kontakt. To nie jego wina jak na nią wpada czasem
-Jezu Alex chodzi o to, że teraz ona pomaga mu w ostatniej fazie wyjścia z kontuzji !
-Jak to ?  wyjąkałam zaskoczona 
-Ten jej kolega czy ktoś zrezygnował z powodów prywatnych, więc ona zajęła jego miejsce
-Przykro mi - skrzywiłam się i sięgnęłam po swój kubek - ale przecież to tylko chwilowe, sama powiedziałaś, że to ostatnia faza
-Ufam mu, ale nie ufam jej i boję się co z tego wyniknie 
-Nic z tego nie wyniknie, jedynie Marco może jej jeszcze dobitniej powiedzieć, że nie jest zainteresowany 
-I taką mam właśnie nadzieje - upiła łyk swojej herbaty - no więc powiedz mi co z tym Nowym Jorkiem 
-Mówiłam Wam wczoraj - wzruszyłam ledwie widocznie ramionami
-Pytam o to czego nie chciałaś mówić przy Mario czy Marco
-Chodzi o Rogera - westchnęłam - mam wrażenie, że do niego nic nie dociera
-Nie rozumiem
-Te jego głupie gierki doprowadzają mnie do szaleństwa. Nie dociera do niego, że jestem szczęśliwa, a tym bardziej to, że nawet w najmniejszym stopniu nie jestem nim zainteresowana . Ciągle wymyśla coś nowego. A to jeden pokój w hotelu, a to jeden lot, a to wspólna kolacja. Zapraszał mnie na spacery, do kina, przychodził na sesje, pojawił się na after party po pokazie. A ja mam dość dawania mu w kółko kosza, bo to nie przynosi żadnych efektów. Uparł się na mnie i chyba nie zamierza odpuścić 
-Zakończyłaś z nim współpracę, więc możesz mieć go gdzieś
-I taki mam właśnie plan - zachichotałam mrugając do niej
-Obiecuję, że jak tylko go spotkam to skopię mu tyłek - zaśmiała się układając dłonie na brzuchu 
-Trzymam Cię za słowo, choć wolałabym, żebyś najpierw pomyślała o dzieciach, a dopiero potem o bójkach
Śmiejemy się głośno, a wtedy rozlega się płacz małej dziewczynki śpiącej na górze. Mojej małej dziewczynki.

[Lena]
~A Few Hours Later~
Kiedy wróciłam to Marco był już w domu ... domu ... domu ... mojego domu ? Oficjalnie tutaj nie mieszkam na stałe i nie wiem czy w ogóle piłkarz chciałby, żebym z nim zamieszkała. Może wrócę do siebie jak urodzę ?
-O już jesteś - uśmiechnął się całując mnie w policzek - jesteś głodna ?
-Jadłam u Twojej siostry 
-Myślałam, że chciałyście iść na miasto
-Tak, ale plany nam się trochę zmieniły
-Cieszę się, że spędziłaś miło czas
-O tak, zdecydowanie ! Nagadałyśmy się przynajmniej 
-Świetnie - posłał mi uśmiech - mam coś dla Ciebie ?
-A możesz mi to dać za minutkę ? - spojrzałam na niego błagalnie - natychmiast muszę iść do łazienki 
-Pewnie - zaśmiał się głośno - poczekam na Ciebie w kuchni 
-Idealnie
Prawie biegiem ruszyłam do łazienki. Jedna z rzeczy, które irytują mnie w byciu w ciąży ? Ciągle chce mi się siku ! Dosłownie ciągle, a jeszcze tyle czasu zostało mi do porodu. A no i oczywiście jestem gruba. I już niedługo nie zobaczę swoich stóp ! Już teraz ledwo wiążę
sznurówki. O. Mój. Boże. Najgorsze jeszcze przede mną. Najgorszy będzie poród. Jak już skończyłam to umyłam ręce i wytarłam je w mały ręczniczek. Od razu potem opuściłam łazienkę i przeszłam do kuchni. Marco stało oparty o blat i wyglądał tak cholernie seksownie. Przełknęłam ciężko ślinę.
-Proszę - sięgnął za siebie i wziął z blatu jasne kwiaty w papierze, które mi podał - to dla Ciebie
-Z jakiej to okazji ? - uśmiechnęłam się szeroko 
-Musi być jakaś okazja ?
-Nie, oczywiście, że nie
-No widzisz
-Dziękuje - podeszłam do niego, zarzuciłam mu ręce na szyje i spojrzałam mu w oczy
-Lena ... - powiedział cicho 
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, bo wciąż zastanawiałam się co mam zrobić. Miałam taką ochotę, żeby go pocałować, długo i namiętnie, ale w ostatniej się wycofałam i złożyłam krótkiego całusa na jego policzku.
-Obejrzymy dzisiaj wieczorem film ...
-Pewnie - przerwał mi
-... w Twojej sypialni ? - dokończyłam czując jak się rumienię 
-Jeżeli tylko chcesz
-Marco ja ... - przerwałam nie do końca wiedząc co mam powiedzieć
-Tak ?
-Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę ? Tę, w której powiedziałeś mi, że dasz mi tyle czasu ile będę potrzebowała, ale nie przestaniesz się starać i o mnie walczyć ?
-Jasne, że pamiętam - powiedział nieco zakłopotany i przeczesał włosy palcami 
-W takim razie już nigdy nie przestawaj się starać - nie czekając na jego reakcje po prostu go pocałowałam 
-Nigdy - szepnął prosto w moje usta przyciągając mnie bliżej do siebie, oczywiście na tyle na ile pozwalał mu mój brzuch
Oderwaliśmy się od siebie dopiero po kilku minutach oboje z przyśpieszonymi oddechami. To był zdecydowanie najlepszy pocałunek w moim życiu. Uśmiechnęłam się wesoło w kierunku faceta, którego kocham, a on od razu odwzajemnił mój gest.
-Czy tego chcesz czy nie od dzisiaj mieszkasz w mojej sypialni - pocałował mnie w czoło -zaraz przeniosę Twoje rzeczy 
-Naprawdę nie mam nic do gadania ?
-Absolutnie nic - zaśmiał się
-W sumie to stęskniłam się za Twoim łóżkiem - odparłam figlarnie
-Teraz jest nasze - złapał mnie za rękę - wszystko w tym domu co jest moje teraz należy do Ciebie
-Czy Ty właśnie ...
-Właśnie oznajmiłem Ci, że oficjalnie ten dom należy też do Ciebie i do naszych dzieci 
-Marco, ale większość moich rzeczy wciąż jest w moim mieszkaniu 
-To już tylko kwestia czasu - mrugnął do mnie
-Jesteś nienormalny - przewróciłam oczami 
-Chodź - pociągnął mnie za rękę do salonu 
-Możesz mi powiedzieć co Ty wyprawiasz ? - zapytałam jak zaczął rozkładać kanapę 
-A nie widzisz ? - rozbawiony uniósł pytająco jedną brew, a ja tylko westchnęłam

-Tego się pozbędziemy - złapał za krawędzie mojej koszulki i bezceremonialnie zdjął ją ze mnie 
-Jeżeli ja mam być bez koszulki to Ty też się rozbieraj - podparłam się pod boki i zrobiłam groźną minę
-Z największą przyjemnością 
Po chwili oboje bez koszulek leżeliśmy na jasnej kanapie i przytulaliśmy się do siebie. On trzymał dłoń na moim brzuchu, a ja kreśliłam palcem różne wzory na jego umięśnionym torsie. Czułam jak dzieci wesoło bawią się w moim brzuchu i blondyn też musiał to wyczuć. W końcu te ruchy już nie są tak subtelne jak na początku, chociaż pani doktor mówiła, że to dopiero początek. 
-Wariują - uśmiechnął się - nie dają Ci odpocząć, co ?
-Oczywiście, że dają. Uwielbiam to 
-A w nocy ?
-W nocy też jest w porządku. O dziwo jak je czuje to mam poczucie bezpieczeństwa 
-Teraz nie tylko one będą Ci to dawały - pocałował mnie w policzek 
-Musimy się zastanowić nad imionami 
-Muszą się zaczynać na taką samą literkę - zarządził 
-Dlaczego ?
-Bo tak mi się podoba - zażartował 
-Pytam poważnie - posłałam mu mordercze spojrzenie 
-Uważam, że tak będzie w porządku. Będą mieli takie same inicjały, a w końcu będą bliźniakami. Brat i siostra
-Podoba mi się ten pomysł - pocałowałam go cała rozpromieniona 

*****

No dobra wreszcie ich pogodziłam. Chyba najwyższa pora, prawda ? Mam nadzieje, że moje wypociny Wam się spodobają i docenicie fakt (a może nagrodzicie mnie komentarzami), że tak szybko udało mi się coś skleić. 

U jednych sielanka, a u drugich ... a u drugich dowiedzie się już w następnym ! 
Zabawa zaczyna się w 58 rozdziale.
A teraz już ciii, nic więcej nie mówię 
Buziaki

Ps. Następny w czwartek 26 maja :* zaglądajcie ! 

5 komentarzy:

  1. Nareszcie Marco i Lena razem. Jupii!!!
    Nie muszę Ci chyba pisać ,że rozdział fenomenalny.
    Jestem ciekawa co namieszasz w następnym rozdziale.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny z resztą jak każdy. Jestem dumna że tak szybko :)
    P.S
    Strasznie lubię jak piszesz rozdział oczami Alex i Leny :) albo Alex i Marco , Mario i Marco . Nw czy do końca rozumiesz o co mi chodzi. Nigdy nie umiałam tłumaczyć

    OdpowiedzUsuń
  3. Następny proszę :) do środy tyle czasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do czwartku :) już tylko kilkanaście godzin kochana, bo rozdział równo o północy :* buziaki

      Usuń
    2. Okazuje się że czytać nie umiem, to przykre :) :')

      Usuń