niedziela, 15 maja 2016

Rozdział 56.

[Alex]
Po naprawdę długim locie, który w dodatku miał opóźnienie i oczywiście przesiadkę, bo jakżeby inaczej wreszcie wylądowałam w Dortmundzie. Wszyscy ludzie zaczęli szybko
podrywać się z miejsc, żeby jak najszybciej opuścić samolot, a ja wciąż siedziałam na swoim miejscu. Wstałam dopiero jak zrobiło się w miarę luźniej, założyłam czarną, skórzaną kurtkę na gruby, bordowy golf i spojrzałam na zegarek. Mario na pewno już na mnie czeka. Zabrałam swoją torbę, walizkę podręczną i bez stresu, kolejki ani przepychania opuściłam maszynę. Najgorsze będzie odbieranie walizek, to jest straszne i cholernie tego nie lubię. Ludzie zachowują się wtedy jak zwierzęta. 
-Przepraszam - ktoś mnie szturchnął - to moja walizka
-Proszę - warknęłam - mojej walizki na pewno tam nie ma 
-Co pani taka wrażliwa ?! - zanim zdążyłam odpowiedzieć to facet leciał już do taśmociągu
Na moje szczęście moja walizka pojawiła się w miarę szybko, ale jak na kulturalną osobę przystało podeszłam tam bez pośpiechu i poczekałam, aż mój bagaż pojawi się blisko mnie. Walizka nie była jakoś bardzo ciężka, ale jednak swoje ważyła. Trochę musiałam się postarać, żeby wszystkie swoje rzeczy jakoś zebrać do kupy i wyjść z tej części lotniska. Rozejrzałam się w poszukiwaniu swojego narzeczonego i jak tylko go zauważyłam to zostawiłam wszystko na środku i pobiegłam w jego stronę. Nie minęło kilka sekund, a już tonęłam w jego ramionach.
-Tęskniłam za Tobą - szepnęłam
-Ja za Tobą też - pocałował mnie w głowę - dobrze Cię widzieć
-Zabierzesz mnie do domu ? 
-Oczywiście, wezmę tylko Twoje rzeczy 
-Pomogę Ci - uśmiechnęłam się blado
-Dam sobie radę - zaśmiał się - nie uciekaj mi nigdzie
-Nigdy w życiu
Kilkanaście minut później udało nam się wymknąć z hali przylotów i pokonać korek, który jest chyba zawsze.
-Jak było ?
-Długo - jęknęłam
-Trochę Ci się przedłużyło to fakt, ale przynajmniej udało Ci się przebukować lot
-Ostatnie wolne miejsce, przesiadka, opóźnienie 
-Musisz być bardzo zmęczona - położył mi dłoń na kolanie 
-Troszkę tak, a gdzie Maja ?
-U Twojego brata i Leny 
-No co Ty - zaśmiałam się
-Trenują 
-Brakuje im jeszcze jednego do pary 
-Niestety, ale nic nie udało im się wykombinować 
-A jak jest między nimi ? 
-Chyba dobrze - prawie niezauważalnie wzruszył ramionami - przynajmniej taka jest wersja Marco 
-Mam nadzieje,  że to nie jest ta bardziej optymistyczna
-Nie mówmy o tym już, spotkasz się z Leną to pogadacie
-Przepraszam - westchnęłam
-Przepraszasz ? - prychnął - nie masz za co, wiesz ?
-Może - zachichotałam
-W domu czeka na Ciebie kolacja, ale jak masz ochotę zrobić coś innego ...
-Kolacja i w film w łóżku ? Marzę, żeby się położyć
-Wino ? - uśmiechnął się
-Idealnie 
-Kochanie wpadłem na świetny pomysł 
-A propo ?
-Naszej przyszłości 
-Zamieniam się w słuch
-Powiem Ci wkrótce - spojrzał na mnie przelotnie 
-Ty szujo ! - udawałam wściekłą - będziesz mnie teraz trzymał w niepewności ?
-Oczywiście, tak długo jak tylko wytrzymasz
-Cierpliwość to nie jest moja najmocniejsza strona - skrzywiłam się 
-Wiem - zaśmiał się
-Nareszcie w domu - powiedziałam jak tylko wjechaliśmy na posesje 
-Nareszcie razem - pocałował mnie w dłoń
-Szkoda, że nie ma z nami Mai 
-Jeżeli chcesz to przywiozę Ci ją w ciągu dwudziestu minut 
-Chyba nie miałabym się siły nią zająć. Niestety
-Odpoczniesz, minie Ci jetlag i będziesz jak nowo narodzona 
-Najpierw randka z moim ukochanym i jedynym facetem - pochyliłam się i pocałowałam go namiętnie - wniesiesz moje walizki czy mam Ci pomóc ?
-Poradzę sobie
-W takim razie czekam w łóżku 
-Pośpieszę się - puścił mi oczko 
Wyjęłam kluczę z torby, otworzyłam sobie drzwi i bardzo szybko rozebrałam się w przedpokoju. Nic się nie zmieniło przez te kilkanaście dni. Uśmiechnęłam się widząc nasze zdjęcie przyklejone do lustra, a następnie przeszłam dalej kierując się w stronę schodów. Weszłam do naszej sypialni, która jak prawie każde pomieszczenie w tym domu była dla mnie azylem. Położyłam się na łóżku po swojej stronie i wtuliłam się w poduszkę. Pachniała nie tylko mną, ale też moim narzeczonym, a także naszą córką. Pachniała domem. Moim domem. Moim szczęściem, moim azylem. Usłyszałam cicho zamykające się drzwi, a po chwili materac ugiął się pod ciężarem drugiej osoby. 
-Myślałem, że zasnęłaś - pocałował mnie w głowę
-Jeszcze nie - uśmiechnęłam się delikatnie 
-Proszę - podał mi talerz z sushi i pałeczki
-Zamówiłeś ? - zaśmiałam się
-Zrobiłem 
-A kto mi mówił, że nigdy nie będzie się w to bawił  ?
-Dla Ciebie wszystko - uśmiechnął się - smacznego 
-Ty nie jesz ?
-Już jadłem
-Okej - rozerwałam opakowanie od pałeczek 
-Ślicznie Ci w tej nowej fryzurze
-Dziękuje. Miałam nadzieje, że Ci się spodoba 
-Ty mi się zawsze podobasz kotku 
-Czaruś - zachichotałam - pyszne to Twoje sushi 
-Taki mój ukryty talent
-Dużo ich jeszcze przede mną ukrywasz ?
-Całe mnóstwo - zaśmiał się cicho 
-Może w tym roku Święta zrobimy u nas ?
-Jeśli chcesz - wzruszył ramionami
-A Ty czego chcesz ?
-Obojętnie mi, dostosuje się
-No, ale tak nie może być - westchnęłam - chcemy to robimy Święta tutaj, nie chcemy to jedziemy do Twoich rodziców

-Ważne, żebyśmy byli razem. Resztę jakoś samo się ogarnie. Mamy jeszcze mnóstwo czasu do Świąt
-Wcale nie -mruknęłam odstawiając talerz na szafkę nocną
-Marudzisz, więc chyba jesteś zmęczona i z filmu nici - przyciągnął mnie do siebie i przytulił - ululać Cię do snu ? 
-Nie traktuj mnie jak Mai - zachichotałam 
-Czemu nie ? Mam już z nią wprawę
-Ze mną nie masz ? - przymknęłam powieki 
-To zależy o czym mówimy - wyszeptał mi do ucha lekko je przygryzając 
-O wszystkim - uśmiechnęłam się
-Kocham Cię - zmienił temat
-Ja Cię kocham bardziej 
Mario nic już nie odpowiedział, tylko pocałował mnie w szyje. Było mi tak przyjemnie, że zasnęłam w ciągu kilku minut jak dziecko. Mimo to nadal czułam obecność piłkarza, chociaż nie za bardzo wiem czy spał czy może tylko się do mnie przytulał. 
~Next Day~
Jetlag. Cholerny jetlag. Czy naprawdę muszę się tak męczyć ? Aż odechciewa mi się wyjazdów przez to wszystko co się dzieje po powrocie. Poruszyłam się powoli, żeby nie obudzić mężczyzny śpiącego obok mnie i wstałam z łóżka. Na zewnątrz nie było jeszcze nawet jasno, a ja mimo zmęczenia nie mogłam dalej zasnąć. Potrzebuje kawy, najlepiej bardzo mocnej. 
-Gdzie idziesz ? - przy drzwiach zatrzymały mnie głos szatyna
-Do kuchni - westchnęłam zła na siebie, że go obudziłam - śpij dalej
-Która godzina ? - zapalił światło 
-Dopiero po 4 - podeszłam do łóżka - nie przejmuj się mną
-Chodź tutaj - rozłożył szeroko ramiona, a ja posłusznie się do niego przytuliłam - nie możesz spać ?
-Jetlag - wyjaśniłam
-No tak - schował twarz w zagłębieniu mojej szyi 
-Mario śpij dalej, a ja pójdę sobie zrobić kawę
-Żadnej kawy, potem będziesz chodziła jak zombi 
-Ty też, a rano masz trening
-Dlatego muszę się wyspać - sprawnie położył mnie obok siebie i zgasił lampkę 
-Nie zasnę - jęknęłam
-Zaśniesz - pocałował mnie w plecy, a następnie zaczął mnie masować - tylko trochę się rozluźnij 
-Jesteś wspaniały 
-I właśnie dlatego mnie wybrałaś
Wpływ Mario albo jego masażu albo i jednego i drugiego był wybawieniem. Sen nadszedł tak szybko, że nie zdążyłam tego nawet zarejestrować. Spało mi się tak dobrze, tak przyjemnie, a sen też mogłam zaliczyć do tych raczej lepszych. 
-Kochanie - mój ulubiony głos szepnął mi do ucha - pora wstawać
-Yhmm - wymruczałam - jeszcze chwilka
-Nie będziesz taka chętna do drzemek jak zobaczysz, która godzina
-Co ? - otworzyłam oczy i spojrzałam na niego
-Jest już po 11 - pocałował mnie w czoło - i jakiś czas temu wróciłem po treningu 
-Co ?! - powtórzyłam tym razem dużo głośniej i wyraźniej
-Dobrze Ci się spało - zachichotał 
-Mogłeś mnie obudzić jak wychodziłeś z domu - wstałam tak gwałtownie, że aż zakręciło mi się w głowie
-Mam Cię - przytrzymał, a raczej powstrzymał mnie od upadku - w porządku ?
-Tak tak, już tak 
-Nie strasz mnie tak
-Za szybko wstałam - oparłam czoło o jego ramię - ogarnę się i możemy lecieć po Maje 
-Gadałem z Marco i świetnie sobie radzą, ale domyślam się, że bardzo chcesz ją zobaczyć, co ?
-Nawet nie wiesz jak bardzo
-To daje Ci ...
-Potrzebuje pięć minut, tylko się ubiorę i zwiążę włosy - przerwałam mu 
-Skąd ta nagła zmiana ?
 -Z tęsknoty - przeszłam do garderoby - ciepło jest na zewnątrz ?
-Nie, wieje jak diabli 
-Okej 
Chwilę przeglądałam półki ze swoimi rzeczami, aż w końcu założyłam szare spodnie dresowe, białą koszulkę z czarnym napisem Nike i białe, krótkie Converse. Włosy związałam w jakiegoś bardzo niedbałego koczka i jeszcze zgarnęłam grubą bluzę Mario. Wyglądałam tak normalnie. To patrząc z perspektywy ostatnich dni jest dziwną odskocznią.
-Jestem gotowa
-Wyglądasz niesamowicie
-Kłamiesz - prychnęłam przechodząc obok niego, żeby zgarnąć swój telefon z szafki 
-Zapamiętam - objął mnie w pasie -- możemy iść ?
-Tak, chodźmy. Byle szybko
-Ładna bluza skarbie
-Też ją lubię - zachichotałam
Zeszliśmy do przedpokoju, gdzie założyłam jeszcze na siebie kurtkę i gruby szalik. Wyglądałam jak eskimos ... w połowie października. Co będzie jak spadnie śnieg, a temperatura będzie na minusie ?
-Proszę - piłkarz otworzył mi drzwi 
-Dzięki 
-Kiedy Twoja kampania się ukaże ? - zagadnął już w samochodzie 
-W Stanach za kilka dni, a w Niemczech chyba za jakieś dwa tygodnie
-Będę musiał obejrzeć - uśmiechnął się
-Kilka osób z produkcji ma przyjechać
-Świętowanie ?
-Możliwe - wyjrzałam za okno - zobaczymy 
-Przedstawisz mnie, prawda ?
-Zawsze 
-Był tam ktoś interesujący ?
-Pytasz o kobiety ? - spojrzałam na niego gwałtownie
-O mężczyzn - przewrócił oczami
-Słucham ?!
-Pytam czy był tam jakiś mężczyzna interesujący, który się Tobą zainteresował - zaśmiał się
-Nie, a nawet jeśli, chociaż sobie nie przypominam to mnie nikt inny nie interesuje
-I tak ma być
-I tak jest i będzie - zasalutowałam jak żołnierz 
-Maja mówi już coraz więcej
-Tak ? To cudownie
-I zaczęła biegać, szybko 
-Może ma zamiłowanie do sportu po tacie - zażartowałam
-Chyba nie tylko po mnie
-Cała rodzina taka wysportowana 
Dojechaliśmy w końcu pod dom mojego brata, zadzwoniłam do furki, a Lena po chwili mi otworzyła.
-No i co się wietrzysz ?! Zamykaj te drzwi dziewucho ! - zawołałam idąc do drzwi 
-Strasznie się stęskniłaś, co ? - przytuliła mnie
-Oczywiście - zaśmiałam się

-Jak było ?
-Jak to w pracy - wzruszyłam ramionami 
-Ja odwieszę - Gotze zabrał ode mnie kurtkę
-Urosłaś trochę - spojrzałam na brzuch mojej przyjaciółki 
-Dzięki - prychnęła - wielkie dzięki 
-Oj to był komplement
-Pogadamy jak Ty urośniesz
-Czy ja o czymś nie wiem ? - mój narzeczony spojrzał na mnie pytającym wzrokiem 
-Idź stąd - zaśmiałam się - wiesz wszystko i nie musisz się martwić
-Mamo ! - moja malutka córeczka wbiegła do przedpokoju i zanim zdążyłam ukucnąć to ona już przytulała się do mojej nogi 
-Cześć kochanie - wzięłam ją na ręce - bardzo za Tobą tęskniłam. A Ty tęskniłaś za mną ?
-Tak - wtuliła się w moją szyje 
-Zabieram Cię do domu księżniczko - pocałowałam ją w główkę 
-A może przywitasz się najpierw ze swoim bratem ?
-Może - zachichotałam 
-Dobrze wyglądasz
-Ty również 
-Cześć mała - pocałował mnie w policzek 
-Jak sobie poradziliście ?
-Jak zwykle wspaniale - uśmiechnął się - jak było w Nowym Jorku ?
-Nie najgorzej - ruszyłam za wszystkimi do salonu 
-Musimy pogadać - mrugnęła do mnie Lena - długo Cię nie było 
-Jutro ! Kawa - uśmiechnęłam się
-Herbata - mój brat posłał mi mordercze spojrzenie
-No, przecież mówię - zaśmialiśmy się wszyscy 
*****
Jejku jak trudno mi się to wszystko pisało. Nawet jedno zdanie w tym wszystkim mi się nie podoba, ale nie miałam Was tak długo trzymać, więc o to rozdział dla Was :) powoli szykuje się do rozdziału bardzo zagmatwanego, ale to chyba jeszcze nie następny ;) nie mniej jednak szykujcie się na szok ! A ja obiecuję, że postaram się dodać następny szybciej :*
Buziaki 

5 komentarzy:

  1. Wreszcie :) długo nie było i się stęskniłam :) rozdział jak zawsze zarąbisty

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział jak zawsze. Ciekawa jestem co się stanie że coś się pokręci. Czekam na kolejny. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku super, z niecierpliwością czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Następny , tylko szybko :D

    OdpowiedzUsuń