piątek, 30 maja 2014

Rozdział 8.

[Alex]
~Evening~
Oglądaliśmy sobie wieczorem film, kiedy zadzwonił mój telefon. Wzięłam telefon ze stolika, przesunęłam palcem po ekranie i odebrałam.
-Halo ?
-Hej Alex, mówi Lena

-Cześć - uśmiechnęłam się - co tam ?
-Jakoś leci. Mam nadzieje, że Ci nie przeszkadzam
-Nie, oglądamy film z Marco
-To ja może zadzwonię innym razem ?

-Nie co Ty
-Pozdrów go
-Ok - zaśmiałam się - zaraz to zrobię
-A co jutro robisz ?
-Chyba nic
-To może wybierzemy się razem na spacer ?
-Jasne, będzie mi bardzo miło
-O której masz czas ?
-Dam Ci znać jutro, bo nie wiem, o której wstanę
-Ok, nie ma problemu
-Dzięki
-Dobra Alex to zdzwonimy się jutro - wyczułam, że się uśmiecha - do zobaczenia
-Dobranoc, papa - rozłączyłam się i odłożyłam telefon
-Kto dzwonił ?
-Lena
-To fajnie - uśmiechnął się
-Umówiłam się z nią na jutro
-Ok
-Chcesz iść z nami ?
-Alex nie baw się w swatkę, proszę Cię
-Jak chcesz, a tak w ogóle to masz od niej pozdrowienia
-Dziękuje bardzo - uśmiechnął się
-Dobra, włącz ten film - westchnęłam, a on uruchomił ponownie film. Przytuliłam się do niego, przykryłam kocem i skupiłam się na tym co wyświetlało się na dużym telewizorze. Marco przygotował popcorn, mój ulubiony sok pomarańczowy i jakieś żelki. Modelka i piłkarz, którzy obżerają się na noc. Świetne po prostu.
-Siostra, a Ty możesz jeść takie rzeczy ?


-Ja mogę jeść wszystko
-A potem nie zmieścisz się w rozmiar 36
-Marco debilu - uderzyłam go - ja noszę rozmiar 34
-Jeden rozmiar różnicy to nie dużo
-Faceci - westchnęłam
-Oj no przepraszam - cmoknął mnie w czoło
-Wybaczam - zaśmiałam się - znaj moją łaskę
-Nie usłyszałem co powiedział główny bohater
-To nie mój problem
-No właśnie, że Twój
-A idź Ty - walnęłam go poduszką
-Jak Ci oddam to będzie afera
-Prędzej bitwa
-No to zacznijmy - oddał mi
-Maarco - pisnęłam i zaczęłam uciekać
-Chodź tu - złapał mnie za biodra i przyciągnął mnie do siebie
-Nie bij już - zrobiłam oczy kota ze Shreka
-Skoro tak ładnie prosisz
-Patrz film nam się skończył - wskazałam na telewizor
-To idziemy zrobić kolacje
-Co proponujesz ?
-Obojętnie mi
-Dobra to robimy sałatkę
-Tylko nie dodawać kiełków
-No tak, Ty nie lubisz - zachichotałam
-Nienawidzę
-Caro Cię nimi męczyła
-Tak pamiętam
-Utrzymujecie jeszcze kontakty ?
-Nie - zamyślił się - ona wyjechała gdzieś ze swoim nowym facetem
-Dobra nie gadajmy o swoich byłych partnerach
-To kto robi sałatkę ?
-Ja - pokazałam mu język
-Dobra to ja idę pod prysznic
-Tylko szybko - przeszłam do kuchni, wyjęłam miskę z szafki, potrzebne warzywa. Pokroiłam wszystko, przygotowałam sos, dodałam grzanki i postawiłam na stole w jadalni. Wzięłam jeszcze dwa talerze, sztućce i zawołałam swojego brata
-Świetnie się spisałaś
-Dziękuje - zaczęłam jeść


-Jutro mam trening z samego rana
-To dobrze, będziesz miał potem luz
-Niby tak, ale nie chce mi się iść
-Daj spokój, przed Wami jeszcze kilka meczy
-Finał Champions League z Bayernem
-Dacie rade
-Oby - westchnął
-Macie jeszcze nie cały miesiąc
-Trzeba się wziąć ostro do roboty
-No to jutro na treningu masz się nie obijać
-Obiecuje
-Sprawdzę to
-Pójdziesz do trenera ?
-A żebyś wiedział
-Ja posprzątam - zabrał talerze
-To ja lecę się umyć - pocałowałam go w policzek - dobranoc
-Śpij dobrze - weszłam po schodach na górę. Zabrałam piżamę z łóżka, wzięłam kąpiel, nasmarowałam włosy balsamem i przebrałam się. Zgasiłam światło, położyłam się do łóżka i myślałam.
*** Dzisiaj mieliśmy iść na imprezę, więc zaczęłam się ogarniać. Wykąpałam się, podkręciłam włosy i wyszły mi piękne loki, ubrałam się w beżową, asymetryczną sukienkę, dobrałam do tego czarne dodatki i został mi tylko makijaż. Kiedy wreszcie byłam gotowa przejrzałam się w lustrze, wyglądałam dobrze. Zeszłam po schodach na dół, gdzie czekali już najważniejsi mężczyźni w moim życiu - Marco i Mario.
-Wyrobiłaś się siostrzyczko
-Ślicznie wyglądasz - Gotze mnie objął
-Dziękuje, to co jedziemy ?
-Jasne - wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy do domu Lewego. Wpuściła nas jego narzeczona - Ania, usiadłam na kanapie obok dziewczyn, Mario poszedł po drinki, a mój brat zniknął gdzieś w tłumie. Po jakimś czasie większość osób była lekko pijana, ja też coś piłam, ale dyskretnie i mało, bo nie byłam jeszcze pełnoletnia.
-Gramy w butelkę ! - krzyknął ktoś, ale nie za bardzo obczaiłam kto
-Jasne
-No to będzie zabawnie - westchnęłam i usiadłam w kółku. Pierwszy kręcił mój chłopak, no i oczywiście musiało wypaść na mnie.
-Kochanie prawda czy wyzwanie ?
-Wyzwanie
-Mogę zostawić na potem ?
-Spadaj - zaśmiałam się
-Robercik ma ładną sąsiadkę, więc idź do niej i umów swojego brata na randkę z nim
-Z wielką przyjemnością
-Proszę - wskazał drzwi
-Ty zostajesz - pokazałam mu język
-Czemu ?
-Idę z Anią - pociągnęłam karateczkę za rękę i wyszłyśmy z ich domu ***

~Next Day~
Nie wiem, o której zasnęłam, ale wiem, że zdecydowanie za szybko się obudziłam. A raczej coś mnie obudziło, ktoś. Mój kochany braciszek i hałas, który zrobił. Zerwałam się z łóżka, narzuciłam na siebie sweter i pobiegłam do sypialni Marco.
-Stało się coś ?
-Zrzuciłem pudełko z górnej półki - krzyknął z garderoby
-Ciamajda - zaśmiałam się i weszłam do pomieszczenia, w którym się znajdował - co to za rzeczy ?
-Jakieś stare Caroline
-Czemu ich nie wyrzucisz ?
-Może kiedyś będzie chciała je odzyskać
-Jasne rozumiem - pomogłam mu je pozbierać, zamknęłam pudełko i chłopak włożył je na poprzednie miejsce. Dalej siedziałam na podłodze, a mój brat szukał ciuchów dla siebie. W końcu wybrał czarne spodnie à la rurki, białą koszulkę z kaczorem Donaldem i czarną marynarkę. Poszedł się ubrać do łazienki, a ja dalej siedziałam na podłodze w jego garderobie, pachniało tu jego ulubionymi perfumami. Kocham ten zapach, rozpoznałabym go wszędzie.
-O czym myślisz ?
-W zasadzie to o niczym

-Ok, jak chcesz
-Chodź - wyciągnęłam do niego dłoń, a on pomógł mi wstać - zrobimy śniadanie, niedługo masz trening
-Jedziesz ze mną ?
-Umówiłam się z Leną bałwanie
-No tak, zapomniałem
-Przykre - zrobiłam przykrą minkę
-Dobra idziemy - przerzucił mnie przez ramie i zszedł na dół
-Głupek - uderzyłam go w głowę
-Oj tam
-Nie oj tam
-No dobrze, jak chcesz - posadził mnie na blacie
-Ja miałam robić
-To rób
-Ok - uśmiechnęłam się - to Ty zrób herbatę
-Pan każe, sługa musi
-Hahahaha - przytuliłam się do jego pleców - kocham Cię braciszku
-Ja Ciebie też - objął mnie - mała
-Spadaj - dźgnęłam go palcem w bok - teraz serio robimy śniadanie
-Yhmm - wyjął jakieś rzeczy z lodówki, a ja przygotowałam z nich posiłek. Zjedliśmy wspólnie, a potem Marco poszedł po torbę treningową, pożegnał się ze mną i wyszedł.
*****
Jakby to powiedzieć ? Prosto z mostu ? Okeej :D mam kolejnego bloga :D przejęłam go od pewnej dziewczyny, a blog jest o Marco :D może zajrzycie ? byłoby mi bardzo miło :3

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 7.

[Mario]
Dotarłem na trening przed czasem, założyłem strój treningowy i akurat wiązałem korki kiedy do szatni wszedł Marco.
-Siema - podaliśmy sobie dłonie
-Cześć


-Jak tam tatuśku ?
-Ciężka noc
-No popatrz, a ja się wyspałem
-Nie denerwuj mnie

-Przepraszam - zaśmiał się i klepnął mnie po ramieniu
-Alex jest teraz z Mają
-Wiem
-Skąd ?
-Mieszkam z nią
-No tak mogłem się domyślić
-Jak się trzymasz ?
-Jeżeli pytasz o Ann to w dzień jest ok, ale w nocy bywa gorzej
-Mario pomogę Ci jakby co
-Wiem, chodź na trening
-Ok - wyszliśmy z szatni i poszliśmy na murawę. Po jakimś czasie wszyscy już byliśmy, trener był jak zwykle wcześniej, więc zaczęliśmy standardowo od kilkunastu kółek. Cały czas gadałem ze swoim przyjacielem, przez co trochę zwolniliśmy tępo, co trener od razu zauważył.
-Gotze, Reus pośpieszcie się !
-Już, przepraszamy - ruszyłem i lekko wyprzedziłem swojego przyjaciela
-Nie ma to ja przyjaciel - prychnął blondyn
-Sory
-Teraz to się nie odzywaj
-No wybacz mi - zwolniłem
-Jak dobrze - uśmiechnął się
-Pośpieszmy się
-No już - westchnął
Po treningu wziąłem prysznic, przebrałem się w swoje poprzednie ciuchy, włożyłem swoje rzeczy do torby treningowej i wyszedłem. Wsiadłem do swojego auta, odpaliłem silnik i po pół godzinie byłem już w domu.
Wszedłem do domu, odłożyłem torbę na podłogę, zdjąłem buty i wszedłem do środka. Na stole w jadalni stały dwa talerze, które oznaczały tylko jedno. Alex zrobiła obiad.
-Myj ręce i siadaj
-Gdzie Maja ?
-Tam - wskazała na kołyski
-Nie zauważyłem - zaśmiałem się
-Śpi
-Ok, to zaraz wracam - poszedłem do łazienki, umyłem ręce i za chwile siedziałem przy stole na

przeciwko siostry mojego przyjaciela
-Smacznego

-Dziękuje i nawzajem
-Jak było na treningu ?
-Daliśmy rade - uśmiechnąłem się - pyszne, dziękuje
-Nie ma za co, Maja spała, więc miałam trochę czasu
-Jak za starych dobrych czasów
-Tak - posłała mi uśmiech
*** Był luty, zimno, padał śnieg. Alex była przeziębiona i nie chciałem iść z nią na spacer, ale się uparła.
-Kochanie jest zimno
-Wiem, ale chciałam się spotkać
-Codziennie się widujemy
-Ale nie na spacer
-Uparta jesteś - przytuliłem ją


-To gdzie idziemy ?
-A gdzie chcesz ?
-Zdaje się na Ciebie - pocałowałem ją w czoło
-To idziemy do nas i zrobię jakiś obiad
-To szybko - pociągnąłem ją za rękę
-Czemu ? Nie jesteśmy jeszcze głodni
-Będziesz chora
-Nie będę, no co Ty
-Kochanie wiem swoje
-Mario błagam nie truj
-To nie marudź Alex
-Bla bla bla - uroczo zmarszczyła nosek
-Masz słodką minę kocie - namiętnie ją pocałowałem
-Podobam Ci się ?
-Nie zadawaj takich głupich pytań
-Czyli nie ?
-Nie wcale
-Maario - jęknęła niezadowolona
-Słucham ?
-Nie możesz być szczery ?
-Znasz, przecież odpowiedź
-Wole to usłyszeć
-Podobasz mi się, szaleje za Tobą, kocham Cię. Zadowolona ?
-Bardzo zadowolona
-To idziemy dalej
-Dobra wygrałeś
-Wiem wiem - po dwudziestu minutach byliśmy w domu rodzinnym mojej dziewczyny ***

-Maaario - panna Reus machała mi rękę przed oczami - zawiesiłeś się
-Wspomniałem - westchnąłem
-Opowiesz mi ?
-Powinnaś pamiętać
-Ale co ?
-Nas
-Pamiętam wszystko, ale powiedz mi co dokładnie Ty wspominałeś
-Luty, spacer jak byłaś przeziębiona
-Droczyłeś się wtedy ze mną
-A Ty tak uroczo zmarszczyłaś nos
-Nie zmarszczyłam nosa
-Zrobiłaś to, żałuj, że nie widziałaś swojej miny - zaśmiałem się
-Przestań - zarumieniła się
-Ok, to posprzątam
-Nie, ja to zrobię, a potem wracam do siebie
-Nie zostaniesz ?
-Nie, jestem tu już wystarczająco długo
-Jak chcesz - westchnąłem - mam nadzieje, że jeszcze nas odwiedzisz
-Jeżeli mnie zaprosisz, to tak - zachichotała
-Zawsze możesz nas odwiedzić
-Trzymam Cię za słowo
-Dobrze - razem sprzątnęliśmy ze stołu, modelka pocałowała w czoło śpiącą Maję i przeszliśmy wspólnie do przedpokoju. Założyła buty, wzięła torebkę i złapała za klamkę od drzwi
-Do zobaczenia - cmoknęła mnie w policzek
-Jeszcze raz bardzo Ci dziękuje, nie wiem co bym bez Ciebie zrobił
-Polecam się na przyszłość - wyszła z mojego domu, zamknąłem za nią drzwi i udałem się do kuchni.

Nalałem sobie soku pomarańczowego do szklanki, wziąłem go do ręki, a za chwile stałem już nad kołyską, w której znajdowała się malutka panna Gotze, ale już nie spała.
-Polubiłaś ciocie ? Świetna jest, miła, ładna, lubi Cię - uśmiechnąłem się sam do siebie - nawet nie wiesz skarbie jak bardzo brakuje mi Twojej mamy, a ciocia bardzo mi pomaga. Gdyby nie ona to nie wiem czy dałbym sobie rade - westchnąłem - na prawdę bardzo tęsknie za Ann, nigdy jej nie zapomnę. Jesteście do siebie bardzo podobne. Będziesz w przyszłości cudowną i śliczną dziewczynką - delikatnie przejechałem palcem po jej małej, kruchej dłoni - już taka jesteś
Mój monolog przerwał dzwonek do drzwi, więc szybkim krokiem poszedłem do przedpokoju, a potem otworzyłem drzwi. Osoba, która stała za nimi była dla mnie lekkim zaskoczeniem. Była to mama Ann, wiem, że Maja jest jej wnuczką, ale ona nigdy za mną nie przepadała. Uważała, że nasz związek jest udawany z mojej strony, że bawię się jej córką i tak dalej.
-Dzień dobry
-Witam Mario
-Co panią do mnie sprowadza ?
-Ja nie do Ciebie, tylko do mojej wnuczki
-Domyśliłem się - powiedziałem
-Gdzie ona jest ?
-Zaprowadzę panią - wpuściłem ją do środka i poszliśmy dalej. Kobieta podeszła do kołyski i wzięła małą na ręce, a ja stałem obok i patrzyłem.
-Chciałabym zabrać Maje do siebie
-Nie rozumiem - westchnąłem
-Ann nie chciałaby, żeby zajmował się jej córką
-Po pierwsze to jest nasza córka, a po drugie przez prawie całą ciąże nie interesowała się pani córką, więc nie może pani wyciągać takich wniosków
-Znam swoją córką
-To ja byłem z nią codziennie przez całą ciąże, chodziłem z nią na badania, zakupy i wiem czego by chciała
-Wrócimy dobrego tematu - podała mi Maję - nie musisz mnie odprowadzać
-Nie zamierzam - powiedziałem do siebie, a za chwile usłyszałem charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi

[Alex]
Wyszłam z domu piłkarza, wsiadłam do samochodu i odjechałam. Nie ruszyłam jednak w stronę domu, ale w stronę centrum. Zaparkowałam auto przed jednym ze sklepów z dziecięcymi rzeczami, zabrałam torebkę i weszłam do środka.
-Dzień dobry, pomóc pani w czymś ?
-Nie, tylko się rozglądam - uśmiechnęłam się
-Nie wygląda pani na ciężarną
-Bo nie jestem - zachichotałam - to dla córki
-Ile ma lat pani córka ?
-Córka przyjaciela, niedawno się urodziła
-Dobrze to tam - wskazała palcem - ma pani rzeczy dla niemowlaków
-Dziękuje - ruszyłam w stronę wskazanego przez kobietę działu. Odpuściłam oglądanie zabawek, bo ona i tak na razie nie będzie się bawiła, więc spojrzałam na ubranka. Wszystkie były inne, różowe, niebieskie, żółte, białe i inne kolory. Nie mogłam się zdecydować, dlatego wzięłam kilka, no może kilkanaście rzeczy, wzięłam jeszcze ładną torebkę ozdobną i ruszyłam do kasy. Wyciągnęłam z torebki portfel, a z niego gotówkę, podałam ją kasjerce, zabrałam zakupy i wyszłam ze sklepu.
Po dwudziestu pięciu minutach byłam już w domu, zostawiłam auto na podjeździe i chciałam wejść do domu, ale drzwi były zamknięte. Znalazłam klucze, otworzyłam i weszłam. Zdjęłam buty i zabrałam wszystko na górę do swojej sypialni. Zastanawiałam się gdzie jest mój brat, ale przecież on nie musi mi się z niczego tłumaczyć. Przebrałam się w jakiś strój do ćwiczeń, związałam włosy, zmyłam makijaż i poszłam poćwiczyć trochę na siłownie.

Postawiłam na boks, chociaż to nie jest w moim stylu, miałam ochotę się wyżyć. Nie wiem czemu, po prosto coś we mnie przemawiało za tym. Założyłam rękawice, wzięłam kilka wdechów i zaczęłam walić w worek treningowy, nie wiem jak długo to robiłam, ale zaczęły boleć mnie ręce. Nie byłam przygotowana na taki wysiłek fizyczny, jestem modelką, a nie sportowcem.
-Alex co Ty robisz ? - Reus wszedł do pomieszczenia
-Ćwiczę
-Przestań - złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie
-Przepraszam - przytuliłam go
-Nie trenujesz boksu, więc to nie był najlepszy pomysł
-Chciałam odreagować
-Raz masz dobry humor, raz beznadziejny. Co się z Tobą dzieje ?
-Kobieta zmienną jest
-Hahaha - zaśmiał się - przebierz się, a ja Ci zrobię coś do picia i jedzenia
-Dzięki - zdjęłam rękawice, włożyłam je do szafki i poszłam na górę. Wzięłam swoje poprzednie ciuchy, rozebrałam się w łazience i wzięłam szybką kąpiel. Coś czuje, że jutro, a może nawet dzisiaj wieczorem będę miała zakwasy, przesadziłam, ostro przesadziłam. Jasne lubię trenować. Biegam, pływam, lubię ćwiczyć na siłowni, ale nigdy nie miałam do czynienia z boksem.
Założyłam ciuchy, wysuszyłam włosy, uczesałam je i umalowałam się, ale praktycznie nie widocznie. Powoli zeszłam na dół, usiadłam na drewnianym blacie w kuchni i przyglądałam się jak mój starszy brat gotuje.
-Co dobrego robisz ?

-Omleta z warzywami
-Pycha - uśmiechnęłam się
-Jak tam Maja ?
-Dobrze, a jak ma być ?
-Tylko pytam
-Tęsknie za nim, wiesz ?
-Alex daj sobie spokój
-Nie potrafię odnaleźć się w jego towarzystwie
-Podobno dobrze się dogadujecie, pomagasz mu
-Tak, bardzo mi się to podoba, ale jak go widzę to jest taka pustka. Chce go przytulić, pocałować, chce, żeby traktował mnie tak jak kiedyś, ale gdzieś z drugiej strony wiem, że to nie możliwe. Wydaje mi się, że cieszy się na mój widok, ma iskierki w oczach, radość, zerka na mnie, ale to nie jest prawda. To się dzieje w mojej głowie
-Niekoniecznie, on nigdy nie pogodził się z Twoim odejściem
-Dobra nie chce o tym gadać
-Alex ...
-Koniec tematu - uśmiechnęłam - przynajmniej na razie
*****
15 komentarzy - Następny Rozdział 

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 6.

[Alex]
~Next Day~
Wstałam dość późno, bo po 10 niechętnie wstałam z łóżka i doszłam do łazienki. Napuściłam sobie wody do wanny i czekając związałam sobie włosy w wysokiego koka, bo myłam je wieczorem. Miałam dzisiaj ochotę na zakupy, więc postanowiłam zrealizować tą zachciankę. Szybko się umyłam, wytarłam i poszłam wybrać jakiś strój do garderoby. Postawiłam na jeansy, zwykły biały top i czarną marynarkę, dopełniłam to wysokimi szpilkami i torebką Michaela Korsa w kolorze marynarki. Rozczesałam i rozpuściłam włosy, delikatnie pomalowałam oczy i usta krwistoczerwoną szminką. Zjadłam w biegu śniadanie, popiłam kawą i wyszłam z domu, zamknęłam drzwi, wrzuciłam klucze do torebki i wyjęłam z niej klucze do samochodu.
Pojechałam do największej galerii w Dortmundzie, zaparkowałam auto na parkingu podziemnym i

zaczęłam buszować po sklepach. Kupiłam sobie śliczną białą sukienkę bez ramiączek, brązowe sandałki i lakier do paznokci w pięknym odcieniu błękitnego. Postanowiłam, że odpocznę sobie w jednej z kawiarni, zamówiłam latte, położyłam swoje rzeczy na krześle obok i przeglądałam Instagrama na iPhonie. Odłożyłam telefon i spojrzałam w stronę wyjścia, akurat obok kawiarni przechodziła ta fanka Marco z marketu. Lena. Poderwałam się z miejsca, położyłam pieniądze za kawę na stolik, zabrałam zakupy i wybiegałam za nią.
-Lena ! Lena poczekaj ! - ledwo ją dogoniłam w tych butach
-Tak ? - odwróciła się - znamy się ?
-Alex - podałam jej dłoń - siostra Marco
-Aaa tak, pamiętam
-Może pójdziemy razem na lunch ? - spojrzałam na zegarek
-Nie chciałabym Ci przeszkadzać
-No co Ty - zachichotałam - będzie mi bardzo miło
-No dobrze - uśmiechnęła się. Zeszłyśmy na parking, włożyłam nowe rzeczy do bagażnika i wsiadłyśmy obie do auta.
-Ile masz lat ?
-22
-Jesteś starsza - zaśmiałam się
-A Ty ile masz ?
-20
-Nie duża różnica
-Jesteśmy - posłałam jej uśmiech
-Alex tu musi być strasznie drogo - powiedziała jak weszłyśmy do środka

-Nie przejmuj się, ja stawiam
-Ja nie mogę Ci na to pozwolić
-Lena ja nie przyjmuje odmowy - pociągnęłam ją za sobą
-Stolik dla dwóch osób ? - uśmiechnęła się blondynka
-Tak, dziękuje - zaprowadziła nas do stolika i podała nam menu. Złożyłyśmy zamówienie, oddałyśmy karty, a za chwilkę kelnerka podała nam nasze napoje.
-Czemu się mną zainteresowałaś ?
-A czemu nie ?
-Bo jesteś bogata, ładna, masz sławnego brata i możesz się zaprzyjaźnić, z każdą inną osobą
-Ty też jesteś ładna, wydajesz się być świetną dziewczyną i chce się zaprzyjaźnić właśnie z Tobą
-Strasznie lubię Twojego brata
-Ja też go lubię - zaśmiałam się
-Widać było, że świetnie się dogadujecie
-Teraz tak, ale jak byliśmy młodsi to było ciężko
-Domyślam się
-A Ty masz rodzeństwo ?
-Niestety jestem jedynaczką
-Szkoda, ja nie żałuje, że mam brata
-Ja zawsze chciałam mieć rodzeństwo
-Rozumiem - kelnerka podała nam nasze dania
-Pyszne
-Tak, uwielbiam tą restauracje
-Ciebie nie było w Dortmundzie, prawda ?
-Byłam w Stanach przez 3 lata i niedawno wróciłam
-Trzy lata to dużo czasu
-Niestety tak - westchnęłam
~Later~
Jak wróciłam do domu to Marco oczywiście już był. Zdjęłam buty, zostawiłam torebkę, zakupy i weszłam dalej.

-Hej braciszku
-Hej - uśmiechnęłam się - gdzie byłaś ?
-Na zakupach, a potem na lunch
-Sama ?
-Nie - zaśmiałam się - z Leną
-Z kim ?!
-Ale Ty masz pamięć - westchnęłam - Twoja fanka
-Aaa ok. Już pamiętam
-Miła jest i starsza ode mnie
-Dużo ?
-Nie, tylko 2 lata
-Czyli ode mnie jest młodsza o 2 lata
-Idealnie - powiedziałam cicho
-Słyszałem
-Oj cicho
-Głodny jesteś
-Zrobić Ci coś ?
-Nie, sam sobie poradzę
-Na pewno ?
-Tak - wstał z kanapy, a ja się na niej rozłożyłam i włączyłam Tv.
[Mario]
Położyłem się strasznie późno, bo Maja co chwila się budziła. Jak tylko udało mi się zasnąć to mała się obudziła, więc byłem nie do życia. Nakarmiłem ją, przebrałem i położyłem się z nią do łóżka. Próbowałem wszystkiego, żeby chociaż na chwile usnęła, ale ona nie. Boże po kim ona to ma ? Na pewno nie po mnie, bo ja jestem śpiochem.
-Czemu nie śpisz słoneczko ? Nie jesteś głodna, pieluchę masz nowiutką - westchnąłem - może jesteś chora ? Nie, przecież to nie możliwe - wolałem jednak sprawdzić, wziąłem termometr i zmierzyłem jej gorączkę. Wszystko było w porządku, miała 36,6 stopni. Moją ostatnią deską ratunku był telefon do kogoś po pomoc, tylko do kogo ? Mama nie może, Felix ma trening przede mną, rodzice Ann to kiepski pomysł. Alex ? Nie, nie mogę cały czas prosić jej o pomoc, ona nie musi już nic dla mnie robić, tym bardziej nie dla mojego dziecka. Jednak postanowiłem spróbować, wziąłem telefon, wybrałem jej numer i napisałem jej wiadomość.
"Masz jakieś plany na dziś ?"
"Mario jest 8 rano"
"Wiem :/ przepraszam"
"No co Ty, nie gniewam się"
"Zrobisz coś dla mnie ?"
"O której mam być ?"
"Na 10 mam trening"
"Będę za godzinę"
"Dziękuje"
"Do zobaczenia"
Odłożyłem telefon, wstałem z łóżka, wziąłem tą małą kruszynkę na ręce i położyłem ją do kołyski. Pościeliłem łóżko, spakowałem torebkę na trening, przebrałem się i ułożyłem włosy. Spojrzałem w kołyski i o dziwo spała, przykryłem ją kocykiem, włączyłem nianie elektroniczną i po cichu wyszedłem z sypialni.
Położyłem torbę przy drzwiach wejściowych, a potem zjadłem śniadanie, cały czas miałem przy sobie małe urządzenie dzięki, któremu mogłem kontrolować czy moja córką się nie obudziła.
-Cześć - wpuściłem Alex
-Witaj - zaśmiała się. Wyglądała idealnie, miała na sobie szare rurki, biały top, który wystawał spod czarnej bluzy Nike i granatowe Vansy, które zdjęła w przedpokoju.
-Ładnie wyglądasz
-Dziękuje - zarumieniła się
-To ja dziękuje, że przyszłaś
-Daj spokój, uwielbiam Maję
-Myślę, że niedługo będę mógł wreszcie wyjść z nią na spacer
-Na prawdę jesteś świetnym ojcem
-Nawet nie wiesz jak jest mi ciężko
-Mario masz przyjaciół, my Ci pomożemy
-Nie ma opcji, żebyście byli ze mną cały czas - spuściłem głowę
-Spójrz na mnie - podniosła mój podbródek - nie możesz się zamartwiać, a tym bardziej okazywać
Mai, że jest Ci ciężko. Ona to wyczuwa, musisz być spokojny, a ja Ci pomogę.-Nie musisz
-Wystarczy, że chce - przytuliła mnie
-Pogadamy potem ? Muszę iść na trening
-Jasne
-Do zobaczenia niedługo - cmoknąłem ją w policzek, założyłem bluzę i wyszedłem.

*****

Wiem, że dacie radę ! <3 
14 komentarzy - Następny Rozdział
(w piątek)

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 5.

[Alex]
~Next Week~
Dzisiaj ma się odbyć pogrzeb Ann mimo, że jej nie znałam to postanowiłam się wybrać. Mario zdecydował, że na pewno nie będzie brał ze sobą Mai, ona jest jeszcze za mała.
Wstałam o 9, wzięłam kąpiel, zjadłam śniadanie i poszłam się ubrać. Ubrałam się cała na czarno, związałam włosy w kłosa, zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam na dół.
-Gotowa ?
-Marco można być gotowym na pogrzeb ?
-Alex wiesz o co mi chodzi
-Tak, chodźmy - zamknęłam za nami drzwi, schowałam klucze do torebki i wsiadłam do samochodu brata. Podjechaliśmy pod Kościół, trudno było znaleźć wolne miejsce, ale jakoś daliśmy rade. Wszędzie byli reporterzy, czy oni nawet w takim dniu nie mogą sobie odpuścić. Reus objął mnie i zaprowadził do środka, usiedliśmy mniej więcej z przodu. Mario stał niedaleko nas, ubrany w czarny garnitur i koszule w tym samym kolorze. Smutek na jego twarzy był bardzo widoczny, było mi go tak bardzo szkoda. Ona była taka młoda, nie powinna umierać, miała przed sobą całe życie. Ono jest nieprzewidywalne.
Po mszy Mario podszedł do mikrofonu, wziął kilka głębszych wdechów i zaczął mówić.
-Wciąż nie mogę uwierzyć, że jej tu nie ma. Była moją narzeczoną, matką mojego dziecka, cudowną

kobietą i świetną modelką. Wszystko robiła dla innych czasami zapominając o sobie. Nie dało się przejść obok niej obojętnie. Ten wypadek, to nie powinno się w ogóle zdarzyć. Ona nie powinna
zginąć, nie teraz kiedy mamy córkę, powinna przy niej być. Byliśmy w nieodpowiednim czasie i
miejscu, to nie była nasza wina, może trochę moja, ale na pewno nie jej - łzy spływały po jego policzkach - pragnę bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy są tu teraz z nami, aby pożegnać Ann - delikatnie się uśmiechnął - Ann kochanie dziękuje Ci za ten wspólnie
spędzony czas, za Maję, która jest cudowna, za Twoja miłość, za to, że zawsze byłaś przy mnie. Nigdy Cię nie zapomnę. Żegnaj.
Kiedy on przemawiał, słychać było ten smutek, nie wytrzymałam i się popłakałam, Marco też nie najlepiej się trzymał, ale przytulił mnie i razem opuściliśmy Kościół. Wsiedliśmy do auta i udaliśmy się na cmentarz.
Kiedy już ją pochowali w grobie większość osób się rozeszła, zostaliśmy tylko my, Mario i chyba rodzice Ann, którzy byli zrozpaczeni.
-Może powinniśmy już iść ? - szepnęłam
-Poczekaj, pożegnam się tylko z Mario
-To szybko
-Idziesz ze mną ?
-Nie - uśmiechnęłam się - idź sam
-Zaraz wracam - skierował się do swojego przyjaciela, chwile pogadali, podali sobie ręce i mój brat do mnie wrócił. Dość szybko doszliśmy do auta i wróciliśmy do domu. Było po 13, a ruch na ulicach był gorszy niż w godzinach szczytu. Jak tylko przekroczyłam próg domu to zdjęłam szpilki, a Marco rozpiął mi sukienkę, poszłam na górę, w garderobie założyłam coś luźnego.
-Alex co powiesz na spacer ?
-Tłum nastolatek goniących za moim bratem - zaśmiałam się - chyba wole się sama
-Zostawisz mnie tu samego ?
-Dobra, ale jakby co to uciekamy - puściłam mu oczko
-Skoro masz ochotę na ucieczki to zamiast na spacer chodźmy biegać
-Za słabą masz kondycje
-Założysz się ?
-Z piłkarzami się nie zakładam - cmoknęłam go w policzek
-Dobra chodź na ten spacer - pociągnął mnie za rękę
-Czekaj, muszę wziąć torebkę
-W przedpokoju
-Ok - założyłam wygodne buty i wzięłam torebkę
-Masz klucze ?
-Yhmm - uśmiechnęłam się
-To zamykaj - założył czapkę, okulary i narzucił bluzę na ramiona
-Pójdziemy na jakąś dobrą kawę ?
-A stawiasz ? - zaśmiał się
-Mogę stawiać - skierowaliśmy się w stronę centrum
-Jak miło - posłał mi uśmiech
-Cieszę się, że cały czas mamy dobry kontakt
-Zawsze będziemy mieli
-Myślisz ?
-Jestem tego pewien
-Wydaje mi się jakby nic się nie zmieniło, a jednak minęły 3 lata
-Wbrew pozorom to nie jest tak dużo
-Dla Ciebie może nie
-Nie gadajmy o takich smutnych rzeczach
-Wchodzimy tu ? - wskazałam na przytulną kawiarnie
-Tak, tu jest spoko - otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Zajęliśmy miejsca z boku, a zaraz obok nas pojawiła się przemiła kelnerka, zamówiliśmy sobie po kawie i jakimś skromnym ciastku. Bo jak wiadomo, żadne z nas nie powinno, ale niestety nie przestrzegamy tego.
-Daj mi trochę swojego ciastka - uśmiechnęłam się
-Nie - zaśmiał się
-Maarco - zawyłam - proszę
-No dobra - zjadłam kawałek jego ciastka, pycha
-Zamienimy się ?

-Twoje też jest dobre
-Wiem, ale Twoje jest lepsze
-Jesteś moją kochaną młodszą siostrzyczką, więc ok. Zamieńmy się - podał mi swój talerzy
-Kocham Cię - posłałam mu buziaka w powietrzu
-Wiesz o czym myślę ?
-A skąd mam wiedzieć ?
-Ta dziewczyna tydzień temu na parkingu
-Lena - uśmiechnęłam się - pamiętasz ją ?
-Zastanawiam się jak to możliwe, że mnie poznała

-Po pierwsze stałeś przy aucie, a na rejestracji są Twoje inicjały, a po drugie ja też bym Cię poznała
-Może masz racje
-Spodobała Ci się, co ?
-Nie no co Ty
-No przyznaj to Marco, przyznaj
-Alex ona mi się nie podoba, to moja fanka
-Jedno nie wyklucza drugiego
-Alex błagam Cię odpuść
-Ok, ale jakby co to mów
-Zapamiętam
-Na którą masz jutro trening ?
-Na 8:20
-Mario wraca ?
-Tak z tego co wiem to tak
-A nie wiesz kto zostaje z Mają ?
-Chyba jego mama, a czemu pytasz ?
-Po prostu jestem ciekawa
-Ładna jest ?
-Kto ?
-Maja - zaśmiał się
-Śliczna, na prawdę jest cudowna
-Jak będzie większa to muszę ją odwiedzić
-Myślę, że jak skończy miesiąc, półtora to będzie na to odpowiedni czas
-Trzeba będzie kupić jakiś prezent
-Przyjdzie na to czas
-Zbierajmy się już
-Dobra to poproszę rachunek
-Ja płace - pokazał zęby w uśmiechu
-Ja miałam stawiać
-Żarty żartami, a teraz serio ja płace
-Dobra, nie chce się kłócić - zapłaciliśmy, zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy
-Aaaaa ! To jest Marco Reus ! - usłyszeliśmy za sobą
-Czyli uciekamy - zaśmiałam się
-Nie, poczekaj - pociągnął mnie za rękę. Rozdał kilka autografów, zrobił sobie z dziewczynami zdjęcia, pogadał chwile i mieliśmy już odejść kiedy one zauważyły moją obecność
-To Twoja nowa dziewczyna ?
-Chciałby - uśmiechnęłam się
-To moja siostra, a teraz wybaczcie, ale musimy już iść - szybko odeszliśmy i już po 20 minutach byliśmy w naszym domu. Zrobiłam nam obiad, a Marco sprzątał, oczywiście się kłóciliśmy kto co robi, ale w końcu postawiłam na swoim i biedak musi sprzątać.
-Może zrobię Ci zdjęcie i pokaże światu jakiego mam świetnego brata ? - krzyknęłam z kuchni
-Obejdzie się siostrzyczko
-Streszczaj się, bo za 10 minut będzie obiad
-Już skończyłem - westchnął i zmęczony przyszedł do pomieszczenia, w którym się znajdowałam

[Mario]
Po pogrzebie wróciłem do domu, gdzie moją córką zajmowała się moja mama. Ona nigdy nie przepadała za Ann, ale w swojej wnuczce się zakochała, więc postanowiła pomóc mi w opiece nad nią.
-Jak było ?
-Mamo ja nie byłem w kinie, tylko na pogrzebie swojej narzeczonej
-Wiem synku
-Gdzie Maja ?
-Śpi u siebie w pokoju
-Tu czy na górze ?
-Tutaj - delikatnie się uśmiechnęła
-Jeżeli się śpieszysz to możesz iść
-Dasz sobie rade ?
-Tak mamo, spokojnie
-Jakby co to dzwoń od razu

-Dobrze - odprowadziłem ją do drzwi, pożegnaliśmy się i poszedłem do swojej córki. Spała, więc wróciłem do kuchni i zrobiłem sobie coś do jedzenia. Przerwał mi płacz małej, więc odstawiłem talerz i poszedłem do niej
-Już idę do Ciebie skarbie - wszedłem do pomieszczenia i wziąłem ją na ręce - już ciii, spokojnie, nie płacz. A może Ty jesteś głodna ? - spojrzałem na zegarek - nie możliwe
Pochodziłem z nią chwile, zmieniłem jej pieluchę i usiadłem z nią w salonie, odtwarzając chwile, kiedy Ann powiadomiła mnie o tym, że jest w ciąży.
*** -Ann, wróciłem ! - wszedłem do domu
-Muszę Ci coś powiedzieć - weszła zapłakana do przedpokoju
-Co się stało ?
-Jestem w ciąży
-Jak to ? Znaczy od kiedy wiesz ? - byłem strasznie zdziwiony
-Wczoraj zrobiłam test
-To czemu mówisz mi dopiero dzisiaj ?
-Bo byłam dzisiaj u lekarza
-To jest pewne ?
-Tak - pokiwała głową
-Bardzo się ciesze - przytuliłem ją - nie płacz, będziemy świetnymi rodzicami
-Nie odejdziesz ?
-Nie mam zamiaru - złożyłem na jej ustach pocałunek ***

*****
13 komentarzy - Następny Rozdział 
(w poniedziałek)

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 4.

[Alex]

~Evening~
Postanowiliśmy z Marco, że będziemy siedzieli dzisiaj cały wieczór w domu. Zjemy kolacje, pogramy w Fife, obejrzymy jakiś film. Jak za starych dobrych czasów.
Była dopiero 17, a lodówka nie grzeszyła dużą ilością jedzenia, więc postanowiłam wyciągnąć Marco na zakupy.
-Marco !
-Tak ?
-Pojedziesz ze mną do marketu ?
-Musze ?
-Byłoby mi bardzo miło
-W takim razie już idę
-Dziękuje - zaśmiałam się, ubrałam buty, wzięłam torebkę i wyszłam z domu

-No i po co mi uciekasz ?
-Zamknij dom
-Wiem - puścił mi oczko
-Które auto ?
-Mam tylko dwa
-No właśnie
-Jednym jeździsz Ty
-Dobra faktycznie - uśmiechnęłam się - dzięki
-Czego się nie robi dla siostry
-Uwielbiam tą Twoja zasadę
-No co Ty nie powiesz ? - zaśmiał się
-Dobra jedźmy już - wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę najbliższego sklepu
-Podasz mi czapkę z torby treningowej ?
-Tak - odwróciłam się do tyłu, rozpięłam torbę i wyjęłam z niej czarną czapkę z daszkiem - zapomniałam, że mój brat jest aż tak rozpoznawalny
-Na ogół mi to nie przeszkadza, ale dzisiaj nie chce, żeby nasze zakupy się przedłużały
-A okulary masz ?
-Mam - wskazał na schowek, który otworzyłam i wyjęłam z niego okulary - dzięki
-Ciekawa jestem jak Mario sobie radzi
-W sumie to też jestem ciekawy
-Stara się, widziałam jakim jest świetnym ojcem
-Alex on jest ojcem od dwóch dni
-Wiem, ale na prawdę dobrze mu idzie
-Jedziemy do nich ?
-Nie, lepiej nie
-Czemu ?
-Bo ona jest taka malutka, odczekajmy jeszcze
-Ty się nią dzisiaj zajmowałaś
-Bo Mario nie miał jej z kim zostawić
-Jesteśmy - wysiedliśmy z auta, Marco wziął koszyk, a ja szłam obok i kontynuowaliśmy naszą rozmowę - trener się boi, że Mario zawali swoją karierę
-Na długo wziął ten urlop ?
-Tydzień, a raczej do pogrzebu, ale rodzice Ann podobno ustali datę na 28 kwietnia, więc tydzień
-Rozumiem
-On sobie nie poradzi
-Czemu tak uważasz ?
-To jeszcze dzieciak - zaśmiał się - znaczy czasami się tak zachowuje, lubi imprezować
-Ludzie się zmieniają
-Myślisz, że z dnia na dzień stanie się perfekcyjnym samotnym ojcem ?
-Myślę, że będzie próbował
-Ja mu pomogę i on o tym wie
-Ale ?
-Skąd wiesz, że jest jakieś ale ?
-Znam Cię
-Ale boje się, że mu się nie uda i coś zawali
-Jak będziemy go wspierali to nie zawali
-Tak myślisz ?
-Jestem tego pewna - posłałam mu ciepły uśmiech. Zapakowaliśmy wszystkie potrzebne produkty, drocząc się przy tym, a potem udaliśmy się do kasy. Pozwoliłam, żeby Marco zapłacił, zapakowaliśmy produkty to siatek ekologicznych i ruszyliśmy na parking. Jak już pakowaliśmy siatki do bagażnika to podeszła do nas śliczna dziewczyna.

-Dzień dobry - powiedziała nieśmiało - mogłabym prosić pana o autograf ?
-Tak jasne - uśmiechnął się - jak masz na imię ?
-Lena - cały czas była nieśmiała, ale ładnie się uśmiechała
-Proszę - oddał jej notatnik
-Dziękuje - odeszła, a my wsiedliśmy do samochodu
-Śliczna dziewczyna
-To prawda, taka nieśmiała
-Podoba Ci się ?
-Alex błagam dopiero ją poznałem i ona jest moją fanką
-No i co z tego ?
-Pstro
-Hahaa - śmiałam się - jak dziecko w pierwszej klasie
-Zaraz Cię tu wysadzę
-Bardzo zabawne
-Alex - zaśmiał się
-Dobra już przestaje - zrobiłam smutną minkę
-Grzeczna dziewczynka - dojechaliśmy do domu, rozpakowaliśmy zakupy i zaczęliśmy grać w Fife. Oczywiście Marco jest kochanym braciszkiem i pozwolił mi wygrać wszystkie mecze.

[Mario]
Po południu Maja nie chciała się uspokoić, cały czas płakała. Zmieniłem jej pieluchę, nakarmiłem ją, przebrałem, próbowałem wszystkiego. Woziłem ją w wózku, trzymałem na rękach, chodziłem z
nią po całym domu. Nic nie działo, nie chciała smoczka, nie podobało jej się leżenie, a jak brałem ją na ręce to też jej się nie podobało. Wreszcie po dwóch, a może nawet trzech godzinach zmęczona płaczem zasnęła, a ja razem z nią w mojej sypialni.
Obudziliśmy się dopiero po 18, więc postanowiłem ją najpierw wykąpać, a potem nakarmić i
położyć z powrotem spać. Pierwsza kąpiel no i oczywiście tak strasznie się bałem, że zrobię jej krzywdę. Niby pielęgniarka mi pokazywała, ale wtedy przynajmniej była blisko. Nalałem wody do różowej wanienka, którą kupiliśmy z Ann, sprawdziłem czy temperatura wody nie jest za duża, rozebrałem malutką. Wziąłem ją na ręce i powoli włożyłem do wanienki.
Porządnie, ale delikatnie ją umyłem, wyjąłem i położyłem na przewijaku. Wytarłem i owinąłem ją żółtym ręcznikiem, założyłem jej pieluchę i ubrałem ją.
-Idziemy zrobić mleko ? - uśmiechnąłem się do niej - wytrzymaj jeszcze kilka minut - cmoknąłem ją

w czoło. Zeszliśmy do kuchni, zrobiłem jej mleko, a potem poszliśmy na górę do jej drugiego pokoiku, który znajdował się tuż obok mojej sypialni. Usiadłem na fotelu i zacząłem karmić tą małą istotkę, potem poczekałem aż jej się odbije i próbowałem ją uśpić. Pobujałem ja chwile w swoich ramionach, przytuliłem ją, a jak zasnęła to odłożyłem ją do łóżeczka. Zgasiłem światło i zostawiłem tylko małą lampkę, która ledwo oświetlała pomieszczenie, ale mimo wszystko ją zostawiłem.
Wziąłem prysznic w swojej łazience, założyłem bokserki i zwykłe spodnie od piżamę, a potem położyłem się do łóżka myśląc o przeszłości.
*** -Wiesz, że Cie kocham - pocałowałem Alex
-Wiem - zaśmiała się - ja też Cię kocham, tak troszeczkę
-Tylko troszeczkę ?
-Yhmm - droczyła się ze mną
-To jak tylko tyle to idę do siebie - wstałem z ziemi i ruszyłem w stronę domu
-Mario nie wygłupiaj się - podbiegła do mnie - bardzo Cię kocham
-Yhmm - przyciągnąłem ja do siebie
-Chciałabym mieć kiedyś córkę
-A ja syna - zaśmialiśmy się
-Możemy mieć dwójkę
-My ?
-Nie planujesz ze mną przyszłości ?
-Oczywiście, że planuje. Tylko z Tobą
-Trzymam Cię za słowo
-To ile chciałabyś mieć dzieci ?
-Dwójkę może trójkę, a Ty ?
-Tyle ile Ty - objąłem ją ***

*****
Mały szantaż 
10 komentarzy - Następny Rozdział

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 3.

[Mario]
Wróciłem do domu po treningu, zdjąłem buty, zaniosłem torbę do łazienki na górę i zszedłem do
pokoiku małej. Delikatnie uchyliłem drzwi i zobaczyłem, że Alex trzyma ją na rękach. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wszedłem.
-Jestem
-Hej - szepnęła
-Może ją wezmę ?
-Nie, odłożę ją do łóżeczka - jak powiedziała tak uczyniła
-Zostawisz nas na chwilkę ?
-Jasne, poczekam w salonie
-Cześć malutka - ucałowałem moją córkę w jej delikatną małą rączkę - tęskniłem za Tobą, ale obiecuje, że teraz będziemy już cały czas razem. Pójdę na chwilkę do Alex, a potem do Ciebie wracam - opuściłem pomieszczenie i przeszedłem do salonu
-Będę już szła - dziewczyna uśmiechnęła się w moją stronę
-Poczekaj
-Coś się stało ?
-Chciałem Ci podziękować
-Nie ma sprawy
-Wziąłem wolne, muszę zająć się pogrzebem
-Jeżeli będziesz potrzebował pomocy to dzwoń
-Na pewno skorzystam - zaśmialiśmy się
-Masz świetną córkę
-Dziękuje
-Mario jesteś jakiś inny, zmieniłeś się
-W jakim sensie ?
-Wczoraj zmarła Ci narzeczona, matka Twojego dziecka, a Ty zachowujesz się jakby nic się nie stało
-Alex nie rozumiesz
-To mi wytłumacz
-Ja na prawdę to przeżywam, ale na swój sposób. Gdyby Maja się nie urodziła to pewnie siedziałbym teraz pijany, ale mam córkę i nie mogę być taki nieodpowiedzialny. Muszę przeżywać to po cichu, a uwierz mi, że na prawdę to przeżywam.
-Wierzę Ci, ale wiesz będzie Ci łatwiej jak z kimś pogadasz
-Skąd ta pewność ?
-Bo też chciałam pokazać, że jestem silna i też przeżywałam po cichu
-Mogę wiedzieć co ?
-Rozstanie z Tobą - powiedziała tak cicho, że ledwo usłyszałem
-Alex ja na prawdę Cię kochałem
-Nie chce o tym rozmawiać
-Czemu ?
-A Ty chcesz ?
-Kiedyś chyba musimy to załatwić
-Na pewno nie teraz
-Ok - usłyszałem płacz małej - zaraz wracam - wszedłem do pokoju tego malucha i wziąłem ją na

ręce. Zmieniłem jej pieluchę, przebrałem ją i poszedłem do kuchni, żeby jej nakarmić.
-Pomogę Ci - Alex zrobiła jej mleko
-Sprawdź czy nie jest za gorące
-Mario - zaśmiała się - przecież wiem
-No tak - uśmiechnąłem się. Wziąłem do ręki butelkę i zacząłem karmić małą.
-Ślicznie razem wyglądacie
-Żałuje, że Ann tego nie widzi
-Ja też tego żałuje - posłała mi uśmiech
-Przepraszam
-Mario nie przeszkadza mi, że o niej mówisz


-Poczekaj włożę ją do łóżeczka
-Może włóż ją do wózka, kołyski - spojrzałem na nią pytająco - żebyś był obok niej
-Położę się z nią w sypialni
-To ja lecę - cmoknęła mnie w policzek, a małą w czoło
-Jeszcze raz dziękuje
Poszedłem z moją córką na górę, weszliśmy do sypialni, położyłem małą na łóżku i sam ułożyłem się obok niej. Ona zaraz zasnęła, a ja patrzyłem na nią, była taka cudowna.
[Alex]
Wróciłam do domu, wiedziałam, że Marco już jest, więc nie szukałam kluczy w torebce, tylko od razu weszłam. Zdjęłam buty w przedpokoju, położyłam torebkę na szafce i weszłam dalej.
-Jestem !
-W bibliotece-Ok - uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam do pokoju, w którym znajdował się mój brat. Usiadłam obok na kanapie i wtuliłam się w niego tak jak kiedyś.
-To miło, że zajęłaś się małą
-Nadal go kocham
-Och Alex
-Marco ja nie wiedziałam, że ona jest w ciąży
-A jakbyś wiedziała to co by to zmieniło ?
-Zostałabym w Nowym Jorku
-Nie mów tak
-To moja wina, że ona zmarła
-Nie prawda, czemu tak myślisz ?
-Bo jak przyjechałam to oni się zmyli
-Nikt nie mógł tego przewidzieć
-On ją w ogóle kochał ?
-Raczej tak, a skąd to pytanie ?
-Chyba chciałam usłyszeć, że nie
-Przykro mi
-Daj spokój, sama zawiniłam
-Cieszę się, że wróciłaś
-Ja też - uśmiechnęłam się
-Chodź zrobimy jakiś obiad
-Jeszcze nie jadłeś ?
-Nie - zaśmiał się
-Marco tak nie można
-Oj no wiem - przeszliśmy do kuchni i zaczęliśmy przyrządzać razem obiad. Tak jak kiedyś. Dużo się przy tym wygłupialiśmy, oczywiście z umiarem, bo jak Marco kroił warzywa to mu nie przeszkadzałem. Jeszcze coś by mu się stało, a znając jego to na pewno coś by mu się stało.
Nakryłam do stołu w jadalni, a piłkarz postawił ma stole nasz obiad. Usiedliśmy na przeciwko siebie i zaczęliśmy jeść.
-Pamiętasz naszą rozmowę po Twoim wyjeździe ?
-Tą na Skype ?
-Tak
-Pamiętam - westchnęłam - bardzo mi wtedy pomogła
-Tęskniłem za Tobą
-Ja też tęskniłam, na początku nie było łatwo
-Potem dałaś radę i spełniłaś swoje marzenie
-Za cenę miłości
-Żałujesz ?
-Jakbym mogła cofnąć czas to bym nie wyjechała, ale nie mogę
-Czyli trochę żałujesz - bardziej stwierdził niż zapytał
-Trochę tak
*** Nowy Jork. Nowe życie. Nowa miłość ? Nie. Siedziałam w swojej kawalerce małej, bo małej, ale niedaleko Central Parku. Czułam się beznadziejnie. Tak cholernie tęskniłam za Mario, brakowało mi go, w każdej minucie. Wiedziałam co mi pomoże, rozmowa ze starszym bratem zawsze pomaga. Włączyłam laptopa, a potem od razu zadzwoniłam na Skype do Marco
-Alex - uśmiechnął się - cieszę się, że dzwonisz
-Marco ja tak nie potrafię - rozryczałam się - tęsknię za nim, za Tobą, za wszystkimi
-Wiem malutka. Zobaczysz wszystko powoli się ułoży. Nie możesz się teraz wycofać
-Nie wytrzymam tu
-Dasz rade, jesteś silną dziewczyną, a ja będę Cię wspierał
-Obiecujesz ?
-Jasne, że obiecuje
-Kocham Cię braciszku
-Ja Ciebie też malutka
-U Was jest dopiero południe
-No tak - zaśmiał się - prześpij się, jutro będzie dobrze
-Yhmm
-Dobranoc - rozłączyłam się. Zamknęłam laptopa i znowu wyłam. Miłość jest przereklamowana ***