środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 47.

[Alex]
Dopiero będąc w Nowym Jorku uświadomiłam sobie jak bardzo tęskniłam za tym miejscem. Miasto, klimat, ludzie. Tu jest zupełnie inaczej niż w Dortmundzie. Owszem bardzo kocham Dortmund, ale miło być znowu w Wielkim Jabłku. Obudziłam się sama w bardzo wygodnym łóżku w nowojorskim mieszkanku. Sama. Usiadłam zrezygnowana i rozejrzałam się dookoła. Gdzie on się podział ?
-Mario ! - zawołałam
Niestety, odpowiedziała mi cisza. Już miałam wstać z łóżka, ale usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Uśmiechnięta zakopałam się z powrotem w kołdrę i czekałam.
-Dzień dobry kochanie - spojrzałam na niego
-Dzień dobry
-Gdzie się podziewałeś ?
-Byłem kupić coś na śniadanie - uśmiechnął się
-Jak miło
-Mam też gazetę - rzucił mi
-O dzięki !
Rozłożyłam The New York Times i zaczęłam czytać. To powinien być mój codzienny rytuał - czytanie rano gazety.
-No i poszło
-Co poszło ?
-A nic takiego - machnął ręką
-Przyznaj Gotze co kombinujesz
-Skarbie ja nic nie kombinuje - nachylił się i mnie pocałował - idę robić śniadanie
-Okej - mruknęłam lekko rozbawiona
-Przyjdź za chwile
-Przyjdę jak zjemy przy oknie
-Śniadanie z widokiem na miasto ?
-Dokładnie tak


-Wchodzę w to - puścił mi oczko i zaraz zniknął mi z oczu
Odłożyłam gazetę na bok i zamiast niej wzięłam do ręki swój telefon. Coś mnie podkusiło, żeby wejść na Instagram'a. Wyświetliło mi się, że sześć minut temu Mario Gotze dodał jakieś zdjęcie. Załadowało się i nagle. Cholera to moje zdjęcie, jak czytam gazetę.
-GOTZE !! - wrzasnęłam - ZABIJE CIĘ !
-Czyżbyś zobaczyła moje zdjęcie ?
-Chyba moje zdjęcie - wyskoczyłam z łóżka
-Przecież prawie Cię nie widać - bronił się
-Mogłeś mnie zapytać - zmrużyłam oczy
-Już się tak nie stresuj - pocałował mnie w czoło - wyszłaś ślicznie
-Taaa, moje nogi chciałeś powiedzieć
-Twoje nogi zawsze mi się podobają - przesunął delikatnie po moim prawym udzie
-Miałeś robić śniadanie - szepnęłam
-Śniadanie może poczekać - pocałował mnie zachłannie
~Later~
-Idziesz gdzieś ? - spytałam malując usta czerwoną szminką
-Trochę poćwiczyć - stanął za mną tak, żebym widziała go w lustrze
-Ile Ci to zajmie ?
-Bo ja wiem - wzruszył ramionami - dwie godziny może
-W porządku
-Ale mogę zostać z Tobą, w końcu przyjechaliśmy tu razem
-Daj spokój - uśmiechnęłam się - ja w tym czasie zajmę się sobą
-Jesteś pewna ?
-Ależ oczywiście
-Tylko nie zaszalej za bardzo
-Postaram się - zachichotałam
-Kocham Cię - pocałował mnie w szyje
-Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się szeroko
-Zadzwonię do mamy potem
-Myślisz, że Maja za nami tęskni ?
-Myślę, że już jej przeszło - zaśmiał się
-Z pewnością - westchnęłam - ja myślę, że tęskni i to bardzo
-Skoro tak mówisz - cmoknął mnie w czoło
-Dobra idź już
-Nie wychodzimy razem ? - zmarszczył brwi
-W sumie możemy, tylko poczekaj chwile
-Okej - wyszedł z łazienki
Poprawiłam włosy, a potem założyłam szpilki w sypialni, zgarnęłam torebkę i dołączyłam do Mario. Wyszliśmy z mieszkania, ale on został na siłowni, a ja wyszłam z budynku. Złapałam taksówkę, która zawiozła mnie prosto na Piątą Aleje. Skoro mam czas dla siebie to oznacza tylko jedno. Zakupy. Najpierw swoje kroki skierowałam w stronę jednego sklepu. Stanęłam przed nim, a moim oczom ukazał się piękny szyld TIFFANY&CO. Nie, żebym chciała wydać od razu wszystkie pieniądze na biżuterie, ale w końcu można sobie popatrzeć, prawda ? Te wszystkie piękne pierścionki, naszyjniki, bransoletki, obrączki. Raj.

-Mogę w czymś pomóc ?
-Chciałbym przymierzyć ten pierścionek - pokazałam
-Jaki rozmiar ?
-13
-Oczywiście
Za chwile ekspedientka podała mi pierścionek w moim rozmiarze, więc przymierzałam go i wyglądał idealnie. Dyskretnie spojrzałam na cenę i omal się nie zakrztusiłam własną śliną.
-Czy zapakować ?
-Nie dziękuje, jeszcze się zastanowię - wysiliłam się na uśmiech
-A może interesuje panią coś innego ?
-Ta bransoletka i kolczyki od kompletu - pokazałam - i na pewno je wezmę
-W porządku - uśmiechnęła się
Wyciągnęłam z torebki portfel, a z niego kartę płatniczą, którą podałam kobiecie. Na szczęście ten komplet był dużo tańszy od cholernego pierścionka. Podczas, gdy ona pakowała moją nową biżuterie ja w tym czasie zrobiłam zdjęcie pierścionka, a potem go zdjęłam i odłożyłam. Może kiedyś go kupię.

-Proszę bardzo 
-Dziękuje - odebrałam niebieską torebeczkę - do widzenia
-Miłego dnia ! 
Wyszłam z powrotem na ulicę i tym razem weszłam do sklepu Victoria's Secret. Zdecydowanie mój ulubiony sklep z bielizną. Oczywiście jak na stałą klientkę przystało miałam wybrane swoje ulubione modele, więc tylko wybrałam kolor, rozmiar i od razu udałam się do kasy. Myślę, a nawet jestem pewna, że te zakupy najbardziej przypadną do gustu mojemu narzeczonemu. Nie ma się co oszukiwać.
-Dzień dobry, to wszystko ?
-Dzień dobry, tak dziękuje
-Dobry wybór
-Oczywiście - zaśmiałam się - w końcu to mój ulubiony sklep
-Miło nam - uśmiechnęła się
-Przepraszam - jedna z kobiet, które stały w kolejce zaczepiła mnie
-Tak ? - spojrzałam na nią
-Alex Reus, prawda ? Otwierała pani pokaz Dior dwa lata temu 
-To ja - zaśmiałam się
-Mogę prosić o autograf ?
-Jasne - podpisałam się na kartce 
-Zniknęła pani i nie byłam pewna czy dobrze widzę
-Wyjechałam do Niemiec 
-Szkoda, pamiętam panią z pokazów. Była pani najlepsza
-Dziękuje - uśmiechnęłam się szczerze - ale to już chyba koniec mojej kariery 
-Zmarnuje się taka uroda  i talent - położyła mi dłoń na ramieniu - miło było panią spotkać i porozmawiać 
-Wzajemnie - powiedziałam zanim odeszła 
Podałam kasjerce kartę płatniczą, którą zaraz oddała mi wraz z torbą sklepu.
-Zapraszamy ponownie
-Do widzenia - posłałam jej uśmiech i wyszłam ze sklepu
Już miałam iść dalej jak mój telefon zaczął dzwonić, więc zatrzymałam się na środku i wyjęłam go z torebki. 
-Halo ?
-Cześć przyjaciółko
-Hej Lena - uśmiechnęłam się sama do siebie
-Mogę mieć do Ciebie prośbę ?
-Zawsze. Coś się stało ?
-Nie nie, tylko tak sobie pomyślałam, że może mogłabyś kupić mi perfumy Chanel ? Oddam Ci pieniądze jak wrócisz
-Masz szczęście - zaśmiałam się - akurat jestem na zakupach 
-Pamiętasz jakich używam ?
-Takich samych jak ja - ponownie się zaśmiałam - w końcu dostałaś je ode mnie 
-Dobra masz racje
-Słaba pamięć ? Nie wiedziałam, że tak się dzieje w ciąży - zażartowałam 
-Jeszcze jedno słowo Alex - powiedziała ostrzegawczo 
-Przepraszam - zachichotałam 
-Mam już tego dość. Nie rozumiem jak niektóre kobiety przechodzą kilka razy bycie w ciąży
-Źle się czujesz ?
-Nie, po prostu jestem gruba i ...
-Przestań Lena - przerwałam jej - wcale nie jesteś gruba. Koniec kropka
-Ciekawe czy powiesz to samo jak wrócicie
-Oczywiście
-Okej, nie przeszkadzam Ci już
-Będę się odzywać
-Mam nadzieje
-Buziaki - rozłączyłam się
Zgodnie z prośbą swojej najlepszej przyjaciółki skierowałam się do sklepu Chanel. Nawet nie patrzyłam na ubrania, a tym bardziej buty i torebki. Wzięłam dwa opakowania perfum i je kupiłam. Nasz ulubiony zapach. Weszłam jeszcze do kilku sklepów, kupiłam trochę rzeczy, ale jednak najwięcej kupiłam w sklepie dziecięcym. Te wszystkie słodkie malutkie ubrania. Niektóre będą dla bliźniaków, a niektóre dla Mai. O tak ! Zerknęłam na zegarek i zorientowałam się, że minęło już wystarczająco dużo czasu, żeby Mario skończył ćwiczyć, więc złapałam taksówkę i wróciłam do naszego tymczasowego mieszkania. 
-Jestem ! - zawołała
-Nareszcie - powitał mnie owinięty jedynie w ręcznik, chyba, że mam liczyć ten drugi ręcznik, którym wycierał włosy 
-Długo czekasz ? - odłożyłam torby na ziemi i podeszłam do niego 
-Nie, niedawno wróciłem i wziąłem prysznic
-To dobrze - pocałowałam go - jesteś jeszcze mokry
-Troszeczkę - zaśmiał się - widzę, że zaszalałaś na zakupach 
-Wcale nie - pokręciłam głową
-Chcesz mi powiedzieć, że jeszcze zaszalejesz ?
-Dokładnie tak
-Aż się boję
-Mam pomysł, gdzie możemy iść
-Zamieniam się w słuch 
-Pokaże Ci, gdzie mieszkała Carrie Bradshaw 
-Kto ?
-Główna bohaterka "Sexu w Wielkim Mieście" - przewróciłam oczami 
-Chyba, że tak 
-To co, masz ochotę się przejść ?
-Z Tobą zawsze
-Masz kwadrans
-Nie zjemy nic ?
-Oczywiście, że zjemy, ale na mieście
-No tak w końcu jesteśmy w Nowym Jorku. Tu się nie jada w domu - zaśmiał się idąc w stronę łazienki 
Rzuciłam w niego poduszką, którą wzięłam z kanapy, a potem poszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki butelkę wody i wzięłam łyka. Chyba pójdę biegać wieczorem albo rano. Kto wie.
-Jestem gotów
-To idziemy - uśmiechnęłam się
-Chodźmy - pocałował mnie w dłoń
-Dzwoniłeś do mamy ?
-Jeszcze nie 
-Szkoda
-Nie martw się. Maja jest w dobrych rękach
-Wiem - weszłam do windy
-Stęskniłaś się za córeczką ?
-A Ty nie ?
-Ja też
Wcisnęłam przycisk, żeby zjechać na dół, a Mario w tym czasie przycisnął mnie mocno do ściany i pocałował. Jak nastolatki ukrywające się przed rodzicami i wykorzystujący, każdą okazje, żeby się całować. Ale ... to mi w ogóle nie przeszkadzało. Odepchnęłam go dopiero jak drzwi windy zaczęły otwierać się na parterze. Wychodząc minęliśmy się z jakąś starszą panią, która uśmiechnęła się do mnie znacząco. Cholera, ona wiedziała. 
-Chyba się domyśliła - szepnęłam 
-Może kiedyś robiła to samo 
-Obawiam się, że jak była młoda to nie było jeszcze tylu wind
Piłkarz spojrzał na mnie i wybuchł śmiechem, a ja zaraz po nim.
-To nie jest zabawne - szturchnęłam go w żebra
-Trochę jest - mruknął zadowolony z siebie
-Nie znasz się 
-Jedziemy taksówką, metrem czy idziemy na pieszo ?
-Idziemy na pieszo 
-Prowadź
-Przy okazji trochę poznasz miasto 
-A będziesz moim przewodnikiem ?
-Zapomnij - zachichotałam - to nie dla mnie
-Przecież Ty potrafisz robić wszystko 
-Czy ja tak kiedyś mówiłam ? - uniosłam pytająco jedną brew 
-Nie, ale ja to wiem
-Och - spojrzałam na niego uśmiechnięta
-Zrobiłem listę miejsc, do których chce, żebyś mnie zabrała 
-Co jest na tej liście ?
-Empire State Building, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Muzeum Historii Naturalnej,Union Square, Muzeum Miasta Nowy Jork, Rockefeller Center
-To wszystko jest oklepane - przewróciłam oczami - całe mnóstwo turystów
-Ja też jestem turystą 
-I tylko dlatego Cię tam zabiorę
 -Wiedziałem, że mi nie odmówisz
-Uważaj, bo się jeszcze możesz zdziwić 
I tak oto po jakimś czasie dotarliśmy pod słynną kamienicę, w której kręcono Sex w Wielkim Mieście. Obowiązkowo Mario zrobił mu zdjęcie, a ja w skrócie mu opowiedziałam zarówno o mieszkaniu bohaterki granej przez wspaniałą Sarah Jessice Parker i o serialu. Pamiętam, że jak jeszcze mieszkałam w Stanach to przychodziłam tu często. Siadałam na schodkach mimo, że to jest zabronione i wyobrażałam sobie, że jestem jedną z przyjaciółek Carrie. To poniekąd pomogło mi przetrwać. A może wtedy tak mi się wydawało ? Już nie wiem sama. 
-Bardzo tu ładnie, ale teraz idziemy jeść. Jestem głodny 
-Ależ oczywiście, chcesz wybrać knajpę ? 
-Nie, masz zielone światło 
-No to chodźmy - puściłam mu oczko 
-Sushi ?
-Nie, sushi możemy zamówić do mieszkania
-Czyli to będzie coś lepszego ?
-Możliwe
Złapałam taksówkę, podałam adres i taksówkach wysadził nas tuż przed restauracją Cherche Midi. Weszliśmy do środka, zajęliśmy stolik, a kelner podał nam menu. 
-Fajnie tu 
-W końcu miałam Ci pokazać najfajniejsze miejsca w Wielkim Jabłku 
-Obiecałaś
-Zawsze dotrzymuje obietnic 
-To prawda 
-Co weźmiesz ?
-Jeszcze się nie zdecydowałem 
-Okej 
Kilkadziesiąt minut później najedzeni i zadowoleni wyszliśmy z restauracji. Nie chciało mi się iść, a chciałam coś jeszcze pokazać mojemu narzeczonemu, więc znowu wybrałam taksówkę. Taka jestem sprytna, a co.
-Gdzie jedziemy ?
-Wiesz co jest między Cherche Midi, a Central Parkiem ?
-Nie mam pojęcia
-Empire State Building
-Chcesz mnie tam zabrać ?
-Yhmm, a w pobliżu Central Parku są Twoje muzea 
-Wszystko zaliczymy dzisiaj ?
-Jutro zaliczymy Union Square i Rockefeller Center
-A potem ?
-A potem pokaże Ci Nowy Jork nie da turystów - zaśmiałam się wesoło 
-Wiesz czego się dowiedziałem ? - spytał patrząc w swój telefon 
-Hmm ?
-Macie tutaj muzeum sexu 
-Mario ! - zawołałam 
-To kiedy tam idziemy ?
-Nigdy - pokręciłam z niedowierzaniem głową - jesteś niemożliwy 
-To komplement ?
-Chciałbyś 
~Later~
-Jesteś gotowy ? - zachichotałam patrząc na budynek Muzeum Historii Naturalnej
-Nie zwiedza się wszystkich muzeów w ciągu jednego dnia - jęknął 
-Trochę byś tu pomieszkał i dowiedziałbyś się, że to nie prawda 
-Nie możemy przyjść tu jutro ?

-Nie
-To o tym muzeum był film z Benem Stillerem 
-Dokładnie
-Myślisz,  że to prawdziwa historia ?
-Żartujesz ?
-Oczywiście - zaśmiał się
-Powinnam się już przyzwyczaić do Twojego poczucia humoru - przewróciłam oczko
-Ciesze się, że wciąż potrafię Cię zaskoczyć - pocałował mnie
-Tylko czasami 
-Dobre i to 
-Wchodzimy ?
-Pewnie 
Weszliśmy do środka dosłownie pięć minut później, ale zrezygnowaliśmy z przewodnika. My zawsze dajemy sobie radę sami. A po za tym ja już tu kiedyś byłam. Gdzie ja nie byłam mieszkając przez trzy lata w Nowym Jorku ? Zwiedzałam wszystko co byłam w stanie, a potem dowiedziałam się co tak naprawdę kryje w sobie to miasto.  
*****

Kochani ! Jutro Wigilia, więc życzę Wam wesołych, rodzinnych, pełnych miłości i szczęścia Świąt. Dużo jedzenia, kolęd i prezentów. A oprócz tego życzę Wam Szczęśliwego Nowego 2016 Roku ! Życzę Wam, żeby w tym nowym roku spełniły się Wasze marzenia i żeby ten rok był dużo lepszy. Buziaki ! 

sobota, 28 listopada 2015

Ważne.

Chyba mam Wam coś do powiedzenia.

Nie chce, żebyście mnie źle zrozumiały. Kiedy prawie dwa i pół roku temu zaczęłam prowadzić pierwszego bloga nie podejrzewałam, że tyle to będzie trwało, nie myślałam, że będzie tyle blogów. Owszem od początku polubiłam pisanie, ale była to przygoda, która z czasem zmieniła się w ogromną pasje. Każdy kolejny blog, każda historia, coraz więcej poświęconego czasu sprawiało mi radość i chęć pisania więcej i więcej. I nagle teraz kiedy zaczęło brakować mi czasu na pisanie, chęci, a na niektóre blogi weny i motywacji coś we mnie pękło. Myśle, że dalej to kocham, że dalej jest to jakaś odskocznia, ale wypaliłam się. Nie chodzi o coraz mniejszą ilość komentarzy czy wyświetleń, bo to już dawno przestało mieć dla mnie znaczenie. Po prostu się wypaliłam. I taka jest prawda. Aktualnie prowadzę cztery blogi, ale w najbliższej przyszłości zamierzam skończyć jeden z nich. Potem może uda mi się zakończyć drugi, więc zostaną, tylko dwa, które idą mi na razie chyba najlepiej. Nie oznacza to, że nie zamierzam ich kończyć, bo zamierzam. Postaram się pisać trochę częściej, więcej i może w niedługim czasie uda mi się wszystkie cztery doprowadzić do końca ? Mam nadzieje ! Nie jest tajemnicą, że pracuje też nad nowym blogiem i prawdopodobnie będzie to ostatni blog ! Jeżeli wytrzymam to zacznę go prowadzić dopiero po zakończeniu tych czterech. Co prawda moja przyjaciółka powiedziała mi ostatnio „nigdy nie mów nigdy", ale ja już chyba nie zdecyduje się na kolejne nowe projekty. Możliwe, że będę pisała do szuflady albo, że jeszcze kiedyś wrócę z jakimś blogiem, ale na razie skupiam się na tym jednym nowym i to wszystko. Chce, żebyście wiedziały, że nie piszę tego wszystkiego, aby "zmusić" Was do komentowania, tylko chce po prostu, żebyście wiedziały co się dzieje. Wiem, że niektóre blogi zawaliłam, ale chociaż bardzo się staram to nie potrafię się przekonać do napisania czegokolwiek. Okej, to chyba wszystko.

Buziaki.

czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział 46.

[Alex]
Obudziłam się nagle. Nie wiem nawet dlaczego. Mario nie było obok mnie, ale za to na jego poduszce znalazłam małą karteczkę.
"Wyszliśmy z Mają na spacer, potem widzę się z mamą na kawę. Śniadanie macie na stole. Jakby co to dzwoń. M. Ps. Lena chyba jeszcze śpi."
Przeciągnęłam się powoli, a potem wstałam z łóżka. Słońce świeciło już jak szalone, a ja na sam jego widok uśmiechnęłam się szeroko. To będzie dobry dzień. Ja to wiem. Uchyliłam trochę okno, a potem udałam się do łazienki. Rozebrałam się, weszłam pod prysznic i odkręciłam
wodę. Nie za ciepłą, ale też oczywiście nie za gorąca. Szybko się wykąpałam, wysuszyłam włosy, a na koniec się umalowałam. O dziwo w garderobie nie miałam tego problemu co zawsze. Od razu wybrałam sobie jeansy, szarą koszulkę, białą marynarkę i, żeby to ożywić żółte sandałki i kolorowy naszyjnik w kwiaty. Włosy związałam w kucyka i voila. Alex Reus (już niedługo [nareszcie] Gotze) gotowa w mniej niż trzy kwadranse ! Brawo dla mnie. Wyszłam z sypialni i po cichu podeszłam do drzwi Leny. Uchyliłam je trochę i zobaczyłam, że moja przyjaciółka leży w łóżku, ale nie śpi.
-Hej - uśmiechnęłam się - mogę wejść ,?
-Pewnie - powiedziała cicho
-Miałam wpaść do Ciebie wczoraj, ale Mario mi nie pozwolił - westchnęłam
-Szybko zasnęłam, więc i tak byśmy sobie nie pogadały
-No pewnie, rozumiem
-Jaka ona jest ?
-Normalna - wzruszyłam ramionami - przyjaciółkami nie zostaniemy
-Teraz może nie - szepnęła
-W ogóle - usiadłam na parapecie - jak się czujesz ?
-Dobrze - pierwszy raz dzisiaj się uśmiechnęła - jak widzisz szybko rosnę
-No i dobrze - puściłam jej oczko
-Byłam na usg
-I co ?
-Mam tutaj płytkę - zaczęła grzebać w torebce - z serduszkami
-No to dawaj
-Potem - machnęła ręką - może jak Mario wróci ?
-Skąd wiesz, że wyszedł ?
-Słyszałam
-Rozumiem
-Bałam się wczoraj, że Marco coś zauważy - jęknęła
-Szybko nam mignęłaś, a on nie jest aż tak spostrzegawczy - zaśmiałam sie
-Jakie masz plany na dziś ?
-Muszę się spakować
-Nowy Jork. Pamiętam - zachichotała
-Rozmawiałam wczoraj z Mario i ustaliliśmy, że powinnaś zostać tutaj jak my będziemy w Stanach
-Ja nie mogę
-Oczywiście, że możesz ! Popilnujesz nam domu, będziesz miała dach nad głową, ciszę i spokój. Duży ogród - wymieniałam na jednym wdechu
-A Maja ?
-Dziadkowie biorą ją do siebie
-No dobrze, a Marco ?
-Co Marco ?
-Co się stanie jak on tu przyjdzie ?
-Nie wpuścić go - przewróciłam oczami - albo wreszcie mu powiesz prawdę
-O co to to nie
-A kiedy zamierzasz mu powiedzieć ?
-Wcale nie zamierzam mu mówić
-To też jego dzieci
-No to ma problem
-Lena proszę Cię
-Nie Alex. Nie powiem mu i koniec
-Jak wolisz - westchnęłam - jadłaś już coś czy mam Ci zrobić śniadanie ?
-Nie jestem głodna, dzięki
-Musisz jeść
-Na razie się jeszcze prześpię
-Jakby co to będę na dole - spojrzałam na nią ostatni raz i wyszłam
Zeszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie kawę i swoim starym zwyczajem usiadłam na blacie. Zrobiłam już listę rzeczy, które muszę spakować no i oczywiście listę miejsc, gdzie muszę zabrać Mario, bądź wybrać się samotnie. Będzie super.
-Nic nie jesz ?
-Nie śpisz ? - odbiłam piłeczkę
-Już nie zasnę
-A ja mam na razie kawę
-No tak - uśmiechnęła się
-A Ty co chcesz dzisiaj robić ?
-Może pomogę Ci się pakować - zamyśliła się - albo pójdę na spacer
-Pomyśl jeszcze - stanęłam na podłogę
-Ok. Robię jajecznice, masz ochotę ?
-Zjem potem - machnęłam ręką
-Na pewno ?
-Yhmm
-Nie jesteś na mnie zła, prawda ?,
-Nie - roześmiałam się - wszystko rozumiem
-To dobrze
-Namyśliłaś się już ?


-Pomogę Ci
-No to świetnie - klasnęłam w dłonie
Poczekałam, aż moja przyjaciółka zje śniadanie, a potem razem udałyśmy się na górę. Wzięłam walizki z garderoby, rozłożyłam je przy łóżku, a potem wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy z listy. Podawałam je Lenie, która układała je na łóżku. Po kilkudziesięciu minutach całe łóżko zawalone było moimi rzeczami.
-Chyba trochę za dużo tego jak na dwa tygodnie - zaśmiała się dziewczyna
-Nie wiem o czym mówisz - przewróciłam oczami
-Dobra pakuj to zanim Mario przyjdzie
-On na pewno zrozumie, że ja potrzebuje całe mnóstwo rzeczy - zachichotałam
-Nie jestem tego taka pewna - pokazała mi język
-Czepiasz się
Razem zaczęłyśmy pakować wszystkie rzeczy do walizek, układałyśmy, skreślałyśmy z listy i w końcu wszystko było gotowe. Została mi tylko walizka podręczna, ale to jeszcze nie będę jej pakować. W końcu laptop, telefon , ładowarki i jakieś inne duperele będą mi jeszcze potrzebne.
-Spacer ? - uśmiechnęłam się
-Zdecydowanie
-No to idź się ubieraj - puściłam jej oczko
-Będę za chwile
-Poczekam na dole
Do białej, małej torebki włożyłam telefon, portfel i klucze od domu. Zeszłam na dół, założyłam buty i czekałam na swoją przyjaciółkę. Zjawiła się dość szybko, więc razem wyszłyśmy, a ja zamknęłam za nami drzwi.
-Gdzie idziemy ?
-Przed siebie - machnęła ręką
-Masz ochotę na jakieś lody ?
-Zawsze - uśmiechnęła się
-No to chodźmy
-A gdzie są Mario i Maja ?
-Na spacerze, a potem umówił się z mamą na kawę
-To fajnie
-Pewnie chcą ustalić ostatnie szczegóły naszego wyjazdu
-W sumie to ja też mogłabym zostać z Mają
-Lena nawet jakbyśmy się zgodzili to mama Mario by Ci nie oddała swojej wnuczki - zaśmiałam się - rzadko ma okazje zostawać z nią na tak długo
-To zrozumiałe - uśmiech pojawił się na jej twarzy - a mama Ann już się nie odzywa ?
-Nie, na szczęście
-To dobrze
Dotarłyśmy do najbliższej lodziarni, każda z nas zamówiła sobie ulubiony smak i usiadłyśmy na ławce.
-Lubię jak jest tak ciepło
-A ja lubię być w ciąży - zachichotała blondynka - mogę się objadać bez końca
-Jeszcze niedawno na to narzekałaś
-Kobieta zmienną jest
-Szczególnie ta w ciąży - puściłam jej oczko
-Pogadamy jak Ty będziesz w ciąży
-Spokojnie, jeszcze mi się nie śpieszy
-Mi też się nie śpieszyło - przewróciła oczami
~A Few Days Later~
Z samego rana obudził mnie mój narzeczony, bo musieliśmy ruszyć wreszcie na lotnisko. Było tak wcześnie, a mi się tak nie chciało wstawać.
-Myszko, bo nie zdążymy - pocałował mnie w szyje
-Jeszcze pięć minut
-A potem będziesz narzekała, że masz za mało czasu - klepnął mnie w tyłek - wstawaj
-To bolało - otworzyłam oczy
-Idę zrobić śniadanie
-Zniosłeś walizki na dół ?
-Tak
-Okej - przetarłam oczy i usiadłam - muszę wziąć prysznic
-To leć szybko
Podniosłam się z łóżka, wzięłam z fotela wcześniej przygotowane ciuchy i zamknęłam się w łazience. Rozebrałam się, odkręciłam wodę i weszłam pod prysznic. Namydliłam całe ciało żelem pod prysznic, spłukałam pianę i zabrałam się za mycie włosów. Kilkanaście minut później stałam przed lustrem i suszyłam swoje gęste, blond włosy. Potem zabrałam się za
makijaż. Korektor zakrył moje niedoskonałości, potem trochę podkładu i pudru. Na policzki róż, a na powiekach zrobiłam czarne kreski. Dobrze wytuszowałam rzęsy, umalowałam usta i make-up gotowy. No to teraz ciuchy i mogę jechać na lotnisko. Założyłam bieliznę, czarne spodnie, białą bluzkę na ramiączka i czarną, skórzaną kurtkę. Do tego jeszcze delikatny, złoty wisiorek i zegarek. Wyszłam z łazienki, zgarnęłam swój telefon razem z ładowarką i pełna energii zeszłam na dół.
-Kawy ?
-Poproszę
-Proszę - wręczył mi biały kubek
-Oo dzięki !
-Gotowa ??
-Jak nigdy
-Taksówka będzie za dwadzieścia minut
-Okej - uśmiechnęłam się
-Zjadaj śniadanie skarbie
-Tak jest - zachichotałam - a Ty nie jesz ?
-Oczywiście, że jem - pocałował mnie w czoło
Wspólnie usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy zajadać się pysznym śniadaniem przygotowanym przez piłkarza. Jak skończyliśmy to umyłam jeszcze zęby, a potem przeszliśmy do przedpokoju. Założyłam białe buty Nike, a Gotze w tym czasie wyniósł walizki na zewnątrz.
-Mario !
-Hmm ?
-Mogę napisać Lenie wiadomość na lustrze ?
-Szminką ? - zaśmiał się
-Yhmm
-Możesz, przecież i tak się zmyje
-Okej
-Tylko nie używaj do tego swojej ulubionej szminki, bo potem będziesz płakać
-Zapomniałabym ! - zawołałam
-O czym ?
-Musimy wziąć jeszcze jedną pustą walizkę
-Po co ? - zaśmiał się
-Bo chce iść na zakupy jak będziemy w Wielkim Jabłku*
-Planujesz ich tak dużo, że potrzebujesz dodatkową walizkę ?
-Nigdy nic nie wiadomo - wzruszyłam ramionami
-Okej, pójdę po nią na górę, a Ty napisz tą wiadomość
-Mario - złapałam go za rękę
-Tak ??
-Weź tą największą to wtedy do niej włożymy tą mniejszą
-Ależ atut kombinujesz - pocałował mnie
-I tak zapłacimy za nadbagaż - uśmiechnęłam się - więc lepiej mieć jedną walizkę w drugiej niż dwie osobne
-Może masz racje
Chłopak poszedł na górę, a ja wzięłam z koszyczka przy lustrze byle jaką szminkę i namazałam w miarę czytelną wiadomość.
„Z samego rana pojechaliśmy na lotnisko. Czuj się jak u siebie w domu. Buziaki A&M.          Ps. Dbaj o siebie !"
Dorysowałam jeszcze duże serduszko i odcisnęłam swoje usta. Idealnie. Jak tylko Mario zszedł z walizką to włożyliśmy do niej tą ciut mniejszą od kompletu i wyszliśmy z domu, gdzie czekała już na nas taksówka. Kierowca razem z moim narzeczonym zapakowali nasze rzeczy do bagażnika, a ja na spokojnie usiadłam sobie z tyłu.
-Dokąd jedziemy ?
-Poprosimy na lotnisko
-Oczywiście
Kilkadziesiąt minut później taksówka zatrzymała się pod wejściem na lotnisko. Wyciągnęliśmy nasze walizki, ułożyliśmy je na wózku, zapłaciliśmy za transport i weszliśmy do budynku. Od razu skierowaliśmy się na odprawę, gdzie każde z nas pozbyło się dwóch walizek. Zadowoleni przeszliśmy dalej. Niecałe czterdzieści pięć minut później staliśmy już w kolejce do wejścia na pokład samolotu.
-Za kilka godzin będziemy w Stanach - klasnęłam w dłonie
-Po 16 naszego czasu, więc około 10 ich czas, tak ?
-Dokładnie
-Fajnie, cały dzień będziemy mieli jeszcze
-Akurat się rozpakujemy i pójdziemy na spacer
-O wszystkim myślisz - pocałował mnie w czoło
-Mam już cały plan - uśmiechnęłam się - ale spokojnie nic na siłę, jak będziemy chcieli zmienić plany to zmienimy
-Pamiętasz jeszcze to miasto ?
-Każdą ulice Manhattanu - mrugnęłam do niego
-Mostów nie uznajemy ? - zaśmiał się
-Uznajemy - zachichotałam
-Cieszę się, że będziemy mieli trochę czas tylko dla siebie - objął mnie
-Ja też - posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech
-Mama coś wspominała, że może zabiorą Maje nad morze
-Świetny pomysł
-Też o tym pomyślałem
-Stęsknię się za nią przez te dwa tygodnie - westchnęłam
-Myślę, że czas tak szybko minie, że nawet nie zauważysz kiedy będziemy z powrotem
-Pewnie tak
-Mario Gotze ? Och ! Możemy prosić o autograf ? - podeszło do nas kilka dziewczyn
-Jasne - odsunął się ode mnie
Patrzyłam jak podpisuje dziewczynom jakieś kartki, a potem z każdą robi sobie zdjęcie. Patrzyłam na jego uśmiech, który był zupełnie inny niż te, które posyła mi. Kiedyś byłam zazdrosna, a teraz nie zwracam na to najmniejszej uwagi. Fani są dodatkiem do jego kariery. Po chwili znów byłam w jego ramionach i wdychałam te wspaniałe perfumy.
-Ciekawe czy lecą z nami do Nowego Jorku
-Raczej nie
-Skąd wiesz ?
-Odeszły w inną stronę
-No chyba, że tak
-Długo jeszcze ?! - jęknęłam patrząc na początek kolejki
-Stawiam, że mamy jeszcze z pół godziny
-Bosko - rozejrzałam się i wpadłam na pewien pomysł
-Co się tak uśmiechasz ?
-Pilnuj kolejki - pocałowałam go w policzek biorąc swoją torebkę
-Gdzie się wybierasz ?
-Niedługo wracam - puściłam mu oczko
Szybko udałam się do drogerii, gdzie kupiłam jego i moje ulubione perfumy taniej niż w zwykłym sklepie, a potem weszłam do Starbucksa i kupiłam sobie kawę. Dla Mario wzięłam ciasteczko owsiane z żurawiną. Ucieszy się. Dosłownie kwadrans później wróciłam do ukochanego.
-Kupiłam Ci perfumy i ciasteczko
-Czuje się zaszczycony - pocałował mnie - dziękuje bardzo
-Sobie też kupiłam perfumy i kawę - pokazałam mu kubek
-Nie podzielisz się ?
-Będziesz musiał mnie ładnie poprosić
-Ładne Cię proszę - pocałował mnie w szyje
-Panie Gotze cóż za publiczne okazywanie uczuć !
-Tutaj paparazzie nie mają wejścia - mruknął
-Ale każdy tutaj może nam zrobić zdjęcie i wysłać do gazety
-Trudno - zaśmiał się - myślę, że jakoś to przeżyje
-Okej - zachichotałam - przekonałeś mnie
-Chcesz odwiedzić jakiś znajomych ?
-Możliwe - wzruszyłam ramionami - zobaczę jak wyjdzie
Wreszcie po ponad kilkudziesięciu minutach siedzieliśmy już w samolocie na swoich miejscach i czekaliśmy na start.
-Mario
-Hmm ?
-Chce zrobić sobie tatuaż w stanach
-Tatuaż ?
-Masz coś przeciwko ?
-Oczywiście, że nie - uśmiechnął się - nawet mogę iść z Tobą
-Świetnie - pocałowałam go
~Later~
Lot mijał nam wyśmienicie. Obejrzeliśmy film, spaliśmy, czytaliśmy, słuchaliśmy muzyki. Cała gama rzeczy. W końcu zaczęliśmy krążyć nad Nowym Jorkiem. Jak zafascynowana patrzyłam na widoki.
-Jesteśmy - szepnęłam
-Czemu szepczesz ?
-Boje się, że to sen
-Wcale nie sen - pocałował mnie w dłoń - jesteśmy w Nowym Jorku
-Nareszcie - uśmiechnęłam się - muszę trochę rozprostować nogi
-Najpierw zapnij pas
-Tak jest - zachichotałam wykonując jego polecenie
Kolejny raz wyjrzałam za okno, ale teraz byliśmy dużo niżej. Przez małe okienko idealnie
widziałam Central Park wkomponowany w sam środek miasta.
-Podaj mi telefon - poprosiłam
-Pewnie, masz
-Dziękuje - strzeliłem fotkę
Nic a nic jej nie przerabiając wrzuciłam na Instagram'a, a raczej wrzucę jak wylądujemy, bo musiałam wyłączyć internet. Na razie tylko dodałam opis i hashtagi, ale przy publikowaniu pojawił się błąd braku połączenia. Trudno. Kilkanaście minut mnie nie zbawi.
"Witaj Nowy Jorku ! Stęskniłam się ! #newyork #usa #perfect #view #plane"
-Będziesz musiała wrzucić na Facebook'a - uśmiechnął się Mario - no i mi przesłać to też wrzucę
-Okej, ale to już jak odbierzemy bagaże
-W porządku - pocałował mnie w czoło, a potem powiedział z uznaniem - naprawdę świetny widok
*****
Przepraszam ! Nie wiem czemu tak długo zajęło mi pisanie tego rozdziału ... Mam nadzieje, że przynajmniej jego długość trochę Wam to wszystko wynagrodzi.
Tak sobie wczoraj myślałam, że ślub Alex i Mario, który nastąpi w rozdziale ... (nie wiem jeszcze, w którym !) będzie musiał być długo przeze mnie opisywany, żebym mogła zmieścić wszystkie wybrane zdjęcia. Chyba, że podzielę ich ślub na dwa albo nawet na trzy rozdziały. Co Wy na to ? Wiem, że trochę się pośpieszyłam, ale akurat wczoraj o tym pomyślałam. 
A teraz lecę pisać kolejny rozdział. Buziaki 

sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 45.

[Alex]
~Two Weeks Later~
Dzisiaj na kolacje przychodzi do nas mój brat ze swoją dziewczyną. Pierwszy raz miałam oficjalnie poznać Cathy. Nie mówiłam nic Lenie, bo najzwyczajniej w świecie nie chciałam jej denerwować. Jedna kolacja i tyle.
-Wyjdziesz kiedyś z tej kuchni ? - zaśmiał się Gotze obejmując mnie od tyłu
-Jak wszystko zrobię - uśmiechnęłam się
-Cieszysz się, że poznasz Cathy ?
-Sama nie wiem, a Ty ?
-Ja ją znam kochanie
-No tak - zachichotałam - masowała Ci różne części ciała
-Nic mi nie masowała - mruknął
-Jasne jasne - szturchnęłam go w bok
-Chcesz im powiedzieć ?
-Tak, skoro Lena już wie i Twoi rodzice też to tak. W końcu Marco jest moim bratem
-Tak myślałem - pocałował mnie w czoło
-Wybieracie się z Mają na spacer ?
-Tak, chcesz iść z nami ?
-Nie tym razem
-Mój pracuś - objął mnie mocniej
-Jak wrócicie to będę miała dla Ciebie trochę więcej czasu
-Trochę. Super
-Nie marudź
-Wiem, odbijemy sobie już niedługo
-No właśnie ! - uśmiechnęłam się szeroko
-Tylko Ty i ja
-Tylko nas dwoje - szepnęłam
-Zawsze to mówisz
-Bo to mój ulubiony cytat
-Ulubiony ? - uniósł pytająco jedną brew


-Jeden z ulubionych
-Zastanawiałaś się nad propozycją Rogera ?
-Tak, ale jeszcze nie wiem
-Rozumiem
-Tata - dziewczynka weszła do kuchni
-Idziemy na spacer myszko - wziął ją na ręce
-Mama - wyciągnęła ręce w moją stronę
-Ja zostaje skarbie - pocałowałam ją w czoło - bawcie się dobrze
-A Ty się nie przemęcz za bardzo !
-Dobrze - przewróciłam oczami
-Będziemy niedługo - obiecał
-Nie musicie się śpieszyć
-Ale chcemy - ostatni raz cmoknął mnie w usta i wyszli z kuchni
Dokończyłam szykowanie potraw na kolacje, a potem zajęłam się robieniem deseru. Przygotowałam pyszne ciasto, które po kilkunastu minutach było już w piekarniku. W tym czasie zabrałam się za nakrywanie do stołu. Talerze, sztućce, szklanki, kieliszki, serwetki i świeczki. Idealnie. No tak, w końcu jestem perfekcjonistką. Jak już wreszcie wszystko na kolacje było gotowe to postanowiłam zrobić obiad. W końcu musimy coś wcześniej zjeść, tak samo jak Maja.
~Later~
Dobra, zostało tylko pół godziny, a ja dalej nie byłam ubrana. Cholera. Myśl Alex.
-Nie mam się w co ubrać - jęknęłam
-Masz garderobę pełną ubrań
-No to nic mi nie pasuje
-To może ja Ci coś wybiorę ?
-Obejdzie się - mruknęłam
-Tak myślałem
-Mądrala
W końcu założyłam jasną, krótką spódniczkę á la bombka, białą koszule ze sporym rozcięciem, wąski, srebrny zegarek i jak zwykle od Świąt pierścionek. Wszystko dopełniły beżowe sandałki i związane włosy w luźnego koka.
-No jak ? - obróciłam się przed swoim narzeczonym
-Wyglądasz idealnie
-Zawsze to mówisz
-Bo zawsze tak jest
-No dobra to idę na dół
-Maja już śpi
-U siebie ?
-Tak
-Ze mną tak szybko nie zasypia
-Ja po prostu mam swoje magiczne sposoby
-Wątpię
-Chodźmy razem - złapał mnie za rękę
-Ty też wyglądasz niczego sobie
-Wiedziałem, żeby założyć białą koszule - uśmiechnął się zadowolony
-Tym razem Ci się udało - dźgnęłam go palcem między żebra
-Ranisz mnie
-Potem Ci to wynagrodzę - pocałowałam go przelotnie, żeby nie rozmazać szminki
-Jeżeli to powtórzysz to zapomnę definitywnie o tym incydencie
-Niestety tego nie powtórzę
Wyswobodziłam się z jego objęć i podeszłam do stołu, na którym zapaliłam świeczki.
-Możesz przynieść to co stoi na blacie na tacy ?
-Oczywiście
Po chwili stok zapełnił się o białe i czerwone wino, ciasteczka, małe bułeczki i jakieś inne przekąski.
-Postarałaś się
-W końcu muszę pokazać się od jak najlepszej strony
-No ba - zaśmiał się
-Ciekawe czy ją polubię
-To się okaże
-Boję się, że nie dam rady się przekonać ze względu na Lenę - skrzywiłam się
-Nikt nie będzie Ci miał tego za złe, tylko spróbuj - pocałował mnie w czoło
-Masz racje
-A po za tym myślę, że oni będą jeszcze razem
-Lena i Marco ? - upewniłam się
-Yhmm
-Ja mam taką nadzieje
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi, westchnęłam tylko, a Mario poszedł otworzyć. Za chwile wszedł on, a za nim ładna brunetka. Ubrana w zwykłą, czarną sukienkę i czółenka w tym samym kolorze wyglądała prosto, ale ładnie. No tak, mój brat ma gust.
-Ty pewnie jesteś Alex - uśmiechnęła się
-Tak - podałam jej dłoń - miło Cię poznać Cathy
-Wiele o Tobie słyszałam
-Mój brat czasami gada głupoty
-Wydaje mi się, że nie - zachichotała
-Hej - blondyn pocałował mnie w policzek
-Cześć - uśmiechnęłam się szczerze na jego widok
-Siadajcie - zaproponował mój narzeczony
-Przeszłaś samą siebie siostra
-To nic takiego - powiedziałam skromnie
-Jak zwykle - zaśmiał się
Usiadłyśmy z Cathy naprzeciwko siebie, a w tym czasie Gotze nalał każdemu wina do kieliszka.
-Tutaj są przystawki, a zaraz podam kaczkę - zabrałam głos
-Zrobiłaś kaczkę ?
-Tak
-To Twoja specjalność ?
-Raczej nie - zaśmiała się
-Jesteście z Marco bardzo podobni do siebie
-To dobrze czy źle ?
-Dobrze oczywiście
-Uff
-Jesteś modelką, prawda ?
-Tak
-Zawsze chciałam nią być
-Chyba jak każda mała dziewczynka
-Pewnie masz racje
-Jak jesteśmy przy temacie małych dziewczynek to, gdzie jest moja siostrzenica ?
Siostrzenica. Czy ja się kiedyś przyzwyczaję, że Marco tak mówi na Maje ?
-Śpi na górze - uśmiechnął się Mario
-Miałam nadzieje, że poznam tą małą księżniczkę
-Będziesz miała jeszcze wiele okazji
-Trzymam Was za słowo
-Nie pijesz wina ? - szepnęłam mojemu narzeczonemu do ucha
-Nie - spojrzał mi w oczy
-Czemu ?
-Ktoś trzeźwy musi Cię pilnować - zażartował, a ja przewróciłam oczami - jakoś nie mam dzisiaj ochoty
-Nie szepcze się w towarzystwie - skarcił nas mój brat
-Oj pilnuj swoich spraw Reus - zaśmiałam się
-Zmieniłaś nazwisko czy zapomniałaś, że Ty też nosisz Reus ?
-Jeszcze nie zmieniłam - podkreśliłam pierwsze słowo
-Jeszcze - westchnął
-Strasznie mam ochotę na tą kaczkę skarbie
-Już podaje - posłałam mu słodki uśmiech

Poszłam do kuchni, wyjęłam z piekarnika ciepłą kaczkę, potem do miseczek podałam żurawinę i jabłka. Przygotowałam odpowiednie sztućce do potrojenia mięsa i zadowolona wróciłam do jadalni, gdzie wszystko ustawiłam na stole.
-Pachnie obłędnie - uśmiechnęła się dziewczyna mojego brata
-Dziękuje
-Ja pokroję - stwierdził szatyn
-Super - usiadłam na swoim miejscu
Zjedliśmy pyszną kolacje rozmawiając na luźne tematy. Cathy opowiedziała nam jak się poznali z Marco i jakieś duperele z ich związku, a ja ciągle porównywałam ją w myślach z Leną. Mój narzeczony musiał coś chyba wyczuć, bo cały czas trzymał mnie za rękę pod stołem. Jak przeszliśmy już do deseru to trochę się wyluzowałam. Muszę zaakceptować nową ukochaną mojego brata.
-Dobra to chyba możemy Wam już powiedzieć
-Powiedzieć o czym ?
-Ustaliliśmy datę ślubu - uśmiechnęłam się
-Gratulacje. Kiedy ?
-16 lipca 2016
-Wow
-Stwierdziliśmy, że to będzie idealna data
-Tuż po mistrzostwach
-Dokładnie
-Tutaj w Dortmundzie ?
-We Francji - uśmiechnęłam
-Gdzie dokładnie ?
-To na razie sekret - puściłam mu oczko
-Okej, poczekam
-Lena będzie moją świadkową Marco i ...
-Rozumiem. Ona jest Twoją jedyną, prawdziwą przyjaciółką, a Mario ma wielu przyjaciół - przerwał mi
-Nie chcemy sobie psuć tego dnia niepotrzebnymi aferami - wyjaśnił Gotze
-Jeszcze jest mnóstwo czasu. Nie będzie afer
-W porządku
-Za kilka dni lecimy do Nowego Jorku - mój ukochany szybko zmienił temat
-Na długo ?
-Góra dwa tygodnie
-Świetnie, w końcu moja siostra kocha to miasto
-Byłaś tam kiedyś Cathy ? - spytałam z grzeczności, a nie z ciekawości
-Nie, ale chyba mnie tam nie ciągnie
-Każdy ma swój gust - mruknęłam
Widziałam, że dziewczyna chce coś powiedzieć, ale dokładnie w tym samym czasie zaczął dzwonić mój telefon. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam, że dzwoni Lena. Nawet nie ruszałam się z miejsca, tylko szybko odebrałam.
-Cześć
-Hej - uśmiechnęłam się
-Co porabiacie ?
-Jest u nas Marco z Cathy na kolacji - powiedziałam niechętnie
-Och rozumiem
-Coś się stało ?
-Nie, nieważne
-Ważne Lena - zamknęłam na chwile oczy - powiedz mi co się stało
-Po prostu nie mam się gdzie podziać chwilowo i myślałam, że może mogłabym dzisiaj u Was przenocować, a jutro coś wymyślę
-Wywalili Cię z mieszkania ?
-Nie ! Sąsiad z góry mnie zalał. Cała łazienka i sypialni. Musze zrobić remont
-Cholera
-Dobra, nie chce Wam przeszkadzać
-Spakuj wszystkie rzeczy których potrzebujesz. Mario będzie po Ciebie za dwadzieścia minut
-Ale ...
-Masz inny pomysł ? - przerwałam jej
-Pojadę do rodziców
-Nie. Mario zaraz będzie
-Alex ...
-Do zobaczenia - znowu jej przerwałam, a potem się rozłączyłam
Odłożyłam telefon na stół, a potem spojrzałam na Mario.
-Ja piłam
-Co się stało ?
-Sąsiad zalał jej mieszkanie i nie ma się gdzie podziać
-No to jadę - pocałował mnie w czoło
-Tylko pomóż jej z rzeczami
-Wiem - zaśmiał się, a potem zwrócił się do naszych gości - zaraz wracam
-Oczywiście - powiedział sztywno mój brat
Mario wyszedł z domu, a ja spojrzałam najpierw na blondyna, a potem na jego dziewczynę. No dobra, nie spodziewali się takie obrotu spraw. Ja też nie ! No i Lena też nie. Cholera ona nie może się denerwować.
-Przepraszam, nie planowałam tego - westchnęłam
-Takie rzeczy się zdarzają - Cathy wysiliła się na uśmiech
-Nam jest obojętnie, ale myślę, że Lena najbardziej na tym ucierpi
Miał racje. Trafił w samo sedno.
-Zmieńmy temat - zaproponowałam - pomagasz mojemu bratu wrócić do formy ?
-Nie, poleciłam mu mojego kolegę
-Och - zdziwiłam się
-On jest dużo lepszy ode mnie, a Marco zależy na tym, żeby jak najszybciej wrócić do formy
-Masz racje
Dobrze nam się rozmawiało i może nie polubiłam Cathy jakoś specjalnie mocno, ale przynajmniej jestem w stanie z nią wytrzymać.
-Świetnie gotujesz i pieczesz
-W końcu się nauczyłam - zaśmiałam się
-Wydoroślałaś w Nowym Jorku ?
-Chyba tak
-Mam nadzieje, że nie masz mi za złe, że Marco mi powiedział o tym kontrakcie i w ogóle
-No coś Ty - machnęłam ręką - to żadna tajemnica
-Ale media chyba nie wiedzą, że wcześniej byłaś dziewczyną Mario
-Jakby wiedzieli to pewnie już by coś napisali, a ja na razie na nic takiego nie trafiłam
-No tak - uśmiechnęła się
Za chwile usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi, a potem mignęła nam
Lena. Chciałam za nią iść, ale Mario, który wszedł do jadalni złapał mnie za łokieć.
-Powiedziała, że jest zmęczona i idzie spać
-To chociaż zaniosę jej torbę
-Ja to zrobię - pocałował mnie w dłoń - nie musisz się o nią martwić
-A może jest głodna ? Dam Ci kaczkę to jej zaniesiesz
-Alex pytałem w samochodzie i powiedziała, że idzie spać. Nic więcej
-Okej - odpuściłam - powiedz, że zajrzę do niej rano
-W porządku
Westchnęłam tylko i wróciłam na swoje miejsce. Upiłam łyk wina i poprawiłam zegarek na nadgarstku.
-Macie ochotę na coś jeszcze ? Może jakaś herbata albo sok ?
-Wino nam wystarczy
-Przyjechaliście samochodem ?
-Nie, spokojnie - uśmiechnął się blondyn - taksówką i taksówką wrócimy
-Mieszkasz gdzieś niedaleko Marco ? - zwróciłam się do Cathy
-Chyba można tak powiedzieć - wzruszyła ramionami - wynajmuje mieszkanie
-To fajnie
-Ty mieszkałaś u Marco jak wróciłaś z Nowego Jorku ?
-Tak, a potem przeniosłam się tutaj
-Dobrze masz - zaśmiała się wesoło
-To prawda, szczęściara ze mnie
-Już późno - mój brat spojrzał na zegarek - będziemy się zbierać
-Tak szybko ?
-Jesteśmy zmęczeni
-A po za tym na pewno chcesz pogadać z przyjaciółką - powiedziała brunetka
-W porządku, jak chcecie
Odprowadziliśmy ich pod same drzwi, a potem się pożegnaliśmy i zostaliśmy sami. Mario mnie przytulił, a ja cieszyłam się tą chwilą.
-Nie było tak źle - szepnęłam
-Dokładnie
-Ale przyjaciółkami nie zostaniemy - zachichotałam
-Mówi się trudno - odsunął się ode mnie, a następnie pocałował mnie delikatnie
-Lena już śpi
-Nie wiem
-Hmm, może uda mi się jeszcze z nią pogadać
-Kochanie to nie jest najlepszy pomysł
-Czemu ?
-Po prostu nie najlepiej czuła się z tym, że będzie tu Marco z nową dziewczyną, więc teraz na pewno chce to sobie jakoś przyswoić
-No dobrze. To posprzątajmy i idziemy spać
-To mi się podoba !

niedziela, 18 października 2015

Rozdział 44.

[Alex]
~Evening~
Leżałyśmy z Mają na łóżku u nas w sypialni. Najpierw się do się do siebie przytulałyśmy i trochę drzemałyśmy, a potem dziewczynka oglądała bajkę o jakimś słoniu, a ja siedziałam z laptopem na kolanach. Miałam nadzieje, że uda mi się jeszcze porozmawiać z Mario na Skype. Nie miał dzisiaj żadnego meczu, a po za tym u nich było jeszcze wcześnie. Jego mama mówiła mi, że jak połączyła się z nim na Skype i Maja go zobaczyła to oszalała z radości. Cały czas powtarzała słowo „tata", a on przeczytał jej bajkę, opowiedział co robi. Jestem

ciekawa tylko ile z tego wszystkiego zrozumiała. Nagle na ekranie laptopa pojawiło się okienko, że dzwoni do mnie Gotze. Szybko odebrałam i uśmiechnęłam się do kamerki.
-Cześć !
-Hej kochanie - uśmiechnął się czule
-Tęsknie za Tobą - jęknęłam
-Ja za Tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo
-Słyszałam o Twojej interesującej rozmowie z córką
-Bałem się, że zacznie płakać, ale jednak nie
-No co Ty - zachichotałam - cieszyła się od rana
-Miałem nadzieje, że zobaczę też Ciebie
-Byłam z Leną - skrzywiłam się
-Co u niej ?
-W porządku
-Podobno spotkała się u nas z Marco
-Tak i była afera, ale jakoś udało mi się ją opanować
-To dobrze
-Byłyśmy na usg - powiedziałam zanim się nad tym zastanowiłam
-Słyszałyście serce ? - uśmiechnął się - pamiętam jak to było z Mają
-Jeszcze nie - westchnęłam - no i będą dwa serca
-Bliźniaki ? - spojrzał zdziwiony
-Jesteś z ciąży Alex ? - na ekranie pojawił się Thomas Muller
-Nie nie - zaprzeczyłam
-Słyszałem coś o bliźniakach
-To nic takiego - machnęłam ręką - jesteście razem z pokoju ?
-Nie - zaśmiał się - Twój chłopak dzieli pokój z samym sobą
-Na prawdę ? Nie mówiłeś mi
-Czeka aż go odwiedzisz - Thomas poruszał znacząco brwiami
-Zboczeńcy - przewróciłam oczami
-Stary chcemy jeszcze pogadać. Potem do Was przyjdę, ok ?
-Okej
-Pa ! - pomachałam mu
-Trzymaj się Alex - puścił mi oczko
Za chwile usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, a potem Mario spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem
-W takich momentach cieszę się, że Marco jest tu, a nie tam z Tobą. Jeszcze by coś usłyszał
-Dobrze koniec o Lenie. Powiedz mi co u Ciebie
-W porządku - wzruszyłam ramionami
-Wydajesz się jakaś zamyślona
-Po prostu jestem zmęczona, to był długi dzień
-Jeszcze trochę i będziemy razem
-W najgorszym wypadku miesiąc - jęknęłam
-Może nawet nie wyjdziemy z grupy
-To nie możliwe - zaśmiałam się
-A jak praca ? Dajesz sobie radę ?
-Na razie nie mam nic konkretnego do roboty
-Żadnych sesji ? Przecież zaczynają się wakacje i zawsze masz wtedy mnóstwo sesji
-Nie przedłużę kontraktu - powiedziałam szybko
-Słucham ?
-Nie zamierzam przedłużyć kontraktu z Xmodels
-Dlaczego ?
-Bo Ty i Maja jesteście dla mnie najważniejsi i już mnie to nie cieszy tak jak kiedyś
-Kochanie zostawiłaś mnie dla kariery. Kochałaś to bardzo skoro zostałaś w Nowym Jorku na 3 lata, a teraz tak nagle mówisz mi, że już Cię to nie cieszy ?
-No właśnie - przełknęłam ślinę - zostawiłam Cię dla kariery, a teraz zostawiam karierę dla Ciebie
-Jesteś tego pewna ?
-Tak. Na prawdę tak
-A ja nie do końca
-Zaufaj mi
-Chce, żebyś była szczęśliwa
-Jestem szczęśliwa z Wami
-Okej
-Zmieńmy temat, co ?
-W takim razie co robi Maja ?
-Ogląda bajkę
-Pana Słonia ?
-Yhmm - zaśmiałam się - siedzi tuż obok mnie
-I jeszcze nie zwróciła na mnie uwagi ?
-Musisz pogodzić się z faktem, że woli słonia niż swojego tatę - zażartowałam, a on wybuchł śmiechem
-Dobrze, że przynajmniej Ty mnie chcesz
-Zawsze i wszędzie
-Ulżyło mi
-Kocham Cię Mario
-Ja też Cię kocham skarbie
-To dlaczego jesteś sam w pokoju ?
-Był jeden jednoosobowy i go wylosowałem - zaśmiał się
-Szczęściarz
-A żebyś wiedziała
-Pierwszy mecz w poniedziałek. Stresujesz się ?
-Chyba nie - wzruszył ramionami - będzie co ma być
-Wygracie - uśmiechnęłam się - jestem tego pewna
-Jesteś niesamowita. Zawsze byłaś
-Staram się - ziewnęłam
-Jesteś śpiąca
-Jest jeszcze wcześnie - spojrzałam na zegarek, a potem na córkę Mario - tylko zaraz muszę położyć Maje
-To porozmawiamy jutro, co Ty na to ?
-Okej
-Kocham Cię i tęsknie - posłał mi swój uroczy uśmiech
-Ja Ciebie też - posłałam mu buziaka
-Dobranoc
-Pa - niechętnie się rozłączyłam
Odłożyłam laptopa na szafkę nocną, a potem przytuliłam dziewczynkę. Zaczęła machać rękami, żebym jej nie przeszkadzała, a ja się zaśmiałam.
-Zaraz idziemy spać - pocałowałam ją w policzek
-Nie - próbowała mnie odepchnąć - nie
Puściłam ją, żeby mogła spokojnie dokończyć bajkę, a potem poszłam szybko do jej pokoju. Wzięłam z łóżeczka jej piżamkę, a potem wróciłam do sypialni. Dzisiaj będzie spała ze mną.
W końcu bajka się skończyła, a Maja się do mnie przytuliła. Wzięłam ją na ręce i zabrałam do łazienki. Wykąpałam ją, przebrałam w piżamkę i razem położyłyśmy się do łóżka. Wzięłam książeczkę i zaczęłam jej czytać bajkę.
-Ma-ma - powiedziała nagle, a ja zamarłam
-Nie, ja ...
-Ma-ma - przerwała mi
-Tak kochanie jestem Twoją mamą - pocałowałam ją w czoło
Kilkanaście minut później Maja zasnęłam, a ja pozwoliłam, żeby łzy które zgromadziły się w moich oczach spłynęły po policzkach. Jestem mamą. Nie mogłam się powstrzymać i postanowiłam napisać do mojego chłopaka.
"Powiedziała „mama". Powiedziała do mnie „mama" !"
Odpowiedź przyszła bardzo szybko.
"Jesteś jej mamą skarbie."
"Tak, to prawda"
"Cieszysz się ?"
"Bardzo"
"Szkoda, że tego nie słyszałem"
"Ja też żałuje :*"
~One Month Later~
No i stało się. Siedzę na stadionie Maracanã w Rio de Janeiro razem z prawie 75 tysiącami kibiców reprezentacji Niemiec oraz Argentyny i czekam aż piłkarze obu drużyn wyjdą na
boisko, aby rozegrać mecz o Mistrzostwo Świata. Obok mnie siedzą inne dziewczyny, żony, partnerki piłkarzy, ale nie zwracałam na nie większej uwagi. Liczyło się to co zaraz stanie się na boisku.
Ubrana w szorty khaki, białą koszulkę w paski, białe sportowe buty, a do tego dodatki czyli delikatne bransoletki, ciemne okulary i czarną, małą torebeczkę nie wyróżniałam się od innych. Dobra wyróżniałam się. Wszyscy mieli na sobie koszulki ulubionych piłkarzy, ale ja no cóż zapomniałam spakować koszulkę mojego narzeczone, a potem już nie chciało mi się szukać jakiś bazarów z podróbkami.
Nagle piłkarze wyszli na boisko, więc wszyscy wstaliśmy z miejsc, potem zostały odśpiewane oba hymny i za chwile gra się rozpoczęła. Przez cały czas mocno trzymałam kciuki i jeszcze przed końcem pierwszej połowy miałam poranione dłonie od długich paznokci. Obyśmy wygrali. Po czterdziestu pięciu minutach wynik dalej był 0-0, a mój narzeczony nie wszedł nawet na boisko. Cholera.
-Jest źle - jęknęłam
-Spokojnie - Lisa Muller położyła mi dłoń na ramieniu - mamy jeszcze całą drugą połowę
-Cały czas walczymy, ale nie widzisz, że jak my próbujemy strzelić to potem oni nam oddają
-W końcu nam się uda
-Mam nadzieje
-Musimy w nich wierzyć - odparła Claudia Lahm
-Wierzymy w nich - uśmiechnęłam się
-Wygrają ! - zachichotała Lisa - zobaczycie
-Muszę zadzwonić - ruszyłam w stronę schodków - zaraz wracam
-Dzwonisz do domu ?
-Tak, chce sprawdzić co z Mają
-Pewnie, leć
Szybko stanęłam w wiarę cichym i spokojnym miejscu i wybrałam numer do mamy Mario. Mimo później pory jaka u nich była odebrała szybko.
-Witaj Alex
-Dobry wieczór
-Z Mają jest wszystko w porządku, niedawno zasnęła
-Grzeczna jest ?
-Ależ oczywiście
-To dobrze
-Nie martw się, tylko cieszcie się sobą
-Na razie musimy wytrwać do końca meczu
-Wygrają
-Mam nadzieje
-Szkoda tylko, że Mario jeszcze nie wszedł
-Ja wiem, że wejdzie. Trener da mu szanse
-Skoro tak mówisz
-Muszę kończyć. Zadzwonię jak będzie u nas w miarę wczesna godzina
-Tylko nie zarywaj nocki
-Obiecuje
-Trzymaj się Alex
-Wzajemnie proszę pani - rozłączyłam się
Schowałam telefon do torebki, a następnie wróciłam na swoje miejsce. Zdążyłam usiąść, a zaczęła się druga połowa. No to sobie posiedziałam.
-Proszę - żona Thomasa podała mi piwo
-Nie dziękuje - pokręciłam przecząco głową
-Czyli to prawda - uśmiechnęła się
-Co takiego ? - zmarszczyłam brwi
-Thomas mi mówił, że jesteś w ciąży. Bliźniaki, prawda ?
-Nie ! - zaśmiałam się - nie chodzi o mnie
-A to kłamca
-Po prostu coś usłyszał i jak to faceci dopowiedział sobie resztę - uśmiechnęłam się
-Mogę wiedzieć o kogo chodzi ?
-O moją przyjaciółkę - ucięłam - długa historia
Skupiłyśmy się na meczu, ale co chwila musiałam zamykać oczy. Argentyna na prawdę walczyła, a Niemcy nie chcieli stracić gola. Akcja za akcją. Nieudany strzał za nieudanym strzałem. Z każdą kolejną minutą traciłam nadzieje. Jezu. Nie uda nam się. Nie uda się. I w końcu w 88 minucie na boisko wszedł Mario zastępując Miroslava Klose. Pisnęłam z radości jak go zobaczyłam. Mario da radę. On zawsze daje radę.
Koniec. 90 minuta. Gwizdek sędziego. 0-0.
-Będzie dogrywka - stwierdziła Claudia
-Tak, też tak myślę - poparłam ją
Chwila przerwy i odpoczynku dla wyczerpanych piłkarzy obu drużyn, szybka decyzja i sędzia decyduje się na dogrywkę. Zaciskam mocno kciuki i w myślach modlę się o gola. Jednego gola dla reprezentacji Niemiec. Musi się udać. Po prostu musi.
I nagle wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Mój narzeczony dostaje piłkę, zdeterminowany biegnie w stronę bramki, a ja wstrzymuje oddech. Strzela. Gool !
-Tak, tak, tak ! - krzyczę najgłośniej jak umiem - brawo Mario !
-Teraz musimy czekać na gwizdek sędziego - Lisa łapie mnie za rękę, ja łapie Claudie, a Claudia Lise
-Będzie dobrze - mruczy pani Lahm
Wszystkie trzy trzymając się za ręce wstrzymujemy oddech. Kilka minut. To tylko kilka minut.
Gwizdek sędziego oznajmia nam, że mecz został zakończony wynikiem 1:0 dla reprezentacji Niemiec. Wygraliśmy ! Wygraliśmy ! Wygraliśmy ! A mój narzeczony został bohaterem meczu.
Puściłam dziewczyny i rzuciłam się biegiem w stronę boiska. Nikt mnie nie powstrzymywał, a ja biegłam przed siebie. I w końcu go zobaczyłam.
-Mario ! - wrzasnęła, a następnie rzuciłam się w jego ramiona - gratuluje
-Kocham Cię - szepnął wprost do mojego ucha
-Ja też Cię kocham - uśmiechnęłam się
-Dziękuje, że tu jesteś - pocałował mnie
-Nie mogłam tego przegapić
-Nie płacz - kciukiem otarł moją łzę
-To ze szczęścia
-Wiem - uśmiechnął się
Wszyscy tak bardzo się cieszyliśmy, tańczyliśmy, śpiewaliśmy, przytulaliśmy się. Było cudownie. Nadszedł ten moment jak piłkarze musieli udać się po medale i puchar. Niechętnie puściłam dłoń Mario, a sama usiadłam na murawie i patrzyłam na nich. Żałuje, że nie ma tu mojego brata.
~A Few Hours Later~
Leżałam wtulona w Mario w jego hotelowym pokoju. Świętowanie zdawało się nie mieć końca, ale my urwaliśmy się, żeby pobyć trochę czasu we dwójkę. Tak cholernie się za nim stęskniłam.
-To co tam u Leny ? - pocałował mnie w ramie
-Jakoś udaje jej się unikać Marco
-Widać coś po niej ?

-Czy ja wiem - wzruszyłam ramionami
-Który to już tydzień ?
-Eee ... - próbowałam sobie przypomnieć - dwunasty
-Dopiero początek
-Tak, dokładnie tak
-Wiesz co - uśmiechnął się
-Hmm ?
-Stęskniłem się - przyparł mnie do łóżka i zaczął całować
Totalnie poddałam się jego pocałunkom i czułościom. Och Mario.
*****
A macie i się cieszcie ! Buziaki

wtorek, 13 października 2015

Rozdział 43.

[Alex]
~June 12~
Minęły trzy tygodnie od kiedy Mario wyjechał. Zaczęły się Mistrzostwa, na które oczywiście dostał powołanie. Tęsknie za nim. Tak bardzo za nim tęsknie. Zresztą nie tylko ja, bo Maja też. Widzę to po niej od momentu jak wyszedł z walizkami, aby jechać na lotnisko.
Lena wróciła do Dortmundu, bo nie mogła wytrzymać u rodziców, a dzisiaj ma wizytę u lekarzami obiecałam, że z nią pójdę. W końcu od tego są przyjaciele. To dopiero 8 tydzień i jeszcze niewiele widać, więc może spokojnie ubierać się normalnie i nikt nie zauważy. Mój brat dalej nic nie wie i boję się, że nie dowie się przed porodem.
Marco, biedny Marco ! Od kiedy wrócił do Dortmundu tuż przed wylotem do Brazylii, bardzo się zmienił. Stał się nagle poważniejszy, ale też zamknięty w sobie. Wiem, że Cathy, którą oficjalnie chyba można nazywać jego dziewczyną się nim opiekuje, ale ja też się staram. Odwiedzam go, gotuje mu i jak trzeba to robię zakupy. Wszyscy mu pomagamy. Wszyscy tylko nie Lena.

Jak codziennie obudziłam się przed 7, wstałam z łóżka i sięgnęłam do łóżeczka Mai, żeby ją uspokoić. Szlochała cicho, a jak tylko wzięłam ją na ręce to wtuliła głowę w moją szyje.
-Już cichutko słoneczko - pogładziłam ją po plecach - zaraz zrobimy coś do jedzenia, a potem się jeszcze położymy
-Ta-ta
-Zadzwonimy też do taty - uśmiechnęłam się
-Ta-ta - powtórzyła
-Kochanie tata jeszcze śpi, ale jak tylko wstanie to z nim pogadamy
Zeszłam na dół, posadziłam ją w krzesełku do karmienia, a następnie przygotowałam jej śniadanie. Usiadłam przed nią i o dziwo nie miałam problemu z nakarmieniem jej. Jak to się mówi - jadła aż jej się uszy trzęsły. Pozmywałam jej plastikowe naczynia, a potem postawiłam ją na ziemie i patrzyłam jak przede mną ucieka. Dobrze, że mamy te bramki na schodach to nie muszę się o nią tak bardzo martwić. Powoli ruszyłam za nią i znalazłam ją siedzącą na podłodze z zabawkami rozrzuconymi dookoła. Kiedy ona to zrobiła ?! Zaśmiałam się mimowolnie. Spryciula. Usiadłam na kanapie i przyglądałam jej się z uśmiechem. Jejku jak ja ją kocham.
Wzięłam do ręki swój telefon i weszłam w wiadomość z Mario. Wystukałam szybką wiadomość, chociaż wiedziałam, że u niego jest jeszcze noc i na pewno śpi.
"Napisz jak wstaniesz i wejdź na Skype :* kocham Cię"
Odłożyłam telefon na stolik, a Maja wstała i podeszła do stoika. Próbowała sięgnąć po mojego iPhone, ale coś jej nie wychodziło.
-Nie Maja nie - pokiwałam przecząco głową - zbijesz telefon
Spróbowała jeszcze raz i kolejny i znowu, a ja za każdym razem tłumaczyłam jej cierpliwie, że nie może wziąć mojego telefonu. W końcu rozpłakała się, a ja uległam i podałam jej iPhone. Byłam prawie pewna, że będę musiała wymieniać szybkę, ale trudno.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poderwałam się z miejsca i pobiegłam otworzyć. O tej porze to mogły być tylko dwie osoby czyli Lena albo Marco. Jednak Lena. Ubrana z granatową, długą spódnice z mały, rozcięciem, czarny top, szaro-czarną marynarkę i buty a la espadryle wyglądała świetnie. Do tego czarne okulary, mała torebka i skromne bransoletki. Idealna. Kto by pomyślał, że za kilka miesięcy zostanie mamą.
-Cześć - uśmiechnęłam się do przyjaciółki
-Hej - westchnęła - strasznie Cię przepraszam, że jestem tak wcześnie i mam nadzieje, że Cię nie obudziła
-Mam małe dziecko - zaśmiałam się - więc nie, nie obudziłaś mnie. Wiem, że mój strój mówi coś innego, ale nie zdążyłam się jeszcze ubrać
-Wpuścisz mnie ?
-Zapraszam - wskazałam ręka
-Dzięki - posłała mi uśmiech
-Jadłaś już śniadanie ?

-Ee ... nie - jęknęła
-To zrobię nam coś dobrego - zaproponowałam - możesz zerknąć na Maje ?
-Pewnie
-Jest w salonie i chyba bawi się moim telefonem
-Rozumiem, że chcesz mieć go całego - zachichotała
-No raczej - przewróciłam oczami
Rozeszłyśmy się. Ja poszłam do kuchni, a ona do salonu. Postanowiłam zrobić coś pysznego z owocami, bo teraz jest taka idealna pora na świeże i pyszne owoce. Jakiś koktajl i może sałatka owocowa to będzie dobre dla Leny i mojego bratanka albo bratanicy. Kilkanaście minut później skończyłam. Postawiłam talerze na stole, a następnie zawołałam blondynkę. Zjawiła się po chwili trzymając córkę szatyna na rękach.
-Nie możesz dźwigać - zabrałam jej dziewczynkę
-Ona jest leciutka jak piórko
-To ponoś ją sobie w nocy przez dwie godziny
-Aż tak źle ?
-Gorzej. Ręce mi odpadają i mam zakwasy przez cały czas
-Zmieniacie się z Mario ?
-Jak jest to tak, ale teraz od trzech tygodni robię to sama
-Będziesz miała wyćwiczone ręce
-Jakiś plus - zachichotałam
Wspólnie zjadłyśmy śniadanie, posprzątałam, a potem usiadłyśmy na kanapie oglądając wiadomości.
-Co u Marco ? - zapytała w końcu
-W miarę stabilnie
-A jak się czuje ?
-Psychicznie czy fizycznie ?
-I to i to
-Fizycznie nie jest źle, ale psychicznie jest załamany. Bardzo żałuje, że nie pojechał na Mistrzostwa i chyba będzie żałował jeszcze przez jakiś czas. Mam nadzieje, że z każdym dniem będzie coraz lepiej
-Martwiłam się o niego
-Wiem - położyłam jej dłoń na ramieniu
-Jest z tą drugą dziewczyną ?
-Tak
-Czyli ma dobrą opiekę
-Nie tylko ona mu pomaga
-Domyślam się
-Co powiesz na wspólnie spędzony dzień ? Tylko Ty i ja
-A Maja ?
-Poproszę mamę Mario, żeby się nią zajęła. W ciągu tych trzech tygodni tylko raz prosiłam ją o pomoc, a ona tak bardzo kocha swoją wnuczkę, że na pewno jej to nie wystarcza
-Byłoby super
-Denerwujesz się tą wizytą ?
-Pierwsza wizyta
-Powinnaś iść wcześniej - zbeształam ją - od razu po zrobieniu testu
-Nie miałam do tego głowy
-Jak ja się za Ciebie wezmę - pogroziłam jej palcem
-Nie strasz - zachichotała
-Obiecałam Mai, że zadzwonimy do Mario, ale przekaże to jego mamie
-Nie chcesz z nim pogadać ?
-Gadam z nim na prawdę często
-Cholera jak ja Ci zazdroszczę - jęknęła
-Lena wszystko się ułoży
-Tak bardzo go kocham, że wybaczyłabym mu wszystko, gdyby tylko chciał do mnie wrócić
-Zawsze będziecie ze sobą związali. W końcu nosisz jego dziecko
-Nie Alex. Ja zawsze będę tą drugą, która złapała go na dziecko
-Nikogo nie złapałaś ! - zawołałam - nie wiedziałaś, że on z Tobą zerwie. Jakbyś chciała go zatrzymać na dziecko to byś mu powiedziała o ciąży, a Ty sobie odpuściłaś, więc nie gadaj głupot
-Może powinnam stąd wyjechać ?
-Nigdzie nie wyjedziesz, tylko zostaniesz i uporasz się z tym. Nie możesz być sama
-Wiem, ale tak byłoby łatwiej
-Nie można zawsze wybierać łatwiejszej drogi
-Co ja bym bez Ciebie zrobiła ?
-Pewnie byś zniknęła
-Pewnie tak - mimo wszystko się zaśmiała
-Muszę się ubrać - westchnęłam
-To leć
-Poradzicie sobie przez jakiś czas ?
-Oczywiście
-Trenuj - puściłam jej oczko
-Spoko spoko- zachichotała
Pobiegłam szybko na górę i wpadłam jak burza do garderoby. Dobrze, że wieczorem jak Maja zasnęła poszłam pod prysznic, bo teraz już by mi się po prostu nie chciało. Wybrałam sobie jeansy porwane na kolanach z podwiniętymi nogawkami, czarną bluzkę na ramiączka, białą długą marynarkę bez rękawów i białe szpilki. Do tego nowe fioletowe „szalone" okulary i zielona kopertówka. Na lewy nadgarstek zegarek, a na prawy serdeczny palec pierścionek zaręczynowy. Gotowe ! A nie jeszcze włosy i makijaż. Zapomniałam. Ups. Szybko podkreśliłam oczy, a usta umalowałam jasną szminką, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Zadowolona zeszłam na dół, gdzie Maja bawiła się z Leną i Marco. Zaraz chwileczkę wróć. Marco ? Co tu robi Marco ? Cholera.
-Marco ? - wykrztusiłam
-Lena mnie wpuściła - wzruszył ramionami
-Chcesz coś do picia ?
-Nie dzięki
-A Ty Lena ?
-Pójdę po wodę - wstała z dywanu - nie musisz mnie obsługiwać
-Zaraz zadzwonię do mamy Mario, a potem lecimy
-Super
Dziewczyna zniknęła nam z pola widzenia, a ja spojrzałam na brata.
-Mogłeś mnie uprzedzić, że się wybierasz
-Przepraszam
-Cathy Cię przywiozła ?
-Marcel
-Okej
-Nie miałem pojęcia, że Lena będzie
-Domyślam się
-Chyba nie jest zadowolona, że mnie widzi
-A dziwisz jej się ? - zmrużyłam oczy
-Nie - podrapał się po karku
-Jak noga ?
-Nie chce o tym gadać
-Ok - westchnęłam - poczekasz chwile ? Muszę zadzwonić do mamy Mario
-Pewnie
Wzięłam ze stolika telefon i wykręciłam numer do mojej przyszłej teściowej. Nie musiałam czekać - odebrała prawie od razu.
-Witaj Alex
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Jak miło, że dzwonisz
-Mam nadzieje, że nie przeszkadzam
-Pewnie, że nie
-Chciałam zapytać czy może się pani dzisiaj zająć Mają ? Chciałam ...
-Z największą przyjemnością - przerwała mi - będę za pół godziny
-Na prawdę ?
-Oczywiście
-Dziękuje bardzo
-Nie dziękuj, bo nie masz za co
-Do zobaczenia
-Do zobaczenia - rozłączyła się
Odetchnęłam z ulgą i odłożyłam telefon. Przynajmniej tyle.
-Lena chyba będzie siedziała w kuchni dopóki nie wyjdę
-Nie chce się z Tobą widzieć, więc to chyba zrozumiałe
-Następnym razem zadzwonię
-Przepraszam, po prostu ...
-Rozumiem - westchnął - ona też Cie potrzebuje
-To moja przyjaciółka
-Pytałaś mnie ostatnio czy myślałem o przyszłości będąc z Leną

-Ale nie odpowiedziałeś mi
-Bo nie wiedziałem co mam Ci powiedzieć
-A teraz już wiesz ?
-Wiem
-No więc ...
-Na prawdę ją kochałem, chciałem z nią być do końca, chciałem wziąć z nią ślub, chciałem mieć z nią dzieci, nie myślałem o tym, że się rozstaniemy, a przynajmniej nie o tym, że ja ją zostawię - zamyślił się - ale teraz jak myślę o przyszłości to sam nie wiem czego chce. Z jednej strony jest Lena, ale z drugiej Cathy i kocham je obie z tym, że Cathy jest dla mnie tak bardzo ważna, że nie potrafię o niej myśleć
-Nie ma mnie Marco - usłyszeliśmy i od razu się odwróciliśmy - byłam, ale Ty to schrzaniłeś i skoro chciałeś być ze mną, ale wybrałeś tą drugą to jesteś cholernym draniem. Byłam gotowa Ci wybaczyć, ale wiesz co Ty nie umiesz się zdecydować. Myślisz, że cały czas masz dwie opcje i dziwie się, że nie leciałeś na dwa fronty, chociaż może teraz byś to zrobił. Zastanów się nad sobą, nad tym co czujesz i czego chcesz. Niedługo może już nie być odwrotu, a suma Summarum i tak zostaniesz sam. Nie będziesz miał ani tej całej Cathy, ani mnie ani ... - przerwała na chwile, a ja wiedziałam, że miała na myśli ich dziecko - zresztą nie ważne
-Lena ... - chciałam coś powiedzieć, ale ona ruchem ręki pokazała mi, żebym milczała
-Sama pójdę do lekarza, ale dzięki za troskę
-Obiecałam Ci
-Dam sobie radę - zgarnęła z kanapy torebkę - cześć !
Wyszła trzaskając drzwiami, a ja schowałam twarz w dłonie. Kurde !
-Jest chora ?
-Co ? - warknęłam, chociaż wcale tego nie chciałam
-Mówiła coś o lekarzu
-To nie jest Twoja sprawa Marco
-Okej - uniósł ręce w geście poddania się
-Musisz zostać z Mają - oznajmiłam - zaraz będzie mama Mario, więc przekaż jej, że Mario będzie dzwonił na Skype, bo Maja chce go zobaczyć i, że za dwie/trzy godziny powinna być głodna. Resztę powinna sama wiedzieć, ale jak coś to będę pod telefonem
-A Ty gdzie się wybierasz ?
-Idę po Lenę
-Ale ...
-Chcesz ją sam gonić ? - spytałam ironicznie
-Nie - westchnął
-No właśnie
Upewniłam się, że wszystko mam i wybiegłam z domu. W pośpiechu wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę najbliższego przystanku. Tam chyba udała się moja przyjaciółka, a przynajmniej tak uważam. Jest ! Widzę ją !
-Wsiadaj Lena - uchyliłam szybkę
-Po co ?
-No chodź - przewróciłam oczami
Niepewnie podeszła do samochodu i wsiadła do środka po czym zapięła pasy i spojrzała na mnie.
-Gdzie jedziemy ?
-Do Twojego lekarza
-Mówiłam Ci, że poradzę sobie sama
-Wiem, ale ja chce być tam razem z Tobą
-Dziękuje
-Głupio mi, że słyszałaś to co powiedział Marco
-Przynajmniej nie mam się co łudzić
-Głupio wyszło
-Zdecydowanie
-To jest mój brat i pewnie zawsze będzie dla mnie wzorem, ale na prawdę nie pochwalam tego co zrobił
-Wiem Alex wiem
-Wierzę, że zmądrzeje
-Wiara czyni cuda ? - spytała sarkastycznie
-A czemu nie - wzruszyłam ramionami
-Nie gadajmy o nim. Powinnam zapomnieć i skupić się na dziecku
-No właśnie - uśmiechnęłam się szeroko - urządzimy Ci pokoik i będziemy kupowały mnóstwo ubranek, a no i jeszcze wybierzemy imię
-Cieszysz się jakby to było też Twoje dziecko
-Poniekąd będzie - posłałam jej mordercze spojrzenie, a ona się zaśmiała
-Ciocia Alex w akcji
-Pięknie to brzmi pięknie
-Z Mają już tego nie słyszysz ?
-Już chyba oswoiłam się z myślą, że jestem mamą
-Nareszcie
-Coraz częściej rezygnuje z sesji i wyjazdów to chyba nie ma sensu
-Kochasz swoją prace
-Tak, ale bardziej kocham Maje i Mario
-Dużo będzie Cię kosztowało wycofanie się z kontraktu
-Nie, podpisałam go tylko na rok, więc w lipcu się kończy
-Po prostu go nie przedłużysz ?
-Yhmm
-Mario wie ?
-Jeszcze nie
-Jak myślisz jak on zareaguje ?
-Nie będzie zadowolony
-Kocha Cię bardzo i nie chce, żebyś przez niego rezygnowała
-Kiedyś zrezygnowałam z niego dla kariery, więc teraz zrezygnuje z kariery dla niego. Trzeba mieć w życiu priorytety, a oni są moim. Zawsze będą na pierwszym miejscu
-Ustalmy jedno - uśmiechnęła się - powiesz mu przed czy po fakcie ?
-Postaram się przed - wybuchłam śmiechem
-Uff
W końcu dojechałyśmy do kliniki, więc zaparkowałam na pierwszym wolnym miejscu, a potem razem weszłyśmy do środka. Lena wypełniła jakieś papiery a recepcji i lekarz zaraz ją przyjął. Szybko. To dobrze
-Przyjaciółka czy siostra ? - wskazał na mnie
-Przyjaciółka
-Pani jest chyba narzeczoną pana Gotze
-Tak, zgadza się - uśmiechnęłam się
-Gratulacje
-A dziękuje dziękuje
-No dobrze, zajmijmy się panią Leną
Usiadłam na krzesełku, a moja przyjaciółka położyła się na leżance, podwinęła koszulkę i czekała. Lekarz uruchomił maszynę do badanie usg, polał rączkę, bo chyba mogę to tak nazwać specjalnym płynem i przyłożył do płaskiego brzucha blondynki. Zafascynowała spojrzałam na ekran, a lekarz wpatrywał się tak szukając mojej bratanicy albo bratanka oczywiście. Lena złapała mnie za rękę jakby się bała, a ja ścisnęłam ją, aby dodać jej trochę otuchy. Pan doktor zmarszczył brwi i przysunął się bliżej ekranu. O nie. Czy coś jest nie w porządku ?
-Wszystko w porządku panie doktorze ?
-Wygląda na to, że będzie miała pani bliźniaki
-Bliźniaki ? - powtórzyła
-Gratuluje
-O Boże - szepnęła
-Zaraz wydrukuje pani zdjęcie, a na razie może się pani wytrzeć i ubrać
-Z dzieckiem znaczy dziećmi jest wszystko dobrze ?
-Tak, proszę się nie martwić
-To moja pierwsza wizyta
-W takim razie zapraszam za trzy tygodnie, a zaraz wypisze pani wszystkie leki i badanie, które musi pani wykonać
-Dobrze - westchnęła
-Proszę się uśmiechnąć to wspaniała wiadomość
-Tak ma pan racje - wysiliła się na uśmiech
-Dasz radę - przytuliłam ją - nie jesteś przecież sama
-Wiem - objęła mnie mocniej - podwójne szczęście, co ?
-Dokładnie tak
Dosłownie kilkanaście minut później wyszłyśmy z gabinetu i od razu w aptece kupiłyśmy to co zalecił Lenie lekarz. Kurcze będą bliźniaki.
-Na pewno będę wielorybem - jęknęła kładąc rękę na brzuchu - nie będę w stanie wyczołgać się z domu
-Przestań - zaśmiałam się - na prawdę to jest jedyne czym się martwisz ?
-Noszę w brzuchu dwoje dzieci ! Dwoje ! Nie jedno, ale dwoje ! O mój Boże ja tego nie przeżyje. Nie dość, że będę gruba to będzie mnie wszystko bolało i nikt na mnie nie spojrzy - jęczała i jęczała
-Ja zawsze będę Cię chciała - objęłam ją - nawet jak będziesz wielorybem
-Nienawidzę Cię - warknęłam
-Zaczyna się - puściłam jej oczko
-Nie prawda !
-Chodź jedziemy coś zjeść - pociągnęłam ją za rękę
-Bliźniaki - mówiła w kółko - jak ja to ukryje przed Marco ?
-Nie ukryjesz
-No właśnie. Jejku on mnie zabije
-Zaraz ja Cie zabije jak nie przestaniesz
-Masz racje przepraszam
-Jakoś wytrzymam - uśmiechnęłam się
-Zaraz czemu jedziemy coś zjeść ?
-Bo pewnie jesteś głodna
-Nie, jeszcze nie
-Teraz nie musisz już pilnować diety
-Ale nie będę się objadać jak świnia
-No dobrze to gdzie chcesz jechać ?
-Jedźmy na kawę - spojrzała na zegarek i dodała - i ciacho
Wybuchłam śmiechem i musiałam użyć całej swojej wewnętrznej siły, żeby nic nie powiedzieć. Blondynka posłała mi tylko mordercze spojrzenie po czym odwróciła się w stronę okna i nie zwracała na mnie uwagi. Za każdym razem jak przypomniałam sobie "Ale nie będę się objadać jak świnia" po czym "jedźmy na ciacho" wybuchałam nie pohamowanym śmiechem. W końcu nie wytrzymałam i zjechałam na pobocze. W końcu w takim stanie mogę kogoś zabić.
-Tylko się nie udław - rzuciła
-Postaram się
-Przyjaciółka od siedmiu boleści - mruknęła pod nosem
-Ale przyznaj, że to było zabawne
-Nie było
-Oczywiście, że było
-Nie rozmawiam z Tobą - prychnęła
-To co jedziemy na ciacho ? - zaśmiałam się ostatni raz i ruszyłam
Zatrzymałam się przed moją ulubioną kawiarnio-cukiernią. Stanęłyśmy na schodkach przed wejściem i poprosiłyśmy młodego chłopaka, żeby zrobił nam zdjęcie. Szybko się zgodzi. Na szczęście.
-Będziemy miały na pamiątkę - wyjaśniłam - no i na Insta
-Dodaj hasztag wieloryb
-Może za kilka miesięcy - puściłam jej zdjęcie
-Wtedy nie namówię Cię na zdjęcie - zaśmiała się - no way !
-Jakoś Cię przekonam
Weszłyśmy do środka, zajęłyśmy stolik i złożyłyśmy zamówienie. To miejsce działa dopiero od kilku miesięcy, ale jest wspaniałe. Uwielbiam je. Dobra kawa, domowe ciasta i cudowna atmosfera. Czego chcieć więcej ? No tak. Brakuje tylko Mario, który siedział by obok i mówił jak bardzo mnie kocha.
*****
Jejku tyle zdjęć musiałam dodać, a to oznacza, że wyszedł mi długi rozdział. Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Liczę na komentarze. Buziaki 

czwartek, 1 października 2015

Rozdział 42.

[Lena]
Lekarz wyszedł ode mnie dosłownie kilka minut temu, a ja leżałam patrząc w sufit i starałam się nie płakać. Cholera. To miał być najszczęśliwszy dzień mojego życia, naszego życia, a on ze mnie zerwał. Najgorsze jest chyba to, że ja zawsze będę wiedziała co się u niego dzieje i prędzej czy później on dowie się, że jestem w ciąży. A ja nie potrzebuje jego litości. Nigdy.
Zaczęłam rozglądać się za swoją torebką albo chociaż telefonem, ale niestety nigdzie go nie było. Nagle drzwi od sali się otworzyły, a zaraz zobaczyłam mojego już ex chłopaka. Chyba chciał coś powiedzieć, ale szybko mu przerwałam.
-Możesz zadzwonić do Alex albo pożyczyć mi telefon ?
-Tak pewnie - sięgnął do kieszeni - napisze do niej sms
-Dziękuje
-Jak się czujesz ?
-To już nie jest Twoja sprawa
-Przepraszam Lena, na prawdę przepraszam
-Zostaw mnie proszę samą - odwróciłam wzrok - torbę odbiorę jak stąd wyjdę
-Mogę Ci ją podrzucić - zaoferował się
-Nie dziękuje
-Jeszcze raz przepraszam - westchnął - jakby co to dzwoń
-Obejdzie się - warknęłam
Piłkarz nic nie powiedział tylko wyszedł z sali, a ja przekręciłam się na bok i wybuchłam płaczem. Próbowałam się opanować, ale nie potrafiłam, to było silniejsze ode mnie. Rok, a raczej niecały rok. Najpiękniejszy w moim dotychczasowym życiu. Kilkanaście minut później znowu ktoś wszedł do mojej sali, ale tym razem była to moja najlepsza przyjaciółka. Usiadła
obok mnie, a ja wtuliłam się w nią i płakałam.
-Co się stało ? - pogładziła mnie po plecach - możesz mi wszystko powiedzieć
-Rozstaliśmy się. Poszłam dzisiaj do niego, żeby powiedzieć mu coś ważnego, a on mi powiedział, że zakochał się w kimś innym i między nami koniec. Z tego wszystkiego zemdlałam i znalazłam się tutaj - szlochałam - dlaczego to przytrafia się właśnie mi ?
-Tak mi przykro Lena. Ja nic nie wiedziałam - westchnęła - na prawdę jest mi bardzo przykro
-Mi też, nawet nie wiesz jak bardzo
-Co chciałaś mu powiedzieć ?
-Jestem w ciąży - spojrzałam jej w oczy, które wpatrywały się we mnie zdziwione - to dopiero piąty tydzień
-O Mój Boże - zakryła usta ręką - on dalej nie wie ?
-Niestety
-I co teraz ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami - jakoś dam sobie radę sama
-Zamierzasz mu powiedzieć ?
-Po co ?
-On będzie ojcem, myślę, że powinien wiedzieć
-Nie. Ja nie potrzebuje jego litości
-Okej, zrobisz jak uważasz
-Ty też nic mu nie mów
-Obiecuje
-Myślałam, że on jest inny - spojrzałam na okno - wydawał się inny
-Ja nie chce go usprawiedliwiać ...
-To nie rób tego - przerwałam jej
-Dobrze - westchnęła - co zamierzasz dalej robić ? Jak chcesz to możesz zamieszkać z nami. Mario i tak na razie nie będzie
-Wybiorę się do rodziców
-Jesteś pewna ?
-Tak
-A co oni na to powiedzą ?
-Nie mam zielonego pojęcia - mruknęłam - pewnie nie będą zadowoleni, ale przecież mnie chyba nie wyrzucą
-Na pewno nie - uśmiechnęła się blado
-Przepraszam Alex, ale jestem strasznie zmęczona
-Oczywiście
-Odezwę się jak wyjdę stąd, dobrze ?
-Jak sobie życzysz
-Dziękuje, że przyjechałaś
-Do usług - przytuliła mnie
Blondynka wyszła, a ja ułożyłam się wygodnie i zasnęłam.

[Alex]
Prawie wybiegłam ze szpitala, wsiadłam do samochodu i odjechałam z piskiem opon. Bardzo szybko dojechałam do domu mojego brata. Musiałam z nim pogadać. Jak na kulturalną osobę przystało zadzwoniłam do furtki i zaraz weszłam na posesje.
-Cześć - blondyn otworzył przede mną drzwi
-Hej - cmoknęłam go w policzek
-Tak myślałem, że wpadniesz
-Znasz mnie
-Napijesz się czegoś ?
-Poproszę wodę - weszłam za nim do kuchni
-Może wyjdziemy na taras ?
-Dobry pomysł
Chłopak nalał nam do szklanek wodę i wyszliśmy na taras. Zajęliśmy miejsca naprzeciwko siebie i nic nie mówiliśmy. Patrzyłam na niego i nie wiedziałam od czego mam zacząć.
-Powiedz co Ci leży na sercu, bo widzę, że już nie możesz wytrzymać
-Zerwałeś z Leną - rzuciłam oskarżycielsko
-Tak - westchnął
-Dlaczego ?
-Zakochałem się w kimś innym - wzruszył ramionami - tak wyszło
-Tak wyszło ? - spojrzałam na niego zdziwiona - zdradziłeś ją ?
-Nie, nigdy
-Kim jest ta dziewczyna ?
-To nasza nowa fizjoterapeutka - zapatrzył się na ogród - nazywa się Cathy
-Skąd wiesz, że ją kochasz ?
-Spotykamy się od jakiegoś czasu
-Czyli jednak zdradzałeś Lenę
-Nie - pokiwał przecząco głową - Cathy od początku wiedziała, że mam dziewczynę. Na początku spotykaliśmy się jako przyjaciele, ale coś zaczęło iskrzyć. Spotkania zamieniły się w randki, ale oboje wiedzieliśmy, że dopóki jestem zajęty to nic więcej nie będzie. No i postanowiłem rozstać się z Leną
-Już jej nie kochasz ?
-Jakaś część mnie bardzo ją kocha
-Ale mimo wszystko wybrałeś tą drugą
-Tak
-A co jeśli to tylko zauroczenie ?
-Wtedy będę miał nauczkę do końca życia
-Daj sobie spokój z tą całą Cathy i walcz o Lenę
-Ona i tak mi nie wybaczy to po pierwsze, a po drugie wiem, że to Twoja najlepsza przyjaciółka, ale ja kocham kogoś innego
-Na prawdę ją kochasz ? - przyjrzałam mu się - tak jak kochałeś Lenę ?
-Chyba tak
-Chyba - prychnęłam - świetnie !
-Alex jest mi głupio, ale w życiu rożnie bywa, a ja nie chce się z Tobą kłócić o moje kobiety. Ty jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu i nie chce Cię znowu stracić, dobrze ?
-Dobrze - wstałam z miejsca i go przytuliłam - może to się jeszcze jakoś ułoży
-Chciałbym, żebyś ją poznała
-Cathy ?
-Tak
-Po Waszym powrocie ?
-Tak, żebyście poznali ją razem z Mario
-W porządku
-Dziękuje
-Jeżeli to jest dla Ciebie ważne
-Jest
Westchnęłam i wróciłam na swoje miejsce. Jestem między młotem, a kowadłem. Między bratem, a przyjaciółką. Łatwo nie będzie. Oj nie będzie.
-Właściwie to co Ty tu jeszcze robisz ?
-Jak to co ? - zaśmiałam się
-Jedź do Mario, nacieszcie się jeszcze sobą
-Tak mówisz ?
-Oczywiście
-A Ty dasz sobie radę ?
-Jakoś muszę
-Trzymaj się - kolejny raz go przytuliłam - uważaj na siebie i pilnuj mojego Mario
-Obiecuje
-Kocham Cię braciszku
-Ja też Cie kocham siostra - pocałował mnie w policzek
-Odprowadzisz mnie ?
-Pod sam samochód - zaśmiał się
Przez ogród przeszliśmy do furtki, a potem do samochodu, gdzie kolejny raz się pożegnaliśmy i odjechałam w kierunku domu. Zatrzymałam się na posesji, ale nie wysiadłam. Zamknęłam na
chwile oczy i zastanawiałam się nad tym wszystkim. Uświadomiłam sobie, że mam ogromne szczęście mając Mario i Maje. Równie dobrze mogłabym teraz być sama i patrzeć na szczęście mojego ukochanego u boku Ann. Los jednak chciał, żeby było inaczej. Otworzyłam oczy i spojrzałam na mój pierścionek zaręczynowy. Idealny pod każdym względem. Wysiadłam dopiero jak Mario wyszedł i oparł się o drzwi. Ruszyłam w jego stronę, a on jak gdyby nigdy nic rozłożył ramiona i przytulił mnie do siebie.
-Kocham Cię - powiedziałam
-Ja też Cię kocham
-Nigdy mnie nie zostawiaj - poprosiłam
-Nigdy w życiu. Obiecuje
-Marco rzucił Lenę
-Jak to ?
-Zakochał się w kimś innym
-Przykro mi
-A Lena jest w ciąży
-Cholera
-Właśnie - przyznałam mu racje - ale nikomu nie mów
-Postaram się
-Obiecaj
-Obiecuje
-Maja śpi ?
-Zasnęła jakiś kwadrans temu
-Rozumiem
-Co chcesz robić ?
-Nic - jęknęłam - chce nie myśleć o tym co się stało
-To nie dotyczy Ciebie skarbie
-Bezpośrednio nie - westchnęłam - ale jestem między młotem, a kowadłem. A po za tym jak to wszystko będzie ? Ona jest w ciąży i tego nie da się długo ukrywać. Spotkają się za dwa miesiące na ulicy albo u nas i co ona mu powie ? Wymyśli bajeczkę, że go zdradzała czy powie, że poznała nowego faceta ?
-Za bardzo się przejmujesz. Ty masz swoje problemy, a oni mają swoje i muszą się z nimi uporać
-Masz racje
W końcu weszliśmy do środka, rzuciłam torebkę i szpilki na ziemie i poszłam do salonu, gdzie zajęłam miejsce na kanapie. Mario usiadł obok mnie, ale zaraz jakoś tak się poprzekładaliśmy, żeby było nam najwygodniej.
-Już za Tobą tęsknie - szepnęłam
-Jak wrócę to obiecuje, że gdzieś razem wyskoczymy
-Trzymam Cię za słowo - uśmiechnęłam się
-Chciałbym Cię zobaczyć na trybunach
-Zobaczysz
-Taką mam nadzieje - pocałował mnie
-Wiesz - zaczęłam - tak sobie pomyślałam, że bardzo się ciesze, że Was mam. Ciebie i Maje. Mogło być różnie, a jest jak jest
-Po prostu jesteśmy sobie przeznaczeni
-A może po prostu mamy szczęście
-To też - uśmiechnął się
-Chciałabym polecieć do Nowego Jorku
-To zarezerwuj bilety
-Jak to ?
-Skoczymy sobie na tydzień, a potem może Malediwy albo Tajlandia
-Mówisz poważnie ?
-Oczywiście
-Byłoby cudownie - przytuliłam go mocno
-Mam jeden warunek
-Tak ? - spojrzałam mu w oczy
-Pokażesz mi swoje miejsca w Nowym Jorku
-Z przyjemnością - zachichotałam
-Uwielbiam sprawiać Ci przyjemność
-To dobrze - pocałowałam go
-Chciałbym, żeby tutaj pojawiła się w końcu nowa ozdoba - przesunął palcem tuż nad moim pierścionkiem zaręczynowym
-Jak będziesz grzeczny to coś pomyślimy - zażartowałam
-Przyszły rok ? - zaświeciły mu się oczy
-Nie zdążymy
-Oczywiście, że zdążymy - zaśmiał się
-Przyszły albo za dwa, ok ?
-Ok
-Lubie jak jesteś taki ugodowy - uśmiechnęłam się
-Po prostu bardzo chce, żebyś była moją żoną - zaśmiał się - jak będziesz się wreszcie nazywała Gotze
-A może Reus-Gotze ?
-Nie - mruknął - to będzie się za bardzo kojarzyło z Marco
-Jesteś okropny - szturchnęłam go
-Jestem szczery - pocałował mnie w dłoń - no popatrz w końcu jest duet Reus-Gotze i nazywają nas Gotzeus. Nie chce, żeby moja żona kojarzyła mi się z moim kumplem
-Ten kumpel jest bratem Twojej przyszłej żony
-To nic nie zmienia - machnął ręką
-A jakby nasze dzieci nazywały się Reus-Gotze ? - uśmiechnęłam się słodko
-Nie ma mowy ! - zawołał śmiejąc się głośno - nigdy się na to nie zgodzę !
-No dobrze już dobrze
-Chcesz, żebym dostał zawału ?
-Nie - pocałowałam go - bo wtedy bym Cię straciła
-Nigdy mnie nie stracisz
-Zawsze będziemy razem ?
-Do końca świata i jeden dzień dłużej
-Trzymam Cię za słowo
-Co powiesz na wino ?
-Potem, bo może będziemy chcieli jeszcze gdzieś jechać
-Może Ty sobie odpoczniesz, a ja pojadę na zakupy ?
-Po co na zakupy ?
-Żebyś nie musiała potem jeździć z Mają
-Bez przesady - zaśmiałam się - do tej pory dawałam radę
-Wiem, ale ...
-Nie ma żadnego ale - przewróciłam oczami
-Gramy w Fifę ? - uśmiechnął się
-Nie - jęknęłam - nie mam ochoty
-A pozwolisz, że ja sobie zagram ?
-Tak, ale tylko pod jednym warunkiem
-Jakim ?
-Cały czas będziesz blisko mnie
-Oczywiście, że tak. Obiecuje
Piłkarz odpalił grę, położył się za mną, a przede mną trzymał ręce i grał. Ze względu na mnie był spokojny i z pokorą przyjmował, każdą straconą bramkę.
-Strzelaj ! - zawołałam
-Strzelam - zaśmiał się
-No kochanie postarałeś się - cmoknęłam z uznaniem
-To dla Ciebie
-Wolałabym, żebyś strzelił coś w Brazylii - zmarszczyłam nos - ale może być
-Strasznie zachłanna się pani zrobiła
-Niemożliwe - zachichotałam
-A jednak
-Może musisz mnie trochę utemperować ? - przygryzłam wargę
-Zrobię to, nie musisz mnie namawiać - uszczypnął mnie w tyłek
-Ała ! - zawołałam śmiejąc się
-Masz za swoje
-Nie lubię Cię - pokazałam język
-Bo mnie kochasz
-Tak sobie wmawiaj
-A żebyś wiedziała, że będę sobie wmawiał
-Daleko na tym nie zajdziesz - zerwałam się z kanapy
-Chodź tutaj małpo ! - ruszył w pogoń za mną
Biegałam piszcząc i śmiejąc się jednocześnie. Miałam nadzieje, że uda mi się przed nim uciec, ale niestety nie udało mi się to. Wygłupialiśmy się jak dzieci i żadne z nas nie myślało o problemach, ani o jutrzejszym wyjeździe Mario. Żyliśmy chwilą.